niedziela, 1 stycznia 2017

Rozdział XLIII Goście z innego wymiaru i... prawda czy wyzwanie? :3

Tylko ostrzegam, że tu jest dużo przekleństw... Przez Hidana XD Dowiecie się o co chodzi xD...

Po zrąbanej wigilii i wypadu na łyżwy każdy rano miał kaca. Największego miał Ryuk, który naćpał się jabłkami. Zbliżał się sylwester co groziło jeszcze większą imprezą i co gorsza... więcej wódki... Iris leżała u siebie w łóżku ledwo żywa i modliła się, żeby tym idiotom nie przyszło do głowy strzelać z fajerwerków. Nie dosyć, że Kora i Kiba to jeszcze ona słyszą to kilka razy głośniej. Waa... Dziwnie się teraz czuła mieszkając jakby z chłopakiem.
- *Czy on mnie kiedyś podglądał...? >.> Oto jest pytanie... Znalazł się.. Kolejny zboczeniec, noż ja pierdole...* - Przetarła oczy i wstała. Podeszła do ściany i spojrzała na kalendarz. - WTF?! - Krzyknęła się i cofając zaryła o leżącego Kibę i poleciała na podłogę. Wilk wstał i spojrzał na nią jak na debila.
- Co ty tworzysz...?
- KIBA!
- Co jest?!
- Kurwa, jutro jest sylwester!
- Że co?! Ile my spaliśmy?!
- Nie wiem! Waaa! Pewnie Hanji nam czegoś dosypała... Wrr...
- Albo Shinya... Eren... Jest dużo podejrzanych.
- Jeszcze Ryuk.. - Mruknęła.
- Kto?
- Nie, nikt. - Zaczęła się podnosić z ziemi i zorientowała się, że jest piąta rano. - *Dlatego jest tak ciemno...* - Stanęła przy oknie. Nie wiał dzisiaj wiatr i z nieba spadały małe płatki śniegu. Wtedy gdzieś w lesie zobaczyła jakąś iskrę i wybuch. Zatrzęsła się ziemia i przez to upadła. Kiba ledwo utrzymał równowagę.
- Co to było?!
- Nie wiem, zostań tu. - Powiedziała i wyszła z pokoju. - *W ogóle to dlaczego mam na sobie ubrania? Naprawdę poszłam w nich spać...? Nie! O czym ja myślę... Co to był za wybuch? Ta iskra? Widziałam taką jak tytani się przemieniali, ale kto by to zrobił...? Eren? Nie, on wypił najwięcej... Pewnie dalej śpi... Może Reiner wrócił!* - Chwyciła swoją czarną kurtkę  i wybiegła na dwór. Ubrała ją i dalej biegła. - *Szybciej będzie na czworaka...* - Zamieniła się w pumę i wpadła do lasu. Usłyszała coś za sobą i odwróciła się. - Kiba?! Co ty robisz?! Miałeś zostać w pokoju!
- Przecież nie jestem głupi! Nie pozwolę, żeby cię coś zeżarło!
- Kiba... CZY TY WIESZ KIM JA KURWA JESTEM?! KTO BY MNIE ZEŻARŁ?! (XD Przepraszam, musiałam xD)
- Co ty tak bluźnić zaczęłaś?!
- Nie czepiaj się szczegółów.. Dobra, skoro już tu jesteś to chodź, sprawdzimy co to było... - Mruknęła. Byli coraz bliżej tego miejsca. Co to w ogóle ma być? Jakiś wybuch... Wtedy dostała gałęzią w twarz i wylądowała w śniegu.
- Iris! - Zawołał Kiba i podbiegł do niej. - Co ty robisz?!
- Oi... Co było w tej wódce...?
- Poważnie... xD? Nadal nie wytrzeźwiałaś xD? - Zaczął się śmiać i spojrzała na niego spod byka.
- Zamknij się, ty głupku. - Położyła łapę na czole i wtedy poczuła coś lepkiego. Przemieniła się w człowieka i zobaczyła krew.  - Co jest nie tak z tą gałęzią? Naprawdę tak mocno się uderzyłam? Waa...
- Dobrze się czujesz?
- Ta.. Powiedzmy... - Uniosła się i spojrzała wgłąb lasu. Zmrużyła oczy, żeby lepiej widzieć. Zobaczyła jakiś zarys postaci. Padła na ziemię łapiąc Kibę, przez co poleciał z nią.
- Co ty robi...mmghmm! - Zamknęła mu pysk ręką.
- Cichaj. Tam ktoś jest... - Szepnęła i zdjęła rękę. - Kto tutaj jest i co robi? Ludzie nie powinni się zapuszczać w te rejony i jeszcze... Tam gdzie był ten wybuch... Co tu się dzieje... do cholery...?
- Nosz kurwa, Tobi ty idioto! - Krzyczał ktoś. - Co ty kurwa zrobiłeś?!
- Tobi przeprasza, Tobi przeprasza!
- Czemu on gada w trzeciej osobie..? - Mruknęła i dalej nasłuchiwała.
- No i co to, kurwa da, że przeprosisz?! Ja pierdole, zaraz cię, kurwa..
- Hidan, zamknij się. - Syknął ktoś na niego.
- Haaa? Że co?! Kakuzu, ty zasr...
- Cicho! - Usłyszała donośny głos.
- *To w ogóle możliwe, żeby człowiek taki miał? Nawet do tytana taki nie pasuje...* - Pomyślała i spojrzała na Kibę. Zamienił się w człowieka i razem stali za drzewem.  - Kiba, co mamy zrobić?
- Nie wiem, ale ci ludzie nie są normalni. Wyczuwam od nich jakąś dziwną energię....
- Nie wiem jak zareagują jeżeli tak po prostu do nich podejdziemy. I pewnie są sprawcami tego wybuchu. Nie wiem ilu ich tam jest, ale co najmniej dziesięciu... Z czego ten jeden jest jakiś nerwowy. - W tym czasie tamci znowu się kłócili. Głównie ten cały Hidan. - Kiba no co robimy?!
- Nie wiem! - Krzyknął i głosy ucichły.
- Ty debilu! - Syknęła cicho i strzeliła go po łbie. Nagle usłyszała kroki. Spojrzała się wściekła na Kibę, a temu zrzedła mina.  - Jak zginiemy to przez ciebie. - Znowu zawarczała i schowała się bardziej w zagłębieniu pod drzewem. Kroki było coraz głośniejsze. Nagle ustały. Wtedy zobaczyła jakąś dynię wystającą spod ziemi.
- Ohayou! - Zasalutowała, a Iris krzyknęła i wpadła do jakiegoś rowu. "Dynia" też krzyknęła i schowała się znowu pod ziemią.
- *Co to jest?!* - Pomyślał Kiba z wytrzeszczem. Białowłosa wygramoliła się z rowu i rozglądała się nerwowo na wszystkie strony, ale uspokoiła się zaraz.
- Widziałeś to?
- Tę dynię?
- To nie dynia, on miał maskę, zjebie! - Warknęła. - Dobra, spadamy stąd. Mimo wszystko chcę jeszcze.. - Spojrzała w górę i zobaczyła trzy osoby.  - Ech... Nieważne... No więc... siemka xd... xd...xd...
- Iris! - Warknął na nią Kiba.
- Zamknij się, ośle, nie widzisz, że ja tu pracuję?!
- To nie jest praca, nie wnikam co ty odpierdalasz, ale to nie pomoże!
- A chuja tam wiesz... Pomoże? - Zapytała z głupim wyrazem twarzy mężczyzn, a oni pokręcili głowami przecząco. - Dobra, miałeś rację... - Powoli wstała. Było ich wszystkich czternastu i każdy nosił czarny płaszcz w czerwone chmury.  - Yyy.. No to.. Mogę w czymś pomóc....? - Zapytała, a oni spojrzeli się na siebie.
- Poświęćmy ich Jashinowi! -  Krzyknął mężczyzna ze srebrnymi włosami, fioletowymi oczami i kosą na plecach.
- Hidan, możesz się przymknąć? - Skarcił go towarzysz, który również nosił maskę, ale inną niż "dynia". Miał dziwnie zielone oczy.
- No, ale Kakuzu! Nadają się idealnie! Co prawda chłopak jeszcze nie jest ranny, ale...
- Nie! Nie będziemy ich poświęcać dla tego twojego bożka.
- Gnoju! Jashin to nie bożek! To jest..
- Nie chcę wiedzieć. - Przerwał mu.
- Yahoo!!!! - Krzyczała "dynia" robiąc orła na śniegu.
- Tobi!!! - Krzyknęli wszyscy, a ktoś rzucił mu śnieżką w maskę.
- Tobi jest szczęśliwy! Tobi lubi śnieg! - Wołał radośnie nie przejmując się niczym. - Jeeeeej!  - Do Iris podszedł chłopak z jasnoczerwonymi włosami, czekoladowymi oczami i znudzonym wyrazem twarzy. Był niewiele od niej wyższy.
- W ogóle dlaczego tu jest śnieg? - Spytał podejrzliwie mrużąc oczy.
- Ponieważ jest zima.. - Mruknęła.
- Zima? Przecież było... Tobi!! - Krzyknął na niego ze złowrogim spojrzeniem i chłopak w pomarańczowej masce zachichotał wstając ze swojego orła. Czerwonowłosy strzelił facepalm'a. Następnie spojrzał się na Iris. - Który mamy rok?
- *Dlaczego pyta się mnie o takie rzeczy?* 852...
- Że co?! - Krzyknął i odszedł żeby się uspokoić.
- Un... Tobi, jak wrócimy jesteś martwy. - Zawarczał blondy, którego grzywka przysłaniała mu połowę twarzy. Miał piękne, niebieskie oczy.
- Ale.. o co tu właściwie chodzi...? - Zapytał Kiba.
- Tobi wyjaśni! - Znalazł się przed nimi machając im ręką przed twarzami. - Tobi miał przenieść nas do takiego miasta, ale Tobi coś zepsuł i Tobi przeniósł nas tutaj, więc Tobi..
- Kurwa... mów po polsku! - Krzyknął Hidan.
- Spokooooojnieeee... - Wykonał gest rękami. - Musisz się uspokoooiiiić.... Policz baranki! Tobi policzy z tobą!
- Nie będę liczył żadnych baranów, idioto! - Krzyknął lecąc z kosą na Tobiego. Chłopak z maską zaczął spierdzielać, a wszyscy patrzyli na nich na idiotów.
- Dobrze, dosyć tego. - Powiedział znów ten donośny głos. Miał rude włosy, fioletowe oczy, w których były jakieś pierścienie i miał dużo kolczyków na twarzy. Skierował dłoń w stronę Hidana i wytworzył się wybuch przez, który tylko on odleciał, a reszta była jakby pod ochroną. Uderzył w drzewo i wpadł w zaspę śniegu. - Tobi, za ile możesz znowu użyć teleportacji?
- Eee... Heheh... Tobi może użyć teleportacji za dwadzieścia cztery godziny! - Złapał się za tył głowy.
- Że co?! - Ryknął na niego.
- Aaggh! Tobi przeprasza! - Padł na kolana.
- Miałeś... jedno... proste... zadanie...
- Dlaczego my w ogóle powierzyliśmy je właśnie jemu? To było do przewidzenia, że tak się stanie, un.. - Jęknął blondyn. - Ja dokończę wyjaśniać, bo Tobi to.. szkoda gadać, un... Miał nas przeteleportować do miasta, ale oczywiście nie dosyć, że wylądowaliśmy ponad tysiąc lat w tył to jeszcze, un... W ogóle co to jest? - Wskazał na sprzęt do manewrów.
- To? Używamy tego do... Czekaj, w przyszłości nie ma już tytanów? - Zapytała podekscytowana, a uniósł brew.
-  Un... Czego nie ma?
- No... Tytanów...
- Co to jest?
- Największa plaga ludzkości, przez którą prawie wyginęliśmy, a kurna w przyszłości o tym nie pamiętacie?!
- Pierwsze słyszę.
- Najprawdopodobniej trafiliśmy do jakiegoś innego wymiaru. - Powiedział znowu rudowłosy mężczyzna. Stała za nim piątka, którzy byli bardzo podobni do niego. - Ale musimy tu zostać przez dobę...
- Możecie pójść ze mną.
- Iris. - Mruknął Kiba.
- Czego znowu? - Syknęła.
- Może się naradzimy.
- Ty dupku! Nie uczyłam cię, że takie coś jest niegrzeczne?!
- Co ty pierdolisz?! Nigdy mnie nie uczyłaś niczego takiego! I jeszcze ciebie też to nie obchodzi!
- Ale już mnie to obchodzi, więc zamknij pysk i się nie wtrącaj. - Syczała. - Może po prostu posiedzicie u mnie w korpusie... Znaczy nie u mnie, ale pewnie się zgodzą... W sumie nie mają wyboru, bo ja nie odpuszczę, więc... I tak jutro jest sylwester... Właśnie! Pomóżcie mi! Może zaspokoicie atmosferę, bo ja już wolę nie myśleć co jutro odwalą... Oni są nienormalni!
- Z tym się akurat zgodzę... Mruknął Kiba.
- No dobrze... - Odchrząknął mężczyzna z kolczykami. - I tak nikogo tu nie znamy i nic nie wiemy...
- Okej.. Więc Kiba... Możesz nas prowadzić? Bo mnie trochę mroczy od tej głupiej gałęzi..
- Ach... W porządku... - Przemienił się w wilka i spojrzał na nich.
- Piesek! - Krzyknął Tobi i rzucił się na Kibę. - Aww~ Jaki słodki!
- Nie jestem psem! - Zawarczał. Złaź ze mnie! Waa!
- Jakie uszy! ^-^
- Waaa! Nieee! Zostaw mnieee! - Krzyczał  i wił się pod "dynią".
- Jakie mięciutkie...
- Iriiis! Weź go ze mnieee!
- Umm.. - Zaczęła. - Tobi... On miał nas prowadzić.
- Aaa! Tobi przeprasza! - Wstał z niego błyskawicznie.
- *Jezu... to ja lepiej nie będę się przemieniać...* - Pomyślała przerażona.
- Więc chodźcie zanim znowu się na mnie rzuci. - Mruknął Kiba i zaczął iść powoli w stronę korpusu.
- Chwila... Ten pan tam jeszcze leży... - Iris wskazała na Hidana pod drzewem.
- Un... Nie możemy go zostawić? - Jęknął blondyn.
- Hidan, wstawaj, idziemy. - Warknął Kakuzu.
- Już... Kurwa... Mój łeb... Liderze, mógłbyś mnie nie atakować ciągle?
- To nie rzucaj się na towarzyszy z kosą. - Odpowiedział mu rudowłosy. Czyli to on nimi dowodzi... - Powiedziałaś, że cię mroczy?
- Tak.. Ale nic mi nie będzie... Byłam już w gorszych stanach.
- Mnie i tak nie pobijesz. - Prychnął Hidan.
- Tak? A co zrobiłeś?
- Musiałem mu przyszywać głowę do ciała. - Mruknął Kakuzu.
- Kurwa, no! Nie wypominaj mi tego przy ludziach!
- Przestań w końcu bluźnić! - Syknął.
- A tam, nie znasz się. - Mruknął, a do Iris podszedł inny rudowłosy mężczyzna. Nic nie mówił tylko umieścił rękę nad jej głową.
- Co robisz..? - Nie odpowiedział jej, tylko odszedł i zorientowała się, że po jej ranie nie ma śladu. - Ojej.. Dziękuję.. - Wtedy piątka rudowłosych mężczyzn zniknęła i został tylko jeden, który jako jedyny mówił i był liderem. Zaczęli iść za Kibą.
- Może powiesz dokładniej co to za miejsce? - Zapytał czerwonowłosy rozglądając się.
- No wiec... Jest rok 852 i jesteśmy za murem Rose. Są trzy mury, które odgrodziły nas od świata zewnętrznego. Mówiąc wprost są tam tytani i mają do piętnastu metrów, więc nie mamy z nimi szans. Po zadaniu im rany ona natychmiast się regeneruje... Ale właśnie mamy te sprzęty. Jedynie po rozcięciu karku tytana, umiera. Możemy przyczepiać się do różnych obiektów i za pomocą mieczy właśnie rozcinać skórę.
- Tyle roboty? Nie lepiej użyć ninjitsu, użyć pieczęci i po prostu ich pozabijać?
- CO!?
- Nie wiesz co to?
- Eee... Niee...
- Wyjaśnimy ci, jak dokończysz.
- No więc dobrze.... Są trzy dywizje do, których można wstąpić po ukończeniu szkolenia. Stacjonarni, Żandarmeria i Zwiadowcy. Ci pierwsi odpowiadają za naprawę murów i utrzymanie porządku w mieście, Żandarmeria to leniwe dupki, które siedzą sobie w najbezpieczniejszej strefie i palcem nie kiwną, a wy właśnie rozmawiacie ze zwiadowcą, który prowadzi was do kwatery. My zajmujemy się opuszczaniem murów na wyprawach i zbieraniem informacji o tytanach.
- Rozumiem.... - Powiedział czerwonowłosy.

- Wyjaśnię. - Zaczął mężczyzna z kolczykami. - My żyjemy w świecie, w którym nie ma żadnych takich rzeczy. Należymy do organizacji, której na celu jest złapanie wszystkich osób, w których są demony i stworzenie jednego, potężnego, który będzie mógł zniszczyć ogromny teren w pięć sekund. Zamierzamy wprowadzić pokój na świecie.
- Oo.. Rozumiem, że to co robicie nie jest za bardzo legalne?
- Zgadza się.
- Pewnie jesteście poszukiwani...
- Niektórzy. - Wszyscy mieli czarne płaszcze z czerwonymi chmurami i pierścionek na rękach. Wyglądali dosyć groźnie...
- A o co chodziło z tym ninjitsu i pieczęciami?
- Nie wiecie co to jest? Cóż... W każdym z nas płynie energia i uwalniamy ją przy pomocy dłoni formując pieczęcie. Wtedy używamy... Jakby to przetłumaczyć.. To coś w rodzaju magii, ale jednak nie... Rozumiesz, prawda?
- Rozumiem... A pokażecie mi coś takiego?
- Deidara. - Powiedział rudowłosy zwracając się do blondyna.
- Tak jest! Tyle rzeczy do wysadzenia, un!
- Nieee! - Zawołała. - Znaczy.. Może gdzieś dalej... Ale nie tu..
- Un.. No dobra... Mogę rozwalić jedno drzewo?
- Chyba las nie będzie miał nic przeciwko...
- Więc patrz. - Wszyscy się zatrzymali, a Iris przyglądała z zaciekawieniem. Mężczyzna uniósł rękę. Były na niej.. usta?! Co to jest?! Na drugiej też.
- Dlaczego... Masz trzy pary ust...?
- Un.. Zawsze to samo... Patrz, a nie pytaj. - Włożył rękę do kieszeni i kiedy ją wyjął była tam glina. Ręka "jadła" ją.
- Znowu będzie się popisywał... - Jęknął czerwonowłosy. Wtedy z ust wyłonił się ptak, który był z gliny, ale poruszał się. Zaczął lecieć w stronę drzewa. - I ty to nazywasz sztuką...
- Un... Cicho bądź i nie przeszkadzaj, Sasori.. - Przyłożył dwa palce blisko twarz i szczerzył się jak głupi. Kiedy ptak był tuż obok drzewa, Iris wyczuła jak przepływa przez jego ciało energia. Patrzyła się zaciekawiona. - Katsu! - Krzyknął nagle i ptak eksplodował. Po drzewie nie było śladu. - Chwila... mam jeszcze kilka!
- Nieee! - Krzyknęło zgromadzenie.
- Później sobie coś wysadzisz... - Jęknął Kakuzu.
- Un... Dobra, chodźmy... - Powiedział zawiedziony i z Iris wrócili do gupy. - Un.. Nie znasz nas wszystkich..
- *W końcu się skapnęli... * Może powiem pierwsza... Jak już Kiba wygadał mam na imię Iris.
- Z mitologii.. Bogini tęczy? - Powiedział ktoś.
- Pfff.. - Omal nie wybuchnęła śmiechem. - No, moje imię mnie nie oddaje, bo mi do tęczy daleko. Ogólnie to powiedzmy tak ~ Lubię czarny. Czarny jest fajny. Lubię zwierzęta.. I Jade. A i zabijać xd... To jedyne co lubię. Za to jest dużo rzeczy, których nie lubię. Teraz wy.
- Jestem Pain. - Powiedział rudowłosy. - Dowodzę organizacją.
- Ja jestem Tobi! - Zawołał niemal wskakując na Iris chłopak w masce w kształcie dyni. - A on to Deidei! - Wskazał na blondyna, który niemal był czerwony ze złości.
- Już ci mówiłem, idioto, że to się mówi Deidara, nie Deidei! - Krzyknął.
- On kłamie... - Szepnął Tobi do białowłosej.
- Wcale nie, un!! - Warknął.
- A i jest uzależniony od mówienia "un" xD.
- Zamknij się już..
- Ja jestem, kurwa Hidan i wyznaję Jashina! - Zawołał  srebrnowłosy mężczyzna z kosą.
- A przy tym za dużo gada i bluźni. - Mruknął mężczyzna w czarnej masce przysłaniającej usta. - Ja jestem Kakuzu.. i lubię pieniądze.
- Sasori. - Mruknął czerwonowłosy.
- I bawi się lalkami! - Zawołał Tobi.
- Wghrr... Nie bawię, tylko nimi steruję, ośle!
- Ja jestem Kisame. - Powiedział wysoki mężczyzna, który wyglądem przypominał rekina i miał jakiś dziwny, duży miecz. - A on to Itachi. - Wskazał czarnowłosego, który miał dosyć przerażający wyraz twarzy. Jego oczy były czerwone...



- Wiecie co... - Zaczęła Iris. - Chyba czuję, że w końcu mam normalne towarzystwo, przy którym nie czuję się jedyna normalna....
- Miło słyszeć. - Zaśmiał się "rekin". 
- *Jezuuuu.... ;-; Zostańcie tu na zawsze... <3 Albo weźcie mnie ze sobą ;w; <3*

Wtedy dotarli do kwatery. Kiba zamienił się w człowieka. 
- Chodźcie za mną. - Powiedziała Iris i weszła jako pierwsza. - *Muszę iść do Mike'a... O kurde... - Zobaczyła wtedy Hanji na korytarzu. - Szybko, odwrót! - Szepnęła i powoli się wycofywała. 
- Iriiiiis! - Usłyszała jej śpiewny głos i zanim się obejrzała leżała już na ziemi z brunetką na sobie. 
- Cholera...
- Co to za ludzie? Znalazłaś sobie w końcu przyjaciół? :O
- Co?! A Jade, Raito, Eren, Armin, Christa, Shinya..
- Dobra, przestań! Kto to? ^^
- Yy.. Pójdziesz do Mike'a i zapytasz się czy "goście" mogą tu zostać? A i powiedz, że nie przyjmuję odmowy. Aha i złaź ze mnie! - Warknęła i Hanji wstała pędząc w podskokach do dowódcy. - To był największy świr w korpusie... Jeszcze jest ich sporo, ale uwaga... Ona jest niebezpieczna... *Muszę pogadać z Raito, żeby jeszcze mi ich nie zabił... Chociaż wątpię, żeby nawet dziennik na nich podziałał, bo oni są jacyś dziwni...* Pokażę wam gdzie jest jadalnia... Pewnie jesteście głodni.
- Właściwie to..
- Nie no nie możecie głodować. 
- Macie ramen?
- Co...?
- A dango? - Odezwał się w końcu czarnowłosy mężczyzna z czerwonymi oczami. 
- Nie wiem co to... Ale mamy inne rzeczy... 
- Ych.. W porządku. - Zaczęła ich prowadzić w stronę jadalni. Nikogo jeszcze nie było, ponieważ była siódma rano. - To wy tu siedźcie, zróbcie sobie co tam chcecie, a ja idę załatwić, żeby się na mnie nie darli... A i Hidan.. - Spojrzała na srebrnowłosego.
- Czego, kurwa?
- Nie rozwal korpusu.
- Pfff! Przecież to Deidara zawsze wszystko rozwala!
- Że co, un?! - Warknął blondyn.
- Dobra nieważne.. - Westchnęła Iris i zaczęła iść w stronę pokoju Raito, ale od razu wpadła na przerażonego Mike'a. - Oo.. Właśnie..
- Czy to prawda co Hanji powiedziała?!
- *Zabiję ją...* Zależy co powie...
- Poważnie sprowadziłaś sobie dziesięciu chłopaków?!
- WTF?! Co?! Nie! To są goście -.- I chciałam się zapytać czy mogą tu zostać do jutra.
- Nie!
- Mike.. - To zabrzmiało jak groźba.
- Jak ty śmiesz! Jestem dowód..!
- Mikeee.... - Powtórzyła paraliżując go wzrokiem.
- Waaa! Dobra, mogą. - Jęknął.
- No. - Mruknęła i szła dalej do pokoju.

Tymczasem u Jade xD
Brunetka dalej na kacu leżała przykryta w łóżku kołdrą. Powoli otworzyła oczy. Obraz był zamazany. Zobaczyła wystającą dynię z podłogi.
- *Wtf... Naprułam się w trzy dupy...  i zasadziłam dynię na środku pokoju?* - Zamrugała dwa razy, a dynia poruszyła się. - *Chwila... Ona ma dziurę!* Waaa! - Krzyknęła i spadła na podłogę. Zobaczyła intruza przed sobą. - Dynia! - Krzyknęła czołgając się jak najdalej.
- Gdzie?! - Również krzyknęła. Jade udało się wstać, ale wtedy wpadł na nią jakiś mężczyzna i polecieli na ziemię. - Jaka dynia?!
- WAAAAA!!! - Krzyczała.
- WAAAA!!! - On również.
- Złaź, pedofilu!!!!
- Tobi nie pedofil! Tobi zabłądzić i Tobi ucieka przed dynią!
- Jezus Maria, co tu tu robisz?! Co ważniejsze w moim pokoju?! I Jak ty siedziałeś w podłodze do cholery!?
- Tobi jest ninja! - Podniósł dwa palce do góry.



W tym czasie do pokoju wbił Guren.
- Jade, ja pierdole, nie drzyj się tak, bo ściana mi pęka - Wtedy spojrzał się na dziewczynę i faceta, który na nim leżał. - Co do... - Wyjął miecz.
- Waaa! - Krzyknął Tobi. - Ej, ej, ej! Tobi jest dobrym chłopcem!
- Właśnie! Nie zabijaj mojego warzywa, zasadziłam go wczoraj i zobacz jak już urósł! Nawet ma nogi! - Wydarła się na Gurena.
- Co ty ślepa jesteś?! To nie jest twój warzyw tylko jakiś facet w masce!
- Wcale nie! Nie znasz się!
- Dobra, koniec tego. - Poleciał z mieczem na Tobiego, a on zaczął spierdzielać wymachując rękami na wszystkie strony i gonili się po całym pokoju. Guren się wkurzył i chciał go uderzyć, ale jego ręka przeszła przez ciało dyni. - Co?!
- Waa! Czemu bijesz Tobiego?! Tobi nie bije. Tobi nie może.. Iris nie kazała.
- Iris?! - Otworzyła oczy szerzej Jade. - No tak... Mogłam się spodziewać, że ma coś z tym wspólnego... - Guren wyjął rękę z Tobiego i zjechał go wzrokiem. Wyglądał głupkowato i gadał w trzeciej osobie.
- Tobi się zgubił i Tobi nie wie gdzie jest reszta. - Zamruczał smutno.
- Awww ^-^! - Jade niemal się na niego rzuciła. - Chodź, ja ci pokażę <3 - Wyciągnęła go z pokoju i gdzieś z nim pobiegła. Guren stał z bezcenną miną czyniąc facepalma.
- Boże... - Jęknął.


Iris zapukała do drzwi Yagami. Brunet jej otworzył.
- O, cześć, wchodzi..
- Raito!! Słuchaj... Bo jest sprawa.. xd
- Jaka?
- Mamy gości.. Rozpoznasz ich.. Wyglądają dziwnie i noszą czarne płaszcze w czerwone chmury. Masz. Mi. Ich. Nie. Zabić.
- Aa... No okej..
- Dzięki, pa! - Powiedziała i zamknęła jego drzwi. Westchnęła i usłyszała kroki i jakieś krzyki. Spojrzała się wgłąb korytarza i zobaczyła pędzącą Jade z Tobim. - O Boże... Poznali się...
- Iiiiriiiiiiis! - Zawołała brunetka.
- Nooo heeeeeej...
- Ohayou! - Tobi znowu zasalutował.
- Cześć Tobi.
- Ej, Iris, bo ta dynia mówi, że są tu jego jacyś kumple wiesz może coś o tym...? >.>
- Tak, są w jadalni. Pójdę z wami, bo muszę zobaczyć czy jej nie rozwalili... - Jęknęła i ruszyła w tamtą stronę.
- W ogóle czemu nie zmienisz się w kotk.. - Białowłosa zatkała jej usta i syknęła.
- Zamknij się, bo mnie zamęczy ;w;.
- A dobra xD. - Mruknęła po zdjęciu ręki. Wtedy weszli do jadalni. Siedziała tam siódemka mężczyzn. - Yyy... - Zaczęła Jade. - Skąd ty ich wytrzasnęłaś, kobieto...
- Cichaj, oni są fajni...
- Heloł! Tobi powrócił! - Zasalutował.
- Super, un... - Mruknął blondyn sarkastycznie.
- To jest Jade. - Iris wskazała na brunetkę i wszyscy się na nią spojrzeli.
- Ta. Super, kurwa. - Zaśmiał się Hidan. Jade rozszerzyła oczy i zaczęła biec w jego stronę.
- Jade, stój, ty pacanico! -Syknęła białowłosa.
- Waaa! - Jade wrzasnęła i wskoczyła na srebrnowłosego. - IRIS!
- Co ty odpierdalasz?!
- TEGO TEŻ CHCĘ!
- Whaha.. - Zatkała ręką usta i starała się uspokoić. - Debilu... My ich nie adoptujemy, tylko zostają tu na dobę! - Wtedy do pokoju weszli Guren i Shinya. Niemal oczy im na wierzch wyszły jak zobaczyli tych wszystkich ludzi. Czarnowłosy spojrzał się na Jade jak siedzi na Hidanie. Nie był tym faktem jakiś bardzo szczęśliwy, ale miał cudowną minę. Wtedy Shinya szturchnął przyjaciela.
- Ej... Guren, ucieka ci xDD
- Zamknij się. - Wycedził i wtedy Tobi spojrzał się na niego.
- O nie! - Krzyknął. - Znowu będzie gonił Tobiego!! - Ukrył się za Hidanem. Jednak srebrnowłosy spojrzał się na niego krzywo i odkopnął go, a biedna dynia poleciała na ścianę.
- Eeeej! Nie bij mi go! :c Jego też zabieram i nie chce go pocharatanego! - Krzyknęła i Hidan spojrzał się na nią przerażony. Shinya odchrząknął.
- Tobiego się nie bije! Poza tym ona z tym czarnym chyba chodzi, bo chciał zabić Tobiego jak Tobi wpadł na nią... - Zamruczał Tobi.
- Ja ci kurwa dam czarny! - Warknął Guren. Srebrnowłosy po usłyszeniu magicznego słowa niemal się ożywił.
- Ta jest! Mój człowiek, kurwa! - Zawołał, a Jade była speszona jak nigdy.
- Ee... My nie chodzimy!... To... Tylko mój przyjaciel! - Po tych słowach Iris niemal się nie udusiła. Padła na ścianę i zaczęła śmiać się jak głupia, a pozostała grupa patrzyła się na brunetkę z podejrzanymi minami.
- Yhym.. - Mruknęli.
- Co kurwa?! XD - Białowłosa wstała z podłogi.
- Obiecałam sobie od śmierci Jeana, że koniec z tym...
- WAHAHAHA XDDDDDDDDD - Iris padła za kanapę, żeby nikt nie musiał oglądać jej tak. Jade patrzyła się w jej stronę wściekła.
- *Znam ich od pięciu minut... A już mnie pewnie za debila uważają...* - Wtedy ku jej zdziwieniu usłyszała odpowiedź. "Nie uważamy. To chyba normalne wśród dziewczyn..." - *WTF?! Co ty robisz w mojej głowie!?* - Rozejrzała się. W końcu natrafiła na wzrok rudowłosego mężczyzny w toną kolczyków na twarzy. - *O kurwa...* - "Nie podoba ci się mój wygląd? Nie dziwne.." - *Nie! Znaczy...* - "To jest telepatia. Już wychodzę." Kontakt się urwał i Jade znowu była sama ze swoimi myślami. - *Jezu, boję się ich xD... Ale ten jest fajny!* - Spojrzała się na Hidana, który był aktualnie wpatrzony w Gurena. - *Że mnie jeszcze nie zrzucił... Jezu... Iris.. Kocham cię normalnie <3 Chwila... >.> Co za cwaniara... Przecież jej się podobają psychopaci i sadyści... A i tacy jak ona... Hyh.. Cicha woda brzegi rwie XD* - Wtedy zorientowała się, że Hidan idzie. - *Nieee! Stój! D:* - Stanął przed Gurenem.
- Oddaję. - Zaśmiał się i położył Jade na Gurenie. Czarnowłosy był tak w szoku, że brunetka po chwili poleciała na ziemię. Zaczęła czołgać się do swojej przyjaciółki. Iris uspokoiła się i zorientowała, że do jadalni wleciał Ryuk.
- *Cholera!! Co on tu robi!? Oni go widzą?!* - Rozejrzała się. Nikt się nie patrzył. Z wyjątkiem jego... Itachi... Te czerwone oczy jakby widziały wszystko. Śledził wzrokiem Ryuka, a następnie spojrzał na Iris oczekując wyjaśnień. Przycisnęła palec do ust i pokręciła głową. Skrzywił się i wrócił wzrokiem do Gurena.
- Iris! - Podskoczyła jak zobaczyła Jade obok siebie.
- Co ty tu robisz? Myślałam, że zarywasz do Hidana.
- Nie, ty głupku! Ja nie zarywam! Powiedz mi lepiej.. Oni tu będą przez dwadzieścia cztery godziny?
- Tak.
- Czemu tak krótko...
- Nie wiem właśnie... Może potem wyżulę, żeby do sylwestra zostali...
- Serio?!
- No :D
- Właśnie... Jak ładnie poprosimy na pewno się zgodzą :D! Oni są genialni..
- No wiem... Dobra, idź sobie stąd, to moja kryjówka! - Kopnęła ją i Jade poleciała daleko za siebie.
- Ty kupo! - Krzyknęła i zatrzymała się. - Ja ci dam! - Znowu na nią ruszyła.
- Głupku no! - Warknęła Iris i znowu dała jej z buta, ale po chwili chytry plan zawitał jej w głowie, aż dostała podejrzanej miny. Brunetka jak znowu na nią biegła przeraziła się i znowu dostała butem. Tym razem poleciała i wpadła na Tobiego. Siedziała mu na plecach i przeraziła się.
- Tobi będzie koniem! - Zawołał radośnie.
- Tobi! - Iris wychyliła się zza kanapy. - Musisz być jej rumakiem, bo jej był i spierdolił XD.
- Tak jest! - Ruszył przed siebie jak szalony i brunetka niemal spadła.
- Waaa! Nie tak szybko! - To było ostatnią rzeczą jaką usłyszeli.
- Un.. - Zaczął Deidei. - Chyba kogoś brakuje...
- Konan została w bazie... - Westchnął Pain.
- Ale nie jej... Chyba ktoś z nami jeszcze był, un...
- Zetsu nie ma. - Odezwał się czerwonowłosy.
- Właśnie, un...
- Tu jestem. - Usłyszeli i z podłogi zaczęło coś wychodzić. Wyglądało jak ogromna muchołapka, ale otworzyła "paszczę" i był w niej mężczyzna, który był w połowie biały i w połowie czarny. - Zabłądziłem... - Iris przemilczała to i pozostawiła bez komentarza. Wtedy do pokoju wparował Eren.
- Iris! - Krzyknął.
- Jezu... Czemu on... - Szepnęła do siebie. - Czego znowu?
- To prawda co Hanji mówi?!
- Zabiję ją... Nie, to nieprawda. Po prostu mamy gości. - Mruknęła.
- Ale klawo! Siema, jestem Eren! - Zasalutował podjarany. - Jestem znany też jako najsilniejszy członek korpusu 😎Mówią na mnie... Nadzieja ludzkości! - Wyprostował się, a Iris strzeliła facepalma.
- Chyba błazen korpusowy i pojeb z padaką. - Poprawiła.
- Cicho tam! Nie znasz się!
- Ta. Ja już swoje widziałam. Imprez w twoim wykonaniu nie da się zapomnieć.
- Cicho no! - Warknął. Nagle usłyszeli jakiś krzyk za oknem.
- Co znowu... - Westchnęła Iris, ale nagle zobaczyła, że tam lata Hanji na miotle. - *WTF?!* - Wtedy leciała prosto na okno. Rozbiła je i darła się jak pojeb, a Hidan prawie zszedł na zawał i krzyknął:
- O KURWA WIEDŹMA! - Wskoczył na Kakuzu. - Broń mnie! Jego partner (chodzili w swoim świecie w dwuosobowych grupach) spojrzał się na niego jak na debila, westchnął  i złożył dłonie. Miotła brunetki spaliła się, a ona sama leciała prosto na Zetsu. Wpadła w jego muchołapkę i rzucała się jak ryba bez wody. Białowłosa podbiegła bliżej.
- Jezus Maria! mamy okazję! Odgryź jej głowę, błagam! - Krzyknęła.
- Iris! - Zawarczał Eren.
- Ychhh... No dobra... SZYBKO TERAZ!
- Waaa, nie! - Brunet wskoczył na nią i polecieli na podłogę.
- Złaź ze mnie, matole! - Zasyczała, przemieniła się w pumę, złapała go za kurtkę i wyrzuciła przez rozbite okno, a Eren drąc się wylądował w krzakach.
- To mam "odgryźć" jej tę głowę? - Zapytał Zetsu spokojnie.
- Kusząca propozycja...
- Iris! - Krzyknęła Hanji.
- Waa... No dobra.. Będę tego żałować... - Westchnęła i brunetka wylądowała na ziemi. Wtedy znowu do pokoju wbiegł Tobi z Jade na plecach. Spojrzał się na Iris, która była kotem i zesztywniała. - *O cholera...*
- Waa! Deidei sepwai~! - Zawołała dynia.
- DEIDARA SEMPAI, UN!
- Widzi pan?! Kicia! ^-^! - Jade wylądowała na kanapie, a on biegł w stronę pumy.
- Waaa! Nieee! - Krzyknęła i gonili się po całym salonie.
- Chodź do Tobiego! 💝
- Jade! - Chciała się za nią schować, ale leżała na kanapie. - Kuźwa! Waa! - Podbiegła do najbliższej osoby, którą był Deidara i schowała się za nim. - Ratuj mnie! ;w;
- Tobi, zostaw ją, un.. - Mruknął.
- Ale to kotek, proszę pana! - W tym czasie Iris przemieniła się znowu w człowieka i podniosła się.
- Wyskoczył przez okno! - Powiedziała i w mgnieniu oka Tobi przez nie wyskoczył i wpadł w te same krzaki co Eren.
- Ała! - Krzyknął brunet.
- O, hej! Widziałeś kotka!?
- Un.... Macie tu coś do rozwalenia? - Zapytał się blondyn.
- Yy.. mamy. Możemy  iść na plac treningowy.
- Można tam zabijać gnoi?! - Hidan ożywił się.
- .... Są manekiny....
- A chuj... E, może być. - Mruknął.
- Chodźcie za mną. - Powiedziała i chwyciła Jade za rękę ciągnąc ją po podłodze.
- Ej! Co robisz?!
- Chodź ze mną.
- Po co?
- Zobaczysz jak twój przyszły mąż "zabija" manekiny. - Jade była czerwona jak jakiś burak, a Hidan zrobił podejrzaną minę.
- Co to kurwa ma znaczyć, "twój przyszły mąż"?


- Nic! Iris, debilu, zabiję cię. - Syczała.
- Jeszcze mi podziękujesz.
- Jaka ty głupia jesteś!
- Racja.. Masz przecież Gurena.
- Zaraz ci przywalę!
-  Yhym... Ty się o swoje nogi potykasz xD.
- ... Zamknij się.
- Ja ci kogoś znajdę xD...
- Uważaj, żebym ja ci zaraz kogoś nie znalazła..
- Ta, mi już starczy wrażeń po tym co Levi odwalił... Dupek jeden. - Hidan i Deidei spojrzeli się na siebie. Dziewczyny zapomniały, że oni z nimi idą. Jade szła już na własnych nogach i nie jechała po ziemi. - I Kate.. Ta szmata -.-. Kiedyś ją zabiję...
- Podzieli los Mendy.
- A może ona też jest tytanem... >.>
- Kto je tam wie... - Nagle zobaczyli, że w ich stronę biegnie Guren z Shinyą, który najwyraźniej go gonił.
- Guren, czekaj! To nie to co myślisz! - Krzyczał białowłosy.
- Ta jasne, pedofilu! - Odwarknął mu. Czarnowłosy schował się za Jade, ponieważ była najbliżej.
- Co wy robicie? - Mruknęła Iris.
- Zaczął się do mnie skradać...
- Dobra, nie chcę wiedzieć...  Shinya... Ty  korpusowy pedofilu... (Wybacz Aleksy, naćpałam się czipsami XDDD Ale to nic co miało być... XDDDD: "- Co wy robicie? - Mruknęła Iris.
- Powiedział mi, że mam mokre spodnie i że mi je wysuszy, a je ściągnął, co gorsza swoje też i chciał mnie zgwałcić, pedał! XDDDDDD Nie no dobra tg nie będzie XDDDDDDDDDD") - Wtedy Iris obejrzała się lekko i zobaczyła kaprala.  Zmrużyła oczy. Kate nigdzie nie było. Zaczął iść w ich stronę.
- E, Guren. - Zaczął i Ichinose się obejrzał. - Muszę ci oddać za ostatnie...
- Proszę bardzo. - Stanął przed Ackermanem. Jednak nagle Hidan do niego dołączył i spojrzał się krzywo na Levi'a.
- Co ty kurwa odpierdalasz? Mojego kurwa ziomka chcesz zajebać? Ja ci kurwa dam, a jak z tobą skończę to będziesz rzygał krwią i kurwa skomlał jak pies! - Sięgnął po swoją kosę. Wszyscy stali jak wryci łącznie z kapralem.
- Un.. Hidan... - Deidara wyciągnął w jego stronę rękę, ale Iris widząc to złapała ją. Spojrzał się na nią lekko zdziwiony.
- A niech mu wpierdoli. Chętnie to zobaczę.
- Aha.. - Prychnął Levi. - A co z moją miotłą?
- Jaką kurwa miotłą? Tą co ta wiedźma latała? A spłonęła i Zetsu jej prawie łeb odgryzł.
- Dobra, ale chcę moją miotłę...
- Ochujałeś...? - Zawarczał Hidan, ale po spojrzeniu na swoją kosę nabrał psychopatycznego uśmiechu. - Cholera.. W mojej religii nie ma zwyczaju walczyć z kimś i go nie zabijać... Nie wiem czy się kurwa powstrzymam! Chodź tu, gnoju! - Zamachnął się, ale Levi szybko tego uniknął i kosa wbiła się w ścianę. Ackerman widząc sytuację zaczął spierdzielać, a srebrnowłosy wyciągnął broń i zaczął gonić go jak psychopata.
- Co on właściwie wyznaje...? - Mruknęła Jade.
- Jashina, un... Oby tylko faktycznie go nie zranił, bo jak temu typowi poleci kropla krwi to po nim. Na tym polega moc Hidana... Sam się przebija jakimś prętem wtedy i druga osoba czuje to samo, a on jest nieśmiertelny i to go tylko zaboli, ale jest masochistą i to go podnieca, un...
- A okej... A niech go zabije, dostanie dupek za swoje. Ja jeszcze muszę Kate obić mordę... Ale nie będę burdy wszczynać na razie.. Hidan zaspokoi swoją potrzebę mordu, ale ty pewnie nadal chcesz coś wysadzić, nie?
- Un.. Przydałoby się.. Pokażę wam czym jest prawdziwa sztuka!
- Ej, dupki! - Usłyszeli krzyk. Znowu się odwrócili i tym razem zobaczyli Morsa i Kate.
- Czego chcesz, szmaciaro? - Warknęła Iris.
- O i kto to mówi.. - Zaczęła iść w jej kierunku.
- No, zobaczymy czy będziesz dalej taka mądra jak ci obiję mordę. -,-
- Ta.. Wiesz co jest za pobicie dziewczyny kaprala? - Zaśmiała się.
- *Aktualnie on walczy o życie... Więc co mi tam..* Wiem.
- Więc lepiej nie podskakuj, pi.. -  Nie zdążyła dokończyć, ponieważ dostała w twarz i poleciała trzy metry do tyłu prosto na Morsa, który ją złapał. - Odbiło ci?!
- Un.. Czy wy ciągle tutaj musicie się bić? - Jęknął Deidei.
- Zamknij się, ty blondyno! - Krzyknęła Kate i Deidara powoli zwrócił wzrok ku niej. Złożył ręce.
- Co on robi? - Szepnęła Jade do białowłosej.
- Zobaczysz. - Wtedy na głowie Kate wylądował biały pająk.
- Fuj! Waa! Co to?! - Krzyczała.
- "Fuj"? Un.. Jeszcze obrażasz moją sztukę.. - Westchnął. Następny wylądował na Morsie.
- Jezu.. Jak je wysadzisz... To ci będę służyć, panie ;w; - Podeszła do niego Iris.
- Wiesz... Brzmi obiecująco. Kats~
- Deidara. - Usłyszeli jakiś głos za nimi. Blondyn lekko się obejrzał.
- Czego znowu, Sasori, un? - Warknął. - Nie widzisz, że pracuję?
- Tak? Daj spokój.. Kompletnie nie wiesz czym jest prawdziwa sztuka.
- Zamknij się, un! Matole.. Już ci coś mówiłem na temat krytykowania moich dzieł. To jest sztuka wybuchu!
- Rany.. Jesteś głośny jak zawsze... Sztuka to coś, co przetrwa i zostawi ślady w przyszłości... A nie jakieś dyrdymały, których zaraz nie ma...
- Un... Zaraz ci przywalę! Albo lepiej... Wysadzę!
- Ech.. Czy wy się ciągle musicie bić?! - Mruknął Shinya. Dwójka spojrzała się na niego spod byka.
- Un... Mieliśmy zanim nas ten zjeb Tobi tu przeteleportował rozwalić miasto... Więc byliśmy nastawieni na walkę...
- I dlatego bijecie się między sobą? .-.
- A tam, cicho! Ten rudzielec obraża moją sztukę.. Kompletny brak gustu...
- Po pierwsze, nie jestem rudy, po drugie, to ty się nie znasz, głupku. - Mruknął bez większego entuzjazmu, a Deidei zjechał go wzrokiem.
- Przynajmniej ja nie bawię się lalkami, un...
- Ja się nimi nie bawię. Chcesz zobaczyć? -.-
- A pewnie! Dalej wyjmuj to~
- Nie, nie, nie! - Shinya strzelił facepalma. - Tak tutaj się nie postępuje.. Świąteczny renifer Shinya Hiragi wkracza do akcji 😎
- Daruj sobie.. - Pokręcił głową Guren. - Do nich nie trafisz. - Wzruszył ramionami i napotkał wzrok dwójki.
- Zamknij się, Guren! Ja tutaj zdziałam zaraz magię! - Zawołał i wyjął jemiołę z kieszeni.
- Słuchaj, nie wnikam jak ty to tam zmieściłeś... Ale... JEMIOŁA?! POWAŻNIE!?
- No co!?
- To nie geje!
- Że co?! - Krzyknął Deidei i Sasori.
- Un... Ja wam dam "geje"! - Krzyknął.
- Niee! Nie bijcie się! - Krzyknęła Jade. - Ustalmy, że to nie geje, Shinya jak chcesz koniecznie kogoś spiknąć... - Spojrzała się podejrzanie na Iris.
- Ej! Nie myśl nawet o tym, pacanico. - Syknęła.
- Ech... Dobra..
- Yaaaa!!! - Znowu ktoś krzyknął. - Wracaj tu, pierdolony kundlu! - Darł się Hidan wymachując kosą we wszystkie strony goniąc Ackermana.
- Zawsze był najwolniejszy. - Westchnął czerwonowłosy.
- Zamknij dupę! Nie moja kurwa wina! No co się tak gapicie?! Pomóż mi kurwa ktoś! - Wtedy przed uciekającym Levi'em stanęła Iris i zasadziła mu takiego kopa w brzuch, ze poleciał prosto na ścianę.
- Ty suko... - Jęknął.
- Kurwa, znowu mi ziomków będziesz wyzywał?! - Wziął zamach i zaczął się śmiać jak psychopata, a dwójka z organizacji strzeliła facepalm'a. Jade zaczęła się śmiać z Hidanem. Bardziej z tego jak się śmiał niż z tego co zrobił. Oboje śmiali się jak pojeby z siebie nawzajem i upadli na ziemię i zwijali się po niej. Iris, Guren i Shinya patrzyli się na nich jak na debili. Sasori miał bezcenną minę, a Deidara dołączył do nich i również upadł na ziemię. Levi zdążył zwiać.
- Co wy robicie...? - Zobaczyli przed sobą Kisame. (To ten co przypominał rekina z dziwnym mieczem). Miał głupkowaty wyraz twarzy. - Żeby was tak tylko Lider-sama nie zobaczył... Albo Itachi...
- Te zgredy? - Wstał z ziemi Hidan i zatoczył się. - A daj kurwa spokój, te zjeby są drętwe jak kije od szczotek!
- Może Itachi... Ale Lider też potrafi być normalny.
- Chyba jak śpi XD Haha...
- Hidan... - Westchnął.
- A daj mi kuźwa spokój! Sushi-sempai!
- Że jak ty mnie nazwałeś!?
- Sushii XDDDD Garniesz?! XD Hahaha... Sushi XD - Znowu zaczął się ryć, a Kisame patrzył się na niego jak na debila.
- Chcesz mnie wkurzyć? .-.
- Ja?! A gdzie tam!
- Hidan, ty zawsze wszystkich wkurzasz, un... - Mruknął Deidei.
- Że ja?! A tam, kurwa nie znasz się.

Popołudniu Iris trafiła na Shinyę, który rozwieszał wszędzie balony i był w cudownym nastroju...
- Yy.. Co robisz? - Zapytała.
- No balony wieszam!
- Widzę, ale po cholerę..? I gdzie są goście?
- Chyba coś na dworze robią... A i bo dzisiaj sylwester, zapomniałaś?!
- Aa.. ... Haaa?! CZEKAJ CO!? A NIE JUTRO?!
- Nieee! Dzisiaj! Rany... Czy tylko ja mam kalendarz?!
- Waaa! Kiba! Ty gnoju! Zapomniałeś przestawić tego czegoś czerwonego w kalendarzu! - Krzyknęła jak wyleciała z salonu.

- Ej! Czekaj!
- Co znowu? - Wychyliła się zza progu.
- Mam plan...
- Jeżeli to pomysł na kolejną imprezę to mówię od razu: NIEEEEEEEE!
- No ej! To nie będzie impreza!
- Więc co? -_-
- To będzie takie... Spotkanie towarzyskie!
- Haaa?
- No wiesz... Spędzimy razem sylwestra...
- Okej... Ale pijemy tylko Picolo.
- Haha, okej. A i jeszcze jedno! Mam super pomysł!
- No jaki?
- Będziemy grać w gry!
- Gry? Jakie?
- Nie planszowe... Takie wiesz... typu... PRAWDA CZY WYZWANIE?! - Wyskoczył z kanapy i stał z ogromnym uśmiechem.
- Shinya... - Iris opuściła głowę.
- Co się stało? - Podszedł do niej.
-  POJEBAŁO CIĘ?! - Krzyknęła i strzeliła mu po głowie.
- Ała! No co?! Przecież to będzie genialne! A my jeszcze w to nie graliśmy! Pomyśl! Jakie to będzie piękne!
- Ty jesteś nienormalny! Naprawdę chcesz grać w to z tymi pojebami?! Jade... Eren... Hanji! Wiesz jakie oni dadzą zjebane zadania?! Albo pytania?! Nie! Ja w to nie gram! - Zawarczała.
- A co? Może ci kogoś pocałować będą kazali? 😚- Zrobił dzióbek.
- Zamknij się! - Znowu zdzieliła go po łbie.
- No nie bij mnie! Jeez... Taka sama jak Guren normalnie... Jego reakcja była identyczna..
- Waaa?! O Boże...
- A masz jakiś inny pomysł co możemy robić?!
- Yyy... Siedzieć w pokojach i wpierdalać czipsy...?
- NIE!
- No czemu?!
- Masz zakaz jedzenia czipsów!
- CO?! CZEMU!? Jakim prawem!?
- Takim... Że wszystkie ci zabrałem! >:D
- CO?! SHINYA NO! WIESZ ILE JE GROMADZIŁAM I WALCZYŁAM, ŻEBY ICH NIE JEŚĆ?!
- Uzależniłaś się!
- Waaa! No nie moja wina... Dobra... Jestem na odwyku... Już w życiu nie tknę czipsów!
- Yhy... No dobrze... Dobra, olać. Powiesz wszystkim, żeby przyszli?
- Wszystkim..?
- Dobra, bez Morsa, Levi'a i Kate, pasuje?
- Hai. - Zasalutowała i poleciała. - Chwila! Czy... nasi goście też mają grać?
- A co ty myślałaś?! Oczywiście, że tak! Oni są genialni!
- Okej! To ja lecę, miłych przygotowywań! Chcesz kogoś do pomocy?
- A co wy tu robicie? - Do pomieszczenia weszła Jade i spojrzała się na nich podejrzanie.
- Jade, pomagasz Shinyi w przygotowaniach.
- Haaa?! Do czego?!
- Widzisz! Mówiłam ci, Shinya, że nikt nie wie, że dzisiaj sylwek!
- Po tej imprezie świątecznej spaliście tyle dni więc się nie dziwię! - Skrzyżował ręce oburzony.
- Yghhh... Nieważne... Idę wszystkich pozapraszać... - Westchnęła i wyszła.

Po powiadomieniu większości członków korpusu białowłosa wyszła na dwór gdzie mieli być goście. Przy drzwiach od razu wpadła na Itachiego. Spojrzał się na nią tymi swoimi czerwonymi, zrąbanymi oczami.
- Yy.. Dzień dobry... - Mruknęła.
- Ta.. Dzień dobry. - Odpowiedział. Stali tak przez chwilę patrząc się na siebie, aż przyszedł Sushi-sempai xD.
- Ej, ej, ej... A wy co tu w przejściu robicie, hmm?
- Właściwie to nic... Shinya.. Znaczy ten co wygląda jak ja... Tylko jest facetem wymyślił, że zrobi jakby przyjęcie na sylwestra... I.. Chcecie przyjść...?
- Ja chętnie przyjdę, ale Itachi pewnie się nie ruszy dopóki nie będzie tam dango... - Zaśmiał się rekin i szturchnął czarnowłosego na co ten spojrzał się na niego wkurwiony.
- Nie dotykaj mnie.
- Ee.. A co to jest to dango? - Przechyliła głowę na bok Iris.
- To są takie.. Kluski jakby... I Itachi jest od nich uzależniony.
- Oo.. Bo ja jestem od czipsów xD. Ale jestem na odwyku... Od dwudziestu minut... Ale jestem! - Zasalutowała.
- Szczerze gratuluję. - Ukłonił się rekin.
- Dziękuję, dziękuję. A jak skombinuje skądś te kluski to przyjdziesz? - Spojrzała na Itachiego.
- No nie wiem.
- No weeeź... - Zmieniła się w pumę i zrobiła wielkie, smutne oczy i wyglądała jak kot ze Shreka.


- *Hyhy... :D Już wiem jak będę ludzi przekonywać >:D!* - Myślała sobie. 
- Yghh... Nie wiem po co ja tam...
- Noo... :C
- Wrr.. Dobra, niech będzie. Tylko skombinuj dango, bo na głodzie jestem...
- Jeej! - Zawołała. - Gdzie jest reszta? Muszę ich też zapytać... I jeszcze kto umie gotować ze zwiadowców.. Dobra... Sama zrobię! Albo nie... Otruję wszystkich... To może... Dobra, coś wymyślę! Widzimy się o... *Waaa Shinya! Nie powiedziałeś mi na którą to godzinę...* O dziewiętnastej będzie w porządku... To na razie! - Zaczęła biec w poszukiwaniu innych członków. Zobaczyła Tobiego, który uciekał przed Deideiem. - *A ci co znowu...?* - Westchnęła w myślach i podbiegła do nich. - Co wy rob~ - Tobi ukrył się za pumą, a wściekły blondyn stał przed nimi. 
- Kiteł, ratuj Tobiego! Tobi jest dobrym chłopcem! - Krzyczała dynia. 
- Nie kituj tutaj, un! 
- Ale o co chodzi...? - Zapytała. 
- Un.. To było tak...

~ Retrospekcja ~ 
- Siedzieliśmy na ławce i tam była jakaś figurka w kształcie świni. Była okropna, un... I krzywa. A on mi powiedział, że ładniejsza od moich -.-...


~ Koniec retrospekcji XD ~ 
- I o to go gonisz?! 
- Eeee...? - Skrzywił się. 
- Znaczy.... Tobi, nieładnie nazywać jakieś figurki świń ładniejszymi niż.. ee... rzeczy Deideia, że są ładniejsze.. 
- DEIDARY! - Krzyknął blondyn. 
- No, ale Deidei ci pasuje...
- Un.. - Warknął. 
- Tobi przeprasza! - Dynia padła na kolana. 
- Un... Ty głupku! 
- Tobi jest dobrym chłopcem!
- Nie, Tobi nie jest dobrym chłopcem! Jesteś zły, un!
- Waa! - Krzyknął i zaczął uciekać z płaczem. 
- Deidei! Co mu zrobiłeś? :c
- Ygh.. Już dzisiaj tak trzeci raz... Przejdzie mu, on jest jak kobieta z okresem. 
- ŻE CO?!
- EEEE... Znaczy... Ma zmienny humor...
- JA CI DAM! - Rzuciła się na niego i polecieli na ziemię.
- Nieee! Zostaw mnie, un! 
- Dobra, wybaczę.. Ale mam warunek. 
- No nie... Jaki znowu warunek...un...?
- Przeproś Tobiego..
- NIE!
- DAJ MI DOKOŃCZYĆ!
- ... dobra...
- No. I przyjdźcie o dziewiętnastej do salonu. Robimy sylwestra!
- Ooo.. Dobra.. Ale muszę go przepraszać...? I co gorsza z nim przychodzić..?
- Tak. - Mruknęła i zeszła z niego. Wtedy ktoś inny się na nią rzucił. - Ej! - Zobaczyła na sobie Tobiego. 
- Kicia! - Krzyknął. Zmarszczyła brwi i spojrzała na Deideia, a ten wzruszył ramionami. 
- Mówiłem... Kobieta z okresem. 
- Jeszcze raz to powiesz to ci przywalę!
- Haha, ta. 
- Yghh... -.- Tobi, złaź. Muszę komuś przywalić...
- Nie bij pana Deideia! - Zamruczał smutno. 
- Yy.. Przed chwilą przez niego płakałeś...
- Tobi udawał! - Podniósł dwa palce do góry. Blondyn strzelił facepalm'a. 
- No dobra, ale zejdź. 
- Jakie uszy...
- WAA! NIE! DEIDEI ZABIERZ GO ODE MNIE!
- Oo.. Najpierw chcesz mi przywalić, a teraz mam ci pomóc? No nie wiem...
- *Jak cię wylosuję na prawda czy wyzwanie, masz przesrane -_-.* No weź go!
- Un.. - Chwycił go za płaszcz. - Idziemy. - Mruknął. 
- Nieee! Deidei-sempwai! Puść Tobiego! Tobi chce do kici!
- DEIDARA-SEMPAI, IDIOTO!
- No, dobra, dobra, sir! - Zasalutował. 
- Jezus Maria.. Z kim ja pracuję... - Westchnął. Iris wstała, otrzepała się i na wszelki wypadek znowu zamieniła w człowieka. Ruszyła dalej przed siebie. 
- *Dobra... Został Pain... Yy... Hidan! Kakuzu... Yy... Ten roślin aka Zetsu... I kto tam był jeszcze...? Właśnie! Sasori! Tylko gdzie oni mogą być...* 
- Szukasz kogoś? - Spojrzała w dół i zobaczyła Zetsu. 
- Ooo! Hej! Ja nie wiem gdzie jest reszta... Wiesz gdzie są? - Zapytała, a on zamknął oczy. Po chwili je znowu otworzył. 
- Hidan i Kakuzu kłócą się za kwaterą, Sasori.. Nie wiem co on dokładnie robi, ale jest na polu treningowym, a Lider-sama medytuje w lesie. - Odpowiedziała biała połowa. 
- Zjedzmy ją! - Odezwała się czarna. 
- Nie, nie będziemy jej jeść. 
- *Wtf? ten typ się kłóci sam ze sobą?* To dzięki.. A i jestem niesmaczna.. - Powiedziała i uciekła. 

Najpierw postanowiła udać się do Hidana i Kakuzu. Kiedy była za kwaterą zobaczyła srebrnowłosego jak tnie drzewo kosą i jego partnera jak na niego się wydziera. 
- Co wy robicie..? - Zapytała. 
- Hidan rozwala drzewo, a ja się na niego drę, bo ten idiota zgubił moje pięć zyla. 
- Hahaha XD ... Hej, Kakuzu.. >.> Co ty masz na myśli mówiąc: "Ten idiota"?! - Krzyknął. 
- To co słyszałeś... Kretynie...
- Ty dupku! - Krzyknął znowu i chwycił kosę. - Jak ci zaraz przypierdolę to ci się odechce!


- Rany... Czy wy wszyscy ciągle musicie się kłócić? ;w; 
- Tak, bo ten zjeb mnie ciągle wyzywa!
- Było nie gubić moich pieniędzy!
- Tobie tylko kasa w głowie, pierdolony zgredzie! - Zaczął biec na Kakuzu. 
- Jezuu.. - Westchnęła Iris i zaczęła na niego biec. Wyjęła swój miecz do zabijania tytanów i podważyła tą jego kosę przez co się wywalił i zarył głową w ziemię. 
- Gghh.. - Mruczał przez glebę. 
- Weź ty sobie coś na uspokojenie i słuchaj mnie. - Wyciągnął głowę i przetarł ją sobie. 
- Ty babo! Jashinie, drogi... Myślałem, że już gorszej od Konan nie ma, ale najwyraźniej się, kurwa myliłem!
- Co żeś powiedział!? - Zawarczała. 
- Że kurwa jesteś gorsza od Konan!
- Może i bym się wkurzyła, gdybym wiedziała kto to, ale że nie wiem udam, że tego nie słyszałam i zrobię to, co do mnie należy...  No więc zapraszam was na..
- Czy to randka? - Hidan zrobił dzióbek. 
- Nie, idioto! - Strzeliła mu po łbie i padł na ziemię. 
- Rany.. To boli...
- No i dobrze! Dobra, to zapraszam, żebyście przyszli na dziewiętnastą do salonu, Sylwestra robimy. Reszta wiem, że przyjdzie, ale jeszcze muszę iść po Paina i Sasoriego. 
- Yyy.. Te zgredy? Wątpię, żeby przyszli... - Zaśmiał się Hidan. 
- Ja ich przekonam... Nawet Itachi przyjdzie. 
- Poważnie? O kurwa...
- To ja lecę, adios, kepasta! - Pomachała i poleciała na pole treningowe. - *Jezu.. Zaraz umrę od tego biegania...* - Po pięciu minutach zobaczyła Sasoriego. Podeszła bliżej. Siedział odwrócony i pracował nad czymś. 
- Ee.. Hej. - Mruknęła. 
- Chcesz czegoś?
- *Nah... Drugi Levi... Waa czemu myślę o tym dupku... -.- Drugi Guren... Brzmi lepiej.* Tak, chcę. 
- Więc słucham. 
- Czy... Przyjdziesz i posiedzisz z nami o dziewiętnastej? W salonie.. Spędzimy razem sylwestra...
- Nie. - Powiedział po dłuższej chwili milczenia. 
- Ale..
- Nie. 
- -.- Nie chcę ci truć dupy, wiem, że pewnie nie bawią cię takie rzeczy, też ich nie lubię i muszę ci powiedzieć, że jesteśmy bardzo podobni, nie tylko ze wzrostu, ale i charakteru... Jestem antyspołeczna i nienawidzę ludzi, ale mimo to chcę tam być, ponieważ będą tam osoby, na których mi zależy nie chcę ich zawieść... - Powiedziała i milczał. - Będzie tam reszta waszej organizacji.. Nie chcesz spędzić z nimi czasu...? 
- Z tą bandą idiotów? Mam lepsze rzeczy do roboty. Jedynymi normalnymi z nich są Pain i Itachi, ale z nimi nie da się dogadać. - Prychnął czerwonowłosy. 
- Pfft. Itachi jakoś idzie. 
- On? Idzie? Jeju.. Cud się stał, ale mnie nie namówisz, więc daj sobie spokój i zostaw mnie. 
- *Yghh... Mogłabym się zmienić w tę pumę i zrobić oczy, ale nie wiem czy to na niego podziała.. Pewnie nie... Kuźwa ;w; Chcę, żeby przyszedł... Niech se nie myśli, że ja odpuszczę... >.>* - Zaczęła iść w jego stronę. Odwrócił się do niej. 
- Czy ja mówię niewyraźnie? - Syknął. Nie odpowiedziała mu tylko szła do niego. - Ech.. - Wstał z ziemi i spojrzeli na siebie. 
- Jeżeli nie przyjdziesz...
- O, teraz będziesz mi grozić?
- ... To zostaniesz...
- No, bardzo się boję...
- Zgwałcony przez Shinyę...
- Stra~ Czekaj co? 
- Słyszałeś. 
- Jaja sobie robisz?
- Jestem śmiertelnie poważna.
- Pffft. Nie rozśmieszaj mnie. 
- No kurde! - Syknęła. 
- Haha... 
- No nie bądź taki! ;w;
- Jezu... Dobra, zastanowię się. 
- Jeeej! ^0^ 
- Ygh.. 
- No zrób to chociaż dlatego, że macie gdzie przeczekać te dwadzieścia cztery godziny...
- Rany... Pomyślę... 
- Okej, idę do Paina! - Zawołała i zaczęła biec.
- Czekaj! Poważnie chcesz do niego iść..? Wątpię, żeby się zgodził...
- Ee tam, ja każdego przekonam, na razie Sasoriś! - Zaczęła biec teraz szybciej, żeby jej nie zabił za to xD.
- Że jak mnie nazwałaś?! - Ale już zniknęła za rogiem. - Wgghr... "Sasoriś"... Rany...

- *Dobra... Został Painuś... On miał zdaje się medytować w lesie... Tyle, że ten las jest duży.. Kuźwa no...* - Weszła do niego i zmieniła się w pumę. Zaczęła węszyć. - *Nie wiem jak on pachnie... Ale może go wyczuję... Jezu... Jakie to byłoby dziwne gdybym chodziła i wszystkich wąchała na wypadek gdyby mieli się zgubić w lesie... xd* 
- Iris! - Usłyszała znajomy głos i odwróciła się.
- Czego chcesz, Sasha? - Zapytała. - Właśnie! Sasha! Umiesz robić dango?!
- Dango?! Te pyszne kluseczki?! ^-^ Oczywiście!
- Zrobisz na sylwka?
- Jasne! - Powiedziała śpiewnym głosem i zaczęła biec do kwatery jak dzika. 
- Heh... Chciała coś ode mnie i zapomniała o tym.. Sasha! - Zawołała. - Ale nie jedz tego dango!
- Dobra, dobra! - Odkrzyknęła jej i wpadła do korpusu. 
- Okej, teraz znaleźć tylko jego... - Zaczęła się rozglądać i starała wyczuć jego zapach. - *Kompletnie nic nie czuję... Tylko same pchlarze...* "Czego chcesz ode mnie?" - Usłyszała głos w głowie. - *Oo.. Cześć Pain.... Gdzie jesteś...? xd* "Za tobą." - Obejrzała się i faktycznie tu stał. - *Poważnie....? 😒Był za mną i ja go nie wyczułam...? Jezu.. Źle ze mną...* 
- Mnie nie możesz wyczuć. - Odpowiedział. 
- Dobra, zapamiętam... Możesz już wyjść z mojej głowy...? xd Bo zaraz o czymś głupim pomyślę...
- W porządku.. - Mruknął. W jego tonie nie było czuć niczego... Ale było... Można było usłyszeć rozbawienie -.- Oj, nie ładnie... - Więc? Po co mnie szukasz? 
- Bo... O dziewiętnastej organizujemy sylwestra... I... przyjdziesz? - Zapytała i stali w milczeniu. 
- Dobra.
- Poważnie?!
- Tak. 
- Oo.. Już myślałam, że będę musiała cię przekonywać jak Sasoriego... 
- Powiedzmy, że spłacę dług za to, że tutaj się zatrzymaliśmy. 
- Ale nie ma o czym mówić... Nie często mamy gości, więc... 
- Tyle, że my jesteśmy jakby poszukiwani. 
- Eee tam, sama nie mam czystego sumienia i nawet mnie do paki chcieli wsadzić... Ale jakoś tego nie zrobili, więc... 
- Wiesz, że jest już dziewiętnasta dziesięć?
- Tak wi~ Czekaj co?! Naprawdę?!
- Zgadza się. 
- No niee! Za dużo z Sasorim siedziałam... 
- Chodźmy lepiej już. - Powiedział i zaczął iść w stronę korpusu. 
- Ach.. Dobrze... Właściwie... Kim byli ci ludzie? Co byli podobni do ciebie?
- Jest nas w sumie sześciu. Jesteśmy ścieżkami bólu, ale ja jestem tym głównym. 
- Rozumiem... Więc podziękuj temu jednemu za uleczenie mojej głowy...
- Nah... Przekażę mu... 
- Dzięki. W ogóle...
- Widzę, że masz dużo pytań. 
- No nie często widujemy tutaj takie rzeczy... Głównie naćpaną Jade i jak tytany zjadają kogoś.
- Muszę przyznać, nieciekawie tu macie. 
- Zgadza się... Właśnie... Czy zostaniecie na trochę dłużej...?
- Hm? - Spojrzał się na nią lekko zdziwiony. - Dlaczego?
- Nie wiem... Tak jakoś... Chociaż do końca jutrzejszego dnia...
- Pomyślę nad tym... Tylko, że mamy misję do wykonania..
- A może tutaj przejmiecie władzę nad światem? 😇
- C-co?!
- *Jezu.. Nie sądziłam, że taki gościu może się jąkać 0.o*
- Wcale się nie jąkam. - Warknął. 
- Miałeś wyjść z mojej głowy!
- Wybacz... Ale dlaczego mamy "przejąć władzę" tutaj? I my wcale jej nie przejmujemy, tylko wprowadzamy pokój.
- Wprowadźcie go tutaj... ;w;
- Czy ty chcesz, żebyśmy zostali?
- Yyyy...
- Dlaczego?
- No, ale pomyśl... Tutaj będzie łatwiej przejąć władzę!
- Wprowadzić pokój!
- Eee tam, ja wiem swoje.
- ...
- No więc...?
- Ech... Zapytam się reszty członków...
- Poważnie?! :D
- Ta...
- Jezu! Dziękuję! Normalnie mam ochotę cię przytulić ;w; Ale chyba nie wypada... O czym ja w ogóle gadam... Przepraszam, ale zgupiałam.
- Nic się nie stało.
- W ogóle.. Jak się używa tej waszej magii? U nas też tak się da?
- To energia, która płynie w każdym z nas.
- Jezu.. Czy tutaj są sami idioci? Dlaczego nikt na to nie wpadł...
- Ponieważ ludzie są idiotami i czystym złem tego świata. Kiedy zginą ludzie, zginie też nienawiść. Jesteśmy okrutnym gatunkiem... W którym nie wahamy się zdradzić kogoś i skazać go na cierpienie... Tacy właśnie są ludzie. My chcemy to zmienić. Chcemy, żeby wszyscy poczuli co to ból, bo ten kto go nie zazna.. Nigdy nie pozna czym jest prawdziwy pokój.

- Jezus Maria, jakie to piękne... Weźcie tu zostańcie ;-;
- Dlaczego płaczesz?
- Co? - Dotknęła ręką polika i poczuła coś mokrego. - Nawet... Nie poczułam kiedy...
- Wiem, że poznałaś czym jest ból. Gdyby tak nie było nie zareagowałabyś tak.
- Można tak powiedzieć... Mimo, że mam też dużo miłych wspomnień... Nie potrafię o pewnych rzeczach zapomnieć...
- To normalne.
- Wiem... Tylko... Dlaczego akurat przytrafiają się nam takie rzeczy...? Dlaczego inni żyją spokojnie i  bezpiecznie... A inni.. muszą przechodzić przez to wszystko...?
- Pytasz "dlaczego?" Rzeczy zawsze dzieją się bez ostrzeżenia. Dopiero wszystko wtedy nabiera sensu.
- Piękne słowa wypowiadasz, wiesz?
- Miałem dużo czasu, żeby wszystko zrozumieć. Przez wzgląd na przeszłość możemy przewidzieć przyszłość... Uczyć się na błędach... Tak to funkcjonuje... Takie jest życie...

- Jezu, gdzie ich tam długo nie ma? - Mruknęła Jade. Siedziała obok Gurena.
- Ten typ nazywa się "Pain", wiec pewnie ciekawe tematy mają.
- Iris... Waa... Widzisz co ona odwaliła?
- Ta...
- Sprowadziła sobie psychopatów.
- Sflaczały gust...
- No! Ale nie wszyscy są nienormalni, paczaj Dynię!
- ... - Itachi w tym czasie siedział przy stole i zajadał dango. Sasha powstrzymywała się, aby przypadkiem mu jednego nie podjeść. Wtedy przez próg przeszła Iris z Painem.
- Wtf, Lider, poważnie?! Też przyszedłeś?! Haha XD - Hidam rzucił komentarzem, a Pain spojrzał się tylko na niego, a ten od razu zamknął się.
 - No w końcu! - Shinya podszedł do nich. - Niestety Jean wącha kwiatki od spodu, więc nie ma kto śpiewać... - Białowłosa strzeliła facepalm'a.
- Głupku...
- Może ja pośpiewam...
- Lepiej nie... Jak już chcecie muzyczkę włączcie radio, ale nie disco polo, jasne?!
- Dobra, dobra... Rany... - Odszedł marudząc pod nosem. Iris zobaczyła Deidarę, który kłócił się z Sasori.
- *Jednak przyszedł...* - Wtedy jej wzrok skrzyżował się z Itachim. Paina nie było już w pobliżu. Podeszła do czarnowłosego, który kończył swoje dango.
- Nie sądzisz, że to dobra pora na wyjaśnienia?
- ... Ale o co chodzi? - Zapytała, a on spojrzał się na Ryuka, który latał nad Raito. - Yyy... A może powinnam zapytać dlaczego ty go widzisz...?
- Spójrz mi w oczy. - Powiedział  i tak zrobiła. - To specjalny typ oka, który widzi dużo, więcej niż zwyczajne.

- Więc dlatego go widzisz...
- Kto to?
- To jest... Bóg śmierci xd.
- ... Aha..
- Znaczy... To jest skomplikowane... Bo mamy w korpusie takiego jakby zabójcę i on jest jego...
- Rozumiem. Czemu inni go nie widzą?
- Eee... To jest jeszcze bardziej skomplikowane...
- Słucham.
- Ech...  Mogą go widzieć tylko ci, którzy dotknęli notesu śmierci.
- Notes śmierci, mówisz?
- Mhm...
- Ej, Iris! - Krzyknął Shinya.
- Wrr.. Co znowu? - Odwróciła się w jego stronę.
- Chodź realizujemy nasz plan! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- ... Jaki plan...?
- No wiesz jaki!
- Ych... Głupku... Dobra... Rany... Nie wierzę, że to robię... *... Ale może trafie na Jade ( ͡° ͜ʖ ͡°) hy..hyhyhy... ahahaha XD Jezus Maria, za dużo czasu z psychopatami...* - Podeszła do Hiragiego. - Ty to mów....
- Dobra! - Wskoczył na stół. - Ej, słuchajcie mnie... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Shinya?! - Warknął Guren. - Co ty tworzysz?!
- Hyhy... Gramy w "Prawda czy wyzwanie?"!
- Co, kurwa?! - Krzyknął Hidan. - O nie, ja w to gówno nie gram! - Tymczasem Iris znalazła się za Jade.
- Ej... Przekonaj go...
- Wtf?! Nawet ty w to grasz?!
- Ta... Dawaj, namów go!
- Ale jak?
- Tak. - Złapała ją.
- Co ty robisz...?!
- Ej, Hidan! - Zawołała Leiden. Srebrnowłosy obejrzał się w jej stronę. - Łap! - Rzuciła w niego Jade. Brunetka leciała i wpadła na niego i leżeli na podłodze. Mina Jade ----> 😳 Mina Hidana ----> 😳 - Jade, debilu! Trzymaj się planu!
- Aa tak...
- Jakiego, kurwa planu?! - Zawarczał srebrnowłosy.
- Hej, Hidan... - Zaczęła brunetka.
- Co?!
- Zagraj z nami...
- Yyy..
- Zagraj z nami...
- NIE! Nie gram w to gówno!
- Dobra, plan B! - Zawołała Iris.
- Jaki plan B?! - Krzyknęła Jade razem z Hidanem. Pozostali przyglądali im się.
- Racja.. Jeszcze za wcześnie. Jade, kontynuuj XD
- Iris, zabiję cię kiedyś... - Syknęła brunetka. - Hidan, graj, albo cię Shinya zgwałci. Uważaj na niego... >.>
- Uważaj, żebyś ty kogoś nie zgwałciła! - Krzyknął białowłosy.
- Hidan, on mi grozi... ;w;
- A chuj mnie to! Złaź ze mnie! - Udało mu się uciec.
- Rany.. - Iris przyłożyła dłoń do czoła. - Dobra. Czyli czas na plan B!
- Co?! - Krzyknął srebrnowłosy.
- Kiba! Wkraczasz! - Nagle przez drzwi przeleciał biały wilczur i rzucił się na Hidana.
- Ej, kur~ - Wtedy miał wilka na twarzy.
- Graj, albo cię pogryzie.
- Kurwa, co za upierdliwce! Dobra, zagram!
- No. Kiba schodź. - Wilk zeskoczył i zmienił się w człowieka.
- Chodźta! Gramy! :D - Shinya się podniecił, wziął butelkę po picolo i usiadł na podłodze.
- Ja pierdole... - Westchnął Hidan i usiadł koło niego. Jade była następa. Tobi również przyszedł. Po namowach w końcu grali: Iris, Jade, Guren, Shinya, Kiba, Raito, Eren, Hanji, Hidan, Deidei, Kisame, Itachi (jakoś udało się go namówić), Tobi i Pain... (Jakoś się udało).
- Wtf, nie wierze, że Lider też gra. - Zaśmiał się Sasori do Zetsu.
- Okej, zaczynam 😎- Zrobił dzióbek Shinya i zakręcił butelką. Wszyscy patrzyli się na nią z przerażeniem. Wypadło na Kibę... Chłopak zrobił wielkie oczy.
- No! Masz ty kutasie! Trzeba było się na mnie nie rzucać, kurwa! - Śmiał się Hidan.
- Kiba, prawda czy wyzwanie? :3 - Zapytał Hiragi.
- *Mam przesrane...* Yyy... Wyzwanie...
- Świetny wybór! :D
- No nie...
- Więc, Kibo mój drogi... Wyzywam cię, żebyś... Rozebrał się do naga i latał po całej kwaterze XD!
- ... - Przyłożył rękę do czoła, ale dostał olśnienia. - Dobra. - Zmienił się w wilka, a Shinyi oczy na wierzch wyszły.
- Ej! Ty gnoju! Nie zaliczam!
- Hehe, nie powiedziałeś, że mam być człowiekiem, ogranyyy wooo! - Krzyknął i poleciał przed siebie. - Yahooo!
- Ale cię zrobił XD - Pokręciła głową Iris, a Hiragi strzelił facepalm'a. Nagle Kiba wleciał na miotle do pokoju.
- Dlaczego wszystkie miotły kaprala latają?! - Krzyczał i wleciał w ścianę.
- Bo to Nimbusy 2000. - Mruknęła Iris.
- Ej! Oddawaj moją miotłę, kundlu! - Krzyczał Ackerman i wbił do sali. Po zobaczeniu Iris i Hidana, odebrał miotłę i wyszedł. Wilk ledwo trzymając się na nogach dotarł do butelki. Zmienił się w człowieka i zakręcił. Wypadło na Hanji XD
- Jezus Maria XD - Zaśmiał się Eren.
- Prawda czy wyzwanie? - Zapytał Kiba.
- Wyzwanie! - Zawołała okularnica.
- Dobra XD. To... Zakradnij się do pokoju Mike'a, powiedz, że jesteś z nim w ciąży, ale wiesz, że on zdradzał cię z księdzami, dlatego ma ci płacić alimenty w postaci czekolady, zdejmij mu spodnie i niech tu za tobą przybiegnie w samych gaciach XDD.
- Yyy... Dobra! XD - Krzyknęła i wyleciała z pokoju.
- ... Dlaczego to wszystko jest chore... - Westchnął Itachi. Wtedy usłyszeli krzyki Hanji:
- MIKE! WSTAWAJ! JESTEM W CIONSZY Z TOBOM!
- CO?!
- ALE TY ZDRADZAŁEŚ MNIE Z KSIĘDZAMI, GNOJU!
- NO BO SĄ ŁADNIEJSI OD CIEBIE!
- MASZ MI PŁACIĆ ALIMENTY! ŻĄDAM CZEKOLADY!
- CO TY BRAŁAŚ?!
- PŁAĆ NIE GADAJ!
- NIE DOSTANIESZ NAWET PAPIERKA!
- O TY SKĄPIRADŁO JEDNE! W TAKIM RAZIE ODDAWAJ SPODNIE! - Zerwała mu je i zaczęła biec z kierunku salonu.
- HANJI, IDIOTKO! JA NIE MAM GACI! - Krzyczał.
- HAHAHHA XD - Była coraz bliżej. Jade, Eren, Shinya, Kiba, Hidan i Deidei dusili się ze śmiechu. - Zwycięstwo! - Krzyknęła unosząc spodnie. Mike z ręcznikiem wbiegł szybko, zabrał swoje ubranie i spierdolił do siebie. - XD!
- Hanji.. - Zaczął Kiba ocierając łzy. - Jestem dumny!
- Dziękuję! xD Dobra... Moja kolei >:D - Usiadła przy butelce. - Ciekawe... Kogo wylosujemy... >:D - Zakręciła. Każdy patrzył się z jeszcze większym przerażeniem niż dotąd. Wtedy zatrzymało się na Shinyi. - O proszę...
- Wyzwanie. - Powiedział dumnie.
- XDDDDDDDDDDDDDDDDD
- Chyba źle wybrałem...
- Pocałuj faceta w tym pokoju, który najbardziej ci się podoba, oprócz Kiby, który będzie wilkiem XDDD
- Haaaaaaaaaaaaa?! Że co!?
- Słyszałeś, dawaj XD!
- Jezu, Hanji... - Westchnął i wstał. Patrzył się na wszystkich ze skwaszoną miną. Zaczął iść w stronę Gurena.
- Nie! Shinya! - Czarnowłosy cofnął się.
- Wybacz, stary.
- Gościu!
- No tak mi kazała, nie moja wina! ;w;
- O Boże...
- Chodź... - Mruknął. Jade miała bezcenną minę, a Iris przykładała ręce do ust i miała ochotę śmiać się jak pojeb. Ich usta się styknęły. Szybko to zakończyli i białowłosy wrócił na miejsce z wytrzeszczem. - Rany, świetnie całujesz XD!
- Zamknij się! Zaraz ci przywalę!
- Haha, spokooojnieee... Kurka, znowu muszę losować...
- Trudno, dawaj... Ja idę odkazić usta. - Ichinose wstał i zaczął iść w stronę łazienki. Shinya zakręcił i wypadło na... Itachiego XD. Hiragi spojrzał się na niego podejrzanie, a mina czarnowłosego była wręcz cudowna XD. Westchnął, a jego oczy zrobiły się zwyczajne, czarne.
- Pffffhahah XD - Kisame i Hidan wybuchnęli śmiechem.
- Zamknąć się. - Zawarczał.
- Dobrze, Itachi, tak? Prawda czy wyzwanie? 😙
- Prawda. - Mruknął.

- Ooo.. pierwsza prawda... Dobrze, więc... To... Powiedz nam... Kto ci się tu z obecnych najbardziej podoba XD? - Itachi strzelił facepalm'a.
- Wiedziałem, że tak to się skończy... - Westchnął. - Dobra.. - Rozejrzał się ze skwaszoną miną. - Tobi.
- Ej! Ale on nosi maskę! - Zawarczał Shinya.
- Właśnie... - Mruknął czarnowłosy.
- Ooo... Widzę, że same cwaniaczki są tutaj... >.> No dobra, niech będzie..
- Tobi też cię kocha! - Dynia chciała wskoczyć na Itachiego, ale ten ruchem ręki sprawił, że chłopak wylądował na Kisame i leżeli na podłodze. - Wybacz Shushi-Sempwai!
- Nie nazywaj mnie tak! - Krzyknął. Guren powrócił i usiadł znowu na swoje miejsce. Itachi zakręcił butelką bez większych emocji i wypadło na Paina.
- Oi... Lider... - Powiedział i rudowłosy westchnął. - Prawda czy wyzwanie?
- Dlaczego ja w to w ogóle gram..? W porządku, prawda.
- Hmm... Przyznaj się, Lider-sama... Co robiłeś tyle czasu w lesie z Iris, hmm? - Wszyscy spojrzeli na nich podejrzliwie.
- Co to ma być za pytanie?! - Warknęła białowłosa. - Co ty do mnie masz?! >.>
- Nie, nic...
- Yghh...
- Nic nie robiliśmy. Wracaliśmy tutaj.
- Yhyyy... - Wszyscy mruknęli.
- No, Iris, nieźle, nieźle XD. - Śmiała się Jade.
- Zamknij się! Nic nie robiliśmy...
- Haha, o kurwa! No spodziewałbym się tego po was, pojeby, ale po tobie, Lider... XD - Śmiał się Hidan. Tak wyglądała mina Paina ---> -_-
- Dobrze, Lider, kręć butelką. - Powiedział Itachi. Pain zrobił to i wypadło na Deidarę.
- Un.. - Mruknął. - Wyzwanie, ale pod warunkiem, że mogę kogoś wybuchnąć, yea!
- No to prawda.
- Dobra.. - Wtedy jakiś podejrzany uśmieszek zagościł na twarzy Paina. - L-lider, un! - Zawołał.
- Więc... Czy gdybyśmy tu zostali... Wolałbyś chodzić z Tobim, czy Iris? - Zapadła cisza. Deidei zrobił się czerwony i wytrzeszczył oczy. Iris pochyliła się i uniosła jedną brew.

- WTF, LIDER, CO TO MA BYĆ ZA PYTANIE, UN!?
- KYAAAAAAAAAAA XDDDD - Jade zaczęła się dusić i poleciała do tyłu. Zwijała się na dywanie i walczyła o tlen. Hidan dołączył do niej.
- No nieźle, Deidei. - Zaśmiał się Sasori.
- Zamknij się, ty głupku! - Zawarczał na niego. - Nie wierzę po prostu, un! Od kiedy Lider ma takie rzeczy w głowie?!
- Odpowiadaj, a nie.
- Wrrrr... - Spojrzał się na Tobiego i jego głupkowatą maskę. Brew blondyna drgnęła, podobnie jak powieka. Przypomniały mu się ich wszystkie wspomnienia.












- Z kim ja pracuję, un... Dobrze... Rozważając wszystkie "za i przeciw"... Po długim namyśle... Un... Stwierdzam iż, Tobi jesteś idiotą... I... Lideer.... >.>?! ... ... Yy... Jakbyśmy mieli tu zostać to wolałbym chodzić z Iris, niż z tym debilem... - Białowłosa miała teraz bezcenną minę i padła obok Jade patrząc się w sufit bez wyrazu. Jade śmiejąc się teraz jeszcze mocniej złapała się jej głowy i nie przestawała. Po tym jak obie się uspokoiły i Hidan też przy okazji wrócili do pozycji siedzącej.
- Deidara, kręcisz. - Powiedział Pain dalej z uśmieszkiem, a blondyn spojrzał się na niego powoli z cudowną miną ---> 😒Jade dalej patrzyła się z głupkowatym wyrazem twarzy.
- Jade... - Zaczęła białowłosa. - Jeżeli cię wylosuję... To pożałujesz...
- WAHAHAHAHAHA XDDDDDDDD - Jade znowu rzuciła się na dywan.
- Co ci znowu? >.> - Patrzyła się na nią. Następnie spojrzała na butelkę i zobaczyła, że była skierowana w jej stronę. Popatrzyła na Deideia z rozszerzonymi oczami, a jego mina mówiła wszystko: 😨 - To. Są. Jaja. Jakieś.
- Yy... - Zaczął Deidara, a następnie obydwoje strzelili facepalm'a. - Lider, czy ty masz coś wspólnego z tym "przypadkiem"? un >.>?
- Nie. - Odpowiedział.
- Ech.... No dobra..
- No to jest nie fair! Ja miałam ciebie mieć... >.>
- Haha, jak przykro xD.
- Wrr... *Dobra.. Jak wezmę prawdę.. Może mi kazać powiedzieć coś głupiego... A jak wyzwanie to jeszcze coś głupszego zrobić... O Boże...* Jade, możesz przestać się śmiać? Nie mogę się skupić.
- KYAAAAAAAAAAA XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
- Nieważne... Dobra... To wybieram wyzwanie... *JEZU CZEMU JA TO WZIĘŁAM?!*
- Kurde, myślałem, że prawdę weźmiesz..
- Ha! XD
- No dobra... To rozśmiesz Itachiego. - Powiedział i spojrzała się na czarnowłosego.
- Yyy.. A możesz mi dać coś bardziej możliwego...?
- Haha, ale trafiłem XD.
- No ej no!
- AHAHAH XD - Jade dalej się dławiła. - O BOŻE TLENU!! XDDDDDD TLENUUU!!! KYAAAAA!!! XD
- Kurwa, Jade, zamknij się!
 - O Boże... O Boże... - Ciężko oddychała i znowu usiadła. - To nie powinno być dla ciebie trudne... SAMA JESTEŚ JAK KLAUN WAHAHAHAH XDDDD - Znowu padła na dywan. Iris patrzyła się na nią spod byka.
- Naprawdę masz przesrane jak cię wylosuję... - Westchnęła. Spojrzała się na Itachiego.


- *Super po prostu...* Deidei, nie zgadzam się na to. 
- Musisz xD. 
- No, gnoju... ;w;
- Dawaj, dawaj! 
- Waaa! - Podeszła i strzeliła mu z kolana, przez co poleciał kilka metrów do tyłu. Upadł na kanapę i spojrzał się na nią z rozbawieniem.
- Un, i to miało być śmieszne?
- Może i dla Jade.. Ale dla niej wszystko jest śmieszne... - Spojrzała się na brunetkę, która dusiła się dywanem. 
- Cicho! - Krzyknęła. - Sama się kiedyś z podłogi śmiałaś! XDDD
- Zamknij się! Miałaś mi tego nie wypominać! 
- Un.. Poważnie? Z podłogi...? - Pokręcił głową. 
- No bo śmieszna była!
- Kobieto XDDDDDD Wcale nie XDDDD Ja do ciebie powiedziałam: Ej! Ty: Co? Ja: Patrz! Podłoga! XDDDD i ty się ryć zaczęłaś jak poje~ - Dostała poduszką w twarz i padła na ziemię. 
- Jeszcze słowo i ty też dostaniesz! 
- Miałaś Itachiego rozśmieszyć, a nie nas bić. - Mruknął blondyn. 
- No, ale ja w ogóle nie jestem śmieszna! Nawet jakiegoś pojeba nie rozśmieszę! 
- Ciekawe, bo Hidan tarza się z Jade w dywanie. 
- Ej, kurwa, nie jestem pojebem, mendo!
- Ta... 
- Dobra.. - Jęknęła i podeszła do Itachiego. - Yy.. Hej, Itaczke. 
- Hej. 
- . . . 
- Ej, Iris! XDDDDDD - Krzyknęła Jade z podłogi. 
- Czego znowu? - Syknęła. 
- KURA! XDDDDDDDDDD - Darła się, a białowłosa przyłożyła ręce do ust. 
- DEBILU! MIAŁAŚ NIE WSPOMINAĆ PRZY MNIE O KURACH!
- KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
- ... Weź ją ktoś zatkaj... A nie może Hanji czegoś odwalić? Jest w tym lepsza ode mnie.
- Nie! 
- Ale ja to będę godzinę robić i mi się nie uda!
- Mamy czas xD. 
- Wrr.. Ej, Itaczi ;w;
- Hm? 
- Weź się zaśmiej. ;w;
- Nie. 
- Nooo... Dobra, nie to nie. Ja coś wykminię. - Mruknęła i wstała. Podeszła do stołu. - Hidan, chodź tutaj. - Srebrnowłosy wstał i podszedł do niej. Uklęknęli tuż przed Itachim. - Teraz pokażę wam magię... Chodź, Hidan. - Przybliżył się poddenerwowany. Strzeliła mu plackiem w twarz i sam wyglądał jak ciasto. Spojrzała się na czarnowłosego, ale ten nic. - Kuźwa.
- Iris... - Spojrzała się znowu na Hidana i napotkała jego wściekły wzrok. 
- Yyy... tada XD? 
- Zabiję cię! - Krzyknął. 
- Waa! - Zaczęła uciekać. 
- Wracaj tu! 
- Wybacz, ale próbuję zrobić moje wyzwanie!
- I musiałaś mnie ujebać tym pierdolonym plackiem?! Nie lubię nawet, kurwa malin!
- No sory! - Zamieniła się w pumę, żeby szybciej biec. 
- Kicia! - Wpadł na nią Tobi. Wylądowali na ziemi. 
- NIE! NIEE! ZOSTAW MNIE, TOBI! WAAAAA ZOSTAW MNIE! - Sasori strzelił facepalm'a. 
- Co się tu właściwie dzieje... - Nagle Iris przez niego przeskoczyła i uderzył w czerwonowłosego Tobi. - Ej! - Puma leciała dalej. 
- No zostaw mnie! Ja mam zadanie do wykonania!
- A chuj mnie to! Trzeba było mnie nie ujebać plackiem!
- Hidan, siadaj. - Mruknął Kakuzu. 
- Nie, ty zgredzie!
- Siadaj. 
- Waa, dobra... Ale idę zmyć to gówno z twarzy. - Wyszedł. Iris zamieniła się w człowieka i spojrzała na Itaczke. Podeszła bliżej. Nic. Waa. 
- Dobra, poddaję się. - Mruknęła. 
- Deidara, wymyśl jej coś innego, bo to jest niemożliwe. - Powiedział Pain. 
- Un.. Dobrze... Walnij Hidana plackiem jeszcze raz XD.
- Okej! XD - Podeszła do stołu i zabrała kolejny placek. - E, Hidan! - Zawołała. 
- Czego, kurwa? W kiblu jestem, twarz myję. 
- Chodź tu, szybko! - Schowała się za ścianą. 
- Ja pierdole... Już.. - Wszedł przez próg i wtedy znowu dostał plackiem w mordę XD. - IRIS! - Krzyknął. - JUŻ PO TOBIE KURWA! - Znowu ją gonił. Stanęła za kanapą, a on był przed nią. - Co ty kurwa masz z tym plackiem!? 
- Wybacz XDDD
- Wgrr! Zabiję cię! - Skoczył, ale szybko pobiegła w prawo i udało jej się uciekać. 
- Naprawdę najwolniejszy z nas wszystkich. - Westchnął Sasori. 
- Zamknij się, karle! Ona jest kurwa po prostu za szybka >.>. 
- Dobra, kończcie to. Iris, losuj. - Mruknął Guren. 
- Wiedziałem, że jednak wam się spodoba! - Zaśmiał sie Shinya. Białowłosa podeszła do butelki. Jade dalej śmiała się, ale już nie tak mocno. Butelka kręciła się i wydawało jakby mogła zatrzymać na każdym. Wtedy... Stało się to... Wypadło na Jade XD! Mina Iris zrobiła się psychopatyczna i spojrzała na przyjaciółkę, która jeszcze niczego nie widziała. 
- Ej, Jade... Wstawaj.. - Mruknęła. 
- Czego, no? Ja się duszę.. - Podniosła się marudząc, ale ją zatkało jak zobaczyła, że butelka jest zwrócona w jej stronę. - NO EJ! NIE! CZEMU NA MNIE?!
- Hyhyhy... Powiedziałam ci już... Jak cię wylosuję... To pożałujesz...
- Noo eeej... ;w; 
- Nah... Prawda... czy wyzwanie?
- ... *Jezu... Jak wezmę prawdę na stówę może mi dać żebym powiedziała czy mi się Guren podoba, albo coś takigo... A jak wyzwanie? Wrr..* - Dobra, biorę wyzwanie.
- Okej... No to widzisz tamtą szafę? - Wskazała na mały, drewniany mebel, do którego ledwo ubrania wchodziły. 
- Widzę... 
- No to wejdź tam z Gurenem i zamknijcie się na godzinę.
- NO EJ! CO TO MA BYĆ!?
- Mówiłam, że pożałujesz <3.
- Zabiję cię... -.- - Warknęła i wstała. Spojrzała się na czarnowłosego. Ichinose miał już dzisiaj po raz któryś cudowną minę. Mruknął coś pod nosem i dołączył do brunetki. Weszli do szafy, w której niemal nie mogli się ruszać i Iris zamknęła im drzwiczki. 
- No, i siedźcie xD. 
- ... Jak stąd wyjdę masz przesrane. - Zawarczała brunetka. 
- Tak, tak... Dobra. - Wróciła do grupy. - Skoro Jade chwilowo nie może losować kto za nią?
- Ja mogę. - Powiedział Kiba i w postaci wilka zakręcił butelką. - Jade!
- Co? - Mruknęła z szafy. 
- Masz Raito.. xD. - Zaśmiał się i wtedy każdy zorientował się, że brunet jeszcze w ogóle się nie odzywał. 
- Dobra! Pytanie czy wyzwanie?! *Zemszczę się na tym białasie >:D!*
- Wyzwanie. - Mruknął. 
- Okej! xD. No to pocałuj Iris!
- JADE! - Krzyknęła Leiden, a zaraz potem strzeliła facepalm'a. - Jezuuu... Co wy wszyscy do mnie macie...? >.>
- ZEMSTA! - Odkrzyknęła jej z szafy. 
- A chuj ci w dupę. - Syknęła. - Ych... No dobra, niech będzie. Podeszli do siebie i mieli bezcenne miny. 
- Drugi raz już! - Zawołał szczęśliwy Shinya. 
- Bo za pierwszym razem to była twoja sprawka >.>... 
- No i nie żałuję! 
- A idź... - Mruknęła i pocałowała się z Yagamim, ale to nie trwało dłużej niż pół sekundy. 
- Może być? - Zapytali razem. 
- HEJ! Ale ja tego nie widziałam, bo siedzę w szafie! - Krzyknęła Jade. 
- Boś głupia XD Trzeba było o tym pomyśleć wcześniej, debilu! - Prychnęła Iris. 
- ... - Teraz Raito podszedł do butelki. Zakręcił ją i wypadło na Hidana. 
- Noż kurwa, myślałem, że mnie nie będzie... 
- Prawda czy wyzwanie? 
- A chuj! Wyzwanie!
- To.. - Jeździł wzrokiem po wszystkich, aż zatrzymał się na Painie. - Oświadcz się Painowi. 
- CO KURWA!? - Krzyknął i prawie zemdlał. Lider przyłożył dłoń do czoła. - Dobra... Ma ktoś pierścionek zaręczynowy? Nie? Wrr.. - Podszedł do stołu i wziął z niego banana. Zaczął iść do rudowłosego. Ten wstał, a Hidan uklęknął i dobitą twarzą. - Pain... Czy wyjdziesz za mnie? - Pochylił głowę i skierował w jego stronę banana. 
- Nie. - Warknął, a Hidan wylądował w drugim końcu pokoju. Większość zaczęła się śmiać, a on masował obolałą głowę. 
- O rany... Kurwa ostatni raz gram w jakieś chujstwo. 
- Zobaczymy.. - Iris zrobiła podejrzaną minę i zaczęła się śmiać.
- Uważaj bo kurwa jak na ciebie wypadnie to ja pierdolę... >.< - Warknął i przywalił w butelkę na której zrobiła się rysą pęknięcia. Zakręcił nią i wypadło na... 
- Haha szykuj się ziomku... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Zrobił piękną minę i polecił Kibie, żeby na chwilę otworzył szafę z której wylecieli ściśnięci Jade z Gurenem. Ona ze swoim talentem oczywiście musiała na niego wpaść. 
- Co znowu? - Podpułkownik położył rękę na głowie. Spojrzał na butelkę i jęknął. Korek był skierowane na jego puste miejsce. - Kurwa no nie... 
- O tak ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Wszyscy spojrzeli na niego cudownymi minami, a potem Hidan zabrał głos.
- Więc mój drogi, zajebisty kolego twoje zadanie będzie polegało na..
- Ale on ma wybrać prawda czy wyzwanie! - Przerwał mu Deidei zanim by zaczął coś odstawiać.
- Kurwa chuju przecież wiem! Nie przerywaj mi! - Blondyn prychnął, a srebrnowłosy wrócił wzrokiem do Ichinose. - Więc prawda czy wyzwanie?
- D.
- Co D?
- Opcja D czyli 0.
- Co kurwa?!
- 0 symbol nie określony...
- Dobra nie filozofuj mi tu! Wybieraj.
- *I to i to pewnie będę miał przejebane... A mogłem spierdalać jak miałem okazję...* Dobra... Powiem to pierwszy i ostatni raz w życiu... To ma być zabawa więc... Kurwa... W~ - Zacisnął zęby. - Th! Wyzwanie.
- Świetny wybór! xD - Zaśmiał się Hidan i Iris do niego podeszła na czworaka i zaczęła coś szeptać, robiąc przy tym podejrzaną minę. - No wiem! Ale jeszcze to pięknie ubarwię!
- Co?! Nie ale bez no xDDD Chociaż nie powiem... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Jade słysząc to jęknęła i przywaliła głową w kręgosłup Gurena, który aż się wgiął w podłogę.
- Nie no nie bądźmy takimi zboczeńcami. - Rozczochrał białowłosą Hidan. - Więc tak: całkiem niezły z ciebie gość i ja ci pomogę przełamać lody ( ͡° ͜ʖ ͡°) Uwaga lekcja podrywania by Hidan XP Więc tak... Musisz ją jakoś do siebie przekonać... - Wszyscy patrzyli na niego jak na pojebańca (xDD) - Ale nie tak o tylko wiesz musisz coś z siebie wykrzesać. Dlatego wujek Hidan ci pomoże!
- *Kurwa na chuja ja w to zacząłem grać...* - Ichinose leżąc na podłodze zaszczycił ich facepalm'em.
-  A więc twoje zadanie będzie polegało na namiętnym pocałunku z tą damą na tobie. Z języczkiem ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Wszyscy wybuchnęli śmiechem, Jade zawyła.
- Co kurwa?! - Warknął Guren. 
- Nie musicie już w szafie, chyba że chcecie się tam cisnąć.
- Zabije cie... - Szepnął waląc pięścią w podłogę.
- No dobra, tylko jest taka sprawa.
- Jaka znowu sprawa... >.<
- Mnie się nie da zabić xD Jestem tak owo trochę nieśmiertelny ^-^ - Wszystkim znudziło się oczekiwanie i zaczęli im wiwatować. Jade zeszła z podpułkownika i całą czerwona usiadła koło niego.
- Mam jakąś wewnętrzną blokadę... - Powiedział pod nosem, a dziewczyna najwyraźniej chciała powiedzieć to samo, bo tylko kiwnęła głową. - Kssaaa - Przeczesał ręką włosy. - Wybacz... - Szepnął, a brunetka nawet nie wiedziała kiedy ich twarze znalazły się na tyle blisko, że ich usta się stykały i to dość ciasno (wtf xDD). Zielonooka odchyliła się do tyłu ale nic jej to nie dało, bo nie mogła uciec.
-*Jean przepraszam...* - Upomniała się w myślach i zamknęła oczy. Pozwoliła mu się całować, a nawet odwzajemniła pocałunek i po zaledwie dwóch sekundach zrobili to tak jak Hidan oczekiwał. Sala zaczęła być brawo i drzeć się. Otworzyli oczy i delikatnie od siebie oderwali. Jade była czerwona niczym czerwona róża. Mężczyzna też był nie lepszy. Odsunęli się na spore odległości unikali kontaktu wzrokowego.
- Phahahahaha! xDDD Odegrałam się na tobie! xDDD - Dusiła się Iris i nagle dostała od Jade z pięści w ramię. 
- Nie bić się tu! xDDDD - Zjadał dywan Eren. - Guren kręć! xDDDDDD - Czarnowłosy zakręcił butelką i wypadło na Erena. - Ups... 
- Chyba jako jedyny będę normalny. - Skrzyżował ręce i się wyprostował. 
- Naprawdę?
- Tak.
- Co mam zrobić? Oczywiście wyzwanie wybieram xD
- Pójdziesz do Mikasy.
- Tak.
- Wyciągniesz ją z łóżka.
-... Ta...
- I wywalisz ją przez okno.
- DOBRA! xDDDDD - Od razu się podniósł i poleciał do pokoju czarnowłosej. Wbił do nie. Skoczył na łóżko i zaczął skakać po niej. Czarnowłosa podniosła głowę, a brunet zeskoczył na podłogę, podniósł ją z lekkim trudem. Otworzył okno i ją wyrzucił. Zatrzasnął je i biegiem wrócił do salonu. - GOTOWE! XD
- Eren wybawco! - Iris i jeszcze trochę wściekła Jade pokłoniły mu się. Brunet zasalutował dumnie i zakręcił. Tym razem wypadło na Tobiego.
- Tobi chce wyzwanie! Tobi chce wyzwani! - Zaczął wymachiwać podekscytowany rękami. 
- Dobra! Masz dwie rzeczy do wyboru:
1. Zdejmij maskę...
2. Ujeżdżaj kicię xD
- Tobi zrobi dwa! - Podskoczył uradowany. Zaczął ściągać maskę, a wszyscy z organizacji wlepili w niego swoje spojrzenia. Robił to dość wolno wzbudzając emocje i nagle energicznym ruchem pozbył się  maski.
- CO?! TOBI!!!! - Zawrzała sala. Pod jego maską była kolejna.
- WAAA SHINYA! WSZYSCY NAS DZIŚ WYKIWUJĄ ;W; - Zawył Eren. 
- Nie łam się, pamiętaj Tobi jest dobrym chłopcem! Zrobi drugie! - Poleciał do kuchni.
- Co on kombinuje? - Spytał Kiba. Nagle dynia wróciła z miską mleka. Iris oczy się rozszerzyły i rzuciła się na niego. W locie przemieniła się w kotka. Tobi postawił miskę na podłodze i dosiadł pumę. 
- IIIIIHAAAA! WIO KITKU WIO! 
- Daj mi skończyć! - Syknęła pijąc mleko. 
- Potem koteł dokończy! Jedź! - Zawołał, a ona zawarczała i zaczęli latać po całym salonie. Wybiegli w końcu w pomieszczenia i gdzieś pognali. 
- To co? Druga runda?! - Krzyknął podekscytowany Shinya. 
- NIEEEEE! - Wydarli się wszyscy. 
- Mi tam się podobało. - Wzruszył ramionami Eren. 

Po godzinie towarzystwo siedziało razem przy stole i opowiadało sobie różne rzeczy. Wtedy przez drzwi wparowała Iris dalej z Tobim na niej. 
- O, wróciliście. - Zaśmiał się Eren. 
- Kiteł jest boski! Adoptujmy ją! - Zawołała dynia wymachując rękami. 
- Un... Tobi, to nie jest zwierzę. - Mruknął Deidei. 
- Jak to nie? Tobi wie lepiej!
- Nie, nie wiesz lepiej, idioto. Złaź z niej.
- Waa! Dobra. - Powiedział smutno i zeskoczył. Iris zamieniła się w człowieka i wstała. Podeszła do Paina  i usiadła koło niego. 
- Naradziliście się już? Co do tego zostania? Ja wam mówię... Tutaj możecie sobie rządzić, mi tam taki pokój odpowiada... 
- Domyślam się, że tobie tak, w końcu ktoś przejrzał na oczy. Jeszcze nie rozmawiałem z nimi o tym...

Okej i teraz decyzja należy do was :> Chcecie, żeby zostali? Czy mają wrócić?
Piszcie, bo my nie wiemy :c I mamy rozkminę życia... (WTF XD Chciałam już napisać "-Mruknął Dżill" XDDDDDD Jezu, źle ze mną... Okej, adios :D Piszcie w komach B))

PS: I dopomóżcie Kolesławowi do dekiel nw czy ma pisać o qniach czy o Pandorze xD Chyba, że sw wymysły do czepi do zwykłej pandory xD

Kuźwa przez Tobiego sama pisze w 3 os xDD
Poratujcie xd

~ Gill i Kel 💓
(Kocham tego gifa <3 XDDDDDD)