piątek, 28 kwietnia 2017

XD

Gloria!
Gloria!
Gloria!
EJDŻEL WICZ A SZOTGAN
nie no dobra... PATRZCIE CO ZROBIŁAM! XD



czm ja się zawsze duszę jak Erwin wbija z Mike'iem i się wydziera? ;-; XDDDD

PS...
Widzieliście XDDD? postacie XD

niedziela, 23 kwietnia 2017

XDDDDDDDDDD NIESPODZIANKA XDDDDDDDDDD



Pewnego wieczora nocy, Shinya z wymalowanym ryjem wpadł przez okno do pokoju i skoczył na Gurena. Zerwał jego spodnie i założył je sobie na głowę i zaczął latać jak jakiś popierdol po pokoju drąc się. 
- CO TY ROBISZ, PEDALE?! - Wydarł się Ichinose, a Guren zrobił facepalm'a. - ODDAWAJ MI SPODNIE!
- UHIHAHA! MAM TWOJE SPODNIE, KUWETO! - Wtedy zielonobrwisty chwycił mopa i zaczął nim wymachiwać, zrzucając przy tym lampę.
 - CZEMU JA MAM ZIELONE BRWIII!? - Darł się i zaczął walić mopem w podłogę jak pojeb. 
- GUREN!
- CO KURWA?!
- MAM DOBRĄ NOWINĘ! 
- JESTEŚMY W CIONSZY?!
- NIE!
- WYPROWADZASZ SIĘ?!
- NIE!
- MASTURBUJESZ SIĘ!?
- MOŻE... ALE SŁUCHAJ! ZAKŁADAMY BIDNES! UBIERAJ STANIK I IDZIEMY DO MIASTAA!
- DOBRA! - Guren zajebał z szafy stanik Jade i ubrał sobie go na bluzkę. Wybrał najbardziej pedalski, a Shinya pomylił miejsca gdzie ma być stanik, a gdzie gacie. 
- IDZIEMY KURWA!
- IDZIEMY! 
- CO WY TU ODPIERDALACIE!? - Wydarł się na całe gardło Erfin Smis. 
- O KURWA! PSY! - Krzyknął Szinia i chwycił mopa po czym zaczął go gwałcić. - UA! UA!
- ERWIN! - Do pokoju wbił Mike w samych gaciach. - JA CI TAM POKAZ STRIPTIZU DAJE, A TY CO?!
- ZNUDZIŁEŚ MI SIĘ! 
- ERWIN! 
- CO?!
- JESTEM W CIONSZY Z TOBOM! MUSIMY WYCHOWAĆ NASZE BUBU!
- ŻEBYŚ MU POWBIJAŁ PATOLOGIĘ I BANANY DO MORDY!? CHYBA CIE POSRAŁO!
- ZGWAŁCE GO! - Wydarł się Guren pomagając Szini gwałcić kij. 
- WY SKURWYSYNY! - Spod obrazu wysunął się Kakuzu. - Wszystko słyszałem! Jesteście pedałami!
- NO I CO!? - Krzyknęli. - A TY SIĘ RUCHASZ Z HIDANEM W KRZAKACH!
- CO K*#@&?! WY *%^#$%)(# C&@%$! JASHIN-SAMA WAS Z&#$%*$@)*!
- NIE MUF SZYFREM, PAJACU~! 
- KYAAAAAAA! - Do pokoju wbił Jean bez ubrań i zaczął tańczyć na podłodze i biegać w kółko. Wtedy Hidan wyskoczył przez okno i spadł na Jade, która właśnie ujeżdżała dziką krzyżówkę psa z bykiem z lasu. 
- TO JEST DYZIO! ADOPTUJMY GO!
- KYAAAAA! - Hidan zaczął spierdalać przed napalonym sumem, a brunetka dalej skakała jak debil w jebła głową w ścianę. Wtedy złapało ją latające drzewo i zaczęło lecieć w górę niczym magiczna rakieta z krainy Oz. Wylądowała po drugiej stronie kimona i zaczęła tańczyć z lwem i jakąś panią. 
- YYY..! - Pojawiła się Iris ścięta na łyso z czerwonymi rzęsami i szminką na pół ryja. - JADE CZEMU TAŃCZYSZ Z BEZDOMNYM I MOPEM?!
- TO JEST LEW I PANI! 
- MILCZ! - Cisnęła jej hydrantem w mordę. - PAIN! - Krzyknęła i podleciał do niej na latającym chuju. - LECIM!
- PRZYJĄŁEM! - Odkrzyknął i wzbili się w powietrze po czym trafili w jakiś czołg, z którego wypełzł Levi w stroju księżniczki wróżki i magiczną latarką. 
- CO WY JEBALSQ!
- SZINRA TENSEI! - Wsadził mu miecz w odbyyyyyyt! 
- KYAAAAAAAAA! MOJE DZIEWICTWO! 
- POCZUJ BÓL!
- WAAAAAA! CZUJĘ!
- IDĘ PRZEJONĆ WUADZE NAD ŚWIATEM! KTO IDZIE ZE MNĄ, DA?!
- NIE! TY WPROWADZISZ KOMUNĘ! I PRZYLEZIE STALIN Z HITLEREM I PUTINEM I WYBUCHNĄ NAS!
- A CHUJ MNIE TO! JA MAM PLAN NA TAKĄ SYTUACJĘ! POKONAMI ICH SKARPETKOWYMI MAŁPKAMI, KTÓRE ZAMIAST SKAKAĆ, FIKAĆ, BIĆ SIĘ CZY COS CHUJA ROBIĄ I ZAGRADZAJĄ NASZE KARTONY!

Co tu więcej mówić?

- Kto po nich pójdzie? - Zapytał Tobiś. - Niech Jade-kun idzie!
- NIE JESTEM CHŁOPAKIEM! - Wydarła się.

- Słuchaj, młoda. Mam dla ciebie ofertę. - Przysunął się bliżej. Przełknęła ślinę.
- J-jaką?
- Wsadzę cię do worka... I sprzedam cię takim miłym panom z Izraela. Co ty na to?
- Eeeee...?
- To naprawdę świetny interes. Zarobimy dużo pieniędzy.
- A-aha...
- Co ty na to? Sprzedam cię za... Powiedzmy milion, bo tam nie ma blondynek i potem przyjdę cię uratować i sprzedamy cię jeszcze innym. Miesiąc i zarobimy sporą kasę.
- Ooo... Dobrze!
- Świetnie. Ty dostaniesz 0,01%, a ja całą resztę, stoi?
- Nie! Ja chcę 0,02%!
- Dobra, to dostaniesz 0,00%, stoi?
- Hmmm... Tak! - Zawołała szczęśliwa.
- Świetnie.
- WTF, KAKUZU?! - Krzyknął Hidan.
- Odejdź od szafy i nie podsłuchuj, głupku! - Krzyknął mężczyzna..
- Cholera jasna, co to za wyższa matematyka jest?! Czy to ty ją wymyśliłeś, żeby lepiej zarobić?!
- Wypad!

Wyciągnął z kapelusza mały grzebień. - Ech.. Czyje to?
- Mua! - Wyprostował się Jean machając włosami jak pojeb. 

- Teraz się nie ruszaj... - Powiedział obojętnie. - Muszę cię zabić, a następnie wyciągnąć twoje organy i je oczyścić. Będzie z ciebie świetna lalka.
- ŻE CO?! - Krzyknął i cofając się zarył głową w ścianę.
- Dawaj, Jean! - Zawołała Hanji. Nie minęły nawet dwie minuty, a z szafy wybiegł przerażony Jean bez spodni krzycząc jak pojeb i wyskoczył przez okno.

- Chroń mnie, Boże... - To były jego ostatnie słowa... Zanim utknął w szafie z dziką małpą. Było tam słychać naprawdę przerażające rzeczy... Głównie krzyki biednego Arlerta... Ale potem... Role się odwróciły i w Arminie włączył się tryb pedofila. - ALFONS ARLERT POKAŻE CI PRAWDZIWĄ ZABAWĘ! - Zawołał jak psychol i wydał okrzyk bojowy. Hanji również i rozpoczęła się walka o dominację. Samiec obszedł samicę machając głową. Zoe zrobiła falę ramionami i zaczęli odprawiać taniec godowy. Po tych siedmiu minutach jak wyszli cali czerwoni nikt nie wnikał co tam się odjebało.

 Wyjął przedmiot... Który od razu upuścił z piskiem.
- CO TO KURWA JEST?! - Krzyknął wskazując na leżąca na podłodze, upuszczoną prezerwatywę. - CZY JA MAM ZWIDY, CZY ONA JEST UŻYWANA?! - Darł się. Każdy spojrzał się na Hidana.
- Ej! To nie jest kurwa moje! Nie jestem aż tak pojebany! - Krzyknął od razu.
- O, moja prezerwatywa! - Podniósł ją zadowolony Shinya.

 Jak wyszli okazało się o co poszło. Oboje mieli dorysowane wąsy jak Hitler.
- Jesteście idiotami. - Stwierdziła Iris.
- Ale nam magicznie wyrozzzły! 

HITLER-KUN XDDDDDDDDDDD

.- NARNIAAAA! - Brunet chwycił mopa i zaczął pędzić w stronę szafy. Shinya na latającym dywanie ruszył za nim. Reszta patrzyła się na nich jak na idiotów.

Wołał Shinya i zabrał mop Erenowi, którym następnie przywalił Iris w twarz.
- Ała! Kurwa kto to zrobił!? Hidan jak to ty to cię wyrzucę przez okno!
- To nie ja!
- Eren!
- Nie!
- Shinya!
- Co ja?
- To ty?!
- Co ja?
- ... Jebłeś mnie mopem...?
- Eee... To był... Sebastian...
- NIE MA TAKIEJ OSOBY W KORPUSIE! 

- Kisame... - Westchnął Itachi. - Co to ma być?
- ... Weź ty mi powiedz, człowiek idzie sobie korytarzem, wbiega na niego zmurzyniały Hidan i zaczynasz z nim lecieć do kibla..

 Czarnowłosa włożyła do niego rękę i wyciągnęła figurkę gołej baby.
- Co to jest?! - Wyrzuciła to z obrzydzeniem na podłogę.
- Moja cenna figurka! - Rzucił się na nią Oluo.

- Ej, Hidan. - Do pokoju wszedł Kakuzu. Nawet nie zorientowali się kiedy wyszedł.
- Czego chcesz?
- Przed kwaterą idzie jakiś marsz wolności i głoszą o bogach murów czy czymś.
- CO?! ZAPIERDOLĘ ICH! 

 Jednak z dupy pojawił się Mike, który zaczął ich ścigać i drzeć się:
- NIEEE! TAM SĄ KSIĘŻA! ONI SĄ MOIMI KOCHANKAMI! STAĆ! - A za nim leciała Hanji z wodą święconą.

Jak wybiegli przed kwaterę faktycznie przechodził tam jakiś marsz XD. Mieli podejść do drzwi jak przeleciał przez nie wściekły mężczyzna z kosą, na nim jakaś dziewczyna. psychol pierdolący o księżach i wariatka z wiadrem wody święconej. Krzyknęli przeraźliwie i zaczęli spierdalać.
- Wracać, chuje! - Krzyczał Hidan. - Poświęcę was Jashinowi!
 Podcięła mu nogę i wyjebał się. Reszta kapłanów spierdoliła. Mężczyzna wił się po ziemi i darł się w niebo głosy.
- Mario! Ocal mnie, Mario!
- Jaka Mario? - Mruknął Hidan. - To nie ta laska, którą ostatnio Jashin-sama przeleciał?
- Stać! - Wydarł się Mike jak rzucił się na srebrnowłosego. Obaj zaryli w ziemię. Wtedy Hanji oblała ich wodą święconą.
- Kyaaa! - Darł się Jashinista wstając i latając wokół. - Woda święconaaa! Paliiii! Kurwaaa! - Iris zabrała brunetce wiadro i jebła nią nim w łeb na co padła na ziemię. Kapłan spierdolił jak miał okazję....

- Nie moja wina, chciała mnie zgwałcić.
- Mówiliśmy, że to pedofil! - Krzyknęła razem Jade z Tobim wskazując na czarnowłosą oskarżycielsko palcem.
- Ha! To mogę poświęcić ją Jashinowi? - Zapytał Hidan.
- A ja potem sprzedać jej ciało? - Dołączył się Kakuzu.
- Czy wy myślicie? Kto normalny kupi zwłoki? - Zaśmiał się Dei.
- A kto mówi, że normalny?! Pojeby więcej płacą zawsze!

- ... Zostaniesz moim fotelem? 

- Nie takich ciulów się zamykało w szafie. Mam już wprawę w takich sprawach. 😎
- ... - Iris i Dei woleli nie wnikać jak on się bawił.

Pain spojrzał na siedzących pod szafą i się odezwał:
- Wy lepiej dla własnego dobra odsuńcie się od tej szafy. Bo jak wstanę...
- NIE! Lider nie trzeba! Po co masz dupę męczyć! - Krzyknęli Dei z Jashinistą. Wtedy rudowłosy wstał i wyciągnął rękę przed siebie. - WA!!! - Wrzasnęli i zaczęli spierdzielać ale Pain i tak im nie podarował i cisnął nimi w ścianę. Shinya schował się za Hanji, która zaczęła go gwałcić, a Iris zrobiła sobie z Pain'a fotel.

zaczęli pukać w drzwi szafy.
- Kto ma klucz? - Spytał Pain.
- To była kłódka jednorazowego użytku! - Oburzył się Hidan.
- Kto tego niby używa! - Wydarł się Sasori.
- No kurwa oczywiste, że ja!
- Nie wiedzieć po co!
- No, żeby tak!
- A tak to jak?!
- Dla sztuki!
- Ty nawet nie wiesz co to sztuka!
- Koniec! Deidara wysadź to małe ustrojstwo. - Polecił lider.
- Tylko nie wysadź ziomka i jego lubej! Bo nie będzie zabawy!

- To twoje, Lider! - Ryknął zamaskowany chłopiec wskazując na Paina oskarżycielsko palcem zagłady na co tamten zmrużył brwi.
- Nie przypominam sobie, żebym w to grał. Tylko miałem obserwować. - Odpowiedział mu poirytowany. - Poza tym mam iść do szafy z psem?
- Jestem wilkiem! - Oburzył się Kiba.
- Ale... - Lider nadal próbował się wykręcić. - Jestem fotelem. - Wypalił. Obrócił się lekko pokazując Iris, która nie miała zamiaru go puścić i nie wiadomo czy ona spała czy nie. Jednak wtedy otworzyła oko, w którym źrenica wyglądała jak u jej pumy.
- Spierdalać od mojego fotela. - Zagroziła.
- Właśnie. - Potwierdził rudowłosy. - Dobrze prawi. Polać jej xd 

- Nie uciekaj, pobierzmy się! - Zawołał Kiba rzucając się w kierunku Paina, który ciągle robił uniki przed jego śmiercionośnymi ustami zagłady. - Painuś, no chodź! - Jęknął i udało mu się złapać Lidera. Powalił go na ziemię i siedział na nim.
- Co jest z tobą nie tak?! - Syknął rudowłosy. Wtedy Kiba pochylił się. - Nie, przestań, odejdź ode mnie! Nie dotykaj mnie! - Zażądał, ale brunet był coraz bliżej...

- Shinra Tensei! - Usłyszeli z szafy, która dosłownie wybuchła, a wszystkich odepchnęła fala uderzeniowa. Szczątki szafy były porozrzucane po całym pokoju, a pod kanapą, która była teraz w drugim końcu pokoju utknął Kiba i darł się jak jakiś pojeb.
- CO TU SIĘ DZIEJE!? - Ryknął Erwin jak wbił do salonu razem z Mikie'em. Było tam pobojowisko. Wszyscy zaczęli się podnosić. - Co tu się stało?!
- To moja wina, wybacz. - Mówił jak otrzepywał się Pain. - Ale to była samoobrona.
- Niby przed czym?!
- Przed nim. - Wskazał na Kibę, który dalej krzyczał na cały salon.
- Lider-sama... - Zaczął Kakuzu. - Coś ty zrobił?! Ja chciałem ją sprzedać!

Jade! Złaź z niego! - Podleciał do niej i chciał zdjąć z czarnowłosego ale jedynie dostał przypadkiem w ryj, bo ta wymachiwała ręką na wszystkie strony i go odganiała.

 Ten kto chce zarobić niech uszyje nam takieee! - Zawołała Jade, a wszyscy spojrzeli się na Kakuzu. Miał już coś powiedzieć, ale pojawił się przed nim Alfons Arlert.
- Ja chcę! - Powiedział. Wtedy dostał patelnią w tył głowy i padł na podłogę.
- To moje pieniądze! Łapy precz! - Krzyknął wściekły Kakuzu.

- Tobi zrobił tort! - Wrzasnęła dynia.
- O nie. Jeszcze się zatrujemy...
- Iris-chan się nie boi! Tobi był rozsądnym chłopcem i wziął przepis od Oluo-kun!
- Kogo?! XDDDDDDDDDDDDDD O kurwa... Lepiej tego nie jedzcie. Jeszcze się zatrujecie i umrzecie albo co gorsza dostaniecie sraczki.

- Iris... - Warknęła.
- Ja ten...
- Nie uczyli cie, że nie wchodzi się do zamkniętych pomieszczeń?!
- Chciałam tylko zapytać czy idziecie na tort! XD
- Jaki tort?!
- Tobiego!
- Może potem. - Odpowiedział Guren. Koło pumy pojawił się Sasori.
- Oni już chyba mieli deser... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Jaki deser?!
- Looody...

Słuchaj młoda ja ci opowiem sztukę tego ''przytulania''.
- Hidan... - Warknęła Iris, ale jej nie słuchał, a dziewczynka patrzyła na niego z oczekiwaniem.
- No to słuchaj. Wujek Hidan ci wszystko wyjaśni! Więc to nie było specjalne przytulanie, tylko taki jakby inny rodzaj, bardziej dziki czyli seks. - Powiedział bez hamulców.
- CO?! - Wrzasnęła Iris. - Debilu! To dziecko!
- Cicho! Wiem, że dziecko! A ja jestem nauczycielem WDŻ'a. Pyta to odpowiadam. Więc słuchaj dalej: w przypadku twojego em ''ojca'' XDDD zabiera matkę w jakieś ustronne miejsce albo nie koniecznie. Mogą się zamknąć też w pokoju, bo czemu nie. Ściąga z niej ubrania, potem sam ściąga spodnie i... - Iris już nie wyrobiła.
- NOSZ HIDAN! Zamknij się! Ona jest za młoda na takie rzeczy! Nie pozwolę ci wyniszczać dziecka w tak młodym wieku!
- Ale ja jej opowiadam o ''przytulaniu'' wersja ''s'' i tym samym dojrzewaniu.
- Opowiadasz o gwałcie, a nie normalnym ekhem no... I ona cię nie prosiła o wyjaśnianie tego co oni robili!
- A ty skąd wiesz jak wygląda normalny?! Zaliczyłaś już kogoś? Co się nie chwalisz?
- BO NIKOGO NIE ZALICZYŁAM!
- Taa jasne. Ej! A chcesz spróbować? Znajdziemy inną szafę!
- WAAAAA!

Złapała talerz, na którym stał tort i cisnęła mu w twarz.
- SUKO! Kurwa! To już trzeci raz!

 Białowłosa wskazała na Hiragiego, który leciał za Tobim goniącym Zatsu z wężem ogrodowym. 

- Oficjalnie nie zerwałam z J... koniem...
- O KURWA!
- Wiem... Jak mogłam zapomnieć.
- NIE! KURWA! XD W KOŃCU POWIEDZIAŁAŚ NA NIEGO KOŃ! Jestem dumna... 

Jednak wtedy zobaczyła nadjeżdżającego jednorożca. - Wtf?! - Chociaż jak był bliżej zobaczyła, że to kostium. Wyłonił się z niego Shinya i Guren, który padł na ziemię i zaczął ciężko oddychać. - Yy.. Guren?
- Shinya kradł mi tlen! - Jęknął.
- Aha...
- Co tu się dzieje?
- Nie mam pojęcia... Patologia się tu odwala...

- DEI! - Krzyknęła. - Chodź do mniee!
- Po co, hm? - Usłyszała podejrzliwe pytanie.
- BO SZTUKA TO HIDAN! XD - W mgnieniu oka znalazł się przed nią Dei i Sasori w gratisie. - O! OHAYO~ Gya! - Dei rzucił się na nią i zaczęli "walczyć" na trawie.
- Sztuka to eksplozja, hm! - Krzyknął.
- Nie! - Odezwał się Sasori. - Sztuka to coś wiecznego! Ej... W sumie Hidan jest wieczny...
- O! - Zawołała Iris.
- O NIE! NIE BĘDZIESZ PODZIWIAĆ "SZTUKI" TEGO PINOKIA! 

Pobojowisko trochę się ogarnęło na tyle by nikt się nie zabił na przykład o drzewo ochrzczone Olutree.
Wycieli je i przerobili na podwyższenie, które było zarezerwowane dla ''księżniczek'' ubranych w długie suknie: Jade, Iris i Erena.

- UWAGA! WITAM WSZYSTKICH TCHÓRZY, KSIĘŻNICZKI I RYCERZY NA PIERWSZYM OGÓŁNOWSIOWYM TURNIEJU RYCERSKIM! JAKO IŻ MAMY TYLKO PIĘCIORO ZAWODNIKÓW NIECHCĄCY WYBRANYCH SIŁOWO BĘDZIE TO KRÓTKA IMPREZA! A WIĘC JAKO PIERWSZY Z DRAPIEŻNYM GRIZZLY ZMIERZY SIĘ RYCERZ O WŁOSACH KOLORU ZBROI SER-HIDAN! NA WALECZNYM RUMAKU... OŚLE DANTE KER HENTAI!
Jashinista dostał swojego rumaka. Wziął do ręki kopię i ujechał kilka kroków nim poczuł, że spod dupy uciekł mu osioł. Spojrzał w dół i zobaczył, że zwierzak leży na ziemi z nogami na wszystkie strony.
- Nosz kurwa! Co to za złom! Miał być waleczny, a nie! Dante Ker Hentai! Ruszaj do boju! - Na brzmienie Hentai osioł podniósł się szybciej niż leżał i rzucił się pędem na Armina, który zakrył twarz maską. Dante Ker obiegł go do o koła i rzucił się mu na ''grzbiet''
- WAAAAAAAAAA!!!!!! - Zaryczał niedźwiedź i zaczął spierdalać, że aż się kurzyło.

 Srebrnowłosy nadział się na rączkę i wystrzelił w powietrze i po dłuugim locie wylądował u stóp ziomka. Zarył w piach, który wlazł mu między zęby i zaczął coś warczeć. Obrócił się na plecy i zaczął szukać wzrokiem swojej broni. Usiadł i zobaczył jak długa dzida szybuje po niebie i zaczyna obniżać lot. Gdy była kilka metrów nad ziemią zobaczyli przechodzącego jakiegoś grubego zwiadowcę. To chyba był Mors ale kto by się nią przejmował. Dzida była coraz niżej i wbiła się w człowiekamorsa. Hidan nie wierzył własnym oczom. Skoczył na równe nogi i zaczął się wydzierać:
- WOOOOOO YEAHAHA! KOCHAM MOJE PAŁKI! SAME POŚWIĘCAJĄ MARNE BAMBUSY DLA JASHINA! Jeszcze chwila i mnie wygryzą z roboty! - Jade z Iris zeskoczyły ze swojego miejsca i biegiem rzuciły się do srebrnowłosego.
- Hidan! - Wrzeszczały. Z kolejnymi susami nabierały prędkości i zachwiania równowagi. W tych długich kiecach ciężko się biegało. Jednak mimo trudu doleciały do niego, tylko na końcu Iris się potknęła i chcąc się nie zabić złapała Jade, która polecała razem z nią na Hidana. - WYBAWCO!

Może Pain - chan na...
- Kto...? - Warknął rudowłosy. Wyciągnął rękę do białasa ale Dei mu przerwał.
- Lider się nie denerwuje! To debil jak Tobi, nie ma sensu się denerwować. 

W połowie drogi minął Hanji, która wrzeszczała:
- EREN! WALCZĘ O TWĄ RĘKĘ! ZABIJĘ DLA CIEBIE TEGO NIEDŹWIEDZIA!!! GUBABLDJAAAAAAA!!!!! - Armin podniósł wzrok i gdy tylko spostrzegł nacierającą na niego Hanji podniósł się i zaczął uciekać.
- CO?! NIE! WA! JA NIE CHCE UMIERAĆ! JESTEM JESZCZE ZA MŁODY! NIE ROZKRĘCIŁEM DO KOŃCA BIZNESU! ZA MAŁO LASEK PRZELECIAŁEM JAKO ALFONS ARLERT! KYAAAA!!!!

- To co panie kolczyk? Prawda czy wyzwanie? 

wypadło na Itachiego.
- Pytanie. - Odpowiedział od razu czarnowłosy.
- Czy pocałowałbyś Hidana, gdyby był dziewczyną? - Na sali zapanowała cisza, a Hiragi puścił z radia świerszcze.
- Jakby wyglądał znośnie to może.
- Ha?! Ja jestem boski i jako suka byłbym jeszcze piękniejszy! - Wyprostował się i wykonał dziwny ruch dłonią. - Nie jestem pedałem ale chcesz to chodź daj buzi Hidannie. - Złożył usta w dzióbek, a czarnowłosy rzucił w niego lampką stojącą obok.

- No to... hm... Udawaj dzikiego rekina złowionego z oceanu.
- To jakaś aluzja tak?
- Dlaczego?
- >.> - Wstał i zaczął ryczeć jak dziki zwierz. Rzucił się na brzuch i udawał, że pływa. Jade zgięła się w pół i zaczęła ryć jak debil, a Misa starała się ją naśladować. Kisame ''podpłynął'' do Hidana i udawał, że chce mu odgryźć głowę.
- O nie! - Odepchnął go za nos. - Nikt już nie będzie tykał moich pięknych włosów. Chyba z 5 raz je układam.
- Nie radzę Shusi-senpai. Nawalił tam w kij żelu. - Rekin od razu zrobił duże oczy i odpłynął od Jashinisty. Rzucał się jak debil po podłodze usiłując płynąc. Do pokoju wszedł Levi żeby sprawdzić co się dzieje.
- E...? Co ty robisz? - Spytał od progu przyglądając się Kisame. - Masz padakę?
- Nie... Udaje rekina.
- Ale ty jesteś rekinem.
- ... >.> Jacy rasiści.

- ... A pamiętasz jak cię uczyłem wymawiać moje imię?
- Le-va kulwa.

Kisame dopłynął na swoje miejsce i usiadł już normalnie.
- Starczy? Jeszcze tu jacyś egzorcyści przylecą i tyle będzie. - Nachylił się nad butelką i wylosował kolejną osobę, którą był Eren, który już z marszu krzyczał, że chce wyzwanie.
- No to może udawaj Tobiego.
- YAAAAY! Paczcie jestem Tobi-chan! - Położył jedną dłoń na twarzy i zrobił tylko otwór na oko. - Jestem dobrym chłopcem i na magicznym elfie...
- Jednorożcu! - Poprawił go oryginał. - Tobi lata na jednorożcach.
- No to na jednorożcu polecę do krainy tęczy gdzie rosną wróżki skaczące po baleronach i ssą lizaki, które im ukradnę.. - Wyrwał lizaka Tobiemu. - I będę lizał okiem! - Wsadził sobie słodycz do oka. - WAAAAAAA PARZY!
- Przed Eren-sama jeszcze dużo nauki. -Stwierdził Tobi.
- Eren-sama?! - Warknęły Iris z Jade. - No chyba nie.
- Dlaczego?
- Bo on ma specjalne miejsce w rankingu idiotów! - Krzyknęły.
- Ej zaraz... - Leiden spojrzała na przyjaciółkę. - Ty też tam jesteś! XD
- JAK TO?! JA?! Jestem najpoważniejszą osobą w tym korpusie.
- PHAHAHAHA XDDDDDDDDDDDDDDDDDD Zajmujesz miejsce przed Erenem ale jesteś najpoważniejsza! - Podkreśliła ostatnie słowo.

wyjebał się i wpadł na roślina, który pochłaniał go swoją czarną połową.
- NIE! POSŁAŃCU ERENRUSZDUPĘ! WAAAAA! - Rzucił się mu na ratunek Shinya. - Nie możesz tak skończyć! Nie zostawiaj mnie tu! Nie mogą cię pożreć! Nie dostałeś takiego rozkazu! Wyłaź stamtąd zanim wezmę psy! - Wyjął jakiś stary telefon stacjonarny z kieszeni i wybrał numer. - Halo?
- Hauło? Tu hapsy. Słuhauam? - Telefon odebrał jakiś rodwailer, na co białowłosy trzasnął słuchawką o aparat.
- Obejdzie się.

 - POJEBAŁO CIĘ?! TERAZ NA PEWNO MNIE ZGWAŁCI! 

Wycedziła, a on zaśmiał się i ją przytulił. Zobaczyła wtedy Sasoriego i posłała mu mordercze spojrzenie, ale on wstał  i odciągnął ją od blondyna. - Ee.. Co ty robisz? - Zapytała.
- Łapy precz od mojej dziewczyny!
- XDDD
- To nie jest śmieszne, nie zabierzesz mi jej!
- Ooo, dobra, walka! - Zarządziła i rzuciła się na niego.
- Jezu, biją się o mnie. - Powiedział Dei do siebie jak widział białowłosą i Sasoriego jak turlali się po podłodze. 

- E, homos, prawda czy wyzwanie? - Zapytał srebrnowłosy.
- No wyzwanie, a jak!
- Fakty, wszyscy jadą po wyzwaniu. No to... WIEM! Przebierz się ponownie w syrenę i zarywaj do Kisame! - Na to białas tylko zrzucił z siebie mundur. Wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś pojebańca.
- Shinya... Czemu ty to ciągle nosisz... - Spytał Guren. Jade dalej na nim leżała i dodatkowo rzuciła się też Misa. Otworzył usta nabierając tlenu. Białowłosy się pięknie zaprezentował i przechadzał się niczym modelka w stronę Shushi-senpai'a.
- No hej rybciu... ( ͡° ͜ʖ ͡°) Masz jakieś plany na wieczór?
- Rasiści!
- Ciii.... - Położył mu palec na ustach ale tamten mu go prawie odgryzł.
- Łoo... Jaki zadziorny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Będzie ciekawie...
- Spadaj mi sprzed nosa bo zamienię się w dzikiego rekina i cię połknę w całości. Wtedy nie będzie już wam tak wesoło.
- Oj nie musisz być taki agresywny... - Wlazł mu na kolana i zaczął głaskać po twarzy.
- Shinya... - Warknęła Jade.
- Takie mam wyzwane, nie moja wina!
- Przy Misie musicie?!
- A no racja. Chodźmy bejbe na basen... Tam jest duuużo wody. Może być jeszcze ciekawiej

W Gurenie włączył się instynkt macierzyński 
- Misa chce wyzwanie! - Zawołała naśladując mówienie Tobiego. Jade i Ichinose strzelili facepalm'a.
- Ooo! To Misa-chan niech idzie do pokoju Erwina i powie, że gwałcą się w salonie!
- Dobrze! - Wystrzeliła jak z procy.
- Okej, Tobi przejmuje dowodzenie! Ustawić się! Robimy napad!
- Jestem za. - Odezwał się od razu Kakuzu.
Tymczasem Misa pędziła po schodach jak Shinya po banany i wbiła do pokoju dowódcy bez pukania, ale wtedy... Zobaczyła Erwina z bananem w ustach siedzącego w samych gaciach na biurku i Mike'a, który tańczył na rurze. Jak ją zobaczyli krzyknęli przeraźliwie i schowali się za biurkiem.
- Co ty tu robisz?! - Zawołał Smith szybko wkładając spodnie.
- Alarm! W salonie wujek Hidan i ciocia Iris się gwałcą! Mama i tata też!
- Co?! - Krzyknął dowódca i wybiegł z pokoju. Mike zaraz po nim. Jednak Smith nie wykalkulował dobrze i wyjebał się, spadając po schodach z hukiem. Jak zarył ryjem o podłogę Mike rzucił się na niego i leżeli jak po maratonie. Misa przeskoczyła przez nich i wbiegła do salonu dając znak. Jak dwójka blondynów w samych spodniach wbiła tam spadła na nich nowa szafa i magicznie zamknęła ich w środku. Eren zaczął drzeć się "Narniaa!", a Kakuzu obkleił szafę folią i przylepił na niej cenę. "3 000000".
- Za co tyle? - Zapytał Lider.
- Milion za jednego, milion za drugiego i milion za szafę do Narni. - Odpowiedział mu Kakuzu. Tobi i Misa przybili piąteczki, a Jade niepokoiło to, że oni byli w samych spodniach...
- Kakuzu, kto da choćby milion za takich idiotów?! - Zapytała Iris, a blondyni z szafy krzyknęli oburzeni.

- Zaraz zginiesz ode mnie. - Zagroził Kakuzu. - Nikt nie będzie stawał pomiędzy mną, a pieniędzmi!
- Kakuzu. - W salonie rozbrzmiał głos Paina. - Opanuj się.
- ... Moje pieniążki..! - Padł na ziemię załamany. - Mam tylko kilka miliardów! Potrzebuję więcej!!...
- Jezu, chyba nie zbawi cię 50 złotych... - Westchnął Itachi.
- A wiesz ile w Izraelu za takie płacą?! - Krzyknął rozpaczliwie.
- Co ty masz z tym Izraelem?!
- Tam dużo kasy dają...! - Guren szybko skonfiskował worek mężczyźnie

- No chyba ni~ - Wtedy z szafy wyskoczył Eren i krzyczał:
- Narniaaa!
- Co ty tu kurwa robisz?! - Wydarł się Hidan i złapał go za kołnierz po czym wyjebał z pokoju, a tamten poleciał na ścianę z hukiem. 

- ... - Guren tego nie komentował.
- Lecę tam! - Zawołała Jade i wybiegła z pokoju razem z Erenem. Ichinose strzelił facepalm'a. - Chwila! - Stanęła na środku korytarza i rozejrzała się. - Gdzie Hidan ma pokój?
- Eee, nie pamiętam...
- Jak to nie pamiętasz, idioto?! - Krzyknęła i walnęła go w łeb. Wtedy na korytarzu pojawił się również L. Brunetka spojrzała się na niego. - Ooo... Ohayou... Wiesz gdzie ma pokój Hidan.. xD?
- Prosto, w lewo i prawo. Trzecie drzwi.
- O, dzięki! A co ty teraz robisz...? - Zapytała jak przyglądał się przez lupę dywanowi.
- Szukam Kiry.
- A, dobra... To pa...

- Ekhem. - Usłyszeli za sobą i odwrócili się, a brunetka wskoczyła na Ichinose.
- O... Hej Pain.. xd - Powiedziała i uniósł jedną brew.
- Mogę wiedzieć co wy tu robicie? Tutaj śpią członkowie organizacji. Dopóki sami bazy nie zrobimy... - Wymamrotał drugą część cicho.
- My? Tu? Eee... Szukamy Kiry...

- Teraz będę łazić z wami! XD
- ... Jeszcze tego brakowało... - Wymamrotał. - Kolejny Tobi...
- Ej! - Syknęła i ubrała płaszcz. - O tak. W końcu nie muszę nosić tego pedalskiego stroju! - Krzyknęła i wtedy pojawił się Erwin, który uwolnił się z szafy.
- Co tu się wyrabia?! Kto wyważył drzwi?! - Wydarł się. Wszyscy spojrzeli się na niego. Jego wzrok powędrował na białowłosą w płaszczu. - Iris?! Co to ma być?! Tłumacz się!
- Ja pierdolę, Erwin, zamknij się! Nie muszę już się ciebie słuchać! Daj mi ktoś placek! Wyjebie mu!
- Jak śmiesz tak do mnie mówić?! - Krzyknął.
- Erwin, spokojnie. - Pojawił się Mike. - Przestraszysz dziecko...
- JAKIE DZIECKO!?
- NO NASZE, A CZYJE! CO!? Z LEVI'EM MNIE ZDRADZIŁEŚ?!
- A TY MNIE Z KSIĘDZAMI?!
- SHINRA TENSEI! - Krzyknął Pain i wylecieli przez okno. - Co za głośni ludzie...
- Pain! D: - Krzyknęła Jade i wyskoczyła za mężczyznami przez okno. Guren strzelił facepalm'a, a Ichinose się zaśmiał.

(NIE MOGĘ JUŻ XDDDDDD PŁACZĘ XDDDDDDDDD)

- TY SZMATO! O nie, kurwa przegięłaś! - Już miał coś zrobić, ale usłyszał walenie w okno. Odwrócili się i zobaczyli Jade na lince. Iris podeszła do niej i otworzyła okno.
- Czego ty tu szukasz?!

- Robimy imprezę!
- Pogrzybiło cię?
- I napierdolimy się!
- Eee...
- A jak będą czipsy? - Poruszył brwiami.
- ... Przekonałeś mnie. - Wstali i wylecieli z pokoju. - Ale ty wiesz, że jest druga w nocy, nie?
- A pierdolić! Biba, kurwa! Wstawać! - Otworzył z kopa pierwsze lepsze drzwi.
- Eee.. Możemy tak wbijać do pokoi?
- Spoko, tu mają pokoje członkowie Akatsuki.
- A dobra. - Mruknęła i weszli. - Tylko, żebyś nie trafił na...
- HIDAN! - Ryknął Pain.
- O KURWA! SPIERDALAMY!  - Wydarł się Hidan 

 Wbili do kolejnego pokoju, ale zamiast tam wleźć, musieli znowu spierdalać, bo wyleciał na nich rekin. Jashinista wyciągnął kosę i zagrodził mu drogę, a tamten... syczał...? XD
- Kisame, ogarnij się! - Krzyknął, waląc go pałką po łbie.
- Nie bij go! - Warknęła Iris wyrywając mu broń.
- Kyaaa! Zbezcześciłaś Jashina swoimi brudnymi łapami! - Zabrał jej kosę, jęcząc. Znowu miała ochotę skopać mu dupę.
- Przecież one są kurwa czyściutkie! - Udrapnęła go.
- Ej! - Krzyknął i końcem broni puknął ją w czoło. Zacisnęła zęby i znowu mieli się bić, ale Kisame się ogarnął i wstał.
- Przepraszam... W nocy czasem nad sobą nie panuję.. - Westchnął. Dwójka spojrzała się na niego.
- Zjedz Snikersa. Nie jesteś sobą, kiedy jesteś głodny. - Hidan wręczył mu batonik

- Dobra, pojeby! Chlamy! 

(XD I chuj i onos ekri aka krwawi XD)

Jak Jade usłyszała tylko tą charakterystyczną nutę zerwała się, przywalając Gurenowi głową w nos. 

- DISCOOO! - Wydarła się, łapiąc podpułkownika za spodnie i chciała wybiec z pokoju, ale jako, że drzwi były zamknięte w jebła głową w nie i poleciała na ziemię. Zamiast przekręcić klucz wyważyła je i zaczęła gnać do salonu jak dzika małpa z przewieszonym przez ramię, nieprzytomnym Gurenem. 

Jak wbiła do pomieszczenia rzuciła go na ziemię i zaczęła machać rękami. - UA UA UA UA!
- O nie. Świry przyszły. - Mruknęła Iris. - A raczej jeden świr.
- DISCOOO! - Znowu wydarła się. - Guren tończmy! - Złapała go i zaczęła nim wywijać. Jednak on leżał nieprzytomny, a jego kończyny zwisały bezwładnie. - A chuj! Nie ma z tobą zabawy! - Wyrzuciła go przez okno i sama zaczęła odprawiać taniec godowy. - Kto ze mną kurwa tańczy!? Iris!
- CO!? - Zdążyła tylko krzyknąć, jak brunetka ją porwała. Zaczęły latać po całym salonie, a reszta dusiła się ze śmiechu jak się na nie patrzyli. "Reszta" oczywiście bez Itachiego i Paina, chociaż Sasori nawet parsknął kilka razy. Tego nie dało się nazwać tańcem... Białowłosa walczyła o przeżycie z tym dzikusem. Robiły dzikie obroty i jakieś chińskie skoki, ale Leidein udało się jakoś uciec od napalonej brunetki, która porwała do tańca Shinyę XD. On jej dorównał jako, że był pojebany, idealnie się zgrali. Reszta towarzystwa dołączyła... Itachi tańczył z Kisame, Eren z doniczką, Armin oburzony, że skradziono jego rekinią partnerkę chwycił odkurzacz i śmiejąc się psychopatycznie machał nim.
- ALFONS ARLERT POKAŻE WAM PRAWDZIWY TANIEC! - Jednak coś mu przeszkodziło, bo odkurzacz zaczął wciągać jego włosy. - AAAAAAA!!! - Wtedy całego go pochłonął. Na parkiecie został z duo sam skaczący odkurzacz. Tobi tańczył z Deiem... XD Blondyn mimo, że cały czas go wyzywał to dynia i tak go nie słuchała. Pain zaczął tańczyć z Sasorim...? Kakuzu z workiem pieniędzy, a Hidan porwał Iris, która ledwo co przeżyła taniec z Jade. W całym korpusie było teraz słychać dzike disco polo. 

- ORKI! ORKI Z MAJORKI! ORKI Z POZNANIA!!! - Darli się wszyscy na cały korpus. Chlali i śpiewali dalej. W pewnym momencie do pokoju wbił wściekły Erwin.
- CO WY TU ODPIERDALACIE!? - Krzyknął, ale został staranowany przez jeszcze bardziej wściekłego Gurena, który jak zobaczył Jade ze Shinyą wkurwił się.
- JAKIM PRAWEM KRADNIESZ MI PARTNERKĘ?! - Wydarł się na całe gardło. Pobiegł do nich i staranował Jade, która poleciała na drugi koniec pokoju. - Och, Shinya!
- Och Guren! - Zaczęli tańczyć tango.
- O nie, tak być nie bedzie! - Krzyknęła Jade i wstała. Podbiegła do nich i przywaliła Shinyi, ale on nawet jak dostał, dalej miał twarz, jakby się najebał i poleciał do tyłu wpadając na Erwina. Ten również wściekły krzyknął i rzucił go w środek salonu. Był tam tłum i każdy był ciekawy na kogo poleciał. Dopiero wszyscy zamarli jak zobaczyli, że Pain oberwał latającym Shinyą. Przełknęli ślinę, tylko Hidan zaczął się maniakalnie śmiać.
- SHINRA TENSEI!! - Krzyknął i dosłownie cała kwatera wybuchła. Wszyscy byli teraz wysoko w powietrzu i lecieli ku ziemi.
- Tobi lata!! Tobi lata!!! - Krzyczał zamaskowany chłopiec machając rękami.
- Nie, Tobi nie lata, bo Tobi jest idiotą, hm! - Krzyknął Deidara. Pain jako jedyny nie wyleciał w powietrze tylko stał już na ziemi. Kwatera wpadła w las i wybuchła. Wszyscy byli już na ziemi i blondyn znowu krzyknął. - SZTUKA TO EKSPLOZJAAA! - Sasori strzelił facepalma. Każdy spojrzał się na Lidera.
- Dobra, może przesadziłem... - Mruknął. Skończyło się tym, że Zwiadowcy zamieszkali w szałasie.

- Mówiąc w skrócie zrobiliśmy imprezę, Pain wysadził bazę i zamieszkaliśmy w szałasie.

- ... Wiesz co, skończyłam czelendż, już nie muszę tu z tobą siedzieć! XD - Zanim zdążył zareagować, wyrwała się mu i zaczęła wiać.
- Ej! - Warknął i ruszył za nią. Zmieniła się w pumę i dała susa przez okno. - Kurwa, karty nie masz! Jakim prawem spierdalasz?! Co ty masz z tym oknem?!

- Tak cię to śmieszy, co?! Dobra! - Wstała i szybko chwyciła szczotkę, która stała przy ścianie.
- Ej! Po co ci to?! 😨
- Muszę cię tym zajebać! - Krzyknęła i chciała go jebnąć, ale przeturlał się i ledwo co wstał, po czym zaczął wiać. - Wracaj tu!
- Ej, a ja?! - Krzyknął Hidan. Spojrzał się na mopa. - A chuj... - Chwycił go i dołączył do pogoni.

- CO TU SIĘ ODPIERDALA?! - Znowu przyszedł i wydarł się Erwin. 
- WŁAŚNIE, LOL! - Pojawił się Mike, który wyglądał jak umalowana piętnastolatka w spódniczce i dwóch, różowych kitkach na różne strony. Wszyscy spojrzeli się na nich w milczeniu i olali.

Wyrzuciła szczotkę, która trafiła i znokautowała biednego Kisame XD. Leżał na ziemi i się nie ruszał. Itachi przyłożył sobie dłoń do czoła. Pain również, a Hidan zaczął się śmiać wraz z Deiem z ich towarzysza.
- Kisame, co ci jest? Odkąd tu jesteśmy dziwnie się zachowujesz. - Stwierdził czarnowłosy.
- MOŻE JEST W OKRESIE GODOWYM?! - Wydarła się Hanji przez okno.
- CO?! - Krzyknęli wszyscy.
- Nie jestem! - Oburzył się rekin, próbując się podnieść. - Rasiści.
- Na pewno... ( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Przysunął się do niego Shinya.
- Waaa! Odejdź ode mnie! - Krzyknął i schował się za Itachim.
- Ale... Prawdziwy pokaz... Dopiero się zaczyna! - Wydarł się i wskoczył na jakąś ala scenę. Pociągnął za linkę i drzewa padły na ziemię i zastąpiły je wodorosty. Z dachu spuściły się ryby na linkach w stringach i w dodatku z krzaków wyskoczył Armin w bikini. Shinya wydał jakiś okrzyk bojowy i zerwał z siebie ubranie, prezentując strój syreny. Pain i Itachi mieli bezcenne miny. Za to Shinya zaczął odprawiać taniec chuja i śpiewał: - Rybcio moja! Serce moje! Tyś mi je skradł za dwoje!
- Itachi... - Wyjąkał Kisame. - Ratuj mnie...
- Rybciu moja! Nie chowaj swej pięknej twarzy! Uo Uo! - Również dołączył się Armin.
- Alfons Arlert da ci zniżkę na karnet!
- Jaki karnet? - Zapytał Levi.
- Na łowisko ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wyrwiesz go ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- Co!? - Krzyknął Kisame. 

- KORPUS ŚWIRÓW! - Wyryczał Erfin Smis XD. - Z KIM JA PRACUJĘ!
- ERWIN! - Piszczał Mike. - J-ja... CZUJĘ! ŻE ZARAZ NIE WYROBIE! PRAGNĘ CIĘ! PRAGNĘ CIĘ CAŁYM SWOIM ARBUZEM! - Uklęknął przed dowódcą, a tamten zakrył usta. - Erwin... Czy ty... Obciągniesz mi..?
- Tak, Mike... Obciągnę ci... - Zacharius wstał i wpadł w ramiona ukochanego.

- To ten wasz sprzęt? - Podniósł go i pokazał jej.
- Tak. Zostaw, bo mi zepsujesz i opierdolą mnie!
- Pfff! Ja zepsuję!? Ha! Dobre, kurwa! Idę na tym polatać! - Krzyknął i wyskoczył przez okno krzycząc: - Transformacja!!!
- TO TAK NIE DZIAŁA XD!

- AŁ! DUSISZ MNIE! - Wydusiła gałąź.
- OLUTREE! - Wydarł się białas.

- Fuj! Co to ma być?!
- Krew z korą, żywicą i sikami wiewiórek. Zapewne też tej sadzonki co wychyla się z dziupli na zużyte prezerwatywy. - Wyjaśnił Shinya. Dei jak to usłyszał złapał równowagę stając na wciąż lecącym drzewie i zeskoczył
- GERONIMO!!!! - Krzyczał lecąc prosto w ramiona Hanji.
W czasie gdy on spadał drzewo zrobiło obrót o 180 przyczepiło się do jakiejś chmury i przebierając korzeniami jak mackami zaczęło sunąć po niebie.

- To wbrew mojej religii, skurwysynu! Nie pozwolę bezcześcić Jashina! Żeby kurwa wyznawać jakieś jebane mury zamiast niego!
- Hidan, do wora go wsadź! - Podbiegł do niego Kakuzu. - Sprzedamy go!

W pewnym momencie Eren spojrzał się w bok i zamurowało go.
- CO TO KURWA JEST?! - Wydarł się nieoczekiwanie, przez co jego koń stanął dęba i brunet padł twarzą w bruk. Wszyscy spojrzeli się na miejsce, które doprowadziło do całego zajścia. Stał tam... Pomnik Morsa.
- CO ZA IDIOTA TO TU POSTAWIŁ!? - Wydarł się również Mike. - STAWIAJCIE POMNIKI ERWINOWI I MNIE A NIE TEMU CZEMUŚ!
- Mike! - krzyknęła na niego Hanji. - Psujesz nam reputację, debilu! Wasze EruMike nie może wyjść na światło dzienne! - Machała na wszystkie strony rękami. - W ogóle co ty tu robisz?! Miałeś odwieźć dzieciaki! Wypierdalaj!
- O chuj! Zapomniałem! - Szybko zawrócił konia i zaczął gnać po bachory.

- Ja?! No wiesz?! Dyplomowany doktor Shinya służy pomocą jeśli ci coś dolega.
- Co ty pierdolisz? 
- Nie wiem xD Ale będę leczył złamane serca i dusze upadłe po powstaniu alpejskiej malagi.

 Nagle podleciał do nich Tobi i rzucił się na Iris jeszcze bardziej ją wciskając w śnieg.
- TOBI CIE URATUJE!
- Ty zjebie! Zgnieciesz ją!
- Tobi nie gnieść! Tobi ratować! - Zaczął kopać zasypując blondyna, który miał ochotę zrobić mu krzywdę. - Iris! Oddychaj! Tobi nie da ci umrzeć! Tobi nie chce zabijać przyjaciół.
- Najpierw trzeba ich mieć.
- Tobi ma duuużo. Deidei nie wierzy? :C
- Deidara!
- Sempwaiiii!
- Senpai idioto!
- Co jest kurwa?! Co wy tu odpierdalacie, kurwa?! - Podszedł do nich Hidan. Deidara złapał Tobiego i rzucił w Hidana. Dynia przeleciała przez srebrnowłosego i upadła spory kawałek dalej. Przyturlał się do nich Shinya, który złapał go za rąbek szaty i dusząc się powiedział:
- I kto tu jest homosem jak ciebie przelatują? xDDDDDDD
- AAAA?! O NIE! KURWA PRZEGIĄŁEŚ BŁAŹNIE! AJAJAJAJAJAJAJAJAJAJA! - Zaczął ciąć kosą śnieg usiłując trafić w Hiragiego ale coś mu nie szło. Deidei natomiast prawie się popłakał ze śmiechu jak patrzył na jakiś mały urąbek ciała Iris. Z zaspy wystawał jej tylko nos.

- Guren chodź tu!
- Spierdalaj.

- Do chuja! Gdzie jest moja kosa! Jak znajdę to poszatkuję i poświęcę Jashinowi tego pierdolonego złodzieja!!!
Natychmiast się ogarnęła i złapała słoik, na którym była plakietka ''Gumi-jagody''. Wpakowała sobie garść i zaczęła przeżuwać formując papkę. Następnie wypluła trochę i umocowała na nią ostrza, które dopiero oderwała. Wyjęła z szafy jakiś płaszcz, od którego wieszak by podpisany ''peleryna niewidka''.
- Jak mnie znajdzie to zginę! - Przeraziła się i zarzuciła na siebie pelerynę i wyszła z laboratorium. Przemierzała korytarz szukając odpowiedniego pokoju gdzie mogła podrzucić kosę. Niestety usłyszała kroki, nadchodzące z naprzeciwka i wrzuciła kosę do pierwszego lepszego pokoju po czym zwiała. Hidan tymczasem wbijał do każdego pomieszczenia. Zdesperowany liczył ludzi, których poświęci swojemu Bogu w pierwszej kolejności. Otworzył jedne drzwi i zajrzał do środka. Ustał w progu i aż podskoczył.
- MOJA PAŁKA! O kurwa! Nie dość, że sama uciekła, to jeszcze kogoś zajebała! - Podszedł do zwłok i wyjął ją z czyjegoś ramienia. - Mądra suczka... - Pogłaskał ją i przytulając do siebie chciał opuścić pokój ale wpadł na Mike'a.
- Co to?! - Wskazał na ślady krwi na ostrzach.
- Krew! Pycha...
- ... Iris! Kogo ty tu przyprowadziłaś!- Zawył. Podeszła do nich Ymir i niechcący wylała na spodnie blondyna barszcz.
- Ups. - Powiedziała, a za nimi pojawiła się znowu Hanji. Już czuła się bezpiecznie.
- MIKE! WIEDZIAŁAM, ŻE COŚ JEST W TOBĄ NIE TAK! MASZ OKRES!!! - Wskazała na spodnie mężczyzny. - ALE JAKI! Idź z tym lepiej do lekarza! To jest już prapatologia anatomii prędytów przypodkosmicznych!
- Co ona pierdoli? - Podrapał się w głowę srebrnowłosy.
- Nie wiedzieć co i czemu ale to standard. - Wyjaśniła Ymir i odeszła. Jashinista zrobił to samo, zostawiając dwójkę idiotów na korytarzu.

- To jakieś przesłuchanie?
- Nie, nie... Tylko chciałbym wiedzieć kim jesteście. Porozmawiajmy jak... dwóch dowódców...
- Nie jestem dowódcą. Jestem Bogiem, który zaprowadzi pokój na świecie.
- "Wtf, Iris, kogo ty tu przyprowadziłaś jak mnie nie było..."

 Z zamyślenia wyrwały go wrzaski Hiragiego, który pojawił się nagle przed nim i rzucił na niego.
- GUREN! WAAAAAA!
- Czego tak się wydzierasz? - Zwalił go i otrzepał się wstając.
- Gdzie przełożyłeś kasę?!
- Hę?
- No piniundze! Jak mam sobie kupić dżem jak kasę mi chowasz!
- Nie ruszałem jej. Poza tym masz przecież tą co zabrałeś Kureto.
- No właśnie tu jest problem. Moja też wsiunkła!
- Łyżew też nie ma! - Usłyszeli za plecami głos Conniego.
- No jak? Przecież odkładaliśmy przed obiadem tam gdzie trzeba.
- No właśnie. Teraz byłem, bo chciałem zabrać Sashę ale ni ma!
- Co tu się dzieje... - Przeczesał ręką włosy fioletowooki. Spojrzał w stronę gdzie miał się udać zanim zaatakował go Shinya i spostrzegł jakąś zgarbioną postać z workiem na plecach. Zrobił kilka kroków w jego stronę i rozpoznał z osobniku Kakuzu. Zamaskowany spojrzał na nich i przyśpieszył. Ruszyli za nim w pogoń. Białowłosy złapał za worek i pociągnął, jednak mężczyzna w masce był duuużo silniejszy i Shinya zaczął za nim jechać na butach odchylony w tył. Connie chciał mu pomóc ale skończył tak samo.
- Co masz w worku? - Spytał energicznie.
- Nic.
- Pokaż! - Szarpnął ale worek osunął mu się spod palców i runął na ziemię. Podpułkownik przewrócił oczami, wyjął miecz i rozciął worek. Wypadły z niego pieniądze, łyżwy, a nawet... Sprzęt do manewrów przestrzennych. Zamurowało go tak jak i Hiragiego. Na przedmiotach były ponaklejane ceny. I to wcale nie niskie! Wręcz wywalone w kosmos.
- Czy ty chciałeś to sprzedać?! Debilu! Kto by to za tyle wziął! - Oburzył się białowłosy. - Oddaj po dobroci >.>
- Właśnie! - Podniósł się Spirnger i ustał koło białasa.
- Pfff. Dobre sobie. - Obaj się na niego rzucili. Nie był to specjalnie dobry pomysł. Connie wyleciał w powietrze, robiąc dziurę w suficie tym samym podłodze Tobiego. Dynia spojrzała na niego i krzyknęła przerażona.

- Tobi! - Ruszyła do niego. - Mam sprawę i musisz mi pomóc. - Przyśpieszyła kroku i nie zauważając doniczki na podłodze, wyrżnęła się o nią. - WA!- Zaryła nosem w karton z jakimiś chusteczkami i zaczęła machać nogami na wszystkie strony rozbijając donicę na głowie łysego. Chłopak zobaczył gwiazdki i wydał z siebie dziwny odgłos. Iris i Tobi spojrzeli na niego, a następnie na siebie.
- Zakopmy go gdzieś. Nikt nic nie zauważy, mówię ci. Zwłaszcza Mike. On jest na to za tępy!


Shinya z bojowym okrzykiem skoczył na Kakuzu. Wylądował mu na twarzy i zaczął tłuc czymś po głowie. Guren przyglądał się z odległości sześciu metrów i wolał nie wnikać skąd jego przyjaciel wytrzasnął... Czajnik?! Zrobił duże oczy ale zaraz uznał, że nie ma co się dziwić. W końcu to Shinya.
Z głowy przeniósł się na plecy i zaczął go walić po plecach. Coś mu nie pasowało. Jakieś krzywe i twarde były. Zrobił zawziętą minę i przywalił mu z całej siły, aż czajnik się rozsypał. Kakuzu złapał go za szyję i cisnął w podłogę.
- AAAAAAAAAA! - Darł się spadając. Rozwalił deski i wylądował w jakimś niebieskim pokoju. Albo tylko mu się wydawało, że ma taki kolor, bo wylądował w jakimś ogromnym akwarium z jakimiś wielkimi rybami. Przyłożył rękę do czoła i przyjrzał im się. Wypuścił powietrze i zaczął biegać po szybie usiłując się wydostać. Płynęły do niego trzy rekiny. Gdy uznał, że mu się nie uda wyjął z kieszeni puszkę sardynek i rzucił im, a sam wyjmując nóż do szkła zaczął ciąć szybę. Wyleciał z akwarium z całą wodą, która aż wyważyła drzwi i popłynął na korytarz, rekiny utknęły przytulone do siebie w drzwiach. Hiragi zaczął się kręcić na fali i porwał przechadzającego się kaprala.
- Co ty odpierdoliłeś?!
- To rekiny!
- Chuj z rekinami! Kto to ma posprzątać?!
- CHUJ ZE SPRZĄTANIEM! ZEŻRĄ NAS!
- Chuj mnie to! Przecież tu będzie rozpierdol przez jakiś tydzień! Wszyscy zostaną ekipą sprzątającą.
- Dobra, dobra ale co z tymi puszkami kłów?!
- A ja wiem?
- AAAAAAAAAAA!!!!!! - Przytulili się do siebie i zaczęli razem drzeć. Wlecieli w okno, które się pobiło i wpłynęli niczym z wodospadu do ogrodu, gdzie miał być zasadzony Connie.

- Że co? Nie ma mowy, nie pozwolę, żeby taka kasa przeszła mi koło nosa. Poza tym... Połowa moich pieniędzy została w naszym świecie.
- A co mnie to kurwa obchodzi?! - Krzyknął, a Kakuzu wyjął pieniądze i zaczął je przeliczać. - Jashinie, drogi... Oszaleję, kurwa co ty teraz robisz?!
- Zamknij się, bo się pomylę. Pięć stów za drzwi. trzysta trzydzieści za talerze, czterysta osiemdziesiąt osiem za stół...
- Kurwa już tyle sprzedałeś?! Kto to kupił do cholery?!
- Bezdomni.
- Przecież oni nie mają tyle pieniędzy!?
- A myślisz, że od czego są banki? Są po to, żeby na nie napadać. Wyszkoliłem ich.

- Kurwa gdzie my trafiliśmy, to jest jakaś patologia, a nie świat. - Wtedy zatrzymał się i zobaczył w oddali dwie postacie w białych płaszczach, które "rozmawiały" z jakąś kobietą. Hidan ułożył sobie w głowie świetny plan... -*Jak jej pomogę... To może ją przelecę!*

- Katsu! - Krzyknął i ptaki wybuchły. Przez przypadek rozwalił jakiś budynek, a wampir poleciał na ulicę. Jednak uwagę trójki przykuło coś innego... W rozwalonej ścianie na kiblu siedział jakiś dziad XDDD.
- PFFFHAHAHA - Dei razem z Hidanem wybuchli śmiechem, a Sasori nie mógł uwierzyć z kim on pracuje.
- Kyaaa! - Krzyknął mężczyzna i wyskoczył przez okno... Nawet bez gaci i na nieszczęście upadł na wampira... (XD R.I.P jego oczy. Sasori: Co ty masz z tym wyskakiwaniem przez okno.... >.>? Dżil: Cicho XD😎)
- Ahaha XD - Dalej śmiał się Hidan. - To żeś się popisał XDDD
- Zamknij się, hm!  To jest właśnie sztuka! XD
- Ta, kurwa już mi się podoba! XD
- Hahahaha
- O Boże, ziomek XDD..
- Nie wierzę, wampiry ich atakują, a ten na kiblu sobie siedzi XDDD
- XDDD
- I ten skok przez okno, hm! XDDD
- Jesteście chorzy. - Powiedział Sasori.

- Ej, Barbie, wysadź coś jeszcze! - Zawołał Hidan. - Tylko teraz, żeby laska była XDDD A nie jakiś stary grzyb XD
- Ty to masz łeb, stary!
- No jasne, że mam! Dawaj!
- Ta jest! - Rzucił kolejnym ptakiem w inny dom i wysadził ścianę. Wbili tam, a lalkarz został na ptaku z facepalm'em. - Stać! Policja! XD - Krzyczał blondyn.
- Zostać na kiblach! - Dopowiedział srebrnowłosy. - Są tu jakieś laski na kiblach?!
- Właśnie, hm?! - Wtedy pojawiła się Conchita.
- O kurwa! - Krzyknął Hidan. - Patrz, baba z brodą!
- O!
- Jestem mężczyzną! - Wydarł się.
- Dobra, ja nie chcę z obojnakami. - Zaśmiał się srebrnowłosy.
- Co wy tam robicie?! - Krzyknął Sasori.

 Do pokoju wszedł Kakuzu.
- Hidan, przestań się tak wydzierać. - Powiedział poirytowany.
- Kakuzu, gnoju! Szykuj wór!
- Po co?
- Jak to kurwa po co?! Złap mi go!
- A mogę go sprzedać?
- A sprzedaj sobie go! Kurwa, nawet cały hajs weź!
- ... Przyjąłem. - Powiedział i wyciągnął worek, z którym zawsze chodził. Jak Jean przebiegał obok niego wpadł prosto w wór i zaczął się szamotać.
- Ej, zgredzie... Zmieniłem zdanie. Daj mi go poświęcić, sprzedasz sobie zwłoki. Może ci idioci, których wyszkoliłeś, żeby napadali na banki więcej za niego dadzą.

- Ale my sprzątamy! - Bronił się Hiragi.
- Ta, jasne! Gówno, nie sprzątacie! Do łóżek, ale ju~ - Dostała od Jade kopa w twarz i padła na ziemię. - Jade... Ty...
- Przez przypadek! Teraz będziemy wchłaniać okruchy! Shinya! Wciągaj!
- Wciągam! Czekaj...
- Co?
- Napierdalać?
- Napierdalaj.
- Napierdalam! - Zaczął wsysać miotłą okruchy. Wtedy Jade wylądowała pod ścianą, a Shinya zaczął walić miotłą w podłogę.
- Shinya, miałeś to wchłaniać, a nie w to nawalać! - Darła się brunetka.
- Kazałaś mi napierdalać!
- Ale nie w takim sensie!

Rano Jade dostała fazy... Wstała z łóżka i w piżamie wyleciała z pokoju. Wzięła wiadro i zaczęła w nie napierdalać patykiem drąc się "KOREA KURWA".

- Detektyw Jade Braun wkracza do akcji. - Założyła wiadro na głowę i położyła się na podłodze. Zaczęła pełznąć w ich stronę.

- Posłuchaj... - Szepnęła uwodzicielsko, na co blondyn rozszerzył oczy. - Masz piękne włosy.. i piękne usta... - Zaczęła się przybliżać z dzióbkiem. Wtedy Jade wkroczyła do akcji. Zerwała się z podłogi i zaczęła się drzeć:
- PEDOFIL! PEDOFIL!
- PEDOFIL! - Obróciła się i zobaczyła Tobiego, który też miał wiadro na głowie.
- *Wiedziałam, że ten kamuflaż jest zajebisty!* PEDOFIL! PEDIFIL!
- GWAŁCĄ SIĘ NA KORYTARZU! GWAŁCĄ SIĘ! - Darł się zamaskowany chłopak. Ross puściła Deideia i zaczęła spierdalać.
- Yyy... - Wydukał blondyn.
- Nie musisz dziękować. - Oparła się na nim brunetka.
- EEE... Co to było?
- Tobi uratował Deideia-sempwaia przed gwałtem! Czy teraz Tobi to dobry chłopiec?! - Wskoczyła na nich dynia.
- NIE, TOBI! JESTEŚ SYNEM DIABŁA!

- E?! Ja się tam ciesze im mniej tym lepiej. - Otworzyła pierwszy i zaczęła czytać. Pochłonęła się w słowach z kartki, pachnącej różami. W kopercie było pełno płatów. Jednak żadnego podpisu. Po ostatnim liście otworzyły razem. Zaczęły czytać na głos i wyszło, że jest w nich to samo. Spojrzały na siebie i wydarły się na całą kwaterę: - HIDAN!!! 
- O nie... On zginie marnie... Nie będzie się tak bawił naszym kosztem! 
- Ja mam plan! I wykorzystamy do tego Shinyę ^-^ - Pstryknęła brunetka. 
- O nie... 
- Od razu mu się odechce takich zabaw. 
- Ta i nas zabije. 
- Nie marudź! xD Pisz co ci podyktuję! xD - I zaczęły pisać chory list do Hidana. Gdy skończyły z szafy wyłonił się Eren. Był zmarznięty na kość. 
- Zzzziiimnooo tttaaaaammm.... 
- Gdzie ty byłeś? - Spytały.
- W Narnii! 
- Co ty masz z tą Narnią? 
- Narnia jest fajna! I istnieje! 
- Yy... Dobra... Mamy dla ciebie misje. 
- Jaką? 
- Idź wręcz ten list Hidanowi

Hidan otrzymawszy list zmierzał do wyznaczonego pokoju. Poprawił sobie włosy i podrzucił banana, którego trzymał w ręku. Z jego miny można było wywnioskować wiele podejrzanych rzeczy. Był tak dumny z siebie, że nawet nie podejrzewał, by wydarzyło się coś podejrzanego. Otworzył drzwi i rozejrzał się po pokoju. Wyglądał trochę dziwnie jak na pokój dziewczyny. W zasadzie takiego nawet nie przypominał. Wzruszył jednak ramionami i wszedł, zamykając za sobą drzwi. Przed nim było okno pod którym równolegle stało łóżko. Postać leżąca przodem do okna była półnaga. Podszedł bliżej z taką miną jak na korytarzu i chciał zagadać. Najpierw na odległość. Chrząknął, a białowłosa postać przekręciła się do niego. Usiadła i odgarnęła włosy z twarzy.
- HAAA?! CO TO MA KURWA ZNACZYĆ???!!! - Oburzył się srebrnowłosy. Jego mina była wręcz piękna. - CO TY TU ROBISZ PEDALE?!! - Wydarł się na widok Shinyi w staniku z muszelek i... Syrenim ogonie?! (xD) Oczywiście pod kolor jego oczu. Białowłosy zamachał ogonem i posłał mu buziaka na co Hidan zaczął

szykować kosę. Chciał na niego ruszyć lecz w tym samym momencie coś przywaliło w okno. Szyba się posypała, a do pokoju wpadła Jade.
- Ał... - Jęknęła wstając. Miała trochę pocięte ręce ale nie przejęła się tym. Drzwi się lekko uchyliły i zajrzała przez nie Iris. Hidan się odwrócił i widząc obie dziewczyny jeszcze bardziej się wściekł.
- NIE ŻYJECIE! I WY I TEN PEDAŁ! - Jade się podniosła i migiem wypadła z pokoju i razem z Iris zaczęły spintalać przed rozwścieczonym nieśmiertelnym.
- Zaczekaj! - Wołał za nim Shinya-Syrena. Zeskoczył z łóżka i na ogonie zaczął za nim biec.
Pain i Itachi szli właśnie do Sasoriego, gdy musieli zejść ze środka ''ulicy''. Prosto na nich nacierali: Leiden z Braun, Hidan i Hiragi. Błyskawicznie ich minęli i lider z czarnowłosym zrobili facepalm'a.
Uciekający po drodze minęli też Kisame, który patrzył na białowłosego. Syreni generał się zatrzymał, oparł o ścianę.
- No hej rybciu... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Powiedział i musiał zacząć wiać, bo rekin wpadł w szał i zaczął go gonić ze swoim mieczem.
- WA! ZNOWU TO SAMO! WY RASIŚCI! JA WAM DAM! TAK WAS BOLI, ŻE JESTEM INNY?! - Zaryczał. I tak oto do pościgu dołączył Kisame (xD). Gdy byli koło szafy Erena, drzwi od niej się otworzyły i dziewczyny padły na ziemię.
- Eren debilu! Pukaj jak wychodzisz! - Wrzasnęły. Brunet wyszedł w zasadzie to wyjechał z szafy na złotym lwie, który elegancko jak na króla przystało wstrząsnął grzywą.
- Witajcie walczący za pokój. Wraz z królem Erenem przybywam zasiać w waszych sercach odrobinę wiary w... - Nie dokończył, bo przyjaciółki widząc, a co dopiero słysząc lwa zaczęły uciekać szybciej niż wcześniej. Hidan zdziwił się gdy leciały w drugą stronę. Spojrzał w kierunku przeciwnym do ich biegu i sam wrzasnął przerażony i zaczął uciekać. Kisame z białasem też zrobili odwrót taktyczny. (xD)
- Czcigodny Aslanie zaciupmy tego balerona w konserwach mielonych! - Złoty zwierz spojrzał na chłopaka karcącym wzrokiem.

Podeszła do dowódcy i położyła przed nim różową kartkę. Spojrzał na nią. Oczekiwała aż zacznie czytać. Wyjął list z koperty i odchylił głowę do tyłu. Teksy był wyklejany wycinkami z gazet
''Po twoim odejściu nigdy tak bardzo nie tęskniłem. O każdej porze dnia i nocy wgapiałem się w twoje nagie zdjęcia i śniłem o naszych czasach gdy byliśmy jeszcze kadetami... Jedyną przeszkodą był Nile... Jednak to już nie ma znaczenia...''. Na końcu widniał odręczny podpis ''Mike Zacharius''.

Otworzył go i zaczął czytać. 
''Pain masz taki zajebisty piercing na twarzy. Piękne, najebane oczy. Zjebany wyraz twarzy i usta które ciągle mówią ''Poczuj ból'' i ''Shinra Tensei!'' '' ~ Itachi 
- Co to jest? - Spytał.
- Było w skrzynce. A co? xD Mogę przeczytać? - Podał jej kartkę, a ona po przeczytaniu wylądowała na ścianie, a pudełko wypadło jej z ręki i upadło na głowę lidera. - Od kiedy Itachi tak mówi? xD

- To są jakieś żarty?! - Krzyknęła.
- Co? - Spytał Armin. Iris wyrwała jej list i zaraz runęła koło Braun i też się śmiała jak dzika. - Ktoś mi powie o co chodzi? - Dopytywał blondyn.
- Mikasa dostała list od hefalumpów xD

- NARNIA! XDDDDDDD
- E?! - Odezwała się  dwójka.
- Właśnie wróciłem z Narnii przez magiczną szafę w korytarzu Senpai Hanji.
- Co?!
- No bo. Tam jest taka zajebista szafa. I ona. Przeniesie was w najodleglejsze zakątki korpusu! 
- Hanji mieszka na korytarzu?
- Tak! Pod schodami na Provet Drajf 4 w komórce pod schodami z zaklętymi miotłami, które hoduje i kradnie miotły kapralowi i karmi je ciastkami, które zawierają cztery promile dopalaczy i benzyny i jak je usiłuje ujeździć to potem się tam robią dziury bo się nie mieszczą i ten.. xDD

Wtedy rozległo się jakieś brzęczenie, aż Hidan nastawił uszy i odwrócił się. Pain wyjął coś z kieszeni płaszcza.
- O kurwa XD! Lider, co ty tam nosisz XD? Wibrator XD?
- Shinra Tensei! - Krzyknął rudowłosy i Jashinista poleciał z krzykiem pod wpływem fali uderzenia na ścianę i zarył w nią głową. - Poczuj ból. - Mruknął i otworzył urządzenie. Wszyscy doczłapali się do niego i spojrzeli. Lider aż zbladł jak zobaczył hologram kobiety z niebieskimi włosami i bursztynowymi oczami. Reszta organizacji również. Gapili się tak na nią dopóki nie zaczęła się wydzierać.
- CO WY KURWA ROBICIE?! I GDZIE WY JESTEŚCIE DO CHOLERY!? MIELIŚCIE WYSADZIĆ KONOHĘ I ZREALIZOWAĆ PLAN, A WY..
- LIDER, SZYBKO ROZŁĄCZ SIĘ! - Krzyknęła cała organizacja i rudowłosy rzucił urządzeniem w ścianę i rozpadło na małe kawałeczki. Odetchnęli z ulgą.
- Co to za kobieta... - Westchnął Pain.
- To to jest kobieta!?


- Wyzwanie! - Zawołała okularnica.
- Dobra XD. To... Zakradnij się do pokoju Mike'a, powiedz, że jesteś z nim w ciąży, ale wiesz, że on zdradzał cię z księdzami, dlatego ma ci płacić alimenty w postaci czekolady, zdejmij mu spodnie i niech tu za tobą przybiegnie w samych gaciach XDD.
- Yyy... Dobra! XD - Krzyknęła i wyleciała z pokoju.
- ... Dlaczego to wszystko jest chore... - Westchnął Itachi. Wtedy usłyszeli krzyki Hanji:
- MIKE! WSTAWAJ! JESTEM W CIONSZY Z TOBOM!
- CO?!
- ALE TY ZDRADZAŁEŚ MNIE Z KSIĘDZAMI, GNOJU!
- NO BO SĄ ŁADNIEJSI OD CIEBIE!
- MASZ MI PŁACIĆ ALIMENTY! ŻĄDAM CZEKOLADY!
- CO TY BRAŁAŚ?!
- PŁAĆ NIE GADAJ!
- NIE DOSTANIESZ NAWET PAPIERKA!
- O TY SKĄPIRADŁO JEDNE! W TAKIM RAZIE ODDAWAJ SPODNIE! - Zerwała mu je i zaczęła biec z kierunku salonu.
- HANJI, IDIOTKO! JA NIE MAM GACI! - Krzyczał.
- HAHAHHA XD

- AHAHAH XD - Jade dalej się dławiła. - O BOŻE TLENU!! XDDDDDD TLENUUU!!! KYAAAAA!!! XD
- Kurwa, Jade, zamknij się!

- Ej, Hidan! - Zawołała Leiden. Srebrnowłosy obejrzał się w jej stronę. - Łap! - Rzuciła w niego Jade. Brunetka leciała i wpadła na niego i leżeli na podłodze. Mina Jade ----> 😳 Mina Hidana ----> 😳 - Jade, debilu! Trzymaj się planu!
- Aa tak...
- Jakiego, kurwa planu?! - Zawarczał srebrnowłosy.
- Hej, Hidan... - Zaczęła brunetka.
- Co?!
- Zagraj z nami...
- Yyy..
- Zagraj z nami...
- NIE! Nie gram w to gówno!
- Dobra, plan B! - Zawołała Iris.
- Jaki plan B?! - Krzyknęła Jade razem z Hidanem. Pozostali przyglądali im się.
- Racja.. Jeszcze za wcześnie. Jade, kontynuuj XD
- Iris, zabiję cię kiedyś... - Syknęła brunetka. - Hidan, graj, albo cię Shinya zgwałci. Uważaj na niego... >.>
- Uważaj, żebyś ty kogoś nie zgwałciła! - Krzyknął białowłosy.
- Hidan, on mi grozi... ;w;
- A chuj mnie to! Złaź ze mnie! - Udało mu się uciec.
- Rany.. - Iris przyłożyła dłoń do czoła. - Dobra. Czyli czas na plan B!
- Co?! - Krzyknął srebrnowłosy.
- Kiba! Wkraczasz! - Nagle przez drzwi przeleciał biały wilczur i rzucił się na Hidana.
- Ej, kur~ - Wtedy miał wilka na twarzy.
- Graj, albo cię pogryzie

- Oświadcz się Painowi.
- CO KURWA!? - Krzyknął i prawie zemdlał. Lider przyłożył dłoń do czoła. - Dobra... Ma ktoś pierścionek zaręczynowy? Nie? Wrr.. - Podszedł do stołu i wziął z niego banana. Zaczął iść do rudowłosego. Ten wstał, a Hidan uklęknął i dobitą twarzą. - Pain... Czy wyjdziesz za mnie? - Pochylił głowę i skierował w jego stronę banana.
- Nie. - Warknął, a Hidan wylądował w drugim końcu pokoju.









~ DŻIL XDDD

wtorek, 18 kwietnia 2017

Rozdział XLVII Powrót do rzeczywistości | część I


UWAGA! Mamy małe ogłoszenie. Co wy na to, żeby od następnego rozdziału dawać takie jakby zapowiedzi na wattpadzie? xd W sensie będziemy dawać kilka nic niezdradzających zdań, które będą dawały co myślenia czy coś w ten deseń xd I jak nam się uda to daty premiery rozdziałów xd Zapowiedzi były by na zmianę wrzucane na nasze konta na wattpadzie (jak Gillowi przypadnie ten pomysł xd) 

Tu macie linki:
WatKel: https://www.wattpad.com/user/JadeKelIchinose
WatGill: https://www.wattpad.com/user/Natus-senpai

(Jeśli macie konto to możecie nas obserwować, przydatne ustrojstwo bo na tel przychodzą powiadomienia albo jak się doda emm pracę (nie pamiętam jak to się nazywa) do biblioteki czy coś takiego xd  (wow Kolesław no co ty XD) tak wiem... XD Nerwy przed testowe on... ;w; Ja nie chce kyaaaaaa czemu ten czas tak szybko zleciał...
Guren: O czym ty teraz pierdolisz?
Eeee nie ważne... XD
G: Też tak uważam, a teraz won jeszcze do powtórek!
Th... >.>)


Jade leżała wtulając się w Misę, która zeszłej nocy wcisnęła się miedzy nią, a Gurena. Chciała podciągnąć wyżej kołdrę ale coś ją blokowało. Szarpnęła więc mocniej i poczuła jak jakaś dłoń głaska ją po głowie. Otworzyła oczy i zobaczyła podpułkownika, który się na nią patrzył leżąc po drugiej stronie Misy z lekkim uśmiechem. Dotknęła jego dłoni i przesunęła sobie na policzek, by móc czuć jego ciepło.
- Gure.. - Zaczęła ale przyłożył sobie palec do ust i zaraz wskazał na Misę, która słodko spała. Dziewczyna z uśmiechem skinęła głową i  powoli się podniosła łapiąc za głowę. Czarnowłosy uniósł jedną brew i dalej się uśmiechając pokręcił głową.
- Chyba za dużo wczoraj wypiłaś. - Powiedział szeptem, żeby nie obudzić Misy.
- Może... Co tak szybko wstałeś?
- Czasami tak mam.
- Jak Iris i Levi...Wy nie rozumiecie idei spania...
- Ale czasami warto jest wcześniej wstać. Ubieraj się. Przejedziemy się.

Wyszykowali się i ruszyli do stajni. Podpułkownik osiodłał Aarona i podsadził brunetkę. Sam dosiadł konia i ruszyli w drogę.
- Gdzie jedziemy?
- Zobaczysz. To niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- Jakże mi przykro. - Uśmiechnął się tylko i przyśpieszył. Jechali chwilę w milczeniu ale dziewczyna nie lubiła gdy nikt się nie odzywa, nawet gdyby mieli gadać o czymś co nie ma sensu, jak na przykład jej fazy na gadanie farmazonów to czuła się bezpiecznej.
- Dobrze zrobiliśmy zostawiając tak Misę?
- Pośpi jeszcze trochę i pewnie pójdzie gwałcić Korę.
- No nie... Kto ją uczył gwałcić zwierzęta.
- Typowe dziecięce zachowanie.
- No wiesz?! Obrażasz mnie! Sama też tak robiłam. No może nie tak często jak Iris ale jednak.
- To wiadomo po kim to ma haha. - Jade zrobiła oburzoną minę i patrzyła przed siebie.
- Która w ogóle godzina?
- Jakoś po piątej.
- ...
- Zobaczysz, nie pożałujesz.
- A... Daleko jeszcze?
- Ksa.. Czy ty musisz tyle gadać?
- Czuję się wtedy bezpieczniej. - Czarnowłosy spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- To jesteśmy całkowicie różni. Dla mnie i moich uszu muzyką jest cisza.
- Jak to...
- Po prostu. A teraz cicho już bądź i zamknij oczy. Zaraz będziemy. - Oparła się o niego i zrobiła jak kazał. Guren rozglądał się czy nie pomylił drogi. Zobaczył jakiś powalony pień i skręcił na niego. - Trzymaj się mocno. - Objął ją jedną ręką w tali, a jego druga została opleciona przez ramiona Jade. Aaron zamachał głową i wydłużył krok. Przeszkoda była tuż, tuż. Ichinose uniósł się w siodle w momencie gdy koń odrywał się od ziemi. Zielonooka czuła jak leci do przodu. Chciała otworzyć oczy jednak bała się, że zobaczy tuż przed swoją twarzą ziemię. Zacisnęła mocniej powieki i się spięła. Koń miękko wylądował po drugiej stronie. Guren wrócił do siodła i przyciągnął dziewczynę do siebie. Czuł jak się  trzęsie. Jego ręka, którą oplatała dziewczyna drgała razem z Jade, która nie miała zamiaru otwierać oczu. Skusiła się jednak. Jednym okiem spojrzała za nich.
- Nie rób mi tak więcej! - Krzyknęła. - Wolę widzieć skok niż potem lądować na ziemi.
- Myślałem, że lubisz adrenalinę.
- Pf.. To zależy od dnia. Jeśli to miała być ta niespodzianka to ci się nie udała.
- Niestety to nie to.
- Jest coś jeszcze gorszego?!
- Czy ja wiem.
- Guren...
- Prawie jesteśmy na miejscu. Zamknij oczy.
- Ale nie będzie już żadnych dzikich skoków?
- Przecież cię trzymam. - Rzuciła mu wkurzone spojrzenie. - Eh. Nie, nie będzie. - Uśmiechnęła się zamykając oczy. Przeszli do kłusa i wyjechali z lasu na jakąś polankę. Jechali takim tempem jeszcze z pięć minut, po czym mężczyzna zatrzymał konia i zeskoczył z siodła. Zdjął dziewczynę i prowadził kilka kroków. - Już możesz otworzyć oczy. - Oznajmił. Powoli je otworzyła i otworzyła szeroko usta. Widok był nieziemski. Stali nad brzegiem lazurowego jeziora, w którym odbijał się piękny wschód słońca. Niebo z pomarańczu przechodziło w róż, po czym lekki błękit. Guren objął ją w tali, na co oparła głowę na jego ramieniu. - Jak ci się podoba?
- To jest naprawdę piękne... Nigdy jakoś specjalnie nie zwracałam uwagi na wschody... Jedynie gwiazdy.
- Za późno wstajesz. Omija cię naprawdę wiele. Prześpisz całe życie. Ale dobra... Powiedź, rozglądając się tu co byś widziała za jakiś czas czy kilka lat? - Brunetka dopiero teraz zauważyła jaka polana jest duża. Zamyśliła się i uruchomiła swój świat.
- Czas gdy już nie będzie tytanów... I wrócisz do mnie? - Skinął jej głową. - ... Chciałabym mieć tu mały drewniany domek, w którym mogłabym zamieszkać z kimś bliskim mojemu sercu.
- Może są jakieś detale, które nas łączą? - Przysiedli na trawie w milczeniu podziwiając widok.
Gdy niebo zalało się w pełni błękitem, a w wodzie zaczęły odbijać się promienie wiosennego słońca fioletowooki wstał i podszedł do konia. Z torby przy siodle wyjął jakieś pudełko. Westchnął i wrócił do Braun.
- Miałem z tym poczekać ale żeby ci nie było smutno to proszę bardzo. - Niepewnie otworzyła opakowanie. Gdy zobaczyła zawartość zaświeciły jej się oczy.
- Czy to...
- Tak, mundur Armii Demonów. Mam nadzieję, że dobry rozmiar ale jak coś to wiń Shinyię.
- Biedny Shinya.. - Zaśmiała się, odłożyła pudełko i rzuciła mu się na szyję. - Arigato 💜- Odwzajemnił uścisk i odpowiedział.
- Nie ma sprawy. Pamiętaj jednak, że to na razie sam mundur. Żeby dołączyć do mojej Kompanii musisz mieć Demoniczne Oręże. Jednak na nie będziesz musiała trochę poczekać.
- Nie szkodzi. Przez jakiś czas zostanę zwykłą Jade z Korpusu Zwiadowczego. Kiedyś będzie mi tego brakowało.
- Ta zwykła Jade podbiła serce niedostępnego człowieka. - Puściła go i pocałowała. - Jeśli chcesz to przymierz.
- Tu?
- Nikogo poza nami nie ma. Aaron może być twoim parawanem. - Zaśmiał się, a ona przewróciła sarkastycznie oczami i podnosząc pudełko z mundurem ruszyła do siwka. Lekko go przekręciła i położyła pudełko na siodle. Zdjęła kurtkę i spodnie po czym założyła strój składający się z czarno-grafitowej spódnicy i górnej części w takim samym odcieniu z czerwonymi elementami jak u Gurena i Shinyi. Na lewym ramieniu było coś w rodzaju czarno-białej opaski, a z przodu dwa rzędy złotych guzików i biały pas ze złotą klamrą. Dostała również parę białych rękawiczek i pelerynę macie na tle tylko nie w spódnicy, a spodenkach xd). Schowała swoje wcześniejsze ubranie do pudełka i do torby. Koń spojrzał na nią. Przyglądał się chwilę i zarżał kiwając głową. Obszedł dziewczynę do o koła i popchnął do podpułkownika. Stawiając niepewne kroki zmierzała do niego. Z daleka widziała jego wyraz twarzy. Ośmielił ją nim i przyśpieszyła kroku.
- I jak?
- Jak dla mnie to pasuje idealnie. Zmieniasz zawód? Z kilera tytanów na wampirów?
- Chciałabym ale wiem, że mi nie pozwolisz.
- Haha. No niestety.
- A jak mi załatwisz broń?
- Już dawno się rozmyślisz. Po nią musiałbym wrócić do mnie, bo tu nie zrobię ci takiej. I zanim wrócę... Już dawno odechce ci się walki.
- Skąd wiesz?
- Dorośniesz do innej roli.
- O nie. Z tym co masz na myśli naprawdę mi się nie spieszy. Wolę zginąć chyba w walce xd
- Zobaczymy. Chyba, że będzie cię ciągnęło do obu. Ale nie zawracajmy sobie tym teraz głowy.
- Wiesz co?
- Hm?
- Zauważyłam, że od wczoraj z twoja ponura mina gdzieś zwiała. Prawie uśmiech cię nie opuszcza.
- To źle?
- To nie ten Guren, którego poznałam ale nie mam nic przeciwko temu. Dodaje mi to pewności siebie.
- To może ci się przydać, a zawahanie będzie zagrożeniem.
- Kocham twoje słowa...
- Miło słyszeć. Wracamy? Mam dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. - Skinęła głową, a czarnowłosy zagwizdał. Aaron z trawą w pyszczku podkłusował do niech. Ichinose złapał wodze ale koń się poderwał.
- No co jest? - Spojrzał podejrzanie na rumaka, który się wyszczerzył do niego i zarżał. - Stary... Ty masz lepszą pamięć niż ja. Zapomniałem o najważniejszej rzeczy. Ty oficjalnie zakończyłaś poprzedni związek, a ja się tak po prostu wepchnąłem. Więc... - Wziął ją delikatnie za ręce. - Czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną? Oficjalnie?
- Tai! - Z wrażenie dziewczyna pomieszała polskie ''tak'' z japońskim ''hai'' ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Koń stuknął mężczyznę zadem, że ten wpadł na Jade.
- Czy wszystkie zwierzęta i nie tylko muszą, aż tak ingerować w nasze relacje?
- Najwyraźniej. - Przyciągnęła go za kołnierz i pocałowała. Odwzajemnił namiętny pocałunek i przytrzymał sobie jej głowę. Przerwali go po chwili która dla nich wydawała się wiecznością i spojrzeli sobie w oczy. - Kocham cię... - Oznajmiła.
- Ja ciebie również. - Przejechał ręką po jej włosach i wsadził na Aarona.


-przepraszam, wena XD-

Jak Iris się obudziła to stał się najprawdziwszy cud. Nie była zgwałcona!! xD Jednak... Leżała wciśnięta w niego i jeszcze ją trzymał, nadal sobie śpiąc. Mruknęła coś pod nosem i próbowała się od niego odepchnąć. Przycisnęła mu rękę do twarzy i w końcu raczył otworzyć oczy. Zamrugał dwa razy, nie wiedząc co się dzieje, ale jak już zaczaił mocniej ją do siebie przycisnął, zadowolony.
- Hidan! - Warknęła.
- Hm..?
- Co ty odwalasz?!
- Nic. Powinnaś być wdzięczna, że zachowałaś dziewictwo. - Mruknął, udając oburzonego i podniósł się, jednocześnie ją puszczając. Przetarł oczy i spojrzał się na nią.
- ... Jestem wdzięczna.
- To się cieszę. - Mruknął. - Wiesz co... Jesteś pierwszą dziunią, z którą spałem, a jej nie zaliczyłem... - Przyznał.
- ... Zajebiście... Ty puszczalski gnoju.
- Jak?! - Krzyknął.
- Zamknij się! Czemu ciągle tak wrzeszczysz...
- Bo mnie wkurwiasz!
- Jakbym cię wkurwiała to byś mnie nie chciał zaliczyć, cwelu. - Zaśmiała się i wstała. Jednak złapał ją i przyciągnął. Spojrzała się na niego zaskoczona.
- A kto ci pozwalał wstać..?
- Ee... To ja jakiegoś pozwolenia potrzebuję...?
- Tak. Jesteś kurwa w moim pokoju.
- O, przepraszam bardzo. - Warknęła. - Ty napalony chuju.
- Musisz dostać specjalną kartę, żeby stąd wyjść. - Powiedział dumnie. Uniosła brew i spojrzała się na niego jak na debila.
- Ha...?
- No tak.
- ... Wiesz co, skończyłam czelendż, już nie muszę tu z tobą siedzieć! XD - Zanim zdążył zareagować, wyrwała się mu i zaczęła wiać.
- Ej! - Warknął i ruszył za nią. Zmieniła się w pumę i dała susa przez okno. - Kurwa, karty nie masz! Jakim prawem spierdalasz?! Co ty masz z tym oknem?! - Krzyknął za nią. Wylądowała na czterech łapach.
- Hyhyhy. - Była z siebie dumna. Zmieniła się w człowieka i zrobiła krok do przodu, ale w kogoś uderzyła. Zobaczyła przed sobą Deidarę z uśmieszkiem.
- I jak było? xD
- Yyy... A jak było z twoim różowym mężem...?
- No kyaaaa... Nie zmieniaj tematu! - Westchnął i białowłosa zrobiła krok w tył, ale znowu o coś walnęła. Odwróciła się i zobaczyła Hidana.
- Oo... Heeej... xd
- No cześć. - Jego uśmieszek złoczyństwa powrócił, ale spojrzał się na Deia. - Ej, Blondi. Co się stało z moimi kartkami?
- Jakimi kartkami, hm..?
- Wyjściowymi.
- ...
- Barbie...
- E no... Posłużyły mi jako podpałka, żeby zrobić bum...
- Jaka kurwa podpałka?! - Wydarł się.
- Do twojego TNT! :D
- ... Kurwa nie żyjesz.. - Zagroził. Iris zaczęła się wycofywać, ale Hidan znowu ją pociągnął. - A ty gdzie się wybierasz?
- No to można was uznać za parę? xD Hahaha, zabawa w swatanie zaczyna mi się podobać...
- Czemu wy się nade mną znęcacie...? ;w; I w... chwila... Jaką kurwa parą!? - Krzyknęła i niemal się rzuciła na blondyna.
- Waa! - Również podniósł głos jak wskoczyła na niego i polecieli z hukiem na ziemię.
- Pojebało cię?!
- Mnie!? Razem spaliście, tak!?
- Tylko spaliśmy! - Podkreśliła pierwsze słowo. - Ty gnoju!
- Haha, spoko, spoko, ja tylko... - Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zaczął się śmiać.
- Tak cię to śmieszy, co?! Dobra! - Wstała i szybko chwyciła szczotkę, która stała przy ścianie.
- Ej! Po co ci to?! 😨
- Muszę cię tym zajebać! - Krzyknęła i chciała go jebnąć, ale przeturlał się i ledwo co wstał, po czym zaczął wiać. - Wracaj tu!
- Ej, a ja?! - Krzyknął Hidan. Spojrzał się na mopa. - A chuj... - Chwycił go i dołączył do pogoni.

Tymczasem Pain przechadzał się z Itachim i Kisame, aż stanęli jak wryci i zobaczyli co się odpierdala w ogrodzie. Deidara uciekał tak szybko jak mógł, potykając się o własne nogi. Za nim leciała Iris ze szczotką, za nią Hidan z mopem, za nimi drący się Levi, że go okradli, a jeszcze za nim Shinya na dywanie i Kakuzu, który darł się również, że ich sprzeda.
- Lider-sama... - Zaczął czarnowłosy. - Co tu się dzieje...?
- Nie chcę wiedzieć. Doszedłem do wniosku, że tutaj nie musimy łapać Jinchuriki. Nie potrzebna jest nam broń, bo sami wszystko możemy zrobić.
- Co to Jinchuriki? - Zapytał Tobi, przykładając sobie palec do miejsca, gdzie powinny być usta.
- Tobi, tłumaczyłem ci to już siedem razy... - Westchnął Kisame.
- Ale Tobi is a good boy!
- ...
- CO TU SIĘ ODPIERDALA?! - Znowu przyszedł i wydarł się Erwin. (Faza Dżilla - Aktywacja! XD)
- WŁAŚNIE, LOL! - Pojawił się Mike, który wyglądał jak umalowana piętnastolatka w spódniczce i dwóch, różowych kitkach na różne strony. Wszyscy spojrzeli się na nich w milczeniu i olali. Iris przypomniała sobie, że zostawiła w pokoju płaszcz i lata w ciuchach Hidana xD.
- O kurwa! - Krzyknęła i zaczęła biec w stronę kwatery. Wyrzuciła szczotkę, która trafiła i znokautowała biednego Kisame XD. Leżał na ziemi i się nie ruszał. Itachi przyłożył sobie dłoń do czoła. Pain również, a Hidan zaczął się śmiać wraz z Deiem z ich towarzysza.
- Kisame, co ci jest? Odkąd tu jesteśmy dziwnie się zachowujesz. - Stwierdził czarnowłosy.
- MOŻE JEST W OKRESIE GODOWYM?! - Wydarła się Hanji przez okno.
- CO?! - Krzyknęli wszyscy.
- Nie jestem! - Oburzył się rekin, próbując się podnieść. - Rasiści.
- Na pewno... ( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Przysunął się do niego Shinya.
- Waaa! Odejdź ode mnie! - Krzyknął i schował się za Itachim.
- Ale... Prawdziwy pokaz... Dopiero się zaczyna! - Wydarł się i wskoczył na jakąś ala scenę. Pociągnął za linkę i drzewa padły na ziemię i zastąpiły je wodorosty. Z dachu spuściły się ryby na linkach w stringach i w dodatku z krzaków wyskoczył Armin w bikini. Shinya wydał jakiś okrzyk bojowy i zerwał z siebie ubranie, prezentując strój syreny. Pain i Itachi mieli bezcenne miny. Za to Shinya zaczął odprawiać taniec chuja i śpiewał: - Rybcio moja! Serce moje! Tyś mi je skradł za dwoje!
- Itachi... - Wyjąkał Kisame. - Ratuj mnie...
- Rybciu moja! Nie chowaj swej pięknej twarzy! Uo Uo! - Również dołączył się Armin.
- Alfons Arlert da ci zniżkę na karnet!
- Jaki karnet? - Zapytał Levi.
- Na łowisko ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wyrwiesz go ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- Co!? - Krzyknął Kisame. Itachi zasłonił usta, bo czuł, że zaraz wybuchnie śmiechem, co było u niego niemożliwe. Wtedy Tobi również wskoczył na scenę i zrzucił płaszcz. Deidara strzelił facepalm'a, a Hidan zaczął się jeszcze bardziej śmiać. Tobi na swoich ubraniach miał stanik z muszelek i stringi XD.
- Tobi pobierał nauki od Shinyi-senpaia! Tobi to dobry chłopiec!!
- CZEMU "SENPAI" W JEGO WYPADKU WYMAWIASZ DOBRZE, HM?! - Krzyknął wkurzony blondyn i już wyciągnął swoją glinę. - CHODŹ NO TU TY...!
- Kyaaaa! - Krzyknął zamaskowany chłopiec i zaczął uciekać. Wszędzie latały jakieś ptaki, które wybuchały.  - Deidei-sempwwai! Tobi przeprasza! Tobi się stara!
- ZAMKNIJ SIĘ!!!
- KORPUS ŚWIRÓW! - Wyryczał Erfin Smis XD. - Z KIM JA PRACUJĘ!
- ERWIN! - Piszczał Mike. - J-ja... CZUJĘ! ŻE ZARAZ NIE WYROBIE! PRAGNĘ CIĘ! PRAGNĘ CIĘ CAŁYM SWOIM ARBUZEM! - Uklęknął przed dowódcą, a tamten zakrył usta. - Erwin... Czy ty... Obciągniesz mi..?
- Tak, Mike... Obciągnę ci... - Zacharius wstał i wpadł w ramiona ukochanego.
- ŻE CO?! - Wydarł się Hidan. - CO TO MA BYĆ DO CHUJA?! ONI MOGĄ SIĘ WYRUCHAĆ A JA JUŻ NIE?! TAK BYĆ NIE BĘDZIE! - Krzyknął i zaczął gdzieś biec.
- Wracaj tu, kretynie! - Krzyknął Dei podczas pogoni za Tobim. Lider skrył twarz w dłoniach.
- Rybciu! - Wydarł się Shinya.
- Kyaa! - Krzyknął Kisame i zaczął uciekać. - Zostaw mnie!
- Wracaj! Ja cię pragnę! - Ruszył za nim w pogoń. Itachi padł na ziemię i zaczął się trząść, chowając twarz za dłońmi.

Tymczasem Iris zrzuciła z siebie te ciuchy tego zboka... (Nie, nie, nie, nie myślcie mi o tym, on jej nie wbije jak będzie naga XD To specjalność Kolesława XD) Na szczęście Kiby nie było w pokoju. Szybko się przebrała w pierwsze, lepsze ubrania i już była gotowa. Założyła płaszcz i spojrzała się na niego dumna. Wtedy rozległo się walenie w drzwi.
- Kiba, wypierdalaj! - Krzyknęła. Nie nadeszła odpowiedź. Warknęła i podeszła do drzwi, otwierając je, ale od razu ktoś się na nią rzucił i polecieli na ziemię. - Co ty robisz?! - Niemal pisnęła dostrzegając Hidana.
- Już nie mogę kurwa! - Krzyknął.
- CO?! - Podniósł ją i rzucił na łóżko. - EJ! NIE! WAA! Odejdź ode mnie! -  Chciała spierdolić, ale znowu ją złapał i przyciągnął do siebie. - Niee!
- Zamknij się!
- Nie gwałć mnie ;w; Jestem za młoda jeszcze! Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Złaź!
- Uspokój się! - Krzyknął i zamknęła się. - Nie chcę cię zgwałcić, ty głupia babo!
- Uff.. TO CO TY ODPIERDALASZ DO CHOLERY?!
- Nie wytrzymam z tymi pedałami! Kurwa wiesz co się na dworze dzieje?!
- Eee... Mam się bać?
- Tak kurwa! - Krzyknął i przełknęła ślinę.
- Chwila... To po co się na mnie rzuciłeś i jeszcze na łóżko?!
- Kwestia przyzwyczajenia..
- TY ZBOKU!
- No wybacz, mam takie popędy...
- Dobra, rozumiem, ale złaź ze mnie, bo zaraz naprawdę mnie zgwałcisz! - Zrobił jak kazała i poszedł do drugiego końca pokoju. Wstała z łóżka i spojrzała się na niego. - Co ty tam robisz?
- To ten wasz sprzęt? - Podniósł go i pokazał jej.
- Tak. Zostaw, bo mi zepsujesz i opierdolą mnie!
- Pfff! Ja zepsuję!? Ha! Dobre, kurwa! Idę na tym polatać! - Krzyknął i wyskoczył przez okno krzycząc: - Transformacja!!!
- TO TAK NIE DZIAŁA XD!
- CO?! - Krzyknął jeszcze zanim runął na ziemię.
- Ej, żyjesz? ;-; - Wyjrzała przez okno i zobaczyła go jak leży cały poplątany w krzakach. - Czekaj, idę do ciebie! - Zawołała i zmieniając się w pumę również wyskoczyła.
- EJ, CZEKAJ, NIE! - Zdążył tylko wykrzyczeć, zanim niemal na niego wpadła, ale jednak wylądowała na ziemi. - POJEBAŁO CIĘ?!
- No sory... - Podeszła do niego i pociągnęła za linkę, przez co już się odplątał. Zeskoczył... dobra, spadł z zarośli na ryj.
- Kurwa.. - Jęknął i podniósł się i otrzepał.
- Chodź. - Zamachnęła ręką i Jashinista ruszył za nią. Jak oddaliła się, srebrnowłosy strzelił sobie w łeb.
- Jaki ze mnie idiota... Kurwa, taką okazję zmarnowałem... Ja pierdolę... - Wymamrotał i ruszył za nią.
(Jpd Gillu! XDD Oddawaj kontrolę. Co ty zrobiłaś z tym biednym Erfinem Smisem Bogiem Słońca? ;w; Mike za to zapłaci. Nie wyląduje na pokucie! Idzie od razu do piekła gdzie będzie mógł się bawić rogami Lucyfera jak... czym innym... XDDDDD)

Gdy Jade z Gurenem wrócili do korpusu zastali tam... Dość... Anormalne widoki... Itachi tarzał się po ziemi i dusił ze śmiechu, Kisame uciekał przed Shinyą i Arminem, którzy pół nadzy ganiali go po podwodnej scenerii. Pain skampiony w krzakach chował się przed całą sytuacją.
- Lider-sama! Błagam! Uratuj mnie od tych chorych świrów! - Zawył. Rudzielec (musiałam XD Wybacz Gillu XD zaraził mnie rudotą ;w;) wykopał go gdy tylko oplótł jego rękę. Rekin wpadł na drzewo, zajmowane przez Tobiego.
- Złaź stamtąd! - Warczał Dei. W momencie gdy podleciał do niego Hiragi z Alfonsem Arlertem rzucił w drzewo gliną i wysadził je wraz z załogą. Wraz z korzeniami cała roślina wyleciała w powietrze, a jej korzenie pojmały trójkę stojącą nad nimi.
- WAAA!!!!! - Wrzeszczeli przytulając gałęzie i korzenie. W środku pnia zaczęło coś syczeć.
- O KURWA! TNT! - Wydarł się Tobi, a wszyscy zamilkli i się na niego spojrzeli.
- CO?! Jednak umiesz normalnie gadać! Hm!
- E... Znaczy... WAAAA!!!!!!!!! ZGINIEMY! TOBI JEST ZA MŁODY! TOBI JESZCZE NIE POSADZIŁ ODNÓG! GATUNEK TOBIEGO WYGINIE!
- No i prawidłowo! Skąd ci w ogóle się TNT głąbie wzięło?!
- Bo sempwwaai latał z tym!
- To jeszcze nic nie znaczy! - Otworzyła się jakaś dziupla, z której wystawała głowa Zetsu.
- Wyrwaliście mnie ze snu! Teraz was zjemy! - Syknęła czarna połówka.
- Ej! Lider zakazał wybijania towarzyszy! - Warknął Kisame.
- Od kiedy te dwa hieroglify należą do organizacji? - Spytała biała część patrząc na Hiragiego, który najwyraźniej się świetnie bawił udając, że serfuje z wiatrem; oraz Armina, który wisiał dupą w powietrzu i kurczowo oplatał gałąź grubości...
- AŁ! DUSISZ MNIE! - Wydusiła gałąź.
- OLUTREE! - Wydarł się białas.
- A co se myślałeś ty gfff! - W tym momencie prawie odgryzł sobie język. Krew skapnęła na twarz Blondi. Pirotechnik wytarł twarz. Krew była jakaś ohydnie lepka.
- Fuj! Co to ma być?!
- Krew z korą, żywicą i sikami wiewiórek. Zapewne też tej sadzonki co wychyla się z dziupli na zużyte prezerwatywy. - Wyjaśnił Shinya. Dei jak to usłyszał złapał równowagę stając na wciąż lecącym drzewie i zeskoczył
- GERONIMO!!!! - Krzyczał lecąc prosto w ramiona Hanji.

W czasie gdy on spadał drzewo zrobiło obrót o 180 przyczepiło się do jakiejś chmury i przebierając korzeniami jak mackami zaczęło sunąć po niebie.
Jade z wrażenia usiadła na trawie. Nie chciała nic więcej widzieć ale wtedy przed nosem przeleciała jej Misa uciekająca przed Kakuzu z workiem na plecach z którego wystawała jakaś arabska waza i siedząca w niej Krista. Za nim leciał Levi, który rycząc darł się, że zamaskowany ma mu odkupić mop i szczotkę z wizerunkiem samego Świętego Mikołaja z Nazaretu. W zasadzie to nie leciał, a był ciągnięty po ziemi przez magiczny dywan Allaha Hiragiego. Z oddali leciał nagi Mike z różowymi warkoczami i zamiast gaci miał wielki garnek, w którym Sasha gotowała ziemniaki na placki. Przykleił się stopą do jakiejś wyrzutej gumy i zarył mordą w piach. Iris przemieniła się w człowieka i uciekając przed Hidanem, który wymachiwał jej sprzętem do manewrów darł się, że ją poświęci. Białowłosa nie patrzyła pod nogi, jednak widziała, że coś leży na jej drodze. Chciała skoczyć jednak wybiła się dwa metry za szybko i zanim wykonała kolejny sus potknęła się i przeleciała na drugą stronę Mike'a.
- Ty jebana Kłodo! Kto dał ci zezwolenie padać mi pod nogi! Jashin-sama cie ogra!
- Eeee... Iris... - Zaczęła brunetka. - Co tu się odpierdala...?
- Szczerze to nie wiem XD Ale powiem ci, że... O KURWA!
- Co?
- WYRUDZIAŁAŚ!
- ...
- PHAHAHA XDDDDD Nie wierze! Nie masz już brązowego łba! Będziesz ruda! XDDDDD Powbijać ci pręty w mordę i będziesz mogła być matką dziewczynki Pain'a XD
- CO?! O NIE! KURWA CHYBA CIE POSRAŁO SZMATO! JUŻ JEDEN PAIN I JEGO CZĘŚCI ZA DUŻO! - Wydarł się Hidan.
- Nie jestem ruda ;w; Nie chcę! Jeszcze tyle życia przede mną! Jeszcze tyle mam zakątków do zwiedzenia...
- Ciała Gurena... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- CO?! Kyaaa.. - Zawyła i rzuciła w Leiden jakimiś ziarnami. Od razu zleciały się ptaszory i zaczęły skubać z dziewczyny jedzenie.
Z kwatery wyleciał Erwin. Widać mu się spieszyło jednak gdy zobaczył co Jade ma na sobie zatrzymał się i nie mógł odmówić sobie krzyku.
- Co ty masz na sobie?! Gdzie jest nasz korpusowy mundur?!
- W torbie.
- Zakładaj go!
- Teraz?!
- Tak! Ściągaj z siebie te łachmany raz, dwa, trzy! Nie będziesz należeć do jakiejś Kosmicznej Kompani i machać wykałaczką na pijawki, które mają oczy gorsze od nachlanej Hanji!
- Ej! Ja ci dam łachmany! - Warknął Guren.
- Dobra nie mam czasu. Zabierzcie Misę do wewnątrz.
- Czyli gdzie?
- Do Stohess albo najlepiej do Siny.
- Ale tam nikogo nie znamy poza... Ciotką... Ale ona na pewno jej nie weźmie!
- Nie wiem jak to zrobicie, ale zabierzcie ją z dala od najbardziej zewnętrznych murów. - Wydał rozkaz i dosiadł konia, którego trzymał mu jakiś paź w bikini ala Shinya ze średniowiecznymi wzorami ze stroju błazna i czapką z dzwonkami. Wyruszył w pośpiechu. Rozległo się nagle syknięcie. Spojrzeli się na źródło hałasu, którego był Levi, który znowu skręcił sobie kostkę.
- Kapralu, znowu? - Zapytała Hanji.
- Th. - Mruknął tylko i zaczął kuleć w stronę kwatery, ale nagle usłyszeli odgłos kopyt. Pojawił się jakiś mężczyzna ze Stacjonarnych na gniadym koniu, który zadębował. Spojrzeli się na niego.
- Coś się stało? - Zapytała brunetka.
- Pułkowniku Hanji! - Zawołał mężczyzna. - W Stohess, tam gdzie był tytan kobiecy...! Zaczęły odpadać fragmenty muru i tam w środku znaleziono tytana!
- Co?! - Krzyknęła. - Wsiadać na konie! Mike! Ogarnij się, człowieku i odwieź dzieciaki do bezpiecznego miejsca!
- Dobrze. - Mruknął i zerwał perukę i spódnicę. Zrobiło się niezłe zbiorowisko.
- Tam jest ta wasza plaga? - Zapytał Kisame, unikając Shinyi.
- Tak! - Odpowiedziała pospiesznie Hanji i poleciała dalej. - Levi! Skręcił sobie nogę, a mamy misję! Cholera by to! - Krzyczała i dosiadła konia.
- Pojedziemy z wami. - Powiedział Pain.
- Nie mamy koni dla wa.. - Nie dokończyła, bo obok niej pojawiły się wielkie dwa smoki z gliny. Na jednym z nich siedzieli już Deidara z Sasorim.
- W końcu kurwa jakaś rozróba! - Zawołał Hidan i zrzucił z siebie sprzęt i rzucił go na ziemię.
- No Hidan! - Warknęła Iris, podnosząc swój sprzęt.
- Zamknij się, lecimy! - Pociągnął ją za płaszcz i razem z Kakuzu wskoczyli na środek ich transportu. Wylądowali na tym, na którym nie było jeszcze nikogo. Białowłosa od razu uklękła i zaczęła zakładać sprzęt.
- Hidan, tylko zachowuj się. - Upomniał go Kakuzu.
- Wiem, wiem... E, co wy tam pierdoliliście? Że im się karki przecina?
- Tak. - Mruknęła Leiden.
- Rany.., Czuję, że mój dziś naprawdę ucierpi...
- To nie odprawiaj tych rytuałów. - Warknął Kakuzu. - Tylko po prostu tą swoją kosą im poprzecinaj. Twoje rytuały trwają za długo, a poza tym nie będę ci znowu przyszywał głowy.
- Miałeś mi tego nie wypominać... Kakuzu-chan. - Powiedział złośliwie i mężczyzna rzucił mu wkurzone spojrzenie. - Eee... Wiesz, że cię kocham, nie? Kurwa, mógłbyś mi powiedzieć czasem miłe słowo..
- Zamknij dupę  i skup się. - Zawarczał i doskoczyli do nich Pain i Tobi. Na tamtego wskoczyli Itachi i Kisame. Zetsu był pod ziemią... Nie wiadomo jak on się przemieszcza.
- Tobi się boi! Tobi jest smutny! - Płakał zamaskowany chłopiec.
- Madara, opanuj się. W tym świecie nikt cię nie rozpozna i możesz mówić normalnie. - Powiedział Pain.
- Rozumiem. - Odpowiedział mu Tobi? o.o Iris spojrzała się na niego zdziwiona, ale nie wnikała. - Chętnie zobaczę tych ich tytanów.
- Kurwa, nie obchodzi mnie jak ty się naprawdę zwiesz, już wolę tamtego Tobiego! - Wypalił Hidan, a Kakuzu trzasnął go w łeb. - Ała!
- Tobi rozumie! Tobi is a good boy! - Machał rękami.
- Hidan! - Krzyknął Pain. - Co ty zrobiłeś?!
- Oj daj Lider spokój, tamten jest jakiś nawiedzony... - Wymamrotał, a rudowłosy skrzywił się.
- Ech... - Smok wzbił się w powietrze. Deidara kontrolował oba i zaczęły lecieć w dal.
- Ej! - Krzyknął blondyn. Spojrzeli się w jego kierunku. - Ja nie wiem gdzie lecieć XD.
- Iris, kieruj. - Mruknął Pain. Obok niego pojawiła się jego mniejsza kopia. Wyglądała jak mała, rudowłosa dziewczynka. Jednak też miała te oczy co Lider i pręty w całym ciele. To było jedno z jego ciał. Podeszła do Iris i uderzyła ręką w podłoże. Pojawiły się jakieś czarne znaki i przeniosły się do Deia.
- Yy, dzięki Lider... - Powiedziała. Dziewczynka złożyła jakiś dziwny znak na dłoniach, ale białowłosa jej przerwała. - Nieee, zostaw mi ją, ona jest fajna xd
- ... Żartujesz chyba. - Odpowiedziała dziewczynka. Jej głos był podobny do dziecka, ale nadal przemawiała jedna osoba. - Ech.. Niech będzie.
- Dobrze.

Gdy Akatsuki z Iris odlecieli Zwiadowcy zaczęli się szykować. Jade poleciała do swojego pokoju po sprzęt, który zakładała w pośpiechu. Przy okazji zamieniła spódnicę na krótkie spodenki z kompletu, bo jakby to wyglądało na koniu czy manewrach w spódnicy... xd W tym czasie Guren zaczął jej szykować konia Iris. (Bidna Jade, wciąż nie dostała swojego nowego, a ten zastępczy z 2 rozdziałów do tyłu uznajmy, że okulał). Brunetka wyleciała na dwór. Wszyscy byli już gotowi to jazdy. Na przodzie stał Guren na Aaronie, a na koniu Iris siedziała Misa. Podbiegła do nich i wskoczyła na karą klacz przyjaciółki. Wzięła wodze od dziewczynki i odwróciła się do Hanji.
- Czemu od nas ze sto czwórki sprzęt mają tylko Eren, Armin, Mikasa i Jean?
- Byli z nami w mieście gdy łapaliśmy Kobietę-Tytan i mają największe zaufanie Erwina. Reszta poleci z Mike'iem do ''bezpiecznej strefy'' i będą czekać na rozkaz. Wy jak wrócicie z centrum dołączycie do nas. - Wskazała na sporą grupę zwiadowców ze sprzętem. Brunetka skinęła głową, spojrzała na Ichinose i od razu ruszyli. Reszcie podawali jeszcze jakieś dodatkowe instrukcje działania i gdy z oczu zniknęły im już dawno dwa przednie konie, również wyruszyli.

Droga do Siny upłynęła dość szybko. Braun przez cały czas zastanawiała się co mogło się po raz kolejny wydarzyć. Chyba nie zrobili następnej wyrwy w murze? Jeśli tak to skąd mieliby wziąć tak wielki głaz jak poprzedni, by Eren mógł zatkać przejście? Z tego wszystkiego w jej głowie zaczęły kłębić się najróżniejsze myśli. Najbardziej spanikowała chyba przez słowa Hanji ''- Byli z nami w mieście gdy łapaliśmy Kobietę-Tytan i mają największe zaufanie Erwina.'' Czyżby podejrzewali, że ktoś od nich mógłby... Przełknęła ślinę i poczuła wiatr na oczach. Zamurowało ją przez chwilę. A co jeśli dowódca uważa, że jej brat przeżył i...
- Nie to niemożliwe... - Niekontrolowanie powiedziała na głos.
- Mamo...? - Spojrzała na nią dziewczynka.
- On nie mógłby... - Poczuła jak w oczach zbierają jej się łzy. Misa zaczęła ją lekko szarpać za rękaw, nieświadoma zagrożenia nie mogła widzieć dlaczego wszyscy się tak zachowują. Brunetka zaczęła coraz szybciej oddychać. W jej oczach można już było dostrzec panikę. Chciała zacząć piszczeć ale usłyszała głos wołający jej imię. Za pierwszym razem słyszała to tylko przez mgłę ale już następne wyrwały ją z myśli. Spojrzała w lewo, wciąż tym przerażonym wzrokiem.
- Uspokój się! - Przywołał ją do porządku czarnowłosy. - Nie mam pojęcia o czym pomyślałaś, czy samo wspomnienie tamtych czasów z tytanami cię doprowadziło do takiego stanu ale weź się w garść! - Zaczęła się uspokajać. Przetarła mokry policzek i skinęła głową. - Nie martw się na zaś.
- Masz rację... Przepraszam...
- Gdzie ta twoja ciotka mieszka?
- Nie mam pojęcia. - Wtedy zobaczyła jakiegoś Żandarma. Przycisnęła mocniej łydki do boków wierzchowca i przyśpieszyła. Skręcił w jakąś uliczkę jednak widziała do których drzwi wchodził. Wjechali w zakręt i zeskoczyli z koni. Brunetka przełknęła ślinę i głęboko oddychając zrobiła krok w stronę drzwi. Poczuła na ramieniu rękę Gurena. Spojrzała na niego. Już się nie uśmiechał jak wcześniej... - Boję się...
- Nie masz czego. Jestem tu. - Wciągnęła powietrze i zapukała. Nikt nie otwierał, przez chwilę zastanawiała się czy nie zapukać kolejny raz ale usłyszała jakieś kroki. Cofnęła się i trzymając Misę za rączkę schowała ją za sobie. Dziewczynka czuła jak Jade się trzęsie. W końcu drzwi się otworzyły. Zielonooką zamurowało. Wszystkie złe wspomnienia wróciły. W progu stała jakaś ciemnowłosa kobieta, karnacji nieco ciemniejszej niż jej. Z szarych oczu kobiety biła obojętność i zarazem nienawiść do niej... Chiyo Haruka... Jedna z dwóch osób, które zniszczyły jej życie. Za nią stał wysoki czarnowłosy młody mężczyzna o opalonej cerze i piwnych oczach.
- J~ohn... - Otworzyła lekko usta i pobladła. Nogi miała jak z waty. Wszystko się w niej trzęsło. Nie była w stanie nic powiedzieć.
- Co ty tu robisz, przybłędo? - Warknęła kobieta z progu. - Mało namieszałaś w naszym życiu? Przez ciebie mój syn trafił do aresztu. Masz czelność się tu jeszcze pokazywać?! Mieli go wyrzucić z wojska ale jednak został na stanowisku.
- Bo to skończeni idioci. - Wtrącił się podpułkownik. Tamta rzuciła mu swoje spojrzenie i naskoczyła.
- A ty kim w ogóle jesteś?!  Kolejnym fagasem tej puszczalskiej dziwki?!
- Radziłbym uważać na słowa. - Zrobił krok w przód, ale zza matki wyskoczył na niego John. Popchnął Ichinose ale ten nawet nie drgnął. Już miał sięgnąć po swoją katanę ale Jade złapała go za rękę.
- Guren... Nie bij się z nim... - Spojrzał na nią kątem oka, jednak zaraz wrócili wzrokiem na Żandarma, który wybuchnął śmiechem.
- A więc to ten śmieć, o którym mówił Dennis. Miał miejsce w najlepszym korpusie ale wolał odejść do tych twoich żałosnych Zwiadowców. - Brunetka powoli odzyskała kontrolę nad swoim ciałem i rzuciła się na kuzyna.
- Nie masz prawa obrażać ani go, ani nikogo z ludzi, którzy w przeciwieństwie do was! Zakichanych Żandarmów, siedzących na dupach i nic nie robiących walczą o nowe życie dla ludzkości!
- Noo uważaj sobie młoda. Mam znowu ci wklepać  jak przy ostatnim spotkaniu? Albo jeszcze wcześniejszym?
- Spróbowałbyś tylko...! - Guren odepchnął Jade do Misy i złapał Haruke za kołnierz. Przytrzymywany posłał mu szyderczy uśmiech i wysunął jakiś mały nóż z rękawa. Zrobiłby ruch ręką gdyby nie Misa, która wyskoczyła zza zielonookiej.
- Tato, nie! - Krzyknęła. Wzrok Jade powędrował tam gdzie małej dziewczynki. Zrobiła krok i wykopała kuzynowi narzędzie z ręki.
- Misa ma racje. Puść go, to nie ma sensu i tak jej z nimi nie zostawię. - Podpułkownik puścił czarnowłosego i odszedł dalej pilnując go wzrokiem.
- Miałam pytać: co to za bachor. - Odezwała się Chiyo. - Twój? No nieźle się tam bawicie w tym korpusie. Ile ona ma właściwie lat?
- To nie jest moja rodzona córka. Ale nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć. - Posadziła dziewczynkę na koniu i chciała ją prowadzić jednak za plecami usłyszała jeszcze kuzyna.
- A ty masz zamiar z tym kolesiem gdzieś wyjechać? Skoro zmieniłaś umundurowanie. - Zamknęła na chwile oczy usłyszała znowu dźwięk wyciąganego ostrza z pochwy i odwróciła się szybko.
- Nie, to nie twoja sprawa jaki mundur noszę. Wciąż jestem zwiadowcą czy ci się to podoba czy nie. A Guren, którego miałeś czelność nazwać śmieciem może cię jednym ruchem pozbawić głowy więc lepiej odczep się od nas.
- Dobra! To nara idioci! Zginiecie pierwsi gdy tylko coś  się zacznie dziać! - Zawołał jeszcze ale już go nie słuchali.
- Co teraz zrobimy z Misą? Nie mamy gdzie jej zostawić na ten czas. - Zastanawiała się prowadząc konie obok siebie.
- Nie mam pojęcia. Wątpię, że jak w tych okolicach zapukasz do kogoś i zapytasz czy możesz na jakiś czas zostawić dziecko zgodzą się od razu. Ale w sumie... Można spróbować. - Wtedy Misa pociągnęła lekko Jade za włosy.
- Kto to...? - Szepnęła patrząc w stronę jakiejś kobiety stojącej w oknie jednego z domów na głównej ulicy. - Cały czas się na nas patrzy... - Para również spojrzała w tamtą stronę, a następnie na siebie. Podeszli do drzwi i zapukali. Kobieta z okna zniknęła i dosłownie chwile później stała już w progu.
- Dzień dobry. - Zaczęła Jade.
- Witam. Mogę w czymś pomóc? - Spytała dość miłym głosem. Była może w wieku Hanji. Miała kasztanowe włosy i brązowe oczy. Człowiek o zupełnie innym typie niż Harukowie.
- Właściwie...
- Mamy dość nietypową sprawę. - Zabrał głos Ichinose. - Widzi pani jesteśmy z oddziału zwiadowczego, może nasze mundury tego nie wskazują ale to inna bajka, przejdźmy do sprawy. Zostaliśmy wezwani do Stohess jednak nie powiedziano nam nic. Dostaliśmy odgórny rozkaz od dowódcy by przewieść tą małą w bezpieczne miejsce gdzieś w bardziej wewnętrznych obszarach. Ja nie jestem stąd, a jedyna rodzina mojej dziewczyny jest od niej całkowicie odwrócona i nie ma najmniejszego zamiaru nam pomóc. Może to głupie i nie powinniśmy o to prosić ale czy mogłaby pani się nią zaopiekować podczas naszej nieobecności? - Jade przegryzła wargę, wiedząc, że mogę usłyszeć odmowę.
- W zasadzie... Mieszkam sama, a mój mąż rzadko bywa w domu. Jest Żandarmem więc możliwe, że państwo go znają.
- Nie mamy za dobrych relacji z tym korpusem. - Wypaliła Jade.
- Rozumiem. Jednak... To dość nietypowa propozycja. Nie mamy dzieci, ale mam nadzieję, że waszej córeczce będzie u nas dobrze. - Uśmiechnęła się. Jade Wypuściła powietrze i przytuliła się do czarnowłosego.
- Nawet nie wiem jak pani dziękować... - Powiedziała.
- Nie ma takiej potrzeby. Może wejdziecie do środka? - Zaprosiła.
- Niestety czas nas goni. Pożegnamy się i musimy uciekać. - Brunetka zsadziła Misę z konia i przytuliła.
- Wrócicie? - Zapytała ze łzami w oczach.
- Oczywiście, nie zostawimy cię. - Przytuliła ją mocniej, roniąc łzę. - P~pamiętaj o nas...
- Mamo... - Wtedy brunetka całkowicie się rozpłakała. Guren ukląkł koło niej i również pożegnał się z Misą, która rzuciła mu się na szyję.
- Trzymaj się młoda...
- Nie chcę, żebyście odchodzili...
- Nie odchodzimy na zawsze. Gdy tylko skończy się stan zagrożenia wrócimy do ciebie. - Puściła go i dotknęła dłoni Jade.
- Mamo,  nie płacz...
- Boje się, że widzimy się ostatni raz... - Guren zamknął oczy i wciągnął powietrze.
- Co...? Ale jak to..?
- Nie słuchaj jej. Zaczyna gadać głupoty. - Wstał i podszedł jeszcze na chwilę do kobiety i wyszeptał: - Gdyby zdarzyło się tak, że nie wrócilibyśmy żywi, możemy na panią liczyć?
- Oczywiście. Mimo wszystko uważajcie. - Czarnowłosy skinął głową i podał Jade rękę. Ta zdjęła z szyi swój wisiorek ze skrzydłami wolności i wręczyła go dziewczynce.
- Pa malutka... - Przetarła oczy i ostatni raz ją przytuliła. Nie chciała jej puszczać ale widziała, że czas ich goni. I tak stracili go już za dużo. Puściła ją i dosiadając konia podziękowała jeszcze kobiecie. Odjeżdżając cały czas patrzyła na Misę stojącą przed domem, puki nie zniknęła za zakrętem. - *Wystarczył mi jeden dzień żebym się tak z nią zżyła... Dlaczego...? A jak...*
- Będzie dobrze. - Chciał ją pocieszyć Guren, jednak ona miała swoje przeczucia. Bała się. Bała wszystkiego co mogło się wydarzyć. Powoli dochodziła do siebie jednak całą drogę milczała.


*Czterdzieści minut wcześniej*


Zwiadowcy zdążyli już dojechać do miasta. Na ulicach było pełno ludzi gromadzących się niedaleko murów. Żandarmi i część Zwiadowców, którzy przyjechali z dowódcą starali się ich zatrzymać z dala. Jednak cywile nie dawali za wygraną i jakiś wysoki mężczyzna przywalił jednemu z zielonych [ czyt. żandarmów]. W pewnym momencie Eren spojrzał się w bok i zamurowało go.
- CO TO KURWA JEST?! - Wydarł się nieoczekiwanie, przez co jego koń stanął dęba i brunet padł twarzą w bruk. Wszyscy spojrzeli się na miejsce, które doprowadziło do całego zajścia. Stał tam... Pomnik Morsa.
- CO ZA IDIOTA TO TU POSTAWIŁ!? - Wydarł się również Mike. - STAWIAJCIE POMNIKI ERWINOWI I MNIE A NIE TEMU CZEMUŚ!
- Mike! - krzyknęła na niego Hanji. - Psujesz nam reputację, debilu! Wasze EruMike nie może wyjść na światło dzienne! - Machała na wszystkie strony rękami. - W ogóle co ty tu robisz?! Miałeś odwieźć dzieciaki! Wypierdalaj!
- O chuj! Zapomniałem! - Szybko zawrócił konia i zaczął gnać po bachory. Tymczasem na placu było niezłe zamieszanie. 
- Potwór!!! Potwór!!! - Darli się Żandarmi, wskazując na Kisame, który był załamany.
- Rasiści... - Mruknął pod nosem.
- Wylazł z oceanu!!!!!!!
- Idź stąd ty bestio! - Dalej się wydzierali.
- A to co?! - Wskazali na Deia. - Obojnak!
- CO!? - Krzyknął Dei. - Ja was zaraz...
- GROŻĄ NAM! GROŻĄ NAM! DOWÓDCO, DAWAJ POZWOLENIE NA STRZELANIE!!! - Wzrok wszystkich powędrował na Nilla.
- SZCZELAĆ!!! - Wydarł się.
- Stać! - Warknęła na niego Iris i stanęła przed Akatsuki.
- O NIE TO ZNOWU ONA! - Krzyknął Nille i schował się za wozem.
- Czy was pojebało?! Kurwa w murze siedzi czterdziestu pięciu metrowy tytan, a wy się czepiacie człowieka-rekina!
- W sumie... - Zaczęli szeptać między sobą.
- Iris! - Pojawiła się obok niej Hanji. - Co tu się dzie...TAJTEN! - Wskazała na tytana w murze.
- No widzę przecież! Powiedz coś tym idiotą, bo chcą zestrzelić Kisame... - Mruknęła białowłosa.
- STAAAĆ! STAAAAĆ! - Darł się jakiś wielebny. Stanął obok Hanji i dyszał ciężko. - Szybko, zasłońcie go! Nie może pozostać na słońcu! - Brunetka patrzyła się chwilę na niego, ale zaraz podeszła do innych Zwiadowców i kazała im zasłonić dziurę w murze, w której był tytan. Jak chciała wrócić do wielebnego, nigdzie go nie widziała. Słyszała tylko jakieś krzyki. Spojrzała się w stronę, z której dochodziły... - Puszczaj mnie! Puszczaj! - Krzyczał przeraźliwie, próbując wyrwać się Hidanowi.
- To wbrew mojej religii, skurwysynu! Nie pozwolę bezcześcić Jashina! Żeby kurwa wyznawać jakieś jebane mury zamiast niego!
- Hidan, do wora go wsadź! - Podbiegł do niego Kakuzu. - Sprzedamy go!
- Chwila! - Pojawiła się Hanji. - On posiada cenne informacje! - Warczała i mężczyzna przyległ jej do nogi przerażony.
- Lepiej się od niej nie oddalaj. - Wysyczał Jashinista. - Bo jak zobaczę cię samego to już mnie nic nie powstrzyma, whaha! - Hanji czym prędzej od nich odeszła, jednak cały czas szli za nią. Wielebny Nick stanął na nogi i nie oddalał się od niej. Jak wróciła do zgromadzenia, nadal coś się tam działo...
- A ten to co?! - Wskazali na Paina. Spojrzał się na nich groźnie. - Co on ma z oczami?! I co to za gwoździe?! Dowódco, dawaj rozkaz!
- Daję! Zastrzelcie to! - Wszyscy wyciągnęli spluwy i skierowali je na Lidera. Zaczęli się drzeć.
- Shinra Tensei! - Krzyknął rudowłosy i cała Żandarmeria poleciała na bruk, tłukąc się przy tym mocno. - Poczujcie ból.
- We mnie możecie strzelać! - Wyskoczył przed Paina Hidan. Jednak zaraz Lider zdzielił go po łbie. Pojawiało się coraz więcej zwiadowców. Wtedy coś zaczęło wygrzebywać się z muru.
- Co to?! - Krzyknęli zwiadowcy.
- Odsuńcie się! - Powiedziała Hanji, ale wtedy z muru wyszedł Zetsu. - Roślin...?!
- Tego czegoś w murze nie da się zjeść. Ciągle odrasta... - Powiedział załamany.
- TY GO CHCIAŁEŚ ZEŻREĆ?! - Krzyknęła brunetka. - Chwila... SMACZNY BYł?! - Podleciała do niego podekscytowana, a Nick zaczął się obawiać o swoje życie, bo za nim stał Jashinista z jego towarzyszem. Szybko podszedł do Hanji i przypomniał jej.
- Zasłońcie tego tytana! - Spojrzała się na niego i warknęła.

- Dlaczego cały czas to przed nami ukrywaliście? - Zapytała spokojnie Hanji, wielebnego. Stali teraz na murze. Dziura została zasłonięta.
- Jestem teraz zajęty! - Krzyknął bez powodu. - Nadal nie naprawiono zniszczonego kościoła! Sponiewierano wiernych!
- Przecież to już było dawno, ale dobra...
- To wszystko przez was! - Znowu się wydarł. - Żądam odszkodowania!
- Słuchaj, nie mamy ani grosza. Kakuzu nas okradł. Poza tym i tak nic nie dostaniesz...
- Chcę zejść na dół!
- Mówisz, masz. - Warknęła znowu brunetka i złapała go za kołnierz i niemal wielebny zawisł na krawędzi muru, pięćdziesiąt metrów nad ziemią. - Może być tędy?!
- Waa!
- Pułkowniku! - Zaniepokoili się Zwiadowcy.
- Odejdźcie. - Warknęła i spojrzała się znowu na Nicka. - Skończ chrzanić! - Syknęła na mężczyznę. - Wiecie dlaczego zwiadowcy przelewają tyle krwi?! By uwolnić ludzkość od panowania tytanów?! Gotowi jesteśmy... Oddać życie! To nie jest prośba... To jest rozkaz! Gadaj! Jeżeli nic nie powiesz to zapytam następnego. Twoje życie to i tak za mało, żeby odkupić wyrządzone przez was krzywdy...
- Puść mnie! - Krzyknął.
- Jesteś pewien? - Mruknęła Hanji.
- Tak! Puszczaj mnie!
- Cudownie... Więc zdychaj!
- Pani Hanji! - Krzyknął Zwiadowca.
- Zabij mnie... i przekonaj się... że zrobimy wszystko, żeby wypełnić naszą misję! No dalej, zrób to! - Zaczął znowu krzyczeć. - Puszczaj mniee...! ... Boginie...! - Brunetka zmarszczyła brwi wkurzona i wrzuciła go z powrotem na mur. Wielebny przeturlał się kawałek i przykleił do podłoża.
- Heh... Co ty, na żartach nie znasz się, księżulku...? Powiedz mi... Wszystkie mury są z tytanów? - Zapytała i usiadła.
- Pułkowniku...? - Podszedł do niej Zwiadowca.
- Ostatnio czułam się tak podczas pierwszej wyprawy... Tak... Boję się. - Wtedy zaczęły bić dzwony. Hanji zerwała się do pozycji stojącej.
- Jak chcecie coś od niego wyciągnąć, to Hidan jest chętny. - Powiedział do niej Pain, który pojawił się na murze. - Co jak co, ale to trzeba mu przyznać... Że na przesłuchiwaniu to się zna. - Mruknął, a wielebny wzdrygnął się.
- Na razie się obejdzie. - Powiedziała Hanji. - Szczerze to wątpię, żeby coś powiedział. Poza tym... Te dzwony mi się nie podobają... Zawsze jak dzwonią... To coś się dzieje. - Westchnęła.
- Rozumiem. Chociaż z pierwszą częścią się nie zgodzę, ale już niech ci będzie. I tak niedługo wprowadzę tu pokój.
- Jaki pokój?! - Wydarł się Nick. Pain spojrzał się na niego krzywo.
- Nawet jeżeli ci wyjaśnię, to nic nie zmieni. - Zauważył. - Powiem ci tylko, że jestem Bogiem, który oczyści ten świat.
- Łżesz! - Ryknął i wstał. - Są tu tylko trzy boginie! Maria, Rose i Sina! I to one nas bronią!!! - Krzyknął i padł na kolana niemal płacząc. Pain spojrzał się na niego z kpiną w oczach.
- Wyznajesz przedmiot martwy. Z tego co się dowiedziałem, to jeden ten wasz mur już upadł, więc zapewniają wam naprawdę świetną ochronę. A i jeszcze... - Skierował dłoń w jego stronę.

- P-Pain...! - Chciała do niego podejść Hanji, ale drugą rękę skierował ku niej, żeby się zatrzymała. 
- Pokażę ci, głupcze... Prawdziwą moc tych oczu... - Powiedział. Nick wgapiał się w nie, aż za chwilę znowu padł na podłoże i złapał się za głowę, krzycząc. Wtedy z ręki Paina wysunął się pręt, który był identyczny jak te, które miał wbite w ciało. - Naprawdę myślisz, że nic nie powiesz? (Uwaga XD Jako iż Pain z długimi włosami (Ningendo) potrafi czytać w myślach i od razu by się wszystkiego dowiedzieli, nie damy tego iż nie będziemy spojlerować prawdy o tytanach itp.... (Co z tego, że też jej nie znamy xDDD))
- Hanji! - Krzyknął Zwiadowca.
- Eee... heh... Heh... Painuś, może odejdź od niego na razie... - Stanęła przed nim Hanji z uśmiechem. Pain zamrugał i spojrzał się na nią. Westchnął i odsunął się. - Dziękuję! A teraz...
- Pani Hanji!!!
- CZEGO?!
- Tytani przełamali się przez mur Rose!
- COOO!?

Hidan stwierdził, że nie chce mu się stać. Podszedł do jednego z koni i wsiadł na niego. Był dumny, że umie jeździć konno, ale rumak stanął dęba i zaczął gnać przed siebie. 
- Hidan, co ty odwalasz?! - Krzyknęła za nim Iris. Inni członkowie byli gdzieś daleko. - Chwila... Nie wzięłam mojego konia... A trudno,  ukradnę Żandarmom. - Machnęła ręką i wskoczyła na pierwszego lepszego gniadego ogiera. - Wio! - Zawołała i koń posłusznie ruszył za Jashinistą. Trudno było jej go dogonić, bo jego rumak gnał jak nienormalny. W końcu zrównała z nim tempo, ale byli już daleko. - Hidan! Co ty robisz?!
- Nie wiem, kurwa, to chujstwo pędzi jak nienormalne! Weź to zatrzymaj!
- Po cholerę na niego wsiadałeś?! - Warknęła i podjechała bliżej konia. Położyła mu jakoś rękę na głowie, omal przy tym nie spadając, ale koń zaczął biec wolniej i faktycznie uspokoił się. 
- No, nadajesz się do czegoś! - Powiedział zadowolony i spojrzała się na niego gniewnie. 
- Debil. - Mruknęła, ale usłyszała z oddali jakieś kroki. Odwróciła się i zobaczyła w oddali trzech tytanów. - O kurwa... Co oni tu robią?! 
- Ale co?
- No tytani! - Pokazała mu. 
- HAHAHAH! - Wybuchnął. - Jaja sobie robisz?! To jest ta wasza "plaga" XDDD? Oni są nadzy! Swoje typy! Lubię ich już!
- Nie śmiej się z nich, bo cię pożrą! - Krzyknęła na niego. 
- Pfft. - Wtedy jeden z tytanów zrobił dziki przysiad i wyskoczył, robiąc dzikie salto i po wylądowaniu zaczął biec w ich stronę machając dziko głową. - Hahahah! Widziałaś to? 
- Hidan, wiejemy! - Krzyknęła i pogoniła konia. 
- Że co?! Ja go muszę poświ..~ Wa! - Jego koń gwałtownie ruszył przed siebie. - Te konie tych policjantów są jakieś zjebane!
- To Żandarmeria!
- A chuj mnie to! - Nawet podczas takiej sytuacji się kłócili... Konie zaczęły zwalniać. 
- Ja pierdolę! Co oni z tymi końmi robią?! Chyba je tylko w stajni trzymają i pasą jakimiś ziemniakami! - Tytani zaczęli ich doganiać. Iris stanęła na siodle. 
- Co ty robisz?! - Ale wtedy zeskoczyła. - E! - Jednak zmieniła się w pumę i odgoniła konia w bok, oddając mu tym samym wolność. 
- Wskakuj! - Zawołała. Już myślała, że będzie mówił, że jeszcze nie zwariował czy coś, ale nie musiała dwa razy powtarzać, bo od razu poczuła jego ciężar na sobie. Chociaż jak była pumą to nie był dla niej taki ciężki. Zaczęła pędzić przed siebie. 
- Ej, to jest zajebiste! - Krzyknął. - Nie podskakuj tak, bo spadnę! - Warknął. 
- Zamknij się w końcu! Ja tu nam życie ratuję! 
- Daj mi ich zajebać! 
- Nie! 
- Dlaczego kurwa?! 
- ...
- Mówię do ciebie! - Krzyknął. 
- Bo mi cię zjedzą! - Po tym to on zaniemówił. 
- CO!? 
- ... 
- Oo.. Porozmawiamy o tym potem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wiedziałem, że ta noc jednak coś da, a i jak na mnie siedziałaś, nie było najgorzej, nie?
- Zamknij się! 
- Dobra, poświęcę ich dla ciebie, kiciu! - Rzucił i zeskoczył z niej.
(Polecam to włączyć w tle : Link Niestety, ale nie mogę dodać nuty do tytanowych muzyczek, bo znowu się coś zepsuło ;-;)
- Hidan! - Szybko się zatrzymała i zrobiła dziki zwrot. Ten idiota biegł prosto na nich. Zaczęła pędzić za nim. Ciągnął po ziemi tą swoją kosę. 
- Phaha! - Krzyknął i wyskoczył w powietrze, Tytan wyciągnął w jego stronę rękę, ale on na nią wskoczył i zaczął biec po niej. Chciał go złapać drugą, ale tą mu odciął i wskoczył wyżej, pozbawiając go oczu. Iris dalej nie widziała, bo wystrzeliła hak w drugiego tytana. Oderwała się od ziemi. Wyciągnęła przed tym swoje miecze. Używając gazu, ominęła go szerokim łukiem i jak była za nim, zrobiła obrót i również obracając się, wycięła mu kark. 
- *Jednak czas spędzony z Levi'em... Na coś się przydał...* - Pomyślała smutna. Tej samej techniki używał kapral. Tytan zaczął lecieć ku ziemi. Wystrzeliła drugą linkę w drugiego tytana. Ten był niższy. Jej lot się zniżył i dotykając lekko nogami ziemi, znowu go ominęła szerokim łukiem. Jego wzrok podążał za nią, ale już nie zdążył nic zrobić, bo on również padł na ziemię. Białowłosa wylądowała na ziemi. Zdała sobie sprawę, że Levi był pierwszą i jedyną osobą w jej życiu. Jednak tak ją zranił... I zdradził... Uderzył i zostawił... Zagryzła wargi i zamknęła oczy, z których poleciały łzy. Sama nie wiedziała dlaczego. Ale... Jak on mógł. - Stała tak chwilę. Niedaleko leżały ciała tytanów.  Wtedy ktoś przyłożył dłonie do jej twarzy i lekko skierował do góry. Otworzyła oczy i sobaczyła piękne lawendowe tęczówki mężczyzny. Ale zaraz zamknął oczy i ich usta się złączyły. (Kyaaa XD Nie umiem pisać romansideł ;-; Kolesław zrób tu coś ;-; XD) (Postaram się Gillu ale nwm czy coś dobrego z tego wyjdzie XD) Była rozbita i zdezorientowana. Nie docierało do niej co się właśnie stało. To Hidan, a jednak... Nie zrobił tego jak zazwyczaj na chama tylko tak... Delikatnie... To była dość dziwna i nietypowa dla niej sytuacja... Mimo wszystko nie protestowała tylko poczekała aż mężczyzna sam przerwie pocałunek. Zamknęła oczy i nie otworzyła ich nawet gdy się odsunął.
- Wybacz lala.
- ... Hidan... Ja... - Powoli podniosła na niego wzrok.
- Tak wiem co ten mały pojeb ci zrobił ale chyba przez niego nie zakończysz takich zacnych rozdziałów? Na twoim miejscu napisałbym je na nowo.
- Ale nie wiem czy jeszcze potrafię iść w tą stronę.
- Puki nie spróbujesz nie przekonasz się. Nie bądź ofermą która stawia sobie jakieś granice jak ta rąbnięta od ziomka, bo i tak w końcu nie wytrzymasz. Pod tym względem chyba jesteście podobne, nie?
- Nie powiedziałabym...
- Tak samo byś nie powiedziała, że... eee... - Zaczął się zastanawiać ale prawie się przewrócił gdy do niego podleciała i objęła.
- *Co ja robię... Ale on ma rację...* Dziękuje...
- Za co?
- Że mi uświadomiłeś jakim jestem debilem i po jednym razie chowam się w cień z pewnymi sprawami. I wiesz co? Ciężko mi to przyznać ale chyba faktycznie ta noc coś dała... - Kąciki jej ust uniosły się, a gdy srebrnowłosy odwzajemnił uśmiech wspięła się na palce i delikatnie pocałowała.
Stali tak jeszcze przez chwilę po czym uznali, że skoro są już tu to mogą powiadomić pobliskie wsie o niebezpieczeństwie.


 Para jadąca z centrum w końcu dotarła do Stohess. Z daleka dostrzegli dziurę w murze.
- Cholera... Czy w tym murze siedzi tytan kolosalny?! - Pisnęła Jade. Tym samym...
- Jade! Uważaj! - Krzyknął czarnowłosy ale było za późno. Koń brunetki ostro wyhamował robiąc przy tym obrót o 90○ zmuszając ją do opuszczenia siodła. Guren zsiadł z Aarona i łapiąc wodze karej klaczy podszedł do ''poszkodowanej''. Jednak nic jej się nie stało, bo miała dość miękkie lądowanie. 
- Co za koń... - Jęknęła i unosząc się lekko na dłoniach spostrzegła, że na kogoś wpadła. - Ups! Przepraszam naj... - Szok jaki nią wstrząsnął nie pozwolił jej dokończyć. Mężczyzna który był jej poduszką powietrzną uniósł lekko głowę i wtedy jego złote oczy się rozszerzyły.
- Jade?! - Zdziwił się blondyn. Chciał z nią wstać ale ta przygwoździła go do betonu.
- REINER! ŻYJESZ! WAAA! - Zaczęła wrzeszczeć w jego koszulę. - Ty dupo! Jak mogłeś się tam zgubić?! Tyle czasu minęło, myślałam, że już cie nie zobaczę... - Podniosła głowę i spojrzała na niego szklanymi oczami. Pozwoliła mu usiąść, jednak dalej nie miała zamiaru go puścić. Zupełnie zapomniała o tym co zobaczyła w murze. Blondyn objął ją ramieniem i przytulił do siebie. 
- Już jestem, mała...
- Nie waż mi się więcej wywijać jakichkolwiek numerów. Spróbuj jeszcze coś odwalić to inaczej porozmawiamy. - Zagroziła, jednak nic nie odpowiedział. Spojrzał tylko na Ichinose, który miał dość dziwną minę, na co zaklął niemal niesłyszalnie i wstał z siostrą.
- Gdzie masz konia i sprzęt? - Naskoczył na blondyna czarnowłosy.
- Guren! - Zareagowała zielonooka, nie spodobał jej się jego ton.
- Widzisz, to długa historia i w większości wina tych zasranych kocurów. Nie wspominając już o tym, że potem napotkałem grupę tytanów.
- No proszę... Jak udało ci się ujść z życiem? - Jade wkurzona przegryzła wargę, wyczuła również, że jej brat się spiął.
- Nie było łatwo ale jakoś się udało... - Odpowiedział mu blondyn. Fioletowooki chciał jeszcze jakoś dogryźć ale gdy tylko otworzył usta rzuciła się na niego Jade.
- Co z tobą?! Czemu tak na niego naskakujesz?! - Nie dała mu nawet dojść do słowa. Machnęła ręką i zaczęła ciągnąć Reinera w tłum zebrany pod murem. - To zresztą nieważne. Muszę się teraz dostać do Hanji.
- ...*Te jej huśtawki nastrojów...* (dop. Kel - sam jesteś nie lepszy dupo XD 
Guren - cicho nie filozofuj, chyba, że znowu chcesz spać na podłodze.
dop. Kel - th...) - Pomyślał i podał konie jakiemuś stojącemu z boku Zwiadowcy. Zaczął się przepychać przez tłum ale spojrzał w górę i zobaczył Zoe na murze. Zawołał za nimi ale ani jedno ani drugie się nie odwróciło. Tak to przynajmniej wyglądało ale mu włączył się jakiś instynkt detektywa i wydawało mu się, że blondyn spojrzał na niego kontem oka. Zatrząsł się wściekły i przypadkiem komuś wyjebał.

- Nie odwrócisz się? - Spytał Braun.
- Nie będę na niego czekać. 
- Dalej macie takie napięte stosunki?
- No... Nie do końca... Ale to ci potem op~! - Poczuła jak ktoś z dużą siłą łapie ją za ramie i obraca. Zobaczyła tuż przed nosem twarz podpułkownika.
- Możesz z łaski swojej mnie nie ignorować? Wiem, że to ciężki dzień i zapewne to dopiero początek ale wyobraź sobie, że inni też są przerażeni.
- Puść... - Szarpnęła się. - Czego się tak darłeś?
- Żebyś spojrzała w górę. - Uczyniła tak i zobaczyła Pain'a z Hanji.
- O...
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- E... Gomen. - Przeprosiła go, pocałowała w policzek i wystrzeliła haczyki w mur.  Zostawienie obu chłopaków nie było zbyt rozsądnym pomysłem. Od razu spiorunowali się wzrokiem.
- Co to miało być? - Warknął złotooki.
- Ekhem twoja  siostra ci potem opowie. - Odpowiedział irytującym tonem. Potem już się nie odzywali ani słowem, jednak nie spuszczali z siebie wzroku.

- Hanji! - Zawołała Braun wbijając na szczyt. Zaczęła do niej biec ale prawie wyrżnęła się o latającego wszędzie Nick'a. - Kuźwa sekciarzu uważaj! - Syknęła i przeskoczyła nad nim. - Hanji!
- Czemu tak krzyczysz? Co się stało?
- Po pierwsze: Co w tym murze robi tytan?!
- Nie mam pojęcia, a ten gnojek nie chce zdradzić ani słowa...
- A to chuj >.>
- Jade! - Przyporządkował ją Pain.
- Znaczy~ ... Wielebny... Po drogie: KYA!!!! ZNALAZŁAM MOJEGO BRATA! - Wskoczyła na pułkownik Zoe (jak to brzmi...) i zaczęła ją ściskać.
- Brauna?! - Zdziwiła się. 
- Tak! 💜 Stoi tam na dole z Gurenem ale dobra. Chodzi o to...
- Nie wiem skąd się tu wziął. - Przerwała jej. - Ale niech ktoś go odwiezie do odizolowanej strefy. I ma go na oku.
- Ja się tym zajmę! 
-...
- Tylko gdzie jest ta strefa? - Hanji wyjaśniła jej drogę, a Jade ją puściła i zaczęła schodzić z muru. Szybko znalazła się na dole i podbiegła do ''swoich facetów'' (XDDDDDDDDDD). Złapała obu za ręce i wyciągnęła z tłumu do koni. Zajebała jakiegoś gniadosza Żandarmowi gdy nie patrzył i podała wodzę bratu, a sama wskoczyła na grzbiet karej klaczy.
- A wy dokąd? - Złapał ją za łydkę czarnowłosy gdy miała ruszać.
- Jadę z Reinerem do strefy gdzie pojechali ci co sprzętu nie dostali. 
- Pojadę z tobą.
- Nie musisz. Wydaje mi się, że Erwinowi przydasz się bardziej.
- *Ał...* Uważaj tam. Mam cie zobaczyć w jednym kawałku.
- Nic jej nie grozi. Będę mieć tego dzika na oku. - Reiner uśmiechnął się i potargał włosy brunetki.
- Wa... Nie bój się nic mi się nie stanie. - Schyliła się i przytuliła do głowy podpułkownika, jeszcze bardziej roztrzepując jego piękny nieład. - Widzimy się niebawem! - Krzyknęła odjeżdżając i pomachała na pożegnanie.
- Th... - Dosiadł swojego siwka i ruszył powoli na poszukiwanie kaprala i dowódcy.

Zostawił konia przed jakimś dość porządnym budynkiem i wszedł do środka. Od progu wpadł już na znane osoby.
- Co jest?! - Warknął gdy zobaczył jak Jean z Mikasą niosą nieprzytomnego Erena. - A temu co znowu?
- Koń mu się spłoszył, na dodatek zobaczył pomnik Morsa i zleciał. - Oznajmił jasnowłosy.
- Aha? Jak on chce walczyć z tytanami jak nawet własny koń go ogrywa? - Jednak nie zyskał odpowiedzi. Przewrócił oczami i zwrócił się teraz do Mikasy. - Wiesz może gdzie jest kapral czy dowódca?
- Prosto, schodami na górę, prawo i... Chyba trzecie drzwi na lewo. 
- Dzięki. - Rzucił i ruszył we wskazanym kierunku. Kirschtein prychnął i ruszyli dalej z Yeagerem do pokoju, w którym po starciu z kobietą-tytan dochodził do siebie.

Tymczasem rodzeństwo opuściło dystrykt i jechało polami do  reszty sto czwartej grupki. Po drodze Jade opowiedziała bratu co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Chciała też coś od niego wyciągnąć jednak ciągle uciekał od wyjaśnień. Po dłuższej próbie ustąpiła i zaczęła zastanawiać się nad słowami i zachowaniem Hanji. Zresztą nie tylko jej. Guren też zachowywał się dość nietypowo. Może to faktycznie przez sytuacje z tym tytanem w murze... Droga w milczeniu była dla niej męczarnią i ciągnęła się w nieskończoność. W końcu zaczęła śpiewać jakąś piosenkę. Brat spojrzał na nią.
- Czy to ta piosenka, którą Eren śpiewał w korpusie treningowym i przyjęło się jako hymn sto czwórki? - Spytał. (Dokładnie chodzi o pl cover 2 op snk, chociaż 1 i 3 też by się nadały xd)
- Tak, ta sama. - Przytaknęła z uśmiechem. Cieszyła się, że pamiętał. Chociaż kto by zapomniał jak czekoladowłosy śpiewał to dzień w dzień udzielając każdemu w pobliżu. - A wzniosą nas tam...
- Wolności skrzydła~ - Zakończyli razem i zaśmiali się.
- Przed nami spory kawałek prostej. Ścigamy się do...
- Czekaj! - Przerwał jej i wytężył wzrok. Dziewczyna zrobiła  to samo. - Widzisz tamtych ludzi?
- O! HIDAN! IRIS! - Wrzasnęła, a blondyn aż zatkał ucho od jej strony. Nie patrząc na nic zaczęła do niech pędzić. Białowłosa spojrzała w stronę, z której dochodził krzyk i zatrzymała konia, Jashinista zrobił tak samo.
- O świruska! - Przywitał ją, jednak został zignorowany.
- Co wy tu robicie?
- Hidan postanowił przetestować konia... Chwila! Czemu ty siedzisz na moim?!
- Bo... Pożyczyłam sobie XD Czej... Hidan na koniu?! XDDDDDDD
- No nie moja wina, że mu się motorówa w dupie uruchomiła! Ale to ma swoje plusy... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- O kurde! Jakie?
- Bo widzisz... Em... My... Kurde nie umiem o takich rzeczach mówić ;w;
- Spiknęliśmy się. - Oznajmił prosto z mostu.
- WOOOOOOOO~!!! O LUDU! Dajcie flachę! Tosz to tsza świętować podwójnie!
- Dobra! Ty stawiasz! Ale ziomkowi ja powiem! - Zaczął machać do nadjeżdżającego. - Coś mu się z koniem stało?
- Czemu?
- Bo nie jest marmurem.
- Wtf XD Czekaj... Czy ty myślisz...
- Jade! - Krzyknął blondyn, będąc tuż, tuż. Iris rozszerzyły się źrenice gdy usłyszała ten głos.
- Yyy Jade... Co tu się...
- CHWILA! To nie jest ziomek! Co to za faciu?! Zdradzasz go?!
- Co?! Pojebało cię?!
- Wa... - Ledien niemal nie zleciała z konia.
- Też mi cię miło widzieć Iris. - Powitał ją złotooki.
- Czy tylko ja go nie znam? >.>
- Tak, bo widzisz Hidan... To mój brat Reiner.
- O kurwa! - Podjechał do Brauna i zaczął szeptać. - Mam nadzieję, że nie jesteś taki walnięty jak ten świr...
- Nie martw się! To jej całkowite przeciwieństwo. - Zaśmiała się Iris wracając do odpowiedniej pozycji. - Dla każdego jak starszy brat.
- Noo... Ale nie oddam! - Brunetka złapała brata za ramię, do którego się przytuliła.
- Haha spoko. - Klepnął blondyna w plecy i podjechał do swojej madame (XD).
- Gdzie w ogóle zmierzacie? I gdzie masz męża?
- Do Mike'a i reszty, a Gurena wysłałam do Erwina.
- Puścił cie...? 0.o
- Magic. Jedziecie z nami?
- Dobra. Hidan cho. - I ruszyli w dalszą drogę. Hidan jechał koło Reinera i starał się go poznać, a Jade całą drogę darła mordę usiłując śpiewać. Iris miała jej dość i chciała jej przywalić ale zaczęła się drzeć  głośniej niż przyjaciółka usiłując ja zagłuszyć. Gdy się już uspokoiły zaczęli wspominać czasy kadetów gdy wyrósł przed nimi budynek, coś a'la zamek, wyglądający jak druga kwatera ich korpusu. Z daleka dostrzegli Zachariusa i Nanabę na wierzy. Wymienili spojrzenia i przyśpieszyli. Zatrzymali się dopiero pod stajnią, gdzie czekał Galger, wysoki mężczyzna, miał jasno brązowe włosy zaczesane do góry i pociągnął twarz.
- Co ty robicie? Nie powinniście być w mieście? - Zapytał.
- Przyjechaliśmy odstawić do reszty tego blondasia na polecenie tej zjebanej wiedźmy w okularach.
- Hidan! - Skarciły go dziewczyny. Galger skinął tylko głową. Odstawili konie do stajni i mężczyzna poprowadził chłopaków do reszty sto czwórki, a przyjaciółki poleciały się zameldować.
Gdy weszli do sali od razu podeszli do stolika przy którym siedziała Saszka, Connie i Berth. Brązowowłosy ustał w progu przyglądając się dwójce przybyłych ale zaraz wyszedł.
- W wiosce byliby dumni... Skończyłem w pierwszej dziesiątce, kto by pomyślał... Chciałbym jeszcze choć raz odwiedzić rodzime strony... - Jęczał Connie opierając głowę na dłoni i wyglądając przez okno.
- Pomogę ci w tym. - Usłyszał za plecami dawno niesłyszany głos. Wszyscy podnieśli głowy i odpychając Jashiniste, który warczał pod nosem, że ich poświęci, rzucili się na blondyna.
- Swoja drogą  Berth przydałoby się wpaść do nas na gruzy nie? - Czarnowłosy mu przytaknął.
- Mnie starzy powiedzieli, że mam nie wracać puki nie wyjdę na ludzi... - Schyliła głowę Sasha ale nie wyglądała na przejętą tym faktem.
- Zdziwią się jak usłyszą, że wylądowaliśmy w pierwszej dyszce. - Poklepał ją łysol (XDDDD Musiałam XD). Ja tam mogę się nawet w nocy wymknąć.
- Connie, jeśli mówisz poważnie to naprawdę ci pomogę.
- Ha? Serio? A skąd taka chęć? - Spytał blondyna.
- Nie sądzicie, że to dziwne? Kazali wam tu siedzieć po cywilu, zabronili trenować czy choćby zakładać mundurów. Co dziwniejsze pozostali są uzbrojeni. Jesteśmy za murami, a nie na pieprzonym froncie. Z czym niby chcą tu walczyć?
- Pewnie kręcą się tu niedźwiedzie...
- Tak pewnie kręcą się tu misie. (Saszka XDDDDD czm mnie to tak bawi... xd)


- Na niedźwiedzie wystarczy byle spluwa. - Saszka westchnęła i padła głową na stół. Hidan od samego patrzenia na nią czy Conniego miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Po chwili brunetka rozszerzyła oczy i błyskawicznie się podniosła.
- Dudnienie! Jakby czyjeś kroki!
- Co ty wygadujesz Saszka? - Spytał Reiner. - Przecież, żeby mogli się tu zjawić tytani... Musiałby paś mur Rose!

W tym samym czasie Iris i Jade doleciały do Mike'a. Zdziwił się ich widokiem ale nic nie powiedział, bo namierzył kolejną grupkę tytanów.
- Ciekawe czy te też same padną.
- Co?!
- No wcześniej leciały jakieś trzy i niemal naraz padły.
- Ty idioto... To ja z Hidanem je zabiliśmy... - Syknęła białowłosa.
- To skoro wy jesteście tu... Thomas! Weź trzech ludzi i
 Nanaba! Szybko leć po dzieciaki niech siodłają konie! ruszajcie zanieść wiadomość! Wygląda na to... Że wśród członków sto czwartego korpusu jednak nie było wtyków wroga. Z południa nadciągają tytani. Mur Rose... został przełamany! Nanaba leć po dzieciaki! Niech siodłają konie!
- Tak jest! - Zeskoczyła z dachu i poleciała.
- Cholera...

- Nie ściemniam! - Krzyczała Brause latając po całym pomieszczeniu. - WA! - Krzyknęła przerażona gdy Nanaba wylądowała na parapecie.
- Na stanowiska! Około pięćset metrów na południe pojawiła się grupa tytanów! Zmierzają w tę stronę, nie zdążycie założyć sprzętu. Weźcie konie i ewakuujcie pobliskie wioski. Zrozumiano?
- Na... Południe stąd...? - Szepnął Connie.
- Czyżby mur został przełamany?! - Wstał Reiner.
- Ruszać się! Obiad będzie musiał poczekać chyba, że sami chcecie nim zostać! - Wszyscy wybiegli z sali i zaczęli w pośpiechu siodłać konie. Nanaba poleciała do Zachariusa, który przeniósł się na dach.
- Mike!
- W nadciągającej grupie znajduje się dziewięć osobników.
- Mur Rose upadł... Nie zdążyliśmy odkryć sekretów tytanów ani ich tożsamości... W końcu nastał ten sądny dzień. Ludzkość przegra.
- Nie. To jeszcze nie koniec. - Odwrócił się i podszedł do krawędzi. - Człowiek przegra w chwili, gdy przestanie walczyć. Puki nie wywiesimy białej flagi, będzie tkwił promień nadziei.

Wszyscy szybko się zorganizowali i wyruszyli.
- Gdy tytani dotrą do lasu! Podzielimy się na cztery oddziały, w których skład wchodzą rekruci i żołnierze, a następnie równocześnie ruszymy w różnych kierunkach! Starajcie się za wszelką cenę unikać walki, a skupcie się na informowaniu mieszkańców! Ktoś zna tą okolice? - Spytał Mike.
- Tak! Pochodzę z leśnej osady na południe! - Zgłosiła się Sasha. - Znam te tereny jak własną kieszeń! Zresztą Connie też! Connie?
- Moja wioska... Znajduje się właśnie na południe... Tak skąd przybyli tytani. Wskażę wam drogę do okolicznych osad, jednak później pozwólcie mi udać się do mojej.
- W porządku. Prowadzisz oddział południowy.
- Rozkaz.
- Connie! - Podjechał do niego Reiner. - Jadę z tobą!
- To najmniej bezpieczna opcja. Będzie się tam roić od tytanów.
- I co z tego? Przecież powiedziałem, że pomogę ci się tam dostać. - Oznajmił z uśmiechem jednak Jade wiedziała, że jak wszyscy się denerwuje. - A ty co zamierzasz Bertholdt?
- Jadę z wami, oczywiście!
- Ja też! - Wbiła się tam Jade, a za nią Iris.
- A ja w gratisie! - Dodała z uśmiechem, a za nią leciał Hidan.
- Jak już z pewnością zdążyliście zauważyć, to najmroczniejszy dzień w historii ludzkości! Musimy dać z siebie więcej, niż kiedykolwiek wcześniej! - Wypowiedź Nanaby przerwał ktoś krzycząc, że tytani dotarli do lasu.
- Rozproszyć się! Gnajcie ile sił! - Wydarł się Mike. Nagle wszyscy tytani zaczęli biec.
- Czemu wszystkie zaczęły biec?! - Wyrwało się Iris. - Cholera dogonią nas!
- Th! Galgel! Dowodzisz oddziałem południowym! - Wydał rozkaz Zacharius (kto mu wgl pozwolił dowodzić...) i zaczął gnać na wroga.
- A... Pułkowniku! ... Przyjąłem!
- Robi za przynętę?! Sam nie da rady... - Odezwał się ktoś.
- Pomogę! - Dołączył się inny.
- Nie! Mamy za mało ludzi! Zaufajcie mu! Tylko kapral Levi jest od niego lepszy! Wróci cały i zdrowy!  (i w tym momencie gdy oglądałyśmy wpadłyśmy w atak śmiechu XDDDDD Tak 1 odc ogl gadając i się skończyło, że cały odc się prześmiałyśmy z Mike'a XD)

W Mike'u włączył się ponownie tryb debila. Jednak uratował tym sposobem grupkę zwiadowców, odwracając uwagę tytanów, którzy zmierzali w ich stronę... Paru z nich zabił, ale teraz stał na dachu i zagwizdał w celu przywołania konia. Stanął w swojej bojowej pozycji, próbując odstraszyć tym tytanów, co nie bardzo mu się udawało. Tak ześwirował, że zaczął gadać do siebie. Zaciągnął nosem.
- Dobra, za mną tytan pedofil, pode mną tytan jajko, niedaleko tytan podglądacz... To nie wygląda za dobrze! Myśl Mike... Co by zrobił Erwin Smith?! Powalił wszystkich swoją zajebistością! Ale ja nie jestem taki muskularny jak on... Natura też nie obdarzyła mnie takimi członkami jak go... Ale i tak dam radę! Koniu rusz dupę! Chwila... - Dostrzegł tytana, który wyglądał jak małpa. - O kurwa... - Znowu się zaciągnął. - Sytuacja nie wygląda najlepiej... - Jego koń biegł prosto na niego, ale wtedy odmieniec złapał rumaka. - *COOO?! O konia mu chodziło!?* - Krzyczał w myślach, ale zaraz musiał odskoczyć, bo biedny koń leciał niczym rakieta prosto na Zachariusa. Szybko skoczył w górę, ale nie wiadomo jak (tylko on ma taki talent) zaczął lecieć ku ziemi i wpadł prosto w łapki tytana jajka, który zaczął wpierdalać mu nogi. - KYAAAAAAAAAA!!! KYAAAAAAAAAA!!
- Zaczekaj. - Wtedy przed nim uklęknął tytan-małpa i spojrzał się na niego z uśmiechem. Z ust Mike'a płynęła krew, ale z wrażenia zamieniła się w ślinę. Tytan jajko przestał go przeżuwać.  Jednak znowu mały tytan go użarł. Małpa zmrużyła brwi. - Powiedziałem ci, żebyś zaczekał. - Powiedział i zgniótł biedne jajko w dłoni. Mike wypadł z jego uścisku i padł na ziemię. Zaraz małpa uśmiechnęła się i zaczęła gadać o.o. - Jak nazywacie to urządzenie? - Zapytał pokazując palcem na sprzęt. - To, co pozwala wam latać. - Mike był w takim szoku, że nie mógł wydobyć z siebie nawet słowa. - Dziwne... Myślałem, że mówimy w tym samym języku... Oo... Używacie też mieczy... Czyli wiecie, że ukrywamy się w karkach. Wezmę to ze sobą... - Powiedział i skierował rękę ku blondynowi, który zaraz zaczął krzyczeć i przyłożył dłonie do głowy. Jednak tytan zabrał tylko jego sprzęt i wstał. Zaczął odchodzić. Mężczyzna ciężko oddychał. Może i by przeżył, gdyby sobie czegoś nie ubzdurał i nie zaczął się wydzierać jak jakiś pojeb. Małpa zatrzymała się i spojrzała w jego kierunku. - Zapomniałbym... Już możecie. - Polecił tytanom, a te zaczęły biec w jego kierunku. Mike wstał (mimo, że miał zmiażdżone nogi 👌) i zaczął spierdalać. Jednak dzikie bestie go dorwały.
- NIEEEE! NIEEE! WAAA! TY GŁUPIA MAŁPO! JAKIM PRAWEM ODBIERASZ MI PRAWA DO ERWINA?! ON JEST MÓÓÓÓÓÓÓJ! - Darł się, ale zaczął zaraz płakać, bo tytany go pożerały. - ERWIIIIIIIIIIINNNNNNNN!!! RATUJ MNIEEEEE!!! KOCHANIEEE!!! JESZCZE TYLE STRIPTIZÓW PRZED NAMI NIEEEEEEEE!!!
- Dziwni ci ludzie... - Powiedziała małpa do siebie i ruszyła dalej.



~Kel&Gill



CDN




Poprzedni rozdział:



Następny rozdział:

Powrót do rzeczywistości | część II