Jade i Erwin szli korytarzem, na którym znajdował się pokój Levi'a. Dziewczyna szła ze spuszczoną głową. Nie mogła się pogodzić z tym, że jej przyjaciółka prawie została pożarta przez tytana i teraz leży nieprzytomna. Czy istniały szanse, że wyjdzie z tego? Czy odejdzie tak jak... Kiba... Śnieży wilczur... Zawsze pełen energii, skłonny do psot i swatania ludzi... Gdyby nie on, pewnie Iris nie byłaby z Levi'em, a ona z Erwinem... Taki mały, a jaki odważny... Pies który uratował niegdyś ją i białowłosą w mieście... Teraz został tylko we wspomnieniach... Biały duch, który przez ostatnie chwile życia pokazał jak bardzo jest oddany swojej pani... Jeszcze niedawno brunetka sama krzyczała na niego i odtrącała przez to, że popchnął dowódcę na nią gdy cały korpus zwalił się do jego gabinetu, a teraz... Nie ma go już... Teraz jest w lepszym świecie, wyrwał się z tego koszmaru. Ale... Co jeśli Iris pójdzie za nim...? Gdy tylko o tym pomyślała zatrzymała się i z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Erwin ukląkł przed nią, schował dłoń dziewczyny w swoich i od dołu spojrzał jej prosto w oczy.
- A co jeśli ona będzie chciała do niego dołączyć i odejdzie za nim...? - Kolana jej się ugięły i wpadła w ramiona dowódcy. Objęła go za szyję i zaczęła płakać.
- Nie martw się. Ona nas nie zostawi. - Mocną ją przytulił.
- Ale sama mówiła, że Kiba jest dla niej najważniejszy... I... - Jęknęła.
- Si... Już dobrze, nie martw się na zapas. Na pewno niedługo z tego wyjdzie. - Dziewczyna odchyliła się trochę do tyłu i spojrzała na blondyna. - Nie przejmuj się wszystkim, bo się zamęczysz. - Ona kiwnęła głową, wstała i ruszyli dalej. Jednak nie uszli zbyt daleko, bo z pokoju Kaprala dochodziły jakieś krzyki. Spojrzeli na siebie i postanowili to sprawdzić. Bez pukania weszli do pokoju i pierwszą rzeczą jaką zrobiła Jade było rzucenie się na Iris. Kapral spojrzał na brunetkę z miną ''- Co ty kurwa robisz?!''. Erwin podszedł bliżej i ustał koło Levi'a. Patrzyli jak Iris jest duszona przez swoją przyjaciółkę.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Odleciałaś nie wiadomo gdzie i padłaś ze zmęczenia! Pffft! Nigdy więcej masz tak nie robić jasne?! Ale dobrze, że żyjesz. - Przytuliła ją do siebie.
- Ale nic mi nie było...
- Ta jasne! Przestań tak chojraczyć i naucz się, w końcu, że nikt nie jest niezniszczalny. - Kapral chrząknął, złapał Jade za kołnierz, odciągnął od jego dziewczyny, a sam usiadł koło białowłosej i objął ją.
- Możecie dać jej odpocząć? Dopiero doszła do siebie.
- Spokojnie Levi, wpadliśmy tylko na rozpoznanie sytuacji, bo tak się darłeś, że na korytarzu cie było słychać. - Powiedział blondyn.
- Co...? - Wzburzył się karzeł (xDD).
- To ten... My już pójdziemy. - Odezwała się lekko poddenerwowana Jade i zaczęła wypychać z pokoju Dowódcę. - Miłej e... Nocy. - Uśmiechnęła się dziwnie i zamknęła za sobą drzwi. Iris i Levi spojrzeli na siebie.
- Co ona odstawia? - Spytał.
- Nie mam pojęcia jej nikt nie ogarnie. To jest już po prostu za chory człowiek by ją rozgryźć.
- Juf... Jeszcze by się na nas rzucił. - Odetchnęła z ulgą brunetka.
- Możliwe ale nie zrobił tego.
- Bo nas stamtąd ewakuowałam xD
- No niech ci będzie. - Uśmiechnął się. - Odprowadzić cię do pokoju?
- A ten... Bo wiesz... - Uśmiechnęła się ze wzrokiem penetrującym podłogę. - Iris jest u Levi'a i pewnie tam zostanie przez dłuużysz czas. A Kiby ... Już nie ma... To może... Mogłabym się do ciebie wprowadzić na jakiś czas? - Smith spojrzał na nią lekko zdziwiony i nie widział co ma odpowiedzieć.
- Jeśli chcesz... - Rzuciła mu się na szyję.
- To ja skoczę do pokoju się spakować! - Odpowiedział szybko i poleciała.
- Chyba będę tego żałował... (Jeszcze mnie tam zgwałci... ;-;) - Westchnął i poszedł do siebie.
Jade latała po pokoju i wrzucała do torby wszystko co wpadło jej pod nogi. Po jakichś dziesięciu minutach stanęła na środku pokoju, rozejrzała się. Były tam już tylko same meble.
- Czy na pewno wszystko wzięłam? Dobra mniejsza... Przecież jak Iris wróci już do siebie to będę pewnie musiała wrócić >.> Chyba, że... Przekupie ją by zamieszkała u tego krasnala na stałe XDD I wszyscy będą szczęśliwi C: Dobra wybywam stąd. - Wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. Odwróciła się i wpadła na kogoś. Był wysoki i... Gdy poczuła zapach jego koszuli już wiedziała na kogo wpadła. Zamknęła oczy i westchnęła. Zrobiła krok w tył.
- Jean... O co chodzi...?
- O nic... Po prostu... Przechodziłem tędy i zobaczyłem cię z walizką. Zaniepokoiłem się.
- Nie potrzebnie.
- Wyjeżdżasz...? Coś się stało?
- Tak znaczy nie, znaczy... Eh... Powiedzmy, że się wyprowadzam.
- Dokąd? - Zrobił pół kroku do przodu, a dziewczyna z automatu się cofnęła. W sumie chciała się cofnąć bo wpadła na drzwi.
- Do Erwina.
- CO?!
- No, bo Iris przez dłuższy czas pewnie zostanie u tego mikrusa, a ja nie chce być sama w pokoju. Po za tym to co się teraz ze mną dzieje to już chyba nie twoja sprawa. Przypominam ci, że sam pozwoliłeś mi do niego odejść.
- Wiem...
- To w czym problem?
- Nie no... W niczym... Wiem, że z nim będzie ci lepiej i bardziej się tobą zajmie niż ja... - Powiedział zrezygnowany. Brunetka po raz pierwszy od tamtego dnia spojrzała mu w oczy i zmieniła ton.
- Jean... Ja... Przepraszam... Wiem, że to jest ciężkie, a ja z takim tonem wyskakuje... Rozumiem, że się martwisz ale nie potrzebnie, dam sobie rade. Po za tym mam jeszcze Reiner'a...
- Mam rozumieć, że już poszedłem w odstawkę?
- Co? Nie! Absolutnie to nie tak miło zabrzmieć! Przepraszam...
- Nie masz za co. - Dziewczyna spuściła wzrok i spochmurniała. Stali chwile w milczeniu. - Nie będę cię już zatrzymywał... - Odwrócił się i ze spuszczoną głową powili odchodził.
- *Cholera jasna... Czy ja zawsze muszę kogoś ranić...?* - Po policzku spłynęła jej łza. Zamknęła oczy i zacisnęła zęby. - Jean... - Zawołała za nim. Nie zareagował. Zostawiła torbę i zaczęła go niego biec. - Jean! - Gdy była koło niego położyła mu dłoń na ramieniu i powiedziała: - Przepraszam za tą całą sytuację...
- Mówiłem ci już, że... - Ale ona dalej mówiła.
- I nie chcę, żeby to dalej tak wyglądało... Wiem, że to może być nie wygodne ale możemy zostać p-przyjaciółmi... -To słowo ledwo przeszło jej przez gardło. - Chyba, że wolisz odejść w cień...
- Chciałbym żeby wszystko wyglądało jak kiedyś, ale to już raczej nie możliwe... Dlatego zgadzam się... Ale czy mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę?
- Jaką? - On nic nie odpowiedział tylko ją pocałował. Jade zamknęła oczy. Gdy ich wargi się od siebie oderwały chłopak spojrzał na nią.
- Przepraszam. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za ten ostatni pocałunek? - Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Poczuła tylko słoną łzę, która spłynęła po jej wardze. Nie wytrzymała i wtuliła się w niego. Wstali tak z trzy minuty. - Będzie mi tego brakować.
- Mi również... - Powiedziała odsuwając się od niego. - Ja... Już będę szła... - Odwróciła się powoli i ruszyła po torbę. - * Co ty robisz debilko?! Tylko się nie... Cholera...!* - Zrobiła w tył zwrot i pocałowała go w policzek.
- Przypomniał mi się atak na Trost...
- Tym zaczęliśmy i tym skończymy... - Westchnęła głęboko i starała się nie rozpłakać. - Teraz już naprawdę będę szła, bo zaraz Dowódca zacznie mnie szukać.
- Dobrze. - Dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko i w końcu odeszła. Chłopak jeszcze przez chwile patrzył jak odchodzi, a gdy zniknęła za rogiem ruszył do siebie.
Erwin stał przy oknie gdy nagle drzwi się otworzyły. Do jego pokoju weszła Jade. Blondyn spojrzał na jej torbę.
- Zabrałaś cały pokój z meblami? - Zaśmiał się pod nosem, a ona spojrzała na bagaż.
- Meble sobie darowałam. - Upuściła torbę i usiadła na łóżku. Blondyn podszedł do niej.
- Hej, co się stało?
- Nic... Po po prostu... Spotkałam Jean'a i ... Eh... Nie ważne... - Odwróciła wzrok.
- Chcesz do niego wrócić? - Brunetka przez chwile zastygła. - Wiesz, że nie będę cie zatrzymywał.
- Wiem ale... Nie.. Już postanowiłam i nie zmienię zdania.
- Jeśli byś...
- Proszę nie... Nie mówmy o tym. - Smutna skuliła się i położyła głowę na jego udach. Dowódca pogłaskał (Dobór słów by Kel xDDD) ją po boku. Dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz. Zatrzęsła się, a on przestał. - Nie zatrzymuj się. Proszę... - Erwin się uśmiechnął i kontynuował. Jade ułożyła wygodnie głowę, zamknęła oczy i zasnęła.
Kilka dni później.
[...]
- Jade wiem, że to może być moja ostatnia wyprawa... Od dłuższego czasu już czuję, że zbliża się mój koniec. - Mówił ze spuszczoną głową Erwin.
- O czym ty mówisz?! Tak się nie skończy! Przecież jesteś dowódcą, ty nas prowadzisz przez to wszystko. Dzięki tobie nadal żyjemy...
- Tak ale moja chora wizja realizowania tego co kiedyś sobie obiecałem, ciągnie mnie w dół... Ale bez względu na to czy będę martwy czy nie. Zawsze będziesz w mych wspomnieniach, jako osoba która zmieniła moja życie... Gdy będę martwy ostatnie wspomnienie będzie z tobą.
- Przestań! Nie umrzesz nie pozwolę ci!
- To już nie zależy od nas...
- Ale obiecaj mi, że się nie poddasz na wstępie i że będziesz walczył do końca!
- Obiecuję... - Brunetka przysunęła się do niego i nagle w ich stronę zaczęły lecieć skały. Jedna wylądowała niedaleko nich. Była dość spora, a uderzenie z jakim spadła na ziemię było silne. Jade upadła pod jakimś drzewem i uderzyła głową w pień. Kawałek dalej leżał Smith. Było z nim dużo gorzej... Dziewczyna ledwo stała i z zawrotami głowy ruszyła do niego. Upadła tuż przed Dowódcą i wtedy zauważyła, że oberwał jakimiś odłamkami... Jego ciało było przebite małymi kamykami.
- Erwin! Erwin, nie! Nie odchodź nie możesz mnie tu zostawić... - On jeszcze żył... Dotknął dłonią jej policzka, a dziewczyna oplotła swoje ramiona wokół jego ręki. - Obiecałeś... - Mówiła drżącym głosem łykając słone łzy. Zaczął pluć krwią. - Nie możesz...
- Zawsze będę z tobą pamiętaj o tym... Nigdy o tobie nie zapomnę, nawet po drugiej stronie... A tam będę czekał na cie... - Nie zdołał dokończyć. Jego ciało stało się bezwładne... Nadszedł czas... W którym z człowieka, który chciał zmienić los ludzkości uleciały ostatnie skrawki życia... Jade nie wiedziała co ma robić... Chciała krzyczeć ale nie mogła, chciała się ruszyć ale jej ciało nie było do tego zdolne. Odwróciła głowę i zobaczyła kolejną skałę lecącą na nich.
- Długo nie będziesz na mnie czekał... - Pocałowała go po raz ostatni. Zamknęła oczy i...
Brunetka zaczęła machać wszystkimi kończynami i błyskawicznie się podniosła. Jej oddech był nie równy, a wyraz twarzy nie mówił nic po za tym, że to był jeden z najgorszych snów.
(Ziom Erwin paczał na nią jak na pojeba i sobie myślał ''-Boże co ona ćpie?... 0.o'' xDDD)
Dowódca położył jej dłoń na ramieniu, a ona wystraszona zeskoczyła na podłogę.
- Wszystko dobrze...?
- Nie rób tak więcej!
- Dobrze... Przep...
- NIEEEEE..! Masz mnie więcej nie zostawiać! - Wbiła z powrotem na łóżko i się w niego wtuliła. Blondyn patrzył na nią pytająco. Westchnęła. - Miałam zrąbany sen... Nie pytaj... Ale obiecaj mi jedno...
- Słucham?
- Że nigdy się nie poddasz i nawet gdy już będziesz czuł, że to koniec, będziesz walczył nadal... I mnie nie zostawisz.
- Dobrze, obiecuję... - Przytulił ją i położył swoją głowę na jej.
Około dziewiątej wygramolili się z łóżka i ubrali. Dowódca poszedł do swojego gabinetu, a Jade ruszyła na stołówkę. Szła zastanawiając się nad przesłaniem tego chorego snu. Czy ma się czego obawiać...? Czy tak będzie wyglądał jej koniec? Czy w ogóle dożyje go tego momentu? Czy dowie się kim tak naprawdę są tytani? Wyrwała się z zamyślenia gdy weszła do kuchni.
- Nie ma czym się przejmować... To tylko sen... - Upomniała się. Wzięła kubek z wodą, kromkę chleba i zaczęła iść w stronę stolika przy którym zawsze siedziała ze swoją paczką. O dziwo zobaczyła tam Kaprala który karmił Iris. Białowłosa stawiała opór ale z nim nie wygra. Podeszła bliżej. Przywitała się ze wszystkimi i usiadła koło Erena.
- Jade! - Krzyknął jej do ucha.
- Jaaa... Tylko nie drzyj mi się do ucha... Głowa mnie boli.
- Ja nie wnikam od czego cię tam ten łeb nawala ( ͡° ͜ʖ ͡°) Opowiadaj!
- Co mam opowiadać?
- Jak ci się mieszka z Dowódcą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Eren. - Warknął Reiner.
- No co?
- Eren ja nie wiem co ty sobie ubzdurałeś w tej małej łepetynie ale po twojej minie i głosie można wywnioskować, że nic normalnego.
- Dobra, dobra daruj sobie te przemowy. - Machnął ręką. - Dawaj konkrety. Śpisz z nim czy na podłodze? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Ty zboczeńcu! - Zepchnęła go z ławki i wszyscy wybuchnęli śmiechem, nawet Levi się uśmiechnął. - Lecz się!
- Ale jesteś. Mi nie powiesz?
- Zwłaszcza tobie!
- To chociaż powiedz czy jest lepszy niż Koń ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Daj mi spokój! - Przewróciła oczami i spojrzała na Iris. - Jak się czujesz?
- Już dużo lepiej. Mogę wracać do treningów.
- No jasne >.> Nie wrócisz puki odpowiednio nie wypoczniesz. - Warknął Kapral i podsadził białowłosej kanapkę pod nos. Jade się zaśmiała i sama zaczęła jeść.
- Idę się przewietrzyć. - Powiedziała po skończonym śniadaniu brunetka i wstała.
- E. Kubek sam się nie odniesie. I zmieć mi te okruchy ze stołu. Tylko nie na podłogę! - Rozkazał Levi.
- Tak jest Kapralu. - Zaśmiała się pod nosem, zasalutowała i wykonała polecenie. Gdy zniknęła z pola widzenia Iris spojrzała na jej ''opiekuna'' i powiedziała:
- Mam złe przeczucie... - Wstała i zaczęła iść tam gdzie poszła Jade
- A ty dokąd?
- Idę za nią.
- Niby w jakim celu? Po za tym muszę cię mieć na oku wracaj mi tu.
- Spokojnie nic mi nie będzie.
- Akurat. To samo słyszałem na wyprawie. - Ale ona go już nie słuchała i ruszyła do wyjścia. - Eh. Czy one wszystkie muszą być takie uparte? - Grupka Zwiadowców ze 104 Korpusu mu przytaknęła.
Jade usiadła na murku. Wpatrzona przed siebie myślała o tym co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że ktoś za nią stoi. W jednej chwili wszystkie wspomnienia się rozmyły, a ona leżała nosem w trawie. Nim się obróciła dostała dość silnego kopniaka w brzuch. Jęknęła, jednak szybko się pozbierała, przed następnym ciosem szybko się przeturlała i łapiąc napastnika za nogę przerzuciła go nad sobą i cisnęła w ziemię. Wstała.
- Mogłam się tego spodziewać... Czego jeszcze ode mnie chcesz? - Podeszła do napastnika, którym był nie kto inny jak Mandy. Blondynka spojrzała na nią spodełba, szybko się poderwała i rzuciła brunetce do gardła. Upadły na ziemię z hukiem.
- Nie wiedziałam, że taka z ciebie puszczalska.
- O co ci chodzi?!
- Minęły zaledwie dwa miesiące, a ty już śpisz z Erwinem. Ha! Tylko uważaj lepiej, bo jak teraz on ci zrobi bachora to znowu będziesz ryczeć! - Zaśmiała jej się w twarz i poczuła jak ktoś ją zszarpuje z Braun.
- Daj jej święty spokój! - Warknęła Iris i chciała przywalić mendzie ale ta była szybsza. Walnęła ją mocno w twarz i podcięła nogi, że białowłosa runęła na ziemię i uderzyła w coś głową.
- Iris! - Jade straciła nad sobą panowanie. Ruszyła prosto na blondynkę. Chciała wykonać chwyt Annie ale ta jakimś sposobem to przewidziała, odskoczyła w bok i wyprowadziła cios prosto w twarz swojej przeciwniczki. Jade upadła i przez chwile nie wiedziała co się dzieje. Kręciło jej się w głowie i słyszała tylko krzyki pozostałych członkiń Tria.
- Pojebało cie?! - Krzyczała Kate. - Co ty sobie wyobrażasz?!
- O co ci chodzi?!
- Pobiłaś je, a nic ci przecież nie zrobiły!
- Daj spokój. To tylko śmieci stojące na mojej drodze. A ja biorę przykład z mojego męża i robię porządki.
- Tylko, że to nie jest i nigdy nie będzie twój mąż! - Wtrącił się Mors. A Kate pobiegła po pomoc. Po drodze widziała Levi'a który leciał do dziewczyn.
- *Mam nadzieję, że chociaż on zrobi z nią porządek.* - Obejrzała się przez ramię. Widziała przerażoną minę Mandy ale nie współczuła jej. - Zasłużyłaś sobie. A ja nie chcę cię już znać. - Patrzyła przed siebie i leciała po kogoś. Iris zajmie się Levi, ale nie widziała w jakim stanie będzie Jade.
Kapral rzucił się na blondynkę. Złapał ją za kołnierz i i rzucił o murek. Uderzyła w niego głową z której zaczęła jej lecieć krew. On jednak na tym nie zaprzestał. Kopnął ją w twarz, a gdy upadła na bok zaczął kopać ją w brzuch.
- Jak śmiałaś zrobić jej jakąkolwiek krzywdę?! - Spojrzała mu w oczy, które zabijały wzrokiem. Jej natomiast wyrażały rozpacz i błagały by przestał. Ale mężczyzna był nie wzruszony. Zaczął wgniatać jej głowę w ziemię. Gdy uznał, że już chyba ma dość, pociągnął ją za koszule i przyłożył nóż do gardła.
- Mam nadzieję, że coś do ciebie szmato dotarło i już nigdy więcej jej nie tkniesz! - Ona przytaknęła, a z oczy zaczęły jej płynąć łzy. Puścił ją i podszedł do nieprzytomnej Iris, przy której siedział Mors. Kapral wziął białowłosą na ręce i zabrał do siebie. - Czemu ty zawsze się w coś pakujesz...? Naprawdę chcesz mnie tak szybko opuścić?
Do Jade podbiegł Reiner z Kate.
- Nic ci nie jest? Przepraszam, że jej nie powstrzymałam...
- Niee... Nic mi nie jest. I ten, nic się nie stało. Rozumiem, nie wiem skąd w niej obudził się taki talent walki wręcz.
- Możesz wstać? - Spytał blondyn, a ona pokiwała głową i wstała. - Czemu zawsze się w coś pakujesz? Ty i Iris.
- To już chyba talent wrodzony. Ale tym razem to nie ja zaczęłam. Bo siedziałam spokojnie i nikomu nie wadziłam.
- Eh... No cóż, kłopoty same do ciebie ciągną. Ale nie ważne... Chodź do Jea... Znaczy Erwina. Kurde siska już się pogubić idzie. Ciesz się, że Eren nie wygadał się przy tobie rano, bo chyba byś go zabiła na miejscu.
- Ale o czym?
- A nie zabijesz go?
- No nie mogę niestety.
- To dobrze. Widział cię ostatnio z twoim byłym. - Zaśmiał się pod nosem mówiąc ostatnie dwa słowa, a dziewczyna otworzyła usta i zamknęła oczy.
- To było takie... Eee...
- Wiem, mówił jak mówiłaś, że tym zaczęliście i tym skończycie. - Śmiał się blondyn, a ona go walnęła.
- Przestań się ze mnie śmiać kurde no! Chociaż ty bądź poważny!
- Żeby z tobą to było takie łatwe. - Brunetka przewróciła oczami i ruszyła do gabinetu Erwina.
Idąc po schodach na piętro na którym znajdował się gabinet Dowódcy, Reiner prawie się wywalił, bo cały czas miał beke z własnej siostry.
- Ja nie wiem co cie już śmieszy >.> Całą moją biografie sobie przewrócisz do góry nogami i znajdziesz tam coś nieistotnego i już się śmiejesz no kurde! Jak tu żyć -.-
- Spokojnie, na luzie, będzie okej XD
- Myślałam, że moja rodzina była bardziej poważna... Ale już widzę te podobieństwo między nami tylko jak ja jestem poważna to ty się śmiejesz i odwrotnie.
- Jak widać tak już musi być. Czasami taaaak... Tak już musi byyyć...
- Reiner nie śpiewaj lepiej bo brzmisz jakbyś się uchlał xDD Po za tym chyba nie chcesz, żeby Erwin cie usłyszał xD - Doszli do drzwi, dziewczyna weszła szybko i chciała je zamknąć ale Reiner wlazł za nią. Dowódca się odwrócił i spojrzał na nich.
- Co się znowu stało? - Spytał podchodząc do dziewczyny i przyglądając się jej twarzy.
- Nic... Po prostu...
- Znowu Mandy. - Dokończył jej brat.
- Chyba muszę z nią poważnie porozmawiać. - Westchnął Erwin.
- Kate i ta druga... Jak jej tam było... Nie ważne. Poszły jej przemówić do rozsądku.
- Mo... - Jade chciała powiedzieć jej przezwisko ale Reiner zatkał jej usta.
- Ale i tak muszę z nią porozmawiać. - Powiedział Dowódca i zaczął opatrywać jej rany na twarzy.
- Zostaw. Nic mi nie jest.
- Daj to chociaż przemyć, nie będziesz przecież latać zakrwawiona po kwaterze.
- Bo cie Le...- Reiner chrząknął. - Kapral zabije jak mu uwalisz podłogę albo cokolwiek. - Dziewczyna nie miała wyjścia. I tak by jej nie wypuścił ani jeden ani drugi.
- *Blondyni...* - Pomyślała i przewróciła oczami.
Po około dziesięciu minutach wyszli z gabinetu i ruszyli na poszukiwanie Mandy. Nie musieli długo szukać, bo byłe Trio stało na półpiętrze. Wzrok Jade od razu przykuła menda która stała ze spuszczoną głową. Zachowywała się jak zbity pies. To do niej nie podobne. Podeszli bliżej.
- Mandy. Wiesz, że musimy porozmawiać. O tym co robiłaś przez cały czas będąc w naszym Korpusie. - Zaczął mówić Smith.
- Wiem... - Dowódca wziął ją gdzieś na osobność i wszyscy tylko patrzyli jak rozmawiają w oddali.
- Jak myślicie, wywali ją? - Spytał Reiner.
- Byłby spokój... - Przez chwile jego siostrze zrobiło się żal Dare. Mimo tego co im zrobiła. Gdyby ją wyrzucił jej trzy letnia męczarnia w Korpusie Treningowym poszłaby na marne i cierpienie, które tam zawsze panowało. Nie było takie jak na wyprawach, czy gdy widzisz jak bliscy ci giną... W paszczach bestii... Ale jednak... - Może z nim porozmawiam, żeby jej nie wyrzucał... - Wszyscy osłupieli i spojrzeli na Braun.
- Dobrze się czujesz?! Przecież ona była dla ciebie i Iris koszmarem, a ty chcesz jej bronić?! - Wzburzył się blondyn.
- Ale spójrz na to z drugiej strony. To wszystko, ten cały czas zmarnowany na treningach i poniżaniu nas, który trwał trzy lata miałby pójść teraz na marne?
- Może masz rację ale co jeśli ona się nie zmieni i dalej będzie tak po was jechać?
- Ale ona już została sama. Po co miałaby...
- Żeby się mieć na kim wyżywać. Spójrz prawdzie w oczy. Tacy ludzie się już nie zmieniają. Człowiek który był potworem nadal nim zostanie. - Mówił to jak zawsze poważnie ale dziewczyna wyczuła w jego głosie jakieś poczucie winy. W jej głowie narodziło się jedno pytanie... Chciała je mu zadać ale powstrzymała się. Nie tu, nie teraz. Przy Erwinie, Kate, Mandy i Wandzie. - Więc lepiej dać niektórym rzeczom się toczyć i ich nie powstrzymywać. - Brunetka przeniosła wzrok z blondyna na Kate i Morsa.
- Twój brat ma racje... - Powiedziała Kate i położyła jej rękę na ramieniu. Jade spuściła głowę i zamknęła oczy. Po chwili dołączył do nich Erwin i Mandy. Wszyscy spojrzeli na nich pytająco, a Dowódca nic nie mówiąc dał im znak by ruszyli za nim.
Iris powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się. Znów była w pokoju Levi'a. Nie mogła się ruszyć wszystko ją bolało.
- Co się znowu stało...?
- Może ty mi powiesz?
- Ja?
- Tak ty. Poszłaś za Jade, a jak tam do was dotarłem to ty leżałaś nieprzytomna na ziemi, a Braun się dalej szarpała z tą debilką.
- Aa... Już pamiętam...
- Czy ty zawsze musisz mnie zostawiać? Tak bardzo mnie nie cierpisz, że chcesz ode mnie uciec w taki sposób?
- Nie.. Ja nie chce cię zostawiać.
- A to wszystko wygląda zupełne odwrotnie.
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj tylko mi obiecaj, że nie będziesz się już mieszać w każde możliwe bójki. Bo kiedyś jak się zdenerwuje to sam cie ukatrupię.
- Miotłą? - Zaśmiała się delikatnie.
- Ja ci dam! One są nietykalne. Nie służą do takich celów!
- Tylko do stania w gablotach?
- Właśnie. - Mężczyzna nachylił się nad białowłosą i chciał ją pocałować. Ich twarze były blisko siebie, a wargi niemal się stykały, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Kapral się zdenerwował. - Cholera jasna! Kto śmie nam przeszkadzać -.- - Podszedł do drzwi i je otworzył.
- Erwin nie masz kiedy przychodzić? - Warknął.
- Ja mam ale kto inny nie za bardzo ma czas. - Zza blondyna wyszła Mandy. Gdy Levi ją zobaczył od razu rozszerzyły mu się oczy. Podwinął rękawy i zaczął zmierzać do blondynki ale Erwin go zatrzymał. - Poczekaj.
- Na co?! Mam stać i patrzeć jak znów kogoś pobije?!
- Nie... Ja... Chciałam przeprosić za moje zachowanie... - Powiedziała przestraszona i speszona Dare. Podeszła niepewnie do Iris. - Przepraszam... Wiem... Zachowywałam się jak ostatnia szmata... Ale chce za to bardzo przeprosić i ten... Wybaczysz mi...? - Leiden zmierzyła ją wzrokiem.
- Nie wiem czy jestem w stanie. Niszczyłaś życie nie tylko mi ale i mojej przyjaciółce przez ponad pół roku. Na razie nie. Nie wiem czy kiedykolwiek ale na chwilę obecną nie ma nawet takiej opcji.
- Rozumiem... - Blondynka wycofała się do drzwi i ze spuszczoną głową powiedziała do Dowódcy: - To ja lepiej pójdę się już pakować...
- Tam gdzie jedziemy nie będą ci potrzebne. Chyba, że nie chcesz tu śmiecić to możesz je zabrać. - Powiedział nawet na nią nie patrząc. Dare wyszła powolnym krokiem i ruszyła do swojego pokoju.
- Co zamierzasz z nią zrobić? - Spytał Smith'a Levi.
- A jak myślisz?
- Nie wierze, że chcesz to zrobić...
- Ja też ale jeśli chcemy je chronić to nie widzę innego wyjścia. - Powiedział i wyszedł, a za nim Jade z Reinerem.
Około szesnastej Mandy przyszła pod stajnie, gdzie czekali na nią Smith, Braunowie i jej koń. Westchnęła i siadła na wierzchowca. Erwin nie czekał na nią i od razu ruszył, a za nim rodzeństwo. Blondynka jechała z tyłu. Wiedziała co ją czeka... Za murami bez konia... Sprzętu...
- Erwin... Naprawdę nie ma innego wyjścia...? - Spytała Jade, ale on jej nie odpowiedział. Jechał przed siebie z poważną miną, ale nie taką jak zawsze... Było w niej coś innego... W sumie co mu się dziwić... Wygnanie żołnierza nie jest łatwe... Pozostawienie go samego sobie, bez konia i sprzętu... Pewna śmierć.
Brunetka spojrzała na Reiner'a ale ten też jechał nie wzruszony.
Po około godzinie dojechali do bramy. Erwin rozkazał ją otworzyć. Mandy zsiadła z konia i zrobiła kilka kroków. Odwróciła się.
- Przepraszam... - W jej oczach można było dostrzec rozpacz i strach. Wiedziała co ją czeka.
- Mam nadzieję, że nie zginiesz od razu. - Powiedział Erwin i zawrócił konia. Blondynka wyszła za mur. Jade patrzyła przez chwile jak odchodzi, ale usłyszała za sobą głos jej brata i od razu ruszyła.
Mandy obejrzała się za siebie i widziała już tylko opadającą bramę. Nie było powrotu. I tak śmierć po nią przyjdzie, prędzej czy później. Szła przed siebie nie myśląc już o niczym. Nie cieszyła się zbyt długo pobytem za murami, bo pod murem ujrzała pięciometrowego tytana. Jego morda była straszna. Dziewczynę sparaliżowało. Stała i patrzyła jak kroczy do niej tym niezdarnym krokiem. Złapał ją i mocno ścisnął. Podniósł ją do paszczy, a ona zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć.
Jade dogoniła brata i Dowódcę. Zatrzymała się jednak i odwróciła gdy usłyszała krzyk. Po chwili wszystko ucichło. Czyli jednak jakaś bestia czaiła się pod murem... Erwin i Reiner też się odwrócili.
- Pośpieszmy się. - Odrzekł Smith i ruszyli galopem. Brunetka jechała pomiędzy blondynami i co chwila zerkała na Erwina. Miała mu za złe, że wysłał Dare na pewną śmierć. Nie wiedziała, że jest do tego zdolny... Że jak Levi może kogoś od tak wygnać za mury, bez najmniejszego wzruszenia. To nie w takim Dowódcy się zakochała... Tamten był inny, czuły...
Było około dwudziestej drugiej gdy dotarli do kwatery. Zsiedli z koni i zaprowadzili je do stajni. Jade szybko rozsiodłała swojego i energicznym krokiem wyszła ze stajni.
- *Ona jest zbyt wrażliwa na wszystko...* - Erwin z Reinerem równo wyszli ze stajni ale zaraz każdy ruszył w swoją stronę.
Braun wszedł do swojego pokoju, Usiadł na łóżku i przeczesał ręką włosy.
- A tobie co? - Spytał Bertholdt.
- Jade chyba się domyśla, że coś ukrywamy...
- Niby czemu?
- Bo wcześniej mówiłem jej, że niektórzy ludzie nigdy się nie zmieniają i wydawało mi się, że mówię normalnie ale ona chyba wyhaczyła coś w moim tonie, bo potem cały czas mnie obserwowała.
- Jak przez ciebie wpadniemy w kłopoty...
- Spokojnie. Przecież ona nie dopuści tej myśli do siebie. Jest za wrażliwa.
- Może ale umie też łączyć fakty. Nawet się nie obejrzysz, a już będzie wszystko rozumieć.
Gdy Erwin wszedł do pokoju, Jade siedziała tyłem do drzwi. Westchnął, zdjął kurtkę i usiadł koło niej, ale dziewczyna odwróciła głowę.
- Masz mi to za złe?
- Myślałam, że jesteś inny... A ty tak po prostu wysłałeś bezbronną osobę za mur. Nie miała nawet konia... Fakt, nienawidziłam jej ale nie chciałam by ginęła w taki sposób.
- Jade... To jak niszczyła życie ci i Iris to nie jej jedyne przewinienie... Ona była... Eh, nie ważnie. Kiedy indziej ci o tym opowiem.
- No dobrze... Ale wiesz co mnie zabolało? Że byłeś taki zimny... A ja zakochałam się w człowieku, który nigdy się nie poddaje i dąży co swoich celów, jest czuły jeśli chodzi o swoich ludzi i...
- Czasem każdy musi zachować twarz. - Pocałował ją, a brunetka uparła się o niego. - Ale dla ciebie nigdy się nie zmienię. - Objął ją, a ona oplotła swoimi rękami jego. Siedzieli tak przez dłuższą chwile aż dziewczyna się nie odwróciła do niego przodem, spojrzeli na siebie, a oczy brunetki zaiskrzyły. Zaczęła go całować coraz namiętniej, spychając na plecy. On jednak oderwał się od niej na chwilę.
- Co ty robisz...?
- A jak myślisz?
- Jade... Przestań... Nic dobrego z tego nie wyniknie.
- Nie martw się o to. - Powiedziała i kontynuowała.
(Emheremhem wiadomo z czego jestem znana więc nie trzeba być filozofem by sie domyślić co się potem działo ( ͡° ͜ʖ ͡°) xDDDDD Kuźwa Jade xDDD Nawet Dowódca jej nie ucieknie ( ͡° ͜ʖ ͡°) xDD Przepraszam ale cały dzień miałam downa i jakoś musiałam go wyładować xDDD)
~ Zdowniony Kolesław ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Po 1. Bywaj Menda xD Po 2. Ta końcówka XD.. Rly? XD I to zdjęcie.. omg xD Jutro będę pisać kolejny rozdział B) Mam wenę B)
OdpowiedzUsuńMnie nigdy nie ogarniesz xDDD Zwłaszcza jak się naćpam makaronami i czekoladom :)) XDD
UsuńCzekoladą**** down o dalej o sb znać xDD
UsuńTo już wiem czm nie wykorzystacie mojego pomysłu xD Ale może jeszcze 1 os taka bd to może xD. Fajne, fajne nie powiem, ale końcówka...Ekhem xD Myślałam, że Gill robi bardziej ''zwariowane'' końcówki, a tu proszę Kel włożyła swoje 5 gr. xDD Boże te akcje z Levi'm i Iris to dążą to tego aby się zaręczyli. Hshshshs xDDD
OdpowiedzUsuńA widzisz ze mną nigdy nic nie wiadomo xDD
UsuńMam pomysła xDD Zróbcie znowu jakiś moment z niespodzianką nwm np.: jakiś wiersz żeby oni powiedzieli czy coś xD Nie ważne już kto do kogo, ale żeby to było xD Aleksy i jego pomysły B) (są beznadziejne xD muszę wenę mieć wtedy wam pomoge troszku xD)Albo coś żęby któraś się popłakała ze wzruszenia albo żeby Levi się popłakał ze wzruszenia xDDDDD (Co ja pisze ;p)
OdpowiedzUsuńLevi i płacz :o Niecodzienne zjawisko xD
UsuńNo i dlatego mam taki pomysł xDDD
Usuń"penetrującym podłogę" stosunek z podłogą zaliczony XD ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zaskoczyłyście mnie w związku z mendą. Aż se pobrałam to zdj z Levi'em w tej czarnej koszuli, bo jest takie (osioł - 2 częśc Shreka XD ) SEXY ( ͡° ͜ʖ ͡°) Teraz będą SEXY zdjęcia Levi'a (Gillu z nosa szykuj się ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
OdpowiedzUsuńhttps://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/52/00/3c/52003cfe40a14d3b69236264fb1f5272.jpg
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/09/06/7b/09067bd7255447245767a2d3c0c3e51c.jpg
http://img.zszywka.pl/0/0262/3485/levi-snk.jpg
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/36/1d/43/361d43da955b90527518693f927cce83.jpg
Coś dla Kelesława:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/25/b0/5f/25b05f5a5051a57411bdca8dd1e2cd57.jpg
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/d8/03/79/d8037967ffe703ada97109854781f88c.jpg
http://orig11.deviantart.net/e509/f/2014/102/a/6/erwin_smith_snk_by_8ozaki8-d7e3z1o.png
Coś dla was obu:
http://images6.fanpop.com/image/photos/36100000/Levi-Rivaille-Shingeki-no-Kyojin-image-levi-rivaille-shingeki-no-kyojin-36195430-500-500.jpg
Coś dla mnie:
http://orig06.deviantart.net/ddb3/f/2015/073/e/6/levi_x_yato__crossover_fic__sweet_silent_peaceful_by_liliyan109-d8lo6u9.jpg
Dziękujemy Bello! Ależ nie ma za co xp Czytałam ten rozdział 40 minut XD
Mam te wszystkie zdjęcia Levia XD Ja mam chyba wszystkie XD
UsuńJa tż mam te Erfiny B)) Ale zabiłaś mnie tym przedostatnim xDDDDDD
UsuńDobrze wiedzieć xD
UsuńJak to pisałam to nie wiedziałam co mam nnapisać. *myśli co by dalej napisać*
OdpowiedzUsuńPewnie u wszystkich tak jjest, jestem zaskoczona co zrobiłaś z Mandy Kolesławie xD Ale końcówka to dobra jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeszcze te dwa ostatnie zdania
Wybaczcie za błędyale mmój tel już nie nadąża co ja piszę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńHaha Mandy xD Miała zginąć na wyprawie ale dałyśmy jej jeszcze kilka dni życia by zrealizować plan Belli i wydaje mi sie że tak było efektowniej i nie miałabym co napisać zw tym rozdziale bo trochę się na mnie w domu non-stop drą i nie mg weny złapać >.> Ale jak już dostałam downa to i zaczęłam pisać dziwnie rzeczy xDD
UsuńA błędami się nie przejmuj ja sama na tel rb ich od groma i pisząc rozdziały też i jak się skapne że coś mi nie gra to poprawiam wczoraj do 00:40 na tel siedziałam i poprawiałam xDD
Nie no >.< To jest zbyt zajebiste xD Kel, masz dawna? Mi po waszych rozdziałach śnią się jakieś pojebane rzeczy XD
OdpowiedzUsuńMam downa już takiego nie wyleczalnego xD Mnie już nawet do psychiatryka nie przyjmą xDD Żebyś ty wiedziała co mi się non-stop śni xDDDDD Najwyraźniej Cię zaraziłam xDD
UsuńJeszcze musisz mnie zarazić :D Ja chcem takie sny :c
UsuńHaha oke xDD Powiem tak: ja dużo o snk myślę, czasem przed snem czytam albo oglądam i ćpam czekolade albo suchy makaron z paczki xD po sczkitszach mam odpadły xD ale czasem bez niczego mam takie sny więc nwm od czego to zależy musze bardziej to zgłębić xP
UsuńBędę pisała kilka komów bo nie potrafię w jednym komie napisać wszystkie swoje myśli ;_;
OdpowiedzUsuńNajpierw Jade z Jeanem, a teraz Jade z Erwinem? CzyJade zzwariowała?! Ej może zrobicie tak, że Jade będzie w ciąży z dowódcą 😏 I tym razem może urodzi hah xD
Trochę mu szkoda Mandy... Mogli chociaż dać jej sprzęt xD Ale to wasza historia, więc się nie wtrącać :x
Ej dziewczyny pomóżcie mi! Bo mam bloga związane z SSO, ale to opowiadanie jest, a wy macie ekstra pomysły, więc... Może dacie mi jakieśppomysły na początek historii? Tytuł opowiadania nosi (tamdramtamdram xD) Ostatnia Czarodziejka (taa ciekawy tytuł hah xD)
Dobra, możecie dać pomysły na początek historii?
W razie czego podam linka: ostatniaczarodziejka.blogspot.com
Mam nadzieję, że dobry link podałam, a jak nie to na moim koncie Google możecie zobaczyć xD
Dawajcie pomysły B) Bella, Gilek, Kolesław i wszyscy B) Jeśli chcecie prywatnie dać to tutaj moja poczta xD isa123@op.pl
Czekam na wasze pomysły B)
P.S Gilku! Czy Kiba zmartwychwstanie? Prooooszę niech on żyje :c
P.S (2x) Jakie imię dla karego ogiera? :3
Mi*
UsuńWtrącam *
Mój tel [*] całkowicie zmienia sens zdania...
Jade ma downa wrodzonego jak ja xDDD Tylko ja nie jestem taka dzika xDD Nawet chłopaka nie mam do w mojej szkole sami debile i ja jestem zbyt nie śmiałą jeśli o to chodzi xD Ale powiem, że ciekawie by było jakby urodziła dziecko Dowódcy xDDDD Ale chyba to był ich pierwszy i ostatni raz ale nwm bo ze mną nic nie wiadomo jak się naćpam xDD
UsuńPS: Obszerwujem tw bloga i bd intensywnie myśleć co ci tam doradzić xD Tylko lepiej się strzeż xD
Hah, będę uważała xD Dziękuję, że zaobserwowałaś :D Czekam na twoje chore pomysły xD
Usuń