niedziela, 13 sierpnia 2017

Rozdział 3 KAY TY ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU?!

Po tym jak każdy pomyślnie przeszedł test i Keith w końcu się odwalił, kadeci wpadli na iście genialny plan. Postanowili zrobić imprezę z okazji rozpoczęcia szkolenia. W sumie najlepszy i tak był Eren, bo ledwo co zdał. Zaczął się drzeć, że ma zatwardzenie, gdy zwisał nad ziemią, ale uratowała go małpa Mikasa, która wytworzyła magiczną parę, dzięki której Keith się naćpał i zaliczył wszystkim test. Największe pojeby już zaczęły składować wódkę. Trzeba było tylko znaleźć miejsce do imprez, gdzie instruktor nie nakryłby ich. Stołówka była zbyt ryzykowna...

Po znalezieniu adekwatnej kryjówki, jaką była chata niedaleko korpusu, wszyscy przenieśli się tam, gotowi na przyjęcie. Wszyscy oprócz Iris, która stwierdziła, że "nie będzie iść do tego siedliska Hivu". Zamiast tego przechadzała się po lesie. Znalazła tam pewną, białą kulkę. Podeszła do niej i zaraz okazało się, że był nią śnieżniobiały, malutki wilczur. Nie widziała nigdzie w pobliżu jego matki. Wzięła go ostrożnie na ręce i przyjrzała się mu. Miał złote oczy, które wpatrywały się w nią z niepokojem i zaciekawieniem.
- Chodź, zabiorę cię do domku. - Powiedziała, ale wtedy zorientowała się, że nie ma pojęcia gdzie iść. Złączyła usta w wąską kreskę i rozejrzała się. Pozostawała jeszcze kwestia posiadania wilka w tak dużym pokoju z innymi osobami. - Jak tylko znajdę drogę do korpusu to ci zafunduję domek niedaleko, dobrze? - Zapytała. O dziwo piesek jej przytaknął.

Tymczasem impreza trwała w najlepsze. Armin wynalazł głośniki i radio, dzięki czemu mogli słuchać najdzikszych przebojów Disco Polo. Każdy tańczył i chlał wódkę. Było dziwnie i zrobiło się jeszcze dziwniej... Jade tak się napierdoliła, że uklękła na środku pomieszczenia i wydarła się:
- JA! JADE BRAUN!!... SKŁADAM TU PRZED WAMI ŚLUBY DZIEWICTWA. WY. JAKO ŚWIADKOWIE, PAMIĘTAJCIE IŻ ŻADEN SAMIEC NIE ODBIERZE MI MEJ CNOTY! - Skończyła, całując się z flaszką wódki. Reinder przyglądał się jej w milczeniu i pokiwał głową z dumą.
- Tak ją wychowałem. - Stwierdził.
- Mam plan! Gramy w grę! Kto nie odpowie na pytanie to ma wypić cały kubek wódki! - Wydarł się Eren, a jego klon przytaknął mu podekscytowany.
- Wtedy za szybko się najebiemy! - Krzyknął ktoś i zapadła cisza. Nie minęła nawet minuta, a delikwent wylądował za oknem.
- CHLAMY!

Robiło się coraz później, a Iris zrezygnowana usiadła na kamieniu w lesie z wilkiem i zastanawiała się co robić. Siedziała tak z godzinę i stwierdziła, że poczeka do rana, ponieważ w nocy nie było za dużo widać. Około czwartej nad ranem, kiedy już miała wracać usłyszała jakiś bardzo głośny wybuch przez, który niemal zatrzęsła się ziemia. Widziała w oddali jakieś rażące światło. Mimo wszystko postanowiła się tam wybrać. Kiedy zbliżyła się do miejsca całego zamieszania, usłyszała jakieś wrzaski.
- Ty idioto, hm! Gdzieś ty nas teleportował?!
- Tobi przeprasza! Ale Tobi teleportował nas, gdzie uciekli tamci! - Tłumaczył się spanikowany. Miał głos, jakby miał jakieś dziewięć lat.
- Uspokójcie się. - Powiedział ktoś poważniejszym głosem. - Nie wyczuwam tutaj ich chakry. Jesteś pewien, że tutaj są?
- Tak, Tobi jest pewien! - Wtedy zapadła cisza. Iris nie pojmowała o co im chodziło i kim byli. Postanowiła oddalić się, ale poczuła coś za sobą. Odwróciła się i niemal dostała zawału, widząc jakiegoś mężczyznę, który za nią stał. Odskoczyła od niego jak najszybciej mogła na bezpieczną odległość. Jednak zanim się obejrzała, leżała już na ziemi, a wspomniany wcześniej mężczyzna siedział sobie na niej wygodnie.
- No proszę, jaka piękna suka nas tu obserwuje. - Stwierdził. Białowłosa zmrużyła brwi.
- O co ci chodzi? Przechodziłam tylko. - Mruknęła. Zorientowała się, że nie ma przy niej wilka. Zobaczyła, że leży on przy jakimś mężczyźnie w masce, który zachowywał się... Dziwnie.
- Tobi-chan znalazł pieska! Patrz, senpai! - Zawołał. Jego maska była pomarańczowa i przypominała lizaka. Zwracał się do jakiegoś blondyna, który miał długie włosy i błękitne oczy. Blondyn nie odpowiedział mu, tylko skrzyżował ręce i prychnął pod nosem.
- Ty. - Usłyszała Iris. Ujrzała niedaleko siebie rudowłosego mężczyznę z fioletowymi oczami, w których znajdowały się pierścienie i prętami w twarzy. - Z jakiej jesteś wioski? Gdzie jesteśmy? - Zapytał. Białowłosa zamrugała kilka razy nie rozumiejąc. - Odpowiedz.
- Ee... Jestem z... Korpusu... Czyli... Wioski... Flaszki...
- Wioska Flaszki? - Upewnił się srebrnowłosy, który jeszcze się nie ruszył z Leiden. - Czemu mnie tam nigdy nie było?! - Zawył.
- Nie słyszałem o takiej wiosce. - Mruknął ktoś. Ogólnie znajdowało się tam dziewięciu mężczyzn w czarnych płaszczach z jakimiś czerwonymi chmurami.
- Ale jakiej wiosce... Tu nie ma wiosek. - Zabrała ponownie głos białowłosa, a rudowłosy spojrzał się na nią pytająco.
- Jak to nie ma wiosek? - Dopytał.
- Tobi... Na jakim Zadupiu żeś nas wysadził?! - Krzyknął na zamaskowanego chłopca blondyn.
- Tobi nie chciał! - Bronił się.
- Uspokójcie się. - Warknął ponownie fioletowooki. - Gdzie my trafiliśmy?
- Mamy rok 850... I świat jest opanowany przez tytanów, jesteśmy ogrodzeni przez trzy mury, ale nam jeden rozwalili, więc zostały dwa i jesteśmy za tym drugim... W lesie niedaleko korpusu, gdzie szkoli się kadetów by zabijali tytanów... - Dokończyła. Zgromadzeni tam byli w takim szoku, że nie wiedzieli co powiedzieć.
- Lider, czyli tutaj będzie łatwiej zapanować nad światem. - Zwrócił się do rudowłosego człowiek, który wyglądał jak rekin. Czyli rudowłosy był Liderem tej całej grupy...
- Jeżeli mogę spytać... To kim jesteście? - Zapytała.
- Jesteśmy Akatsuki. Z tego co widzę, znaleźliśmy się w innym wymiarze. Ścigaliśmy właśnie grupę, w której skład wchodziła osoba z demonem w środku, które łapiemy. - Powiedział rudowłosy.
- I chcemy przejąć władzę nad światem! - Zawołał uradowany Tobi. Wtedy Iris pomyślała, że mimo wszystko powinna im pomóc, ze względu na to, że oni jako jedyni byliby normalni w jej nowym towarzystwie.
- Przejmijcie tutaj. - Powiedziała od razu. Większość z nich spojrzała się na nią pytająco. - Pozbędziecie się tytanów?
- Pewnie, kurwa! Poświęcę ich! - Wyszczerzył się srebrnowłosy.
- O, to super... Mogę was zabrać do korpusu, nie wiem jak nasz kochany instruktor na to zareaguje, ale co tam... - Machnęła ręką.
- Dobrze. - Powiedział ponownie rudowłosy. - Hidan, złaź z niej. - Rozkazał. Mężczyzna, który dalej nie zszedł z dziewczyny spojrzał się na Lidera, wyraźnie rozczarowany jego słowami. Niechętnie podniósł się. Iris również wstała. Dziwnie się czuła otoczona przez tyle obcych osób z czego każdy wyglądał przerażająco. Może oprócz Tobiego... - Jestem Pain. - Przemówił Lider. - Jestem Bogiem. - Białowłosa patrzyła się na niego w milczeniu. Oni byli lepsi niż myślała xD.
- Iris Leiden. - Również się przedstawiła.
- Hidan. - Zrobił dzióbek srebrnowłosy.
- Sasori. - Mruknął czerwonowłosy chłopak.
- Deidara, hm! - Zawołał blondyn.
- Tobi jest Tobi! - Pomachał rękami we wszystkie strony zamaskowany chłopiec.
- Kakuzu. - Powiedział pod nosem inny mężczyzna z maską i dziwnymi oczami.
- Kisame. - Przedstawił się człowiek-rekin.
- Itachi. - Wymamrotał czarnowłosy mężczyzna. Kiedy wszyscy już się przestawili, Iris ponownie zabrała wilka i zaczęła się kierować wraz z nową gangstą w stronę korpusu.


Było już wcześnie rano i po imprezie. Jade tak się nawaliła, że nie miała pojęcia co wydarzyło się wczorajszej nocy. Poczuła się nagle dziwnie. Otworzyła oczy i niemal dostała zawału, widząc przed twarzą jakiegoś mężczyznę, który znajdował się w jej łóżku i leżeli do siebie przodem. Wrzasnęła na jego widok i zaatakowała go pałką zwisającą z sufitu.
- CO TU ROBISZ?! - Krzyknęła.
- Hej, hej, spokojnie... - Próbował coś powiedzieć i zablokował pałkę. Jade usłyszała charakterystyczny śmiech Morsa, który przypominał chrumkanie świni.
- Tak się nawaliłaś, że sobie faceta sprowadziłaś w nocy?! Hahachrumchrum! A jeszcze wczoraj na imprezie śluby dziewictwa składałaś!
- Ja nic takiego nie składałam! - Wydarła się. - Pojebało was?! Ja miałabym coś takiego składać!? Hahahah!

Tymczasem Eren również się wybudził. Jednak wtedy zorientował się, że nie jest w łóżku sam. Odwrócił się i zobaczył przed sobą blondyna z błękitnymi oczami. Obaj wrzasnęli i spadli z łóżka, czołgając się po ziemi jak najdalej od siebie.
- Kim ty jesteś?! - Krzyknął emeraldooki. - I co robisz w moim łóżku?!
- Eren! Zdradzasz mnie?! - Wydarł się Armin.
- Jestem Naruto Uzumaki! Ale co robię w twoim łóżku to już nie wiem. - Przybrał minę upośledzonej świni.
- Waaaa!!! - Zaczął wrzeszczeć Jean i wyrzucił kogoś ze swojego łóżka. - Pedał!!! - Krzyknął, wskazując palcem na czarnowłosego, bladego chłopaka, którego bluzka nie zakrywała nawet brzucha. Ten z dziwnym uśmiechem siedział na ziemi, zrzucony z łoża.
- Sai! - Krzyknął Naruto. - Gdzie jest Kakashi-sensei?! I Zboczony Pustelnik?!
- Nie wiem. Nie widzę ich tutaj. - Odpowiedział mu.
- Ale o co chodzi? - Dopytał ktoś.
- No nie wiem!!

Do nozdrzy instruktora trafił zapach intruzów i kapusty kiszonej. Wyprostował się zaraz na baczność, wstając tym sposobem z łóżka, ale zaraz wrzasnął na całe gardło, widząc jakiegoś dziada w jego łóżku.
- NO NIE WIERZĘ! TO JUŻ JEST KURWA PRZESADA! - Wydarł się na całe gardło.
- Ciszej, ciszej, łeb mi pęka. - Uspokajał intruz.
- KIM TY JESTEŚ?! I JAK TY TU WLAZŁEŚ?! MAM ZAMKI W OKNACH I DRZWIACH PRZED TYMI SZCZYLAMI!
- Jam jest Jiraiya! - Krzyknął mężczyzna i przyjął pozę bojową. - Jeden z trzech Sanninów!
- CO?!
- Co się tak drzecie? - Spod kołdry wyburzył się Goshi, a mężczyźni krzyknęli na jego widok.

- Kim ty jesteś?! - Krzyknęła Jade na szarowłosego mężczyznę, który leżał z nią w łóżku.
- Nazywam się Kakashi Hatake. Przepraszam za najście... Nie wiem jak to się stało, że tu trafiłem. Jednak uciekaliśmy przed niebezpieczną organizacją, która planowała nas zabić i dotarliśmy tutaj. - Odetchnął z ulgą.
- Siema! - Do domku wbiła Iris z małym wilkiem na rękach. - Patrzcie kogo przyprowadziłam! - Zawołała uradowana, pokazując dziewięciu mężczyzn w płaszczach w czerwone chmury. W tym momencie szczęka Kakashiego opadła na ziemię.
- Oi. To ty. - Hidan wskazał Kakashiego. W tym samym momencie z drugiego domku wyleciał Naruto z Saiem, a za nimi tłum kadetów.
- To Jinchuriki! Senpai, Senpai, patrz! Znaleźliśmy! - Krzyknął Tobi, szturchając Deidarę.
- Tobi.. - Warknął. - Zamknij się, hm.
- I ŻEBYM WAS WIĘCEJ W MOIM DOMU NIE WIDZIAŁ! - Wydarł się instruktor i wywalił z domu Jiraiyę i Goshiego. Zboczony pustelnik widząc całe Akatsuki niemal dostał wytrzeszczu. - CO TU SIĘ DZIEJE DO CHOLERY!? - Wrzasnął Keith. - OSZALEJĘ!
- Uspokójcie się. - Przemówił Pain. - W obecnej sytuacji nie musimy już walczyć.
- Czy my razem spaliśmy!? - Wrzasnęła Jade na Kakashiego. -  Czy do czegoś doszł~ - Wtedy przypadkiem użarła się w język. Rozbłysła nad nimi jakaś błyskawica i cały domek wybuchł, odrzucając od siebie wszystkich. Zaraz na jego miejscu pojawiła się piętnastometrowa wielka postać.
- Eee... I to jest właśnie tytan. - Wyjaśniła Iris, nie wiedząc dlaczego Jade jest tytanem.
- I to jest ta wasza plaga?! Ja pierdolę! - Zaczął śmiać się Hidan.
- NA NIĄ!!! - Wydarł się niespodziewanie Keith, a kadetom magicznie wyrosły sprzęty do manewrów przestrzennych. Wystrzelili w nią linki, ale wszyscy na siebie powpadali, biorąc pod uwagę ich zaawansowane umiejętności. Jade złapała Morsa i pożarła ją. Zwierzęca krzyżówka darła się zjeżdżając do żołądka, a gdy się już tam znalazła zaczęła płakać chrumkając nad swym marnym losem. Menda i Kate usiłowały ją  ratować ale splątały się linkami i nie były w stanie wykonać żadnego ruchu poza turlaniem jedna po drugiej, a Iris siedziała na człowieku-rekinie z wilczkiem w rękach i patrzyła na nie z zażenowaniem.
- Jade do cholewy mogłaś zeżreć wszystkie trzy...
- I Mikase! - Dorzucił się Armin, który w stroju syreny latał pomiędzy drzewami odprawiając taniec ''damy'' z jego burdelu w tym oto pięknym stroju.
- Hej! To moje! - Wydarł się Hiragii i zaczął zmierzać do Arlert w celu odebrania swojej własności, która była za duża na blondyna.
- NIE! ZOSTAW MNIE! BO BĘDĘ NAGI!!! Potem ci oddam albo odkupie!
- Kupić?! - Oczy Kakuzu zabłysnęły i niczym wir turbowkrętny ruszył za źródłem pieniędzy. - ODDAWAJ TO GNOJU! SPRZEDAM NA CZARNYM RYNKU ZA DZIESIĘĆ PATYKÓW!
Tym czasem Braun dalej leciała przez jakiś busz z ryczącą świnią w brzuchu. Z jej włosów wygrzebał się Kakashi. Spojrzał w dół i dla bezpieczeństwa obwiązał się jednym kosmykiem jak liną. W dole leciał Reiner z buta drąc się coś niewyraźnie przez dyszenie jakie spowodował szaleńczy bieg, którym dogonił uciekinierów.
- Co?! - Krzyknął do niego srebrnowłosy.
- WEŹ JĄ WYJMIJ Z KARKU!!! - Wrzasnął wręcz piszcząc po czym padł na ziemię. Kakashi wyjął z torby dwa kunai'e i niczym tarzan na lianach ruszył na kark tytana. Dotarcie tam nie zajęło mu zbyt wiele czasu, problem jednak sprawiła sama dziewczyna, która nagle się zatrzymała i pochyliła w krzakach. Mężczyzna przeleciał nad jej głową i zawisł między oczami. Forma tytana się spięła, a on powili wrócił w odpowiednie miejsce i wbił ostrza w skórę. Zarysował ładny kształt człowieka i wyciągnął ją. Spojrzał w dół i zobaczył ogromną srakę z której wyłonił się Mors. Srebrnowłosy rozszerzył oczy i zaczął spierdalać z powrotem do pozostałych. Dupa tytana upadła na Wandę. Jednak nie została przygnieciona, bo moc ryku świni była tak ogromna, że cielsko bestii zostało wystrzelone w powietrze i przeleciało przez mur.
W tym czasie Hatake podleciał jeszcze po zdechłego Reinera i zabrał obu Braunów do korpusu.
- C-co-o t-tam s-się sta-a-ało? - Podleciał do nich Marco zacinając się po drodze, a wszyscy byli w szoku, że jeszcze się nie wypierdolił.
- Dostała niestrawności po tamtej osobie, którą pożarła, a on padł ze zmęczenia. - Wyjaśnił nowy bohater, z którym spała Jade, jednak zaraz mina mu się lekko zmieniła, bo zobaczył na głowie Marco dziesięć żab.
- HA?!!!!!!! MOJE ŻABCIE!!!! - Wydarł się Zboczony Pustelnik i jednym skokiem przygniótł czarnowłosego. - Jak śmiałeś je ruszyć?! Ty... POZNAJ GNIEW ZBOCZONEGO PUSTELNIKA! - Wyjął z buszu jaki miał na głowie wielką pałę i zaczął nią okładać biednego Marco. Kakashi wolał się ewakuować, zwłaszcza, że w ich kierunku zmierzał wściekły Keith z miną jakby go stado kuz amaryńskich rozjechało na słoniach z Antarktydy. Instruktor wyjął jakąś inną pałę i wsadził Jirayi w odbyt, na co ten wystrzelił w powietrze, ale szybko spadł i oddał tym samym Keith'owi. I tak oto ta dwójką bawiła się do wieczora. Naruto odszedł w towarzystwie Erena i Yuu szukając swojego sensei'a, a Sai uciekał przed wściekłym Jean'em.

Po całym zajściu dziewczyny przejęły domek chłopaków i wywaliły ich spać na plac Keith'a aka treningowy. Jednak ci nie mieli zamiaru poddać się  bez walki. O północy gdy wilkołak z bagien Jasper Hanterton zamienił się w postać ogromnego psa na dwóch nogach i buszu lwa. Gdy owy zawył trzy razy rozpoczął się rytuał odbicia kwatery przez chłopaków. Jade już doszła do siebie i zobaczyła jak dziewczyny w środku są powymalowywane w barwy wojenne, a Christa daje im ostatnie wskazówki. Ymir wychyliła się  przez komin i zaczęła oceniać sytuację.
- Sierżancie Ymir! Jak sytuacja?
- Jenerale melduję, że są wszyscy poza nowymi wybrykami natury, z dwoma wyjątkami. Starego białego lwa pustelnego i blond wersji Erena. Łóżkowca Jade nigdzie nie widać.
- Dobrze, a więc wszyscy na stanowiska! - Dała rozkaz drobna blondynka i wszystkie się rozbiegły.
- Co tu się  odpierdala? - Spytała Jade zwisającą z sufitu Iris.
- Po tym jak rozpierdoliłaś nam budę przejęłyśmy tą chłopaków i teraz usiłują ją odbić.
- A gdzie jest ten...
- Kto? Ten z rana?
- Tak! Musze się kuźwa dowiedzieć co on robił w moim wyrze! To jego wina, że nie mamy dachu nad głową. - Splotła ręce obrażona i chciała usiąść na łóżku ale ktoś zajebał jej je spod dupy i wylądowała na podłodze. - Ja pierdole...  - Warknęła.

Tymczasem trwała jeszcze narada u strony wroga, gdzie dowodziła nowa święta trójca czyli Eren-Yuu-Naruto.
- Jenerale Erenie jakie są rozkazy?! - Odezwał się jakiś najebany rudy wąż pod nogami Hidana, który nagle się pojawił i oznajmił, że również chce wziąć udział w boju.
- Po pierwsze: od teraz macie się do nas zwracać... - Wskazał na siebie i swoich braci. - EreYuuNar! To nasza nazwa tajnej organizacji trzech chui jebanych!
Po drugie: DOWODZENIE ODDAJEMY MISTRZOWI PUSTELNIKOWI ZE ZBOCZYLANDII! - I pokłonili się nowemu generałowi.
- CO?! Ten stary dziad ma dowodzić?! PHAHAHAHA! - Zawył Hidan
- Uważaj lepiej menelu z kosą robioną przez starego buta z warsztatu srajtaśmy, bo nie dostaniesz więcej moich dzieł. - Oburzył się wielki Jiraiya.  - No dobra zaczynamy ostrzał! Najpierw potraktujemy je z...
- RASENGAN! - Wydarł się Naruto i wjebał się w drzewo, a EreYuu powtórzyli tą czynność za nim, jednak prawie połamali łapy.
- Czemu nasz nie działa? ;w;
- Bo musicie przejść specjalne szkolenie! Ja was wyszkolę w jeden księżyc! W końcu należymy do jednej organizacji! - Oznajmił zadowolony zwisając do góry nogami z drzewa, z którego wyłoniła się postać.
- O NIE! TO LEGENDARNY DUCH OLUTREE! WAAA! - Wrzasnął Bertholdt po czym dostał w łeb od Shinyi.
- Spłoszysz go! To mój nowy obiekt kolekcjonerski! Duszku kici-ci-ci...
- Wy idioci... Przecież Olutree żyje, a to tylko sowa. - Oburzył się Alfons Arlert. - A poza tym to mnie pierwszemu przypada zaszczyt dotknięcia jego...
- ARMIN! - Wrzasnęli wszyscy. Generał chrząknął i wydarł rozkaz:
- Proszę zgromadzić swą chakre i odpalamy ninjutsu!
- CO?!
- O chuj... To nie ta epoka. No dobra... FARBY MIOTACZY NÓG I ROZPOCZYNAMY OSTRZAŁ!
- TAK JEST!
- Chwileczkę. - Wtrącił jeszcze Armin, a wszyscy spojrzeli na niego. - To ja miałem dowodzić. -.-
- ŁŻESZ! NA PRZÓD!!!
- HUAAAAAAA!!!!!!!!

Do ''budynku'' okupowanego przez dziewczyny rozległo się walenie do drzwi.
- O kuźwa to pewnie oni!
- Albo Keith! - Zaczęły debatować jakieś  typiary.
- Do broni! - Wrzasnęła generał Christa. Drzwi otworzyły się z jebnięciem smoły w budyniu, a w progu stanął obsrany Mors.
- O NIE! ZACZADZI NAS!
- UŻYJMY JEJ JAKO BOMBY NA TAMTYCH ZBEREŹNIKÓW!
-... A kto jej dotknie? - Wtedy wszyscy spojrzeli na Kate i Mende.
- No chyba DON'T! - Zaprzeczyła blondi.
- Nie maci wyjścia. Zostałyście wybrane do tej misji. Jeśli zginiecie, nikt nie zapamięta waszych imion jako wojowników z Danzas... - Spuściła głowę dowódczyni.
- Ahh... Dziękujemy! - W ich oczach pojawiły się łzy i ruszyły na Wandę, która zaczęła chrumkać z przerażenia.

U strony wroga:
- O BOŻE! NADCIĄGA BOMBA ATOMOWA! KRYĆ SIĘ!!! - Wydarł otwór paszczowy Connie i każdy w popłochu zaczął manewr rozproszenia.

Na drzewie znajdującym się niedaleko pobojowiska siedzieli Kakashi i Sai.
- Widzę, że Naruto znalazł sobie braci...
- Tia...
- OI! TY CZARNY ALBIONOSIE! - Darło się jakieś siano z dołu.
- ...
- Ty widzę też masz już przyjaciela haha - Zaśmiał się Srebrnowłosy, a Sai zrobił facepalm'a. Po niebie przeleciał Tobi na magicznym wiatraku z cukierków. - No... Chyba to był jakiś znak... - Opadł się o pień i wsadził pień do ust, e tfu! Źdźbło trawy. - Obudź mnie jak to się skończy. - Zamknął oczy, jednak nie dane mu było zasnąć, bo jakieś debil pierdolnął w drzewo i w rezultacie nie wiedząc jak znalazła się u góry. Hatake położył dłoń na ramieniu Sai'a i zniknął, a biedny albinos został sam na sam z sianem.
- Kakashi sensei... Za jakie grzechy...? - Spytał przerażony i został zgnieciony przez siano.


~Żill i Kel 😙💖XDD 


PS: Wpadnijcie na watt tam macie zapowiedzi do rozdziałów XD

11 komentarzy:

  1. Co ten Żan XDDD Matko co tu się dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Chodź, zabiorę cię do domku." Ja bym na twoim miejscu spierdalała... Marny twój los, oi marny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy renifera w korpusie, a jest nie jaki Reinder Braun...

      Usuń
    2. Pfffffff! Zostaw mojego brata zapierdalającego po lesie XD

      Usuń
    3. Oooo! To ja wam z chęcią zapodam jakieś najnowsze hity Disco Polo. To moja specjalność.

      Usuń
  3. "Jade tak się napierdoliła, że uklękła na środku pomieszczenia i wydarła się:
    - JA! JADE BRAUN!!... SKŁADAM TU PRZED WAMI ŚLUBY DZIEWICTWA. WY. JAKO ŚWIADKOWIE, PAMIĘTAJCIE IŻ ŻADEN SAMIEC NIE ODBIERZE MI MEJ CNOTY! - Skończyła, całując się z flaszką wódki. Reinder przyglądał się jej w milczeniu i pokiwał głową z dumą.
    - Tak ją wychowałem. - Stwierdził."
    KOCHAM TO XDDDD

    Nawet po trzecim rozdziale nie wiem jak mam skomentować.. POMÓŻCIE MI XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XDDDDDDDDD Cóż... My same nie mamy pojęcia i przeważnie wychodzi tylko: ''
      to jest chore'', albo ''robi się coraz bardziej pojebane'' XD

      Usuń
  4. Stawiam sobie znicz bo umarłam XDDD
    [*] Jelonek [*]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DD: Kalter, gomen ;w;
      [*]
      Spoczywaj w pokoju
      Na wieki wiekó📿

      Usuń