wtorek, 18 kwietnia 2017

Rozdział XLVII Powrót do rzeczywistości | część I


UWAGA! Mamy małe ogłoszenie. Co wy na to, żeby od następnego rozdziału dawać takie jakby zapowiedzi na wattpadzie? xd W sensie będziemy dawać kilka nic niezdradzających zdań, które będą dawały co myślenia czy coś w ten deseń xd I jak nam się uda to daty premiery rozdziałów xd Zapowiedzi były by na zmianę wrzucane na nasze konta na wattpadzie (jak Gillowi przypadnie ten pomysł xd) 

Tu macie linki:
WatKel: https://www.wattpad.com/user/JadeKelIchinose
WatGill: https://www.wattpad.com/user/Natus-senpai

(Jeśli macie konto to możecie nas obserwować, przydatne ustrojstwo bo na tel przychodzą powiadomienia albo jak się doda emm pracę (nie pamiętam jak to się nazywa) do biblioteki czy coś takiego xd  (wow Kolesław no co ty XD) tak wiem... XD Nerwy przed testowe on... ;w; Ja nie chce kyaaaaaa czemu ten czas tak szybko zleciał...
Guren: O czym ty teraz pierdolisz?
Eeee nie ważne... XD
G: Też tak uważam, a teraz won jeszcze do powtórek!
Th... >.>)


Jade leżała wtulając się w Misę, która zeszłej nocy wcisnęła się miedzy nią, a Gurena. Chciała podciągnąć wyżej kołdrę ale coś ją blokowało. Szarpnęła więc mocniej i poczuła jak jakaś dłoń głaska ją po głowie. Otworzyła oczy i zobaczyła podpułkownika, który się na nią patrzył leżąc po drugiej stronie Misy z lekkim uśmiechem. Dotknęła jego dłoni i przesunęła sobie na policzek, by móc czuć jego ciepło.
- Gure.. - Zaczęła ale przyłożył sobie palec do ust i zaraz wskazał na Misę, która słodko spała. Dziewczyna z uśmiechem skinęła głową i  powoli się podniosła łapiąc za głowę. Czarnowłosy uniósł jedną brew i dalej się uśmiechając pokręcił głową.
- Chyba za dużo wczoraj wypiłaś. - Powiedział szeptem, żeby nie obudzić Misy.
- Może... Co tak szybko wstałeś?
- Czasami tak mam.
- Jak Iris i Levi...Wy nie rozumiecie idei spania...
- Ale czasami warto jest wcześniej wstać. Ubieraj się. Przejedziemy się.

Wyszykowali się i ruszyli do stajni. Podpułkownik osiodłał Aarona i podsadził brunetkę. Sam dosiadł konia i ruszyli w drogę.
- Gdzie jedziemy?
- Zobaczysz. To niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- Jakże mi przykro. - Uśmiechnął się tylko i przyśpieszył. Jechali chwilę w milczeniu ale dziewczyna nie lubiła gdy nikt się nie odzywa, nawet gdyby mieli gadać o czymś co nie ma sensu, jak na przykład jej fazy na gadanie farmazonów to czuła się bezpiecznej.
- Dobrze zrobiliśmy zostawiając tak Misę?
- Pośpi jeszcze trochę i pewnie pójdzie gwałcić Korę.
- No nie... Kto ją uczył gwałcić zwierzęta.
- Typowe dziecięce zachowanie.
- No wiesz?! Obrażasz mnie! Sama też tak robiłam. No może nie tak często jak Iris ale jednak.
- To wiadomo po kim to ma haha. - Jade zrobiła oburzoną minę i patrzyła przed siebie.
- Która w ogóle godzina?
- Jakoś po piątej.
- ...
- Zobaczysz, nie pożałujesz.
- A... Daleko jeszcze?
- Ksa.. Czy ty musisz tyle gadać?
- Czuję się wtedy bezpieczniej. - Czarnowłosy spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- To jesteśmy całkowicie różni. Dla mnie i moich uszu muzyką jest cisza.
- Jak to...
- Po prostu. A teraz cicho już bądź i zamknij oczy. Zaraz będziemy. - Oparła się o niego i zrobiła jak kazał. Guren rozglądał się czy nie pomylił drogi. Zobaczył jakiś powalony pień i skręcił na niego. - Trzymaj się mocno. - Objął ją jedną ręką w tali, a jego druga została opleciona przez ramiona Jade. Aaron zamachał głową i wydłużył krok. Przeszkoda była tuż, tuż. Ichinose uniósł się w siodle w momencie gdy koń odrywał się od ziemi. Zielonooka czuła jak leci do przodu. Chciała otworzyć oczy jednak bała się, że zobaczy tuż przed swoją twarzą ziemię. Zacisnęła mocniej powieki i się spięła. Koń miękko wylądował po drugiej stronie. Guren wrócił do siodła i przyciągnął dziewczynę do siebie. Czuł jak się  trzęsie. Jego ręka, którą oplatała dziewczyna drgała razem z Jade, która nie miała zamiaru otwierać oczu. Skusiła się jednak. Jednym okiem spojrzała za nich.
- Nie rób mi tak więcej! - Krzyknęła. - Wolę widzieć skok niż potem lądować na ziemi.
- Myślałem, że lubisz adrenalinę.
- Pf.. To zależy od dnia. Jeśli to miała być ta niespodzianka to ci się nie udała.
- Niestety to nie to.
- Jest coś jeszcze gorszego?!
- Czy ja wiem.
- Guren...
- Prawie jesteśmy na miejscu. Zamknij oczy.
- Ale nie będzie już żadnych dzikich skoków?
- Przecież cię trzymam. - Rzuciła mu wkurzone spojrzenie. - Eh. Nie, nie będzie. - Uśmiechnęła się zamykając oczy. Przeszli do kłusa i wyjechali z lasu na jakąś polankę. Jechali takim tempem jeszcze z pięć minut, po czym mężczyzna zatrzymał konia i zeskoczył z siodła. Zdjął dziewczynę i prowadził kilka kroków. - Już możesz otworzyć oczy. - Oznajmił. Powoli je otworzyła i otworzyła szeroko usta. Widok był nieziemski. Stali nad brzegiem lazurowego jeziora, w którym odbijał się piękny wschód słońca. Niebo z pomarańczu przechodziło w róż, po czym lekki błękit. Guren objął ją w tali, na co oparła głowę na jego ramieniu. - Jak ci się podoba?
- To jest naprawdę piękne... Nigdy jakoś specjalnie nie zwracałam uwagi na wschody... Jedynie gwiazdy.
- Za późno wstajesz. Omija cię naprawdę wiele. Prześpisz całe życie. Ale dobra... Powiedź, rozglądając się tu co byś widziała za jakiś czas czy kilka lat? - Brunetka dopiero teraz zauważyła jaka polana jest duża. Zamyśliła się i uruchomiła swój świat.
- Czas gdy już nie będzie tytanów... I wrócisz do mnie? - Skinął jej głową. - ... Chciałabym mieć tu mały drewniany domek, w którym mogłabym zamieszkać z kimś bliskim mojemu sercu.
- Może są jakieś detale, które nas łączą? - Przysiedli na trawie w milczeniu podziwiając widok.
Gdy niebo zalało się w pełni błękitem, a w wodzie zaczęły odbijać się promienie wiosennego słońca fioletowooki wstał i podszedł do konia. Z torby przy siodle wyjął jakieś pudełko. Westchnął i wrócił do Braun.
- Miałem z tym poczekać ale żeby ci nie było smutno to proszę bardzo. - Niepewnie otworzyła opakowanie. Gdy zobaczyła zawartość zaświeciły jej się oczy.
- Czy to...
- Tak, mundur Armii Demonów. Mam nadzieję, że dobry rozmiar ale jak coś to wiń Shinyię.
- Biedny Shinya.. - Zaśmiała się, odłożyła pudełko i rzuciła mu się na szyję. - Arigato 💜- Odwzajemnił uścisk i odpowiedział.
- Nie ma sprawy. Pamiętaj jednak, że to na razie sam mundur. Żeby dołączyć do mojej Kompanii musisz mieć Demoniczne Oręże. Jednak na nie będziesz musiała trochę poczekać.
- Nie szkodzi. Przez jakiś czas zostanę zwykłą Jade z Korpusu Zwiadowczego. Kiedyś będzie mi tego brakowało.
- Ta zwykła Jade podbiła serce niedostępnego człowieka. - Puściła go i pocałowała. - Jeśli chcesz to przymierz.
- Tu?
- Nikogo poza nami nie ma. Aaron może być twoim parawanem. - Zaśmiał się, a ona przewróciła sarkastycznie oczami i podnosząc pudełko z mundurem ruszyła do siwka. Lekko go przekręciła i położyła pudełko na siodle. Zdjęła kurtkę i spodnie po czym założyła strój składający się z czarno-grafitowej spódnicy i górnej części w takim samym odcieniu z czerwonymi elementami jak u Gurena i Shinyi. Na lewym ramieniu było coś w rodzaju czarno-białej opaski, a z przodu dwa rzędy złotych guzików i biały pas ze złotą klamrą. Dostała również parę białych rękawiczek i pelerynę macie na tle tylko nie w spódnicy, a spodenkach xd). Schowała swoje wcześniejsze ubranie do pudełka i do torby. Koń spojrzał na nią. Przyglądał się chwilę i zarżał kiwając głową. Obszedł dziewczynę do o koła i popchnął do podpułkownika. Stawiając niepewne kroki zmierzała do niego. Z daleka widziała jego wyraz twarzy. Ośmielił ją nim i przyśpieszyła kroku.
- I jak?
- Jak dla mnie to pasuje idealnie. Zmieniasz zawód? Z kilera tytanów na wampirów?
- Chciałabym ale wiem, że mi nie pozwolisz.
- Haha. No niestety.
- A jak mi załatwisz broń?
- Już dawno się rozmyślisz. Po nią musiałbym wrócić do mnie, bo tu nie zrobię ci takiej. I zanim wrócę... Już dawno odechce ci się walki.
- Skąd wiesz?
- Dorośniesz do innej roli.
- O nie. Z tym co masz na myśli naprawdę mi się nie spieszy. Wolę zginąć chyba w walce xd
- Zobaczymy. Chyba, że będzie cię ciągnęło do obu. Ale nie zawracajmy sobie tym teraz głowy.
- Wiesz co?
- Hm?
- Zauważyłam, że od wczoraj z twoja ponura mina gdzieś zwiała. Prawie uśmiech cię nie opuszcza.
- To źle?
- To nie ten Guren, którego poznałam ale nie mam nic przeciwko temu. Dodaje mi to pewności siebie.
- To może ci się przydać, a zawahanie będzie zagrożeniem.
- Kocham twoje słowa...
- Miło słyszeć. Wracamy? Mam dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. - Skinęła głową, a czarnowłosy zagwizdał. Aaron z trawą w pyszczku podkłusował do niech. Ichinose złapał wodze ale koń się poderwał.
- No co jest? - Spojrzał podejrzanie na rumaka, który się wyszczerzył do niego i zarżał. - Stary... Ty masz lepszą pamięć niż ja. Zapomniałem o najważniejszej rzeczy. Ty oficjalnie zakończyłaś poprzedni związek, a ja się tak po prostu wepchnąłem. Więc... - Wziął ją delikatnie za ręce. - Czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną? Oficjalnie?
- Tai! - Z wrażenie dziewczyna pomieszała polskie ''tak'' z japońskim ''hai'' ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Koń stuknął mężczyznę zadem, że ten wpadł na Jade.
- Czy wszystkie zwierzęta i nie tylko muszą, aż tak ingerować w nasze relacje?
- Najwyraźniej. - Przyciągnęła go za kołnierz i pocałowała. Odwzajemnił namiętny pocałunek i przytrzymał sobie jej głowę. Przerwali go po chwili która dla nich wydawała się wiecznością i spojrzeli sobie w oczy. - Kocham cię... - Oznajmiła.
- Ja ciebie również. - Przejechał ręką po jej włosach i wsadził na Aarona.


-przepraszam, wena XD-

Jak Iris się obudziła to stał się najprawdziwszy cud. Nie była zgwałcona!! xD Jednak... Leżała wciśnięta w niego i jeszcze ją trzymał, nadal sobie śpiąc. Mruknęła coś pod nosem i próbowała się od niego odepchnąć. Przycisnęła mu rękę do twarzy i w końcu raczył otworzyć oczy. Zamrugał dwa razy, nie wiedząc co się dzieje, ale jak już zaczaił mocniej ją do siebie przycisnął, zadowolony.
- Hidan! - Warknęła.
- Hm..?
- Co ty odwalasz?!
- Nic. Powinnaś być wdzięczna, że zachowałaś dziewictwo. - Mruknął, udając oburzonego i podniósł się, jednocześnie ją puszczając. Przetarł oczy i spojrzał się na nią.
- ... Jestem wdzięczna.
- To się cieszę. - Mruknął. - Wiesz co... Jesteś pierwszą dziunią, z którą spałem, a jej nie zaliczyłem... - Przyznał.
- ... Zajebiście... Ty puszczalski gnoju.
- Jak?! - Krzyknął.
- Zamknij się! Czemu ciągle tak wrzeszczysz...
- Bo mnie wkurwiasz!
- Jakbym cię wkurwiała to byś mnie nie chciał zaliczyć, cwelu. - Zaśmiała się i wstała. Jednak złapał ją i przyciągnął. Spojrzała się na niego zaskoczona.
- A kto ci pozwalał wstać..?
- Ee... To ja jakiegoś pozwolenia potrzebuję...?
- Tak. Jesteś kurwa w moim pokoju.
- O, przepraszam bardzo. - Warknęła. - Ty napalony chuju.
- Musisz dostać specjalną kartę, żeby stąd wyjść. - Powiedział dumnie. Uniosła brew i spojrzała się na niego jak na debila.
- Ha...?
- No tak.
- ... Wiesz co, skończyłam czelendż, już nie muszę tu z tobą siedzieć! XD - Zanim zdążył zareagować, wyrwała się mu i zaczęła wiać.
- Ej! - Warknął i ruszył za nią. Zmieniła się w pumę i dała susa przez okno. - Kurwa, karty nie masz! Jakim prawem spierdalasz?! Co ty masz z tym oknem?! - Krzyknął za nią. Wylądowała na czterech łapach.
- Hyhyhy. - Była z siebie dumna. Zmieniła się w człowieka i zrobiła krok do przodu, ale w kogoś uderzyła. Zobaczyła przed sobą Deidarę z uśmieszkiem.
- I jak było? xD
- Yyy... A jak było z twoim różowym mężem...?
- No kyaaaa... Nie zmieniaj tematu! - Westchnął i białowłosa zrobiła krok w tył, ale znowu o coś walnęła. Odwróciła się i zobaczyła Hidana.
- Oo... Heeej... xd
- No cześć. - Jego uśmieszek złoczyństwa powrócił, ale spojrzał się na Deia. - Ej, Blondi. Co się stało z moimi kartkami?
- Jakimi kartkami, hm..?
- Wyjściowymi.
- ...
- Barbie...
- E no... Posłużyły mi jako podpałka, żeby zrobić bum...
- Jaka kurwa podpałka?! - Wydarł się.
- Do twojego TNT! :D
- ... Kurwa nie żyjesz.. - Zagroził. Iris zaczęła się wycofywać, ale Hidan znowu ją pociągnął. - A ty gdzie się wybierasz?
- No to można was uznać za parę? xD Hahaha, zabawa w swatanie zaczyna mi się podobać...
- Czemu wy się nade mną znęcacie...? ;w; I w... chwila... Jaką kurwa parą!? - Krzyknęła i niemal się rzuciła na blondyna.
- Waa! - Również podniósł głos jak wskoczyła na niego i polecieli z hukiem na ziemię.
- Pojebało cię?!
- Mnie!? Razem spaliście, tak!?
- Tylko spaliśmy! - Podkreśliła pierwsze słowo. - Ty gnoju!
- Haha, spoko, spoko, ja tylko... - Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zaczął się śmiać.
- Tak cię to śmieszy, co?! Dobra! - Wstała i szybko chwyciła szczotkę, która stała przy ścianie.
- Ej! Po co ci to?! 😨
- Muszę cię tym zajebać! - Krzyknęła i chciała go jebnąć, ale przeturlał się i ledwo co wstał, po czym zaczął wiać. - Wracaj tu!
- Ej, a ja?! - Krzyknął Hidan. Spojrzał się na mopa. - A chuj... - Chwycił go i dołączył do pogoni.

Tymczasem Pain przechadzał się z Itachim i Kisame, aż stanęli jak wryci i zobaczyli co się odpierdala w ogrodzie. Deidara uciekał tak szybko jak mógł, potykając się o własne nogi. Za nim leciała Iris ze szczotką, za nią Hidan z mopem, za nimi drący się Levi, że go okradli, a jeszcze za nim Shinya na dywanie i Kakuzu, który darł się również, że ich sprzeda.
- Lider-sama... - Zaczął czarnowłosy. - Co tu się dzieje...?
- Nie chcę wiedzieć. Doszedłem do wniosku, że tutaj nie musimy łapać Jinchuriki. Nie potrzebna jest nam broń, bo sami wszystko możemy zrobić.
- Co to Jinchuriki? - Zapytał Tobi, przykładając sobie palec do miejsca, gdzie powinny być usta.
- Tobi, tłumaczyłem ci to już siedem razy... - Westchnął Kisame.
- Ale Tobi is a good boy!
- ...
- CO TU SIĘ ODPIERDALA?! - Znowu przyszedł i wydarł się Erwin. (Faza Dżilla - Aktywacja! XD)
- WŁAŚNIE, LOL! - Pojawił się Mike, który wyglądał jak umalowana piętnastolatka w spódniczce i dwóch, różowych kitkach na różne strony. Wszyscy spojrzeli się na nich w milczeniu i olali. Iris przypomniała sobie, że zostawiła w pokoju płaszcz i lata w ciuchach Hidana xD.
- O kurwa! - Krzyknęła i zaczęła biec w stronę kwatery. Wyrzuciła szczotkę, która trafiła i znokautowała biednego Kisame XD. Leżał na ziemi i się nie ruszał. Itachi przyłożył sobie dłoń do czoła. Pain również, a Hidan zaczął się śmiać wraz z Deiem z ich towarzysza.
- Kisame, co ci jest? Odkąd tu jesteśmy dziwnie się zachowujesz. - Stwierdził czarnowłosy.
- MOŻE JEST W OKRESIE GODOWYM?! - Wydarła się Hanji przez okno.
- CO?! - Krzyknęli wszyscy.
- Nie jestem! - Oburzył się rekin, próbując się podnieść. - Rasiści.
- Na pewno... ( ͡° ͜ʖ ͡°)? - Przysunął się do niego Shinya.
- Waaa! Odejdź ode mnie! - Krzyknął i schował się za Itachim.
- Ale... Prawdziwy pokaz... Dopiero się zaczyna! - Wydarł się i wskoczył na jakąś ala scenę. Pociągnął za linkę i drzewa padły na ziemię i zastąpiły je wodorosty. Z dachu spuściły się ryby na linkach w stringach i w dodatku z krzaków wyskoczył Armin w bikini. Shinya wydał jakiś okrzyk bojowy i zerwał z siebie ubranie, prezentując strój syreny. Pain i Itachi mieli bezcenne miny. Za to Shinya zaczął odprawiać taniec chuja i śpiewał: - Rybcio moja! Serce moje! Tyś mi je skradł za dwoje!
- Itachi... - Wyjąkał Kisame. - Ratuj mnie...
- Rybciu moja! Nie chowaj swej pięknej twarzy! Uo Uo! - Również dołączył się Armin.
- Alfons Arlert da ci zniżkę na karnet!
- Jaki karnet? - Zapytał Levi.
- Na łowisko ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wyrwiesz go ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- Co!? - Krzyknął Kisame. Itachi zasłonił usta, bo czuł, że zaraz wybuchnie śmiechem, co było u niego niemożliwe. Wtedy Tobi również wskoczył na scenę i zrzucił płaszcz. Deidara strzelił facepalm'a, a Hidan zaczął się jeszcze bardziej śmiać. Tobi na swoich ubraniach miał stanik z muszelek i stringi XD.
- Tobi pobierał nauki od Shinyi-senpaia! Tobi to dobry chłopiec!!
- CZEMU "SENPAI" W JEGO WYPADKU WYMAWIASZ DOBRZE, HM?! - Krzyknął wkurzony blondyn i już wyciągnął swoją glinę. - CHODŹ NO TU TY...!
- Kyaaaa! - Krzyknął zamaskowany chłopiec i zaczął uciekać. Wszędzie latały jakieś ptaki, które wybuchały.  - Deidei-sempwwai! Tobi przeprasza! Tobi się stara!
- ZAMKNIJ SIĘ!!!
- KORPUS ŚWIRÓW! - Wyryczał Erfin Smis XD. - Z KIM JA PRACUJĘ!
- ERWIN! - Piszczał Mike. - J-ja... CZUJĘ! ŻE ZARAZ NIE WYROBIE! PRAGNĘ CIĘ! PRAGNĘ CIĘ CAŁYM SWOIM ARBUZEM! - Uklęknął przed dowódcą, a tamten zakrył usta. - Erwin... Czy ty... Obciągniesz mi..?
- Tak, Mike... Obciągnę ci... - Zacharius wstał i wpadł w ramiona ukochanego.
- ŻE CO?! - Wydarł się Hidan. - CO TO MA BYĆ DO CHUJA?! ONI MOGĄ SIĘ WYRUCHAĆ A JA JUŻ NIE?! TAK BYĆ NIE BĘDZIE! - Krzyknął i zaczął gdzieś biec.
- Wracaj tu, kretynie! - Krzyknął Dei podczas pogoni za Tobim. Lider skrył twarz w dłoniach.
- Rybciu! - Wydarł się Shinya.
- Kyaa! - Krzyknął Kisame i zaczął uciekać. - Zostaw mnie!
- Wracaj! Ja cię pragnę! - Ruszył za nim w pogoń. Itachi padł na ziemię i zaczął się trząść, chowając twarz za dłońmi.

Tymczasem Iris zrzuciła z siebie te ciuchy tego zboka... (Nie, nie, nie, nie myślcie mi o tym, on jej nie wbije jak będzie naga XD To specjalność Kolesława XD) Na szczęście Kiby nie było w pokoju. Szybko się przebrała w pierwsze, lepsze ubrania i już była gotowa. Założyła płaszcz i spojrzała się na niego dumna. Wtedy rozległo się walenie w drzwi.
- Kiba, wypierdalaj! - Krzyknęła. Nie nadeszła odpowiedź. Warknęła i podeszła do drzwi, otwierając je, ale od razu ktoś się na nią rzucił i polecieli na ziemię. - Co ty robisz?! - Niemal pisnęła dostrzegając Hidana.
- Już nie mogę kurwa! - Krzyknął.
- CO?! - Podniósł ją i rzucił na łóżko. - EJ! NIE! WAA! Odejdź ode mnie! -  Chciała spierdolić, ale znowu ją złapał i przyciągnął do siebie. - Niee!
- Zamknij się!
- Nie gwałć mnie ;w; Jestem za młoda jeszcze! Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Złaź!
- Uspokój się! - Krzyknął i zamknęła się. - Nie chcę cię zgwałcić, ty głupia babo!
- Uff.. TO CO TY ODPIERDALASZ DO CHOLERY?!
- Nie wytrzymam z tymi pedałami! Kurwa wiesz co się na dworze dzieje?!
- Eee... Mam się bać?
- Tak kurwa! - Krzyknął i przełknęła ślinę.
- Chwila... To po co się na mnie rzuciłeś i jeszcze na łóżko?!
- Kwestia przyzwyczajenia..
- TY ZBOKU!
- No wybacz, mam takie popędy...
- Dobra, rozumiem, ale złaź ze mnie, bo zaraz naprawdę mnie zgwałcisz! - Zrobił jak kazała i poszedł do drugiego końca pokoju. Wstała z łóżka i spojrzała się na niego. - Co ty tam robisz?
- To ten wasz sprzęt? - Podniósł go i pokazał jej.
- Tak. Zostaw, bo mi zepsujesz i opierdolą mnie!
- Pfff! Ja zepsuję!? Ha! Dobre, kurwa! Idę na tym polatać! - Krzyknął i wyskoczył przez okno krzycząc: - Transformacja!!!
- TO TAK NIE DZIAŁA XD!
- CO?! - Krzyknął jeszcze zanim runął na ziemię.
- Ej, żyjesz? ;-; - Wyjrzała przez okno i zobaczyła go jak leży cały poplątany w krzakach. - Czekaj, idę do ciebie! - Zawołała i zmieniając się w pumę również wyskoczyła.
- EJ, CZEKAJ, NIE! - Zdążył tylko wykrzyczeć, zanim niemal na niego wpadła, ale jednak wylądowała na ziemi. - POJEBAŁO CIĘ?!
- No sory... - Podeszła do niego i pociągnęła za linkę, przez co już się odplątał. Zeskoczył... dobra, spadł z zarośli na ryj.
- Kurwa.. - Jęknął i podniósł się i otrzepał.
- Chodź. - Zamachnęła ręką i Jashinista ruszył za nią. Jak oddaliła się, srebrnowłosy strzelił sobie w łeb.
- Jaki ze mnie idiota... Kurwa, taką okazję zmarnowałem... Ja pierdolę... - Wymamrotał i ruszył za nią.
(Jpd Gillu! XDD Oddawaj kontrolę. Co ty zrobiłaś z tym biednym Erfinem Smisem Bogiem Słońca? ;w; Mike za to zapłaci. Nie wyląduje na pokucie! Idzie od razu do piekła gdzie będzie mógł się bawić rogami Lucyfera jak... czym innym... XDDDDD)

Gdy Jade z Gurenem wrócili do korpusu zastali tam... Dość... Anormalne widoki... Itachi tarzał się po ziemi i dusił ze śmiechu, Kisame uciekał przed Shinyą i Arminem, którzy pół nadzy ganiali go po podwodnej scenerii. Pain skampiony w krzakach chował się przed całą sytuacją.
- Lider-sama! Błagam! Uratuj mnie od tych chorych świrów! - Zawył. Rudzielec (musiałam XD Wybacz Gillu XD zaraził mnie rudotą ;w;) wykopał go gdy tylko oplótł jego rękę. Rekin wpadł na drzewo, zajmowane przez Tobiego.
- Złaź stamtąd! - Warczał Dei. W momencie gdy podleciał do niego Hiragi z Alfonsem Arlertem rzucił w drzewo gliną i wysadził je wraz z załogą. Wraz z korzeniami cała roślina wyleciała w powietrze, a jej korzenie pojmały trójkę stojącą nad nimi.
- WAAA!!!!! - Wrzeszczeli przytulając gałęzie i korzenie. W środku pnia zaczęło coś syczeć.
- O KURWA! TNT! - Wydarł się Tobi, a wszyscy zamilkli i się na niego spojrzeli.
- CO?! Jednak umiesz normalnie gadać! Hm!
- E... Znaczy... WAAAA!!!!!!!!! ZGINIEMY! TOBI JEST ZA MŁODY! TOBI JESZCZE NIE POSADZIŁ ODNÓG! GATUNEK TOBIEGO WYGINIE!
- No i prawidłowo! Skąd ci w ogóle się TNT głąbie wzięło?!
- Bo sempwwaai latał z tym!
- To jeszcze nic nie znaczy! - Otworzyła się jakaś dziupla, z której wystawała głowa Zetsu.
- Wyrwaliście mnie ze snu! Teraz was zjemy! - Syknęła czarna połówka.
- Ej! Lider zakazał wybijania towarzyszy! - Warknął Kisame.
- Od kiedy te dwa hieroglify należą do organizacji? - Spytała biała część patrząc na Hiragiego, który najwyraźniej się świetnie bawił udając, że serfuje z wiatrem; oraz Armina, który wisiał dupą w powietrzu i kurczowo oplatał gałąź grubości...
- AŁ! DUSISZ MNIE! - Wydusiła gałąź.
- OLUTREE! - Wydarł się białas.
- A co se myślałeś ty gfff! - W tym momencie prawie odgryzł sobie język. Krew skapnęła na twarz Blondi. Pirotechnik wytarł twarz. Krew była jakaś ohydnie lepka.
- Fuj! Co to ma być?!
- Krew z korą, żywicą i sikami wiewiórek. Zapewne też tej sadzonki co wychyla się z dziupli na zużyte prezerwatywy. - Wyjaśnił Shinya. Dei jak to usłyszał złapał równowagę stając na wciąż lecącym drzewie i zeskoczył
- GERONIMO!!!! - Krzyczał lecąc prosto w ramiona Hanji.

W czasie gdy on spadał drzewo zrobiło obrót o 180 przyczepiło się do jakiejś chmury i przebierając korzeniami jak mackami zaczęło sunąć po niebie.
Jade z wrażenia usiadła na trawie. Nie chciała nic więcej widzieć ale wtedy przed nosem przeleciała jej Misa uciekająca przed Kakuzu z workiem na plecach z którego wystawała jakaś arabska waza i siedząca w niej Krista. Za nim leciał Levi, który rycząc darł się, że zamaskowany ma mu odkupić mop i szczotkę z wizerunkiem samego Świętego Mikołaja z Nazaretu. W zasadzie to nie leciał, a był ciągnięty po ziemi przez magiczny dywan Allaha Hiragiego. Z oddali leciał nagi Mike z różowymi warkoczami i zamiast gaci miał wielki garnek, w którym Sasha gotowała ziemniaki na placki. Przykleił się stopą do jakiejś wyrzutej gumy i zarył mordą w piach. Iris przemieniła się w człowieka i uciekając przed Hidanem, który wymachiwał jej sprzętem do manewrów darł się, że ją poświęci. Białowłosa nie patrzyła pod nogi, jednak widziała, że coś leży na jej drodze. Chciała skoczyć jednak wybiła się dwa metry za szybko i zanim wykonała kolejny sus potknęła się i przeleciała na drugą stronę Mike'a.
- Ty jebana Kłodo! Kto dał ci zezwolenie padać mi pod nogi! Jashin-sama cie ogra!
- Eeee... Iris... - Zaczęła brunetka. - Co tu się odpierdala...?
- Szczerze to nie wiem XD Ale powiem ci, że... O KURWA!
- Co?
- WYRUDZIAŁAŚ!
- ...
- PHAHAHA XDDDDD Nie wierze! Nie masz już brązowego łba! Będziesz ruda! XDDDDD Powbijać ci pręty w mordę i będziesz mogła być matką dziewczynki Pain'a XD
- CO?! O NIE! KURWA CHYBA CIE POSRAŁO SZMATO! JUŻ JEDEN PAIN I JEGO CZĘŚCI ZA DUŻO! - Wydarł się Hidan.
- Nie jestem ruda ;w; Nie chcę! Jeszcze tyle życia przede mną! Jeszcze tyle mam zakątków do zwiedzenia...
- Ciała Gurena... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- CO?! Kyaaa.. - Zawyła i rzuciła w Leiden jakimiś ziarnami. Od razu zleciały się ptaszory i zaczęły skubać z dziewczyny jedzenie.
Z kwatery wyleciał Erwin. Widać mu się spieszyło jednak gdy zobaczył co Jade ma na sobie zatrzymał się i nie mógł odmówić sobie krzyku.
- Co ty masz na sobie?! Gdzie jest nasz korpusowy mundur?!
- W torbie.
- Zakładaj go!
- Teraz?!
- Tak! Ściągaj z siebie te łachmany raz, dwa, trzy! Nie będziesz należeć do jakiejś Kosmicznej Kompani i machać wykałaczką na pijawki, które mają oczy gorsze od nachlanej Hanji!
- Ej! Ja ci dam łachmany! - Warknął Guren.
- Dobra nie mam czasu. Zabierzcie Misę do wewnątrz.
- Czyli gdzie?
- Do Stohess albo najlepiej do Siny.
- Ale tam nikogo nie znamy poza... Ciotką... Ale ona na pewno jej nie weźmie!
- Nie wiem jak to zrobicie, ale zabierzcie ją z dala od najbardziej zewnętrznych murów. - Wydał rozkaz i dosiadł konia, którego trzymał mu jakiś paź w bikini ala Shinya ze średniowiecznymi wzorami ze stroju błazna i czapką z dzwonkami. Wyruszył w pośpiechu. Rozległo się nagle syknięcie. Spojrzeli się na źródło hałasu, którego był Levi, który znowu skręcił sobie kostkę.
- Kapralu, znowu? - Zapytała Hanji.
- Th. - Mruknął tylko i zaczął kuleć w stronę kwatery, ale nagle usłyszeli odgłos kopyt. Pojawił się jakiś mężczyzna ze Stacjonarnych na gniadym koniu, który zadębował. Spojrzeli się na niego.
- Coś się stało? - Zapytała brunetka.
- Pułkowniku Hanji! - Zawołał mężczyzna. - W Stohess, tam gdzie był tytan kobiecy...! Zaczęły odpadać fragmenty muru i tam w środku znaleziono tytana!
- Co?! - Krzyknęła. - Wsiadać na konie! Mike! Ogarnij się, człowieku i odwieź dzieciaki do bezpiecznego miejsca!
- Dobrze. - Mruknął i zerwał perukę i spódnicę. Zrobiło się niezłe zbiorowisko.
- Tam jest ta wasza plaga? - Zapytał Kisame, unikając Shinyi.
- Tak! - Odpowiedziała pospiesznie Hanji i poleciała dalej. - Levi! Skręcił sobie nogę, a mamy misję! Cholera by to! - Krzyczała i dosiadła konia.
- Pojedziemy z wami. - Powiedział Pain.
- Nie mamy koni dla wa.. - Nie dokończyła, bo obok niej pojawiły się wielkie dwa smoki z gliny. Na jednym z nich siedzieli już Deidara z Sasorim.
- W końcu kurwa jakaś rozróba! - Zawołał Hidan i zrzucił z siebie sprzęt i rzucił go na ziemię.
- No Hidan! - Warknęła Iris, podnosząc swój sprzęt.
- Zamknij się, lecimy! - Pociągnął ją za płaszcz i razem z Kakuzu wskoczyli na środek ich transportu. Wylądowali na tym, na którym nie było jeszcze nikogo. Białowłosa od razu uklękła i zaczęła zakładać sprzęt.
- Hidan, tylko zachowuj się. - Upomniał go Kakuzu.
- Wiem, wiem... E, co wy tam pierdoliliście? Że im się karki przecina?
- Tak. - Mruknęła Leiden.
- Rany.., Czuję, że mój dziś naprawdę ucierpi...
- To nie odprawiaj tych rytuałów. - Warknął Kakuzu. - Tylko po prostu tą swoją kosą im poprzecinaj. Twoje rytuały trwają za długo, a poza tym nie będę ci znowu przyszywał głowy.
- Miałeś mi tego nie wypominać... Kakuzu-chan. - Powiedział złośliwie i mężczyzna rzucił mu wkurzone spojrzenie. - Eee... Wiesz, że cię kocham, nie? Kurwa, mógłbyś mi powiedzieć czasem miłe słowo..
- Zamknij dupę  i skup się. - Zawarczał i doskoczyli do nich Pain i Tobi. Na tamtego wskoczyli Itachi i Kisame. Zetsu był pod ziemią... Nie wiadomo jak on się przemieszcza.
- Tobi się boi! Tobi jest smutny! - Płakał zamaskowany chłopiec.
- Madara, opanuj się. W tym świecie nikt cię nie rozpozna i możesz mówić normalnie. - Powiedział Pain.
- Rozumiem. - Odpowiedział mu Tobi? o.o Iris spojrzała się na niego zdziwiona, ale nie wnikała. - Chętnie zobaczę tych ich tytanów.
- Kurwa, nie obchodzi mnie jak ty się naprawdę zwiesz, już wolę tamtego Tobiego! - Wypalił Hidan, a Kakuzu trzasnął go w łeb. - Ała!
- Tobi rozumie! Tobi is a good boy! - Machał rękami.
- Hidan! - Krzyknął Pain. - Co ty zrobiłeś?!
- Oj daj Lider spokój, tamten jest jakiś nawiedzony... - Wymamrotał, a rudowłosy skrzywił się.
- Ech... - Smok wzbił się w powietrze. Deidara kontrolował oba i zaczęły lecieć w dal.
- Ej! - Krzyknął blondyn. Spojrzeli się w jego kierunku. - Ja nie wiem gdzie lecieć XD.
- Iris, kieruj. - Mruknął Pain. Obok niego pojawiła się jego mniejsza kopia. Wyglądała jak mała, rudowłosa dziewczynka. Jednak też miała te oczy co Lider i pręty w całym ciele. To było jedno z jego ciał. Podeszła do Iris i uderzyła ręką w podłoże. Pojawiły się jakieś czarne znaki i przeniosły się do Deia.
- Yy, dzięki Lider... - Powiedziała. Dziewczynka złożyła jakiś dziwny znak na dłoniach, ale białowłosa jej przerwała. - Nieee, zostaw mi ją, ona jest fajna xd
- ... Żartujesz chyba. - Odpowiedziała dziewczynka. Jej głos był podobny do dziecka, ale nadal przemawiała jedna osoba. - Ech.. Niech będzie.
- Dobrze.

Gdy Akatsuki z Iris odlecieli Zwiadowcy zaczęli się szykować. Jade poleciała do swojego pokoju po sprzęt, który zakładała w pośpiechu. Przy okazji zamieniła spódnicę na krótkie spodenki z kompletu, bo jakby to wyglądało na koniu czy manewrach w spódnicy... xd W tym czasie Guren zaczął jej szykować konia Iris. (Bidna Jade, wciąż nie dostała swojego nowego, a ten zastępczy z 2 rozdziałów do tyłu uznajmy, że okulał). Brunetka wyleciała na dwór. Wszyscy byli już gotowi to jazdy. Na przodzie stał Guren na Aaronie, a na koniu Iris siedziała Misa. Podbiegła do nich i wskoczyła na karą klacz przyjaciółki. Wzięła wodze od dziewczynki i odwróciła się do Hanji.
- Czemu od nas ze sto czwórki sprzęt mają tylko Eren, Armin, Mikasa i Jean?
- Byli z nami w mieście gdy łapaliśmy Kobietę-Tytan i mają największe zaufanie Erwina. Reszta poleci z Mike'iem do ''bezpiecznej strefy'' i będą czekać na rozkaz. Wy jak wrócicie z centrum dołączycie do nas. - Wskazała na sporą grupę zwiadowców ze sprzętem. Brunetka skinęła głową, spojrzała na Ichinose i od razu ruszyli. Reszcie podawali jeszcze jakieś dodatkowe instrukcje działania i gdy z oczu zniknęły im już dawno dwa przednie konie, również wyruszyli.

Droga do Siny upłynęła dość szybko. Braun przez cały czas zastanawiała się co mogło się po raz kolejny wydarzyć. Chyba nie zrobili następnej wyrwy w murze? Jeśli tak to skąd mieliby wziąć tak wielki głaz jak poprzedni, by Eren mógł zatkać przejście? Z tego wszystkiego w jej głowie zaczęły kłębić się najróżniejsze myśli. Najbardziej spanikowała chyba przez słowa Hanji ''- Byli z nami w mieście gdy łapaliśmy Kobietę-Tytan i mają największe zaufanie Erwina.'' Czyżby podejrzewali, że ktoś od nich mógłby... Przełknęła ślinę i poczuła wiatr na oczach. Zamurowało ją przez chwilę. A co jeśli dowódca uważa, że jej brat przeżył i...
- Nie to niemożliwe... - Niekontrolowanie powiedziała na głos.
- Mamo...? - Spojrzała na nią dziewczynka.
- On nie mógłby... - Poczuła jak w oczach zbierają jej się łzy. Misa zaczęła ją lekko szarpać za rękaw, nieświadoma zagrożenia nie mogła widzieć dlaczego wszyscy się tak zachowują. Brunetka zaczęła coraz szybciej oddychać. W jej oczach można już było dostrzec panikę. Chciała zacząć piszczeć ale usłyszała głos wołający jej imię. Za pierwszym razem słyszała to tylko przez mgłę ale już następne wyrwały ją z myśli. Spojrzała w lewo, wciąż tym przerażonym wzrokiem.
- Uspokój się! - Przywołał ją do porządku czarnowłosy. - Nie mam pojęcia o czym pomyślałaś, czy samo wspomnienie tamtych czasów z tytanami cię doprowadziło do takiego stanu ale weź się w garść! - Zaczęła się uspokajać. Przetarła mokry policzek i skinęła głową. - Nie martw się na zaś.
- Masz rację... Przepraszam...
- Gdzie ta twoja ciotka mieszka?
- Nie mam pojęcia. - Wtedy zobaczyła jakiegoś Żandarma. Przycisnęła mocniej łydki do boków wierzchowca i przyśpieszyła. Skręcił w jakąś uliczkę jednak widziała do których drzwi wchodził. Wjechali w zakręt i zeskoczyli z koni. Brunetka przełknęła ślinę i głęboko oddychając zrobiła krok w stronę drzwi. Poczuła na ramieniu rękę Gurena. Spojrzała na niego. Już się nie uśmiechał jak wcześniej... - Boję się...
- Nie masz czego. Jestem tu. - Wciągnęła powietrze i zapukała. Nikt nie otwierał, przez chwilę zastanawiała się czy nie zapukać kolejny raz ale usłyszała jakieś kroki. Cofnęła się i trzymając Misę za rączkę schowała ją za sobie. Dziewczynka czuła jak Jade się trzęsie. W końcu drzwi się otworzyły. Zielonooką zamurowało. Wszystkie złe wspomnienia wróciły. W progu stała jakaś ciemnowłosa kobieta, karnacji nieco ciemniejszej niż jej. Z szarych oczu kobiety biła obojętność i zarazem nienawiść do niej... Chiyo Haruka... Jedna z dwóch osób, które zniszczyły jej życie. Za nią stał wysoki czarnowłosy młody mężczyzna o opalonej cerze i piwnych oczach.
- J~ohn... - Otworzyła lekko usta i pobladła. Nogi miała jak z waty. Wszystko się w niej trzęsło. Nie była w stanie nic powiedzieć.
- Co ty tu robisz, przybłędo? - Warknęła kobieta z progu. - Mało namieszałaś w naszym życiu? Przez ciebie mój syn trafił do aresztu. Masz czelność się tu jeszcze pokazywać?! Mieli go wyrzucić z wojska ale jednak został na stanowisku.
- Bo to skończeni idioci. - Wtrącił się podpułkownik. Tamta rzuciła mu swoje spojrzenie i naskoczyła.
- A ty kim w ogóle jesteś?!  Kolejnym fagasem tej puszczalskiej dziwki?!
- Radziłbym uważać na słowa. - Zrobił krok w przód, ale zza matki wyskoczył na niego John. Popchnął Ichinose ale ten nawet nie drgnął. Już miał sięgnąć po swoją katanę ale Jade złapała go za rękę.
- Guren... Nie bij się z nim... - Spojrzał na nią kątem oka, jednak zaraz wrócili wzrokiem na Żandarma, który wybuchnął śmiechem.
- A więc to ten śmieć, o którym mówił Dennis. Miał miejsce w najlepszym korpusie ale wolał odejść do tych twoich żałosnych Zwiadowców. - Brunetka powoli odzyskała kontrolę nad swoim ciałem i rzuciła się na kuzyna.
- Nie masz prawa obrażać ani go, ani nikogo z ludzi, którzy w przeciwieństwie do was! Zakichanych Żandarmów, siedzących na dupach i nic nie robiących walczą o nowe życie dla ludzkości!
- Noo uważaj sobie młoda. Mam znowu ci wklepać  jak przy ostatnim spotkaniu? Albo jeszcze wcześniejszym?
- Spróbowałbyś tylko...! - Guren odepchnął Jade do Misy i złapał Haruke za kołnierz. Przytrzymywany posłał mu szyderczy uśmiech i wysunął jakiś mały nóż z rękawa. Zrobiłby ruch ręką gdyby nie Misa, która wyskoczyła zza zielonookiej.
- Tato, nie! - Krzyknęła. Wzrok Jade powędrował tam gdzie małej dziewczynki. Zrobiła krok i wykopała kuzynowi narzędzie z ręki.
- Misa ma racje. Puść go, to nie ma sensu i tak jej z nimi nie zostawię. - Podpułkownik puścił czarnowłosego i odszedł dalej pilnując go wzrokiem.
- Miałam pytać: co to za bachor. - Odezwała się Chiyo. - Twój? No nieźle się tam bawicie w tym korpusie. Ile ona ma właściwie lat?
- To nie jest moja rodzona córka. Ale nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć. - Posadziła dziewczynkę na koniu i chciała ją prowadzić jednak za plecami usłyszała jeszcze kuzyna.
- A ty masz zamiar z tym kolesiem gdzieś wyjechać? Skoro zmieniłaś umundurowanie. - Zamknęła na chwile oczy usłyszała znowu dźwięk wyciąganego ostrza z pochwy i odwróciła się szybko.
- Nie, to nie twoja sprawa jaki mundur noszę. Wciąż jestem zwiadowcą czy ci się to podoba czy nie. A Guren, którego miałeś czelność nazwać śmieciem może cię jednym ruchem pozbawić głowy więc lepiej odczep się od nas.
- Dobra! To nara idioci! Zginiecie pierwsi gdy tylko coś  się zacznie dziać! - Zawołał jeszcze ale już go nie słuchali.
- Co teraz zrobimy z Misą? Nie mamy gdzie jej zostawić na ten czas. - Zastanawiała się prowadząc konie obok siebie.
- Nie mam pojęcia. Wątpię, że jak w tych okolicach zapukasz do kogoś i zapytasz czy możesz na jakiś czas zostawić dziecko zgodzą się od razu. Ale w sumie... Można spróbować. - Wtedy Misa pociągnęła lekko Jade za włosy.
- Kto to...? - Szepnęła patrząc w stronę jakiejś kobiety stojącej w oknie jednego z domów na głównej ulicy. - Cały czas się na nas patrzy... - Para również spojrzała w tamtą stronę, a następnie na siebie. Podeszli do drzwi i zapukali. Kobieta z okna zniknęła i dosłownie chwile później stała już w progu.
- Dzień dobry. - Zaczęła Jade.
- Witam. Mogę w czymś pomóc? - Spytała dość miłym głosem. Była może w wieku Hanji. Miała kasztanowe włosy i brązowe oczy. Człowiek o zupełnie innym typie niż Harukowie.
- Właściwie...
- Mamy dość nietypową sprawę. - Zabrał głos Ichinose. - Widzi pani jesteśmy z oddziału zwiadowczego, może nasze mundury tego nie wskazują ale to inna bajka, przejdźmy do sprawy. Zostaliśmy wezwani do Stohess jednak nie powiedziano nam nic. Dostaliśmy odgórny rozkaz od dowódcy by przewieść tą małą w bezpieczne miejsce gdzieś w bardziej wewnętrznych obszarach. Ja nie jestem stąd, a jedyna rodzina mojej dziewczyny jest od niej całkowicie odwrócona i nie ma najmniejszego zamiaru nam pomóc. Może to głupie i nie powinniśmy o to prosić ale czy mogłaby pani się nią zaopiekować podczas naszej nieobecności? - Jade przegryzła wargę, wiedząc, że mogę usłyszeć odmowę.
- W zasadzie... Mieszkam sama, a mój mąż rzadko bywa w domu. Jest Żandarmem więc możliwe, że państwo go znają.
- Nie mamy za dobrych relacji z tym korpusem. - Wypaliła Jade.
- Rozumiem. Jednak... To dość nietypowa propozycja. Nie mamy dzieci, ale mam nadzieję, że waszej córeczce będzie u nas dobrze. - Uśmiechnęła się. Jade Wypuściła powietrze i przytuliła się do czarnowłosego.
- Nawet nie wiem jak pani dziękować... - Powiedziała.
- Nie ma takiej potrzeby. Może wejdziecie do środka? - Zaprosiła.
- Niestety czas nas goni. Pożegnamy się i musimy uciekać. - Brunetka zsadziła Misę z konia i przytuliła.
- Wrócicie? - Zapytała ze łzami w oczach.
- Oczywiście, nie zostawimy cię. - Przytuliła ją mocniej, roniąc łzę. - P~pamiętaj o nas...
- Mamo... - Wtedy brunetka całkowicie się rozpłakała. Guren ukląkł koło niej i również pożegnał się z Misą, która rzuciła mu się na szyję.
- Trzymaj się młoda...
- Nie chcę, żebyście odchodzili...
- Nie odchodzimy na zawsze. Gdy tylko skończy się stan zagrożenia wrócimy do ciebie. - Puściła go i dotknęła dłoni Jade.
- Mamo,  nie płacz...
- Boje się, że widzimy się ostatni raz... - Guren zamknął oczy i wciągnął powietrze.
- Co...? Ale jak to..?
- Nie słuchaj jej. Zaczyna gadać głupoty. - Wstał i podszedł jeszcze na chwilę do kobiety i wyszeptał: - Gdyby zdarzyło się tak, że nie wrócilibyśmy żywi, możemy na panią liczyć?
- Oczywiście. Mimo wszystko uważajcie. - Czarnowłosy skinął głową i podał Jade rękę. Ta zdjęła z szyi swój wisiorek ze skrzydłami wolności i wręczyła go dziewczynce.
- Pa malutka... - Przetarła oczy i ostatni raz ją przytuliła. Nie chciała jej puszczać ale widziała, że czas ich goni. I tak stracili go już za dużo. Puściła ją i dosiadając konia podziękowała jeszcze kobiecie. Odjeżdżając cały czas patrzyła na Misę stojącą przed domem, puki nie zniknęła za zakrętem. - *Wystarczył mi jeden dzień żebym się tak z nią zżyła... Dlaczego...? A jak...*
- Będzie dobrze. - Chciał ją pocieszyć Guren, jednak ona miała swoje przeczucia. Bała się. Bała wszystkiego co mogło się wydarzyć. Powoli dochodziła do siebie jednak całą drogę milczała.


*Czterdzieści minut wcześniej*


Zwiadowcy zdążyli już dojechać do miasta. Na ulicach było pełno ludzi gromadzących się niedaleko murów. Żandarmi i część Zwiadowców, którzy przyjechali z dowódcą starali się ich zatrzymać z dala. Jednak cywile nie dawali za wygraną i jakiś wysoki mężczyzna przywalił jednemu z zielonych [ czyt. żandarmów]. W pewnym momencie Eren spojrzał się w bok i zamurowało go.
- CO TO KURWA JEST?! - Wydarł się nieoczekiwanie, przez co jego koń stanął dęba i brunet padł twarzą w bruk. Wszyscy spojrzeli się na miejsce, które doprowadziło do całego zajścia. Stał tam... Pomnik Morsa.
- CO ZA IDIOTA TO TU POSTAWIŁ!? - Wydarł się również Mike. - STAWIAJCIE POMNIKI ERWINOWI I MNIE A NIE TEMU CZEMUŚ!
- Mike! - krzyknęła na niego Hanji. - Psujesz nam reputację, debilu! Wasze EruMike nie może wyjść na światło dzienne! - Machała na wszystkie strony rękami. - W ogóle co ty tu robisz?! Miałeś odwieźć dzieciaki! Wypierdalaj!
- O chuj! Zapomniałem! - Szybko zawrócił konia i zaczął gnać po bachory. Tymczasem na placu było niezłe zamieszanie. 
- Potwór!!! Potwór!!! - Darli się Żandarmi, wskazując na Kisame, który był załamany.
- Rasiści... - Mruknął pod nosem.
- Wylazł z oceanu!!!!!!!
- Idź stąd ty bestio! - Dalej się wydzierali.
- A to co?! - Wskazali na Deia. - Obojnak!
- CO!? - Krzyknął Dei. - Ja was zaraz...
- GROŻĄ NAM! GROŻĄ NAM! DOWÓDCO, DAWAJ POZWOLENIE NA STRZELANIE!!! - Wzrok wszystkich powędrował na Nilla.
- SZCZELAĆ!!! - Wydarł się.
- Stać! - Warknęła na niego Iris i stanęła przed Akatsuki.
- O NIE TO ZNOWU ONA! - Krzyknął Nille i schował się za wozem.
- Czy was pojebało?! Kurwa w murze siedzi czterdziestu pięciu metrowy tytan, a wy się czepiacie człowieka-rekina!
- W sumie... - Zaczęli szeptać między sobą.
- Iris! - Pojawiła się obok niej Hanji. - Co tu się dzie...TAJTEN! - Wskazała na tytana w murze.
- No widzę przecież! Powiedz coś tym idiotą, bo chcą zestrzelić Kisame... - Mruknęła białowłosa.
- STAAAĆ! STAAAAĆ! - Darł się jakiś wielebny. Stanął obok Hanji i dyszał ciężko. - Szybko, zasłońcie go! Nie może pozostać na słońcu! - Brunetka patrzyła się chwilę na niego, ale zaraz podeszła do innych Zwiadowców i kazała im zasłonić dziurę w murze, w której był tytan. Jak chciała wrócić do wielebnego, nigdzie go nie widziała. Słyszała tylko jakieś krzyki. Spojrzała się w stronę, z której dochodziły... - Puszczaj mnie! Puszczaj! - Krzyczał przeraźliwie, próbując wyrwać się Hidanowi.
- To wbrew mojej religii, skurwysynu! Nie pozwolę bezcześcić Jashina! Żeby kurwa wyznawać jakieś jebane mury zamiast niego!
- Hidan, do wora go wsadź! - Podbiegł do niego Kakuzu. - Sprzedamy go!
- Chwila! - Pojawiła się Hanji. - On posiada cenne informacje! - Warczała i mężczyzna przyległ jej do nogi przerażony.
- Lepiej się od niej nie oddalaj. - Wysyczał Jashinista. - Bo jak zobaczę cię samego to już mnie nic nie powstrzyma, whaha! - Hanji czym prędzej od nich odeszła, jednak cały czas szli za nią. Wielebny Nick stanął na nogi i nie oddalał się od niej. Jak wróciła do zgromadzenia, nadal coś się tam działo...
- A ten to co?! - Wskazali na Paina. Spojrzał się na nich groźnie. - Co on ma z oczami?! I co to za gwoździe?! Dowódco, dawaj rozkaz!
- Daję! Zastrzelcie to! - Wszyscy wyciągnęli spluwy i skierowali je na Lidera. Zaczęli się drzeć.
- Shinra Tensei! - Krzyknął rudowłosy i cała Żandarmeria poleciała na bruk, tłukąc się przy tym mocno. - Poczujcie ból.
- We mnie możecie strzelać! - Wyskoczył przed Paina Hidan. Jednak zaraz Lider zdzielił go po łbie. Pojawiało się coraz więcej zwiadowców. Wtedy coś zaczęło wygrzebywać się z muru.
- Co to?! - Krzyknęli zwiadowcy.
- Odsuńcie się! - Powiedziała Hanji, ale wtedy z muru wyszedł Zetsu. - Roślin...?!
- Tego czegoś w murze nie da się zjeść. Ciągle odrasta... - Powiedział załamany.
- TY GO CHCIAŁEŚ ZEŻREĆ?! - Krzyknęła brunetka. - Chwila... SMACZNY BYł?! - Podleciała do niego podekscytowana, a Nick zaczął się obawiać o swoje życie, bo za nim stał Jashinista z jego towarzyszem. Szybko podszedł do Hanji i przypomniał jej.
- Zasłońcie tego tytana! - Spojrzała się na niego i warknęła.

- Dlaczego cały czas to przed nami ukrywaliście? - Zapytała spokojnie Hanji, wielebnego. Stali teraz na murze. Dziura została zasłonięta.
- Jestem teraz zajęty! - Krzyknął bez powodu. - Nadal nie naprawiono zniszczonego kościoła! Sponiewierano wiernych!
- Przecież to już było dawno, ale dobra...
- To wszystko przez was! - Znowu się wydarł. - Żądam odszkodowania!
- Słuchaj, nie mamy ani grosza. Kakuzu nas okradł. Poza tym i tak nic nie dostaniesz...
- Chcę zejść na dół!
- Mówisz, masz. - Warknęła znowu brunetka i złapała go za kołnierz i niemal wielebny zawisł na krawędzi muru, pięćdziesiąt metrów nad ziemią. - Może być tędy?!
- Waa!
- Pułkowniku! - Zaniepokoili się Zwiadowcy.
- Odejdźcie. - Warknęła i spojrzała się znowu na Nicka. - Skończ chrzanić! - Syknęła na mężczyznę. - Wiecie dlaczego zwiadowcy przelewają tyle krwi?! By uwolnić ludzkość od panowania tytanów?! Gotowi jesteśmy... Oddać życie! To nie jest prośba... To jest rozkaz! Gadaj! Jeżeli nic nie powiesz to zapytam następnego. Twoje życie to i tak za mało, żeby odkupić wyrządzone przez was krzywdy...
- Puść mnie! - Krzyknął.
- Jesteś pewien? - Mruknęła Hanji.
- Tak! Puszczaj mnie!
- Cudownie... Więc zdychaj!
- Pani Hanji! - Krzyknął Zwiadowca.
- Zabij mnie... i przekonaj się... że zrobimy wszystko, żeby wypełnić naszą misję! No dalej, zrób to! - Zaczął znowu krzyczeć. - Puszczaj mniee...! ... Boginie...! - Brunetka zmarszczyła brwi wkurzona i wrzuciła go z powrotem na mur. Wielebny przeturlał się kawałek i przykleił do podłoża.
- Heh... Co ty, na żartach nie znasz się, księżulku...? Powiedz mi... Wszystkie mury są z tytanów? - Zapytała i usiadła.
- Pułkowniku...? - Podszedł do niej Zwiadowca.
- Ostatnio czułam się tak podczas pierwszej wyprawy... Tak... Boję się. - Wtedy zaczęły bić dzwony. Hanji zerwała się do pozycji stojącej.
- Jak chcecie coś od niego wyciągnąć, to Hidan jest chętny. - Powiedział do niej Pain, który pojawił się na murze. - Co jak co, ale to trzeba mu przyznać... Że na przesłuchiwaniu to się zna. - Mruknął, a wielebny wzdrygnął się.
- Na razie się obejdzie. - Powiedziała Hanji. - Szczerze to wątpię, żeby coś powiedział. Poza tym... Te dzwony mi się nie podobają... Zawsze jak dzwonią... To coś się dzieje. - Westchnęła.
- Rozumiem. Chociaż z pierwszą częścią się nie zgodzę, ale już niech ci będzie. I tak niedługo wprowadzę tu pokój.
- Jaki pokój?! - Wydarł się Nick. Pain spojrzał się na niego krzywo.
- Nawet jeżeli ci wyjaśnię, to nic nie zmieni. - Zauważył. - Powiem ci tylko, że jestem Bogiem, który oczyści ten świat.
- Łżesz! - Ryknął i wstał. - Są tu tylko trzy boginie! Maria, Rose i Sina! I to one nas bronią!!! - Krzyknął i padł na kolana niemal płacząc. Pain spojrzał się na niego z kpiną w oczach.
- Wyznajesz przedmiot martwy. Z tego co się dowiedziałem, to jeden ten wasz mur już upadł, więc zapewniają wam naprawdę świetną ochronę. A i jeszcze... - Skierował dłoń w jego stronę.

- P-Pain...! - Chciała do niego podejść Hanji, ale drugą rękę skierował ku niej, żeby się zatrzymała. 
- Pokażę ci, głupcze... Prawdziwą moc tych oczu... - Powiedział. Nick wgapiał się w nie, aż za chwilę znowu padł na podłoże i złapał się za głowę, krzycząc. Wtedy z ręki Paina wysunął się pręt, który był identyczny jak te, które miał wbite w ciało. - Naprawdę myślisz, że nic nie powiesz? (Uwaga XD Jako iż Pain z długimi włosami (Ningendo) potrafi czytać w myślach i od razu by się wszystkiego dowiedzieli, nie damy tego iż nie będziemy spojlerować prawdy o tytanach itp.... (Co z tego, że też jej nie znamy xDDD))
- Hanji! - Krzyknął Zwiadowca.
- Eee... heh... Heh... Painuś, może odejdź od niego na razie... - Stanęła przed nim Hanji z uśmiechem. Pain zamrugał i spojrzał się na nią. Westchnął i odsunął się. - Dziękuję! A teraz...
- Pani Hanji!!!
- CZEGO?!
- Tytani przełamali się przez mur Rose!
- COOO!?

Hidan stwierdził, że nie chce mu się stać. Podszedł do jednego z koni i wsiadł na niego. Był dumny, że umie jeździć konno, ale rumak stanął dęba i zaczął gnać przed siebie. 
- Hidan, co ty odwalasz?! - Krzyknęła za nim Iris. Inni członkowie byli gdzieś daleko. - Chwila... Nie wzięłam mojego konia... A trudno,  ukradnę Żandarmom. - Machnęła ręką i wskoczyła na pierwszego lepszego gniadego ogiera. - Wio! - Zawołała i koń posłusznie ruszył za Jashinistą. Trudno było jej go dogonić, bo jego rumak gnał jak nienormalny. W końcu zrównała z nim tempo, ale byli już daleko. - Hidan! Co ty robisz?!
- Nie wiem, kurwa, to chujstwo pędzi jak nienormalne! Weź to zatrzymaj!
- Po cholerę na niego wsiadałeś?! - Warknęła i podjechała bliżej konia. Położyła mu jakoś rękę na głowie, omal przy tym nie spadając, ale koń zaczął biec wolniej i faktycznie uspokoił się. 
- No, nadajesz się do czegoś! - Powiedział zadowolony i spojrzała się na niego gniewnie. 
- Debil. - Mruknęła, ale usłyszała z oddali jakieś kroki. Odwróciła się i zobaczyła w oddali trzech tytanów. - O kurwa... Co oni tu robią?! 
- Ale co?
- No tytani! - Pokazała mu. 
- HAHAHAH! - Wybuchnął. - Jaja sobie robisz?! To jest ta wasza "plaga" XDDD? Oni są nadzy! Swoje typy! Lubię ich już!
- Nie śmiej się z nich, bo cię pożrą! - Krzyknęła na niego. 
- Pfft. - Wtedy jeden z tytanów zrobił dziki przysiad i wyskoczył, robiąc dzikie salto i po wylądowaniu zaczął biec w ich stronę machając dziko głową. - Hahahah! Widziałaś to? 
- Hidan, wiejemy! - Krzyknęła i pogoniła konia. 
- Że co?! Ja go muszę poświ..~ Wa! - Jego koń gwałtownie ruszył przed siebie. - Te konie tych policjantów są jakieś zjebane!
- To Żandarmeria!
- A chuj mnie to! - Nawet podczas takiej sytuacji się kłócili... Konie zaczęły zwalniać. 
- Ja pierdolę! Co oni z tymi końmi robią?! Chyba je tylko w stajni trzymają i pasą jakimiś ziemniakami! - Tytani zaczęli ich doganiać. Iris stanęła na siodle. 
- Co ty robisz?! - Ale wtedy zeskoczyła. - E! - Jednak zmieniła się w pumę i odgoniła konia w bok, oddając mu tym samym wolność. 
- Wskakuj! - Zawołała. Już myślała, że będzie mówił, że jeszcze nie zwariował czy coś, ale nie musiała dwa razy powtarzać, bo od razu poczuła jego ciężar na sobie. Chociaż jak była pumą to nie był dla niej taki ciężki. Zaczęła pędzić przed siebie. 
- Ej, to jest zajebiste! - Krzyknął. - Nie podskakuj tak, bo spadnę! - Warknął. 
- Zamknij się w końcu! Ja tu nam życie ratuję! 
- Daj mi ich zajebać! 
- Nie! 
- Dlaczego kurwa?! 
- ...
- Mówię do ciebie! - Krzyknął. 
- Bo mi cię zjedzą! - Po tym to on zaniemówił. 
- CO!? 
- ... 
- Oo.. Porozmawiamy o tym potem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wiedziałem, że ta noc jednak coś da, a i jak na mnie siedziałaś, nie było najgorzej, nie?
- Zamknij się! 
- Dobra, poświęcę ich dla ciebie, kiciu! - Rzucił i zeskoczył z niej.
(Polecam to włączyć w tle : Link Niestety, ale nie mogę dodać nuty do tytanowych muzyczek, bo znowu się coś zepsuło ;-;)
- Hidan! - Szybko się zatrzymała i zrobiła dziki zwrot. Ten idiota biegł prosto na nich. Zaczęła pędzić za nim. Ciągnął po ziemi tą swoją kosę. 
- Phaha! - Krzyknął i wyskoczył w powietrze, Tytan wyciągnął w jego stronę rękę, ale on na nią wskoczył i zaczął biec po niej. Chciał go złapać drugą, ale tą mu odciął i wskoczył wyżej, pozbawiając go oczu. Iris dalej nie widziała, bo wystrzeliła hak w drugiego tytana. Oderwała się od ziemi. Wyciągnęła przed tym swoje miecze. Używając gazu, ominęła go szerokim łukiem i jak była za nim, zrobiła obrót i również obracając się, wycięła mu kark. 
- *Jednak czas spędzony z Levi'em... Na coś się przydał...* - Pomyślała smutna. Tej samej techniki używał kapral. Tytan zaczął lecieć ku ziemi. Wystrzeliła drugą linkę w drugiego tytana. Ten był niższy. Jej lot się zniżył i dotykając lekko nogami ziemi, znowu go ominęła szerokim łukiem. Jego wzrok podążał za nią, ale już nie zdążył nic zrobić, bo on również padł na ziemię. Białowłosa wylądowała na ziemi. Zdała sobie sprawę, że Levi był pierwszą i jedyną osobą w jej życiu. Jednak tak ją zranił... I zdradził... Uderzył i zostawił... Zagryzła wargi i zamknęła oczy, z których poleciały łzy. Sama nie wiedziała dlaczego. Ale... Jak on mógł. - Stała tak chwilę. Niedaleko leżały ciała tytanów.  Wtedy ktoś przyłożył dłonie do jej twarzy i lekko skierował do góry. Otworzyła oczy i sobaczyła piękne lawendowe tęczówki mężczyzny. Ale zaraz zamknął oczy i ich usta się złączyły. (Kyaaa XD Nie umiem pisać romansideł ;-; Kolesław zrób tu coś ;-; XD) (Postaram się Gillu ale nwm czy coś dobrego z tego wyjdzie XD) Była rozbita i zdezorientowana. Nie docierało do niej co się właśnie stało. To Hidan, a jednak... Nie zrobił tego jak zazwyczaj na chama tylko tak... Delikatnie... To była dość dziwna i nietypowa dla niej sytuacja... Mimo wszystko nie protestowała tylko poczekała aż mężczyzna sam przerwie pocałunek. Zamknęła oczy i nie otworzyła ich nawet gdy się odsunął.
- Wybacz lala.
- ... Hidan... Ja... - Powoli podniosła na niego wzrok.
- Tak wiem co ten mały pojeb ci zrobił ale chyba przez niego nie zakończysz takich zacnych rozdziałów? Na twoim miejscu napisałbym je na nowo.
- Ale nie wiem czy jeszcze potrafię iść w tą stronę.
- Puki nie spróbujesz nie przekonasz się. Nie bądź ofermą która stawia sobie jakieś granice jak ta rąbnięta od ziomka, bo i tak w końcu nie wytrzymasz. Pod tym względem chyba jesteście podobne, nie?
- Nie powiedziałabym...
- Tak samo byś nie powiedziała, że... eee... - Zaczął się zastanawiać ale prawie się przewrócił gdy do niego podleciała i objęła.
- *Co ja robię... Ale on ma rację...* Dziękuje...
- Za co?
- Że mi uświadomiłeś jakim jestem debilem i po jednym razie chowam się w cień z pewnymi sprawami. I wiesz co? Ciężko mi to przyznać ale chyba faktycznie ta noc coś dała... - Kąciki jej ust uniosły się, a gdy srebrnowłosy odwzajemnił uśmiech wspięła się na palce i delikatnie pocałowała.
Stali tak jeszcze przez chwilę po czym uznali, że skoro są już tu to mogą powiadomić pobliskie wsie o niebezpieczeństwie.


 Para jadąca z centrum w końcu dotarła do Stohess. Z daleka dostrzegli dziurę w murze.
- Cholera... Czy w tym murze siedzi tytan kolosalny?! - Pisnęła Jade. Tym samym...
- Jade! Uważaj! - Krzyknął czarnowłosy ale było za późno. Koń brunetki ostro wyhamował robiąc przy tym obrót o 90○ zmuszając ją do opuszczenia siodła. Guren zsiadł z Aarona i łapiąc wodze karej klaczy podszedł do ''poszkodowanej''. Jednak nic jej się nie stało, bo miała dość miękkie lądowanie. 
- Co za koń... - Jęknęła i unosząc się lekko na dłoniach spostrzegła, że na kogoś wpadła. - Ups! Przepraszam naj... - Szok jaki nią wstrząsnął nie pozwolił jej dokończyć. Mężczyzna który był jej poduszką powietrzną uniósł lekko głowę i wtedy jego złote oczy się rozszerzyły.
- Jade?! - Zdziwił się blondyn. Chciał z nią wstać ale ta przygwoździła go do betonu.
- REINER! ŻYJESZ! WAAA! - Zaczęła wrzeszczeć w jego koszulę. - Ty dupo! Jak mogłeś się tam zgubić?! Tyle czasu minęło, myślałam, że już cie nie zobaczę... - Podniosła głowę i spojrzała na niego szklanymi oczami. Pozwoliła mu usiąść, jednak dalej nie miała zamiaru go puścić. Zupełnie zapomniała o tym co zobaczyła w murze. Blondyn objął ją ramieniem i przytulił do siebie. 
- Już jestem, mała...
- Nie waż mi się więcej wywijać jakichkolwiek numerów. Spróbuj jeszcze coś odwalić to inaczej porozmawiamy. - Zagroziła, jednak nic nie odpowiedział. Spojrzał tylko na Ichinose, który miał dość dziwną minę, na co zaklął niemal niesłyszalnie i wstał z siostrą.
- Gdzie masz konia i sprzęt? - Naskoczył na blondyna czarnowłosy.
- Guren! - Zareagowała zielonooka, nie spodobał jej się jego ton.
- Widzisz, to długa historia i w większości wina tych zasranych kocurów. Nie wspominając już o tym, że potem napotkałem grupę tytanów.
- No proszę... Jak udało ci się ujść z życiem? - Jade wkurzona przegryzła wargę, wyczuła również, że jej brat się spiął.
- Nie było łatwo ale jakoś się udało... - Odpowiedział mu blondyn. Fioletowooki chciał jeszcze jakoś dogryźć ale gdy tylko otworzył usta rzuciła się na niego Jade.
- Co z tobą?! Czemu tak na niego naskakujesz?! - Nie dała mu nawet dojść do słowa. Machnęła ręką i zaczęła ciągnąć Reinera w tłum zebrany pod murem. - To zresztą nieważne. Muszę się teraz dostać do Hanji.
- ...*Te jej huśtawki nastrojów...* (dop. Kel - sam jesteś nie lepszy dupo XD 
Guren - cicho nie filozofuj, chyba, że znowu chcesz spać na podłodze.
dop. Kel - th...) - Pomyślał i podał konie jakiemuś stojącemu z boku Zwiadowcy. Zaczął się przepychać przez tłum ale spojrzał w górę i zobaczył Zoe na murze. Zawołał za nimi ale ani jedno ani drugie się nie odwróciło. Tak to przynajmniej wyglądało ale mu włączył się jakiś instynkt detektywa i wydawało mu się, że blondyn spojrzał na niego kontem oka. Zatrząsł się wściekły i przypadkiem komuś wyjebał.

- Nie odwrócisz się? - Spytał Braun.
- Nie będę na niego czekać. 
- Dalej macie takie napięte stosunki?
- No... Nie do końca... Ale to ci potem op~! - Poczuła jak ktoś z dużą siłą łapie ją za ramie i obraca. Zobaczyła tuż przed nosem twarz podpułkownika.
- Możesz z łaski swojej mnie nie ignorować? Wiem, że to ciężki dzień i zapewne to dopiero początek ale wyobraź sobie, że inni też są przerażeni.
- Puść... - Szarpnęła się. - Czego się tak darłeś?
- Żebyś spojrzała w górę. - Uczyniła tak i zobaczyła Pain'a z Hanji.
- O...
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- E... Gomen. - Przeprosiła go, pocałowała w policzek i wystrzeliła haczyki w mur.  Zostawienie obu chłopaków nie było zbyt rozsądnym pomysłem. Od razu spiorunowali się wzrokiem.
- Co to miało być? - Warknął złotooki.
- Ekhem twoja  siostra ci potem opowie. - Odpowiedział irytującym tonem. Potem już się nie odzywali ani słowem, jednak nie spuszczali z siebie wzroku.

- Hanji! - Zawołała Braun wbijając na szczyt. Zaczęła do niej biec ale prawie wyrżnęła się o latającego wszędzie Nick'a. - Kuźwa sekciarzu uważaj! - Syknęła i przeskoczyła nad nim. - Hanji!
- Czemu tak krzyczysz? Co się stało?
- Po pierwsze: Co w tym murze robi tytan?!
- Nie mam pojęcia, a ten gnojek nie chce zdradzić ani słowa...
- A to chuj >.>
- Jade! - Przyporządkował ją Pain.
- Znaczy~ ... Wielebny... Po drogie: KYA!!!! ZNALAZŁAM MOJEGO BRATA! - Wskoczyła na pułkownik Zoe (jak to brzmi...) i zaczęła ją ściskać.
- Brauna?! - Zdziwiła się. 
- Tak! 💜 Stoi tam na dole z Gurenem ale dobra. Chodzi o to...
- Nie wiem skąd się tu wziął. - Przerwała jej. - Ale niech ktoś go odwiezie do odizolowanej strefy. I ma go na oku.
- Ja się tym zajmę! 
-...
- Tylko gdzie jest ta strefa? - Hanji wyjaśniła jej drogę, a Jade ją puściła i zaczęła schodzić z muru. Szybko znalazła się na dole i podbiegła do ''swoich facetów'' (XDDDDDDDDDD). Złapała obu za ręce i wyciągnęła z tłumu do koni. Zajebała jakiegoś gniadosza Żandarmowi gdy nie patrzył i podała wodzę bratu, a sama wskoczyła na grzbiet karej klaczy.
- A wy dokąd? - Złapał ją za łydkę czarnowłosy gdy miała ruszać.
- Jadę z Reinerem do strefy gdzie pojechali ci co sprzętu nie dostali. 
- Pojadę z tobą.
- Nie musisz. Wydaje mi się, że Erwinowi przydasz się bardziej.
- *Ał...* Uważaj tam. Mam cie zobaczyć w jednym kawałku.
- Nic jej nie grozi. Będę mieć tego dzika na oku. - Reiner uśmiechnął się i potargał włosy brunetki.
- Wa... Nie bój się nic mi się nie stanie. - Schyliła się i przytuliła do głowy podpułkownika, jeszcze bardziej roztrzepując jego piękny nieład. - Widzimy się niebawem! - Krzyknęła odjeżdżając i pomachała na pożegnanie.
- Th... - Dosiadł swojego siwka i ruszył powoli na poszukiwanie kaprala i dowódcy.

Zostawił konia przed jakimś dość porządnym budynkiem i wszedł do środka. Od progu wpadł już na znane osoby.
- Co jest?! - Warknął gdy zobaczył jak Jean z Mikasą niosą nieprzytomnego Erena. - A temu co znowu?
- Koń mu się spłoszył, na dodatek zobaczył pomnik Morsa i zleciał. - Oznajmił jasnowłosy.
- Aha? Jak on chce walczyć z tytanami jak nawet własny koń go ogrywa? - Jednak nie zyskał odpowiedzi. Przewrócił oczami i zwrócił się teraz do Mikasy. - Wiesz może gdzie jest kapral czy dowódca?
- Prosto, schodami na górę, prawo i... Chyba trzecie drzwi na lewo. 
- Dzięki. - Rzucił i ruszył we wskazanym kierunku. Kirschtein prychnął i ruszyli dalej z Yeagerem do pokoju, w którym po starciu z kobietą-tytan dochodził do siebie.

Tymczasem rodzeństwo opuściło dystrykt i jechało polami do  reszty sto czwartej grupki. Po drodze Jade opowiedziała bratu co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Chciała też coś od niego wyciągnąć jednak ciągle uciekał od wyjaśnień. Po dłuższej próbie ustąpiła i zaczęła zastanawiać się nad słowami i zachowaniem Hanji. Zresztą nie tylko jej. Guren też zachowywał się dość nietypowo. Może to faktycznie przez sytuacje z tym tytanem w murze... Droga w milczeniu była dla niej męczarnią i ciągnęła się w nieskończoność. W końcu zaczęła śpiewać jakąś piosenkę. Brat spojrzał na nią.
- Czy to ta piosenka, którą Eren śpiewał w korpusie treningowym i przyjęło się jako hymn sto czwórki? - Spytał. (Dokładnie chodzi o pl cover 2 op snk, chociaż 1 i 3 też by się nadały xd)
- Tak, ta sama. - Przytaknęła z uśmiechem. Cieszyła się, że pamiętał. Chociaż kto by zapomniał jak czekoladowłosy śpiewał to dzień w dzień udzielając każdemu w pobliżu. - A wzniosą nas tam...
- Wolności skrzydła~ - Zakończyli razem i zaśmiali się.
- Przed nami spory kawałek prostej. Ścigamy się do...
- Czekaj! - Przerwał jej i wytężył wzrok. Dziewczyna zrobiła  to samo. - Widzisz tamtych ludzi?
- O! HIDAN! IRIS! - Wrzasnęła, a blondyn aż zatkał ucho od jej strony. Nie patrząc na nic zaczęła do niech pędzić. Białowłosa spojrzała w stronę, z której dochodził krzyk i zatrzymała konia, Jashinista zrobił tak samo.
- O świruska! - Przywitał ją, jednak został zignorowany.
- Co wy tu robicie?
- Hidan postanowił przetestować konia... Chwila! Czemu ty siedzisz na moim?!
- Bo... Pożyczyłam sobie XD Czej... Hidan na koniu?! XDDDDDDD
- No nie moja wina, że mu się motorówa w dupie uruchomiła! Ale to ma swoje plusy... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- O kurde! Jakie?
- Bo widzisz... Em... My... Kurde nie umiem o takich rzeczach mówić ;w;
- Spiknęliśmy się. - Oznajmił prosto z mostu.
- WOOOOOOOO~!!! O LUDU! Dajcie flachę! Tosz to tsza świętować podwójnie!
- Dobra! Ty stawiasz! Ale ziomkowi ja powiem! - Zaczął machać do nadjeżdżającego. - Coś mu się z koniem stało?
- Czemu?
- Bo nie jest marmurem.
- Wtf XD Czekaj... Czy ty myślisz...
- Jade! - Krzyknął blondyn, będąc tuż, tuż. Iris rozszerzyły się źrenice gdy usłyszała ten głos.
- Yyy Jade... Co tu się...
- CHWILA! To nie jest ziomek! Co to za faciu?! Zdradzasz go?!
- Co?! Pojebało cię?!
- Wa... - Ledien niemal nie zleciała z konia.
- Też mi cię miło widzieć Iris. - Powitał ją złotooki.
- Czy tylko ja go nie znam? >.>
- Tak, bo widzisz Hidan... To mój brat Reiner.
- O kurwa! - Podjechał do Brauna i zaczął szeptać. - Mam nadzieję, że nie jesteś taki walnięty jak ten świr...
- Nie martw się! To jej całkowite przeciwieństwo. - Zaśmiała się Iris wracając do odpowiedniej pozycji. - Dla każdego jak starszy brat.
- Noo... Ale nie oddam! - Brunetka złapała brata za ramię, do którego się przytuliła.
- Haha spoko. - Klepnął blondyna w plecy i podjechał do swojej madame (XD).
- Gdzie w ogóle zmierzacie? I gdzie masz męża?
- Do Mike'a i reszty, a Gurena wysłałam do Erwina.
- Puścił cie...? 0.o
- Magic. Jedziecie z nami?
- Dobra. Hidan cho. - I ruszyli w dalszą drogę. Hidan jechał koło Reinera i starał się go poznać, a Jade całą drogę darła mordę usiłując śpiewać. Iris miała jej dość i chciała jej przywalić ale zaczęła się drzeć  głośniej niż przyjaciółka usiłując ja zagłuszyć. Gdy się już uspokoiły zaczęli wspominać czasy kadetów gdy wyrósł przed nimi budynek, coś a'la zamek, wyglądający jak druga kwatera ich korpusu. Z daleka dostrzegli Zachariusa i Nanabę na wierzy. Wymienili spojrzenia i przyśpieszyli. Zatrzymali się dopiero pod stajnią, gdzie czekał Galger, wysoki mężczyzna, miał jasno brązowe włosy zaczesane do góry i pociągnął twarz.
- Co ty robicie? Nie powinniście być w mieście? - Zapytał.
- Przyjechaliśmy odstawić do reszty tego blondasia na polecenie tej zjebanej wiedźmy w okularach.
- Hidan! - Skarciły go dziewczyny. Galger skinął tylko głową. Odstawili konie do stajni i mężczyzna poprowadził chłopaków do reszty sto czwórki, a przyjaciółki poleciały się zameldować.
Gdy weszli do sali od razu podeszli do stolika przy którym siedziała Saszka, Connie i Berth. Brązowowłosy ustał w progu przyglądając się dwójce przybyłych ale zaraz wyszedł.
- W wiosce byliby dumni... Skończyłem w pierwszej dziesiątce, kto by pomyślał... Chciałbym jeszcze choć raz odwiedzić rodzime strony... - Jęczał Connie opierając głowę na dłoni i wyglądając przez okno.
- Pomogę ci w tym. - Usłyszał za plecami dawno niesłyszany głos. Wszyscy podnieśli głowy i odpychając Jashiniste, który warczał pod nosem, że ich poświęci, rzucili się na blondyna.
- Swoja drogą  Berth przydałoby się wpaść do nas na gruzy nie? - Czarnowłosy mu przytaknął.
- Mnie starzy powiedzieli, że mam nie wracać puki nie wyjdę na ludzi... - Schyliła głowę Sasha ale nie wyglądała na przejętą tym faktem.
- Zdziwią się jak usłyszą, że wylądowaliśmy w pierwszej dyszce. - Poklepał ją łysol (XDDDD Musiałam XD). Ja tam mogę się nawet w nocy wymknąć.
- Connie, jeśli mówisz poważnie to naprawdę ci pomogę.
- Ha? Serio? A skąd taka chęć? - Spytał blondyna.
- Nie sądzicie, że to dziwne? Kazali wam tu siedzieć po cywilu, zabronili trenować czy choćby zakładać mundurów. Co dziwniejsze pozostali są uzbrojeni. Jesteśmy za murami, a nie na pieprzonym froncie. Z czym niby chcą tu walczyć?
- Pewnie kręcą się tu niedźwiedzie...
- Tak pewnie kręcą się tu misie. (Saszka XDDDDD czm mnie to tak bawi... xd)


- Na niedźwiedzie wystarczy byle spluwa. - Saszka westchnęła i padła głową na stół. Hidan od samego patrzenia na nią czy Conniego miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Po chwili brunetka rozszerzyła oczy i błyskawicznie się podniosła.
- Dudnienie! Jakby czyjeś kroki!
- Co ty wygadujesz Saszka? - Spytał Reiner. - Przecież, żeby mogli się tu zjawić tytani... Musiałby paś mur Rose!

W tym samym czasie Iris i Jade doleciały do Mike'a. Zdziwił się ich widokiem ale nic nie powiedział, bo namierzył kolejną grupkę tytanów.
- Ciekawe czy te też same padną.
- Co?!
- No wcześniej leciały jakieś trzy i niemal naraz padły.
- Ty idioto... To ja z Hidanem je zabiliśmy... - Syknęła białowłosa.
- To skoro wy jesteście tu... Thomas! Weź trzech ludzi i
 Nanaba! Szybko leć po dzieciaki niech siodłają konie! ruszajcie zanieść wiadomość! Wygląda na to... Że wśród członków sto czwartego korpusu jednak nie było wtyków wroga. Z południa nadciągają tytani. Mur Rose... został przełamany! Nanaba leć po dzieciaki! Niech siodłają konie!
- Tak jest! - Zeskoczyła z dachu i poleciała.
- Cholera...

- Nie ściemniam! - Krzyczała Brause latając po całym pomieszczeniu. - WA! - Krzyknęła przerażona gdy Nanaba wylądowała na parapecie.
- Na stanowiska! Około pięćset metrów na południe pojawiła się grupa tytanów! Zmierzają w tę stronę, nie zdążycie założyć sprzętu. Weźcie konie i ewakuujcie pobliskie wioski. Zrozumiano?
- Na... Południe stąd...? - Szepnął Connie.
- Czyżby mur został przełamany?! - Wstał Reiner.
- Ruszać się! Obiad będzie musiał poczekać chyba, że sami chcecie nim zostać! - Wszyscy wybiegli z sali i zaczęli w pośpiechu siodłać konie. Nanaba poleciała do Zachariusa, który przeniósł się na dach.
- Mike!
- W nadciągającej grupie znajduje się dziewięć osobników.
- Mur Rose upadł... Nie zdążyliśmy odkryć sekretów tytanów ani ich tożsamości... W końcu nastał ten sądny dzień. Ludzkość przegra.
- Nie. To jeszcze nie koniec. - Odwrócił się i podszedł do krawędzi. - Człowiek przegra w chwili, gdy przestanie walczyć. Puki nie wywiesimy białej flagi, będzie tkwił promień nadziei.

Wszyscy szybko się zorganizowali i wyruszyli.
- Gdy tytani dotrą do lasu! Podzielimy się na cztery oddziały, w których skład wchodzą rekruci i żołnierze, a następnie równocześnie ruszymy w różnych kierunkach! Starajcie się za wszelką cenę unikać walki, a skupcie się na informowaniu mieszkańców! Ktoś zna tą okolice? - Spytał Mike.
- Tak! Pochodzę z leśnej osady na południe! - Zgłosiła się Sasha. - Znam te tereny jak własną kieszeń! Zresztą Connie też! Connie?
- Moja wioska... Znajduje się właśnie na południe... Tak skąd przybyli tytani. Wskażę wam drogę do okolicznych osad, jednak później pozwólcie mi udać się do mojej.
- W porządku. Prowadzisz oddział południowy.
- Rozkaz.
- Connie! - Podjechał do niego Reiner. - Jadę z tobą!
- To najmniej bezpieczna opcja. Będzie się tam roić od tytanów.
- I co z tego? Przecież powiedziałem, że pomogę ci się tam dostać. - Oznajmił z uśmiechem jednak Jade wiedziała, że jak wszyscy się denerwuje. - A ty co zamierzasz Bertholdt?
- Jadę z wami, oczywiście!
- Ja też! - Wbiła się tam Jade, a za nią Iris.
- A ja w gratisie! - Dodała z uśmiechem, a za nią leciał Hidan.
- Jak już z pewnością zdążyliście zauważyć, to najmroczniejszy dzień w historii ludzkości! Musimy dać z siebie więcej, niż kiedykolwiek wcześniej! - Wypowiedź Nanaby przerwał ktoś krzycząc, że tytani dotarli do lasu.
- Rozproszyć się! Gnajcie ile sił! - Wydarł się Mike. Nagle wszyscy tytani zaczęli biec.
- Czemu wszystkie zaczęły biec?! - Wyrwało się Iris. - Cholera dogonią nas!
- Th! Galgel! Dowodzisz oddziałem południowym! - Wydał rozkaz Zacharius (kto mu wgl pozwolił dowodzić...) i zaczął gnać na wroga.
- A... Pułkowniku! ... Przyjąłem!
- Robi za przynętę?! Sam nie da rady... - Odezwał się ktoś.
- Pomogę! - Dołączył się inny.
- Nie! Mamy za mało ludzi! Zaufajcie mu! Tylko kapral Levi jest od niego lepszy! Wróci cały i zdrowy!  (i w tym momencie gdy oglądałyśmy wpadłyśmy w atak śmiechu XDDDDD Tak 1 odc ogl gadając i się skończyło, że cały odc się prześmiałyśmy z Mike'a XD)

W Mike'u włączył się ponownie tryb debila. Jednak uratował tym sposobem grupkę zwiadowców, odwracając uwagę tytanów, którzy zmierzali w ich stronę... Paru z nich zabił, ale teraz stał na dachu i zagwizdał w celu przywołania konia. Stanął w swojej bojowej pozycji, próbując odstraszyć tym tytanów, co nie bardzo mu się udawało. Tak ześwirował, że zaczął gadać do siebie. Zaciągnął nosem.
- Dobra, za mną tytan pedofil, pode mną tytan jajko, niedaleko tytan podglądacz... To nie wygląda za dobrze! Myśl Mike... Co by zrobił Erwin Smith?! Powalił wszystkich swoją zajebistością! Ale ja nie jestem taki muskularny jak on... Natura też nie obdarzyła mnie takimi członkami jak go... Ale i tak dam radę! Koniu rusz dupę! Chwila... - Dostrzegł tytana, który wyglądał jak małpa. - O kurwa... - Znowu się zaciągnął. - Sytuacja nie wygląda najlepiej... - Jego koń biegł prosto na niego, ale wtedy odmieniec złapał rumaka. - *COOO?! O konia mu chodziło!?* - Krzyczał w myślach, ale zaraz musiał odskoczyć, bo biedny koń leciał niczym rakieta prosto na Zachariusa. Szybko skoczył w górę, ale nie wiadomo jak (tylko on ma taki talent) zaczął lecieć ku ziemi i wpadł prosto w łapki tytana jajka, który zaczął wpierdalać mu nogi. - KYAAAAAAAAAA!!! KYAAAAAAAAAA!!
- Zaczekaj. - Wtedy przed nim uklęknął tytan-małpa i spojrzał się na niego z uśmiechem. Z ust Mike'a płynęła krew, ale z wrażenia zamieniła się w ślinę. Tytan jajko przestał go przeżuwać.  Jednak znowu mały tytan go użarł. Małpa zmrużyła brwi. - Powiedziałem ci, żebyś zaczekał. - Powiedział i zgniótł biedne jajko w dłoni. Mike wypadł z jego uścisku i padł na ziemię. Zaraz małpa uśmiechnęła się i zaczęła gadać o.o. - Jak nazywacie to urządzenie? - Zapytał pokazując palcem na sprzęt. - To, co pozwala wam latać. - Mike był w takim szoku, że nie mógł wydobyć z siebie nawet słowa. - Dziwne... Myślałem, że mówimy w tym samym języku... Oo... Używacie też mieczy... Czyli wiecie, że ukrywamy się w karkach. Wezmę to ze sobą... - Powiedział i skierował rękę ku blondynowi, który zaraz zaczął krzyczeć i przyłożył dłonie do głowy. Jednak tytan zabrał tylko jego sprzęt i wstał. Zaczął odchodzić. Mężczyzna ciężko oddychał. Może i by przeżył, gdyby sobie czegoś nie ubzdurał i nie zaczął się wydzierać jak jakiś pojeb. Małpa zatrzymała się i spojrzała w jego kierunku. - Zapomniałbym... Już możecie. - Polecił tytanom, a te zaczęły biec w jego kierunku. Mike wstał (mimo, że miał zmiażdżone nogi 👌) i zaczął spierdalać. Jednak dzikie bestie go dorwały.
- NIEEEE! NIEEE! WAAA! TY GŁUPIA MAŁPO! JAKIM PRAWEM ODBIERASZ MI PRAWA DO ERWINA?! ON JEST MÓÓÓÓÓÓÓJ! - Darł się, ale zaczął zaraz płakać, bo tytany go pożerały. - ERWIIIIIIIIIIINNNNNNNN!!! RATUJ MNIEEEEE!!! KOCHANIEEE!!! JESZCZE TYLE STRIPTIZÓW PRZED NAMI NIEEEEEEEE!!!
- Dziwni ci ludzie... - Powiedziała małpa do siebie i ruszyła dalej.



~Kel&Gill



CDN




Poprzedni rozdział:



Następny rozdział:

Powrót do rzeczywistości | część II

23 komentarze:

  1. MIKEEEEEEEEEEEEEEEE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Dlaczego ja to napisałam... Tak, najsilniejszy żołnierz zaraz po Levi'u XDD Kisnę XDDDDD Phahah XD Co tu się odpierdoliło XD I ta biedna Iris... Na kogo ona się skazała XDDDDDDDDDD Zgwałci ją jeszcze ;-; Reiner ty dupo, gdzie ty się szwędasz, protiście... (za dużo biolci) ... Jprdl pomocy egzaminy jutro XDDD Kel zrób coś! Dzwoń po Deia! Niech wysadzi ten zakład dla idiotów, znaczy szkołę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i ten początek... A miało być poważnie... XDDDDD

      Usuń
    2. MIKE! XDDDDDDDDD Temu ryczałyśmy oglądając XDDDDDD i te jpg na fb ''kto się popłakał na śmierci Mike'a? ;w;''
      MY ALE ZE ŚMIECHU! XDDDDDDDDD
      WAAAAAA!!!!!! KUŹWA CZM JTR ;W; znowu mnie deprecha złapała i pewnie jak dojde do szkl to padne i znowu wibracje serca XD Albo nie dojdę i padne po drodze XD
      DEI! WYSADŹ WSZYSTKIE BUDY W POLSCE! ;W;

      Usuń
    3. Zawsze jak ma być poważnie to się musi zjebać XDDDD

      Usuń
    4. Właśnie! XD Ja nie chcę... Waaaaa za co... XD Kto to wymyślił jprdl... Poczuj siłę kiteczek! XD Mike debilu XD

      Usuń
    5. KYA XDDDDDDDDDDDDDDD
      ''- Nie masz prawa obrażać ani go, ani nikogo z ludzi, którzy w przeciwieństwie do was! Zakichanych Żandarmów, siedzą na dupach i nic nie robią w czasie gdy my walczymy o nowe życie dla ludzkości!'' JAK JA TO NAPISAŁAM JPD XDDDDDDDDDDDDDDDD
      Albo to
      ''ZAJEBAŁA KONIA ŻANDARMOWI I DAŁA WODZE KONIU''
      XDDDDDDDDDDDDD Reiner zaraził się od Jean'a i został koniem. XD

      Usuń
    6. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD NIEEEEEEEEEEEEEE XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD IDŹ MI Z TYM XDDDD MOJE OCZY PALĄ KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA XD

      Usuń
    7. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
  2. Z początku czytając myślałam, że wam się coś pojebało i nie będzie to fabuła xD
    ,,Tobi is a good boy!" XDDDDDDDDDDD To tak genialnie brzmi XDDD
    Allah Hiragi... Zostawię to bez komentarza... XDD Weźcie odsuńcie Shinye od tego Kisame bo zabije XD Tak jak on mnie zabijał tak ja jego będę! XD Wow Dżilu! W końcu się zdecydowałaś... Hidan i Iris, mrau ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale rozdział wygrywa Mike XDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mike wszystko wygrywa XD Ja nie wiem czemu on w tej ankiecie był tak nisko XD

      Usuń
    2. Może go nie lubieją? On w ogóle u was umrze, czy nie? Bo jakoś nie wyczytałam tego oprócz jego wyznań miłosnych. Jak to ja XD

      Usuń
    3. Jakoś się tym nie przejęłam, niech spoczywa w pokoju XDDD Te 2 ( w zasadzie 3 ) słowa kojarzą mi się z tym co się rękę podaje XDDD Jeden gościu to mnie kiedyś rozwalił, z początku kościoła zapierdalał na sam koniec aby podać rękę jakiemuś człowiekowi i to było na palmowej chyba ... Co ja pierdolę o kościołach jakichś, wgl wspiera zuo bo tam najwięcej pedofili jest XDDDDDDDD Dobra już kończę gadać o tych pojebanych czterech kątach XDDD

      Usuń
    4. Jezu kościoły o nie XD Nachodziłam się już w tym miesiącu xd

      Usuń
    5. Hidan, zrób coś pożytecznego i zaprowadź w kościółkach porządek XD Jak zrobisz tam kaplicę poświęconą Jashinowi-sama to będę chodzić XD

      Usuń
  3. Siema! Tu Szeri na tym zajebiszczym blogu B)
    Ahhh, dawno nie komentowałam.. Powiem tylko, że zaraziłam się waszą no... FAZĄ XDD I na konfie takie głupoty pisałam [*] XDDD
    O I JAK PIERWSZYDDZIEŃ EGZAMINÓ?? :D XD PPAMIĘTAJCIE, ŻE JA ZAWSZE JESTEM TU I TRZYMAM ZA WAS KCIUKI!!!!
    ~Szeri z fazą XDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arigato 💜 Pierwszy dzień nawet, nawet tylko kiczowy temat na rozprawce był, dziś matme izi pizi, ale te przyrodnicze... Masakra... Moja cała szkoła łaziła w przerwie i oburzeni co to za gówno było XD Jak będę mieć choć 6 pkt to będę szczęśliwa...
      Haha ta faza... XDD Zarażamy każdego w naszym pobliżu XD

      Usuń
    2. A co myślisz o tych zapowiedziach rozdziałów na watt? xd

      Usuń
    3. U mnie też wyleźli na przerwie i pierdolili, że co to było w ogóle XD Przeczuwałam, że coś takiego odwalą >:C XD

      Usuń
    4. Kolesławie, niestety teraz nie mam na tel Watt xd
      Gill a jak u nas wychodzili już, to słuchać ich było jak gadali o tym xDD
      Na szczęście jutro macie ostatni dzień ❤ POWODZENIA!!! ❤

      Usuń
    5. Na szczęście XD Dziękujemy, mam nadzieję, że nie będzie takie zrąbane jak te przyrodnicze...

      Usuń
    6. Na watt nazywam się xXMagiaXx
      Tak, wiem, cudowna nazwa xdd

      Usuń