wtorek, 14 lutego 2017

Rozdział XLIV Walentynkowe przygody ( ͡° ͜ʖ ͡°)

UWAGA TEN ROZDZIAŁ JEST CHORY PSYCHICZNIE JAK KILKA OSTATNICH I PRZYSZŁYCH XD
MIŁEJ LEKTURY



   Impreza dobiegła końca i każdy zaczął się rozchodzi od siebie. No... Prawie każdy... Jade siedziała na parapecie jednego z okien i patrzyła w jeden punkt. Trochę przerosły ją ostatnie wydarzenia zwłaszcza, że coś sobie obiecała. Nie zwracała uwagi na przechodzących korytarzem zwiadowców. Można powiedzieć, że ich nawet nie widziała. Nagle poczuła czyjś dotyk. Przeszły ją dreszcze i odwróciła głowę. Przestraszona zrobiła jakiś dziwny tik i jebła głową w szybę. Ogarnęła się i spojrzała na opierającego się o nią Gurena. 
- Przepraszam, że cie wystraszyłem. - Uśmiechnął się i ustał naprzeciwko niej opierając się o ścianę.
- No nie spoko. Jestem zbyt em.. płochliwa xD
- No cóż, bywa. - Przechylił głowę na bok i starał się spojrzeć jej w oczy, które ciągle gdzieś uciekały. Jego grzywka opadła mu na jedno oko delikatne rozśmieszając brunetkę
- Guren... - Zaczęła niepewnie. 
- Hm?
- Wiesz... Em... Nie chce cię urazić ani nic znaczy... Rany nie wiem nawet jak zacząć.. 
- Prosto z mostu. 
- To nie takie łatwe.
- Mi możesz wszystko tam mówić, nie obrażę się przecież.
- No tak... - Westchnęła głęboko i zaczęła mówić. - Bo chodzi o to, że... Te dwie ostatnie sytuacje, i że... adumbumbum...-Wybełkotała.-  Przepraszam jeśli dawałam ci jakieś mylne sygnały... - Sama nie zrozumiała nic co powiedziała ale podpułkownik najwyraźniej, wiedział o co jej chodzi.
- Spokojnie... - Zaczął ale mu przerwała.
- Bo wiesz, obiecałam sobie i to wcale nie tak, że ja coś ten, wręcz przeciwnie, bo bardzo cię lubię ale rozumiesz i nie żebym ja coś ale... - Zaczęła nerwowo bawić się końcówkami włosów. 
- Jade. Rozumiem. - Uśmiechnął się i od razu zrobiło jej się cieplej na duszy. - Cały czas gryzie cię to jedno i ja to rozumiem. Takie rzeczy nie są łatwe ale chcę ci powiedzieć, że każde źłe wspomnienie, które cie zatrzymuje to jeden krok w tył, a życie nie polega na wracaniu tylko stawianiu kolejnych kroków i wyznaczaniu nowych ścieżek, poza tym... - Tu się przysunął i położył dłoń na jej sercu. - Ci których raz pokochaliśmy zostają z nami na zawsze, bez względu na wszystko. I pamiętaj, że oni nigdy nas nie opuszczają.
- Podobają mi sie twoje słowa... Chyba nikt tak jak ty nie umie do mnie dotrzeć. Gdyby nie twoja stanowczość dalej siedziałabym zamknięta w pokoju. Arigato...
- Miło mi słyszeć lecz, sama wykonałaś krok. I to bardzo dobry krok - Brunetka się uśmiechnęła i chciała do niego przytulić ale w tej pięknej chwili wparował im Raito.
- Ej Guren. - Odezwał się, a podpułkownik się zirytował. Zabrał rękę, oparł je na biodrach i przybrał swoją codzienną minę.
- Czego?
- Masz może jakiś pierścionek? Bo z tego co wnioskuję to ci nie będzie potrzebny, a Hidan chętnie przyjmie. 
- Ha? Nie mam i mieć nie będę. - Powiedział lekko oburzony i ruszył w otchłań korytarza. Jednak odwrócił się jeszcze przez ramię.- Widzę, że zaraziłem cie japońskim.
- Kiedyś podłapałam jakieś proste zwroty.
- Może kiedyś udzielę ci lekcji? Nie tylko japońskiego. Dobranoc. - Zakończył, pomachał jej na pożegnanie i odszedł.
- Na pewno nie potrzebujecie pierścionka? - Spytał brubet (Kolesław, co to jest brubet XD?) (Eee wiesz Żilu to jest brubret xD  miało być brunet ale niech zostanie fajnie brzmi xDDDD) patrząc na Jade, która prawie zabiła go wzrokiem. - No co? Ty się mu chyba, raczej, na pewno podobasz i sama się rumienisz. - Na te słowa zdzieliła go w tył głowy i schowała twarz w bluzę. Błękitną od swojego brata. 
- YAGAMI! - Z drugiego końca dochodził rozwścieczony krzyk Hidana, który leciał na bruneta ze swoją kosą. - ŻADNE PIERŚCIONKI BO CIE SKRÓCĘ O GŁOWĘ I KTO BĘDZIE SIĘ Z IRIS CAŁOWAŁ?! A MI NIE SZUKAJ NIKOGO LEPIEJ!
- Ale to dla Paina xD
- TYM BARDZIEJ! WAAAAAA! - Rzucił się na bruneta, który zaczął zwiewać. 

(Dżil wkracza do akcji <3 XD)

- Co wy robicie, hm!? - Krzyknął Deidei jak zobaczył Raito, który siedział na szczycie szafy i Hidana, który usiłował go zabić. Iris i reszta organizacji siedzieli na kanapach i patrzyli się na nich jak na debili, a Ryuk dusił się na podłodze. Wtedy rozległo się jakieś brzęczenie, aż Hidan nastawił uszy i odwrócił się. Pain wyjął coś z kieszeni płaszcza.
- O kurwa XD! Lider, co ty tam nosisz XD? Wibrator XD?

- Shinra Tensei! - Krzyknął rudowłosy i Jashinista poleciał z krzykiem pod wpływem fali uderzenia na ścianę i zarył w nią głową. - Poczuj ból. - Mruknął i otworzył urządzenie. Wszyscy doczłapali się do niego i spojrzeli. Lider aż zbladł jak zobaczył hologram kobiety z niebieskimi włosami i bursztynowymi oczami. Reszta organizacji również. Gapili się tak na nią dopóki nie zaczęła się wydzierać.
- CO WY KURWA ROBICIE?! I GDZIE WY JESTEŚCIE DO CHOLERY!? MIELIŚCIE WYSADZIĆ KONOHĘ I ZREALIZOWAĆ PLAN, A WY..
- LIDER, SZYBKO ROZŁĄCZ SIĘ! - Krzyknęła cała organizacja i rudowłosy rzucił urządzeniem w ścianę i rozpadło na małe kawałeczki. Odetchnęli z ulgą.
- Co to za kobieta... - Westchnął Pain.
- To to jest kobieta!? - Dusił się Hidan. Większość osób parsknęła śmiechem, a Lider rzucił mu swoje przerażające spojrzenie.
- Chcesz znowu dostać?! - Zasyczał i siwowłosy zamilkł podnosząc się. - I to nie był wibrator, zboczeńcu. - Wyjaśnił.
- Yhy... - Zrobił podejrzliwą minę z uśmieszkiem i oblizał usta.
- Shinra Tensei!
- WAAA! - Wyleciał przez okno i z hukiem uderzył o ziemię. - Jashinie drogi, za co..? - Wyjąkał.
- Która jest godzina? - Zapytał Sasori.
- Dochodzi szósta rano. - Odpowiedział im
Lider. Spojrzał się na Iris. - Przepraszam, ale będziemy musieli wrócić, bo inaczej ta wiedźma nas zabije. - Białowłosa spojrzała gdzieś w bok.
- Rozumiem... - Wymamrotała.
- Będziemy się już zbierać. Niedługo musimy się teleportować... - Westchnął. Reszta wstała i spojrzała się na nią ze smutkiem.
- Odprowadzę was. - Mruknęła i ruszyła przodem.
- Kakuzu, idź po Hidana. - Rozkazał Pain i mężczyzna w masce westchnął i ruszył po swojego partnera.

Kiedy już wracali tą samą drogą, którą przyszli Iris miała załamanie psychiczne.
- *Nosz... W końcu jacyś normalni i fajni ludzie, a idą sobie ;w; Nieeeeeeeeeee...........................* - Płakała w myślach zawiedziona. Jak dotarli na miejsce stanęli w kółku.
- Dziękujemy. - Kiwnął Lider. - Za przyjęcie nas.
- Nie ma sprawy...
- Jest coś co możemy dla ciebie zrobić? - Zapytał. Zastanowiła się chwilę i spojrzała w ziemię.
- Tak... Czy... Możecie kogoś wskrzesić...? Albo z dwie osoby...? - Pain stał chwilę nic nie mówiąc. Złożył pieczęć i stanął obok niego inny Pain. Ten sam, który uleczył wcześniej Iris. - Jak się nazywają? - Zapytał, a w oczach białowłosej pojawił się płomyczek nadziei.
- Jean Kirschtein... I Erwin Smith... - Powiedziała cicho. Lider kiwnął głową. Spojrzał się na drugiego, a ten odszedł kawałek dalej. Wtedy z ziemi zaczęła wyłaniać się jakaś wielka, dziwna głowa jakiegoś potwora.
- Holy Jashin... - Mruknął Hidan. Usta się otworzyły i można było dostrzec zarysowane dwie sylwetki. Typowej cioty i mężczyzny... (Przepraszam, musiałam xd...) Powoli zaczęli kierować się ku wyjściu, ale jedna postać kulała. Kiedy na trawie wylądował zdezorientowany Erwin w szoku, wyszedł Jean i zarył swoim końskim ryjem o ziemię.
- O-Oluo?! - Wytrzeszczyła oczy Iris, a mężczyzna trzymał się mocno nogi konia. - *Dlatego kulał...* - Strzeliła facepalm'a. - Co. Ty. Tu. Robisz? - Oczekiwała wyjaśnień. Spojrzała się na Paina i tak się ucieszyła z tego co zrobił, że zaczęła biec w jego stronę. Cofnął się o krok przerażony, ale było za późno i wskoczyła na niego przez co wylądowali na ziemi. - Dziękuję! - Niemal pisnęła. Mamrotał coś pod nosem, a organizacja miała bekę xD. - O Boże, przepraszam! - Oprzytomniała i wstała szybko ciągnąc go za sobą, przez co prawie się wyjebał. Odchrząknął.
- Nie ma za co.. - I speszony oddalił się, a drugi Pain zniknął.
- Errrrrfin! - Teraz rzuciła się na niego, ale jak leżała już na nim na ziemi strzeliła mu w twarz. - Ty idioto! Posrało cię! Kurwa, bohatera ci się zachciało zgrywać?! Zostawiłeś nas samych z tą bandą debili z Hanji na czele! I oddałeś jeszcze dowództwo temu cioteksowi aka Mike'owi! - Patrzył się na nią przerażony i jak wstała kopnęła go jeszcze w kostkę i zaczęła kierować się do Jean'a, który właśnie się podniósł. Zaczął gapić się na każdy jej krok z obawy o swoje życie. - Cześć, koń. - Powiedziała i minęła go.
- Jaja sobie robisz?! - Wybełkotał ex-dowódca (xD).
- Oluo, co ty tu robi... - Wtedy on rzucił się na nią i ssąc kciuka trzęsąc się jak pojeb.
- TAM BYŁO ZIMNO DO CHOLE~ - Użarł się w język i padł nieprzytomny na ziemię, a Hidan wybuchnął śmiechem i też położył się na trawie.
- Tobi-chan chce zostać! Tobi chan lubi Iris-chan i moją panią Jade-chan! Tobi-chan jest dobrym chłopcem! - Tupnął nogą i odwrócił się krzyżując ręce oburzony. Dei westchnął i wymamrotał coś pod nosem.
- Idioto, hm! Chcesz się narazić na gniew tej wiedźmy.. znaczy Konan?! - Poprawił się unikając spojrzenia Lidera, które pewnie było teraz wściekłe.
- Siódma. - Powiedział Sasori.
- Musimy iść. - Westchnął Pain. Iris od razu posmutniała i jej załamanie psychiczne wróciło. Nic nie mówiła, ale oczywiście znowu ktoś musiał się na nią rzucić i zobaczyła na sobie Tobiego, który niemal płakał.
- Waaa! Tobi chce zostaaać! - Mruczał wtulając się w białowłosą. Mimo, że to było do niej niepodobne odwzajemniła jego uścisk i leżeli tak na ziemi. Jak w końcu wstali spojrzała się na jego maskę.
- Tobi, bądź grzeczny. - Mruknęła, a on zasalutował. - Ja się z wami wszystkimi pożegnam. - Oświadczyła i podeszła do Itachiego. Spojrzał się na nią bez tych swoich czerwonych oczu. Miał teraz czarne. Przytuliła się do niego. Stał w lekkim szoku nie wiedząc za bardzo co ma zrobić. - Wiesz co.. - Mruknęła.
- Hn?
- Masz fajne włosy. - Po tym zaśmiał się ledwo słyszalnie i od razu od niego odskoczyła i zaczęła wykonywać jakieś dziwne ruchy. - WYGRAŁAM! - Krzyknęła triumfalnie, a Deidara przypominając sobie o wyzwaniu dla niej mruknął coś pod nosem i strzelił facepalm'a. - Kisameee~ - Podeszła do rekina. Spojrzała się w górę. To było komiczne, jak ona miała 163 cm wzrostu, a on 195. - Sushi-senpai, będę tęsknić <3 xD. - Standardowo się przytuliła, a on jak zawsze miał jakiś dziwny uśmieszek na twarzy i nie obraził się nawet za nazwanie go Sushi. Następnie podeszła do Sasoriego, z którym nie wiedziała na ile może sobie pozwolić. Przypominał jej Levi'a, ale on w przeciwieństwie do niego nie był dupkiem i był fajny ^-^. - Nie waż się urosnąć. Krasnale muszą trzymać się razem <3. - Powiedziała i jednak do niego też się przyczepiła, chociaż on był jakiś podejrzanie zimny. Prychnął w odpowiedzi. Jak odczepiła się od niego obrócił głowę o 360°. - Okej.. - Mruknęła i odeszła od niego.
- Ten debil zrobił z siebie marionetkę. - Wyjaśnił Deidei.
- Aa... - Podeszła do blondyna i wskoczyła na niego. Ledwo utrzymując równowagę ustał na nogach. - Barbie... ;w; - Mruczała. Jednak oburzył się.
- Nie nazywaj mnie tak, hm!
- Dobra, blondi, uspokój się bo osiwiejesz przedwcześnie i będziesz wyglądał jak ja XD. - Zaśmiała się z jej  własnego żartu i zlazła z niego. - Tęsknić będę ;w;. - Mruknęła. Podeszła teraz do biało-czarnego roślina, który prawie zeżarł Hanji. - Roślin, bywaj :c. - Do niego też standardowo się przyczepiła.
- Zjedzmy ją. - Upierała się dalej jego czarna część. Odeszła od niego szybko, żeby jej nie zeżarł i teraz podeszła do Hidana, na którego twarzy gościł uśmieszek.
- Pa, Hidan! - Pomachała mu i ruszyła dalej.
- Co, kurwa!? - Krzyknął. - No ej! - Oburzył się, ale nagle niemal rzuciła się na niego i z hukiem poleciał na ziemię. Spojrzała się na niego szczerze rozbawiona. - To bolało, suko. - Wybełkotał.
- No i dobrze ci tak, dupku <3. Przejdę na Jashinizm dla ciebie, dobrze? xD
- Oooooo! - Od razu się ożywił. - Dobra! - Wszyscy z organizacji strzelili facepalm'a. Dosłownie wszyscy.
- Co to jest Jashinizm? - Szepnął Jean do Erwina.
- Skąd mam wiedzieć? - Odmruknął mu. - Weź ty lepiej pomóż Oluo, bo się wykrwawi.
- Widzicie, kurwa?! Ona wie co dobre 😎. - Mówił Hidan dumny z Iris. Wstała w końcu z niego i zostawiając go na ziemi poszła do Kakuzu.
- Jesteś fajny. Ładna maska. - Powiedziała. - Kupię taką samą XD.
- NIE! - Krzyknął Hidan. - Jeden pieprzony zgred to już kurwa za dużo! - Na to stwierdzenie mężczyzna spojrzał się spod byka na swojego partnera.
- Zamknij się w końcu. - Westchnął. Zanim wszyscy się spostrzegli białowłosa stała już przed Painem. Zrobiła kocie oczy. Zmrużył brwi. Zanim ostrzegła w niego też się wtuliła niemal płacząc.
- A myślałam, że ktoś będzie jeszcze normalny na tym świecie.... - Westchnęła. - Będę tęsknić ;w; [*]... - Powiedzcie tej Konan, że jak ją spotkam to ją zabiję, bo mi was zabiera :c.
- Dobrze, przekażemy.. - Zaśmiał się niemal.
- Ej, Pain.. - Mruknęła i odsunęła się od niego.
- Hm? - Pstryknęła go w czoło.
- Poznaj ból XDDDD
- Shinra Tensei! - Krzyknął i odepchnęło ją aż zaryła głową w drzewo.
- No ej! XD
- A idź. - Hidan wpadł w bekę, że w końcu on nie oberwał. - Tobi. - Zwrócił się do zamaskowanego chłopca. Kiwnął smutno głową i podeszli wszyscy do niego. Kiwnęli Iris i jakby zaczęli zanikać.



Podczas drogi powrotnej na szczęście nieproszony gość aka Oluo miał kontuzję języka, więc nie paplał. Erwin nadal nie ogarniał dlaczego on żyje, a Jean oglądał słońce (wtf? xD) Iris miała załamanie psychiczne. Mimo tego koń postanowił zagadać.
- Iris dziękuję tobie i... tamtym ludziom, że mnie wskrzesiliście, ale czy mogłabyś na razie nie mówić o mnie Jade? Chciałbym sobie wszyst~ - Dostał w twarz i zarył głową o ziemię.
- Weź mnie teraz nie wkurwiaj! - Krzyknęła na niego. - Ale dobra... - Powiedziała znowu załamana.
- Co to są za wahania nastroju... - Jęknął.
- CHCESZ DOSTAĆ GDZIEŚ INDZIEJ? 😊 - Po tym zamilkł. - Dobra, nie powiem jej. - Prychnęła i zaczęła iść dalej, a Erwin wolał nie wchodzić jej w drogę w tym stanie, bo nadal bolała go kostka... I twarz... W połowie drogi białowłosa padła na ziemię i leżała twarzą w rowie. Erwin i Jean patrzyli się na nią jak na pojeba.
- W ogóle co to byli za ludzie? - Westchnął Erwin. - Co tu się dzieje jak mnie nie ma?
- Idźcie już, ja was dogonię... - Wymamrotała. Spojrzeli się na siebie i ruszyli w stronę kwatery ciągnąc Oluo za sobą. Jak Iris leżała poczuła jak z jej oczu płyną łzy. - *Czemu płaczę...? Znałam ich tylko dobę... Co ja pierdolę?! Oni byli super... :C To przez tą Konan >.<... Waaa... ;( Nie zgadzam się na takie coś... ;w; ...* - Leżała tak jeszcze dziesięć minut aż uspokoiła się i na chwiejnych nogach ruszyła do kwatery. - *Każdy z nich był świetny... Może byli dziwni, ale no... Czemu?!... ;w;* - Kiedy otworzyła drzwi słyszała jakieś krzyki. Weszła do kuchni i zobaczyła zbiorowisko zwiadowców, którzy wiwatują Erwinowi.
- Iris! - Krzyknęła Jade i podbiegła do niej.
- Hm..?
- Erwin wrócił! :D
- Wiem. - Mruknęła.
- Ej, co ci? >.>
- Nic. - Odeszła od niej tylko po to, żeby zobaczyć jak Eren tańczy z Oluo.
- Co ty, okres masz?
- Kurwa, kobieto! Daj mi spokój.. - Wybełkotała i już miała odejść, jak brunetka nie dała za wygraną i przyciągnęła ją do siebie. - Co ty robisz...?
- Ktoś na ciebie czeka w salonie.
- Kto?
- Zobaczysz. Idź. - Odepchnęła ją tak, że białowłosa prawie się wyjebała. Rzuciła jej mordercze spojrzenie i ruszyła do salonu mamrocząc coś pod nosem. Jak weszła do pomieszczenia stanęła jak wryta tylko po to, żeby zobaczyć, że organizacja, która przed chwilą wróciła do siebie siedzi sobie na kanapie i pije herbatę.
- C... CO WY TU ROBICIE?! - Spojrzeli się na nią dopiero dostrzegając, że nie są sami.
- Iris-chan! - Krzyknął radośnie Tobi jak znowu się na nią rzucił. Nawet nie drgnęła leżąc już pod nim, bo zastanawiała się głęboko co tu się wyprawia. - Halo! Iris-chan się zepsuła!  - Zaczął nią potrząsać. - Iris-chan! Nie umieraj!
- Co ty robisz, idioto, hm?! - Deidei zrzucił go z niej i patrzył się na jej bezcenną minę. Usta miała złączone w poziomą kreskę i gapiła się w sufit. Zaczęła się trząść i podskakiwać lekko. - Co ty robisz...? - Zapytał zdezorientowany.
- Hihi... Patrz... Sufit! - Wskazała palcem.
- Tobi, zaraziłeś ją głupotą! - Syknął na niego.
- Tobi nie jest głupi! Tobi jest dobrym chłopcem! - Upierał się.
- Jprdl... Itachi, weź ją napraw, hm... - Mruknął blondyn i czarnowłosy podszedł do nich klękając. Jednak sama nagle się podniosła i stanęła przed Painem oczekując wyjaśnień.
- Tobi znowu coś spieprzył. - Powiedział bez wyrazu.
- Żartujesz sobie?! To po co ja kurwa dziesięć minut w rowie leżałam i miałam depresję, co!? - Rozszerzył oczy jak reszta i patrzyli się na nią zdziwieni. - Yyy... To znaczy... Szukałam... mojej.... pudła? Czekaj, co..? - Strzeliła facepalm'a.
- Też tęskniłem <3. - Objął ją od tyłu Hidan.
- Waa! Odejdź zboku! - Zasyczała i próbowała mu się wyrwać.
- Ale ja przecież jeszcze nic nie robię... Tylko cię przytulam...
- "Jeszcze"...? - Mruknęła, a Itachi strzelił facepalma, podszedł do nich, wyrwał mu ją i odszedł kawałek, a Pain skierował ku niemu rękę.
- Nie no, kurwa ja już..
- Shinra Tensei! - Krzyknął i Hidan znowu zarył głową w ścianę i leżał pod nią. Wtedy usłyszeli jakieś wrzaski z kuchni.
- Co tam się znowu dzieje... - Mruknęła białowłosa i poszła w tamtą stronę. Organizacja podążała jej krokiem, aż wyjrzeli zza drzwi i zobaczyli Erwina na stole jak drze się na kaprala.
- Levi, posrało cię?! - Ryknął.
- Erwin.. - Próbował się bronić czarnowłosy.
- Ja ci dam "Erwin"! Jak mogłeś ją uderzyć?! - Warczał.
- Uderzyła moją dziewczynę!
- Przecież ona była twoją dziewczyną!
- ...
- No właśnie! Dosyć tego, tworzę drugi oddział specjalny, Oluo, wypierdalasz do krasnala, Mikasa też tam zostaje... Bertholdt, Reiner jak się znajdzie i Armin też!... Guren! - Zwrócił się do Ichinose. - Dowodzisz nowym.
- Yyy... Że co?
- Nie chcę słyszeć sprzeciwów, przejmuję dowodzenie, Mike zwalniam cię! Oczywiście z pozycji dowódcy... - Zacharius odetchnął z ulgą. - Dobra, rozejść się! - Zlazł ze stołu i polazł gdzieś naburmuszony. Wszyscy ze zwiadowców stali w szoku. Iris odeszła bez słowa przypominając sobie tę chwilę.
"- Nie dziwne, że cię zostawił. W końcu ja jestem w stanie mu zaoferować to czego ty nie mogłaś.. - Wtedy dostała w twarz i poleciała na ścianę. - Tak nie jest? - Kontynuowała łapiąc się za krwawiący policzek.
- Gówno wiesz.
- Właśnie nie.. Wiem duużo..
- Zamknij dupę i zejdź mi z oczu. - Warknęła.
- Oj nie, kochana. Myślisz, że ktoś teraz się będzie z tobą liczył jak nie jesteś z kapralem? - Mówiła to z tym swoim durnym uśmieszkiem. - Teraz jak już z nim nie będziesz.. Każdy będzie miał cię gdzieś.. I Levi.. Myślisz, że się ucieszy na wieść, że go rzuciłaś?
- Nie będzie miał nic do gadania po tym jak mu powiem, że mnie zdradził.
- Przecież już od dawna się między wami nie układało.. Odkąd przyjechał Raito.. Może to w nim znalazłaś pocieszenie? - Iris znowu ją uderzyła, ale tym razem przy użyciu paznokci rozdzierając jej skórę. - Iris?! - Usłyszała ten zimny głos.. Odwróciła się i zobaczyła kaprala. Tym razem on uderzył ją i poleciała na ziemię. - Co ty odpierdalasz?! - Warknął."
Pain patrzył się na nią jak odchodzi i nie obyło się bez włażenia jej w głowę.
- Lider-sama. - Stanął przy nim Itachi.
- Tak?
- Dostałeś się do jej umysłu?
- Skąd. - Mruknął, a czarnowłosy prychnął. - Nie udawaj świętego, bo sam też tam wszedłeś. - Rzucił na odchodne i zaczął gdzieś iść, a Itachi stał ze skrzywioną miną, Ciche "tch" umknęło z jego ust.
- Nadużywasz Sharingana. - Skarcił go rekin.
- A ty moją cierpliwość, Kisame. - Po tym sushi-senpai się zaśmiał. Wtedy niemal wpadł na nich wściekły Erwin, który jednak pisnął jak dziewczynka kiedy ich znowu zobaczył.
- A co wy tu robicie?! I może mi ktoś w końcu wyjaśni kim wy jesteście? - Zapytał oburzony i patrzyli się na niego.
- Ej, kurwa, on ma jeszcze większe brwi niż ta ciota, z którą walczyliśmy miesiąc temu! - Zaczął dusić się ze śmiechu Hidan i niektórzy też parsknęli parę razy, a dowódca zrobił się niemal czerwony ze złości, ale zaraz ochłonął. Na nieszczęście wszystkich Tobi zaczął pierdolić...
- To wina Tobiego! - Zaczął płakać. - Ale Tobi nie chciał! Tobi-chan jest dobrym chłopcem! I Erfffin-chan też jest dobry, a Tobi nie chciaaał! - Położył głowę na ramieniu Deidary i zaczął szlochać.
- "Erfffin-chan"? - Powtórzył dowódca nie dowierzając w to co właśnie usłyszał.
- Tobi, hm! Jesteś idiotą i tyle! Tak spaprać.. I to dwa razy! - Krzyczał na niego Deidei. - Dlaczego Lider sobie poszedł... On mógłby tłumaczyć.. hm.. Dobra, ja to powiem, bo to duże dziecko znowu pieprzy głupoty. Więc tak: Mieliśmy się przenieść do takiego miasta i miał to zrobić ten idiota, ale coś sknocił i wylądowaliśmy tutaj, hm. Wtedy znalazła nas Iris i spędziliśmy tu dobę i mieliśmy wrócić już do siebie, bo zabiłaby nas taka wiedźma z naszej organizacji, ale ten debil znowu coś spaprał i teleportowało nas do salonu, un.
- .. Powiedzmy, że rozumiem, ale nadal nie wiem dlaczego ja żyję.
- Iris chciała cię wskrzesić i nasz Lider to zrobił.
- ... Porozmawiam z nim później... I zdecydujemy co zrobić..
- Dobrze, hm. Hidan, możesz się już zamknąć? - Spojrzał się na srebrnowłosego, który dalej dusił się na podłodze i śmiał na cały korytarz tym swoim maniakalnym śmiechem. Wtedy dołączył do nich Mike z okresem.
- Jak śmiesz wyśmiewać dowódcę i jego brwi! - Krzyknął.

Godzinę później Guren nadal stał w szoku i nie ruszał się.
- *Ja... mam... dowodzić oddziałem, tak?* - Myślał ciągle. Nawet nie zauważył kiedy, a ktoś siedział mu na barana. Obejrzał się i zobaczył mężczyznę w pomarańczowej masce aka dynię Tobiego. - Co ty robisz? - Starał się nie wybuchnąć.
- Niech Guren-chan zawiezie Tobiego do ogrodu!
- Nie ma mowy. - Zrzucił go z siebie. - I nie nazywaj mnie "chan". - Wycedził i w końcu ruszył się kierując do pokoju. Jednak dynia nie dała za wygraną...

- Lider, no kurwa, nie bądź taki... - Marudził Hidan wlokąc się obok Paina.
- Hidan, powiedziałem nie.
- Ale no...
- Nie będziesz tutaj poświęcał ludzi dla tego swojego boga.
- Ale Jashin-sama żąda ofiar! - Oburzył się. Wtedy z drugiego końca korytarza wyłonił się kapral. Patrzył się przed siebie, dopóki wzrok nie skrzyżował się z fioletowymi oczami Paina. Szybko wrócił do patrzenia w ścianę i ominął go szybko. Lider obdarzył go gardzącym spojrzeniem. Srebrnowłosy zauważył to i obejrzał się za Ackermanem. - Lider, podpadł ci? Zawsze mogę go poświęcić...
- Zapytaj się ich dowódcy. Jak ci pozwoli to możesz.
- Yahoooo!... Czekaj... To ten z krzakami nad oczami?! Kurwa, to mnie zeżre! - Wydarł się i wtedy zobaczyli Mike'a czerwonego ze złości. Zaczął iść w ich stronę. - Kurwa, znowu ten pojeb z okresem.. - Szepnął do Lidera, na którego twarzy pojawił się uśmieszek, ale zaraz spoważniał.
- Hidan, dorośnij. - Westchnął.
- Ej! - Krzyknął Mike. - Jak śmiesz obrażać naszego dowódcę?! - Był coraz bliżej. On chciał przywalić mu? O.O. Jednak jak zamachał się Lider wystawił rękę przed jego głową i Zacharius wystraszył się padając na ziemię.
- Chodźmy. - Powiedział tylko Pain jak ominął leżącą blokadę. Srebrnowłosy ruszył za nim ze śmiechem zupełnie "przypadkiem" kopiąc Mike'a.

Iris dalej szła zamyślona i smutna po wspomnieniach z tamtego dnia. Wtedy na coś nadepnęła wystającego z ziemi i prawie się wywaliła gdyby nie odskoczyła. Zobaczyła wystającą głowę Tobiego z ziemi.
- A ty co? W dynię się bawisz?
- Iris-chan! Ratuj Tobiego! Guren-chan zakopał Tobiego w ziemi i Tobi nie może wyjść! - Machał głową na boki. Białowłosa parsknęła i podeszła bliżej.
- Dobra. - Złapała go za głowę i zaczęła ciągnąć, a on zaczął się wydzierać.
- Aaaaaaaaaaaa! Iris-chan! Urwiesz Tobiemu głowę! Waaaa! - Jednak jakoś jej się udało i już któryś raz dzisiaj leżała na ziemi, a on na niej.

 (Kel łapi sztery xD)

***Miesiąc i kawałek później***


    Białowłosa szła korytarzem szukając Jade. Na każdym kroku znajdowała nowe ozdoby. To jakieś różowe kokardki, to jakieś serduszka. Czuła się  dość nieswojo. Zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać. Z kuchni zaczęły dochodzić śmiechy. Dość charakterystyczne. Zaczęła się tam kierować, chciała jak najszybciej opuścić ''słodki'' korytarz. Jednak w kuchni też nie było lepiej. Sasha i Shinya piekli jakieś ciasteczka. Ustała na palcach i z progu starała się  ujrzeć kształt. Serduszka... I to z różowo - czerwoną posypką i lukrem. Kawałek dalej na podłodze siedziała Jade, która miała atak. Koło niej była Mikasa i usiłowała pomóc wstać brunetce. 
- Wa?! Mikasa zostaw żeś ją! - Krzyknęła Leiden, a Braun zaczęła machać rękami.
- Nie! Iris! Zostaw! Wiesz jakie my głupie byłyśmy?! Mikasa to jest ziom! - Pogłaskała czarnowłosą po głowie i się do niej przytuliła. Dziewczyna zrobiła dziwną minę ale nie uderzyła jej. 
- Jade... Naćpałaś się prawda....?
- JA?! PFFFFFFFFFFFFFFFFFF!
- Przyciągnęła mnie tu i zaczęła jeść makaron, a potem Sasha i ten białas zaczęli na niej testować ciastka. - Tłumaczyła Ackerman.
- No nie... Pewnie tam coś dosypali... - Spojrzała podejrzanie na dwójkę, która wpatrywała się zawzięcie w piekarnik. Hiragi się odwrócił i gdy zobaczył Iris zaczął na nią biec.
- IRIS!
- O kurwa... - Chciała się cofnąć ale wpadła na stół. Zamknęła oczy i poczuła jak stół się spod niej osuwa i leci na podłogę. 
- Mam dla ciebie misję. 
- O nie.
- Spokojnie to nie będzie żaden wyczyn typu pocałuj smoka Hanji xD
- Czyli coś zjebanego...
- Masz iść do salonu. 
- Nie.
- Tam na stole stoi taki karton. 
- Nie.
- I. W środku są listy.
- Eee....
- Weźmiesz to otworzysz i zaczniesz roznosić do adresatów. 
- Z jakiej to okazji?
- 14 LUTY! NAJLEPSZY DZIEŃ W ROKU! XDD Albo jeden z najlepszych. 
- Wa?
- WALENTYNKI! - Darła się Jade z podłogi prawie przypadkiem uderzając Mikase, która nadal usiłowała pomóc jej wstać. 
- No chyba was posrało... Ja się w to nie bawię. Nie ma nawet takiej opcji. 
- No nie.. Kolejny nudziarz... Guren się aż zamknął w pokoju. :C
- Chyba wezmę z niego przykład i zrobię to samo. 
- No wa! Weź... Iriszzzz.... ;w; 
- Shinya stop. Nie! Stop! Odsuń się! - Zepchnęła go z siebie i zaczęła się  odsuwać. - Idź se całuj Kibe! - Jednak ją złapał i delikatnie ich wargi się dotknęły. Leiden chciała go pobić ale nie miała jak. Sam się odsunął ale nie puścił jej. - Debilu! Nie rób tak więcej! Fuj... - Otarła usta rękawem, położyła dłonie na twarzy i zaczęła odpychać. 
- No dobra ale weź idź do tej ''skrzynki'' xD 
- Nie. -.- - Białas zrobił podejrzaną minę i znów się przybliżył. - SPIERDALAJ! Dobra! Dobra... Ale nie zbliżaj się już do mnie na odległość dwudziestu metrów. 
- Zastanowię się xP 
- No! - Pogroziła mu palcem i ruszyła do salonu. Przez chwilę był spokój ale zaraz było słychać huk. Wszyscy się odwrócili i spostrzegli, że Jade przypierdoliła głową w podłogę.
- Wyślizgnęła mi się. - Tłumaczyła się Mikasa. Jade lekko uniosła głowę i zaczęła latać wzrokiem po pomieszczeniu.
- O kuźwa! Widzę sanie w reniferach i trzy pierdolniki je gonią! - Krzyknęła i znowu przyjebała czołem w podłogę. 

Iris chcąc uniknąć znowu jakichś incydentów z Hiragim, który zapewne nie cofnie się przed niczym pośpiesznie weszła do salonu. Rozejrzała się i od razu dostrzegła pozapełnianą po rogi kartonową skrzynkę. 
- Boje się tego dotykać. O! Armin! - Zawołała widząc blondyna przed telewizorem. - Chodź tu szybko! 
- O co chodzi? - Dziewczyna wyjęła z kieszeni czapkę z daszkiem i naciągnęła mu na głowę. 
- Zostajesz nadwornym zastępcą dostarczacza przeklętych listów. 
- Co....?
- Cho im szybciej skończymy tym lepiej. - Mieli opuścić pomieszczenie gdy razem z drzwiami wleciał Eren i zaczął się drzeć.
- NARNIA! XDDDDDDD
- E?! - Odezwała się  dwójka.
- Właśnie wróciłem z Narnii przez magiczną szafę w korytarzu Senpai Hanji.
- Co?!
- No bo. Tam jest taka zajebista szafa. I ona. Przeniesie was w najodleglejsze zakątki korpusu! 
- Hanji mieszka na korytarzu?
- Tak! Pod schodami na Provet Drajf 4 w komórce pod schodami z zaklętymi miotłami, które hoduje i kradnie miotły kapralowi i karmi je ciastkami, które zawierają cztery promile dopalaczy i benzyny i jak je usiłuje ujeździć to potem się tam robią dziury bo się nie mieszczą i ten.. xDD
- Eren czy ty ćpałeś te ciastka od Shinyi?
- Senpai Hanji dosypała tam tej doprawki dla mioteł xD
- O kurwa! - Krzyknęła Iris.
- Co się stało? - Spytał brunet.
- Za niedługo zobaczymy Jade pod sufitem. 
- Oooo! Widzę, że macie listy! Użyjcie przejścia do Narnii pójdzie szybciej. 
- Eeee lepiej nie, bo jeszcze dostanę choroby lokomocyjnej. 
- Ale tam tylko chodzisz i zwiedzasz. 
- Wole standardowe metody. 

Po pięciu minutach udało im się wynegocjować pieszą drogę i w końcu zaczęli 
zadanie. Pierwszą walentynkę miała otrzymać Mikasa, więc ruszyli do kuchni, jednak spotkali ją w drodze jak ciągnęła Jade do góry nogami śmiejącą się z sufitu. 
- O bestia! Masz. - Podała jej list Leiden. Czarnowłosa puściła nogi brunetki, które z hałasem przywaliły w podłogę. Zaczęła czytać i gdy dojechała do końca miała nadzieję, że to będzie list od Erena jednak.... 
- To są jakieś żarty?! - Krzyknęła.
- Co? - Spytał Armin. Iris wyrwała jej list i zaraz runęła koło Braun i też się śmiała jak dzika. - Ktoś mi powie o co chodzi? - Dopytywał blondyn.
- Mikasa dostała list od hefalumpów xDDDD - Dusiła się i zaczęła rzucać listami. Jeden był do Armina. - Oooo Armin! Annie przybyła zza światów i przynosi ci list xDDDD Ja bym się bała Bertha. - Powiedziała udając poważną.
- Ale ona żyje! - Krzyknął. 
- Dobra nie ważne idziemy dalej xD - Otrzepała się i ruszyli do następnego adresata. Następna była dla Levi'a. - Omg, Armin idź ty to zanieś.. - Kiwnął głową i ruszył do pokoju kaprala.  Grzecznie zapukał i w drzwiach stanęła Kate.
- Mam walentynkę dla kaprala, nawet dwie. - Podał jej. Sprawdziła szybko, która jej i położyła na jego łóżku. Gdy Armin wyszedł otworzyła drugą kopertę. Przelatywała ją wzrokiem i gdy napotkała podpis ''Oluo Bazad'' porwała walentynkę. Odwróciła się i w progu zobaczyła swojego chłopaka. 
- Co tam masz? - Spytał. Ta szybko wsadziła sobie papier do buzi i popiła czymś co stało na podłodze. 
- Już nic. - Uśmiechnęła się wyszczerzając zęby ale zaraz wykrzywiła się i spojrzała na butelkę którą trzymała. 
- O mój smar do polerowania (wtf xDD). Smaczny był? - Spytał wyrywając jej butelkę. Upadła na dywan i zaczęła się dusić. - Tylko go nie uświń. 

   Iris przeglądała osoby do których ma dostarczyć listy. Uznała, że Jade da na końcu. Poszła więc do Erena, który wchodził i wychodził z szafy na drugim piętrze. 
- NARNIA! -Krzyczał cały czas.
- Eee tak, tak masz. - Podała mu list i ciekła zanim by ją wciągnął do szafy. - Jeszcze mnie tam zgwałci uczeń pedofila. - Wzięła następny list i ruszyła do Paina. - Wtf kto do niego napisał? Pewnie jakaś napalona samarytanka! xDD 
Znalazła go w dużym holu. Podała list i czekała na reakcje. Otworzył go i zaczął czytać. 
''Pain masz taki zajebisty piercing na twarzy. Piękne, najebane oczy. Zjebany wyraz twarzy i usta które ciągle mówią ''Poczuj ból'' i ''Shinra Tensei!'' '' ~ Itachi 
- Co to jest? - Spytał.
- Było w skrzynce. A co? xD Mogę przeczytać? - Podał jej kartkę, a ona po przeczytaniu wylądowała na ścianie, a pudełko wypadło jej z ręki i upadło na głowę lidera. - Od kiedy Itachi tak mówi? xDDDDDDDD
- Zastanawiające, nieprawdaż? Ale chyba logiczne od kogo to jest.
- PHAHAHAHA JEZU XDDD On serio jest taki głupi? xDDDD
- Nigdy nie był mądry. 
- Też  mi się tak wydaje XD Dobra lecę dalej xD - Potknęła się o stertę na podłodze. Zdjęła z głowy Paina pudełko, wrzuciła tam listy i poleciała do następnych osób. 
Zanim zaczęła zmierzać do gabinetu Erwina była jeszcze u Christy, Sashy, która usiłowała jej wcisnąć ciastka, Conniego. Zapukała do drzwi gabinetu lecz nie czekała na zaproszenie tylko wbiła do środka. Standardowo za biurkiem siedział Smith, a Zacharius stał przed nim. Podeszła do dowódcy i położyła przed nim różową kartkę. Spojrzał na nią. Oczekiwała aż zacznie czytać. Wyjął list z koperty i odchylił głowę do tyłu. Teksy był wyklejany wycinkami z gazet: 
''Po twoim odejściu nigdy tak bardzo nie tęskniłem. O każdej porze dnia i nocy wgapiałem się w twoje nagie zdjęcia i śniłem o naszych czasach gdy byliśmy jeszcze kadetami... Jedyną przeszkodą był Nile... Jednak to już nie ma znaczenia...''. Na końcu widniał odręczny podpis ''Mike Zacharius''. (XDDDDDDDDD) Erwin spojrzał na niego, a Iris nie wytrzymała i wczołgała mu się między ręce. 
- Pokaż wujek. - Wychyliła głowę nad biurko i zaczęła się tak śmiać, że przywaliła szczęką w blat, a następnie upadła na podłogę i zaczęła się turlać. - PHAHAHAHA JEZU IDIOTO XDDDDDDDDD PŁACZE XDDDD - Przez okno wleciała również Hanji. 
- Levi mnie powiesił za oknem na linkach i przybywam oto wam z pomocą! Oooo! Erwin co tam masz?! - Wyrwała mu list i rzuciła się na Zachariusa prawie uderzając go czołem w czoło. - Mówiłam, że te księdze go spedaliły! Erwin! Nie daj mu się! Walcz! - Blondyn złapał ją za linki i wywalił za okno. Iris cichaczem wyczołgała się z gabinetu i kontynuowała zabawę w listonosza. Gdy zmierzała do Deideia postanowiła wstąpić do pokoju. Znalazła jakąś w miarę ładną kartkę i zaczęła coś skrobać. Gdy skończyła schowała w kopertę i dorzuciła do sterty w skrzynce.
Po salonie biegał Tobi i rozsypywał wszędzie płatki kwiatów. Deidei siedział pod stołem i starał się nie pokazywać  dyni. Gdy do pokoju weszła Iris pomachał jej i również  się schowała. 
- Trzymaj to dla ciebie. - Wyszeptała. Blondyn otworzył list. Rozwinął oplutą kartkę i przeczytał:
- ''Deidei Semppwaaiii! Kocham Cię!''?! - Krzyknął. - TOBI! NIE ŻYJESZ! - Wyskoczył z kryjówki i zaczął gonić biedną dynie, która wymachiwała rękami na wszystkie strony. 
- Deidei Sempwai! Spokojnie! Tobi chciał być miły! Waaaaa! - Uciekał, że prawie pogubił nogi i na zakrętach rzucał na twarz blondyna płatki, które ściskał. 
- ZOBACZYSZ! BĘDZIESZ MARTWY! JESZCZE DZIŚ!

Leiden wyszła spod stołu i ruszyła rozdać ostatnie listy. Nie zostało ich dużo, w dodatku zapewne większość do jednej osoby. Znalazła Jade wiszącą w szafie ''do Narnii'', Erena na szczęście nigdzie nie było. 
- Może się zgubił gdzieś tam. Jaki świat byłby piękny... Dobra Jade. Jade! - Trzepnęła ją z liścia, żeby się obudziła.
- Ała... Co jest...? - Spytała wypadając z szafy. 
- Mam do ciebie listy.
- Do mnie? Ciekawe od kogo... 
- No jak to? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Pffffff... - Wyrwała jej pudełko i zaczęła przeglądać koperty. - Iris, Iris, Iris... Iris... Kolejna Iris... 
- Co?!
- Iris...
- Jaja sobie robisz?
- Zamknij się! Liczę! 
- Ty umiesz liczyć?
- >.> Obrażasz mnie aktualnie. 
- Phi! xd Dobra dawaj te listy. - Wyciągnęła rękę i zaczęła otwierać koperty. 
- Masz jeszcze jedną. 
- No wtf?! Myślałam, że ty prędzej będziesz miała spam!
- Ciekawe od kogo. Ja mam.. - Wsadziła głowę do pudełka i wyjęła dwa listy. Dwa.
- Przykro mi :c
- E?! Ja się tam ciesze im mniej tym lepiej. - Otworzyła pierwszy i zaczęła czytać. Pochłonęła się w słowach z kartki, pachnącej różami. W kopercie było pełno płatów. Jednak żadnego podpisu. Po ostatnim liście otworzyły razem. Zaczęły czytać na głos i wyszło, że jest w nich to samo. Spojrzały na siebie i wydarły się na całą kwaterę: - HIDAN!!! 

- O nie... On zginie marnie... Nie będzie się tak bawił naszym kosztem! 
- Ja mam plan! I wykorzystamy do tego Shinyę ^-^ - Pstryknęła brunetka. 
- O nie... 
- Od razu mu się odechce takich zabaw. 
- Ta i nas zabije. 
- Nie marudź! xD Pisz co ci podyktuję! xD - I zaczęły pisać chory list do Hidana. Gdy skończyły z szafy wyłonił się Eren. Był zmarznięty na kość. 
- Zzzziiimnooo tttaaaaammm.... 
- Gdzie ty byłeś? - Spytały.
- W Narnii! 
- Co ty masz z tą Narnią? 
- Narnia jest fajna! I istnieje! 
- Yy... Dobra... Mamy dla ciebie misje. 
- Jaką? 
- Idź wręcz ten list Hidanowi. - Podała mu kopertę białowłosa. Bez namysłu ruszył. Przyjaciółki tym czasem ruszyły na poszukiwanie Hiragiego. Nie zajęło im to dużo czasu, bo pedofil dalej podglądał ciasteczka. Nie pozwalał im się ubrać w ładne kolory tylko kampił przy piekarniku.
- Te biały jest sprawa! - Od progu krzyczała Iris.
- Jaka?
- Phahahahaha! xDDDD Masz iść o szesnastej do pokoju i... - Zaczęła Braun i podeszły do chłopaka i zaczęły mu szeptać co ma zrobić. - Wchodzisz? xD
- No nie! XD Co wy ze mnie robicie?
- Błazna phahaha xDDD
- Phi! Ale dobra zrobię to i się wczuje jak najlepiej w swoją rolę BI - Powiedział po czym ruszył się przygotowywać. Jade rzuciła się na podłogę i zaczęła ryć jak debil.
- Zostaw już dzisiaj te podłogi! XD Ile już w nie przywaliłaś?
- Nie wiem ale fajnie było xD
- O nie.. - Złapała się za głowę białowłosa i chciała pomóc przyjaciółce stać ale ta przywaliła jej głową w czoło i zaczęła biec wywalając się do wyjścia.
- A ty gdzie?
- Do Gurena.
- Daj mu walentynkę xD
- No nieee... Debilu.. Nie ma chyba czegoś takiego jak przyjacielska walentynka.
- No właśnie więc daj mu normalną ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Tamta rzuciła jej dziwne spojrzenie i wyszła.

Jade jak powiedziała tak i zrobiła. Już nieco spokojniejsza stanęła przed drzwiami do pokoju Ichinose i zapukała.
- Nie wchodzić. - Odezwał się suchy głos. Mimo to weszła. - Nie słyszałaś co mówiłem? - Spytał nie odwracając się. Trochę się zasmuciła lecz zaraz lekko się uśmiechnęła i podeszła do niego. Spojrzał na nią, ale ta szybko uciekła wzrokiem, przesunęła go trochę na krześle i usadowiła się owijając chłopaka rękami na wysokości żeber. Patrzył jak się w niego wtula. Westchnął i zapytał: - Mam ci napisać typowy liścik na 14 lutego?
- Nie... W końcu... Sam wiesz...
- Tia. Tylko przyjaciele. - Objął ją lewą ręką. - A więc czego chcesz?
- Czy jak przyjdę to muszę od razu czegoś chcieć?
- Przeważnie.
- Skąd wiesz, że teraz też tak jest?
- Wyczuwam to. - Odpowiedział, a ona się uśmiechnęła i poprawiła głowę trochę bardziej się wtulając. - A więc?
- No dobra... Chciałam zapytać czy mogę pojeździć na twoim qniu.
- Nie.
- No aw.. ;w;
- Jeszcze spadniesz i rozwalisz sobie głowę.
- Będę ostrożna.
- Nie przeczę, jednak Aaron to nie twoja słodka Kira, która nikogo by nie skrzywdziła.
- Przecież już na nim jeździłam.
- Ze mną.
- Co za różnica?
- Duża ale jak chcesz... Nie biorę odpowiedzialności za uszkodzenia.
- Nie musisz. Sama się zregeneruje.
- To jak chce..~ Nie dała mu dokończyć tylko zerwała się z krzesła i pociągnęła za sobą. W biegu zdążył tylko złapać płaszcz, jednak lecąc przez korytarz nie zdołał go założyć, bo ciągle musieli wymijać idących korytarzem zwiadowców.
Na zewnątrz był jeszcze śnieg, jednak gdzieniegdzie były duże plamy bez białego puchu. Brunetka wyczuła pod stopami lód. Zaczęła po nim jechać i zobaczyła jak kawałek dalej ucieka Tobi goniony przez Deidare. Śliska nawierzchnia się skończyła i dziewczyna zaryła nosem w piach. Sekundę później wylądował na niej czarnowłosy (co wyglądało trochę dziwnie... ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Tobi spojrzał w ich kierunku i się zatrzymał, przez co wpadł na niego blondyn jednak nie przewrócili się.
- Czego się zatrzymujesz idioto?! Miałeś uciekać!

- Ale pan i pani chan się gwałcą! - Zaczął krzyczeć, a blondyn spojrzał tam gdzie dynia.
- O kurde! Masz aparat? - Spytał, a dynia smutna zaprzeczyła kiwając głową. - No trudno, co Tobi zobaczył to nie odwidzi. I tak pewnie wszystkim rozpaplasz. Dobra innym razem cię wysadzę masz wolne. - Powiedział i odszedł, a dynia zaczęła tańczyć. Schowała się w krzakach i zaczęła ich obserwować.
Podpułkownik sturlał się z dziewczyny i leżał na plecach. Brunetka ułożyła się do niego prostopadle i położyła głowę na jego sześciopaku jak na poduszce.
- Nie boisz się, że zrobię ci krzywdę?
- Nie. A nawet jeśli to nie będzie twoja wina, a ja nie zamierzam opuszczać przyjaciół. - Po tych słowach się uśmiechnęli do siebie. Usłyszeli jakieś rżenie i krzyk Tobiego, który uciekał przed Aaronem.


- UAAAAAAAAAAA! GRZECZNY KONIK! TOBI NIE CHCIAŁ! TOBI PRZEPRASZA! AAAAAAA! - Wrzeszczał gubiąc nogi, a koń wściekły rżał i kopał powietrze wymachując dziko głową. Jade i Guren podnieśli głowy i śledzili wzrokiem wściekłego ogiera.
- Co z tym koniem jest nie tak? - Spytała zielonooka.
- Wszystko. Na pewno chcesz na nim jeździć?
- No, a jak! - Podniosła się i chciała podejść do rumaka ale Tobi się za nią schował i wyrżnął o własne nogi, upadając na podpułkownika, który tylko poczuł jak go dociska do ziemi.
- Tobi przeprasza! Czy Guren - chan nie będzie gonił Tobiego jak Deidei sempwai? - Spytał, a czarnowłosy zdążył tylko spojrzeć na niego bo zaraz nadleciał wściekły rumak, który zarżał dziko i złapał dynię za płaszcz.
- Grzeczny konik... - Wyjąkał i nagle koń rzucił nim gdzieś w krzaki. Ichinose opierając się o konia wstał i go skarcił.
- Dobra. Podejdź podsadzę cie. - Powiedział, a Jade w podskokach podleciała do niego. Wsadził ją na konia i prowadząc go za kantar ruszył do stajni.
- Ale ja umiem jeździć...
- Ten koń ci pokaże, że nie umiesz. I jak już chcesz na oklep to chociaż w ogłowiu. - Gdy doszli do wejścia Guren zawołał kogoś kto się tam plątał i kazał mu przynieść ogłowie Aarona. Przełożył koniu wodze przez szyje, złapał pyszczek, zdjął kantar i założył ogłowie. Po dopinał wszystkie paski i sam wskoczył na konia. - Pierwszy raz z nadzorem. - Oznajmił i gdy chciała coś powiedzieć zatkał jej usta dłonią. - Bez żadnych sprzeciwów.
Jeździli tak z pół godziny. Koń wydawał się spokojny więc dziewczyna poprosiła przyjaciela by pozwolił jej spróbować samej. Z oporem się zgodził, co jednak nie skończyło się dobrze... Gdy tylko zsiadł, ogier uszedłszy kilka kroków stępem zaczął wierzgać i stawać dęba. Jego właściciel zrobił facepalma i chciał do niego podejść by uspokoić zwierzę lecz został prawie staranowany i na dodatek koń tak mocno pociągnął z zadu, że dziewczyna wyleciała z grzbietu i wleciała w jakieś okno. Ichinose złapał wodze i kazał temu samemu zwiadowcy co podawał mu ogłowie rozstępować konia i odprowadzić do boksu, a sam poleciał zobaczyć co z Braun. Koń posłał oburzoną i zawziętą minę do zwiadowcy, który tylko przełknął ślinę.


***Kilka minut wcześniej***


Hidan otrzymawszy list zmierzał do wyznaczonego pokoju. Poprawił sobie włosy i podrzucił banana, którego trzymał w ręku. Z jego miny można było wywnioskować wiele podejrzanych rzeczy. Był tak dumny z siebie, że nawet nie podejrzewał, by wydarzyło się coś podejrzanego. Otworzył drzwi i rozejrzał się po pokoju. Wyglądał trochę dziwnie jak na pokój dziewczyny. W zasadzie takiego nawet nie przypominał. Wzruszył jednak ramionami i wszedł, zamykając za sobą drzwi. Przed nim było okno pod którym równolegle stało łóżko. Postać leżąca przodem do okna była półnaga. Podszedł bliżej z taką miną jak na korytarzu i chciał zagadać. Najpierw na odległość. Chrząknął, a białowłosa postać przekręciła się do niego. Usiadła i odgarnęła włosy z twarzy.
- HAAA?! CO TO MA KURWA ZNACZYĆ???!!! - Oburzył się srebrnowłosy. Jego mina była wręcz piękna. - CO TY TU ROBISZ PEDALE?!! - Wydarł się na widok Shinyi w staniku z muszelek i... Syrenim ogonie?! (xD) Oczywiście pod kolor jego oczu. Białowłosy zamachał ogonem i posłał mu buziaka (Przepraszam Aleksy xDDDD) na co Hidan zaczął

szykować kosę. Chciał na niego ruszyć lecz w tym samym momencie coś przywaliło w okno. Szyba się posypała, a do pokoju wpadła Jade.
- Ał... - Jęknęła wstając. Miała trochę pocięte ręce ale nie przejęła się tym. Drzwi się lekko uchyliły i zajrzała przez nie Iris. Hidan się odwrócił i widząc obie dziewczyny jeszcze bardziej się wściekł.
- NIE ŻYJECIE! I WY I TEN PEDAŁ! - Jade się podniosła i migiem wypadła z pokoju i razem z Iris zaczęły spintalać przed rozwścieczonym nieśmiertelnym.
- Zaczekaj! - Wołał za nim Shinya-Syrena. Zeskoczył z łóżka i na ogonie zaczął za nim biec.

Pain i Itachi szli właśnie do Sasoriego, gdy musieli zejść ze środka ''ulicy''. Prosto na nich nacierali: Leiden z Braun, Hidan i Hiragi. Błyskawicznie ich minęli i lider z czarnowłosym zrobili facepalm'a.
Uciekający po drodze minęli też Kisame, który patrzył na białowłosego. Syreni generał się zatrzymał, oparł o ścianę.
- No hej rybciu... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Powiedział i musiał zacząć wiać, bo rekin wpadł w szał i zaczął go gonić ze swoim mieczem.
- WA! ZNOWU TO SAMO! WY RASIŚCI! JA WAM DAM! TAK WAS BOLI, ŻE JESTEM INNY?! - Zaryczał. I tak oto do pościgu dołączył Kisame (xD). Gdy byli koło szafy Erena, drzwi od niej się otworzyły i dziewczyny padły na ziemię.
- Eren debilu! Pukaj jak wychodzisz! - Wrzasnęły. Brunet wyszedł w zasadzie to wyjechał z szafy na złotym lwie, który elegancko jak na króla przystało wstrząsnął grzywą.
- Witajcie walczący za pokój. Wraz z królem Erenem przybywam zasiać w waszych sercach odrobinę wiary w... - Nie dokończył, bo przyjaciółki widząc, a co dopiero słysząc lwa zaczęły uciekać szybciej niż wcześniej. Hidan zdziwił się gdy leciały w drugą stronę. Spojrzał w kierunku przeciwnym do ich biegu i sam wrzasnął przerażony i zaczął uciekać. Kisame z białasem też zrobili odwrót taktyczny. (xD)
- Czcigodny Aslanie zaciupmy tego balerona w konserwach mielonych! - Złoty zwierz spojrzał na chłopaka karcącym wzrokiem.

Tobi spacerował za Hanji z jakąś paczką. Mieli rozmnożyć jej zawartość.
- A więc mój drogi, ja ci wszystko opowiem jak to jest w zaświatach. Więc słuchaj uważnie:
Gdy Erwin i młody kaptur i ten dupoliz Oluo byli martwi... Mieszkali na chmurach i jedli owce.
- CO?!
- No i gdy chcieli spierdolić to zaczął ich gonić Bóg na czworaka po gwoździach z dynamitem, a oni dosiedli kaptura bo okazał się konikiem Jean'eczkiem. No i Oluo chciał go złapać za ogon, ale że to nie jest typowy koń to ten się wściekł i zasadził mu kopa, a Erwin który był głównym jeźdźcem odwrócił na chwilę głowę i wrąbali się do rowu. A w tym rowie były bagna, ale jeszcze zanim tam wpadli to przy tym rowie były wiaderka i dupoliz założył sobie jedno na łeb i dopiero wtedy Erwin się odwrócił i zobaczył Boga jak jedzie na odwrocie własnego konia...
- Czyli jak?
- No zadem do przodu, na grzbiecie, do góry nogami i szyję też wziął do góry ale do dołu i uszy służyły za kierownicę. No i wtedy wpadli do tego rowu. Następnie przybył diabeł i rozciął drogę, którą mogli iść ale nie mogli bo to była jakby tapeta i on to rozciął i było widać czerwono ogniste piekło i chciał ich pochłonąć do tego piekła i nawet prawie się z tym Bogiem pobił ale gdy Oluo zapiszczał z przerażenia to Lucyfer też się wystraszył i spierdolił do siebie zaszywając to rozcięcie. Erwin się podniósł ale już nie był blondynem i w zasadzie to był cały czarny i oni jak już wyleźli tacy zmurzynieni to i ten jeździec odwrotów konia się przeraził i wrócił do swoich gwoździ. Ale, że w rowie też były zasadzone gwiździe to biedny koń się nadział i zrozumiał po co były te wiaderka. - Tobi wpatrywał się w nią jak zaklęty, przykładając palec do miejsca na masce gdzie powinny się znajdować usta. Okularnica w tym czasie skończyła rozmnażać zawartość paczki i kazała dyni iść oddać ją do adresata. Przeczytał co było napisane na górnej części i popędził do odpowiedniej osoby.

Pain i Itachi po znalezieniu Sasoriego siedzieli w jadalni ponieważ tam chwilowo było najciszej i mogli obmyślać taktyki przejęcia władzy nad światem! Chwilę później dołączył do nich Deidara.
- Gdzie reszta? - Spytał lider.
- Lepiej, żeby Hidana i T..~ - Nie zdążył mu odpowiedzieć blondyn bo do jadalni wparował Tobuś.
- Itachi! Itachi! Mam dla ciebie paczkę! - Potknął się na prostej podłodze i pudełko wypadło mu z rąk. Przeleciało nad głową Deidary i ustało przed czarnowłosym.

- Co to ma być? - Zapytał zaglądając do środka. Wyjął jakąś książkę i po okładce od razu poznali co to jest. Sasori, Pain i Itachi strzelili facepalm'y, a blondyn wyrwał mu jeden egzemplarz i zaczął czytać. Tobi szybko się podniósł i dołączył do niego.
- Zapewne miało to trafić do Hidana. Od kiedy on czyta książki tego starego zboczeńca? - Spytał Sasori.
- Zbok od dawna czyta pornole zboczonego, pustelnika nie wiedziałeś? - Spojrzał na niego Itachi odsuwając od siebie pudełko.
Chwilę później do pomieszczenia wpadła grupka uciekająca przed Yeagerem i jego Aslanem (xD).
- O kurwa! Oni lwy hodują!
- Ty! Ja jestem pumą! Weź bo się zaraz obrażę >.> - Zjechała go Iris.
- A pierdol się! - Odkrzyknął jej mimo, że stała koło niego. Spojrzał na Deidarę i pudełko na stole. - Zajebiście! Moje książki przyszły! - Ucieszył się. Rzucił na pudełko i wyjął egzemplarze. W pudełku znajdowało się jeszcze pięć egzemplarzy. Jeden  miał zanieść Mike'owi ale Iris poprosiła by chwilę zaczekał. Wzięła kartkę i nakleiła litery by układały się w zdanie:
''Masz prezenta, tylko nie zgwałć Erwina xD'' i na końcu odręcznie podpisała się ona, brunetka i Hidan. A! No i Shinya, który nie mógł sobie darować. Na końcu napisali dłuuuugie ''XDDDD'' na przemian pisząc i naklejając ''D''. Hidan ruszył do Zachariusa.
- Boże jakim trzeba być idiotą, żeby wykleić tekst i się odręcznie podpisać własnym nazwiskiem... xDDDD - Złapała się za głowę brunetka.
- Nie mam pojęcia, ale jak to zobaczyłam to się popłakałam xD Mina Erwina była bezcenna...
- Wyobrażam sobie... - Rozmarzyła się i nagle zobaczyła Mikasę. Rzuciła się na nią i zaczęła tak mocno ściskać, że czarnowłosa się dusiła. - Mika! Twoja Eren być jebnięta w łeb!
- Czemu mówisz o nim w rodzaju żeńskim? - Spytała. Wygrywając walkę o tlen.
- Bo.. Nie wiem. Ale przyprowadził tu złotego lwa!
- Wszystko z tobą dobrze?
- NO! Wszyscy go widzieliśmy! - Wskazała na białowłosych, rekina i Hidana, którego już nie było. - No i Hidan..
- A czemu Shinya jest syreną? - Wtedy członkowie organizacji spojrzeli na Hiragiego.
- Bo... Lepiej nie wnikać... I na pewno z Iris nie mamy z tym nic wspólnego!
- Ty debilu! Wkopiesz nas! - Grupa Akatsuki strzeliła facepalm'a.


Srebrnowłosy idąc do Zachariusa wstąpił do pokoju Jade i wrzucił jej książkę na biurko. Wychodząc wpadł na Gurena.
- Wdziałeś gdzieś Jade?
- Yy... No była ale zaraz pewnie zrobi dużo hałasu więc poczekaj. A tym czasem... - Wcisnął mu książkę.
- Co to ma być? - Podpułkownik spojrzał na okładkę i uniósł jedną brew.
- JAK TO CO?! Najlepsza książka foreffffaaaaa! Czytaj! Może ci się niebawem przyda. - Mrugnął do niego i ruszył do pokoju Iris.
- Ja pierdole... - Odwrócił książkę by obczaić streszczenie.
- Nie pierdol, bo to się źle skończy! Albo w sumie to możesz masz nowe możliwości z tą książką! ( ͡° ͜ʖ ͡°)  XDD - Rzucił z drugiego końca korytarza Hidan. Ichinose wszedł do pokoju trzaskając drzwiami i rzucając książką o ścianę. Usiadł na łóżku i skrzyżował ręce. Był lekko poirytowany ale jego oczy ciągle uciekały w stronę egzemplarza. - Kurwa.... - Odchylił się do tyłu i skierował twarz do sufitu. Niestety nie wygrał z własną ciekawością i sięgnął po książkę i zaczął czytać.
Hidan po podrzuceniu książki białowłosej poleciał szukać Mike'a. Znalazł go na dworze pod oknami kwatery. Podbiegł go niego i zaczął się drzeć.
- Ej! Ty! Mam coś co ci się powinno spodobać! - I rzucił mu w głowę ''cegłą'' tak, że blondyn zobaczył gwiazdki i padł. - O! Jashin! Ofiara dla ciebie! - Zaczął się modlić gdy nagle usłyszał wrzask Braun.
 - Debilu jeden! Pojebało cię?! NA CHUJA MI TE PORNOLE?!!! - Wydarła się na całe gardło. Obok otworzyło się okno Gurena, który zaczął się im przyglądać. - Zmieniłam się i daj, żeś mi święty spokój! - Wywaliła książkę przez okno, prawie trafiając mu w głowę ale zrobił  krok w bok.
- No co ty odpierdalasz?! To jest świętość!
- Chuj mnie to obchodzi!
- Czyj?
- Co czyj?!
- Chuj ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- SAM JESTEŚ CHUJEM PIERDOLONY ZBOKU! JEB SE KURWA DZIURKĘ OD KLUCZY! - Warknęła.
- Mam takiego pytona, że chyba mi się nie zmieści. No ale jak tam chcesz. Potem ci ją mogę przynieść jak chcesz ale jak coś to możesz pożyczyć albo dostaniesz wykład.
- Jaki... Kurwa... Znowu... Wykład?!!!
- No jaka ty tępa jesteś... Jakbyś chciała wykorzystać to w praktyce to twój emmm... Demon? xD Ej... dobre... No nie ważne xD Twój demon ( ͡° ͜ʖ ͡°) Też ma. Więc nie musisz się martwić on ci wszystko zapewne nawet zaprezentuje!
- HIDAN! - Zagotowało się w niej. - JESTEŚ JUŻ MARTWY!
- Mnie nie da się zabić! No ile razy mam wam powtarzać?!
- KURWA ZAJEBANA! ZAMIENIĘ SIĘ W TYTANA I CIĘ ZEŻRĘ!
- Jade nie przesadzaj. Ta książka nie jest jakaś masakryczna. - Odezwał się w końcu Guren.
- CO?! Ał! - Dostała książką w łeb od Hidana. - Guren! Przeszedłeś na złą stronę mocy! Pojebało cię?!
- Ziomek! Tak trzymaj moja krew! A teraz bierz ją! - Oboje zamurowało. Jade zacisnęła wściekła zęby i rzuciła pornosami w podpułkownika, który był tak zamurowany, że nie był wstanie zrobić choćby centymetra. Dostał w skroń i otrzeźwiał.
- Za co?!
- Dla kurwa zabawy! - Ustała na parapecie i przyłożyła dłoń do ust.
- Nie rób tego! Zamieszanie się zrobi! Nie wystarczy ci, że już cały korpus słyszał jak się drzesz?
- Chuj mnie to! - I skoczyła.
- Idiotko...
- WAAAAAAAAAA! - Darła się spadając. Wcisnęła Hidana w ziemię i siedziała nie ogarniając sytuacji. - Co tu się odjebało? - Zaczęła się rozglądać.
- Ja jebie... -  Powiedział pod nosem czarnowłosy i zamknął okno, wracając do lektury (Przepraszam Guren... xDDD)
- Ile ty ważysz?! - Warknął srebrnowłosy.
- Eeee na oko 56 ale trochę mi się ostatnio przytyło, co mówią, że nie widać ale ja to wiem. Bo mi się dużo żreć chciało.
- Yhy taaa... Czyli ile?! 70?!
- Nie no... Z... 60...?
Głowa chłopaka opadła na ziemię. Widział wszystko do góry nogami nawet biegnącą do nich Iris.  W ręku trzymała...
- Hidan co ty sobie wyobrażasz?! Shinyi to daj, a nie mi! - Warknęła i rzuciła mu książkę na twarz.
- Ała! Suko! Kolejna... >.<
- Nie dziwię się.
- Iris ;w; - Zawyła Braun.
- Czo siem stałgo?
- Nie uwierzysz.
- Nie uwierzę...
- Gurenowi spodobały się te pornole!
- Tak... Masakra... Czekaj... CO?!
- NO!
- O kurwa xD MIŁEJ ZABAWY XDDDDD
- NO NIE! Kurwa kolejna ;w; W ogólem tom... Ostatnio jakoś chce mi się dużo mielić. Ciągle bym coś wpierdalała. - Zobaczyła bułkę, którą trzymała Leiden w drugiej ręce i jej wyrwała.
- Może masz zachcianki.
- Hę?
- No bez jaj... Nie wiesz o co mi cho?
- Co ty mi sugerujesz?!
- Ty już wiesz... ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kto cie tam wie, gdzie cie wywiewa w nocy...
- WAAAAAAAAA! Jak ja nikogo nawet nie tykałam!
- Yhy... A czarny...? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kilka kroków, kilka gestów. Czary mary hokus pokus i już...
- DEBILU! NIE ĆPAJ PAINA! NIE GADAM Z WAMI! - Wstała z Hidana i ruszyła gdzieś w pizdu daleko od nich. Iris chciała iść ją pobić, za ostatnie ale uznała, że jeszcze będzie inna okazja.

(Yyyy.... Kolesław odłóż czekoladę... Albo co tam ćpasz... I oddawaj, teraz ja piszę .l. XD)

Pod koniec tego zjebanego dnia Deidara wszedł pokoju i rozejrzał się. Po Tobim ani śladu. Odetchnął z ulgą i podszedł do swojego łóżka. Odkrył kołdrę i wziął ukryty list. Jak skierował się do biurka, zobaczył, że leży na nim jeszcze jeden liścik. Zmrużył podejrzliwie brwi.
- Jak to znowu Tobi, to go wysadzę... - Jednak to nie było od jego partnera. Liścik nie był w kopercie. To była zwykła, mała karteczka.

(Kolesław, w ogóle czemu Shinya Iris pocałował XDDDDDDDD?)

Zaczął śledzić tekst wzrokiem. Było tam napisane między innymi to, że ma piękne włosy, cudowne oczy, jest po prostu najpiękniejszy i inne rzeczy. A i że uratował świat przed zagładą przepychaczy. Po przeczytaniu tego miał na twarzy wytrzeszcz. Wtedy usłyszał szept.
- Masz naprawdę piękne włosy, sempwai <3
- TOBI!!!!!! KIEDY TY TU WLAZŁEŚ?!
- KYAAA! - Zamaskowany chłopak zaczął uciekać, a wściekły blondyn gonił go z zamiarem zamordowania po całym pokoju. - Tobi nie chciał! Tobi to dobry chłopak!!! - Darł się wymachując rękami na wszystkie strony.
- NIE! Jesteś bardzo złym chłopakiem, hm! Wspierasz zło, szatanie!
- Jak Deidei sempwaii może tak mówić?! - Zaczął płakać i uciekł z pokoju. Dei stał tak i przyłożył sobie dłoń do czoła próbując się uspokoić.
- ... Lider-sama... Dlaczego ty przydzieliłeś mi tego idiotę? Już z Sasorim się lepiej dogadywałem niż z nim, hm... Dobra, nieważne... W ogóle kto do mnie pisał?

Tymczasem Iris weszła do kuchni, żeby odpocząć po tym dniu, który był pełen wrażeń... Których nie wymaże się już z pamięci... Zrobiła sobie herbaty i usiadła przy stole. Nie było w kuchni prawie nikogo, tylko paliła się lampa. Nawet Jade gdzieś spierdoliła i stał się cud, bo nie miała fazy i nie darła się na cały korpus. Białowłosa popijała spokojnie herbatkę, dopóki się ktoś do niej nie przysiadł. Uniosła wzrok i zobaczyła czarnowłosą dziewczynę ze złotymi oczami. Zmrużyła brwi i zrobiła podejrzliwą minę. Dziewczyna siedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Chcesz czegoś? - Mruknęła bez większego entuzjazmu i wzięła kolejny łyk.
- Ty jesteś Iris, prawda?
- ... Tak, powiesz w końcu  o co chodzi?
- O nic, chciałam cię poznać. Od dłuższego czasu chciałam to zrobić... Ale ciągle obok ciebie byli ci ludzie w tych płaszczach...
- ... Mhm...
- Mam na imię Ross. - Wtedy w głowie Iris pojawiła się pewna scena z jakiegoś czasu wcześniej...

- Łosz cholera... To ja może ten... Chyba Ryuk mnie woła muszę iść!
- Kto?!
- A co ja powiedziałam?
- Jakiś Ryuk.
- Serio?! Chodziło mi o Ross.
- E...?
- Taką laskę, która ma pokój koło mnie.
- Nie znam.
- Bo ona jest nieśmiała i prawie w ogóle się nie pokazuje. *Mam nadzieję, że nie ogranie, że takiej osoby nawet nie ma... xd*

Wtedy Iris zaczęła krztusić się herbatą. Jak uspokoiła się spojrzała jeszcze raz na dziewczynę.
- To ty naprawdę istniejesz?!
- Eeee?
- Yyy... Znaczy, miło mi... xd
- Oo, mi też! - Podała jej rękę. Białowłosa ją uścisnęła. Nagle do kuchni wleciał Shinya na magicznej miotle Nimbusie 2000 i Jade pod miotłą, która się jej uporczywie trzymała i darła się.
- C-co... Kurwa no, już spokój by był  i wy, dwa świty musicie ciągle coś odwa-Waa! - Musiała wykonać unik, bo by w nią wjechali. - Mówię do was!
- Ale my sprzątamy! - Bronił się Hiragi.
- Ta, jasne! Gówno, nie sprzątacie! Do łóżek, ale ju~ - Dostała od Jade kopa w twarz i padła na ziemię. - Jade... Ty...
- Przez przypadek! Teraz będziemy wchłaniać okruchy! Shinya! Wciągaj!
- Wciągam! Czekaj...
- Co?
- Napierdalać?
- Napierdalaj.
- Napierdalam! - Zaczął wsysać miotłą okruchy. Wtedy Jade wylądowała pod ścianą, a Shinya zaczął walić miotłą w podłogę.
- Shinya, miałeś to wchłaniać, a nie w to nawalać! - Darła się brunetka.
- Kazałaś mi napierdalać!
- Ale nie w takim sensie! - Ross patrzyła się na nich jak na idiotów. Iris dalej leżała znokautowana przez Jade na ziemi i liczyła gwiazdki nad jej głową. Jednak zaraz się ogarnęła i powoli podniosła.
- Ej.. Świry. - Braun i Hiragi spojrzeli się na nią. - To jest Ross.
- Ross? - Powtórzyła Jade.
- Ta co ci opowiadałam na przed świętami.
- Eee?
- No ta co była, ale jej nie było, ale jednak jest.
- Aa.. Aha...
- A ciągnik pamiętasz? Cium, cium?
- Pamiętam...
- Cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium, cium... [5 pjerdyliarduf cium, cium później]
- DOBRA, WYSTARCZY! - Krzyknęła Jade znowu nokautując Iris, która tym razem zamknęła się i padła nieprzytomna. - NO! I LEŻ TAK DO RANA TY ŚWIRUSKO, TY! A to ja podobno jestem pacanicą... Pfi!
- Jade... - Wycedziła Iris, która zadziwiająco szybko się ocknęła. - Jeszcze raz mnie jebniesz...
- Eeee.... To ja ci może zrobię kompres, albo coś?
- WAAAA!
- KYAAA! - Brunetka zaczęła spierdzielać przed wściekłą Leiden, która by ją zabiła jakby ją złapała.

Rano Jade dostała fazy... Wstała z łóżka i w piżamie wyleciała z pokoju. Wzięła wiadro i zaczęła w nie napierdalać patykiem drąc się "KOREA KURWA". Jednak wtedy usłyszała jakąś rozmowę. Zatrzymała się łącząc usta w prostą kreskę i skampiła się pod ścianą. Wychyliła się zza niej i zobaczyła Deideia rozmawiającego z Ross. Zmrużyła oczy. Dziwnym trafem jej nie usłyszeli. To naprawdę dziwne...
- O nie. Tak być nie będzie. Oni nie będą sobie flirtować... Detektyw Jade Braun wkracza do akcji. - Założyła wiadro na głowę i położyła się na podłodze. Zaczęła pełznąć w ich stronę. Była coraz bliżej w celu usłyszenia o czym oni tam gadają. Jak była pod nimi i udawała... chuj wie co słyszała wszystko. - *Hehe, mój kamuflaż jest zajebisty. Hehe, nikt nie spodziewa się wiadra!*
- I... Masz naprawdę ciekawy pogląd na sztukę. - Bełkotała Ross.
- Podoba ci się?
- Tak! Jest naprawdę... To takie twórcze...
- Co ci się w tym podoba, hm?
- Eee... No to.. Jak to robisz...
- Uch.. A co robię?
- No.. Sztukę...
- A ty wiesz w ogóle co ja w niej robię?
- No tak!
- Co?
- ... Sztukę...
- ... - Nie odpowiedział i chciał odejść. Wtedy złapała go za rękę i miała buraka na twarzy.
- Posłuchaj... - Szepnęła uwodzicielsko, na co blondyn rozszerzył oczy. - Masz piękne włosy.. i piękne usta... - Zaczęła się przybliżać z dzióbkiem. Wtedy Jade wkroczyła do akcji. Zerwała się z podłogi i zaczęła się drzeć:
- PEDOFIL! PEDOFIL!
- PEDOFIL! - Obróciła się i zobaczyła Tobiego, który też miał wiadro na głowie.
- *Wiedziałam, że ten kamuflaż jest zajebisty!* PEDOFIL! PEDIFIL!
- GWAŁCĄ SIĘ NA KORYTARZU! GWAŁCĄ SIĘ! - Darł się zamaskowany chłopak. Ross puściła Deideia i zaczęła spierdalać.
- Yyy... - Wydukał blondyn.
- Nie musisz dziękować. - Oparła się na nim brunetka.
- EEE... Co to było?
- Tobi uratował Deideia-sempwaia przed gwałtem! Czy teraz Tobi to dobry chłopiec?! - Wskoczyła na nich dynia.
- NIE, TOBI! JESTEŚ SYNEM DIABŁA!
- Ale Hanji-sama.. - Wtedy Jade zdzieliła go w maskę, przez co prawie połamała sobie palce. - ... Czemu bijesz dobrego chłopca?
- Tobi! Czemu ty mówisz na Hanji "sama", a na Gurena "chan"?! Co to ma być?!
- Bo Tobi jest dobrym chłopcem!
- .... Jaki znowu gwałt?! - Przerwał Dei ten nonsens.
- No Ross chciała cię zgwałcić! - Krzyczała Jade.
- Co?!
- Mówię ci! Wyczuwam takie rzeczy na kilometr!
- No dobra, D-Z-I-Ę-K-U-J-Ę. - Przeliterował. - Zadowoleni?
- TAAK! - Zawołali jak dzieci i przybili piąteczki.
- Super, a teraz dajcie mi spokój, hm...
- Niee! - Mruczała brunetka.
- Co znowu?
- Lubisz ją? - Spytała podejrzliwie.
- Wat?! Jakbym ją lubił to bym od niej nie uciekał!
- A, okej! - Zrzuciła z siebie Tobiego i zeszła z Deia, po czym zaczęła pędzić przed siebie. Bez pukania wbiła to pokoju białowłosej.
- Whoa, whoa! - Mówił Kiba. - A jakbym był goły to co?!
- Kiba! - Krzyknęła
- No dobra.... - Mruknął.
- Gdzie Iris?!
- Skąd mam wiedzieć?!
- Tu jestem. - Usłyszała cichy głos. Podeszła do szafy i otworzyła ją. Wyleciała z niej białowłosa w śpiworze.
- CZEMU ŚPISZ W SZAFIE?!
- Bo tam jest fajnie...
- Dobra, nie wnikam, chodź! Czekaj... Ty nie śpisz! Jesteś ubrana!
- ...
- Co ty tam do cholery robisz?! Czekaj, nie chcę wiedzieć... Chodź, idziemy na misję!
- Jaką znowu misję... - Mruczała jak Jade ciągnęła ją po podłodze. Zamknęła drzwi i postawiła białowłosą na nogi.
- Słuchaj, mam plan ( ͡° ͜ʖ ͡°)...
- Jaki znowu plan...
- Etap pierwszy: Wyrzucę Deideia przez okno...
- A.. Czekaj, co?! Posrało cię?! Czemu?!
- Bo chcę cię z nim spiknąć!
- A.. CZEKAJ, CO KURW~ - Brunetka przyłożyła je dłoń do ust. - KWEFF! MGFFMGF MMNDNDMS
- Już?
- Tak... - Odłożyła dłoń przyjaciółki. - To.. CZEMU?!
- No, a czemu nie?! Ten dupek cię tak zostawił :c Musisz kogoś mieć!
- Jade... Weź ty się sobą zajmij, a potem mi kogoś szukaj! - Krzyknęła.
- Ale ja już się zajęłam!
- Oo..
- Nieważne, chodź za mną.
- A co jak go nie chcę?
- A kogo chcesz?
- Kurwa, nikogo!
- Paina? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Jezu, ciebie serio posrało.
- Itachi ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
- Zamknij się, debilu, bo cię jeszcze któryś usłyszy i na idiotkę wyjdę!
- Wiem, Hidan! XDDDDD
- NIE! O Boże... NIE!
- A więc Raito!
- Sami psychole...
- Raito to psychol?
- Wszyscy w tym korpusie to psychole.
- A no tak, ej! Nie zmieniaj tematu! Idziemy po Deia i koniec!
- Jprdl...  - Westchnęła.

Były teraz zaczajone za kanapą, a Dei stał idealnie przed oknem, które było otwarte.
- Nie możesz go tak po prostu wyrzucić przez okno... - Jęknęła Iris.
- Daj spokój, nie zabije się...
- Ale... Potłucze się.
- No i co?! Dawaj! Idź na dół! Ja ci go wywalę i mu pomożesz!
- Nie wierzę, że to robię...  -Westchnęła i pobiegła na dwór. Jak była kawałek do wyznaczonego okna weszła do jakiś krzaków i przyglądała się dokładnie. Wtedy usłyszała jakiś krzyk i przez okno wyleciała Hanji ze słoikiem pełnym ostryg.
- *Wtf?!*

Jade stała przed oknem. Akurat Dei pochylił się na coś i znienacka pojawiła się Hanji z ostrygami. Jak blondyn zobaczył co brunetka chciała zrobić patrzył się na nią przerażony.
- Yy.. Jade...?
- EEEEEEE.... - Spojrzała w sufit i zaczęła gwizdać. - Pfff! Pfff!
- TO NAWET NIE BRZMI JAK GWIZDANIE!
- KYAAAAAAAA! - Krzyknęła i zaczęła wiać.
- Ej! Wracaj tu! - Zaczął ją gonić. Brunetka biegła tak szybko, że prawie się wyjebała, ale zdołała uciec Deideiowi. Jak ciężko oddychała za jedną ze ścian postanowiła wrócić do przyjaciółki. Po wyjściu na dwór zobaczyła białowłosą w krzakach.
- Jade, wywaliłaś Hanji przez okno, debilu.
- Cicho, wiem przecież. Plan był dobry...
- Ale wykonanie spierdoliłaś.
- Cicho, nie znasz się! Dobra... Czas na etap drugi...
- O nie...
- Przebiorę się za pedofila...
- ... XD
- I będę próbowała go zgwałcić...
- Eeee..............
- Wiem, przebiorę się za Ruchacza!
- ...
- Heja, suki, co robicie? - Zobaczyły za sobą Hidana i krzyknęły.
- Hidan, wybawco! - Krzyczała brunetka. - Znajdź mi strój Ruchacza! Muszę zgwałcić Deideia!
- Co, kurwa?!
- Ych... Muszę spiknąć Deideia z Iris.
- Co?
- NO IRIS Z DEIDEIEM!
- Kto to jest Iris?
- NO ONA! - Wskazała palcem na wściekłą na nią  białowłosą. Dała jej swój niewinny uśmieszek.
- Eee... A kto to Deidei?
- DEIDARA! BARBI!
- Aaaaa on. Czekaj, coooooo? Przecież oni do siebie nie pasują!
- No właśnie! - Warknęła Iris.
- Jak to Barbi nie pasuje do tego białasa? Ten ciemniejszy, ten jaśniejszy... No i mi moje przepychacze mi zniszczyli!
- No i co? I tak do siebie nie pasują.
- Ale ty jesteś zazdrosny... Dobra, to was zeswatam!
- Co!? - Krzyknęli razem. - Pojebało cię?! Kurwa, nie mów tego co ja! - Dalej się darli.
- Czemu ty też tak przeklinasz, do chuja?!
- Dobra, nie to nie, zeswatam sobie syrenę z masochistą. - Hidan spojrzał się na nią, po czym zrozumiał o co jej chodzi.
- EJ! - Krzyknął. - Ja ci kurwa dam "masochista"!
- No, a nie? XD Ale wy nawet do siebie pasujecie! Macie kolor włosów podobny... Też tak przeklinacie... Jesteście nienormalni i ciągle wszystkim grozicie, że ich zabijecie... No i jesteście masochistami! xD - Spojrzeli się podejrzliwie na siebie.
- Bo masochiści są fajni, bo nie zaśmiecają świata jak wy idioci, ty, białas, Yeager, Tobi...
- Ej, ale Tobi jest fajny. - Warknęła na niego Iris.
- Yhy... Jakbyś znała go tyle co ja, to byś siebie w tym momencie wyśmiała.
- Ta, odezwał się. Ten co szedł z bananem na spotkanie z syreną.
- ZAMKNIJ SIĘ! NIE WYPOMINAJ MI TEGO!
- Hahah, to było cudowne... Miałeś taką minę pedofila, a potem jakbyś zobaczył nagiego Morsa XDDD. - Wpadły z Jade w bekę i zaczęły się ryć.






Kilka godzin później, gdy wszyscy już spali Hidan rozpoczął nocne wędrówki po korpusie. Zawędrował najpierw po pokoju podpułkownika. Wszedł po środka i dopadł się do szafy, a następnie zaczął z niej wszystko wywalać. Guren wściekły hałasem złapał poduszkę za rogi i przycisnął do uszu, gdy nagle dostał czymś twardym.
- Co jest?! - Usiadł i spojrzał na srebrnowłosego. - Co ty do cholery jasnej robisz z moją szafą?!
- O kurwa! Ziomku zajebisty... Nic... Śpij spokojnie, ja tylko szukam jednej rzeczy.
- Mianowicie?
- Już nic! :D Mam co chciałem. Albo czekaj jeszcze to! -  Złapał jakąś półkę i wyjebał ją przez okno. Ichinose był zbyt zmęczony by się teraz wkurzać i padł na poduchę z ręką na czole. Hidan upewnił się, że znów pochłonął go sen i poleciał do pokoju obok. Jakimś cudem był bardzo cicho, rozebrał brunetę i zawinął w kołdrę. Wciął na ręce i powędrował do szafy. Położył ją na plecach, a następnie to samo zrobił z podpułkownikiem, jednakże mniej delikatniej położył, no dobra rzucił go na nią. Przykrył ich kołdrą, wrzucił im jeden egzemplarz swojej książki, który należał do Jade, bo był w nieco gorszym stanie po tym jak nią rzucała w chłopaków.  Zamknął szafę i ewakuował się.

Rano gdy dziewczyna się obudziła, zaczęła machać rękami by się rozciągnąć. Przywaliła w coś twardego i szybko przetarła oczy. Znajdowała się w szafie. Chciała się  podnieść ale zorientowała się, że coś, albo raczej ktoś ją przygniata. Przy okazji dowiedziała się, że nie ma na sobie ubrań. Wrzasnęła, a leżący na niej Guren zakrył uszy.
- Kurwa.. Ile można gardło zdzierać... - Powiedział jeszcze przez sen, podkładając sobie pod głowę złożone dłonie.
- ZBOCZEŃCU JEDEN! - Przywaliła mu, na co dopiero otworzył oczy. - ZABIERAJ TE ŁAPY Z MOICH PIERSI! - Warknęła cała czerwona, a w jej oczach można było dostrzec ogniki śmierci (XD) Gdy czarnowłosy podniósł głowę zaczął ją skanować wzrokiem ale szybko zasłoniła się, a na jego twarzy pojawił się rumieniec, pierwszy raz od ich spotkania. Nawet wcześniejsze wydarzenia nie wywierały tego na nim. Po chwili wylecieli z szafy. Zaczęli się siłować o kołdrę. - CO TO MIAŁO NIBY BYĆ?!
- Kurwa skąd mam wiedzieć?!
- JESTEŚMY U CIEBIE W POKOJU! SPALIŚMY W TWOJEJ SZAFIE I TO CAŁKOWICIE NADZY! TŁUMACZ SIĘ! - Spod kołdry wyleciała książka. Gdy Braun ją zobaczyła jeszcze bardziej się wściekła. - Zabije cie chyba... - Syknęła.
- Ha?! Mogę ci przysiądź na kurwa głowę, że nie mam pojęcia co tu się odpierdoliło! ... - Zamilknął na chwilę. - Albo wiem...
- Co niby...?!
- Hidan... Był u mnie w nocy i coś majstrował przy szafie.
- Ja jebie...
- Dopiero nie chciałaś. - Spojrzał na nią sarkastycznie na co odpowiedziała wzrokiem wiercącym w nim dziurę. - Dobra, dobra spokojnie.
- Od kiedy to ci się na takie żarciki zbiera? Myślałam, że poważny z ciebie człowiek.
- Bo tak jest.
- Yhy... Akurat. - Wyrwała mu kołdrę i się w nią owinęła. Zanim mu ją całkowicie wyrwała zdążył złapać swoją. - Dobra dla rekompensaty. Masz iść. Do mojego pokoju po moje ubrania. Albo eskortować mnie czy nie ma ludzi na korytarzu. Potem idziemy zajebać tego zboczeńca.
- Zajebisty plan. Tylko daj mi się ubrać, co?
- Pomyślę. - Odwróciła się i zarzuciła też kołdrę na głowę.






~Kel&Gill 
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Happy Valentines 




PS: Naprawiłam te linkinagranie z naszymiże innymi blogami i na tym qniowym dodała pierwszy rozdział (taaak w końcu

I PACZAJTA W KOŃCU 4 ODC ZABAWY Z TAJTENAMI!
 xD)