wtorek, 20 września 2016

Rozdział XXXI Nowy pupil

Jade chodziła pod gabinetem Erwina w tą i z powrotem. Denerwowała się sama nie widząc czemu. W końcu po dłuższej chwili nie wytrzymała i weszła do środka. Dowódca nawet nie zwrócił na nią uwagi. Przegryzła wargę. Ustała za nim, oparła o jego plecy i przełożyła ręce tak, że między nimi była jego szyja. Położyła głowę na jego ramieniu. Blondyn nie wytrącony z tematu, dotknął tylko jej dłoni i kontynuował rozmowę z Lisą. Brunetka poczuła się olana. Usiadła mu na kolanach i oparła się o niego. Dalej żadnej reakcji. Siostra Iris nie wiedziała jak ma się zachować więc udawała, że skupia się na rozmowie z Dowódcą ale bardziej jej wzrok przyciągała Jade, która z każdą chwilą zachowywała się coraz dziwniej. Oplotła się jego ramionami  i ciągnąc jego ręce w dół schowała swoje dłonie w jego. (Kurwa co ja rb?! xDD Wat sama nwm co pisze xDDD).
- Iris cię wdrąży w resztę, a mi zostaje tylko znaleźć ci jakiś pokój. - Powiedział Erwin, usiłując wyrwać się brunetce bez gwałtownych ruchów.
- Ale ona może przecież wziąć pokój mój i Iris. Teraz stoi pusty, bo Iris chwilowo mieszka u Levi'a, a ja u ciebie więc... - Dowódca już nie wytrzymał. Wyrwał jedną rękę i zatkał jej usta.
- No dobrze. To twoja siostra cie tam zaprowadzi i to chyba wszystko na razie. A my... - Szepnął do Jade dość poważny. - Musimy porozmawiać. - Dziewczyna zrobiła słodkie oczka, a on tylko westchnął. - Co ja z tobą mam... - Zdjął dłoń z jej twarzy, a ona od razu go pocałowała. Nawet nie zauważyli kiedy Lisa się ewakuowała. Blondyn wstał zrzucając przy tym Jade na podłogę. Podszedł do okna i nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem.
- Możesz mi wyjaśnić co to było? - Spytał.
- Noo... Nic. - Opowiedziała masując bolące plecy.
- Jak to nic?! Nawet nie dałaś mi spokojnie jej wszystkiego wyjaśnić.
- Bo się martwiłam.
- O co?
- No bo ona kiedyś chciała zabić Iris i się bałam, że coś ci zrobi. Musiałam ją mieć na oku.
- Ta... I myślałaś, że zachowując się jak nie powiem kto wszystko załatwisz?
- No nie tak to miało być... Ale to była za duża presja.
- Jaka presja?! Co ty gadasz?
- No dobra. Nie krzycz na mnie! Po za tym to ja tu jestem obrażona i mimo to próbowałam cie chronić. - Blondyn wybuchł śmiechem.
- Słucham? Ty mnie? Dobre, dobre.  Po za tym, dalej się gniewasz o tą Dare?
- Wysłałeś ją bezbronną na śmierć.
- Już ci mówiłem, że to dłuższa sprawa i nie będę ci tego wszystkiego teraz opowiadał.
- A kiedy?
- Nie wiem. Nigdy.
- No dzięki. - Powiedziała oburzona, wstała i ruszyła do wyjścia. (Foch forever alone o gówno xDD)
- Jade... - Chciał ją zatrzymać ale ta zatrzasnęła za sobą drzwi. Zamknął oczy i westchnął.

Jade szybkim krokiem ruszyła do pokoju. Gdy odeszła dość daleko z kąta wyłoniła się Lisa i ruszyła szukać swojej siostry. Deszcz już prawie przestał padać.
- *-Pewnie ten pedant kazał jej iść do stajni.* - Pomyślała i ruszyła do celu. Gdy już doszła do drzwi wyjściowych zarzuciła kaptur na głowę i zaczęła biec. Kropiło ale nie chciała być mokra. Zanim dobiegła do stajni słyszała rżenie koni, a w środku czekała ją mała niespodzianka. Szła między boksami rozglądając się. Nagle ktoś rzucił na nią siano. Spojrzała w bok i zobaczyła Iris która śmiała się opierając na widłach.
- To, że ten twój pedancik kazał ci sprzątać to nie znaczy, że musisz mnie obrzucać tymi eh... - Zaczęła z siebie strzepywać słomę.
- Ja ci dam pedancika! Może czasem przegina ale taki już jest. Po za tym jak już tu się zjawiłaś to możesz mi pomóc.
- Chyba śnisz, że będę się babrać w tym końskim łajnie. - Zaśmiała się. - Po za tym to twoje zajęcie, nie moje.
- I tak pewnie będziesz musiała się nauczyć sprzątać. Do kogo cię Erwin przydzielił?
- Do Hanji.
- Ooo! To się dobrze składa! Dogadacie się. Jeszcze tylko musisz dołączyć do grupki Jade i Erena. Czyli jakichś chorych dekli od kawałów i ciągłej beki.
- Pewnie mnie tam przyjmą od razu! - Powiedziała sarkastycznie. - A propos tej twojej przyjaciółki. Jak ona się na mnie dziwnie patrzyła! Jezu... Wbiła do gabinetu i zaczęła coś cudować z tym twoim Dowódcą. On starał się nie zwracać na nią uwagi i nieźle ją ignorował ale ona coraz gorsze rzeczy odwalała! 0.o Z kim ty się zadajesz?!
- Jezu Jade xDDD Bo wiesz... Ona jest z nim i go pilnuje jak oka w głowie. Wcześniej z Jean'em była nie rozłączna i nawet z Erenem chcieliśmy im zrobić ślub ale nie wyszło i teraz jest z Erwinem. Czemu mnie tam nie było xDDD
- Ja bym na twoim miejscu się cieszyła...
- Ale ja jeszcze nie widziałam jej takiej ten emm... Nawet nie wiem jak to nazwać xDD Boże ja mam chore znajomości.
- Potwierdzam.
- Ale ty się tam nadajesz.
- CO?! No chyba cie coś boli...
- Jak ich poznasz bliżej to sama się przekonasz. A teraz pomóż mi! - I wciągnęła ją do boksu.

Gdy skończyły Iris miała pokazać siostrze pokój, który dostała. Białowłosa nie chciała tam wchodzić. Za dużo wspomnień związanych z Kibą... Ale cóż. Trzeba się kiedyś przełamać. Chciały już opuścić stajnie gdy wpadły na Erwina.
- O... Wybierasz się gdzieś? - Spytała Leiden.
- Ta.. Musze coś załatwić. Masz może różową wstążkę?
- Co mam?! RÓŻOWĄ wstążkę?! Na głowę upadłeś?
- Nie.
- Po co ci to?
- Bo potrzebne.
- Dla tej świr... emnemnem... Jade? - Dołączyła się Lisa.
- Nie rozpieszczaj jej tak, bo się przyzwyczai i całkiem ci na głowę wejdzie xD - Zaśmiała się Iris.
- Czyli nie masz? - Spytał wymijająco.
- No nie xD
- To było tak od razu. - Minął je i poszedł do swojego konia.
- Ja pitole co on wymyśla xDD
- Nie wiem ale to na pewno nie będzie nic normalnego skoro ma być różowe. Ona w ogóle lubi taki kolor?
- Nie wiem, chyba nie koniecznie xDD
- Nie powiesz mu, żeby wziął inny?
- Po co? Fan będzie xDD
- Może sama dołączysz do tego nienormalnego kółka.
- Ja nie jestem od kawałów po za tym jestem tam nie będąc.
- E... Uznajmy, że rozumiem.
- Ta też. - I znów prychnęła śmiechem. Za nimi pojawił się Smith na koniu. - Ej Erwin xDD Jak chcesz wstążki to może weź inny kolor bo nie jestem pewna czy ona trawi różowy. Pasowałby do niej ale ja tam nie wiem xDD - On tylko spojrzał na nią z góry i odjechał.
- Mam szczera pytanie...
- Jakie?
- Co ona w nim widzi? - Zaśmiała się Lisa.
- Mnie się pytasz? Już jakbym była nią i miała wybierać między Koniem a nim to... Chyba bym wolała Erwina, bo qnia nie trawie xDD Ale swoją drogą szkoda, że Reiner to jej brat, bo chyba najlepiej by do niej pasował ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Jezu... Ona ma harem czy co?
- Można tak powiedzieć xP A ja mam tylko swojego Levi'a i go nie oddam. W sumie to chyba nie mam komu, bo ostatnio problem postanowił zostać zeżarty B)
- Czy ty na pewno nic nie brałaś?
- Nie wiem właśnie... Nie pamiętam ale chyba nie. - I poszły w końcu do pokoju.

Było około osiemnastej gdy Erwin wrócił do korpusu. Odprowadził konia i z jakimś pudełkiem w ręku ruszył do pokoju. Po cichu otworzył drzwi i zobaczył śpiącą Jade. Musiało jej być zimno, bo była zwinięta w kłębek. Postawił pudełko na stole. Podszedł do niej, przykrył i pocałował w czoło.  Gdy zrobił kilka kroków w stronę okna obudziła się. Spojrzała na niego przecierając oczy.
- Gdzie byłeś? - Spytała ziewając.
- Musiałem coś załatwić. - Delikatnie podniósł pudełko, wrócił do brunetki i uchylił wieczko.
- To dla mnie...?
- Tak. Żebyś się nie czuła samotna gdy ja zajmuję się papierami i innymi rzeczami. - Uśmiechnął się, a ona zajrzała do środka. Jej oczy się rozszerzyły gdy w środku ujrzała malutką puchatą kuleczkę. Zanurkowała w pudełku i wyjęła z niego małego rudawego króliczka z czerwoną kokardką.
- Jezu! Jest śliczny dziękuje! - Posadziła zwierzątko na łóżku i rzuciła się Dowódcy na szyję. Mocno go ścisnęła, a on odwzajemnił uścisk. Pocałowała go i wróciła do uszatka. - Jak go nazwać?
- Skąd wiesz, że to on?

- Nie wiem, strzelam xD Będziesz... em... Tuptuś! (Jak mój prawdziwy xDD)
- Tuptuś?
- No, a jak go inaczej nazwać?
- Nie wiem, nigdy królika nie miałem, więc nie mam wprawy w nadawaniu imion.
- Mi Iris kiedyś powiedziała, że mam talent do wymyślania beznadziejnych imion xd
- Może lepiej jej zapytaj. Niech ci coś doradzi.
- E tam! Będzie Tuptuś i już. Podoba ci się prawda malutki skarbeczku? ^-^ - Podniosła króliczka na wysokość twarzy i dotknęła swoim nosem jego. - Będziesz dziś ze mną spał :D
- Ej, ej. Chwileczkę. - Brunetka spojrzała na blondyna. - A co ze mną?
- To on będzie spał na środku, jako... Syn! xD - Dowódca położył dłoń na czole. - No co? Żeby nie spadł.
- Chyba Iris miała racje... Jestem dla ciebie za dobry... Ale z tym synem... Zaczynam się poważnie bać o ciebie. - Powiedział udając zrezygnowanego.
- Oj do dobra, to ja będę w środku. Albo wiem! - Podała małego uszatka Erwinowi. Przystawiła jakieś krzesło po swojej stronie i położyła na nim poduszkę. - No, teraz może być?
- Może. - Podał jej zwierzaka, a ona go ułożyła na poduszce. Położyła się na plecach, a głowę na kolanach blondyna.
- Dalej gniewasz się za tą Mandy? - Spytał mężczyzna bawiąc się jej włosami.
- Może maciupke. - Powiedziała pieszczotliwie i spojrzała na niego błagalnie. - Ale wiesz jak mogę zapomnieć...? - Uśmiechnęła się podejrzanie.
- Nie, Jade, nie... Nie ma nawet takiej opcji. Ja nie jestem Jean i nie chce, żeby doszło do takiej sytuacji jak ostatnio.
- Eh... Masz racje... Przepraszam... - Powiedziała smutno. - Jestem jakaś niewyżyta, ale mam nadzieję, że nie zrażam tym do siebie.
- Wręcz przeciwnie. Dzięki tobie się tu coś dzieje. Inaczej wszyscy by poumierali z nudów, jeśli mielibyśmy tak dalej funkcjonować.
- Miło słyszeć, że się do czegoś przydałam xd  Erwin...
- Tak?
- Zimno mi... Przytulisz mnie? - Spytała słodkim głosikiem. On tylko westchnął, posadził ją sobie na kolanach i przytulił.


Następnego dnia Erwin na pół śpiący słyszał śmiech Jade. Wymacał łóżko w poszukiwaniu dziewczyny ale jej nie było. Otworzył oczy, usiadł i zobaczył, że brunetka lata za królikiem po całym pokoju. Zerknął na zegarek. Była dopiero szósta trzydzieści.
- Jade, co ty robisz?
- O wstałeś. Nic takiego, latam za Tuptuniem, bo nie chce się dać uczesać.
- Będziesz go czesać?
- No musi jakoś wyglądać. - Nagle usłyszała skrobanie do drzwi. Podeszła do nich, otworzyła je i do środka wparowała Kora. Od razu rzuciła się w kierunku przerażonego królika. Jade skoczyła na nią.
- Kora! Kurde zostaw go! Nie jesteś w lesie! - Chciała ją odciągnąć ale instynkt był za silny i nie dawała rady psu. Dowódca wstał, podniósł Tuptusia (xDD) i podał go brunetce, która od razu wyleciała z pokoju usiłując uciec Korze. Zamknął za nimi drzwi, przetarł twarz i położył się.
- Po co ja jej go dałem... Jak tak ma teraz codziennie wyglądać moja pobudka to podziękuje...

Jade biegła przed siebie, by jak najszybciej uciec przed psem. Nagle usłyszała za sobą jakieś dzikie odgłosy odwróciła się i zobaczyła lecąca koło psa Sashę, której leciała ślina i krzyczała ciągle ''Mięsko!''. Jade wrzasnęła przerażona i wybiegła na dwór.
- Jade! Daj mi je! Usmażymy i będzie idealne na kolacje!
- Chyba cie Bóg opuścił! Nie oddam ci mojego syna! - Przyśpieszyła Braun.
Uciekała tak z dobre czterdzieści minut aż w końcu poleciała na stołówkę. Już od progu wołała o pomoc. Wszyscy się  odwrócili, a Jade szybciej niż Odmieniec doleciała do stolika i wskoczyła Reinerowi na kolana. Skuliła się i starała się chronić przerażonego królika. Zaraz za nią wleciała Sasha i Kora.
- O co chodzi?! - Wściekła się Mikasa.
- Ten świr chce mi zeżreć syna!
- CO?! - Krzyknęła cała stołówka.
- DAWAJ TO MIĘCHO!
- NIE!
- Ej spokój! - Wrzasnęła Iris, która dopiero przyszła z Lisą. Zawołała do siebie psa, który posłusznie przyszedł i położył się pani u nóg. Sean odciągnął Sashe, a Jade się trochę rozluźniła i przestała ściskać zwierzaka. - Czy teraz z łaski swojej ktoś mi powie co tu się odjebuje?
- No bo... - Zaczęła Jade. - Dostałam wczoraj od Erwina tego piknego kjóqqqliga ^-^ Nazywa się Tuptuś i dziś rano Kora mi wbiła na pokój i usiłowała go zeżreć to zaczęłam uciekać  i potem dołączył się ten kurde kanibal drąc się, że mojego syna przerobi na kolacje ;-;
- Pokaż mi tego zająca.
- Ale trzymasz psa?
- Nie tknie go. - Przewróciła oczami białowłosa. Jade podeszła do niej i podała królika. - Jezu on ma kokardę xDDDDDDD
- Mrał, czerwoną ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Dodała Lisa.
- Jezu Erwin xDD Dobra zawsze lepiej niż różowa xDD
- Nie ściągałam mu bo ładnie wygląda. - Skrzyżowała ręce brunetka.
- A jak w ogóle się nazywa?
- Tuptuś.
- Jak?! xDDDDDDDDDDDDDDDDD - Oddała zwierzaka i upadła na podłogę. - Jak widać talent do beznadziejnych imion ci został xDDDDDDD
- Dzięki >.> - Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli na spokojnie śniadanie. Braun siedziała przy bracie przyglądając się  Braus, która ciągle śliniła się na myśl o tym co mogłaby ugotować z Tuptusia. Iris wszystkim przedstawiła Lisę, która od razu wczuła się w klimaty i doskonale się  z każdym dogadywała. Po śniadaniu każdy ruszył za nią, tylko Reiner i Bertholdt jak zawsze trzymali się z boku. Tym razem Jade postanowiła dotrzymać im towarzystwa. Nie przepadała za Lisą. Wydawała się fajna i podobna do niej ale wciąż pamiętała, że kiedyś chciała zabić Iris i ją w pewnym sensie też...
- Nie idziesz za nimi? - Spytał blondyn.
- Nie. Oni są teraz zajęci kim innym po co ja tam. Ale mogę posiedzieć z wami nie?
- Pewnie. - Bertholdt chciał zaprotestować ale Reiner spiorunował go wzrokiem.

Przez kolejne dni Braun czuła, że się oddala od każdego. Nie dość, że Iris to nawet Eren zaczęli z nią tylko przelotnie gadać. Jedynie z kim mogła porozmawiać to Reiner i Erwin, był jeszcze Jean ale... To by dziwnie wyglądało jakby z nim normalnie znów rozmawiała i się śmiała...Chociaż już nie było Mandy, a wszyscy mieli ją gdzieś, więc co za różnica?
Brunetka chodziła po dworze z Tuptusiem. Gdy nagle zauważyła swoją przyjaciółkę z siostrą i psem. Podeszła do nich i się przywitała.
- Hej... Co robicie?
- O Jade! Hej. Idziemy do lasu z Korą.
- To widzę... A ten, mogę iść z wami?
- Em... Nie wiem, bo będziemy jako pumy i ten... Nie wiem czy byś nadążyła.
- Dzięki... Ale zawsze mogę wziąć konia.
- No tak ale...
- Ekhem, sorry, że wam przerywam, ale moja siostra daje ci wyraźny przekaz. - Wtrąciła się  Lisa.
- Lisa... Przestań. - Warknęła białowłosa. - Chodzi o to, że chcemy pobyć trochę same i nadbudować to co się między nami popsuło. Ale kiedy indziej możemy coś porobić razem.
- Tia... Jasne... Jak znajdziesz czas jeszcze dla kogoś takiego jak ja. - Prychnęła i odeszła.
- Jade...
- Zostaw ją i chodź.

Dziewczyna siadła w oddali na trawie i patrzyła jak odchodzą. Lisa się śmiała, a Iris uśmiechała. Tia... Westchnęła i patrzyła bez wyrazu na Tuptusia, który kicał przy niej. Położyła się na trawie i zaczęła zastanawiać gdzie popełniła błąd. Leżała tak dłuższą chwile, puki ktoś do niej się  nie podkradł i nie wystraszył. Dziewczyna się przeturlała, a osoba upadła na nią, zamknęła oczy ale ich twarze się nie dotknęły. Otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą nikogo innego jak Jean'a.
- Porąbało cię! Chcesz żebym zawału dostała?!

- Wybacz. - Uśmiechnął się.
- Eh... Zawsze tak robiłeś ale teraz już nie jesteśmy razem...
- Wiem, ale wciąż nie mogę się przyzwyczaić.
- Wiem coś o tym...
- Czemu siedzisz tu sama?
- Nie jestem sama. Mam Tuptusia i teraz jesteś ty.
- A to ten mały szczęściarz, który dzięki tobie nie trafił jeszcze do garnka Sashy. - Wyciągnął rękę do królika, który przykicał do niego i zaczął domagać się pieszczot. - Więc czemu byłaś sama?
- Bo... Sama nie wiem... Odkąd pojawiła się Lisa nie mogę się  do nikogo jakoś doczepić... Czuje się nieswojo i najczęściej odchodzę... Nie mówiąc już o tym, że ona zajęła moje miejsce...
- W tym korpusie i tak nikt cie nie pobije. Zawsze dzięki tobie, Iris i Erenowi była największa beka. - Dziewczyna się uśmiechnęła, a chłopak stracił równowagę, bo opierał się na jednej ręce i upadł na nią. Królik go uszczypnął. - Ał młody za co?
- Bo jest przyzwyczajony, że jestem blisko Erwina. - Zaśmiała się. - Wiem, że jestem wygodna ale te czasu minęły i czy nie chciałbyś ze mnie zejść?
- Mam inny pomysł. - Na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech i przeturlał się tak, że teraz to ona leżała na nim. Chłopak ją objął i nie chciał puścić. - Brakuje mi tej bliskości.
- Jean... Puść proszę. Jestem przecież z kim innym. Nie chce, żeby nas zobaczył..

- Wróć do mnie... - Puścił ją. Szybko z niego zeszła i usiadła speszona kawałek dalej.
- Nie mogę... Po za tym...
- Wiem, że ci pozwoliłem odejść ale... - Westchnął.
- Niech tak zostanie...
- Jak ci się z nim w ogóle układa?
- Dobrze. Ma dużo pracy ale tak to jest ciągle ze mną. Może czasem zachowuje się jakby nic nie było ale trzeba go zrozumieć. Dziwnie się musi czuć. Dowódca i taka gówniara... Jak to w oczach innych musi wyglądać?
- No tak...
- Zmieńmy temat. - Nagle dostała od kogoś w głowę. - Aj! Za co? - Odwróciła się i zobaczyła Levi'a.
- A jak myślisz? Po pierwsze: Ten gówniak mi zaśmieca trawnik sierścią. - Wskazał na królika. - Po drugie: Co ty robisz z nim, będąc z tym zgredem?
- E... No nic... Po prostu jakoś tam wyszło, że siedzieliśmy sami i...
- Tak, tak, jasne. Wszystko widziałem. - Powiedział tym swoim znudzonym tonem.
- Ale możemy przysiądź, że choćbym chciał, to niczego nie było. - Odezwał się Jean.
- A ty! - Kapral wskazał na niego. - Musisz znowu dostać po mordzie.
- Kapralu proszę dać mu już spokój... Przecież on wtedy nie panował nad sobą...
- To tym bardziej powinien dostać. Może się nauczy.
- No nieee... - Protestowała Jade.
- Dobra nie ważne widziałaś gdzieś Leiden?
- Pana dziewczyna poszła wraz z siostrą i psem do lasu. Aj! - Krzyknęła bo znowu dostała. Jean chciał coś  zrobić ale go zatrzymała. - Ale spokojnie, ona panu nie ucieknie, jak to mi powiedziała ''chcą nadbudować stosunki''. Więc nie ma o co się martwić.
- Tak, tak. A ciebie olewa.
- Ale ja to ja, a ty-pan! - Poprawiła się.
- Następna. Nie mów mi pan, bo się czuje stary jak do Erwina mówisz na ty, a do mnie pan.
- Niech będzie. Ale pod jednym warunkiem. - Zaraz pożałowała tych słów, bo spiorunował ją wzrokiem.
- No?
- Przestanie p-sz mi bić Jea... Kogokolwiek.
- Przecież jeszcze mu nie przywaliłem.
- Właśnie! Jeszcze ale wcześniej tak.
- Dobra, dobra. A nie mówiła o której wrócą?
- Nie.
- To dobrze. Pomożecie mi sprzątać.
- CO?! - Krzyknęli oboje.
- Nie ma tak dobrze. Nudzicie się więc ja wam mogę urozmaicić dzień i to bardzo szybko.
- Ale...
- Bez marudzenia. Tylko, Braun. Odnieś tego sierściucha albo do pokoju albo do gabinetu twojego nowego fa...
- EJ! - Nie dała mu dokończyć.
- Czego się drzesz? Dobra odnieś mu to. On ci przytargał to niech ma po nim sierść, nie obchodzi mnie co ma za burdel. U siebie może, ale na obszarze po za tymi dwoma pomieszczeniami ma być nieskazitelnie czysto.
- Dobra... Już go odnoszę. - Sięgnęła po Tuptusia, który kicał w okół Jean'a. Chłopak go podniósł, podał brunetce i pomógł jej wstać. - Dzięki...
- Pójdę z tobą.
- Nigdzie nie idziesz. Już zaczniesz sprzątać, jeszcze po drodze coś odwalisz.
- Levi, no... - Usiłowała uratować go przed dłuższym sprzątaniem dziewczyna. - Raz się na coś zgódź... - Ale on tylko odwrócił się tyłem i zaczął iść  do kwatery. Jade pociągnęła Jean'a za sobą. Gdy znaleźli się odpowiednio daleko Kaprala zaczęli się śmiać. - Mam nadzieję, że przeze mnie nie dostaniesz xd
- Mnie już nic nie zaboli. Mam tylko jedną ranę, która się leczy gdy jestem z tobą.
- Przestań... - Chciała coś powiedzieć ale za rogiem zobaczyła czyjś cień. Od razu wiedziała do kogo należał. - Erwin my ten... Szliśmy ci dać pod opiekę małego, bo Levi karze nam sprzątać. - Podała mu zwierzaka.
- A co przeskrobaliście?
- Właśnie w tym problem, że nic. Po prostu siedzieliśmy i... Rozmawialiśmy... - Dokończyła.
- Możemy zamienić kilka słów?
- To ja już pójdę. - Zaczął się wycofywać Jean.
Gdy odszedł zaczęli rozmowę.
- Wiem, że znowu ze sobą normalnie rozmawiacie i z okna widziałem wszystko od momentu gdy Iris poszła do lasu. - Serce skoczyło jej do gardła.
- Nie... Erwin to nie tak... - Chciała się  bronić.
- Na pewno nie chcesz do niego wrócić? On ma zapewne dla ciebie więcej czasu niż ja i okaże ci więcej uczucia.
- Ale ja chce być z tobą! Z Jean'em się tylko przyjaźnie, tak ustaliliśmy.
- Nazywaj to jak chcesz, ale ja wiem swoje.
- No właśnie nic nie wiesz! - Zbliżyła się do niego energicznie i złożyła na jego wargach namiętny pocałunek, który trwał z półtora minuty. - Co mam zrobić, żebyś to zrozumiał...?
- Nic, po prostu chce żebyś była szczęśliwa tylko o to mi chodzi.
- Ale właśnie jestem! - Westchnęła i się uspokoiła. - Muszę już iść bo Levi się wścieknie... Potem pogadamy... - Odwróciła się i wpadła na Hanji. - No nie...

- Wszystko widziałam!
- Ale...
- Spokojnie nie miałam tego w planach, sami się podstawiliście! A może miałam? Nie ważne xD Po prostu chciałam pożyczyć te słodkie zwierzątko do badań. - Uśmiechnęła się.
- O nie! Nie ma nawet takiej opcji! Po tym co ostatnio się stało z Erenem i Kapralem... Nie i koniec!
- Ale...
- Nie ma ale! On jest zbyt cenny, żeby na nim prowadzić jakieś eksperymenty nie jest królikiem doświadczalnym tylko towarzyskim.
- Po dobroci nie dacie?
- Ani po dobroci, ani wcale. - Odezwał się blondyn. - Wracaj do swoich zajęć. - I zaczął iść w kierunki gabinetu, a Jade do Levi'a.
- Erwiiiin noo!! Błagam! - I upadła na kolana. Ale nikt jej nie słuchał.
(PS: UWAGA prawdopodobnie następny rozdział bd rozwalał mózgi bo Gill bd pisał xDD)

                             ~Kel

26 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :D Czekam na Rozwalacza Mózgów- Gilka xD
    Dobre to było xd
    "- Tuptuś.
    - Jak?! xDDDDDDDDDDDDDDDDD - Oddała zwierzaka i upadła na podłogę. - Jak widać talent do beznadziejnych imion ci został xDDDDDDD
    - Dzięki >.> - Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli na spokojnie śniadanie. "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękować xDD Jezu następny rozdział chyba wygra wszystko xDDD

      Usuń
    2. Ej! Nikt nie pokona Świąt i Armina! ❤ xD

      Usuń
    3. Oj nie bylabym tego taka pewna... Ale jeszcze sie zobaczy xD

      Usuń
    4. Armin miszczem świąt :3

      Usuń
    5. Haha tak xD I wspomagaczy od Hanji xDD

      Usuń
  2. Hehe xD Ten Quik the best xD Czyżby Jade...>.>. Nie, nie zrobisz tego, znam Cię, że jesteś uzależniona od Erwina, ale może, może...Gileł coś skleci xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sie boje co ci po głowie hasa xDDDD Ale dobrze mnie znasz i nic nie bd zdradzać xD

      Usuń
  3. Hehe przewiduje przyszłość, jestem jasnowidzem. xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko zostanie napisane w następnym rozdziale, trzeba czekać na werdykt Gila. xD Coś tam skleci, jest dobrze z tg znana, jedno wiem, trzeba się BAĆ. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej możecie zrobić tak, że Erwin zakocha się w Lisie (jestem jakaś chora o.0) i Jade będzie zazdrosna xD Lisa nie odwzajemni miłości, bo... Za stary jest dla niej xD Jade będzie zła na niego i może się zabije (teraz ziemniakiem! :D). Ciekawe czy teraz wróci do Jean'a 😏 A może do...
    ERENA!! XDDDDD
    Nawet fajna para... XD
    Dobra, koniec mojego psychikowania.... Znajdzcie mi dobrego lekarza, który mnie wyleczy z choroby na SnK...
    A tak serio, pasuje wam? XD Jak by dalej się potoczyło?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tam pasuje, ale czy Kel będzie to wątpię XD Eren jest fajny i go lubię :3 Ale Kolesław go nie bd chciał xDD

      Usuń
    2. Eren hmm ciekawy temat poruszony ale musze was zmartwic bo jako tako za nim nie przepadam. Kiedyś był moim menszem ale to jeszcze z początków jak dopiero zaczynałam oglądać snk potem uznałam że wygląda jak dzieciak i jeszcze stracił na tym że mi Żana bił xd ja wgl na początku nie lubiłam Jeana ale potem jakoś wyszło że stał się mym menszem i pewnie by został na stale mies tm mi odwalilo z Erwinem i no xD i są dylematy ale teraz żałuję że Reiner to brat Jade bo na jego pkt też mam świra xD i jak mnie skumac xdd ja sama już nwm kogo wole xDD

      Usuń
    3. A i Erwina nie oddam Lisie! XD Nie ma nawet takiej opcji! xD Po za tym on wgl jest niepewny jeśli chodzi o uczucia ale można go zrozumieć xD

      Usuń
    4. A idę XD ale sie uczyć bo znowu sie drą >.>

      Usuń
  6. Wypraszam sobie XD Kolejny nie będzie taki straszny xD Imprezy i Świąt nic nie przebije xDD Chyba ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń