sobota, 22 października 2016

Rozdział XXXV Konkurencja

- Ty pierdolony skurwysynie! - Levi usłyszał krzyki Iris z dworu i westchnął.
- A mi nie każe bluźnić przy dzieciach. - Jęknął. - Zostań tutaj. - Zwrócił się do Misy i skierował się do drzwi. W końcu znalazł się na dworze. - Czego się drzesz? - Zapytał, ale po chwili już wiedział dlaczego, chociaż nie ukrywał zdumienia. - To jest.. - Zobaczył Korę, która stała zadowolona, a obok niej...

- Cholerne psisko! Co ci do tego pustego łba strzeliło, żeby tak się narażać?! - Dalej krzyczała białowłosa. Obok Kory stał biały wilczur. - Ty zjebie! Po chuja żeś to zrobił?!
- "Od kiedy ty tak zaczęłaś nieładnie mówić?" - Zamerdał ogonem.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Jak mogłeś! Jeżeli jeszcze raz uratujesz mi dupę to po prostu... Co ja gadam? - Uklękła przed nim. - Jesteś najgłupszym psem na świecie.
- "Wiem."
- Dziękuję ci.
- "Nie ma o czym mówić."
- Jak to nie ma o czym mówić?! Czy ciebie popieprzyło?!
- "Uspokój się. Przecież nic mi nie jest."
- Prawie umarłeś, ty idioto!
- To jej gadanie z psem jest dziwne. - Szepnął Eren.
- No co ty powiesz. - Odpowiedział mu Levi.
- Masz tak więcej nie robić, rozumiesz? Obiecaj mi to.
- "Nie mogę obiecać czegoś, czego nie wiem."
- Nieważne. Kora, jak ty go znalazłaś? I gdzieś ty była?!
- "Na wyprawie poczułam jego zapach i musiałam to sprawdzić."
- Kiba, twoje serce nie biło. W dodatku przygniótł cię tytan, jak ty do cholery przeżyłeś?!
- "Głupi ma zawsze szczęście."
- Ty nie jesteś głupi, ty jesteś idiotą.
- "Tak naprawdę to po wiesz, że nas się łatwo nie zabije, nie?" - Wystawił język. - "Ciało tytana jest bardzo lekkie, dlatego mi się udało."
- Boże.. Przepraszam, że cię zostawiliśmy.. Chciałam cię zabrać, ale przygniótł cię tytan i nie pamiętam co się stało, bo chyba zemdlałam. Czekaj... Przecież z tobą rozmawiałam! Jak chyba umierałam.. Nie mów mi, że ja to sobie wymyśliłam w głowie..
- "Najwyraźniej twój mózg przyjął do świadomości, że nie żyję i stąd taka wizja."
- Kiba... To najmądrzejsza rzecz jaką powiedziałeś w życiu.
- Kiba!! - Usłyszeli krzyk Jade, która się na niego rzuciła z prędkością światła i polecieli do tyłu.
- Jade! Złaź mi z psa!
- Awww! - Uścisnęła go jeszcze mocniej.
- Udusisz go ty pacanie! - Złapała ją za kurtkę i zaczęła ciągnąć. - Puszczaj!
- Nie!
- Cholero jedna! Puszczaj go! - Pociągnęła mocniej i obie wylądowały na ziemi.
- Kiba ty żyjesz! - Dalej cieszyła się brunetka, a pies zamerdał ogonem i podszedł do niej bliżej.
- Jade.. - Usłyszała głos Iris.
- Co?
- Złaź ze mnie.
- Co ty robisz pode mną?
- Co ty robisz na mnie?! - Skopała ją z siebie, a Jade poleciała kawałek dalej.
- Przecież zeszłabym.. - Wymamrotała. - Kiba! Poznam cię z moim królikiem!
- "Królikiem?! :D"
- Kiba.. - Warknęła Iris.
- Co powiedział?! - Krzyknęła brunetka.
- Że masz krzywy ryj.
- Pffff.. - Odwróciła się i weszła do kwatery.



(Gratuluję Sherlockom, którzy domyślili się, że Kiba wróci <3 xD)

Kolejne dni mijały spokojnie. Opierały się głównie na treningach i odpałach Jade. Aż do pewnego ranka. Brunetka jak zawsze poszła na śniadanie. Teraz przy stoliku siedział cały oddział specjalny włącznie z kapralem, który na wiadomość o wspólnych posiłkach z gówniarzami omal się nie przewrócił. Po śniadaniu Eren wpadł na genialny pomysł spędzenia razem czasu w salonie. Levi usiadł wygodnie na kanapie. Reszta zrobiła podobnie, ale nie na tyle wygodnie, żeby Ackerman się ich uczepił i kazał sprzątać. Kiba został również "członkiem oddziału".
- Słyszeliście o kimś takim jak Kira? - Zapytał Armin.
- "Kira" Kto to jest? - Mruknął Jean.
- Czytałem ostatnio w gazecie, że bardzo dużo kryminalistów zaczęło umierać na zawał.
- To od razu powód, żeby myśleć, że ktoś ich zabija? Może to tylko przypadki. - Powiedziała Mikasa.
- No to nie jest normalne jak z więzienia wszyscy umierają po kolei na zawał.
- Coś w tym jest...
- Myślą, że ktoś za tym stoi i nazwali tę osobę Kira od killera.
- Szkoda, że tytani nie zaczną umierać na zawał. - Mruknął kapral.
- Właśnie, to oni plugawią ten świat. - Odezwała się w końcu Jade. - Ale mniejsza. Wiecie, że.. - Wtedy ktoś otworzył drzwi z hukiem.
- Kapralu Levi! - Krzyknął członek korpusu zwiadowczego.
- Czego?
- Podobno tytani wdarli się do Trostu!
- O czym ty gadasz? Przecież brama jest zablokowana ogromnym głazem.
- Podobno coś go wypchnęło!
- Gówniarze, przygotujcie sprzęt, ja idę do Erwina. - Powiedział po czym wstał z kanapy i szybko wyszedł.
- Tytani? Wypchnęli głaz?! To jakieś jaja! - Krzyknął Connie.
- Spokojnie, weźcie ten sprzęt i chodźmy. - Mruknęła Iris i skierowała się za Levi'em. Zaczął biec za nią Kiba.

- Erwin, do cholery. To prawda, że tytani są w Troście? - Zapytał kapral wpadając na blondyna.
- Niestety. Musimy jak najszybciej tam jechać. Jest jakiś problem z ewakuacją. Poza tym w mieście szaleją tytani.
- A co z Erenem? Znowu ma zablokować bramę?
- To chyba najlepsze wyjście.
- Ale nie ma pewności, że znowu nie wypchną głazu.
- Dlatego trzeba zabić to coś, co to wypchnęło. - Uśmiechnął się i skierował do wyjścia z kwatery. Kapral przyglądał mu się w milczeniu z poirytowanym wyrazem twarzy.
- Wszystko już gotowe. - Stanęła obok niego Iris z całym oddziałem.
- Młodzi też idą? - Spojrzał na psy.
- Oczywiście. Oni także potrafią o siebie zadbać.
- W porządku, chodźmy. - Zaczął kierować się za dowódcą, ale stanęła przed nimi Misa.
- Gdzie idziecie? - Zapytała przestraszona.
- Posłuchaj. - Uklęknął przed nią Levi. - Niedługo wrócimy. Mamy problem w jednym z miast. Idź do pokoju.
- Chcę jechać z wami.
- Idź do pokoju. - Powtórzył. Dziewczynka posłusznie zaczęła się tam kierować.
- Czekaj, zostanie ktoś w kwaterze? Nie możemy zostawić jej tu samej. - Powiedziała Iris.
- Niestety, ale musi sobie poradzić. - Odpowiedział jej i zaczął iść dalej. Konie nie były jeszcze gotowe. Trzeba było jak najszybciej je osiodłać. Białowłosa podeszła do swojej klaczy.
- Chodź mała, mamy misję.


Po kilku minutach jazdy dojechali do Trostu. Pędzili ostrym cwałem. Wszyscy zeskoczyli z koni. Przed bramą, przez którą mieli uciekać mieszkańcy stało kilku ludzi z oddziału stacjonarnego. Wśród nich był tez dowódca Pixis
- Dlaczego brama jest zamknięta? - Zapytała Hanji.
- Otrzymaliśmy rozkazy, żeby jej nie otwierać.
- Co?! Kto wydaje takie debilne rozkazy?! - Bulwersowała się brunetka.
- To rozkaz bezpośrednio od króla. Nie możemy tego tak po prostu zignorować. - Powiedział dowódca Pixis.
- Ale dlaczego ma pozostać zamknięta? - Zapytał Erwin.
- Istnieje ryzyko, że tytani wedrą się do terenów pomiędzy murem Rose i Sina.
- Dlatego nie warto ratować tych wszystkich ludzi? - Mruknął Levi. - Sam siedzi wygodnie w pałacu i obżera się jakimś gównem podczas, gdy giną cywile.
- Ale czym wy się przejmujecie! Zablokujemy bramę, a potem.. Wybijemy co do nogi te ścierwa zaśmiecające nasz świat! Wyrżniemy ich wszystkich! Później będziemy się..
- Eren, skończ. - Przerwała mu Jade. Wtedy usłyszeli odgłosy armat.
- Idziemy. - Powiedział Erwin. - Jeżeli nie przejdziemy przez bramę musimy wspiąć się na mur. - Wystrzelił linkę. Reszta zrobiła podobnie i w mniej niż pięć sekund byli na górze. Wszystko przebiegało bardzo szybko i nie było dużo tytanów w mieście, ale już stąd można było słyszeć przeraźliwe dźwięki pożeranych ludzi. - Tych wszystkich cywili spisano na straty.
- Co ten król sobie wyobraża? - Szepnął ktoś z oddziału.
- Nie pozwolimy, żeby ci ludzie zginęli. Zajmiemy się tymi tytanami. Eren musi zatkać dziurę. Z tego co widzę głaz nie leży daleko od bramy. Jeżeli będziemy utrzymywać tytanów z dala od bramy, przez którą będą uciekać ludzie żaden się nie przedostanie. Macie wolną rękę w działaniach. Ale dzielimy się na grupy. Niech jedna pomaga w ewakuacji, a druga utrzymuje z dala tytanów. Mamy wsparcie oddziału stacjonarnego. Eren, pamiętaj o swoim zadaniu. - Zwrócił się do bruneta, a ten mu tylko przytaknął.
- Reiner, weź Korę. - Powiedziała Iris. - Musimy znieść psy na dół jeżeli mają nam pomóc.
- Nie ma problemu. - Iris wzięła Kibę na ręce i zaczęła lecieć ku dołowi wraz z oddziałem. Jak wylądowała na ziemi reszta leciała dalej.
- Kiba, Kora, biegnijcie za mną. - Rzuciła i przemieniła się. Szybko zaczęła biec pomiędzy budynkami. W pewnym momencie wskoczyła na dach i teraz kolejno je przeskakiwała. Jak dogoniła oddział znowu się przemieniła w swoją normalną formę. Przez bramę wchodziło coraz więcej tytanów. Co do cholery wypchnęło ten głaz? W dodatku nigdzie nie było widać Żandarmerii. Co oni sobie myślą? Siedzą na dupach i nic nie robią, a w mieście szaleją tytani xD.
- Dzielimy się na grupy. - Wydał rozkaz Levi.
- Tak jest! - Zawołali niektórzy.
- Jade, leć do budynku, w którym stacjonuje Żandarmeria i zagoń te świnie do roboty. - Warknął Ackerman.
- Który to będzie budynek? - Zapytała.
- Zapewne najbrzydszy.
- Rozumiem. - Zaśmiała się cicho pod nosem i zmieniła kierunek lotu. Z Levi'em zostali Eren, Armin i Iris. W dodatku psy. Niedaleko od Jade był Jean, Bertholdt i Reiner. Braun po drodze widziała coraz więcej tytanów i ludzi przez nich pożeranych. W mieście było ich coraz więcej.
- Cholera jasna co to ma być! -Krzyknęła lecąc do jednego z gmachów Żandarmerii. Budynek był dość wysoki, a jej cel znajdował się na samej górze. Biegła po schodach, niemal się na nich potykając.

Z pomieszczenie było słychać zawziętą kłótnię.
- Morda! E, kretynie! Orient! - Krzyknął mężczyzna do czarnowłosego chłopaka i kopnął go i jego towarzysza. Obaj polecieli na drzwi, a mężczyzna usiadł za biurkiem. Chłopcy upadli na ziemię. Wymienili się spojrzeniami i dostali z drzwi, które otworzyły się z hukiem. Do gabinetu wparowała wściekła Jade. Zdeptała ich, żwawym krokiem podeszła do biurka, za którym siedział mężczyzna. Jego czarne włosy wpadały w odcień granatu, a fioletowe oczy dodawały mu tego czegoś... Walnęła w blat i zaczęła się wydzierać.
- Co to kurwa ma być?! - Krzyczała. - Po mieście latają tytani, a pierdolona Żandarmeria siedzi i nic z tym nie robi!
- Proszę uważać na słowa. - Powiedział niewzruszony mężczyzna.
- No proszę! Jednak Żandarmi umieją się posługiwać kulturalnymi zwrotami!
- Do czasu. - Zmrużył oczy i wstał. Nagle coś uderzyło w budynek. Spojrzeli na okno. W sumie to miejsce gdzie powinno być ale zamiast niego widniała tam głowa tytana, który zaczęła się zsuwać z budynku. Brunetka i czarnowłosy skoczyli przez okno i za pomocą sprzętu ruszyli za nim. Wbili mu haczyki w szyję i zabili go wspólnie robiąc po cięciu. Tytan upadł na ziemię, a oni stojąc mu na karku polecieli z nim, ponieważ ich linki się sczepiły. Gdy tytan leżał już martwy oni starali się utrzymać równowagę ale wpadli prosto na siebie i zlecieli z karku odmieńca. Dziewczyna upadła na czarnowłosego.  
Gdy doszła do siebie po lekkim szoku spowodowanym upadkiem, spojrzała na niego i błyskawicznie się podniosła. 
- Przepraszam... 
- Nic się nie stało. - Powiedział wstając. Podał jej rękę i się przedstawił. - Podpułkownik Guren Ichinose. 
- Jade Braun, korpus Zwiadowczy. - Powiedziała i uścisnęła jego dłoń. - Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej akcji po kimś z Żandarmerii ale patrząc na pański mundur...
- Można powiedzieć, że jestem tu na wezwanie. Przechodziłem inne szkolenie niż wy.
- Ah tak? - Zmrużyła oczy. - No cóż, więc ja wrócę do mojego wcześniejszego pytania: Czemu siedzicie za biurkiem i nic nie robicie? - Nie zdążył nic odpowiedzieć, bo znowu go zaatakowała. - Skoro taki pan wyszkolony to proszę bardzo! Proszę się popisać. - Wyjęła miecze i stanęła w bojowej pozycji. Guren spojrzał na nią tylko z uśmiechem.
- Nie mam w zwyczaju...
- Proszę się nie krępować. - Na te słowa tylko przewrócił oczami i wyjął swój miecz z pochwy. - Jeden? 
- Więcej mi nie potrzeba. - Dodał z uśmiechem i odparł atak Jade, która się na niego rzuciła. Szybko wytrącił jej jeden miecz z dłoni i walczyli jeden na jeden. 
Jean z daleka zobaczył swoją dziewczynę walczącą z jakimś kolesiem. Ruszył jej na pomoc ale nim się obejrzał został znokautowany. Dostał kopa, a Guren się nawet nie zdezorientował. Jade się wściekła. Zaczęła używać więcej siły. W końcu po dłuższej chwili wyglądało na remis, bo brunetka przyłożyła mu czubek ostrza do brzucha, a czarnowłosy ostrze do jej krtani. 
- No proszę czyżby koniec? - Zadrwiła.
- Hm... Nie. - Odpowiedział, wytrącił jej drugi z mieczy i podciął ją. Braun runęła na ziemię, a on przyłożył jej ostrze do gardła. 
- Teraz mamy koniec. Szach mat. 
- No proszę w końcu jakiś porządny człowiek. - Odezwał się Levi, który od dłuższego czasu się im przyglądał. Guren schował miecz i chciał pomóc dziewczynie wstać ale ona rzuciła mu wściekłe spojrzenie. Sama się dźwignęła z ziemi i ruszyła do Jean'a. Mężczyzna tylko wzruszył ramionami i podszedł do Ackermana. - Levi Ackerman.
- Guren Ichinose. 
- Skąd jesteś i co tu robisz? Bo na pewno nie marnowałbyś się w takiej dziurze. 
- Z daleka, a tu zostałem wezwany na stanowisko Żandarma ale szczerze, to nie rola dla mnie. 
- Marnujesz się takim gównianym stanowisku. Nie chciałbyś wstąpić do nas, Zwiadowców? - W tej samej chwili podjechał do nich Erwin i inni. - U nas dzieje się zdecydowanie więcej, a z tego co widziałem to tytani nie powinni sprawić ci problemu. 
- Kusząca propozycja. I chyba nawet na nią przystanę.
- To postanowione. Erwin zajmiesz się wszystkim, nie? A i jeszcze jedno. Chcę go w moim oddziale. Mam same bachory, a przydałby się ktoś normalny. - Jade spojrzała na nich.
- Th! Będziecie tu stać i gadać jak po mieście latają tytani?!
- Przypominam ci Braun, że to ty zaczęłaś.
- Pfff! - Pociągnęła za sobą Kirschtain'a i ruszyli na tytanów. 
Guren patrzył chwilę za nimi ale zaraz ruszył za Levi'em.
- Czyli jesteś podpułkownikiem. - Zaczął Levi.
- Zgadza się. A ty kapralem?
- Właściwie to kapitanem, ale jakiś debil kiedyś powiedział "młodszy kapral" i ze względu na mój wzrost się przyjęło. - Mruknął. Wtedy Guren zauważył, że Levi ma jakieś 160 cm.
- Przykro mi. - Próbował zachować powagę. Ackerman się zatrzymał, a przed nim wylądowała Iris.
- Levi, nie jest dobrze. Wchodzi ich coraz więcej. Nie możemy sobie z nimi poradzić, a do tego jest bardzo dużo odmieńców. - Zdała raport.
- Gdzie polazł Eren? Widziałaś go?
- Jest niedaleko z Arminem.
- Dobrze, zabierz nas do niego. - Wtedy do Iris dołączyły dwa wilczury.
- Tak jest, aaa... kto to? - Spojrzała na drugiego mężczyznę.
- Guren Ichinose. - Przedstawił się.
- To nowy członek naszego oddziału. - Dokończył Levi.
- No dobrze... Iris jestem.. - Zrobiła dziwną minę i odwróciła się. Szybko wystrzeliła linki i zaczęła kierować się do miejsca gdzie byli Eren z Arminem.
- Już myślałem, że wszystkie dziewczyny rzucają się z mieczem przy pierwszym poznaniu. - Zaśmiał się Guren.
- A na kogo trafiłeś? - Zapytała Iris.
- Na Jade.
- No i wszystko jasne. Nie przejmuj się nią, ona jest chora psychicznie, a jak naćpa się makaronem to lepiej do niej nie podchodź.
- Dobrze xD. - Wtedy dotarli do chłopaków.
- Eren, zjebie. - Warknął Levi. - Masz się nie oddalać. Nie możemy cię stracić.
- Przepraszam! - Zawołał i padł na kolana.
- Nie błaźnij się! W korpusie się tobą zajmę. Musimy zatkać dziurę. - Wtedy dostrzeli nietypowego tytana niedaleko jej. Pchał głaz w przeciwnym kierunku niż była brama.
- Co to ma być..? - Zdziwił się Armin. - To pewnie on go wypchnął. - Do grupki dołączyła reszta członków oddziału specjalnego w tym Jade, która jak zobaczyła Gurena przybrała oburzoną minę.
- Asekurujcie Erena i zróbcie coś z tymi wszystkimi tytanami. - Zwrócił się kapral do oddziału. - Ja zajmę się tamtym dziwadłem. - Wskazał na tytana pchającego głaz.
- Pomogę ci. - Podeszła krok bliżej Iris.
- Poradzę sobie.
- Ale to może być osoba przemieniona w tytana. Nie puszczę cię tam samego. - Warknęła.
- Jeżeli już tak bardzo chcesz to chodź. - Przewrócił oczami i zaczął lecieć w kierunku tytana. Białowłosa była tuż za nim. W tej samej chwili zaczął padać deszcz, co utrudniło widoczność. - Cholerna zmienność pogodowa. - Wymamrotał. Wystrzelił linkę, której hak wbił się w głaz, który pchał tytan.


Kiedy był nad nim chciał wbić kolejną linkę w tytana, ale ten zrobił unik.
- Co do.. - Warknął i odleciał na bezpieczną odległość. Teraz stał na ogromnym głazie. Obok niego wylądowała Iris. - Chyba naprawdę to ktoś w ciele tytana.
- Więc trzeba coś z nim zrobić. - Tytan miał około dziesięciu metrów. Nie był za dobrze zbudowany, ale mimo to był na tyle silny, żeby wypchnąć ogromny głaz. Miał blond włosy i dziwny uśmiech na twarzy. Iris poleciała w lewą stronę, a Levi w prawą. Znaleźli się za nim. Był odwrócony tyłem. W tym samym momencie przecięli jego kark, przy czym odpadł naprawdę spory kawałek, a tytan padł na ziemię.

Jak wrócili do oddziału Eren nadal był w ludzkiej postaci.
- Kapralu... - Jęknął brunet. - Nie mogę się przemienić..
- Kurwa, znowu?! Boże... Ten debil znowu ma jakieś problemy ze sobą. - Dalszą część powiedział jakby do siebie, ale i tak wszyscy to słyszeli.
- Nie wiem co się dzieje! Mam cel: Przenieść głaz. Mam.. a nie, nie mam.. Zapomniałem się ugryźć. - Wtedy wszyscy zrobili facepalm'a, a chłopak wgryzł się w rękę.
- Nie, czekaj! Nie jak jesteśmy przy to~ - Nie dokończył kapral, ponieważ rozbłysła iskra i wszystkich odrzuciło do tyłu. - On jest głupszy niż myślałem. - Jęknął podnosząc się z dachu. Eren był już w formie tytana i zaczął ryczeć jak opętany. - Co jest z nim nie tak..? - Warknął i stanął na nogi. Niedaleko zachodziło dwóch tytanów. Zbliżali się do Erena, który chwycił już głaz. Levi leciał już na jednego tytana. Jak go zabił drugi leżał martwy, a nad nim był Guren. - *Chyba nie pożałuję tego, że jest w moim oddziale.* - Wylądował na jednym z dachów. Tytani byli we wnętrzu miasta, dochodząc do bramy ewakuacyjnej. Głaz nie był daleko od bramy, więc Eren nie trudził się za bardzo. Po minucie znowu był na swoim miejscu. Brama znowu była zablokowana i już nic się przez nią nie mogło przedostać.
- Możemy skorzystać z Erena do wybicia tytanów w mieście. - Stwierdził Armin.
- Niech będzie tylko, żeby nie stracił znowu kontroli. E, matole! - Krzyknął Levi do tytana. - Słyszysz mnie? Jak tak to chodź za nami. Poszalejesz w mieście.

Sytuacja była dosyć kryzysowa. Do bramy, przez którą ewakuowali się cywile zbliżali się tytani. W pewnym momencie Erwin również postanowił się przyłączyć do walki z tytanami. Przez jedną z ulic biegła dziewczynka, która z przerażenia potykała się o własne nogi. Nagle upadła, a niedaleko za nią był tytan. Jeden żołnierz ze stacjonarnych postanowił jej pomóc, ale zanim zdążył tam podejść złapał go drugi tytan i wgryzł się w jego ciało. Erwin również jechał w tamtym kierunku, ale nie zauważył odmieńca, który pozbawił go ręki.
- Dowódco! - Ktoś krzyknął.
- Idźcie dalej. - Jęknął i upadł na ziemię, a tytan poleciał kawałek dalej. Była tam mała grupka zwiadowców, którzy po chwili go zabili. Dziewczynka dalej leżała na ziemi i wpatrywała się w tytana, który zbliżał się do niej. Jak już miał ją złapać coś go odkopnęło i poleciał spory kawał dalej. Zobaczyła nad sobą jeszcze większego tytana, który zabił tamtego.
- W porządku? - Zapytała brunetka, która do niej podeszła.
- Tak.. - Powoli wstała.
- Gdzie jest twoja mama?
- Tam. - Wskazała na leżące zwłoki pod jednym z budynków i łzy zaczęły płynąć z jej oczy.
- Musisz iść do bramy. - Powiedziała spokojnie Sasha. Dziewczynka skierowała się tam.


- ERWIN! - Krzyczała Hanji. - GDZIE TWOJA RĘKA?!
- Zamknij się ty kretynko i zabierz go do szpitala. - Warknął kapral. 
- A TAK! ZAPOMNIAŁAM!
- Erwin, jak się czujesz? - Uklęknął przy nim Levi. 
- Nie mam ręki.. jak mam się czuć? - Jęczał. Ackerman nie odpowiedział mu tylko zobaczył jak Hanji i paru innych członków zabiera go i prowadzi gdzieś. Jade na widok Erwina niemal nie zemdlała. W mieście nadal byli tytani, ale zajmował się nimi Eren i grupy żołnierzy. Ludność była już ewakuowana. Szkody w mieście nie były duże ze względu na szybki czas reakcji. 

Po akcji w Troście sytuacja była już opanowana. Wszyscy tytani zostali wybici. Nie było też wielu strat, ale całe zamieszanie z wypchnięciem głazu wywołało powszechną panikę. Mieszkańcy niechętnie wrócili do swojego miasta z obawą, że incydent znowu się powtórzy. Erwin przyjechał z powrotem do korpusu i wszyscy go powitali. Nie był w nastroju do jakichkolwiek rozmów i od razu udał się do swojego gabinetu. 
- Szkoda mi go. - Szepnęła Jade do Jeana. Spojrzał się na nią lekko zazdrosny. Wszyscy stali w szeregu. Jak drzwi dowódcy się zamknęły zebrani powoli zaczęli się rozchodzić. 
- Mój oddział, za mną. - Powiedział Levi i zaczął kierować się w stronę kuchni. Reszta ruszyła za nim. Jak weszli do pomieszczenia usiadł na blacie. Oddział usiadł przy stole. - Mam dla was informację. Najprawdopodobniej odwiedzi nas w najbliższym czasie mój kuzyn.. 
- *O Boże, kuzyn Levi'a. Kolejny pedancik pewnie xD* - Pomyślała Jade. 
- Masz kuzyna?! - Ucieszyła się Iris. 
- No.. - Mruknął. - Ale mniejsza.. Przydzielę potem któreś z was, matoły do niego. 
- Cooo? Ale po co? - Zapytał Eren. 
- Przyda nam się tutaj. Trzeba będzie go wszystkiego nauczyć. 
- No dobrze. - Powiedział Armin cicho. 
- Koniec tego posiedzenia. - Levi zeskoczył z blatu. - A i właśnie. Zapomniałem wam przedstawić naszego nowego członka.. Guren Ichinose. - Wskazał na czarnowłosego, który się ukłonił. Już miał wychodzić, ale się zatrzymał. - Właśnie, zrób coś z tym strojem. Tutaj mamy inny mundur. - Wtedy wyszedł.
- Ale ja lubię ten strój.. - Mruknął Guren. 
- To masz problem. - Prychnęła Jade. 
- O co ci chodzi? 
- Nie, o nic. - Odeszła z podniesioną głową. Patrzył się na nią poirytowany. Za nią szedł Jean, również oburzony. 
- Co jest z nimi nie tak? - Westchnął. 


Jade stanęła z Jeanem przed swoim pokojem. 
- Jak myślisz, jaki jest ten kuzyn Levi'a? - Zapytał chłopak. 
- Bo ja wiem. Mam nadzieję, że to nie kolejny sztywniak. Za dużo ich już w oddziale xD. 
- Racja xD Ja już muszę iść, Eren znowu coś wymyślił.. To do później? 
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się i patrzyła jak jej chłopak odchodzi. Wtedy ktoś obok niej przeszedł. Nie był to nikt inny niż Guren. Stanął przy drzwiach do pokoju obok. - Przepraszam bardzo, co ty tu kurwa robisz?!
- Przydzielono mi ten pokój. Nie wiem z czym ty masz w tym momencie problem. 
- Nie no to są jakieś jaja... Brak ręki odebrał mu rozum... Kurwa.. Może przeżyję >.> Właź, ale nie myśl sobie, że ci odpuszczę. 
- Hm? - Trochę się zbliżył i podniósł jedna brew. 
- Po tym w mieście. Żądam rewanżu!
- Jak chcesz, ale uważaj bo ci krzywdę zrobię. 
- No, no! To ty teraz będziesz na przegranej pozycji.
- Zobaczymy. - Stali i gapili się tak na siebie przez chwilę, aż zaczęli słyszeć czyjś cichy śmiech. Spojrzeli się w prawo i zobaczyli Iris, która miała z nich bekę. 
- Nie wierzę xD Ci znowu się kłócą.. xD - Jade tylko prychnęła. - No, uważaj. "Kto się czubi ten się lubi" xD. - Ich twarze przybrały wyglądu jakby usłyszeli najgłupszą rzecz w ich życiu i spojrzeli na siebie. 
- Chyba cię posrało.. - Powiedziała brunetka. 
- Yhym.. Przecież wiesz, że to ja mam rację niemal zawsze. 
- Tak? A to z Levi'em to co to było? - Skrzyżowała ręce, a Iris zamilkła. 
- Powodzenia w zarywaniu. - Ulotniła się tak szybko jak się pojawiła. 
- Pfft. - Odwróciła wzrok. Guren skrzywił się i wszedł do swojego pokoju. - Jak mogłabym lubić takiego dupka. - Mruknęła. 

Iris biegła dalej przez korytarz. 
- *Jezu, Jade xD Ty chyba sobie harem robisz xD.* - Wtedy na kogoś wpadła i poleciała na ziemię.
- O Boże, przepraszam! - Spojrzała w górę i zobaczyła chłopaka średniego wzrostu, który patrzył się na nią lekko przestraszony.
- Jak chodzisz, ty pacanie.. - Mruknęła łapiąc się za głowę.
- Przecież to ty na mnie wpadłaś.
- Bo zajmujesz pół korytarza!
- No wiesz co?!
- No co?!
- Ech.. Nieważne, wstawaj. - Podał jej rękę, ale wtedy usłyszał głos Levi'a.
- Czemu rozjeżdżasz moją własność?
- Ale to ona na mnie.. - Zaczął.
- Levi! Naucz tego banana chodzić. - Iris podniosła się. - Bo zajmuje pół korytarza.
- Nie wiedziałem, ze mam w rodzinie owoce. - Spojrzał się na nią.
- No najwyraźniej.. Czekaj, co?! W rodzinie!?
- Ten "banan" to właśnie mój kuzyn.
- CO!? - Spojrzała się na chłopaka stojącego przed nią. Miał jakieś 177 cm. - *No nie wygląda na krewnego Levi'a.* - On tylko się uśmiechnął. - *Teraz to już w ogóle.* - Podał jej dłoń.

- Raito Yagami.
- Iris Leiden.
- Jesteście razem? - Zapytał.
- Skąd ty to wiesz? - Mruknęła.
- Jak Levi jest dla kogoś miły to na pewno nie dla zwykłej osoby. - Powiedział, a Iris uniosła lekko brwi.
- No proszę, chyba Armin będzie miał konkurencję jeżeli chodzi o inteligencję. Mam nadzieję, że chociaż będziesz umiał więcej niż on w walce.
- Nauczysz go. - Te dwa słowa wypowiedziane przez Levi'a ją zamurowały.
- Że co?
- Słyszałaś.
- Ja mam go uczyć? Poważnie?
- Tylko ty się do tego nadajesz. Ja nie mam czasu. Chyba, ze wolisz go oddać Jade. - Powiedział, a ona spojrzała na niego.
- Nie, nie zrobię mu tego. - Westchnęła. - Jakby Jade miałaby go uczyć skończyłby w rowie z wiadrem na głowie. Poza tym ona teraz zajmuje się podrywaniem Gurena, więc ona także jest zajęta.
- No widzisz. Muszę iść zająć się papierami. Teraz będę miał tego dwa razy więcej skoro tamten nie ma prawej ręki, a jest praworęczny.. - Jęknął i odszedł.
- Więc.. Jesteś Iris, tak? - Odezwał się brunet.
- Zgadza się, a ty Raito, nie?
- Mhm.
- Chcesz najpierw poznać innych?
- Dobrze.
- To chodź za mną. - Zaczęła się kierować do pokoju Jade. - *Nie wierzę, że tam idę.* - Po drodze spotkali wilczury. - Właśnie.. To jest Kiba. - Wskazała na białego wilka. - A to Kora. - Na czarnego. Chłopak ukucnął, a Kiba od razu do niego podbiegł. Powąchał jego dłoń i polizał ją. Iris patrzyła się na tę scenę lekko zdziwiona. Dalej ruszyli do pokoju brunetki. Iris zapukała do drzwi.
- Guren! Wypierdalaj! - Usłyszeli jej krzyk.
- To ja ty debilu.
- Ta jasne!
- Mówiłam ci, że jest jakaś inna. - Mruknęła do Raito. Odsunęła się kawałek, a za chwilę drzwi wyleciały z zawiasów. Jade stała pod nimi przez co poleciała razem z nimi na podłogę.
- Powaliło cię?! - Krzyknęła.
- No to otwieraj następnym razem.
- Zdejmij to ze mnie.
- Ychh.. - Odkopnęła drzwi i zobaczyła swoją przyjaciółkę.

- Guren! Wypierdalaj! - Chłopak usłyszał krzyk Jade z pokoju obok.
- Wtf? O co jej znowu biega..? - Następnie było słychać jakieś dziwne dźwięki, a potem huk. - Co tam się dzieje.. - Wstał z krzesła i podszedł do drzwi.


- Iris, kto to jest? - Jade spojrzała na Raito.
- Kto? Ten banan? Aaa... To kuzyn Levi'a.
- Banan? - Zaśmiała się.
- Po protu Raito. - Odezwał się w końcu.
- O co ci do jasnej cholery cho.. - Przez próg drzwi (których nie było xD) wszedł Guren, ale nie dokończył, bo zobaczył Jade na podłodze. - Dobrze się bawisz? Kapral mówił, że tu jest ciekawie, ale nie myślałem, że robisz jakieś dziwne rzeczy z drzwiami.
- Kurwa, czuję się wręcz zajebiście >.< Musisz mnie podsłuchiwać?!
- Jak drzesz na mnie mordę na pół korpusu, gdy jestem za ścianą to może mam mieć to w dupie i potem znowu będziesz latać z mieczami.
- I tak żądam rewanżu. - Warknęła i wstała, a Guren tylko przewrócił oczami. ("Tymi pięknymi fioletowymi <3 ~ Kolesław -facepalm- xD)
- A ja żądam zamknięcia waszych twarzy. - Mruknęła Iris. - Guren, to jest Raito.
- Emm.. Miło mi. - Podał mu rękę, którą uścisnął.
- Okej, świruska zaliczona, Guren też. Teraz reszta zjebów, chodź. - Pociągnęła go za sobą. Podpułkownik też się ewakuował jak najdalej od Jade. Brunetka tylko jęknęła.
- Jade?! - Spojrzała w górę i zobaczyła Mike'a. - Coś ty zrobiła z drzwiami?!
- Ale to nie ja!
- Mhm, jasne. Naprawiaj to!
- Jak ja mam to niby naprawić?!
- Proponuje Super Glue. - Rzucił i odszedł.

- Nie musisz mi nikogo przedstawiać. - Powiedział Raito idąc za Iris.
- Reszta nie jest taka jak Jade. No może większość..
- Nie, nie o to chodzi. Nie chcę być dla ciebie ciężarem. - Wtedy się zatrzymała.
- O czym ty mówisz?
- Przecież wiem, że nie robisz tego z własnej woli i nie wiem do końca czy za mną przepadasz.
- Posłuchaj, ja tylko wykonuję rozkazy i jak mam za tobą przepadać jak cię znam od niecałej godziny?
- Wybacz, zapomniałem, że jesteśmy w wojsku. - Zaśmiał się.
- No, a gdzie ty myślałeś, że jesteśmy? W domu starców? O nie, nie, nie. Tak być nie będzie.
- Naprawdę nie chcę sprawiać kłopotu.
- *Wtf? Co jest z nim nie tak xD?* Weź mnie nie wkurzaj, przestań pierdolić i rusz dupę, bo wiecznie nie będę na ciebie czekać. Daj mi wykonywać rozkazy. - Po tym tylko się zaśmiał, włożył  ręce do kieszeni i dalej szedł za nią
- Długo już tu jesteś?
- Możesz się zamknąć?
- Dlaczego jesteś taka wredna?
- Mówiłam ci, że mnie wkurzasz.
- Próbuję tylko polepszyć kontakt.
- To trzeba było go nie psuć zajmując cały korytarz.
- Przecież to ty na mnie wbiegłaś.
- W sumie to masz rację. Czasami mi odwala i wtedy tak to się kończy.
- Nie wyglądasz na osobę, która ma odpały.
- Głupota Jade na mnie przechodzi. (xD przepraszam xDD)
- Dobrze jest mieć poczucie humoru.
- Powiedz mi to prosto w twarz jak ją zobaczysz latającą z przepychaczem na linie w kuchni i powalającą wszystkich wokół.
- Chętnie to zobaczę.
- Nie, nie chcesz tego widzieć. Takiego widoku już nie wymażesz z pamięci. - Wtedy weszli do salonu. Siedziała tam reszta oddziału specjalnego. - O, super. Nie będę musiała latać po całym korpusie.. Słuchać mnie. - Stanęła na środku. - To jest Raito. Kuzyn Levi'a.
- Ale seksiak... - Usłyszała szept jednej z dziewczyn stojących w drugim końcu salonu. Nie należała do oddziału. Nikt tego nie słyszał, tylko ona miała taki dobry słuch. Jak chłopak podchodził i osobiście się przedstawiał spojrzała na niego. Faktycznie nie był zły. Miał jasne, brązowe włosy i oczy tego samego koloru.


Przyglądała mu się chwilę. Po chwili chwyciła ją za rękę dziewczyna, która wcześniej szeptała i odciągnęła kawałek dalej.
- Czego? - Warknęła.
- Iris, no weź.
- O co ci chodzi?
- Zajmujesz wszystkich fajnych facetów, zostaw jakiegoś innym.
- Co?! O czym ty mówisz do jasnej cholery...
- Masz Levi'a, teraz tego nowego.. - Mruknęła dziewczyna, a białowłosa lekko rozszerzyła oczy.
- Jaja sobie robisz? Ja go tylko oprowadzam. Poza tym jak chcesz wyrwać jakiegoś seksiaka to idź na plan top model, czy czegoś, a nie. - Odeszła od niej. - *Jak ona w ogóle mogła sobie pomyśleć, że ja z nim jestem?! To tak wygląda? Boże.. Levi, zabiję cię po prostu. W ogóle jak ja mogłabym być z kimś takim jak on?! Przecież ja nie jestem Jade i nie robię sobie haremu.. Serio zaraża mnie.. sobą.* - Myślała tak dopóki znowu nie wpadła na Raito i niemal się wywaliła, ale ją złapał. - *O kurwa! Ale przypał.. I jeszcze przy wszystkich.* Puść mnie! Mogę st.. - Puścił ją i poleciała na dywan.
- Jesteś pewna?
- Sraj się, Yagami. - Mruknęła i wstała. Zaczęła kierować się do drzwi i wyszła.
- No, stary masz przesrane. - Powiedział Eren opierając się na kanapie.
- Hm? - Spojrzał się na niego.
- Jak ona się na kogoś wkurzy to lepiej jej unikać do końca życia.
- Spokojnie, potrafię się ze wszystkimi dogadać.
- Nie, naprawdę. Ona to jest dwunasty wymiar, daleko od naszej galaktyki i chuj wie gdzie. - Zaśmiał się brunet. - Do tego jest dziewczyną kaprala.
- To jest mój kuzyn.
- A, racja.. Zapomniałem... To może nie będziesz musiał biegać trzydzieści kółek i sprzą.. Nie. Sprzątać na pewno będziesz.

 Iris wyszła na dwór i usiadła na murku. Po chwili przybiegł do niej Kiba.
- Kiba, co ja mam zrobić? To jest nienormalne. Już drugi raz na niego wleciałam! Siary sobie narobiłam i jeszcze Levi pomyśli, że go zdradzam. Z jego kuzynem! Rozumiesz to?!

- "Eee.."
- No daj spokój. Przecież to jest jakaś patologia! Ja mam jednego chłopaka i nie bawię się w Jade. Ale ja mam plan. Normalnie będę go szkolić czy coś jak mi kazał Levi. Nic poza tym. Chyba, że się do mnie przyczepi to nie wiem co zrobię. Po prostu same problemy. Ja pierdole.. No, Kiba! Co ja mam do cholery zrobić?!
- "Weź mnie na spacer."
- Jaja sobie robisz?! Ja ci tu opowiadam historię życia, a ty mi ze spacerem wyjeżdżasz!?
- "Jestem psem i mam swoje potrzeby!" - "Krzyknął" i uciekł.
- Kiba! Wracaj tutaj cholero jedna! - Biegła kawałek za nim, ale zatrzymała się. - Nie dostaniesz obiadu, pajacu jeden! Ych.. *Miałam iść na trening z tym Yagami'm.* - Przypomniała sobie i wróciła do kwatery. Po wejściu od razu go spotkała. - Weź sprzęt i chodź na dwór. - Rzuciła i znowu wyszła. Posłusznie wykonał rozkaz i nawet się nie odezwał.

Po dziesięciu minutach doszedł do niej. Byli w małym lesie.
- Co tak długo? - Warknęła.
- Nie jestem przyzwyczajony do zakładania takiego sprzętu.
- No dobrze.. - Westchnęła. - Wiesz jak się tego używa i do czego służy?
- Tak, wiem.
- W porządku. Dawaj, popisz się.
- Poważnie?
- Nie, na niby. Jasne, że na poważnie. Ruszaj się! - Spojrzał się na nią, a następnie na swój sprzęt. Wystrzelił jedną linkę, a jej hak wbił się w drzewo.
- Dobrze? - Zapytał.
- Tak. - Nacisnął coś i pociągnęło go, że niemal wygiął się w pół. Jak już miał zaryć w drzewo wystrzelił drugą i udało mu się uniknąć przeszkody. Iris poleciała za nim.
- To w porządku na pierwszy raz takie coś?! - Krzyknął lecąc.
- Przynajmniej nie jest nudno. Poza tym jak widzę szybko łapiesz. Tak nauczysz się najszybciej. Chodź, leć za mną. Jak ty będziesz prowadził to zaraz się rozbijemy. - Dodała gazu i była teraz przed nim. Lecieli tak kawałek, a Raito robił to coraz lepiej. W pewnym momencie ją wyprzedził. Spojrzała się na niego lekko zdziwiona, a on lekko się uśmiechnął rozbawiony. Ten gest wywołał u niej to, że spuściła wzrok. - *Jezu.. co ja robię?!* - Znowu go podniosła i przyspieszyła. Latali tak przez około pół godziny, aż chłopak już w pełni potrafił używać sprzętu. Jak wylądowali na ziemi spojrzała się na niego. - Muszę ci powiedzieć, że jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak szybko to zajarzył.
- Mam dobrą nauczycielkę. - Zaśmiał się.
- Ta, pewnie. Masz najgorszą jaką mogłeś trafić. - Mruknęła.



- Później postaram się załatwić jakieś tekturowe podobizny tytanów to wtedy poćwiczysz ich zabijanie. Teraz możemy jeszcze poćwiczyć walkę wręcz jeżeli chcesz. 
- Jesteś pewna?
- Hm? A co? Pobijesz mnie? Nie bądź śmieszny. - Prychnęła. 
- Ja nie żartuję.
- Już to widzę. No to dawaj. - Stanęła przed nim. 
- No dobrze.. - Stali tak chwilę przed sobą. 
- *Wyżyję się trochę przynajmniej.* - Pomyślała i zrobiła obrót, przez co prawie dostał z buta w twarz. Zdążył się odsunąć i chwilę unikał jej ataków. - No co to ma być? Na co ty czekasz? - Warknęła. On tylko się zaśmiał. 
- Źle do tego podchodzisz. 
- Słucham?
- Najpierw trzeba zobaczyć jak walczy przeciwnik. 
- O czym ty pieprzysz?! - Znowu zrobiła obrót, ale jak już miał dostać złapał jej nogę i pociągnął przez co wylądowała na ziemi. 
- O tym. 
- A idź. - Warknęła i puścił ją. - Możesz nie mieć czasu na taką orientację jak sytuacja będzie zagrażać twojemu życiu. 
- Zawsze jest czas. - Po tym zdaniu tylko prychnęła. - Tylko ty masz łatwiej, bo zawsze możesz się przemienić, prawda?
- Skąd o tym wiesz? Nie mówiłam ci tego. 
- Myślisz, że jesteś znana tylko w korpusie? Plotka, że Levi ma dziewczynę to już się chyba rozniosła po całym terenie zamieszkiwanym przez ludzi. 
- Super.. - Mruknęła.
- To prawda, że jesteś kotem?
- Kuźwa, kolejny. Eren sobie może być tytanem, a mnie już kotem być nie wolno. - Udawała oburzoną i zaczęła gdzieś iść.
- Ale nie zostawiaj mnie tutaj..
- Co, do korpusu nie trafisz?
- Nie.
- No to masz problem. - Zaczęła biec.
- Zaczekaj! - Starał się ją dogonić, ale to niewykonalne xD. W końcu zrezygnował i się zgubił. - Świetnie. - Stał tak przez jakiś czas i spojrzał w zegarek. (Wiem, że ich jeszcze nie wynaleziono, ale on jest nowoczesny i ma! XD) - *Zaraz piętnasta, a ja jestem sam w lesie.* - Nagle coś go popchnęło i poleciał na ziemię.
- Zaraz ci tutaj prawo dżungli pokażę. - Powiedziała stojąca nad nim Iris w swojej drugiej formie.
- Za co to było xD? - Zaczął się podnosić.
- Ale kto ci kazał wstać? - Usiadła na jego kręgosłupie i znowu leżał.
- Ja mam cię szkolić, to nie jest wyjście prywatne.
- Na pewno? - Spojrzał się kątem oka na nią.
- Na pewno. - Docisnęła go mocniej.
- Ał! Dobra, możesz ze mnie zejść?
- Hmm.. Daj mi pomyśleć... Nie.
- I mam tu leżeć cały dzień?
- Może dżdżownice cię czegoś nauczą.
- Czego niby?
- Pełzania.
- A jak mi się to ma niby przydać?
- Jak ci tytan odgryzie ręce i nogi to jak masz zamiar się poruszać?
- Dlaczego zakładasz, że mi je odgryzie?
- Nie wiem, różne rzeczy się dzieją na wyprawach. - W końcu z niego zeszła i odeszła kawałek dalej.
- Ja nie wiem czy ty w tym momencie żartujesz, czy co ty robisz. - Zaczął się podnosić.
- A co ty myślałeś? Że ja poczucia humoru nie mam? Mam tylko, że mnie to nie bawi, wiem dziwna jestem.
- Bardziej mnie ciekawi dlaczego taka jesteś.
- Powiedzmy, że dużo w życiu widziałam i nie potrafię o tym zapomnieć.
- O najważniejszych rzeczach się nie zapomina.
- Nawet jak mają mi niszczyć życie?
- Tak.
- Wracajmy już do kwatery. Zaraz będzie obiad.

Iris i Raito szli korytarzem. Miała mu pokazać jego pokój. Miała napisany numer na kartce. Niemal się zakrztusiła jak jego pokój był tuż obok jej.
- Poważnie? - Pokręciła głową.
- Widać Levi chce mnie mieć niedaleko. - Zaśmiał się.
- Właśnie, idę do niego. A ty właź do tego pokoju i nie wyłaź. - Mruknęła i zamknęła mu drzwi przed nosem. Weszła do pokoju, który dzieliła z kapralem. Siedział przy biurku i dalej podpisywał papiery. - Naprawdę robiłeś to przez tyle godzin?
- Tak..
- Pomóc ci?
- Nie musisz, już kończę.
- W porządku. - Usiadła na łóżku i spojrzała na okno.
- Jak było z Raito?
- Z Raito? Dobrze, szybko załapał.
- Tak jak myślałem.
- Jest bardzo mądry, nie wiedziałam, że masz taką rodzinę.
- Twierdzisz, że jestem głupi?
- Nie! Ale on znacznie się wyróżnia, o to mi chodziło.. - Tłumaczyła się, a Levi wrócił wzrokiem do papieru. - Armin będzie miał konkurencję.
- On jest mądrzejszy od Armina.
- Mówisz?
- Tak.
- No widzisz. Raito będzie w twoim oddziale?
- Zobaczę co będzie umiał.
- Oj dużo, przecież ma świetną nauczycielkę. - Po tych słowach kapral zakrztusił się herbatą, którą popijał. - No co?!
- Nie, nic.. xd. Wpadłaś dzisiaj jeszcze raz na niego?
- Dwa razy. - Mruknęła, a Levi chwycił się za głowę.
- Możesz mi powiedzieć jak ty to robisz? - Wstał z krzesła i usiadł obok niej.
- Nie wiem właśnie! Ja mam talent do wpadania na ludzi.
- Przypominam sobie, że wpadałaś tylko na mnie. - Wtedy ją zatkało.
- *O Boże, nie, nie, nie, nie.* No naprawdę nie wiem jak ja to robię.. *Faktycznie, wcześniej wpadałam tylko na Levi'a, a teraz z nim jestem. To są jakieś jaja. Los nie będzie za mnie decydował do cholery.* Ale nieważne. Zostawmy już ten temat.
- Jak sobie życzysz.
- Macie jakieś tekturowe tytany na zbyciu? Muszę go nauczyć zabijać.
- Chyba są w magazynie.
- Dobrze. Naszykuje je. - Wstała i już miała odejść, ale złapał ją za rękę.
- Naucz go wszystkiego najlepiej jak potrafisz.
- Tak jest. - Wtedy wyszła.


- *Nie, nie, nie. Nie zostawię go. Jak ja bym tak mogła... Przecież on mnie kocha... Dlaczego ja tak dużo o tym myślę?! Nic mnie nie łączy z Raito. Tylko go szkolę, uspokój się..* - Stanęła przed jego drzwiami i zapukała.
- Tak? - Odpowiedział.
- Otworzysz?
- Tak, już. - Podszedł do drzwi i je otworzył. - Wchodź.
- Nie, ja tylko przyszłam ci powiedzieć, że załatwiłam te tekturowe podobizny. O której jutro ci pasuje trening?
- To zależy od ciebie. Ja mam cały dzień wolny.
- To z rana?
- W porządku.
- Ustalmy, że o dziewiątej. Po południu o szesnastej jest trening u Levi'a i myślę, że też powinieneś przyjść. Może będziesz w jego oddziale tylko mi siary nie narób, bo wszystko co tam pokażesz to będzie jakby to co ja cię nauczyłam.
- Rozumiem. Na pewno nie wejdziesz?
- A czemu miałabym?
- No nie wiem. Masz co robić?
- Niby mam. Naszykować te tektury.
- A nie możesz zrobić tego później?
- Teoretycznie mogę.
- No to wchodź.
- Ychh... - Jęknęła i weszła. Pokój za bardzo nie różnił się od jej starego.
- Chcesz? - Wskazał na paczkę na biurku.
- Co to je.. Nie! Nie mów mi.. - Zaciągnęła się zapachem. - To są czipsy?!
- Tak. - Zaśmiał się.
- O Boże! - Niemal się na nie rzuciła. - Co nie mówisz, że masz czipsy?! Trzeba było otworzyć drzwi na oścież i mnie wołać!
- Wybacz, nie wiedziałem, że tak je lubisz.
- Ja je kocham! Levi dał mi szlaban kiedyś -.-
- Czemu?
- Całą wypłatę na nie wydałam,
- Całą?!
- Wiesz co było najlepsze?
- Nie wiem.
- To była jego wypłata! xD
- O Boże xD.
- I tak by za to kupił herbatę i szczotki, ja też mam swoje potrzeby xD. Poza tym mi nie płacą. - Prychnęła. - Skąd ja mam wziąć hajs?! Na bank mam napaść?! Dobra, koniec. - Odsunęła się od paczki. - Bo ci zaraz całą wpierdolę.
- Mam zapas.
- NO TO CO NIE MÓWISZ?! - Znowu się na nią rzuciła. - Nie! Co ja robię?! Nie mogę tego jeść, bo zachowuję się jak napalony dzik. Będę już iść. - Podeszła do drzwi.
- Jakbyś chciała jeszcze czipsy to możesz zawsze przyjść.
- Przyjdę. - Wyszła. Zamknęła drzwi i zaczęła dalej iść korytarzem. Jak przechodziła weszła do salonu gdzie teraz siedział sam Eren z Arminem.
- Hej, Iris. - Przywitał się blondyn.
- No cześć. - Usiadła obok nich. Brunet też się z nią przywitał. - Co wy macie z tym przesiadywaniem w salonie?
- Tak po prostu, lubimy tu siedzieć. Gdzie jest Raito? - Zapytał Armin.
- Siedzi w pokoju.
- Byliście na treningu?
- Tak.
- I jak było?
- Powiem wam, że szybko załapał. Jutro będzie się uczył tytanów zabijać.
- Po jednym dniu wszystko ogarnął? - Zdziwił się Eren. - Nawet mi po jednym dniu się nie udało utrzymać równowagi.
- Nawet tobie? - Zdziwiła się Iris. - Ja się nadal dziwię, ze ty ten test zaliczyłeś xD.
- A spadaj! - Zaśmiał się i ją szturchnął.
- Mówię ci, cały korpus miał polewkę jak zwisałeś głową do dołu.
- Dobra, skończ już xD.
- Czytaliście gazetę? - Zapytał blondyn.
- Pojebało cię? xD. - Pokręciła głową Iris.
- Zapomniałem, że ty gazet nie czytasz.. Ale słuchajcie, podobno zmarł jakiś ważny polityk na zawał.
- I co w tym dziwnego? - Spytał Eren.
- On kiedyś podjął decyzję o rozstrzelaniu niewinnych ludzi.
- Armin, zawał serca to naturalna śmierć.
- Nie, jeżeli mamy teraz taką sytuację z masowymi zawałami.
- Ale co ty insynuujesz? - Dopytywała Iris.
- To, że to nie są przypadki. Giną tylko przestępcy i ludzie, którzy dopuścili się grzechów.
- I co ty myślisz? Że Bóg ich karze?
- Nie, myślę, że Kira naprawdę istnieje. Ale nie wiem jak zabija.
- Nie mów mi, że będziesz się teraz bawił w detektywa. Armin, to wykracza poza nasze kompetencje. Poza tym to jest niebezpieczne szukać osoby, która może cię w każdej chwili zabić.
- Wiem. Ale chcę spróbować.


~ Gill i Kel

30 komentarzy:

  1. WAAA Guren! <33 Hue hue nie oddam cie nikomu! :333
    Raito też fajny ale ja mam inny gust ( ͡° ͜ʖ ͡°) MUHAHAHA XD
    Kuźwa nie muszę już nic ćpać bo on jest mym narkotykiem i mi odjebuje xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże xDDD Kolesław xD Nie ćpaj do tego makaronu jeszcze bo jak Jade będziesz latać na linie z przepychaczem i wszystkich tłuc xD

      Usuń
    2. Hahaha Jezu będzie rozróba xDDD

      Usuń
    3. Gilluan ja wiem co ty chcesz zrobić, ale nie rób tego xD

      Usuń
  2. Ha! Wiedziałam, że Kiba wróci! Oklaski dla mnie :3
    *wyobraża klaski*
    Dziękuję, dziękuję xD
    Rozdział przecudowny, ale Erwin... Myślałam, że go zabijecie, ale chyba chcecie go torturować xD Wy złe kupy xD <3
    Niedługo jadę na mecz ze szkołą :D Miejsce mam obok chłopaka ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *klask* *klask* <3 No bo Kiba jest cudowny <3
      Cieszę, że ci się podoba <3 Pfff z tym Erwinem to był pomysł Kel! xD Ja nie lubię męczyć ludzi :C Nie no.. xD ekhem, ekhem.. xD Nieważne XD Ło kjurde.. obok chłopaka powiadasz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    2. Wyobraź sobie, żewwszystkie 1 klasy plotkują o mnie i o nim xD
      Kiba to wspaniały pies <33

      Usuń
    3. Isa, Dorota i nasz kolega z klasy Dominik gadali przed kościołem o Franku (drugim kol z klasy - ps. Franek to trochę taka Franciszka xD MAMY NA TO DOWODY XD ) I Dominik zaczął pokazywać jej zdj Franka bez koszulki i na jednym ktoś dorysował mu stanik xD

      Usuń
    4. Pffff! Co tam mają w głowie xDD A tak spytam, skąd ten Dominik ma zdj klasy Franka? I ładny jest bez koszulki? XD
      ( ͡° ͜ʖ ͡°) 
      A ten stanik, boże xD musiałam powstrzymać śmiech bo wwujek przyjechał do nasi zzasnął na chwilę xd

      Usuń
  3. Reiner weź Korę - a ja - Reiner weź Kozę xDD

    Kurwa nie chce mi się czytać niech mi ktoś to ściaśni xD

    Ej, ej mam pomysła...

    Wstawicie mnie do świata snk xD ?

    Taka propozycja tylko c: Jak się zgodzicie to przedstawię wam propozycję na moją postać ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Reiner weź Korę - a ja - Reiner weź Kozę xDD

    Kurwa nie chce mi się czytać niech mi ktoś to ściaśni xD

    Ej, ej mam pomysła...

    Wstawicie mnie do świata snk xD ?

    Taka propozycja tylko c: Jak się zgodzicie to przedstawię wam propozycję na moją postać ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj Belli dowiesz się wielu ciekawych rzeczy o nowych B) I możesz mi pomóc co mam napisać xDD Bo mam napisane 2 pomysły, został mi 1 ale potrzebuje czegoś pomiędzy to bo za dużo tam GJ XD

      Usuń
    2. Ej może mnie też wstawicie na kilka rozdziałów? XD

      Usuń
    3. To mam nowy pomysł, rekrutują nowych rekrutów i wśród nich jest najlepsza z 10 - Lidka, która jest kuzynką, albo nie siostrą Annie! XD I jest też z innego oddziału Yato i on zaczął się w Lidce podkochiwać hue hue

      Albo możecie mnie nazwać Bella albo Luna c: I chcę mieć konia Wolfsong (takiego jak na Ao tylko z białą grzywą i ogonem xD) i kota czarno-białego eeeeeeeeee..... Bishamon (w skrucie Bisha) *.*

      Usuń
    4. A Yato bo mam parcie ostatnio na Noragami xD

      Usuń
    5. Gdybym ja była to bym mogła nazywaćssię Alison (Kolesławie, znasz to imię z bloga xd) i też bym była w 10 najlepszych kadetów i bym była... kuzynką Erena? XDDD

      Usuń
    6. "Miał jasne brązowe oczy i oczy tego samego koloru" WTF xD

      Usuń
    7. PRZECZYTAŁAM!!! XD Ummm Arminn..... Tak seksi wygląda na tym ostatnim ♥ Teraz z Erena rb ciotę? Spk ;p

      Usuń
    8. Tam jest włosy, a nie dwa razy oczy xD
      Noo Armin mrau xDD
      Nieeee Eren to nie ciota xD

      Usuń
    9. Eren jest ciotą :3 A rozważycie dodanie mnie do historii? :3

      Usuń
    10. Rozważymy tylko to będzie dosyć skomplikowane xD Nie omawiałam jeszcze tego z Kolesławem, ale bys nam musiała podać dokładny wygląd postaci, jej cechy itp.
      No i może być bałagan jak będziemy dodawać wszystkich do opowiadania xD Wiesz, jak jedna osoba będzie chciała to reszta też i to jest po prostu trudne xD

      Usuń
    11. Zgadzam się z Tobą Gilku xD

      Usuń
    12. Hmm... To możecie np. Nie zwracać na nich zbytniej uwagi, albo co jakiś czas zrobić rozdział skupiający się akurat na tej postaci. A w innych czasem o niej wspomnieć ;p Rozważajcie, rozważajcie 💑

      Usuń
    13. To ja też chce, ale to od was zależy XDDD (wyobrażam to sobie >.>)

      Usuń
  5. Ogólnie bardzo fajna bd ta postać bo Levi wynajmie sprzątaczke, ale, że on zateskni się za sprzątaniem to wyślę ją na sprzątanie kupy w stajni . Plany xDDD ( tak naprawdę to nie chce tej postaci jak wgl bd xD)

    OdpowiedzUsuń