- Co to za dźwięki? - Mruknął kapral.
- Chyba ktoś pcha coś ciężkiego po podłodze, tylko nie wiem po jaką choinkę robi to o szóstej rano.
- Idziesz robić awanturę?
- Tak, idę robić awanturę. Nie no.. Zobaczę chociaż o co chodzi. - Wstała z łóżka, ubrała dodatkowo swoją czarną bluzę i wyszła. - Chyba kogoś popierdoliło. Tak być nie bedzie. - Warknęła i szła korytarzem. Jak dotarła do salonu zobaczyła Hanji pchającą jakiś duże, dziwne i czarne pudełko.
- O hej! - Podniosła się brunetka i spojrzała na Iris.
- Pani Hanji.. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale co pani tutaj odpierdala o szóstej rano?!
- Patrz! - Krzyknęła i odwróciła pudło w jej stronę. Był tam jakiś ekran.
- Co to jest?
- Telewizor!
- Co?
- Ech.. Pomóż mi to postawić na szafce to ci opowiem. - Iris tylko westchnęła i podeszła do Hanji. Pomogła jej przenieść telewizor i postawiły go w miejscu, które wskazała brunetka.
- Dzięki! A teraz słuchaj, telewizor to takie pudło, w którym rusza się obraz. Są tutaj jakieś wiadomości, programy i inne takie. Niedawno to wynaleziono, więc było strasznie drogie. Nie mów Erwinowi o tym, bo ukradłam mu hajs na rozbudowę magazynku Levi'a na szczotki xD.
- Hanji.. - Białowłosa zrobiła facepalm'a.
- No co?! Teraz nie będziemy zacofani i będziemy wiedzieć co się dzieje na świecie! - Ucieszyła się.
- W sumie.. Może się przydać. Niech ci będzie, Hanji.
- Tylko pamiętaj, ani słowa.
- Dobrze, dobrze. - Mruknęła.
Jakieś dwie godziny później jak wszyscy już wstali zrobiło się zamieszanie z powodu nowego telewizora. Większość członków korpusu zamiast jeść śniadanie siedziało z nosem w telewizorze i oglądali wiadomości.
- Głupia okularnica i jej durne pomysły. - Warknął Levi przechodząc korytarzem i widząc całe zajście. - E! Gówniarzeria! Wypad mi stąd, ale już! Macie żreć, a nie odpierdalać jakieś gówno. - Krzyknął na młodych ludzi, a ci od razu stamtąd uciekli. - Gorzej niż zwierzęta po prostu. Stado dzikich orangutanów. - Warczał do siebie po czym sam odszedł. Na śniadaniu nikt nie rozmawiał o niczym innym niż o nowym "magicznym pudełku". - Będzie jak z tym radiem. Dwa dni i im się znudzi. - Powiedział kapral do Iris.
- Tak, ale z radiem tak było, bo samo discopolo było tam wgrane. Nie dziwię się, że to im się znudziło. - Teraz przy jednym stole siedział cały oddział specjalny. Pozostali członkowie korpusu zerkali na nich czasami, ale głównie na Levi'a i Raito. Ackerman nie zwracał uwagi na swoje "fanki" tylko spokojnie popijał herbatę. Brunet również na nie nawet nie patrzył, ale niektóre celowo coś upuszczały niedaleko niego, żeby chociaż znaleźć się centymetry bliżej. Na śniadaniu nie było Jade. Zamknęła się w swoim pokoju i nie chciała wyjść. Reinera nikt od wczoraj nie widział. Guren również nie przyszedł na śniadanie. Iris siedziała zamyślona i myślała nad tym co powiedział blondyn do jej przyjaciółki. - *Czy Reiner jest tytanem? Skoro Jade to jego siostra, a on tyle wie o jej tytanie to bardzo prawdopodobne, że on też nim jest. Nie.. Na pewno nim jest! Ale nie mam dowodów. Nie mogę nikomu tego powiedzieć. Jeżeli to zrobię zamkną go gdzieś, a Jade się załamie...* - Widelcem dźgała biedny chleb. W tym samym momencie jakaś dziewczyna wpadła na Levi'a i niemal na nim leżała. Wszyscy patrzyli się na nich w szoku. Eren walczył z sobą, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Iris wtedy się ocknęła i spojrzała wkurzona na dziewczynę, która również nie zauważyła wściekłego wyrazu twarzy kaprala. Była w niego tak zapatrzona i wyobrażała sobie jak niesie ją na ołtarz ślubny. Levi złapał ją za kurtkę i zaczął gdzieś ciągnąć.
- No to ma przesrane. - Stwierdził Connie.
- Przesrane? - Powtórzyła Sasha. - Ona jest już martwa.
Około godziny piętnastej Raito szedł korytarzem przed siebie zmierzając do swojego pokoju. Kątem oka zauważył Armina, który był wpatrzony w ekran telewizora. Brunet również wszedł do salonu i stanął niedaleko kanapy, na której siedział Arlert. Również spojrzał się na telewizor.
"Dzisiaj na zawał serca zginęło aż trzydzieści osób. Łączna liczba ofiar przekroczyła już ponad trzysta osób! Giną tylko przestępcy. Kira wymierza im sprawiedliwość. Jednak jest to przestępstwo. Policja pracuje już nad tą sprawą. Mamy również informacje, że zainteresował się tym również detektyw, który rozpracował już setki trudnych spraw. Teraz przerwa na reklamy." - Zakończył reporter i na ekranie pojawiła się prezentacja nowej psiej karmy. Raito spojrzał na Armina, który wydawał się bardzo pochłonięty, przez co nawet nie zauważył Yagami'ego.
- Nie wiedziałem, że interesuje cię sprawa Kiry. - Powiedział brunet. Wtedy również Arlert oprzytomniał.
- Wybacz, nie zauważyłem cię. Tak, interesuję się tą sprawą.
- Jeżeli mogę wiedzieć... to dlaczego?
- Zainteresowało mnie to. Ludzie giną na zawał serca, a za tym stoi inny człowiek. Uważam, że to jest ciekawe...
- Wiesz, że to jest również niebezpieczne. Ściganie osoby, która może cię zabić w każdej chwili.
- Tak, wiem... Ale to co on robi... To jest złe. - Powiedział Armin i wtedy zapadła cisza.
- ... Giną przestępcy. Świat staje się lepszy. Ustają morderstwa, pobicia.. Czy to można nazwać złem?
- Zabijanie jest złe.
- Wymierza im sprawiedliwość.
- I tak każdy zostanie osądzony.
- Chce stworzyć lepszy świat.
- Nie myślałem tak o tym... Ale ty go naprawdę rozumiesz..
- Patrzę z dwóch perspektyw. Widzę również, że ty też chcesz zrobić coś dobrego, prawda?
- Tak.. Ale jestem w jednostce wojskowej.. Nie wiem czy będę miał czas na śledztwo... Ale jak słyszałeś podobno jakiś sławny detektyw zajmuje się tą sprawą. Myślę, że chodzi o L.
- Też tak myślę. Zobaczymy czy jest naprawdę taki dobry jak mówią. Właśnie.. Muszę ci coś powiedzieć. - Powiedział Raito, a Armin spojrzał się na niego zainteresowany. - Mój ojciec dowodzi policją i prowadzi śledztwo w sprawie Kiry. Też zajmowałem się tą sprawą dla zabawy.
- Poważnie?!
- Tak. Zobaczymy jak im pójdzie współpraca z L. - Zaśmiał się.
- Racja... Wiesz, że jutro kapral wymyślił jakieś zawody w lesie. Może się założymy?
- Chcesz się założyć ze mną? O co?
- Takie małe zawody. Słyszałem, że jesteś bardzo inteligentny i muszę bronić mojego tytułu.
- I chcesz to załatwić podczas treningu, tak? Jak by to miało przebiegać?
- Kapral powiedział, że celem będzie zdobycie flagi ukrytej gdzieś w lesie. Będą dwuosobowe zespoły i będzie można sobie wzajemnie przeszkadzać. Może kto pierwszy ją znajdzie ten wygrywa. - Dokończył Arlert, a brunet chwilę się zamyślił.
- W porządku. To do jutra. - Pożegnał się i wyszedł z salonu.
** Następnego dnia **
Wszyscy stali w szeregu tuż przed lasem. Armin i Raito byli już gotowi. Drużyny miały być dwuosobowe. Yagami miał wybierać jako pierwszy. Później blondyn. Sam Levi nie brał udziału w zawodach, ale był z nimi obecny.
- Pewnie to już wiecie, czubki, ale wygrywa ta para, która jako pierwsza zdobędzie flagę. Rozumiecie to, nie? - Zapytał kapral, a reszta mu przytaknęła. - Dobrze. - Skrzyżował ręce. - Raito, wybieraj. - Powiedział spokojnie i zaczął powoli przechadzać się niedaleko nich. Brunet spojrzał się na Iris, która była znudzona całą tą sytuacją.
- Dotrzymasz mi towarzystwa? - Zapytał, a ona po chwili zorientowała się, że mówi do niej.
- Ja? - Pochyliła się lekko do przodu ze zdziwioną miną. - *Kuźwa, Yagami...*
- Co?! - Zdziwił się Armin. - H-hej! To nie fair... - Mruknął. - Ona jest kotem! I świetnie zna las!
- Armin. Ja nie pochodzę z buszu. - Warknęła białowłosa i spojrzała się na niego swoim wzrokiem mordercy.
- Dobrze, to w takim razie.. Mikasa, chodź! - Zawołał, a czarnowłosa podeszła do niego.
- *Lepiej nie mógł wybrać... Tylko tę bestię.* - Zaśmiała się w myślach Iris. Jade była z Erenem (dwa zjeby xD), Guren z Jean'em, Connie z Sashą i Christa z Ymir. Już po pięciu minutach wszyscy siedzieli na drzewach i czekali, aż kapral wystrzeli flarę na znak rozpoczęcia zawodów. Flaga była ukryta gdzieś w lesie. Armin siedział przy Mikasie i obserwowali teren, gdzie miała pojawić się zielona flara.
- Podobno założyłeś się z Raito, tak? - Wypytywała Mikasa.
- Tak. Wygra ten, kto pierwszy zdobędzie flagę. Musimy ją znaleźć przed nim. Tylko pytanie gdzie kapral ją ukrył. Czasami najprostsze miejsca są najtrudniejsze, ale w tym przypadku może to być po prostu najdalej od startu. - Wtedy również zobaczyli flarę. - Chodźmy! - Zeskoczył z drzewa i wystrzelił linki od sprzętu do manewrów. Mikasa ruszyła tuż za nim. Lecieli tak kawałek. Las robił się coraz bardziej gęstszy, co utrudniało widoczność. Teraz był tylko on i Mikasa. Krew napłynęła do mózgu, a serce zaczęło bić szybciej. - Nie zamierzam przegrać.
W innych grupach nikt nie pomyślał o tym, że flaga może być jak najdalej tylko latali jak głupi po lesie i szukali jej w każdym krzaku i na każdej gałęzi. Jean był z Gurenem, co oczywiście wiązało się z jakimś konfliktem.
- Lecimy w lewo. - Upierał się Kirschtein.
- W jakie lewo? Większe prawdopodobieństwo jest takie, że flaga będzie w prawej części lasu.
- Na jakiej podstawie tak myślisz?!
- Intuicja! Zamknij się już, koniu i chodź. - Warknął i zaczął lecieć przed siebie. Jean prychnął pod nosem i poleciał za nim. Jade i Eren lecieli obok siebie i niemal cały czas się śmiali z liści. (xD)
- Ej, Eren xDD!
- Co?! XD
- Słuchaj mam super plan. Naćpajmy się jagodami! xD
- O kurde! Dawaj! - Zeszli na ziemię i weszli do jakiś krzaków.
- Eren, szukaj! - Krzyczała Jade.
- Szukam! - Ale w tym momencie wpadł w jakiś trujący bluszcz. - Ło Bosz... - Zaczęło kręcić się mu w głowie. - O luju... Ale faza..
- Eren, debilu! - Wołała Jade. Stanęła i zaczęła się rozglądać. - Ja pierdole.
- Ej, Jade! - Usłyszała jego głos. Odwróciła się i zobaczyła, że nie ma nic na sobie tylko stanik i gacie z jakiś liści.
- Wtf?!
- Jestę Hawajką!! Waaa!!
- Aaaawww! - Jade krzyknęła i zaczęła uciekać. - Pomocy! Zamaskowany ruchacz!
- Wymierzę ci sprawiedliwość moim bananem! - W tym momencie przelatywali nad nimi Guren i Jean.
- Co to było?! - Krzyknął Koń.
- To był... Zamaskowany ruchacz... Polujący w buszu na ofiarę... - Zmrużył oczy Ichinose, a Jean patrzył się na niego w szoku.
- Co?! Jaki znowu Zamaskowany ruchacz?!
- Nie słyszałeś legendy o ruchaczu i jego szajce?
- Eee... nie?
- To przygotuj się na zarwaną noc. Wszystko ci opowiem. ( ͡° ͜ʖ ͡°) (XDD Przepraszam xD Dobra, koniec tego XD Wybaczcie, że zryłam wam mózg XD... Znowu.. xD)
- Eren, zostaw mnie, ty chory pojebie! - Krzyczała Jade uciekając przed brunetem. - Ja pierdole! Pedofil! - Nagle wystrzeliła jakaś gałąź i Yeager dostał prosto w głowę.
Wtedy obudził się dziki instynkt Mikasy. Jej twarz zmieniła wyraz twarzy i zaczęła węszyć.
- Mikasa? Co się dzieje? - Zdziwił się Armin.
- EREN! - Wydarła się na całe gardło i wpadła na Armina. Polecieli razem na ziemię. Jego sprzęt uszkodził się, a ona sama jak dzika leciała przed siebie.
- Nie, zaczekaj! - Zawołał za nią blondyn. Wtedy zauważył daleko przed sobą, przymocowaną do pnia drzewa zieloną flarę. - Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i ruszył przed siebie. - Tak! Udało się! - Krzyknął i przyspieszył. Droga wydawała ciągnąć się w nieskończoność. Kiedy był już trzydzieści metrów od niej...
** Przed wystrzałem flary **
- Nie sądziłem, że to będzie aż takie proste.
- Co? Niech zgadnę.. Założyłeś się z Arminem o jakieś gówno?
- Sam to zaproponował. Zresztą chciał zobaczyć kto wygra. Taka dziecinna gra, a ile dostarcza zabawy...
- Udam, że rozumiem. Powiesz z czego się ryjesz?
- Wszystko poszło zgodnie z planem. - Znowu się zaśmiał.
- Jakim planem?
- Wiedziałem, że Armin spanikuje po tym jak ciebie wybiorę. Wybrał najgorszą osobę jaką tylko mógł mimo, że była najsilniejsza z reszty. Wystarczy, że tylko usłyszy, że Eren jest w niebezpieczeństwie, a z drugiego końca lasu przyleci, taranując wszystkich na swojej drodze, żeby mu pomóc. Armin skupił się na tym gdzie jest ukryta flaga, zamiast zwrócić uwagę na okoliczności. Levi pewnie ukrył ją jak najdalej od startu czyli w drugim końcu lasu. Znasz te tereny, więc będzie prościej, ale trzeba będzie sprawdzić czy nikt nas nie śledzi, rozumiesz?
- Wow... Widzę, że już poznałeś charakterek innych. Ale dobrze, niech ci będzie. Mów co mam robić.
** Wracamy do teraźniejszości xd **
O pień opierał się Raito i patrzył się na niego swoim spokojnym wyrazem twarzy.
- A-ale.. - Armin złapał się za głowę. Na ziemi obok flagi siedziała Iris i również się na niego patrzyła. Blondyn upadł na ziemię.
- Będą inne okazje, Armin. - Mruknęła białowłosa. Nie odpowiedział jej.
- Cóż... - Raito chwycił flagę. - Trzeba ją oddać kapralowi. - Arlert dalej leżał na ziemi załamany. Yagami podszedł i stanął nad nim po czym wyciągnął do niego rękę. - Chodź.. - Armin spojrzał się na jego rękę.
- Sam dam radę wstać.. - Mruknął i zaczął się podnosić.
- Rozumiem, że nie chcesz, żeby brano cię za ofiarę, mam rację? Chcesz pokazać, że umiesz o siebie zadbać. Nikt cię nie uważa tutaj za takiego. Wiem, że trudno zmienić nawyki, ale nie możesz zawsze odrzucać pomocy. - Blondyn znowu się na niego spojrzał.
- Dzięki..
Po oddaniu flagi wszyscy wracali już do korpusu. Erena, którego sparaliżował trujący bluszcz nieśli Jean z Mikasą.
- Co ten debil znowu sobie zrobił? - Warczał Levi.
- Wpadł w jakiś trujący bluszcz i zaczął udawać, że jest Zamaskowanym ruchaczem.
- Aha.. - Spojrzał się na nią zdziwiony i pokręcił głową. Iris szła koło Raito.
- Wiesz.. - Zaczęła. - Uważam, że zachowałeś się... miło.
- Hm? - Jego mina była lekko zdziwiona.
- Armin jest dosyć wrażliwy.. Dobrze, że nie potraktowałeś go jak skończoną ofiarę.
- Przestań, bo zaczynam mieć wyrzuty, że wygrałem.
- Ale to nic złego. To normalne, że ktoś musi przegrać, aby inna osoba wygrała.
- Wiem. - Wtedy dotarli do korpusu, ale zauważyli, że stoją przed nim jakieś wozy i konie.
- Co tutaj się odpierdala? - Skrzywił się kapral. - Chodźcie. - Zaczął kierować się za jakieś beczki. Jak już się za nimi znaleźli wyjrzeli i zobaczyli jakichś ludzi.
- To bandyci. - Stwierdził Guren.
- Co? Co oni tutaj robią? Trzeba mieć tupet, żeby napadać na korpus, który walczy w imię ludzkości. - Oburzyła się Sasha.
- Nieważne.. Trzeba coś z tym zrobić. - Warknął Levi.
- Wybrali dobry moment. Kiedy oddziału specjalnego nie było i mogli spokojnie działać. - Skrzyżował ręce Raito.
- Co za tchórze. - Mruknęła białowłosa. - Levi, co mamy robić?
- Jestem przeciwny takim nagłym i nie przemyślanym działaniom, ale nie mamy wyboru. Nie wiemy jak sytuacja wygląda w środku.
- Po co oni się w ogóle tutaj włamali? - Warknęła Ymir.
- Bo mają niedojebanie mózgowe. - Powiedziała Jade mrużąc oczy - Trzeba coś zrobić.
- Jezus.. Tam są moje wilki.. - Iris przykryła usta dłonią.
- A ta się psami przejmuje. - Jęknął Connie. Białowłosa spojrzała się na niego znowu tym swoim wzrokiem, w którym widać było żądzę mordu. - Nic nie mówiłem..
- Cisza. - Mruknął Armin.
- Nie ma czasu. Mogą mieć broń, a wtedy tymi mieczami nie zdziałamy za dużo. Ale można spróbować. - Mówił Levi. Raito nie odzywał się tylko trwał w zamyśle. -Wchodzimy. - Powiedział i dał znak ręką. - Iris, możesz? - Spojrzał się na nią i zatrzymał wszystkich.
- Jasne. - Przemieniła się w pumę i wyprzedziła ich o spory kawałek.
- Czy to w porządku tak ją narażać? - Mruknął Guren.
- Jest doświadczona. Da radę. - Odpowiedział mu kapral. Iris skradała się pod oknami, żeby nie było jej widać. Jak zbliżyła się do drzwi zobaczyła, że są otwarte. Przyłożyła ucho do ściany i słyszała rozmowę dwóch.. nie, trzech rabusiów.
- To jest najbiedniejszy korpus, ty ośle. Mówiłem, żeby wbić do Żandarmerii. - Oburzył się jeden z nich.
- Zamknij dupę, to oni mają tutaj najwięcej sprzętu do manewru. Nie wiesz jak on schodzi i ile za niego płacą na czarnym rynku?
- *Co za chuje..* - Warknęła w myślach białowłosa. - *Ja im dam..* - Szybko wbiegła przez drzwi i wskoczyła na jednego z nich. Razem polecieli na ziemię, a jego dwójka wspólników krzyknęła z przerażenia.
- Co to jest?! - Darł się jeden. Wtedy spojrzała się na niego i zasyczała. Chciał chwycić broń, ale wtedy również na niego wskoczyła. Uderzył o ścianę tyłem głowy i upadł nieprzytomny. Trzeci próbował wybiec przez drzwi, ale wtedy spotkał tam Gurena, który podłożył mu nogę i mężczyzna zarył głową o ziemię.
- Leż ty dupku. - Warknęła Christa. Wtedy wszyscy spojrzeli się na nią w szoku. - Ee.. To znaczy.. Nie wstawaj.. Łobuzie...
- Dobra, nieważne. - Pokręcił głową Levi i również wszedł.
- Oni tylko mieli pilnować drzwi. Reszta jest gdzieś w korpusie, a jeszcze inni ładują sprzęt na wóz. - Zdała raport Iris.
- W porządku. - Wszyscy się rozdzielili. Jade zabrała jednemu z leżących pistolet. Miała również w zapasie swoje miecze. Iris szła powoli wzdłuż korytarza i kierowała się do magazynu. Usłyszała stamtąd jakieś skomlenie. Przyspieszyła natychmiast do sprintu. Drzwi były zamknięte. Rozpędziła się jeszcze bardziej i z całej siły walnęła w nie. Otworzyły się z hukiem, a ona wleciała do środka. Stanęła w bezruchu i podniosła wzrok. W magazynie było bardzo dużo ludzi. Wszyscy teraz byli w nią wgapieni.
- Głupcy.. - Warknęła.
- Co to.. - Jeden się cofnął o krok.
- A czego ty się tutaj spodziewałeś? Korpus świrów i masz jakieś potwory tutaj. - Jęczał drugi. Iris zobaczyła, że pod ścianą leży Kora.
Patrzyła się na nią przez chwilę. Otworzyła lekko swoje piękne, niebieskie oczy i spojrzała na nią. Po chwili znowu je zamknęła.
- Który z was, wy idioci śmiał ją tknąć? - Zapytała spokojnie. Oni wybuchnęli śmiechem. - No który..? Który, kurwa?! Odpowiadać! - Krzyknęła, a jeden tylko wyszedł przed nich.
- Ja. A tu masz drugiego kundla. - Powiedział dumny i wskazał na mężczyznę, który trzymał za kark Kibę.
- Zabieraj te brudne łapy od niego... W tym korpusie dba się o czystość.. Ale nie odpowiadam jak zaraz cały magazyn zafajda się krwią...
W tym samym czasie Jade dotarła do gabinetu Erwina. Była tam reszta korpusu.
- Co wy tu robicie?! - Krzyknęła.
- Nie mamy żadnej broni. - Westchnął dowódca. - Jesteśmy odcięci od magazynu i nie byliśmy przygotowani na jakiś napad..
- Jaja sobie robicie?! - Dalej krzyczała, ale starała się uspokoić. - Macie. - Położyła im pistolet na biurku i jeden miecz. - Poradzę sobie z jednym. - Mruknęła i wyszła. Wtedy wpadła na Raito. - Co ty tutaj robisz?!
- Wiesz gdzie jest Iris?
- Nie wiem, gdzieś poszła.
- Kurde..
- Mam nadzieję, że nie jest taka głupia i nie polazła do magazynu. Musimy się przygotować, żeby tam iść. Ci goście są uzbrojeni. - Mruknęła, a Raito teraz się zaniepokoił.
- Dobrze, dzięki. - Powiedział i zaczął biec w kierunku swojego pokoju.
- *Co on robi?*
Iris była ostro wkurzona.
- No tak. Ten twój głupi kundel nie żyje. I co zrobisz teraz? - Drwił z niej.
- *Czy on mnie uważa za idiotkę? Słyszę przecież bicie jego serca, ale on o tym nie wie.. Mam grać i udawać głupią? Kiba.. Zrób coś.. Sama sobie nie poradzę..* - Biła się z myślami, ale postanowiła dać mu chwilę, żeby doszedł do siebie. - Kto dowodzi tą grupą? - Zapytała, a oni lekko się zdziwili.
- Thomas Rive. -Ale go tutaj nie ma. Ja jestem Luis Buck. - Zaczął jej wszystkich przestawiać. Chciał się chyba zabawić.
- Piękne imiona. - Powiedziała sarkastycznie.
- Dziękujemy, dziękujemy.. - Ukłonił się lekko w teatralnym stylu.
- *Rany.. Teraz wyglądasz jak klaun..*
- Coś jeszcze? Czy możemy cię już zabić?
- No, spróbuj. - Warknęła. W tym momencie Kiba gwałtownie otworzył oczy i wgryzł się w rękę mężczyzny, który go trzymał. Ten krzyknął i ktoś wystrzelił z broni. Kiba szybko zaczął unikać strzałów i dostał się do Iris. Otrzepał się i wyszczerzył zęby.
- No proszę. - Powiedział jakby do siebie mężczyzna. Szybko wyjął broń i wystrzelił. Kiba odskoczył w lewo, a Iris w prawo. Zaczęli biec w ich kierunku, a reszta osób również zaczęła strzelać. Wilk wgryzł się w szyję jednego z mężczyzn. Inni patrzyli na to z przerażeniem. W końcu znowu ktoś strzelił. Tym razem pocisk drasnął Kibę.
Iris rozpędziła się i wskoczyła na jednego z rabusiów rozdzierając mu twarz pazurami. Jego krzyk był głośny i przeraźliwy. W tym momencie usłyszała huk i poczuła ostry ból. Spojrzała się w lewo i w jej pysk był wymierzony karabin. Cała ta akcja trwała zaledwie sekundy. Puma wyszczerzyła swoje duże i ostre śnieżnobiałe zęby na których końcach były ślady krwi. Ręce mężczyzny zaczęły się trząść i znowu wystrzelił. Dostała pociskiem i upadła na ziemię. Próbowała wstać, ale mężczyzna dodatkowo ją kopnął i znowu upadła. Cały ten ból spowodował to, że się przemieniła. Złapała się za brzuch i poczuła coś ciepłego. Spojrzała na swoją rękę i była cała we krwi. Wtedy poczuła również jej smak w ustach. Spojrzała się na mężczyznę stojącego nad nią.
- Luis.. - Warknęła.
- Nie sądziłem, że jesteś człowiekiem, a tu taka niespodzianka.
- Nie należysz do naj..inteligentniejszych.. W-więc można było.. się po tobie tego.. s-spodziewać... - Po tym zdaniu on tylko się zaśmiał. Następnie wziął zamach i kopnął ją w twarz. Przeturlała się kawałek i przyłożyła do niej rękę.
- No cóż. Miło by~.. - Nie dokończył, a jego oczy się rozszerzyły. Iris spojrzała się na niego lekko zdziwiona. Swoją trzęsącą ręką złapał się za kołnierz i ścisnął go. Z drugą ręką zrobił podobnie. Jego usta otworzyły się i cicho jęknął. Jego oddech stał się ciężki i runął na ziemię.
- *Co się dzieje...?* - Myślała. Wtedy również reszta rabusiów zaczęła upadać na ziemię. Za chwilę każdy leżał martwy. Zobaczyła w oddali Kibę, który również był zdziwiony. - *To... Zawał.. Serca?... Niemożliwe! Oni wszyscy umarli na zawał.. Ale przecież jedyną osobą, która zabija przez zawał... ... ... jest Kira.* Kiba... - Jęknęła. Wilk spojrzał się na nią. Wyciągnęła w jego stronę rękę. - Chodź do mnie, piesku... *Ale dlaczego on miałby ich zabić? Czemu tylko ja przeżyłam...? Zrobił to celowo... żeby mi pomóc?! Dlaczego..? Dlaczego...* - Wtedy Kiba podbiegł do niej.
- Kiba... - Jęknęła. Przez jej usta wylała się krew. Usłyszała jakieś kroki dobiegające z korytarza. - Przyszli po nas... Kiba... Odejdź stąd.. Zabierz Korę... Schowajcie się... - Mówiła ciężko, a wilczur patrzył się na nią szeroko otwartymi oczami. Odwrócił się w stronę drzwi. Nastroszył się i zaczął warczeć.
- "Nie!"
- Kiba.
- "Nie."
- Zrób to, proszę.
- "Nikt mi cię nie odbierze."
- Kiba...
- "Nie pozwolę na to."
- Przestań.
- "Będziemy razem."
- K-Kiba... ...
- "Już na zawsze!" - Wtedy głośno zawarczał, a w drzwiach stanął Raito. Wilk Wyprostował uszy i był w szoku. Iris patrzyła się na chłopaka przymkniętymi oczami.
- Iris. - Powiedział i podniósł głowę. Nie odpowiedziała mu, tylko dalej patrzyła na niego. Kiba zaskomlał i podbiegł do niego. Zaczął go ciągnąć do dziewczyny. Po kilku sekundach sam do niej podszedł i uklęknął przed nią.
- Raito...
- Nie mów nic, leż.
- Musimy pomóc innym...
- Tutaj było najwięcej osób. Została tylko garstka, a z tego co widzę wszyscy nie żyją.
- Ale... to nie ja... ich zabiłam...
- To nie jest teraz ważne. Nie mów nic.
- Zmarli.. Na zawał serca... - Wtedy Raito zamilkł. - Dlaczego tylko ja przeżyłam...? Skoro oni zmarli?
- Skoro mówisz, że na zawał serca to musiał być Kira. A on zabija tylko przestępców.
- Przecież ja też nie jestem święta...
- No cóż. Każdy popełnia błędy.
- Ale nie rozumiem skąd on.. o tym wiedział... Że zabił ich idealnie wtedy, kiedy to oni by zabili mnie...
- Nie mów już nic. - Warknął i wziął ją ostrożnie na ręce. Zaczął kierować się do wyjścia z magazynu Kiba podszedł do Kory.
- Raito... - Jęknęła i spojrzał się na nią. - To tak strasznie boli...
- Wiem, wytrzymaj jeszcze chwilę.
- Nie musisz tego robić. Postaw mnie...
- Nie ma mowy. Wykrwawisz się. - Warknął i zamilkła.
- Jestem ciężka...
- Bardzo. - Powiedział sarkastycznie. Jak wszedł na piętro zobaczył, że już było po tej całej aferze. Rabusie siedzieli już skuci przed kwaterą. Raito już dochodził do pokoju Levi'a.
- Nie.. Czekaj. - Zatrzymał się i spojrzał na nią. - Zanieś mnie do pokoju Jade.
- Ale..
- Zanieś mnie tam.
- Dobrze. - Skierował się w stronę pokoju brunetki. Otworzył drzwi był teraz przy łóżku.
- Postaw mnie na ziemi.. Ubrudzę łóżko krwią. Poza tym trzeba tu przynieść jakieś zapasowe. - Zamiast na podłodze położył ją na kanapie. Nie protestowała tylko leżała spokojnie trzymając się za brzuch, który wciąć obficie krwawił. Brunet po minucie był w pokoju i ciągnął za sobą dodatkowe łóżko. Przystawił je pod okno. Następnie podszedł do niej i przeniósł na posłanie. Oparła się głową o poduszkę i ciężko oddychała. - Zostaw mnie.
- Nie ma mowy. - Mruknął. - Z tego co widzę kule przeszły cię na wylot, więc nie ma czego wyjmować. - W tym samym czasie do pokoju weszła Jade i stanęła jak wryta.
- Iris! - Krzyknęła i podbiegła do niej. Uklękła szybko przy jej łóżku i spojrzała jej w twarz. Na niej również była krew od kopnięcia. Raito wstał z przymkniętymi oczami. - O mój Boże.. - Brunetka przykryła dłonią usta, a jej oczy nabrały łez.
- Ej.. Nie płacz.. - Szepnęła, a Jade przetarła oczy.
- Boże.. Pójdę po Levi'a! - Wstała i zaczęłam kierować się do drzwi.
- Nie! Nie idź po niego... On.. on ma dużo pracy teraz. Po tej całej aferze. - Jęczała, a Jade spojrzała się na nią zdziwiona.
- No dobrze..
- Pójdę po apteczkę. Trzeba to opatrzyć. - Powiedział Yagami i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Zaczekaj... - Zawołała Iris. Odwrócił się. - Dziękuję ci... - Wyszeptała cicho, a Raito lekko się uśmiechnął i wyszedł. Białowłosa spojrzała się w sufit i leżała tak chwilę. Jade westchnęła.
- Czemu ty zawsze musisz coś odpierdolić? - Warknęła.
- Taki mój talent.
Nazajutrz po śniadaniu większość osób siedziała przed telewizorem. Iris odpoczywała w łóżku. Kiba i Kora stale dotrzymywali jej towarzystwa. Dzisiaj nawet Erwin oglądał telewizje. Rabusiów aresztowała policja, ale tego samego dnia wszyscy zmarli na zawał serca. Wtedy ulubiony serial Erena, który dochodził już do siebie został przerwany przez nagłą informację.
"Przepraszamy, że przerywamy program, ale mamy ważną informację. Po wczorajszej akcji w korpusie zwiadowczym zostały ustalone nowe wnioski. - Mówił reporter.
- Teraz będą się wszędzie pchać. - Warknął Jean. Wtedy na ekranie pojawiła się duża, czarna litera "L". Usłyszeli zniekształcony głos.
"Mówi L. Udało mi się ustalić, że Kira potrzebuje znać wygląd oraz imię i nazwisko ofiary. Jeżeli nie zna tych danych nic wam nie grozi."
- To ten detektyw? - Zapytał Armin.
- Chyba tak. - Mruknął Connie. - Mogliby przestać już o tym trąbić.
"... W wyniku wczorajszej akcji w magazynie korpusu zmarło siedemnastu bandytów na zawał serca. Przeżyła tylko jedna dziewczyna, która zresztą została ranna. Wtedy nikt nie wiedział o tym co dzieje się u zwiadowców, poza nimi samymi. Na tej podstawie wiem, że ktoś z Korpusu Zwiadowczego... To Kira."
- Co?! - Krzyknął ktoś, a wszyscy patrzyli się w szoku na ekran. - Ten morderca.. Jest jednym z nas?!
"Kira.. Jeżeli to oglądasz chcę, żebyś wiedział, że to co robisz jest złe. Ale nie martw się. Złapię cię i dzięki mnie dostaniesz karę śmierci." - Wtedy komunikat się zakończył. Wszyscy z korpusu byli w głębokim szoku. Zaczęli nawzajem spoglądać na siebie.
- To jakiś żart. - Warknął Levi.
- Nie, on ma rację. - Powiedział Erwin. - Tylko my wiedzieliśmy o tym napadzie. Nikt inny. To wystarczający dowód, że Kira gdzieś tutaj jest. Nie możemy zabronić policji przeprowadzenia tutaj śledztwa.
Jade wróciła do pokoju i po zamknięci drzwi spojrzała się na swoją przyjaciółkę.
- Jade.. Wybacz, że znowu musisz dzielić ze mną pokój. Jak tylko wydobrzeję przeniosę się do innego.
- Dlaczego już nie mieszkasz z Levi'em? - Zapytała zdziwiona.
- Nieważne. - Warknęła.
- Uuu..
- Czego?
- Nie, nic.
- Ych... Nie no... Ech.. Sama nie wiem. Po prostu muszę nad czymś pomyśleć.
- No dobrze.. Posłuchaj mam dla ciebie niusa.
- Co jest?
- Byłaś w wiadomościach! xD
- Co?!
- Znaczy.. Mówili o tobie.
- Super po prostu...
- I w ogóle wiesz, że Kira cię uratował?! Ale numer!
- Tak, wiem. - Mruknęła.
- No, no. Masz branie. Nawet Kira na ciebie leci xDD
- Co?! Nie mów tak nawet.. Boże.,. Nie wierzę w ciebie po prostu...
- Haha.. Właśnie.. Podobno ktoś ze zwiadowców to Kira!
- Serio?! O Boże..
- No nie?! Musimy uważać, bo jeszcze padniemy tutaj trupem.
- Co za czarny humor...
- No wiem, ja zawsze mam cudowne kawały.
- Nie ogarniam cię. Jednego dnia masz depresję, a drugiego kraba mózgu.
- Ej! xD
- No taka prawda. Ale za to cię lubię <3. - Powiedziała radośnie, a Jade zrobiła facepalm'a.
- Po co oni się w ogóle tutaj włamali? - Warknęła Ymir.
- Bo mają niedojebanie mózgowe. - Powiedziała Jade mrużąc oczy - Trzeba coś zrobić.
- Jezus.. Tam są moje wilki.. - Iris przykryła usta dłonią.
- A ta się psami przejmuje. - Jęknął Connie. Białowłosa spojrzała się na niego znowu tym swoim wzrokiem, w którym widać było żądzę mordu. - Nic nie mówiłem..
- Cisza. - Mruknął Armin.
- Nie ma czasu. Mogą mieć broń, a wtedy tymi mieczami nie zdziałamy za dużo. Ale można spróbować. - Mówił Levi. Raito nie odzywał się tylko trwał w zamyśle. -Wchodzimy. - Powiedział i dał znak ręką. - Iris, możesz? - Spojrzał się na nią i zatrzymał wszystkich.
- Jasne. - Przemieniła się w pumę i wyprzedziła ich o spory kawałek.
- Czy to w porządku tak ją narażać? - Mruknął Guren.
- Jest doświadczona. Da radę. - Odpowiedział mu kapral. Iris skradała się pod oknami, żeby nie było jej widać. Jak zbliżyła się do drzwi zobaczyła, że są otwarte. Przyłożyła ucho do ściany i słyszała rozmowę dwóch.. nie, trzech rabusiów.
- To jest najbiedniejszy korpus, ty ośle. Mówiłem, żeby wbić do Żandarmerii. - Oburzył się jeden z nich.
- Zamknij dupę, to oni mają tutaj najwięcej sprzętu do manewru. Nie wiesz jak on schodzi i ile za niego płacą na czarnym rynku?
- *Co za chuje..* - Warknęła w myślach białowłosa. - *Ja im dam..* - Szybko wbiegła przez drzwi i wskoczyła na jednego z nich. Razem polecieli na ziemię, a jego dwójka wspólników krzyknęła z przerażenia.
- Co to jest?! - Darł się jeden. Wtedy spojrzała się na niego i zasyczała. Chciał chwycić broń, ale wtedy również na niego wskoczyła. Uderzył o ścianę tyłem głowy i upadł nieprzytomny. Trzeci próbował wybiec przez drzwi, ale wtedy spotkał tam Gurena, który podłożył mu nogę i mężczyzna zarył głową o ziemię.
- Leż ty dupku. - Warknęła Christa. Wtedy wszyscy spojrzeli się na nią w szoku. - Ee.. To znaczy.. Nie wstawaj.. Łobuzie...
- Dobra, nieważne. - Pokręcił głową Levi i również wszedł.
- Oni tylko mieli pilnować drzwi. Reszta jest gdzieś w korpusie, a jeszcze inni ładują sprzęt na wóz. - Zdała raport Iris.
- W porządku. - Wszyscy się rozdzielili. Jade zabrała jednemu z leżących pistolet. Miała również w zapasie swoje miecze. Iris szła powoli wzdłuż korytarza i kierowała się do magazynu. Usłyszała stamtąd jakieś skomlenie. Przyspieszyła natychmiast do sprintu. Drzwi były zamknięte. Rozpędziła się jeszcze bardziej i z całej siły walnęła w nie. Otworzyły się z hukiem, a ona wleciała do środka. Stanęła w bezruchu i podniosła wzrok. W magazynie było bardzo dużo ludzi. Wszyscy teraz byli w nią wgapieni.
- Głupcy.. - Warknęła.
- Co to.. - Jeden się cofnął o krok.
- A czego ty się tutaj spodziewałeś? Korpus świrów i masz jakieś potwory tutaj. - Jęczał drugi. Iris zobaczyła, że pod ścianą leży Kora.
Patrzyła się na nią przez chwilę. Otworzyła lekko swoje piękne, niebieskie oczy i spojrzała na nią. Po chwili znowu je zamknęła.
- Który z was, wy idioci śmiał ją tknąć? - Zapytała spokojnie. Oni wybuchnęli śmiechem. - No który..? Który, kurwa?! Odpowiadać! - Krzyknęła, a jeden tylko wyszedł przed nich.
- Ja. A tu masz drugiego kundla. - Powiedział dumny i wskazał na mężczyznę, który trzymał za kark Kibę.
- Zabieraj te brudne łapy od niego... W tym korpusie dba się o czystość.. Ale nie odpowiadam jak zaraz cały magazyn zafajda się krwią...
W tym samym czasie Jade dotarła do gabinetu Erwina. Była tam reszta korpusu.
- Co wy tu robicie?! - Krzyknęła.
- Nie mamy żadnej broni. - Westchnął dowódca. - Jesteśmy odcięci od magazynu i nie byliśmy przygotowani na jakiś napad..
- Jaja sobie robicie?! - Dalej krzyczała, ale starała się uspokoić. - Macie. - Położyła im pistolet na biurku i jeden miecz. - Poradzę sobie z jednym. - Mruknęła i wyszła. Wtedy wpadła na Raito. - Co ty tutaj robisz?!
- Wiesz gdzie jest Iris?
- Nie wiem, gdzieś poszła.
- Kurde..
- Mam nadzieję, że nie jest taka głupia i nie polazła do magazynu. Musimy się przygotować, żeby tam iść. Ci goście są uzbrojeni. - Mruknęła, a Raito teraz się zaniepokoił.
- Dobrze, dzięki. - Powiedział i zaczął biec w kierunku swojego pokoju.
- *Co on robi?*
Iris była ostro wkurzona.
- No tak. Ten twój głupi kundel nie żyje. I co zrobisz teraz? - Drwił z niej.
- *Czy on mnie uważa za idiotkę? Słyszę przecież bicie jego serca, ale on o tym nie wie.. Mam grać i udawać głupią? Kiba.. Zrób coś.. Sama sobie nie poradzę..* - Biła się z myślami, ale postanowiła dać mu chwilę, żeby doszedł do siebie. - Kto dowodzi tą grupą? - Zapytała, a oni lekko się zdziwili.
- Thomas Rive. -Ale go tutaj nie ma. Ja jestem Luis Buck. - Zaczął jej wszystkich przestawiać. Chciał się chyba zabawić.
- Piękne imiona. - Powiedziała sarkastycznie.
- Dziękujemy, dziękujemy.. - Ukłonił się lekko w teatralnym stylu.
- *Rany.. Teraz wyglądasz jak klaun..*
- Coś jeszcze? Czy możemy cię już zabić?
- No, spróbuj. - Warknęła. W tym momencie Kiba gwałtownie otworzył oczy i wgryzł się w rękę mężczyzny, który go trzymał. Ten krzyknął i ktoś wystrzelił z broni. Kiba szybko zaczął unikać strzałów i dostał się do Iris. Otrzepał się i wyszczerzył zęby.
- No proszę. - Powiedział jakby do siebie mężczyzna. Szybko wyjął broń i wystrzelił. Kiba odskoczył w lewo, a Iris w prawo. Zaczęli biec w ich kierunku, a reszta osób również zaczęła strzelać. Wilk wgryzł się w szyję jednego z mężczyzn. Inni patrzyli na to z przerażeniem. W końcu znowu ktoś strzelił. Tym razem pocisk drasnął Kibę.
Iris rozpędziła się i wskoczyła na jednego z rabusiów rozdzierając mu twarz pazurami. Jego krzyk był głośny i przeraźliwy. W tym momencie usłyszała huk i poczuła ostry ból. Spojrzała się w lewo i w jej pysk był wymierzony karabin. Cała ta akcja trwała zaledwie sekundy. Puma wyszczerzyła swoje duże i ostre śnieżnobiałe zęby na których końcach były ślady krwi. Ręce mężczyzny zaczęły się trząść i znowu wystrzelił. Dostała pociskiem i upadła na ziemię. Próbowała wstać, ale mężczyzna dodatkowo ją kopnął i znowu upadła. Cały ten ból spowodował to, że się przemieniła. Złapała się za brzuch i poczuła coś ciepłego. Spojrzała na swoją rękę i była cała we krwi. Wtedy poczuła również jej smak w ustach. Spojrzała się na mężczyznę stojącego nad nią.
- Luis.. - Warknęła.
- Nie sądziłem, że jesteś człowiekiem, a tu taka niespodzianka.
- Nie należysz do naj..inteligentniejszych.. W-więc można było.. się po tobie tego.. s-spodziewać... - Po tym zdaniu on tylko się zaśmiał. Następnie wziął zamach i kopnął ją w twarz. Przeturlała się kawałek i przyłożyła do niej rękę.
- No cóż. Miło by~.. - Nie dokończył, a jego oczy się rozszerzyły. Iris spojrzała się na niego lekko zdziwiona. Swoją trzęsącą ręką złapał się za kołnierz i ścisnął go. Z drugą ręką zrobił podobnie. Jego usta otworzyły się i cicho jęknął. Jego oddech stał się ciężki i runął na ziemię.
- *Co się dzieje...?* - Myślała. Wtedy również reszta rabusiów zaczęła upadać na ziemię. Za chwilę każdy leżał martwy. Zobaczyła w oddali Kibę, który również był zdziwiony. - *To... Zawał.. Serca?... Niemożliwe! Oni wszyscy umarli na zawał.. Ale przecież jedyną osobą, która zabija przez zawał... ... ... jest Kira.* Kiba... - Jęknęła. Wilk spojrzał się na nią. Wyciągnęła w jego stronę rękę. - Chodź do mnie, piesku... *Ale dlaczego on miałby ich zabić? Czemu tylko ja przeżyłam...? Zrobił to celowo... żeby mi pomóc?! Dlaczego..? Dlaczego...* - Wtedy Kiba podbiegł do niej.
- Kiba... - Jęknęła. Przez jej usta wylała się krew. Usłyszała jakieś kroki dobiegające z korytarza. - Przyszli po nas... Kiba... Odejdź stąd.. Zabierz Korę... Schowajcie się... - Mówiła ciężko, a wilczur patrzył się na nią szeroko otwartymi oczami. Odwrócił się w stronę drzwi. Nastroszył się i zaczął warczeć.
- "Nie!"
- Kiba.
- "Nie."
- Zrób to, proszę.
- "Nikt mi cię nie odbierze."
- Kiba...
- "Nie pozwolę na to."
- Przestań.
- "Będziemy razem."
- K-Kiba... ...
- "Już na zawsze!" - Wtedy głośno zawarczał, a w drzwiach stanął Raito. Wilk Wyprostował uszy i był w szoku. Iris patrzyła się na chłopaka przymkniętymi oczami.
- Iris. - Powiedział i podniósł głowę. Nie odpowiedziała mu, tylko dalej patrzyła na niego. Kiba zaskomlał i podbiegł do niego. Zaczął go ciągnąć do dziewczyny. Po kilku sekundach sam do niej podszedł i uklęknął przed nią.
- Raito...
- Nie mów nic, leż.
- Musimy pomóc innym...
- Tutaj było najwięcej osób. Została tylko garstka, a z tego co widzę wszyscy nie żyją.
- Ale... to nie ja... ich zabiłam...
- To nie jest teraz ważne. Nie mów nic.
- Zmarli.. Na zawał serca... - Wtedy Raito zamilkł. - Dlaczego tylko ja przeżyłam...? Skoro oni zmarli?
- Skoro mówisz, że na zawał serca to musiał być Kira. A on zabija tylko przestępców.
- Przecież ja też nie jestem święta...
- No cóż. Każdy popełnia błędy.
- Ale nie rozumiem skąd on.. o tym wiedział... Że zabił ich idealnie wtedy, kiedy to oni by zabili mnie...
- Nie mów już nic. - Warknął i wziął ją ostrożnie na ręce. Zaczął kierować się do wyjścia z magazynu Kiba podszedł do Kory.
- Raito... - Jęknęła i spojrzał się na nią. - To tak strasznie boli...
- Wiem, wytrzymaj jeszcze chwilę.
- Nie musisz tego robić. Postaw mnie...
- Nie ma mowy. Wykrwawisz się. - Warknął i zamilkła.
- Jestem ciężka...
- Bardzo. - Powiedział sarkastycznie. Jak wszedł na piętro zobaczył, że już było po tej całej aferze. Rabusie siedzieli już skuci przed kwaterą. Raito już dochodził do pokoju Levi'a.
- Nie.. Czekaj. - Zatrzymał się i spojrzał na nią. - Zanieś mnie do pokoju Jade.
- Ale..
- Zanieś mnie tam.
- Dobrze. - Skierował się w stronę pokoju brunetki. Otworzył drzwi był teraz przy łóżku.
- Postaw mnie na ziemi.. Ubrudzę łóżko krwią. Poza tym trzeba tu przynieść jakieś zapasowe. - Zamiast na podłodze położył ją na kanapie. Nie protestowała tylko leżała spokojnie trzymając się za brzuch, który wciąć obficie krwawił. Brunet po minucie był w pokoju i ciągnął za sobą dodatkowe łóżko. Przystawił je pod okno. Następnie podszedł do niej i przeniósł na posłanie. Oparła się głową o poduszkę i ciężko oddychała. - Zostaw mnie.
- Nie ma mowy. - Mruknął. - Z tego co widzę kule przeszły cię na wylot, więc nie ma czego wyjmować. - W tym samym czasie do pokoju weszła Jade i stanęła jak wryta.
- Iris! - Krzyknęła i podbiegła do niej. Uklękła szybko przy jej łóżku i spojrzała jej w twarz. Na niej również była krew od kopnięcia. Raito wstał z przymkniętymi oczami. - O mój Boże.. - Brunetka przykryła dłonią usta, a jej oczy nabrały łez.
- Ej.. Nie płacz.. - Szepnęła, a Jade przetarła oczy.
- Boże.. Pójdę po Levi'a! - Wstała i zaczęłam kierować się do drzwi.
- Nie! Nie idź po niego... On.. on ma dużo pracy teraz. Po tej całej aferze. - Jęczała, a Jade spojrzała się na nią zdziwiona.
- No dobrze..
- Pójdę po apteczkę. Trzeba to opatrzyć. - Powiedział Yagami i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Zaczekaj... - Zawołała Iris. Odwrócił się. - Dziękuję ci... - Wyszeptała cicho, a Raito lekko się uśmiechnął i wyszedł. Białowłosa spojrzała się w sufit i leżała tak chwilę. Jade westchnęła.
- Czemu ty zawsze musisz coś odpierdolić? - Warknęła.
- Taki mój talent.
Nazajutrz po śniadaniu większość osób siedziała przed telewizorem. Iris odpoczywała w łóżku. Kiba i Kora stale dotrzymywali jej towarzystwa. Dzisiaj nawet Erwin oglądał telewizje. Rabusiów aresztowała policja, ale tego samego dnia wszyscy zmarli na zawał serca. Wtedy ulubiony serial Erena, który dochodził już do siebie został przerwany przez nagłą informację.
"Przepraszamy, że przerywamy program, ale mamy ważną informację. Po wczorajszej akcji w korpusie zwiadowczym zostały ustalone nowe wnioski. - Mówił reporter.
- Teraz będą się wszędzie pchać. - Warknął Jean. Wtedy na ekranie pojawiła się duża, czarna litera "L". Usłyszeli zniekształcony głos.
"Mówi L. Udało mi się ustalić, że Kira potrzebuje znać wygląd oraz imię i nazwisko ofiary. Jeżeli nie zna tych danych nic wam nie grozi."
- To ten detektyw? - Zapytał Armin.
- Chyba tak. - Mruknął Connie. - Mogliby przestać już o tym trąbić.
"... W wyniku wczorajszej akcji w magazynie korpusu zmarło siedemnastu bandytów na zawał serca. Przeżyła tylko jedna dziewczyna, która zresztą została ranna. Wtedy nikt nie wiedział o tym co dzieje się u zwiadowców, poza nimi samymi. Na tej podstawie wiem, że ktoś z Korpusu Zwiadowczego... To Kira."
- Co?! - Krzyknął ktoś, a wszyscy patrzyli się w szoku na ekran. - Ten morderca.. Jest jednym z nas?!
"Kira.. Jeżeli to oglądasz chcę, żebyś wiedział, że to co robisz jest złe. Ale nie martw się. Złapię cię i dzięki mnie dostaniesz karę śmierci." - Wtedy komunikat się zakończył. Wszyscy z korpusu byli w głębokim szoku. Zaczęli nawzajem spoglądać na siebie.
- To jakiś żart. - Warknął Levi.
- Nie, on ma rację. - Powiedział Erwin. - Tylko my wiedzieliśmy o tym napadzie. Nikt inny. To wystarczający dowód, że Kira gdzieś tutaj jest. Nie możemy zabronić policji przeprowadzenia tutaj śledztwa.
- Jade.. Wybacz, że znowu musisz dzielić ze mną pokój. Jak tylko wydobrzeję przeniosę się do innego.
- Dlaczego już nie mieszkasz z Levi'em? - Zapytała zdziwiona.
- Nieważne. - Warknęła.
- Uuu..
- Czego?
- Nie, nic.
- Ych... Nie no... Ech.. Sama nie wiem. Po prostu muszę nad czymś pomyśleć.
- No dobrze.. Posłuchaj mam dla ciebie niusa.
- Co jest?
- Byłaś w wiadomościach! xD
- Co?!
- Znaczy.. Mówili o tobie.
- Super po prostu...
- I w ogóle wiesz, że Kira cię uratował?! Ale numer!
- Tak, wiem. - Mruknęła.
- No, no. Masz branie. Nawet Kira na ciebie leci xDD
- Co?! Nie mów tak nawet.. Boże.,. Nie wierzę w ciebie po prostu...
- Haha.. Właśnie.. Podobno ktoś ze zwiadowców to Kira!
- Serio?! O Boże..
- No nie?! Musimy uważać, bo jeszcze padniemy tutaj trupem.
- Co za czarny humor...
- No wiem, ja zawsze mam cudowne kawały.
- Nie ogarniam cię. Jednego dnia masz depresję, a drugiego kraba mózgu.
- Ej! xD
- No taka prawda. Ale za to cię lubię <3. - Powiedziała radośnie, a Jade zrobiła facepalm'a.
~ Gilleł
Popsułaś mi Gurena xDDD Wiem że miał swój tekst nawet ci zaraz zdj wyśle xDD Ale on nie jest zwolennikiem Ruchacza xDDD Ale Christa wygrała życie xDDDDD Leż tu dupku xDD Wszyscy się nią bardziej przejęli niż bandytami xDD
OdpowiedzUsuńA Iris i Jade dobrana para xDD Ta ma depreche zaraz się ryja, druga nagle coś jej odjebuje się wyprowadza xDD
Pikny rozdział omg xDD Kofam już go xDDD L ATAKUJE! WAA XD
XDDD WAA!! XD Przepraszam za Gurena... Ruchacz mnie opętał XDDD
UsuńE, przeżyje xD Ja go naprawię, żeby potem zepsuć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńO nie XDD
UsuńDzięki tobie mogę realizować moje niecne plany duuużo szybciej buhahaha xDDD
UsuńTo ja się boję czytać kolejnych rozdziałów. xD Nie publikujcie ich dla naszego dobra xDD
UsuńDobra to nie publikujemy już xD Koniec działalnosci bloga! xD
UsuńOGŁOSZENIE PARAFIALNE ^^^^^^^^
UsuńTen blog musi działać dalej bo wtedy nie będęmmiała takich głupawek w szkole :c TEN BLOG MA ŻYĆ! XD
UsuńBędzie żyć! Żartowałam XD (w sumie to każdy chyba wie xD)
UsuńJa wiem :3 Ty lubisz bawić się ludzkimiuczuciami xxD Bez obrazy! <3
UsuńSpk XDD Wiem, że lubię XD
UsuńKarą jest... nie no nie powiem XD. Liście są fajne, + dla Jade i Erena. B) Ja ci mg pomóc wybrać zdjęcia ,,L" jak bd potrzebne. ^^ Wiedziałam, że Raito wygra hehehe. JESZCZE WIĘCEJ ODPAŁÓW HANIJ !!! No tak więc czekam na następny. >.> xD
OdpowiedzUsuńTeż mam folder z L XD ale ci go nie zabieram tylko po prostu potrzebowałam do rozdziałów xD
UsuńWysyłaj xD Ja nie mówię, że mi zabierasz tylko, że ci mg pomóc xD
UsuńWiem, wiem XD ale tylko mówię jakbys zaczęła cos podejrzewać XD
UsuńNo mam nadzieję xDD
UsuńKirą* ( ach ta korekta w telefonie ;-;)
OdpowiedzUsuńA ja się pytam dlaczego ,, Karą... "? XD
UsuńPytaj mego fona xD
UsuńFonie, dlaczego?! XDD
UsuńF: Bo mogę xD
UsuńXDD
UsuńGdy zobaczyłam nowy rozdział to powiedziałam: "O cholera, nowy rozdział!! Muszę przeczytać w dzisiaj :3" i nie żałuję xD Rozdział mega! :D A ta Kira... To na wattpadzie był fanfiction o SnK i tam było coś o Kirze i tak się zapytam. Z wattpada bralas jakiś pomysł? Jeśli nietto sorka, ale po prostu tak mi się przypomniało xD
OdpowiedzUsuńDobranoc :3 Chyba zasne dopiero o 23...XD
Nie, nie brałam z wattpada O.O xDD Spk XD Ja na wattpadzie nic nie czytam także wiesz xD
UsuńCieszę się, że się podobało C: <3
UsuńNo dobra, uznajmy, że tobbył czysty przypadek (w którego za bardzo nie wierzę xD)
UsuńWy zawsze macie fajne rozdziały ❤
No to uwierz xD
UsuńJprd xD Eren i Jade poszli w krzaczki :3 XDD
OdpowiedzUsuńEj Gillu jam ogl Death Note'a xD Jestem na 23 odc xD
Yagami - przeczytaj od tyłu ♥
Yagmai sr litery mi się mylą xD
UsuńCo wy z tym Death Notem wszyscy teraz?! Kuźwa spadówa on jest mój XDD Nie no XD Ale czytałam już od tyłu i zepsułas mi wszystko ty kupaku bo to miało być w rozdziale XD
UsuńTypu: Powiedział gosciu, którego czytane nazwisko od tyłu znaczy "I am gay." xD
Geje zawsze spoko xD Wpadłam na pomysła.... Zrobię krótką książkę - BellaxLevi
UsuńHm hm hm 💜
Hoho, już nie mogę się doczekać Bella twojej książki xD ^^
UsuńOh tak :3 Będą zdj i tekst i dużżżoooo 💜
UsuńSzajka Zamaskowanego Ruchacza xD
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ze śmiechu się nie podniosę... hahaha XD
Po za tym to uczucie, gdy nadają wiadomość o śmierci 300 ludzi, po to, żeby wyjechać w połowie z tekstem " A teraz przerwa na reklamy" xDD
XDDD No, ta magia telewizji XDDDDDDD
UsuńSzajka Zamaskowanego Ruchacza forever!
No miało być smieszne XDD
B)
Telewizja ma moc B)
Usuń*Mam ten telewizor! Mam ten TELEWIZOOOOORRR!!! XDDD*
XDDDD Wtfff XDDDDD
UsuńXDDD
UsuńTeraz wymyśliłam coś takiego xd
To mój telewizor! I nikt mi nie zabierze! O to ja i telewizor!
Jeśli chcesz go to kup se.
XDDDD
Albo jak ten golum z hobbita "Mój sssskarbie!" xD
UsuńZamaskowany Ruchacz xDDD Ja was błagam xDDDD Co ty Gilku jadłaś lub piłaś lub żułaś lub ssałaś itp xD
OdpowiedzUsuńZamaskowany Ruchacz wygrywa życie xDDD
XDDDDDDDDDDDDD
UsuńI ja się pytam co ty dzisiaj jadłaś, piłaś, żułaś ssałaś itp że ci taka palma odbiłą ? xDD
UsuńOdbiła* XD
UsuńMyślę, że odpowiedź mogłaby cię zaszokować xDD
UsuńNo to prawda, ale chcę wiedzieć xD
UsuńTo mój ściśle tajny ćpacz xD
UsuńGilku ja się dowiem jakie ty skrywasz jeszcze sekrety a wiem że masz ich dużo B)
UsuńTeraz czuję się zagrożona xD
UsuńBój się xD
Usuń