- Co ja mam zrobić? Wiem, że teraz wyjadę z innej beczki, ale nie mogę już być z Levi'em.. To dla jego bezpieczeństwa.. Nie mogę pozwolić, żeby ten sadysta go zabił. Nie będę nikogo niepotrzebnie narażać..
- "Czyli jednak ten Raito ci coś zrobił." - Warknął Kiba.
- Nie, daj mu spokój.. Ych.. Czemu ja zawsze muszę się w coś wpakować..
- "Bo masz talent." - Mruknął, a Iris wstała. - "Gdzie ty znowu idziesz?"
- Muszę porozmawiać z Levi'em.. - Trzasnęła za sobą drzwiami i wyszła. Korytarz ciągnął się w nieskończoność. Była już metry od tego, gdzie był pokój kaprala. Kiedy była na rogu zatrzymała się nagle. Zobaczyła Ackermana.. z Kate?! Oni całowali się... Ale to nie było jak z Mandy... Nie starał się jej odepchnąć, a wręcz przeciwnie.. To mu się podobało. Iris zamarła, a jej serce stanęło po czym pękło. Miała szeroko otwarte oczy. Poczuła jak zaczynają ją szczypać. Przygryzła dolną wargę i odeszła. Zaczęła iść w kierunku pokoju. - To ja myślę o jego bezpieczeństwie.. Martwię się o niego... A on obściskuje się z tą szmatą.. - Warczała pod nosem. Otworzyła drzwi i zamknęła je z kopa. Rzuciła się na łóżko i skuliła się.
- "Już wróciłaś?" - Podbiegł do niej Kiba.
- Waaaaa! - Złapała mocno poduszkę i niemal ją rozdarła. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Wbiła paznokcie w poszewkę i po chwili rzuciła poduszką z całej siły o ścianę. Znów jej głowa opadła na łóżko. Biały wilczur wskoczył do niej i usiadł obok niej.
- "Co się stało..?"
- Ten chuj.. Fakt.. jest mały.. Ale też jest największym dupkiem jakiego znam! - Krzyknęła, a Kiba rozszerzył oczy. - Nie wierzę.. Że ja go chciałam bronić.. A on co?! Obmacuje się z Kate! - Zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Spłynęła pojedyncza łza, a Kiba się przemienił i ją przytulił.
- Daj spokój. Najwyraźniej nie był ciebie wart..
- Gówno prawda..! Ja jego nie byłam warta.. Co ja sobie myślałam... Że mogę być szczęśliwa..? Heh.. Co ze mnie za człowiek skoro zabiłam własną siostrę i matkę.. Nie zasługuję na szczęście..
- One były złe.. Postąpiłaś słusznie..
- Moja matka.. Była najgorszą osobą jaką znałam.. Siostra.. Ona się pogubiła.. Ta szmata namąciła jej w głowie.. To przez nią..!
- Uspokój się już i nie płacz..
- Kiba.. Ale zobacz.. Nie dosyć, że Erwin i Jean umarli.. Reiner zaginął.. Raito.. to jakiś pierdolony świr, który masowo zabija ludzi i mi grozi.. Jade teraz pewnie się załamała.. To jeszcze ten Levi... - Wtedy zapadła cisza. Kora podeszła bliżej i również wskoczyła na łóżko. - Nie.. Tak być nie będzie! - Warknęła. - Kate... Ohohoo.. Popełniłaś największy błąd swojego życia.. - Zacisnęła pięści wbijając paznokcie w skórę i wstała.
- Nie, czekaj! - Kiba złapał ją za rękaw.
- No co?!
- Może.. tak będzie lepiej..
- Co...?
- No bo zobacz... Nie będzie mu przykro.. że już nie będziecie razem.. bo.. znalazł pocieszenie..
- KIBA! - Krzyknęła.
- Przepraszam! Ale i tak mieliście ze sobą skoczyć..
- Ty głupi kundlu... - Warknęła.
- Ej.. - Pociągnął ją mocniej. Wpadła na niego i polecieli na podłogę. Leżał na niej szczęśliwy. - I co?
- Kurwa, zadowolony jesteś? - Syknęła i zaśmiał się.
- Tak.
- To wypierdalaj ze mnie.
- Kiedy ty tak bluźnić zaczęłaś?
- Jak się wkurzam to wtedy czasami..
- "Czasami"...
- Pfft. Dobra złaź ze mnie, ty ośle bo oddychać nie mogę!
- Magiczne słowo.
- Czary mary, hokus pokus, WYPIERDALAJ!
- WTF?!
- XD Nie no.. Serio.. Złaź.
- No dobra.. widzę, że ci się humor poprawił. - Mruknął i wstał.
- Ty jesteś głupi. Jak jakiś but.
- Dzięki.. xD
Po godzinie spędzonej w pokoju Iris w końcu postanowiła z niego wyjść. Wilki poszły na dwór. Szła w kierunku stołówki. Nie jadła nic od wczorajszego ranka.. Kiedy już miała tam wejść stanęła przed nią Kate. Nieco się zestresowała kiedy ją zobaczyła.
- Kate. - Mruknęła Iris.
- Tak?
- Ty jesteś z Levi'em? - Pytanie białowłosej zdziwiło ją.
- Um.. Znaczy.. nie wiem.. Dlaczego pytasz..?
- Ty myślisz, że ja jestem głupia?
- Nie.. Wybacz..
- Jesteś czy nie?
- Nie nazwałabym tego związkiem.. Poza tym ty z nim jesteś.
- Już nie,
- Nie?
- Nie. Możesz go sobie wziąć. - Prychnęła.
- Taki miałam zamiar. - Wypaliła.
- Słucham?
- Heh.. To była najlepsza noc mojego życia.. - Iris zrzedła mina jeszcze bardziej. - Nie dziwne, że cię zostawił. W końcu ja jestem w stanie mu zaoferować to czego ty nie mogłaś.. - Wtedy dostała w twarz i poleciała na ścianę. - Tak nie jest? - Kontynuowała łapiąc się za krwawiący policzek.
- Gówno wiesz.
- Właśnie nie.. Wiem duużo..
- Zamknij dupę i zejdź mi z oczu. - Warknęła.
- Oj nie, kochana. Myślisz, że ktoś teraz się będzie z tobą liczył jak nie jesteś z kapralem? - Mówiła to z tym swoim durnym uśmieszkiem. - Teraz jak już z nim nie będziesz.. Każdy będzie miał cię gdzieś.. I Levi.. Myślisz, że się ucieszy na wieść, że go rzuciłaś?
- Nie będzie miał nic do gadania po tym jak mu powiem, że mnie zdradził.
- Przecież już od dawna się między wami nie układało.. Odkąd przyjechał Raito.. Może to w nim znalazłaś pocieszenie? - Iris znowu ją uderzyła, ale tym razem przy użyciu paznokci rozdzierając jej skórę.
- Ty nic nie wiesz! - Krzyknęła. - Nic nie wiesz, słyszysz?! Gówno wiesz! - Kopnęła ją i Kate skuliła się przyciskając do ściany. - Nic nie wiesz. Nie znalazłam w nim pocieszenia. W nikim nie znalazłam. - Warknęła.
- Iris?! - Usłyszała ten zimny głos.. Odwróciła się i zobaczyła kaprala. Tym razem on uderzył ją i poleciała na ziemię. - Co ty odpierdalasz?! - Warknął. Spojrzała się na niego wściekła. Zacisnęła zęby.
- Co ty... sobie.. wyobrażasz?! - Krzyknęła. Odchylił się lekko. - Najpierw.. Udajesz? Że mnie kochasz.. Potem całujesz się z tą szmatą.. i robisz coś z nią.. w nocy.. - Te słowa ledwo przeszły jej przez gardło i wkręcała w niego swoje zabójcze spojrzenie. Z twarzy Kate sączyła się krew i patrzyła na nią przerażona. Levi pomógł jej wstać. Iris nie mogła w to uwierzyć. Co się z nim stało..? Przymknęła oczy, wstała i zaczęła biec. Nikt nie starał się nawet jej zatrzymać. - *Co ja sobie myślałam..? Co tu się stało..? Czy to znowu była moja wina...?! Znowu wszystko zepsułam..? ................... Nie.... to.. oni.. To ich wina! Ta suka i ten skurwiel..* - Z jej oczu płynęły łzy. W końcu potknęła się i upadła z hukiem na podłogę. Zwinęła się i zaczęła trząść. Już była daleko od nich. Nie mogli zobaczyć w jakim jest stanie. Po kilku minutach uspokoiła się i przestała trząść. Miała zamknięte oczy, z których płynęły łzy. Usłyszała czyjeś kroki. Wtedy ta osoba się zatrzymała. Otworzyła lekko oczy. Spojrzała się w górę i zobaczyła mężczyznę w czarnych spodniach i białej koszulce. On.. nie miał butów? Co to ma być? Miał roztrzepane, czarne włosy, podkrążone, szare oczy. Jego wzrok był jakby naćpany. Miał bladą cerę i patrzył się na nią. - Czego? - Mruknęła.
- To przez faceta?
- Co?! - Podniosła się na rękach i patrzyła na niego poirytowanym wzrokiem.
- To przez faceta? - Powtórzył.
- O co ci biega? - Mruknęła.
- Po prostu pytam.
- *Boże.. Kolejny świr... Ale oczywiście w najmniej odpowiednim momencie..* Nie interesuj się. - Syknęła.
- Więc posuń się, bo leżysz na środku korytarza.
- No to masz problem. Idź sobie pochodź po innych, bo ten jest mój.
- Nieważne.. Chciałem z tobą porozmawiać, ale jak widzę przyszedłem nie w porę.
- *O kurwa.. To jest L? Nie.. Niemożliwe, żeby tutaj przylazł. Nie może być taki głupi. Chyba, że.. I tak nie można poznać jego nazwiska po samym spotkaniu, przecież nie powie go nikomu.* Nie.. Możemy porozmawiać.
- Na pewno?
- Mówię, że tak.
- Więc chodź za mną. - Mruknął i zaczął iść w stronę, z której przyszedł.
- *Chodzi jakby był u siebie.. Bez jaj, że on tu jest od dawna..* - Otworzył drzwi i wszedł do jakiegoś pokoju, Na korytarzu było ciemno i weszli w taki, na którym nigdy nie była. Usiadł na fotelu w dosyć.. dziwny sposób.. Przyłożył palec do warg i patrzył się na nią. Miała lekki wytrzeszcz. - *Ja pierdole..* - Wtedy zauważyła, że w pokoju jest parę innych osób. - Ee... Witam?
- Hej! - Zawołał dosyć młody mężczyzna.
- Matsuda, zamknij się. - Skarcił go jakiś koleś w afro. (xD) Iris jeszcze raz przetarła oczy. Wtedy podszedł do niej starszy mężczyzna. Spojrzała się na niego spode łba.
- Soichiro Yagami. - Podał jej rękę.
- Nie przedstawiaj się jej. - Mruknął mężczyzna, który ją tu przyprowadził. Chwila.. On myślał, że ona jest Kirą? W sumie mógł mieć takie podejrzenia.. Skoro tamtego dnia tylko ona była w pomieszczeniu, a bandyci zmarli na zawał.
- Yagami? Pan jest ojcem Raito?
- Uch.. Znacie się?
- Tak.. Miałam go szkolić jak tu przyjechał.
- Aaa tak.. Faktycznie, mówił coś o tobie..
- Cieszę się. - Mruknęła. - *Ale jazda. Ojciec pracuje nad jego sprawą.. haha.. Dobra, może przez tą całą sprawę zapomnę o tym dupku..* - Więc.. W czym mogę pomóc?
- Chciałbym ci zadać kilka pytań. - Mówił mężczyzna na krześle.
- Słucham.
- Podejdź bliżej. - Mruknął i zbliżyła się do niego.
- Wiesz czemu tu jesteś?
- Domyślam się.
- Więc podziel się przypuszczeniami.
- Dobrze. Ty jesteś L, to jest policja i myślicie, że jestem Kirą, tak?
- Dobrze, dobrze, źle.
- Źle?
- Jest takie prawdopodobieństwo...
- Pfft. No to wy źle trafiliście, bo nie jestem Kirą.
- Zdajesz sobie sprawę, że zginęło już ponad 2000 osób..
- *Ych?! Co?! Już zabił 2000? Przecież niedawno było trzysta!* Cóż.. Czasem trzeba umrzeć.. To naturalna kolej rzeczy.. W ogóle skąd to wiadomo, że ten cały Kira istnieje, hm?
- Jest zbyt dużo dowodów na to.
- Rozumiem.. Więc możecie w końcu przejść do rzeczy..?
- Co o tym sądzisz? - Podał jej trzy kartki papieru. Podniosła brew i wzięła je. Na wszystkich były jakieś dziwne notatki wyrażające strach przed Kirą.
- Co to jest?
- Notatki, które zostawiły przed śmiercią ofiary Kiry. - Znów przyłożył sobie palec do wargi.
- *Co to jest za typ.. Ja przechodzę kryzys, a ten mnie na przesłuchanie zabiera.* - Spojrzała się na kartki. - *Co to ma być.. Co za durnota. Ech... Raito, debilu...* - Wtedy dostrzegła, że pierwsze linijki tworzą dziwne zdanie. - "L, czy wiesz, że.. Shinigami jedzą tylko jabłka?"..? - Przeczytała na głos. - Shinigami? - Odchyliła głowę.
- Bogowie śmierci. - L się pochylił.
- Jedzą tylko jabłka? Czemu jabłka?
- Ty mi powiedz.
- Przecież nie wiem!
- No dobrze.. Z tego co widzę jakbyś nawet była Kirą to byś inaczej się zachowywała.
- Mówiłam przecież, że nim nie jestem. - Warknęła. - Mogę już iść przechodzić depresję?
- Możesz.
- Super. - Mruknęła.
- To nie jest ostatni raz kiedy się widzimy. - Upomniał ją. - Wciąż jest sprawa tych bandytów, ale widzę, że nie jesteś w dobrym stanie.
- Chyba wam za dużo na ten temat nie powiem. Nic nie pamiętam co się wtedy wydarzyło.
- Nic? - Zapytał Matsuda.
- Tak. Nic. - Powiedziała smutna. - Po prostu z utraty krwi straciłam przytomność i obudziłam się w pokoju.
- Dobrze.. Możesz odejść. - Powiedział Yagami i wyszła. Po zamknięciu drzwi odetchnęła z ulgą. Zaczęła iść w stronę swojego pokoju.
- *Nie ma znaczenia, czy zapamiętam który to pokój. Pewnie i tak się przeniosą.. Kurde.. Ja będę musiała zabić tego gościa? Jeżeli Raito to się nie uda.. Cholera.. On chce tylko zapobiec morderstwom.. Ech..* - Szła powoli do pokoju. Znowu przypominała jej się sprawa Levi'a. - Co za dupek.. - Mruknęła. Wtedy ktoś złapał ją za rękaw i zaczął ciągnąć. Zobaczyła przed sobą Raito. - Zostaw mnie.. - Jęknęła. - Nie mam nastroju..
- Musimy porozmawiać. - Mruknął. Doszli do jej pokoju. Za chwilę stali na środku pomieszczenia patrząc się na siebie.
- No więc słucham.
- Posłuchaj.. Może trochę przesadziłem..
- O czym ty gadasz?
- Nie chcę, żebyś myślała o mnie źle.. Przepraszam..
- Co? Ty.. Mówisz poważnie?
- Tak.. Nie chcę, żebyś się mnie bała. Nie zabiję nikogo.
- Dziękuję..
- Ale pamiętaj, że zawsze to mogę zrobić.
- Dobrze, dobrze.
- Nie chcę, żeby nasze stosunki się pogorszyły.
- Ja też nie..
- Czekaj, stało się coś?
- Hm?
- Wyglądasz.. nie najlepiej..
- Echh.. Po prostu.. Levi zdradził mnie z Kate.. i jeszcze ona ze mnie drwiła.. Miał mnie w dupie i na dodatek mnie uderzył...
- Co?!
- No tak.. - Znów zaczęły zbierać się w jej oczach łzy. Podszedł do niej i ją przytulił. Zamknęła oczy. - Cieszę się, że.. Już jest dobrze..
- I będzie lepiej.
- Mam nadzieję.. Właśnie.. Raito.. Ja chyba rozmawiałam z L. Chyba na pewno..
- Z L?
- Tak.. Był w korpusie. I widziałam twojego tatę. Ten koleś pokazał mi jakieś notatki. Tam było napisane "L, czy wiesz, że Shinigami jedzą tylko jabłka?". - Na to Raito się zaśmiał i odsunął się już od niej. - Poważnie to napisałeś?
- Tak.. Chciałem się zabawić. Mogę kontrolować zachowanie ofiar przed śmiercią, oraz wybrać w jaki sposób zginą.
- To.. jest straszne..
- Życie jest straszne.
- Prawda.
- Ja tylko wymierzam sprawiedliwość.
- Bawisz się w Boga.
- Najwyższy czas osądu. Nie można pozwolić, żeby świat zgnił jeszcze bardziej.
- Rozumiem cię. Masz rację. Raito.. Pomogę ci.
- Co? Naprawdę?
- Tak. Możesz na mnie liczyć. Nie mam ci za złe, że tak mnie potraktowałeś.
- Właśnie.. Naprawdę mi głupio..
- Nie szkodzi. - Lekko się uśmiechnęła patrząc na podłogę. Spojrzał się na nią zdziwiony. - A to Shinigami.. To na poważnie? Takie coś naprawdę istnieje?
- Tak.
- I co to jest? Jak to wygląda?
- Chcesz zobaczyć?
- Tak.
- To wiąże się z tym jak zabijam.
- Pokaż mi.
- To odwróć się.
- O-okej.. - Mruknęła i zrobiła jak jej kazał. Poczuła, że jakaś kartka dotyka jej dłoni.
- Już możesz się odwrócić, tylko nie krzycz.
- Czemu mam.. - Odwróciła się i urwała. Nad Raito stał wysoki, prawdziwy potwór.
- Cześć! - Powiedział radośnie.
- Eee.. To na poważnie?
- Tak. - Mruknął Raito. - Też mnie wkurza.
- Hej! - Warknął Shinigami. - Kiedyś naprawdę cię zabiję. - Na to brunet tylko się roześmiał. - To nie jest śmieszne...
- No.. cześć, Shinigami.. - Powiedziała Iris.
- Jestem Ryuuku!
- Hej Ryuuku. Czekaj.. Ty sobie z nim chodzisz?
- Tak. Widzą go tylko osoby, które dotkną notesu. Również nie mogą go usłyszeć. Czasem gada mi jakieś głupoty, ale nie mogę mu odpowiadać, bo by mnie uznali za nienormalnego jakbym szedł i gadał sam do siebie.
- Rozumiem.. Czekaj, jakiego notesu?
- Właśnie.. To nazywa się notes śmierci.
- Co?
- Ech.. "Jeżeli zapiszesz imię i nazwisko osoby w tym notesie, zginie po czterdziestu sekundach." Jeżeli nie podam przyczyny na zawał serca.
- Takie coś istnieje?!
- Tak.
- No dobra.. Właśnie.. Co z Lisą?
- Zrobiłem jak kazałaś.
- Dziękuję..
- Chyba nie muszę mówić, że nikomu o tym ani słowa.
- Oczywiście, że nie.
- Dobrze.
- Raito. - Mruknął Shinigami.
- Co chcesz?
- Masz jabłka?
- Ryuuku.. Daj już z tym spokój.
- Ale one są jak czipsy!
- Skąd ja ci wezmę jabłko? - Warknął.
- Już rozumiem skąd to "Shinigami jedzą tylko jabłka?".
- Właśnie.. Ciągle je zjada i mi marudzi.
- Hej! - Oburzył się. - One są jak narkotyk..
- Nie gadaj głupot.
- Już nie powiem co ty mi gadasz! - Odgryzł się. - Już nie powiem o.. ~
- Zamknij się! - Raito strzelił mu przez łeb i jakby poczerwieniał.
- Ał! - Złapał się za głowę i odszedł kawałek. Iris spojrzała się na niego podejrzliwie.
- "O.."? - Pochyliła się.
- Nie, o niczym. - Mruknął.
- Mhmmm... No, no..
- No co?
- No nic, nic.. Nie wnikam co ty tam mu opowiadasz.. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Ej!
- Haha, żartuję przecież xd.
- No ja myślę.
- Na Jade Guren się napalił, więc..
- Co?! Nie! Nie chodzi mi o Jade.. - Zrobił facepalmna.
- Ha! - Krzyknęła.
- Co? - Odchylił głowę.
- Nie o nią.. Czyli o kogoś! 😂
- Co?! Wcale nie!
- Dobra, nie będę się bawić w Jade i Erena.
- I dobrze. - Mruknął.
*W tym samym czasie*
Yeager snuł się przygnębiony po kwaterze. Teraz jego życie będzie nudne... Bez Jean'a... Z kim teraz będzie się ciągle kłócił i tłukł?
- Cholera... Ta wyprawa to był ogromny błąd... Będzie mi brakować wizyt u Erwina w gabinecie za jakieś głupoty... - Oparł się o parapet w salonie. Jego wzrok powędrował gdzieś w lewo. Otworzył szeroko oczy. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Kapral z... Kate?! Ale przecież... On nigdy... Co?! Levi Ackerman miałby zdradzić Iris z tą szmatą co kiedyś razem z Mandy gnębiła i ciągle poniżała Iris?! O nie... Erwin bez ciebie ten korpus się stacza... Wyleciał z salonu i pędził szukać Leiden. Rozglądał się energicznie odwracając głowę to w lewo, to w prawo. Nagle ujrzał białowłosą postać. Przyśpieszył i zaczął krzyczeć.
- Iris! Iris! - Gdy był już przed postacią, która się odwróciła zrobił lekko przerażoną minę, bo nogi się pod nim ugięły i wleciał na tego kogoś. Upadli na ziemię. - Pan generał?! Przepraszam! Ja... eee - Szybko się podniósł i speszony złapał się za tył głowy.
- Shinya.
- Pan generał Shinya...
- Shinya.
- No tak powiedziałem.
- Nie... Powiedziałeś ''Pan generał Shinya''.
- No tak.
- No właśnie. Do Gurena też mówisz pan? - Hiragi spytał go śmiejąc się.
- W sumie to... Chyba nie...
- Haha chyba?
- No bo nie rozmawiam z nim. Raz mi się zdarzyło. Bo on tylko z kapralem albo Jade i przelotnie z innymi.
- Cały Guren. Ale mów nam na ty dobra? Bo czuje się stary, a jeszcze trochę życia przede mną xd Mamy dopiero po dwadzieścia lat. (Uznajmy, że przekład czasowy to na nasz rok jakby 2016 xD Aleksy nie wybiegajmy 4 lata do przodu jak fabuła ons >.> xDD)
- Tak jest! - Zasalutował brunet.
- Właśnie, propos Gurena. Widziałeś go może?
- Niestety.
- Hm.. Dobra potem go poszukam. A jeśli można spytać. Co chciałeś powiedzieć tej z którą mnie pomyliłeś, że tak leciałeś?
- Iris? E... No bo... Nie wiem czy powinienem ale w sumie wszystko zostaje w rodzinie nie? Więc... Widziałem Levi'a jak się całował z Kate...
- To chyba nie powinieneś jej tego teraz mówić.
- Czemu?
- Bo niedawno widziałem ją w lekkiej furii jak ich zobaczyła. Lepiej jej na razie nie pokazywać, że już wszyscy wiedzą. Jeszcze bardziej ją to przygnębi.
- No tak, racja... Jeszcze raz przepraszam, że pan~Cie! Pomyliłem z Iris. Nie zwróciłem uwagi na mundur i wzrost...
- Aż tacy podobni jesteśmy?
- Oczy i włosy się zgadzają tylko jej dłuższe xd
- Haha chyba znalazłem zaginioną bliźniaczkę.
- Zawsze można kogoś powkręcać! xD
- Szykujesz już jakieś akcje?
- Ja zawsze coś wymyślę... ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale na razie będę już leciał.
- Do zobaczenia. - Pomachał mu białowłosy.
Jade siedziała pod drzewem, z boku kwatery. Zawsze było tam cicho i pusto. Idealne miejsce dla kogoś, kto chce być sam na sam ze swoimi problemami. Nie wiedziała co ją podkusiło, żeby wyjść ale trochę świeżego powietrza nie zaszkodzi. (Można włączyć muzyczkę nr 38 dla efektu). Przed sobą na śniegu napisała imiona trzech bliskich jej osób, które nie wróciły... Zamknęła na chwile oczy. Jednak to był błąd. Od razu zobaczyła moment, który bolał jak cholera... Jak śmierć odbiera jej kogoś na kim jej zależało najbardziej na świecie. Nic nie mogła wtedy zrobić... Chociaż nie! Mogła ale nie zareagowała... Dlaczego? Otworzyła oczy, które były całe czerwone. Łzy zaczęły spływać po jej policzku. Oparła głowę o pień drzewa i spojrzała ku niebu. Wyjęła z kieszeni mały nóż, który kiedyś jej skonfiskował Erwin. Podwinęła rękaw i przycisnęła ostrze do ręki. Powoli opuściła wzrok. Przed nią stał Jean. Wypuściła przedmiot, który trzymała i otworzyła usta.
- Czy ze mną jest już coś nie tak...? - Wyszeptała sama do ciebie. Patrzyła na niego w szoku. Nic nie mówił, a jej jeszcze bardziej chciało się płakać podbiegła do chłopaka i chciała go przytulić. Jednak zatrzymała się przed nim. Jak miała to zrobić przecież był duchem? O ile nie zwykłym wytworem jej wyobraźni. Jednak chłopak sam to uczynił.
- Przepraszam Jean... To moja wina... - Nic nie odpowiedział. Spojrzał na nią tak jakby chciał powiedzieć ''To nie była twoja wina, nie masz za co przepraszać...''. Podszedł z nią do drzewa pod którym wcześniej siedziała. Spojrzał jej prosto w oczy. Poczuła jak coś w niej pęka. Wraz z kolejnymi łzami widziała najpiękniejsze wspomnienia związane z chłopakiem. Jak pierwszy raz się spotkali. Na pierwszej misji, jak chciał ją ratować i opatrywała mu ranę. Gdy prawie umarła, a on ją pierwszy raz pocałował i wyznał miłość. W sądzie jak rzuciła się mu na szyję, gdy został uniewinniony. Jak jej śpiewał na imprezie i wiele innych chwil, które zapadły w ich pamięci. Uśmiechnął się i ją pocałował. Nie chciała go puścić jednak był tylko duchem... Nie mogła go złapać, ani zatrzymać... Zaczął się cofać i zniknął.
- Żegnaj... - Powili opadła na ziemię i złapała się za głowę. Wspomnienia sprawiły, że zatęskniła jeszcze bardziej za nim i nie zauważyła nawet, że ktoś do niej podszedł.
- Pomysł 2/10, no w sumie 1/5 bo się skraca. Płakać przy temperaturze na minusie. Brawo. Ale jak chcesz zostać soplem i pod oczami mieć ozdoby to proszę bardzo. - Odwróciła się i zobaczyła podpułkownika.
- Długo tu jesteś? - Wytarła mokry policzek.
- Nie bardzo.
- Czemu w ogóle za mną chodzisz?
- Potrzebne ci to do czegoś?
- No...
- Właśnie. - Nie dał jej dokończyć. - A teraz wracaj do środka, bo nie chce patrzeć jak jakiś żołnierz kończy jako sopel.
- Jade! - Odwrócili się i zobaczyli lecącego do nich Erena. - Ups... Przepraszam... - Zasłonił dłonią usta i zaczął cicho chichotać. - Może już pójdę...
- Wracaj tu. Powiesz co, żeś chciał i dopiero możesz iść. - Powiedział sucho Guren.
- Ale to może...
- Gadaj. Nie mam czasu.
- Eh... Jade... Nie uwierzysz...
- Co się stało?
- Levi zdradził Iris z...
- Z?
- Kate...
- CO?! A to dopiero na mnie się ta pizda darła! A teraz bawi się w Mende?! O nie... Do tego Levi... Kto inny ale on? Nie wierzę... - Chciała się podnieść ale zaraz upadła. - Kurwa...
- Jak się bawi w głodówkę to tak jest. - Spojrzał na nią z góry Ichinose. - To wszystko?
- Shinya cie szukał.
- A czy ja ci pozwoliłem do mnie na ty mówić?
- Nie ale on powiedział, że mam tak mówić.
- Yyyh! Dobra spadaj. - Brunet ruszył z powrotem do kwatery.
- Wracając... - Zwrócił się do Braun.
- Czemu tak ci zależy na...
- Zamknij się i marsz do środka.
- Ale...
- Rób co mówię. - Brunetka wstała podpierając się o drzewo i ruszyła do pokoju.
Yeager znowu biegł po korytarzu ale teraz szukał białowłosego nie białowłosej (xd). Znalazł go na stołówce.
- Znowu biegasz po korytarzach? W szkole dostałbyś uwagę.
- Tu jesteś! Szukałem cie bo znalazłem Gurena.
- I...?
- Zgadnij gdzie albo z kim był huehuehue.
- Down ci się włączył?
- Tak xDD
- No dobra... Mów. - Hiragi oparł głowę o dłoń.
- Siedział, w sumie to stał ale nie ważne, nad Jade ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Faktycznie down ci się włączył.
- Wiem! 😁
- Już na wyprawie zauważyłem, że coś za dużo za nią łazi. Nie zachowywał się tak od czasów szkolnych. - Śmiał się Shinya. Wtedy do stołówki wszedł Guren i brunet dostał z buta w łeb.
- Kto ci pozwolił mówić takie brednie debilu! - Chłopak zobaczył gwiazdki i padł na podłogę.
- Ależ Guren, czy to nie jest prawda? - Od stołu wstał Shinya.
- Nie?
- Przecież nie zachowywałeś się tak od...
- Morda...
- No nie bądź taki! Przyznaj, że ci się podoba.
- Shinya ty jesteś nawiedzony. Jak wszyscy tu. Idealnie do nich pasujesz. Może cię zostawię i wrócę do domu?
- NIE! Bo twoja nowa lala zostanie sama! - Zaczął się tak śmiać, że upadł na Erena.
- Zatłukę cię kiedyś obiecuje.
- Czekam xDD
- Długo nie będziesz musiał >.> - Rzucił przez ramię i wyszedł. Eren i Shinya spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
- Nieźle młody! xDDD - Przybili piątkę i zaczęli się turlać po ziemi, nie zwracając uwagi na to, że pół sali się na nich patrzy. Po tym jak Ichinose wyszedł pojawiła się Iris z Raito. Był też z nimi Ryuuu, ale tylko oni go widzieli. Zobaczyli leżących na środku sali dwóch pojebów i zgromadzony tłum ludzi wokół nich. Przewróciła oczami i zaczęła kierować się do miejsca gdzie była szynka ^-^. Szynka na poprawę humoru ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- Hej! - Usłyszała czyjś krzyk i chciała się odwrócić, ale poleciała na podłogę. Zobaczyła nad sobą jakiegoś gościa, który wyglądał jak jej męska wersja.
- Co ty odpier..
- WITAJ, IRIS MOJA ZAGINIONA BLIŹNIACZKO! OTO PRZYBYWA.. EREN RUSZ DUPĘ! - Krzyknął i wleciał na nich brunet. - OTO PRZYBYWA POSŁANIEC Z ODLEGŁEGO RODU TAJTEN I PRZYNIÓSŁ WIEŚĆ, ŻE SIĘ ODNALAZŁAŚ!
- WTF?!
- Nie dziw się, pani.. Taka jest prawda..
- Ale o co ci chodzi?! Złaźcie ze mnie, świry!
- O.. przepraszam XD. - Białowłosy chciał się podnieść, ale leżał na nim Eren. - Posłańcu, zabieraj swój tyłek ze mnie.
- Wybacz, panie.
- Ja pierdole.. - Mruknęła Iris. Zobaczyła w rogu Raito, który przykładał dłoń do ust i starał się nie śmiać. Ryuk rył się z tyłu jak pojeb. Leiden przymrużyła oczy i patrzyła się na nich wściekłym wzrokiem. Brunet starał się uspokoić, a Shinigami nic sobie z tego nie robił. Ponad to on był.. do góry nogami?! Wtf? Wtedy Eren wstał i Shinya zaraz po nim niemal się wywracając. Iris wstała sama, chociaż chłopak chciał już jej pomóc. - Możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi?
- Nie, o nic. - Mruknął białowłosy.
- Czyli bez powodu się na mnie rzucacie, tak?
- Bez powodu..?! No zobacz jacy jesteśmy podobni! 😁
- Ychh,, Na szczęście tylko z wyglądu.
- Właśnie zauważyłem. - Zaśmiał się.
- Kiedyś naćpam się czipsami to zobaczysz, ale teraz przepraszam idę coś zjeść i spokojnie przeżywać depresję.
- Depresję? - Powtórzył mrużąc oczy. Spojrzała znowu na niego.
- Tak.
- A no tak.. Coś Eren gadał.
- Co? Eren... - Warknęła, a on zesztywniał i zaśmiał się nerwowo. - Wrr..
- Nie zabijaj mnie! - Krzyknął i wskoczył za jakiś stół. Iris położyła dłoń na czole.
- Właśnie.. - Zwróciła się do Shinyi. - Może ty już mnie znacz, ale ja ciebie nie.
- Nie przedstawiałem się?
- Nie.
- No więc.. Shinya Hiragi! - Przyłożył dłoń do czoła salutując.
- Fajny mundur. - Mruknęła. - Jesteś chyba jakimś znajomym Gurena, nie?
- Można tak powiedzieć. - Mówił ciągle z jakimś dziwnym uśmiechem na twarzy.
- Świetnie.
- Właśnie! Czy on już od dawna tak za Jade lata? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Uch.. Oboje za sobą latają. Znaczy poznali się jakiś czas temu jak tytani wypchnęli w Troście głaz. Wtedy Jade rzuciła się na niego z mieczami i jakoś do nas dołączył. Wtedy zaczął się okres godowy. - Na to zaśmiał się.
- No.. Cały Guren xD.
- I cała Jade xD. Wiesz co.. Chyba się dogadamy.
- Chyba tak. :D A to kto...? - Spojrzał na Raito.
- Ten banan? - Mruknęła.
- Chyba ci już coś mówiłem na temat nazywania mnie bananem. - Powiedział cicho z tyłu brunet.
- Naprawdę? Nie przypominam sobie... - Wtedy białowłosy przybliżył się do Iris. - Co ty robisz..?
- Spokojnie.. - Mówił jej do ucha. - Spiknę cię z nim. - Otworzyła szeroko oczy.
- Nie! - Warknęła.
- No, ale czemu..? :C
- Uważaj, bo ja cię zaraz z kimś spiknę. - Wycedziła. Wtedy zdała sobie sprawę, że powiedziała to głośno, a obok stał Yagami. Oby nie skojarzył, że część była o nim.
- Ciekawe z kim. - Prychnął.
- Zobaczysz. Kogoś ci znajdę.
- Yhyyyym... Zobaczymy kto kogo komuś znajdzie pierwszy ( ͡° ͜ʖ ͡°). - Zrobił podejrzaną minę.
- Zamknij się, debilu! - Syknęła, a on się zaśmiał.
- Ale o co tu chodzi..? - Przybliżył się Ryuk ze swoją wyszczerzoną miną. Wzięła z blatu jakiś talerz i rzuciła nim w niego, ale on tylko przeniknął przez Shinigami i trafił Erena w głowę. Brunet upadł na ziemie nieprzytomny.
- Faktycznie charakter odmienny. Ja strzelam tylko Byakkumaru nie talerzami... - Zaśmiał się białowłosy.
~Gill&Kel
( ͡° ͜ʖ ͡°)