- STOP! - Na miejscu budowy pojawiła się Iris. - NIE BĘDĘ MIESZKAĆ W ŻADNEJ GEJOWSKIEJ BUDZIE! Możecie tu dać temtych ułomów reprezentujących płeć przeciwną ale JA TU SPAĆ NIE BĘDĘ! - Warknęła i zatupała trzy razy, a jak na zawołanie pojawił się Tobi, któremu chatka bardzo się spodobała.
- Tobi chce tu mieszkać! Tobi będzie dobrym chłopcem ale dajcie mu tutaj zamieszać! - Rozpłakał się u stóp białowłosej dziewczyny z wytrzeszczem.
- Tobi... Przestań się błaźnić. Jesteś najprawdopodobniej jedyną osobą, która chce tu spać. - Obok Leiden pojawił się Lider szajki GPS'a Tobiego. - Przyglądaliśmy się nocnej sytuacji z ukrycia i stwierdzam... - Przemówił. - Że należy tu wprowadzić pokój.
- O! Jestem jak najbardziej za! Po drodze wybijcie kilku ułomów, nawet wam za~pmmmwmhwhwh... - Zatkał jej usta i szepnął.
- Nie mów nic o płaceniu i pieniądzach... Gdzieś czyha Kakuzu, który wszystko i wszystkich sprzedałby Arabom za niezłą sumkę. - Powiedział i chciał odejść ale dostał w twarz balonem z wodą, który pękł na nim i woda wszędzie rozprysła. - Który to taki mądry? - Rozejrzał się i zobaczył organizację EreYuuNar tarzającą się ze śmiechu. Wyciągnął w ich stronę rękę i zakrzyknął: - SHINRA TENSEI!
- WAAAAAA!!!!! - Trzy chuje jebane wyleciały w budowany gejowski zakątek i rozjebały go.
- Pięknie... To żeś Lider załatwił sprawę... Znowu trzeba to budować, a Kakuzu hajsu nie da. Zajebiście... - Oparł się o niego Hidan. Spojrzeli na siebie w tym samym czasie powoli odwracając głowy, a Jashiniście mina zrzedła i zaczął spierdzielać niczym wczoraj Reiner.. - JA TYLKO ŻARTOWAŁEM! KURWA LIDER NIEEEE!!! - Zakrył głowę rękami i na swej kosie jak na skoczku pogo manewrował między drzewami. Iris patrzyła na nich chwilę, ale zaraz podeszła do majstra, który spał smacznie zakopany pod piachem i wystawała mu jedynie głowa.
- Ee... Te ziomuś. - Ustała mu na nos, na co zachrapał i osmarkał jej buta. - JA PIERDOLE! MOJE NOWE NAJKI Z PUMY! - Wrzasnęła i wyjebała się o stado flaszek galopujących do napełnienia. - Co tu się kurwa dzieje?! Dobra chuj mnie obchodzi, że śpisz! Ten dom na być taki jaki był! - Warknęła i czołgając się oddaliła w bezpieczne miejsce by po raz kolejny nie doznać urazu.
Tymczasem Jade wyruszyła na poszukiwanie gościa, który dalej jej nie dał wyjaśnień. Rozglądała się nawet pod ziemią (nie pytajcie jak XD). Przeszła już tak cały korpus terroru i grozy, który przejęli kadeci ze sto czwórki, gdy nagle potknęła się o coś i zryła nosem w jakąś włóczkę. Podniosła wzrok i dostrzegła:
- ARMIN?! TY SZYJESZ NA DRUTACH?!
- A co nie wolno mi? Muszę uszyć sobie strój godny szeryfa alfonsa Arlerta z Ziem Nieczystych starego stanu...
- Dobra, dobra nie obchodzi mnie to. - Ukróciła temat i wstając otrzepała się.
- Szukasz pewnie srebrnowłosego męża, z jednej nocy do tyłu... - Nagle z dupy wyjął sobie fajkę i zaczął paląc ją dedukować.
- Skąd wiesz?
- JESTEM SZERYFEM! JA WIEM WSZYSTKO! Rozwiążę każdą sprawę!
- Nie reklamuj się tak dziewczynko. - Pojawił się L, który na głowie blondyna postawił filiżankę kawy z Tesco. - Wiadomo, że to ja jestem najlepszym detektywem tych czasów. Pamiętasz jak zwinnie wytropiłem ślad pobytu Kiry? - Arlert zastanowił się chwilę i przypomniał sobie drugi dzień na placu... [retrospekcja]
*Connie wybiegł z szeregu i zwymiotował na Keitha, który miał wybuchnąć po raz enty, ale jakiś trzynóg zaczął jechać lupą po ziemi. Spojrzał na niego i zapytał:
- Kay... Ty... Robić...?
- Szukam Kiry. - Szedł dalej nie zwracając na zgromadzonych uwagi. Zatrzymał się przy rzygowinach, wsadził w nie palec, a następnie do budzi. Uniósł ten sam palec ku niebu i krzyknął: - Aha! Tutaj był Kira!* [wracajmy XD]
- Eee...
- No więc właśnie! Nie zaprzeczysz mym niezawodnym technikom!
- ALE MOJE BĘDĄ LEPSZE! - Zawył Alfons i nim Jade zdążyła choćby mrugnąć obaj kryminalni zniknęli. Postanowiła na nic nie czekać i się ewakuowała. Leciała jak dzik po antybiotyk do Biebera, gdy spostrzegła srebrnowłosego. Wryła się w ziemie by zastopować, westchnęła, poprawiła dziki fryz i udając poważną podeszła do niego. Opierał się o jakąś studnie, a w ręku trzymał podejrzaną książkę. Z dachu wodoodchodu pojawiła się Shinoa i wleciała mu nosem w kartki.
- Czy to pornole? - Spytała pochłaniając kartki jak koń trawę, albo Jean swe bujne siano. Zamaskowany wyjął książkę spod głowy fioletowej wariatki, która zajebała nosem w piach, a następnie wrzucił ją do studni.
- Zeżarła mi strony... Muszę iść do pustelnika po nowy egzemplarz... - Westchnął i chciał zrobić krok ale przed nim pojawiła się ruda brunetka. - O witam...
- No hej wariacie. - Powiedziała dziwnym tonem, na co rozszerzył na chwilę oko, ale zaraz wróciło do stanu normalności. - Mam dwie sprawy. Po pierwsze chcę ci podziękować, za wyjęcie mnie z tej góry mięcha parujące.... - go! - Krzyknęła końcówkę, bo na słowo mięcho pojawiła się Saszka i zaczęła lecieć jak dzika małpa Mikasa prosto na nich. Szybko się pochylili, a ta skacząc zawisła nad studnią, a potem wpadła do środka.
- O! Ty też czytasz pornole? Czy jesteś gwiazdą filmów erotycznych? - Usłyszeli echo ze studni.
- ... E... No nie ważne...
- Nie ma sprawy. - Odpowiedział mężczyzna.
- ? Aaa dobra... A po drugie... Wciąż mi nie wyjaśniłeś co robiłeś w moim łóżku >.> Czy do czegoś doszło?
- Cóż... Znalazłem się tam całkowicie przez przypadek, a co do tego to... Nie jestem pewien ale raczej nie...
- R- raczej?! - Warknęła Jade przyjmując pozę gotową do morderstwa.
- Pamiętałbym takie rzeczy. - Podrapał się lekko podenerwowany po ochraniaczu i zaśmiał.
- Czyli dalej jestem dziewicą... - Westchnęła.
- A co chcesz to zmienić? XD
- NIE! - Zaryczała i rzuciła się wściekła na Hatake. Jednak nie miała z nim żadnych szans, bo blokował jej każdy atak. Spod ziemi wyłoniła się szajka trzech chujów jebanych. Podłożyli za Jade jakąś beczkę i potem skacząc na srebrnowłosego ze wszystkich stron drąc mordę ''Rasengan!'', co znów im nie wyszło jednak mieli w rękach balony z wodą, a wystarczyło na początek szkolenia. Mężczyzna spostrzegł to i przybliżył się do Braun, by uniknąć ataku ale ta się wystraszyła jego ponownej bliskości i zrobiła dwa kroki w tył i wyjebała się o beczkę. Mężczyzna poleciał za nią, a trzy debile dusząc się przybili piątkę. Jade znieruchomiała gdy ich wargi prawie się zetknęły. No... jej i jego przez maskę XD Jednak Hatake zniknął, a na jego miejscu pojawiło się kilka białych obłoków, rozpływających się w powietrzu.
- Nie uczyli was kultury? - Zza drzewa wyszedł Kakashi, tym razem prawdziwy. Chłopcom miny zrzedły i stając przed nim zaczęli przepraszać.
- Kakashi sensei my chcieliśmy dobrze... - Miauczeli, a on tylko roztrzepał im włosy i podszedł do zielonookiej. Ta patrzyła jak wyciąga do niej rękę. Pomógł jej wstać, a w podziękowaniu...
- NASYŁASZ NA MNIE PODRÓBY?! - I znów rzuciła się na niego z łapami. Stali tak przez dłuższą chwilę gdy nagle ponownie pojawił się Armin na koniu i usiłował rozjechać L'a uciekającego na kurze goniącej złote jaja znoszone przez krzyżówkę świni z kozą szablozębną i krową halucynką.
- TO PEWNIE KIRA UKRADŁ TĄ ŚWINIE! - Krzyczał L.
- ŁAPY PRECZ KURWA! TO MOJE ŚLEDZTWO! - Armin wyjął karabin i ustawił go między uszami konia. L się odwrócił i zaczął manewrować na kurze, by ominąć pociski.
- NA TO SĄ PARAGRAFY! POSADZĘ CIĘ!
- GÓWNO MNIE TO OBCHODZI JESTEM SZERYF ARLERT KURWA! A TY ZAJEBAŁEŚ MI NIE TYLKO SPRAWY I STANOWISKO ALE I MOJE ZŁOTE IGŁY WAPNIOWE, KTÓRYMI SADZIŁEM POZIOMKI!
- Ta poziomki! Pewnie jakieś narkotyki!
Ze studni wyłoniła się Iris.
- Co tu się wyprawia do cholery?
- Iris?! Co ty robisz w studni?
- Chowam się...
- Przed kim?
- Przed tymi ziomkami co ich sprowadziłam.
- Wtf czemu?
- Bo Sushi senpai chce mnie zgwałcić...
- CO?! XDDDDDDDDDD
- Powiedział, że naśle na mnie rekiny...
- Czemu?
- Bo ten czarnowłosy z kreskami na twarzy... Powiedział, że jestem atrakcyjną żmiją z pasa jego brata.
- CO KURWA XDDDDDDDDD - Rudzielec zaczął się dusić.
- Zamknij się... A ty co? Znowu jakieś dziwne rzeczy odwalacie? - Dopiero wtedy Hatake i Braun skapli się, że mężczyzna znów leży na dziewczynie ale teraz już prawdziwy. Przestraszyli się i srebrnowłosy natychmiast z niej zszedł i odskoczyli od siebie.
- No co uciekasz od przyszłego męża? ;w; - Jade sparaliżowała Iris za tę wypowiedź.
- Uważaj, żebyś ty z Rekinem nie była... >.<
- Ha?
- EY! SŁUCHAJCIE! - Z mgły wyleciał Shinya z listem z dłoni. - Zajebałem Keith'owi list! Od jakiegoś Zelmana i pisze w nim, że pozwala wszystkim korpusom na wizytę kontrolną u nas!
- Od kogo? I czekaj... WIZYTĘ KONTROLNĄ?! - Krzyknęły obie. - Ja pierdole... Jak oni tu wpadną... I zobaczą ten ''ład'' - Iris położyła dłoń na czole i usiadła na wiadrze zwisającym ze sznura w studni.
- Nie łam się, w końcu nam nikt nie podskoczy, a dowódca Erwin i jego wierna żona ... - Rudzielec zaczął się dusić śmiechem. - DWA KARTOFLE XDDDDDDDDD
- I KAPRAL LEVI I PANI NAHJI! - Wrzasnął Eren, jedząc jakieś igły.
- Eren co ty masz w ręku?
- Zajebałem Arminowi...
- EREN! - Z helikoptera nad zgromadzonymi wyskoczył Keith na spadochronie. - O ja pier... EWAKUACJA!
- CZEKAJCIE! - Przerwał im Yuu i wszystko zatrzymało się w miejscu. Nawet spadający instruktor zawisł w powietrzu. Czarnowłosy odwrócił się do Erena. - Eren... Już rozumiem... Czemu wczoraj rano obudziłem się między ścianą, a łóżkiem... Nie wiem jak się tam zmieściłem skoro łóżko dotyka ściany, lecz to nieważne... ZDRADZIŁEŚ MNIE Z TYM BLONDASIEM!
- Spokojnie Yuu... On teraz należy do naszej paczki, więc nie masz się czym przejmować. Będziemy spać we trójkę.
- A okej. Dobra start. - Instruktor wylądował z bagnie ale zanurkował i wyskoczył z ruchomych piasków obok.
- Kto zapierdolił mój tajny list, który nie mógł się dostać w niepowołane łapska?! - Wtem pojawił się Armin z fajką i L.
- Ja się tym zajmę panie Keith. - Zapewnił Arlert. - Wnioskując...
- Po położeniu słońca i grawitacji kosmicznej aportarialności... - Przerwał mu L. - To zapewne...
- Oi, Shinya, śmieci wyrzuca się do kosza, a nie rozrzuca wszędzie... - Z dupy pojawił się Gjuren Ichinołze. - Musiałem pożyczyć kosę od tego typa z obdartym płaszczem, żeby na nią wyzbierać to wszystko... Ujebana była żelem ale cóż... Ktoś musi cię pilnować, a teraz masz - Dał mu kose. - I idź sprzątaj dalej. - W łysym facecie się zagotowało, a z krzaków wyskoczył Hidan.
- TY HOMOSIE W DUPĘ ŁAMANY! ODDAWAJ MOJĄ ŚWIĘTOŚĆ! POŚWIĘCĘ CIE JASHINOWI-SAMIE!
- Hidan wracaj tu... - Dreptał za nim wciąż z wyciągniętą ręką Pain.
- KURWA LIDER ODJEB SIĘ!
- SHINRA TENSEI! - I połowa lokacji z Hidanem i Shinyą wyleciała w piździet poza mapę ale na drzewo w pobliskim sadzie halucynogennych krów. W dodatku w bardzo ładnej pozie. Wszyscy byli zaciekawieni i podeszli tam się przyjrzeć.
- Omg... No nie. Shinya ten typ ma rację ale sam jest nie lepszy, bo to on cię przygniata i... Całuje... ? - Stwierdził Guren.
Niewzruszony całą sytuacją L zaczął jeździć po Erenie lupą. Armin spostrzegł to swym niezawodny węchem i odkopał czarnowłosego detektywa.
- Eren! Czy ty wpierdalasz moje igły wapienne?! Czy ty wiesz, że na nich trzyma się jeszcze mój burdel?! JAK ŚMIESZ NISZCZYĆ MOJĄ DZIAŁALNOŚĆ! MÓJ BIZNES DO CHUJA PANA! - Rzucił się na niego i zaczął okładać lecz wnet pojawiła się dzielna Mikasa z rodu dzikich małpiszonowatych i ruszyła na ratunek Yeagerowi. Niestety nie podołała temu zadaniu, bo Arlert w trybie alfonsa powiesił ją na rzece i została zjedzona przez krwiożerczego Marco i stado jego żab.
Wnet z krzaków wyskoczył stół i niczym dziki rumak i poskromił Armina zakładając mu kaganiec.
Żill: Eeee...? Kolesław co ty tu odwaliłaś, tak być nie może... xD Senpai przejmuje dowodzenie...
Kiedy w końcu Bob Budowniczy skończył naprawiać zniszczony przez Jade domek przeznaczony dla dziewczyn, każdy mógł się tam wprowadzić. Dziewczyny zajęły łóżka i ponownie na nich osiadły.
- Jade, będziesz chyba miała przewalone po tej akcji z tytanem. - Powiedziała Iris zwracając się do Braun. - Co jak co, ale my jesteśmy tutaj by szkolić się, aby zabi... - Urwała, widząc jak jedna z dziewczyn pchała do domku jednego z członków Akatsuki - ... Czekaj, zaraz wrócę. - Szepnęła i podeszła jak się okazało do Kate. - Mogę wiedzieć co wy robicie? - Zapytała.
- No ona nie chce wleźć do domu! - Syknęła czarnowłosa. Iris parsknęła pod nosem, widząc jak ta debilka próbowała wepchnąć do środka Deidarę.
- JESTEM CHŁOPAKIEM IDIOTKO, HM! - Krzyknął na nią blondyn i odepchnął.
- Nie kłam! Ja przecież ślepa nie jestem! - Wrzasnęła.
- Najwyraźniej jesteś! - Warknął sięgając dłonią do jakiejś małej torby. - Zaraz cię wysadzę.. - Iris najpierw chciała mu przeszkodzić, ale zaraz opamiętała się, przypominając sobie, że chciał wysadzić Kate.
- Nie tak szybko! - Pojawiła się Menda i stanęła przed przyjaciółką. - Łapy precz! Ona jest już zajęta! - Wrzasnęła. Blondyn nie chcąc tego komentować, zaczął odchodzić, ale Iris poleciała za nim.
- Czekaj...
- Hm? - Odwrócił się i uniósł brew.
- Gdzie jest reszta Akatsuki? - Zapytała.
- Mamy specjalny domek... Ale jaja, nie sądziłem, że tak łatwo będzie przejąć władzę i jeszcze nie będziemy musieli łapać Jinchuriki, hm. - Pokiwał głową z uznaniem.
- Deidara-senpai!!! - Ujrzeli Tobiego, który leciał prosto na nich. - Pan zobaczy, co Tobi znalazł! - Krzyknął, pokazując artyście figurkę z gliny przestawiającą kobietę bez ubrań...
- Tobi...! - Warknął Dei, widząc to co przyniósł jego partner. - Ty zboczeńcu...! Wyrzuć to, hm!
- Czemu? - Zapytał zdziwiony zamaskowany chłopiec.
- Jak to czemu, debilu!? To jest niecenzuralne, hm!
- Tobi nie jest zboczeńcem! - Oburzył się.
- Ech... Skąd ty wziąłeś ten plagiat? - Zapytał, wskazując na figurkę.
- Z walizki Zboczonego Pustelnika! - Zawołał, a blondyn przyłożył sobie dłoń do czoła.
- Jeny... On jest jeszcze gorszy niż myślałem... Zabieraj to stąd... Nie mam zamiaru patrzeć na tą podróbę. - Skrzyżował ręce.
- Przecież Pana sztuka to plagiat... - Stwierdził Tobi, ale zaraz przyłożył sobie dłonie do miejsca na masce, gdzie powinny być usta. Tym samym, figurka wylądowała na ziemi. Blondyn zacisnął zęby z wściekłości.
- Tobi....! - Wycedził przez zęby i wziął zamach gliną, którą miał w ręce, a inny członek organizacji zaczął pędzić na złamanie karku przed siebie. Jednak glina i tak wylądowała kawałek za nim, przez co chłopiec wyleciał wysoko w powietrze i rozbił się na chmurze. - Rany... - Warknął pod nosem. - Oszaleję z nim. - Skrzyżował ponownie ręce.
- Co tu się znowu dzieje? - Podszedł do nich Hidan ze swoją świeżo wypolerowaną kosą. - Odkaziłem już usta po tym białasie... Nie lubię białasów już. - Wzdrygnął się na samą myśl, ale przypomniał sobie, że obok niego stoi Iris. Spojrzał się na nią kątem oka, aby się upewnić, czy zaraz się na niego nie rzuci, ale ona tylko stała z poirytowaną miną. - Hej, co to? - Zapytał, podnosząc z ziemi figurkę. - Uuuu... - Zrobił dzióbek, oglądając ją całą, a potem spojrzał się podejrzliwie na Deidarę. - No, no... Nie wiedziałem, że lepisz takie rzeczy, blondi. - Poruszył brwiami. - Jak się tym zajmujesz, to możesz mi czasem też takie ulepić. - Zaśmiał się pod nosem, jednak można było wyczuć, że mówił to wszystko na poważnie. Blondyn ponownie zrobił się niemal czerwony z wściekłości i z tego, że Hidan pomyślał, że on jest wykonawcą tego gówna.
- CO TY POWIEDZIAŁEŚ?! Poza tym to nie moje! - Krzyknął wściekły. - Tylko Tobiego, hm!
- Ta jasne... Bo uwierzę, że ten niedorozwój takie rzeczy trzyma... - Znowu zaczął się śmiać.
- Oszaleję... - Westchnął Deidara. - Oi, Iris, powiedz mu, że to nie moje, hm! - Zażądał, patrząc się na białowłosą. Srebrnowłosy również się na nią spojrzał. Leiden po chwili namysłu przemówiła.
- To jego. - Wskazała na Deia, a Hidan wybuchnął śmiechem.
- ŻE CO?! - Wrzasnął, a niebieskooka rozpoczęła ucieczkę przed blondynem. - Wracaj tu, hm!! - Krzyknął i zaczął ją gonić. Zaraz zniknęli z oczu srebrnowłosemu, który wzruszył ramionami, zabierając figurkę. Nie mógł sobie tego darować, jakby jej nie zabrał... Zaczął kierować się w stronę swojego domku, całując swój wisiorek i modląc się.
- Jashinie-sama... Dziękuję ci, że zesłałeś mi taki piękny dar... I że Deidara w końcu przejrzał na oczy... - Pokiwał głową z uznaniem.
Tymczasem nowa organizacja ... Jak im tam było? Nieważne, Eren, Yuu i Naruto rozpoczęli tajną misję. Siedzieli w krzakach i zastanawiali się, co by tu odwalić.
- Nie musimy teraz się bić z Akatsuki... A to znaczy, że mogą być naszymi ziomkami, dattebayo! - Ucieszył się Naruto. - I mam super plan na jakąś akcję... - Zaczął się śmiać podstępnie. - Hyhyhy, słuchajcie. Nauczę was mojej niepowtarzalnej, supertajnej techniki! - Zawołał. - Nazywa się... Sexi Jutsu! - Wymówił, a chłopakom od razu się to spodobało.
- Wooo! I na czym to polega? - Zapytał Eren.
- Zmieniacie się w laski! Bez ubrań ( ͡° ͜ʖ ͡°)! Ale niestety otaczają was takie dymki, co zasłaniają widoki... A robi się to tak... - Zaczął im wyjaśniać, a oni z uwagą go słuchali.
Po jakiejś godzinie byli gotowi do zastosowania techniki.
- Okej! - Zawołał blondyn. - Pokażcie mi wasz postęp, panowie!
- Ołkej! - Opowiedział mu zaciekle Eren. - Zaczynam! - Wydarł się się. - Transformacja!!! - Wrzasnął na całe gardło. Wokół niego pojawiła się kępa dymu. Można było w niej dostrzec zaraz figurę "kobiety" jak on to nazywał... Pozostała dwójka patrzyła się na niego szeroko otwartymi oczami. - I jak wyglądam? - Zapytał Ełen prezentując im się dokładnie. Wyglądał jak Mors tyle, że włosy mu stały i... No.
- Teraz ja! - Oświadczył Yuu i również przejął dziką pozę. - Transformacjaaa!!! - Wydarł się ponownie. Kiedy się już przemienił, wyglądał wręcz... Kosmicznie... (Look at pic ;-;...) Nosił kapelusz, miał szminkę na pół ryja i był pomarszczony jak buldog. - Coś czuję, że wyglądam nieziemsko! - Zakrzyknął.
- Ta... - Wymamrotał Naruto. - Okej! Wyglądacie nieziemsko! - Zakrzyknął i sam się przemienił, również w "nieziemsko piękną" kobietę, by nie rzucać się w oczy. - Okej, seksiaki, idziemy na podryw... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Poruszył brwiami i pognał przed siebie, a jego towarzysze zaraz za nim.
*Polecam włączyć nutę nr 3 XD*
Ich celem był sam czcigodny instruktor, Ser Keith Shadis. Właśnie paradował z konewką pod swoim domem i podrywał kwiatki.
- Mmrr... - Zamruczał do stokrotki. - Jakaś ty piękna, ślicznotko... Mrau ( ͡° ͜ʖ ͡°)... - Zamachnął rączką i poprawił swój przeciwsłoneczny kapelusz. - Kurczę, zostawiłem sukienkę u mojej kochanki... ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie bądźcie zazdrosne, kwiatuszki... To wy jesteście na pierwszym miejscu... Mrau Mrau... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Ponownie rozpoczął gadkę na podryw i wyginął się wyzywająco z konewką.
- ಠ_ಠ ... - Mina chłopaków wyrażała wszystko.
- Te kwiatki nie odbiją nam Keitha! Atak! - Zakrzyknął Eren i wyskoczyli z krzaków, po czym zaczęli biec w jego stronę, drąc się na całe gardło. Keith jak ich zobaczył, wrzasnął przerażony. Napierał na niego potwór z bagien w kapeluszu, druga wersja Morsa i jakaś blond-primadonna. Wrzasnął przeraźliwie i wbiegł do swojego domu. Rzucił się do okna, by obserwować co te wybryki natury chcą. Ci, zaczęli skakać po jego czcigodnych kwiatkach, wyrywać je i drzeć się w niebo głosy.
- Nieee! Stać! - Wydarł się Keith przez okno, ale stracił równowagę, przez wychylenie się i wypadł. Zaczął wrzeszczeć i machać we wszystkie strony rękami, gdy spadał. Wylądował niestety na Erenie-Morsie, który go złapał.
- Spokojnie, Keith! Mam cię! - Zawołał, a instruktor ponownie zaczął wrzeszczeć na całe gardło.
- Kurwa oszaleję! A to dopiero czwarty dzień!! - Wrzasnął. - Zaraz przyjadą inne korpusu na kontrolę i co ja im powiem?! - Święta trójca rozpoczęła taktyczną ewakuację, zostawiając Keitha z jego kwiatkami.
Po jakimś czasie Keithowi przypomniało się o Jade-tytanie, ale natknął się na Reinera.
- Proszę zostawić moją córkę ಠ_ಠ. - Przemówił.
- Jaką twoją córkę?! - Wrzasnął instruktor. - Jesteście w tym samym wieku!
- To.. Długa i porywająca historia... - Zrobił dramatyczną przerwę, lecz nie powiedział ani słowa. Wtedy ziemia zaczęła się trząść tak mocno, że mężczyźni prawie stracili równowagę. Wtedy kawałek od korpusu wyłonił się ogromny wulkan. Instruktor patrzył się na niego w milczeniu.
- NO CHYBA NIE! - Krzyknął na całe gardło. - Na niego! - Wyciągnął miecz w jego stronę i zaczął ponownie drzeć się jak nienormalny, dzielnie galopując w jego stronę. Za nim pobiegł Reiner.
- Zaczekaj, instruktorze! Udzielę ci kąpielówek!!
~ Kel i Żill <3 XD