sobota, 20 maja 2017

NAJLEPSZEGO! XD

UWAGA!!!
W tym oto dniu, zacny członek naszej organizacji (czyt. organizacja zjebów) czyli Kolesław ma urodziny... (W ogóle nie uwierzycie! Na tę okazję!... XD To jest 69-ty post na tym blogu! XD To nie może być przypadek...) Ta stara dupa! Nie no XD Piszę to w jakimś dupnym programie, żeby ten chuj nie podglądał na blogu... No więc tak! Życzenia ci już składałam, więc no... Słuchajta! Jako, że zakończyłyśmy na wydarzeniach, w czasie których pobyt w kwaterze jest niemożliwy, to muszę coś wymyślić XD! Oczywiście odwdzięczę się tym samym, IMPREZKA XD! O Boże... Nie no, ta będzie normalna <3 Bo urodzinowa <3 Tobi!
T: Ja!
Szykuj teleport! Tylko nie wyrzuć nas na Alasce...
T: Oki-doki!




-Tobi nas zasysa...-

- TOBI TY IDIOTO! - Krzyknął na zamaskowanego chłopca Deidei. - Co to jest?! - Wylądowali w świecie, na którego chyba narzygała wróżka. Wszystko było różowe i patatajały na chmurkach magiczne jednorożce.
- Dobra, może być. - Machnęła ręką Iris. - Przynajmniej dekoracje już są.
- Ale do czego to w ogóle? - Zapytał Guren. Białowłosa spojrzała się na niego jak na idiotę.
- PRZECIEŻ JADE MA DZISIAJ URODZINY! - Krzyknęła na niego i chciała mu strzelić, ale stanął przed nim Shinya i to on oberwał.
- Shinya, czemu ty tak robisz?! - Wydarł się na niego fioletowooki.
- Powiedziałem kiedyś... - Uniósł palec do góry, dalej leżąc głową w ziemi. -  Że zawsze cię chronię~! - Guren z Iris strzelili sobie facepalm'a.
- Dobra, dosyć tego cyrku. Piecz ktoś torcik i zaczynamy!
- A ile ona kończy w ogóle? - Zapytał Sasori.
- Osiemnaście. - Odpowiedziała mu niebieskooka. Była tam cała organizacja, cały korpus i ogólnie wszyscy... Oprócz Jade. I Reinera... I Bertiego... Z pewnych przyczyn XD.

~ Tymczasem u Jade XD~
- Ja pierdolę! - Wydarła się. Została sama na murze. Nawet Berti z Reini (XD) gdzieś zniknęli! - Co to ma być?! - Wtedy pojawiła się przed nią magiczna wróżka.
- Witaj. Zaprowadzę cię do raju~.
- Spierdalaj! - Krzyknęła i kopnęła ją, a ta wyleciała w kosmos, pod wpływem uderzenia, ale zaraz znowu się pojawiła przed nią.
- Tak nie traktuje się magicznych wróżek!!! Podążaj za moimi instrukcjami. Powiem ci jak dojść do pięknej stratosfery, zwanej jako Tobilandia. Etap pierwszy: Znajdź ścieżkę z lukru! - Zawołała i wyparowała, zostawiając za sobą magiczny pyłek.
- Jak to znowu jakiś debilny kawał Erena, to jak go znajdę... - Wymamrotała. - Jaka znowu ścieżka z …?! - Na murze była różowa ścieżka. Ruszyła po niej. Szła przed siebie, aż do momentu, kiedy dotarła do drogowskazu, który był namalowaną głową Mike'a. Jego język wskazywał dalszy kierunek. Z piękną miną dalej kroczyła przed siebie. W końcu dotarła do czegoś niespodziewanego... - Erwin...? - Zapytała widząc blondyna w zbroi, dwoma mieczami i dziwnie spiętymi oczami.
- Mów mi Erwin Smith... Wiedźmin... - Powiedział donośnie.
- A ja jestem Majk! - Zachrumkał jego rumak, którym faktycznie był ten idiota, Zacharius.
- Mike? Ty nie żyjesz przecież!
- Serio?! O kurwa! - Krzyknął i zaczął gdzieś pędzić z Erwinem, który dalej gadał jakieś farmazony.
- Wiedźmini są po to, żeby zabijać bestie... - Powiedział znowu, a Jade strzeliła sobie facepalm'a. Ruszyła znowu dalej, a na ziemi coś leżało. Podniosła to i zobaczyła naklejkę z narysowaną twarzą jakiejś lalki.
- Co to jest? - Mruknęła do siebie.
- To Deidei-sempffaj! - Usłyszała jakiś dziwny głos, właściwie echo. Rozejrzała się, ale niczego nie widziała.
- Okeeej... - Odłożyła kartkę z powrotem na ziemię.
- Wow, przeszłaś. - Znowu pojawiła się wróżka. Stała za brunetką. Jade odwróciła się, ale dostała plackiem na ryj.

Zaczęła się wydzierać i ścierać ciasto z twarzy. Jak już przetarła oczy, zobaczyła przed sobą Iris.
- Iris! - Krzyknęła. - To ty za tym stoisz, tak?! - Wskazała na nią palcem.
- Pfy! No, a co ty myślałaś...? Nieważne, ya! Chodźmy~! - Pociągnęła ją za sobą.
- Ale gdzie?! Ja jestem cała w cieście.
- Wiesz, który dzisiaj?
- …
- 20 maja, zjebie.
- I co …?
- Jaka ty głupia jesteś... Ale dobra, zobaczysz, skoro nie wiesz...
- Ale co to w ogóle za miejsce... - Nagle doszły do wielkiego pudła.
- Otwórz to~! - Zawołała Iris, a brunetka zbliżyła się. Chwyciła pokrywkę i uniosła ją. Wtedy z pudła wyskoczyła dzika małpa i drąc się, spierdoliła. Zajrzała głębiej i dostrzegła coś niesamowitego...
- Możesz mi powiedzieć co to jest? - Pokazała jej figurkę gołej baby.
- OLUO!!! - Wydarła się Iris i wyrwała przyjaciółce z ręki figurkę, po czym rzuciła nią w krzaki z waty cukrowej.
- Ała! - Krzyknął ktoś.
- Patrz, co jest dalej...
- Ale to już wszystko. - Mruknęła Jade.
- CO?! TOBI! - Krzyknęła białowłosa. - Ee.. To znaczy, chodź za mną...
- Iris, mogę wiedzieć co ty odwalasz? - Zapytała, ale nie dostała odpowiedzi. Po jakimś czasie dostali się do jakiejś wielkiej sali. Była tam scena. Zaraz wskoczył na nią Guren z kartką i oburzoną miną.
- Nie wierze, że to robię... - Wymamrotał i przybliżył się do mikrofonu. Odchrząknął. - Na górze róże.. Na Dole Jade...
- Nie to! - Krzyknął ktoś zza sceny.
- A dobra... Mam... „Guren, nie czytaj tego pierwszego. ~ Shinya”.
- Guren!
- Aa, już widzę. - Odchrząknął po raz drugi. - W tym szczególnym dniu...
- Powie mi ktoś w końcu co dzisiaj jest?! - Krzyknęła brunetka. Dostała przez łeb od Iris.
- Twoje urodziny, ty debilu! Słuchaj, nie po to tu siedziałam tyle z tymi debilami...
- Jade... - Guren kontynuował. - Wszyscy życzymy ci wszystkiego najlepszego, żeby nam się układało... Shinya, co ty tu wypisałeś?! - Wysyczał, patrząc za siebie i doszedł do niego tylko śmiech. - Ech... Żeby... Nie, tego nie przeczytam, Shinya, ty jesteś pojebany. Dobra, chuj. - Wyrzucił kartkę za siebie i sam zaczął mówić. - W imieniu tych wszystkich idiotów, życzę ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, zdrowia...
- Stary, te życzenia to jakaś ściema! - Na scenę wskoczył Hidan.
- Hidan, wypierdalaj stamtąd! - Warknęła ja niego białowłosa.
- Cicho być, ja tu ratuję imprezkę! - Ukradł Gurenowi mikro i sam zaczął gadać. - Życzymy ci, żeby ci się układało z ziomkiem, żebyś w końcu wyjebała temu Jeanowi, albo dała mi go poświęcić...
- Oddawaj! - Wyrwał mu mikrofon Guren i zaczęli się tłuc. Iris przyłożyła sobie dłoń do czoła. Wskoczyła do nich na scenę i sama im go wyrwała, po czym oddaliła się od nich, nie chcąc zginąć.
- Jade~! Życzę ci jak najlepszego życia z twoim nowym ogierem, żebyś przestała się zamartwiać jakimiś gównami, żebyś już nie spierdalała do lasu z nożem, żebyś zawsze już była takim pojebem jakim jesteś, żeby wasza córka.. Która... Nie wiem gdzie jest... Wyrosła na dorodną! XD To znaczy, na bardzo dobrą... xD Osobę... - Zaczęła się śmiać do mikrofonu. Wszyscy patrzyli się na nią w milczeniu. Odchrząknęła i kontynuowała. - Kupiliśmy ci zwierzątko! - Zawołała i podbiegła do Itaczge, który trzymał jakąś kulkę. Przybiegła do brunetki i pokazała jej zjawisko.
- Iris... Wszyscy... Dziękuję wam... <3 Ale co to jest?! - Krzyknęła widząc jakąś kreaturę. - CZY TO ŻABA?!
- ...Bypies.
- Czyli?
- Dzika krzyżówka psa z bykiem z lasu...
- … Dobra, dzięki. - Zaśmiała się i wzięła nowego członka rodziny na ręce. - Nazwę cię Mielonka.

Zaraz potem oczywiście Ełen postawił na magicznym stole magiczny tort. Jade zdmuchnęła świeczki i wszyscy rzucili się na pożywienie, zaraz po Jade. Potem ku zdziwieniu wszystkich, Tobi przyniósł piwo... I każdy już wie jak dalej się skończyło... DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ XD Jeszcze raz wszystkiego naj~!


A i przerobiłam ci Jade... Z MIKASY XD Ciesz się, że nie z Mike'a... Starałam się, ok? XD
Prosz~ 


To tło T^T Nie chciało się przeźroczyste zrobić... Ale takie chyba też może być... nw XD Za bardzo Mikasa ;-; Ale jest xD

środa, 17 maja 2017

Czika czika... Ou... Ou yeah...

Niniejszym w tym dekrecie deklaruję iż użytkownik pełnoprawny zwany Małgorzatą C. jest upoważniony do rozpowszechniania wiedzy nabytej na tej stronie internetowej. Nie zaleca się jednak rozpowszechniania danych z powodu izolacyjnej działalności Mesjasza, który nauczał bośni niewiernych i działał pod przykrywką martwego żywego dusza, stworzyciela hipisiego królestwa pedalskich pedałów.
MESECHOSZI KU SZO
HMMMUUMMMMYYYMMMM
DUUUUUUUUUUM

MESECHOSZI KU SOOOOOO
OROCZIMUUU RU HA! 
Na górze róże

Na dole Jade

Erwin rucha się z Mike'iem

Jak stary kalosz z trzwiem