- Erwin. - Zawołał Levi za blondynem. Odwrócił się i spojrzał na kaprala.
- Coś się stało?
- Nie. Po prostu chciałem ci powiedzieć, że jutro jadę do miasta. - Powiedział spokojnie, a Erwin chwile się zamyślił.
- Po co?
- Bo... Muszę coś załatwić.
- Co chcesz załatwić?
- Nie twoja sprawa. - Warknął.
- Levi... - Pokręcił głową.
- Czego?
- Chodź, pogadamy. - Zaczął go ciągnąć do swojego gabinetu.
- Nie mamy o czym.
- Yhym..
Gdy Iris kierowała się do kuchni przez okno ujrzała Jade siedzącą przy budynku z Jean'em. Szybko ruszyła do drzwi. Jak była już na dworze zaczęła iść w jej stronę.
- Jade! - Wrzasnęła. Brunetka odwróciła się w jej stronę zaskoczona.
- Iris! - Wstała i ucieszyła się na jej widok. Białowłosa podeszła do niej i złapała ją za kołnierz. - Co robisz?!
- Czy ciebie popierdoliło?! Ile ty nie jadłaś?! Zamiast siedzieć tu z nim.. - Wskazała na Jean'a. - Won do kuchni! - Zaczęła ją ciągnąć.
- Czekaj! - Zawołała.
- W końcu coś do ciebie dociera.. Więc przygotuj się, bo dostaniesz taki opierdol ode mnie, że..
- Ale za co?! Jakbyś ty się zachowała gdybyś straciła dziecko..?
- Ja nawet bym w ciążę nie zaszła. - Warknęła.
- Dobrze, ale co byś zrobiła na moim miejscu?!
- Nie byłabym na twoim miejscu. Rusz się, bo nie będę cię ciągnąć taki kawał. - Puściła jej rękaw i skierowała się do drzwi do korpusu. Jak były już w jadalni Iris posadziła brunetkę na krześle i ruszyła przygotować jej coś do jedzenia. - Co chcesz? - Spytała. - W sumie po co ja się ciebie pytam. - Prychnęła i wzięła chleb. - Masz. - Wepchnęła jej do ust.
- Co ty robisz?! Sama mogę przecież jeść..
- Wiesz co, nie wkurzaj mnie nawet. Jak ty wyglądasz? Prawie jak ja w dzieciństwie. - Pokręciła głową.
- Dobra puść ten chleb! Sama zjem! - Odczepiła dłoń Iris przymocowaną do chleba.
- Tch. Nie chce mi się ci robić herbaty, więc masz. - Postawiła kubek wody na stole.
- To z kranu?! - Zrobiła wielkie oczy.
- Tak.
- Nie będę tego pić! Nie rób sobie żartów tylko zrób mi tą herbatę. - Wzięła gryz chleba.
- No dobrze.. - Postawiła kubek na podłodze i gwizdnęła. Po chwili w drzwiach pojawił się Kiba. Podszedł do kubka i zaczął pić. - Widzisz? Mu jakoś to nie przeszkadza, że jest z kranu.
- A czy ja ci wyglądam na psa?!
- Tak.
- Wal się. - Prychnęła. Iris podeszła do czajnika i zagotowała wodę na herbatę. Po dwóch minutach była już gotowa i postawiła kubek przed Jade. - Dzięki.
- To jest moja. To dla ciebie. - Przysunęła jej szklankę z oliwą.
- No chyba sobie kpisz. Oddawaj tą herbatę. - Złapała za kubek.
Z samego rana Iris i Jade spacerowały po podwórku. Obok nich biegał radośnie Kiba.
- Masz więcej tak się nie głodzić.. I nie wpadać w depresję. - Powiedziała w końcu Iris po dłuższej chwili milczenia. - Naprawdę chcesz mnie zostawić samą?
- Przecież nie jesteś sama. - Warknęła,
- No muszę chyba z kimś spędzać czas jak mnie zostawiasz i idziesz z Jean'eczkiem. Jade już miała otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, ale Iris gwałtownie podniosła rękę przed jej twarzą i zatrzymała się.
- Co ty odsta..
- Zamknij się, czujesz to?
- Co?
- Konia kaprala. - Po tych słowach Jade wybuchła śmiechem. - Chyba sobie żartujesz xD. Ty naprawdę znasz zapach jego konia?
- No pewnie.
- I jak pachnie?
- Bardzo apetycznie.. Muszę się powstrzymywać, żeby na niego się nie rzucić i go nie zjeść.
- Co?!
- Nie no, żartuję przecież.. Chodź. - Pociągnęła ją za rękaw. Po paru minutach drogi dotarły przed stajnię i faktycznie stał tam koń Levi'a.
- Jezu... Jaki ty masz dobry..
- Zamknij się.
- Nic już nie mogę powiedzieć? - Oburzyła się, ale Iris ją olała i podeszła do mężczyzny, który go prowadził.
- Kapral gdzieś jedzie? - Spytała.
- Tak. - Odwróciła się i zobaczyła Levi'a. - Muszę jechać coś załatwić w mieście. - Iris podeszła do jego konia i pogłaskała go.
- Mam jechać z tobą? - Znów na niego spojrzała.
- Nie. Muszę to załatwić sam. - Zbliżył się i dosiadł konia. Popędził go i odjechał. Iris była urażona.
- *Pfft.* - Prychnęła w myślach. -*Nie to nie..*
- Ej. - Jade ją szturchnęła.
- Co chcesz?
- Idę do Jean'a. - Powiedziała spokojnie.
- No dobra.. Idź.. - Brunetka uśmiechnęła się i ruszyła do kwatery. Iris skrzyżowała ręce.
- Pewnie.. Jeszcze ty mnie olej.. Idź to tego swojego Jean'eczka..
Jade weszła do kwatery. Rozejrzała się, ale nigdzie nie widziała swojego chłopaka. Ruszyła do salonu. Mijała po drodze młodszych zwiadowców. Na szczęście nie było śladu Mandy i tych jej koleżanek. Przeszła przez drzwi i zobaczyła Jean'a siedzącego przy kominku.
- Tu się chowasz. - Podeszła do niego i usiadła przy nim. Okrył ją kocem. - Co ty robisz? Przeziębiłeś się?
- Czemu tak myślisz?
- Bo na dworze jest gorąco, a ty siedzisz przy kominku owinięty kocem xD.
- Bo w kwaterze jest chłodno..
- Ta, na pewno. - Prychnęła. Jean podał jej kubek z ciepłą herbatą. - W tym momencie sobie chyba żartujesz. - Zaśmiała się.
- Ja tu się staram być romantic a ty wszystko psujesz.
- No dobrze, dobrze.. - Zrobiła łyka i wtuliła się w niego.
- Jade.. Wiesz, że musimy porozmawiać.. O tym co się ostatnio działo..
- Nie chcę o tym rozmawiać.. - Siedzieli parę minut w ciszy. Jean miał już tego dosyć i chciał rozładować napiętą atmosferę. - Wszyscy się teraz nabijają z Mandy.. - Zaśmiał się.
- Czemu?
- Nie pamiętasz? Po tym jaj jej "mąż" pocałował Iris na treningu.
- Aa.. Zapomniałam.. Ja ich nie ogarniam. Czemu oni są tacy dziwni? Ile się znają? Z ponad pół roku, nie licząc jak był u nas na szkoleniu. Widać, że się bardzo lubią, ale oni "Nieee... Co ty gadaaasz,,?"
- Ta.. Dziwni ludzie. - Zaśmiał się.
- A Iris w dodatku twierdzi, że nic pomiędzy nimi nie ma. Jakby nie było to nie nosiłaby codziennie bluzek od niego.
- To są jego?
- Tak.. Dał jej jedną jak u niego spała i tak się zaczęło ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- Co? Ona u niego spała? - Zrobił wielkie oczy.
- Tak. Tego dnia co ją skopał.
- Ja serio ich nie ogarniam..
- Jak mówiłam.. Dziwni ludzie. - Wtuliła się w niego jeszcze bardziej. Siedzieli tak godzinę, aż drzwi nie otworzyły się z hukiem. Jade odwróciła się gwałtownie, ale Kiba rzucił się na nią i zaczął lizać jej twarz.
- Aaf! - Zdążyła krzyknąć przed tym jak upadła na podłogę. - Jean! Atakują mnie!
- To Kiba. - Powiedziała Iris, która zawsze lubiła otwierać drzwi kopiąc je.
- Zabierz go ze mnie! - Starała się go odepchnąć.
- Ja tej bestii nie dotykam. - Uśmiechnął się Jean.
- Kiba.. - Pociągnęła go za obrożę białowłosa. - Zostaw ją już. Cały pokój będzie w ślinie.
- Fuj.. - Przetarła dłonią twarz Jade. - Możesz mu powiedzieć, żeby się nie rzucał na ludzi? - Wymamrotała trzepiąc się. - Jestem cała w ślinie i sierści.. - Warknęła.
- To masz problem. - Prychnęła. - Chodź. Jest już późno. - Ruszyła w kierunku drzwi. Brunetka szybko pożegnała się z Jean'em i ruszyła za Iris.
- Musisz nam zawsze przerywać?
- Trzeba było mnie nie olewać.
- O co ci chodzi?
- Nie, o nic.. o nic.. - Powiedziała sarkastycznie.
Około siódmej rano Iris podniosła się i spojrzała w stronę brunetki, która dalej spała. Westchnęła i wstała z łóżka. Zabrała przy tym swoją poduszkę. Zakradła się do Jade i trzepnęła ją w głowę.
- Aj! - Zawołała i podskoczyła. Gdy zaczęła już rozumieć co się dzieje spojrzała się wkurzona na Iris. - Słuchaj, no. - Warknęła. - Jak już musisz mnie budzić to zrób coś normalnego, a nie mnie trzepiesz poduszką po głowie.
- Dobra, następnym razem dam ci z liścia. - Jade się skrzywiła.
- To już wolę poduszkę.. - Wymamrotała pod nosem. - Po co mnie budzisz?
- Jak to po co? Opowiadaj mi tu o czym rozmawialiście wczoraj z Jean'em.. - Usiadła na jej łóżku.
- Wiesz co to prywatność? - Zaśmiała się.
- No mi nie powiesz? - Prychnęła.
- Dobra.. Poruszył temat dziecka.. Ale nie chciałam o tym rozmawiać.
- Oo.. To widzę, że to było baaardzo interesujące.. - Powiedziała sarkastycznie.
- A później trochę o Mandy.
- Po co o niej gadacie?
- Każdy ma z niej polewkę po tym co stało się na treningu ( ͡° ͜ʖ ͡°). - Zaśmiała się. Iris westchnęła i zmrużyła oczy.
- Myślałam, że już wszyscy o tym zapomnieli.. - Powiedziała cicho. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. - Ja pierdole.. - Iris wstała. Brunetka zaczęła się śmiać. - Kogo tu niesie tak wcześ.. - Urwała, bo zobaczyła w drzwiach kaprala. - Aaa.. - Podskoczyła. - Eee.. Dzień dobry..
- O osiemnastej chcę cię wiedzieć przed stajnią. - Powiedział swoim znudzonym tonem.
- Um.. Dobrze. - Powiedziała.
Levi wyszedł. Iris po chwili zamknęła drzwi i spojrzała na Jade. Ta dała gest brwiami i zrobiła podejrzaną minę. Białowłosa westchnęła.
- No nieźle, nieźle.. - Powiedziała brunetka.
- Coś jest nie tak.
- Co znowu..
- Podejrzanie się zachowywał.
- Co? Ty masz jakieś zwidy już. - Pokręciła głową. - Skąd taki wniosek?
- Miał przyspieszone tętno i nie patrzył mi w oczy.. Poza tym..
- Jezu, skończ. - Zaśmiała się. - Może ma dla ciebie niespodziankę ( ͡° ͜ʖ ͡°)...
- Pfft. Chyba sobie kpisz.
- Mówię śmiertelnie poważnie.
- Tak, ty i powaga. - Prychnęła. Jade się roześmiała. - Stolica powagi.
- Wiesz co? Ty też powinnaś się więcej śmiać.
- Nie.
- Dobra, to ja ci opowiem kawał.. - Jade dalej miała podejrzaną minę. Iris uderzyła dłoń w czoło. - Słuchaj mnie... Trzy blondynki grają w karty... - Po chwili sama się zaczęła śmiać ze swojego żartu, w którym jeszcze nic sensownego nie powiedziała.
- Co ty masz z głową?
- Nagle.. - Parsknęła znowu śmiechem, ale Iris trzasnęła drzwiami i wyszła. - Dobra, nie to nie! - Krzyknęła za nią. - Opowiem Jean'owi.. - Wymamrotała.
- Nikt nie chce słuchać tych twoich żartów! - Jade usłyszała głos białowłosej z korytarza.
- Przecież one są genialne.. - Warknęła sama do siebie. Przeniosła wzrok na podłogę i zobaczyła Kibę. - A ty chcesz posłuchać? - Wyszczerzyła się. - Chwila.. - Położyła dłoń na czole. - Ta mania gadania z psem również na mnie przechodzi.. - Znów położyła się wygodnie i kontynuowała sen.
Jak Iris się ubrała udała się do jadalni. Jak zawsze przy jednym ze stolików siedzieli Jean, Sean, Armin, Eren i Mikasa. Śmiali się.
- Co ich dzisiaj wzięło na te kawały.. - Mruknęła sama do siebie. Było dość wcześnie, ale chyba każdy się już przyzwyczaił do wczesnego wstawania... Oprócz Jade. Iris wzięła kubek herbaty i dosiadła się do przyjaciół.
- Oo.. Iris, chcesz usłyszeć kawał? - Spytał Eren z dziwnym uśmiechem. Białowłosa rzuciła mu wkurzone spojrzenie. - No to słuchaj..
- Eren, te twoje żarty są beznadziejne.. Pogódź się z tym.. - Powiedziała Mikasa.
- Nie, nie.. Ten jest dobry.. Słuchajcie... Jak nazywają się misie, które się nudzą? xD... - Nikt nic nie mówił tylko patrzył się na niego.
- No? - Zapytał Sean.
- Nudzimisie. - Eren zaczął się śmiać z własnego kawału.
- Jesteś nienormalny. - Powiedziała Iris kręcąc głową.
- Czekaj, czekaj.. Mam jeszcze jeden... - Reszta tylko westchnęła. - Co mówią znajomi do niskiej osoby..? Zapoznasz mnie z rodzicami? Bo nigdy nie widziałem elfów xD. - Znów zaczął się dusić. Armin tylko chrząknął i udawał kaszel. Iris była dosyć niska i Eren zobaczył jak patrzy się na niego wzrokiem mordercy. Dopiero wtedy cała reszta się roześmiała. - To ja już będę cicho.. - Powiedział brunet pakując bułkę do ust.
Iris pokręciła głową i wzięła łyka herbaty. Po chwili o czymś sobie przypomniała.
- Eren.
- Hm? - Podniósł głowę.
- Czy ktoś ci dzisiaj coś mówił?
- Ale o czym? - Zaśmiał się.
- No.. O tym, żeby gdzieś jechać.. *Może to kwestia treningu..*
- Eee.. - Zastanawiał się chwilę. - Nie.
- Na pewno?
- Ale o co chodzi?
- Na przykład, żeby przyjść przed stajnię o pewnej godzinie..
- Nie?
- Dobrze.. Nie ważne. - Odwróciła od niego wzrok,
- A czemu pytasz?
- Nie, nie ważne..
- No mów.
- Nie.
- Powiedz!
- Eren, kurde wal się. - Warknęła, a chłopak się zaśmiał.
- Co, na randkę idziesz?
- Nie gadaj głupot.
- Mhm.. Ja już swoje wiem.
- Czy ja zawsze muszę wychodzić ze stołówki zanim coś zdążę zjeść? - Powiedziała przez zęby. - Daj mi chociaż raz się na ciebie nie wkurzać i spędzić spokojnie ranek przy bochenku chleba, ośle.
- No dobra.. - Dalej miał na sobie podejrzany uśmiech, ale się już nie śmiał. Nagle przez drzwi wleciała Jade, krzycząc:
- Słuchajcie! Mam kawał! - Cała sala tylko jęknęła.
- Nie! - Ktoś krzyknął.
- Dobraa.. - Podeszła do stolika, gdzie siedzieli wszyscy jej przyjaciele. - Co tych ludzi ugryzło..? - Spytała siadając koło Jean'a.
- Po prostu już dzisiaj Eren od rana opowiedział za dużo.. - Uśmiechnął się, a brunet przewrócił oczami.
- Przecież one były genialne.. - Powiedział pod nosem.
- Szczególnie ten o niskich. - Zaśmiał się Sean.
- E. - Usłyszał zimny głos. Spojrzał się w jego stronę i zobaczył kaprala, który patrzył się na niego dosyć zdenerwowany. Sean wstał jak poparzony.
- Trzydzieści okrążeń wokół korpusu. - Powiedział.
- Tak jest..! - Wybiegł ze stołówki. Jak Levi odszedł niemal wszyscy wybuchli śmiechem.
(Kocham to zdjęcie xD) |
- Kiba, no.. - Położyła ręce na twarzy. Pies się na nią spojrzał. - Czemu mam przyjść przed stajnię tak wieczorem..? Co on chce zrobić? - Kiba zamerdał ogonem. - Ych.. Chyba pójdę się przejść. - Podniosła się. - Idziesz ze mną? - Usłyszała ciche skomlenie i wilczur położył się na podłodze. - Okej, nie to nie. - Przewróciła oczami i wyszła z pokoju. - Świetnie... Nawet pies mnie olewa. - Warknęła sama do siebie. Szła chwilę korytarzem, aż nagle zobaczyła znajome blond włosy. Mandy... Chociaż wyjątkowo dzisiaj była sama. Iris nie miała najmniejszej ochoty z nią rozmawiać i od razu zawróciła. Niestety dziewczyna ją zauważyła.
- Ej! - Krzyknęła. Białowłosa obejrzała się za siebie i zobaczyła Mandy stojącą kawałek za nią.
- Czego?
- Przez ciebie każdy się ze mnie śmieje.. - Warknęła,
- Przecież to nie moja wina, że jesteś taka głupia. - Prychnęła i już miała dalej iść, ale blondynka chwyciła ją mocno za nadgarstek i pociągnęła,
- Nie skończyłam z tobą.
- Weź te swoje brudne łapy ode mnie! *Cholera.. Zaczynam gadać jak Levi.* - Wyrwała jej rękę. - Co chcesz?
- Jak ty w ogóle śmiesz z nim rozmawiać?! On jest moim mężem!
- Chyba ci się w dupie poprzewracało. Nie mam czasu.. Jesteś żałosna.. - Rzuciła i zaczęła odchodzić.
- Ty sama jesteś żałosna! - Krzyknęła. Iris szła dalej i nie zwracała na nią uwagi. - Ty i ta twoja Jade! Która puszcza się na prawo i lew.. - Nie zdążyła dokończyć, bo dostała w twarz i poleciała na ziemię.
- Posłuchaj mnie. - Podniosła ją za kołnierz. - Jeszcze raz mnie zdenerwujesz to ostrzegam, że skończysz gorzej niż jakby miał cię zeżreć tytan. - Puściła ją i kopnęła w brzuch. Zaczęła kierować się na dwór. Dochodziła osiemnasta. Za parę minut miała się spotkać z kapralem. Ruszyła w stronę stajni. Zobaczyła przed nią dwa konie. Jej i Levi'a. Podeszła do swojej klaczy. Była osiodłana i przygotowana do drogi. Położyła dłoń na łbie konia. Patrzyła jej w oczy i się zamyśliła.
- E. - Obejrzała się i zobaczyła Levi'a.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię..
- Wsiadaj na konia. Jedziemy na jakieś trzy godziny. - Powiedział i dosiadł konia. Iris była zdziwiona i nie wiedziała o co chodzi, ale również weszła na klacz. Kapral popędził konia i od razu przeszli do cwału. Po dziesięciu minutach jazdy zwolnili do kłusa. Dziewczyna podjechała bliżej Levi'a.
- Kapralu, dokąd my jedziemy..? - Spytała, ale on nic nie odpowiedział tylko dalej jechał przed siebie. Po paru minutach znowu się odezwała. - Levi... - Znów jej nie odpowiedział i odpuściła. Po kolejnych piętnastu minutach dojechali. Iris zobaczyła dość duże jezioro. Uniosła brwi i spojrzała zdziwiona na Levi'a. Przywiązał konia do drzewa i zaczął iść w kierunku wody. Białowłosa westchnęła i również przywiązała konia. Po chwili zaczęła iść w stronę, w którą on poszedł. Usiadł nad brzegiem i nadal nic nie mówił. Zamyślił się. - *Ja pitole co on robi..* - Podeszła powoli do niego i usiadła przy nim.
- Chciałem, żebyśmy tutaj przyjechali. - Powiedział w końcu.
- W porządku. Muszę przyznać, że tutaj jest dość.. ładnie.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Po tych słowach spojrzała na niego, ale na jego twarzy nie było nawet cienia radości... A może był? Trudno stwierdzić (xd).
- ... Ale nadal nie wiem dlaczego tu przyjechaliśmy...
- To była.. Mała przejażdżka.
- Dobrze..
- Dlaczego masz siny nadgarstek? - Zapytał. Iris spojrzała zdziwiona na swoją rękę.
- A to... Heh.. Miałam małą sprzeczkę z Mandy...
- Znowu? - Pokręcił głową.
- Tak, ale nie ważne.. Mówiłeś ostatnio o oddziale. Jest nas tylko trójka...
- Wypadałoby kogoś przyjąć...
- Ale nie Mandy...
- Chyba oszalałaś. Nie przyjąłbym jej nawet gdyby była matką Erwina. - Powiedział, a Iris prychnęła powstrzymując śmiech.
- Dobre... Nie wiem kto by się nadawał... Poza tym to ty jesteś kapralem, a nie ja xD.
- Ta.. A Jade?
- Jest świetna, ale ciągle migdali się z Jean'em, opowiada beznadziejne kawały i nie lubi sprzątać.
- Jak można nie lubić sprzątać...?
- Pojęcia nie mam... xD.
- Cholera nie przyszliśmy tu gadać o oddziale.
- To o czym? - Zdziwiła się i odchyliła głowę.
- Tak właściwie to mam coś dla ciebie...
- D-Dla mnie? - Uniosła brwi i rozszerzyła lekko oczy.
- Tak, zaczekaj tutaj. - Wstał i zaczął kierować się w stronę koni.
- *O nie... Zaraz mi tu pewnie z miotłą wyskoczy... xD* - Pomyślała, a Levi był z powrotem. -*Dobrze, jednak nie ma miotły.* - Usiadł przy niej. Otworzył małe pudełko i wyjął bransoletkę. Iris rozszerzyła oczy jeszcze bardziej.
- Daj rękę. - Powiedział spokojnie. Podała mu swoją dłoń, a on zapiął na niej nowy prezent. Patrzyła uważnie na każdy jego ruch. Gdy skończył obejrzała ją. Była śliczna. Tak się w nią wpatrywała mając przy tym naprawdę dziwna minę co wywołało uśmiech na twarzy kaprala. ale szybko się uspokoił, zarówno jak Iris.
- Ja.. Nie wiem co powiedzieć.. Naprawdę dzięku..
- Iris. - Przerwał jej.
- Tak..? - Podniosła głowę i spojrzała się na niego. Patrzył się na nią tymi swoimi pięknymi, kobaltowymi oczami.
- Kocham cię. - Powiedział spokojnie, ale jego serce biło jak szalone. Iris była w głębokim szoku.
- Jezu.. Ja... Ja ciebie też! - Przytuliła go mocno do siebie. Była tak jakieś trzy minuty zanim się od niego odczepiła. Patrzyli chwile na siebie. W końcu Levi przybliżył się do niej.
- Dlaczego tak szybko się odsunęłaś..? - Powiedział lekko smutny i złożył na jej ustach pocałunek. Po paru sekundach odsunął się, żeby zobaczyć jak się zachowa.
- Teraz to ty nie uciekaj... - Zamknęła oczy teraz ona go pocałowała, ale w najbliższym czasie nie miała zamiaru się od niego oddalać.
Po tym miło spędzonym wieczorze wrócili do kwatery. Gdy zsiedli z koni od razu coś rzuciło im się w oczy. Mianowicie to, że cały korpus stał tuż przed nimi.
- Co do cholery.. - Wymamrotał.
- LEVIIIIII!!!!!!! - Usłyszał krzyk Hanji. - Powiedziałeś jej!!!!!!!!!!!!!!!
- O czym okularnico?
- No to o czym mówiłeś wczoraj Erwinowi!!! Wszystko słyszałam!! Miałeś jej powiedzieć o tym, sam wiesz o czym!! - Dalej krzyczała podekscytowana.
- Niech cię tytan zeżre Hanji.. - Warknął.
- Ale ja będę szczęśliwa!! Zawsze mnie ciekawiło jak wygląda tytan od środka!!! - Darła się w niebo głosy. Całemu zajściu przyglądali się Jade, Jean, Eren, Sean i parę innych osób.
- Ja pieprze.. Ta Hanji rzeczywiście ma coś z głową.. - Westchnął Sean. Jade podeszła bliżej.
- Nie wierzę, że o tym powiedziałeś Erwinowi.. - Zaśmiała się lekko Iris.
- Dowiedział się o herbacie...
- I wszystko jasne.
- No i co? Chodzicie? - Zapytała Jade.
- Eeee... To znaczy... - Zaczęła białowłosa.
- Tak. - Dokończył Levi. Tymczasem niedaleko całego tego zamieszania kryła się Mandy. Z wytrzeszczonymi oczami patrzyła się na to co tam się działo i nie mogła w to uwierzyć.
- Jakim cudem mój mąż wolał tą świruskę niż mnie..? - Mówiła załamana.
- Trzeba to uczcić!! - Krzyknęła znowu Hanji. - IMPREZKA!!!
- NIE!!! - Krzyknęli chórem wszyscy pozostali.
- Oj nie przejmujcie się Erwinem... Zrobię mu herbatkę i..
- Dodasz tam pigułki gwałtu? - Kapral skrzywił się.
- Skąd wiedziałeś?!
- Nie będzie żadnej imprezy. - Powiedział stanowczo.
- Ale ty jesteś! Przecież ostatnio nie było alkoholu!
- Ale ja ostatnio naćpałem się tego barszczu dla Erwina. - Odezwał się Armin.
- Jezu... To było straszne! Jak sobie przypomnę co wtedy mówiłeś xD. - Spojrzała na niego Iris.
- Lepiej mi o tym nie mów! - Krzyknął blondyn. Wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili odezwał się znowu Levi.
- Dobra, koniec! Rozejść się, albo cały wasz jutrzejszy dzień wolny przeznaczycie na sprzątanie. - Po tych słowach wszyscy z prędkością światła się rozbiegli. Iris też miała się ewakuować, ale kapral ją zatrzymał. - A ty dokąd się wybierasz? Wracaj się. Idziesz ze mną.
Levi zapalił światło. Oczywiście.. Jego pokój.
- Siadaj. - Wskazał na fotel i powiesił kurtkę na wieszaku. Iris usiadła i spojrzała na niego.
- Muszę ci powiedzieć, że nie spodziewałam się, że naprawdę mnie lubisz..
- Czy to nie oczywiste?
- Nie wiem... Zawsze zachowywałeś się w stosunku do mnie tak jak do innych.
- Czy widziałaś, żebym kogoś nosił?
- Eee.. nie.
- Jest jeszcze masa rzeczy.
- No dobrze, dobrze.. - Przerwała, bo teraz siedział na niej. - Co robisz?
- Nie, nic.
- Aha, no dobra xD
- Tak będzie wygodniej.
- No chyba dla ciebie.
- Dla ciebie też. Teraz możesz się oprzeć.
- No dobra. - Westchnęła.
- Muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak byliśmy u was na szkoleniu?
- Pamiętam.
- Od razu rzuciłaś mi się w oczy...
- Może to dlatego, że mam białe włosy?
- W sumie to też.
- Pff..
- Cicho, słuchaj mnie. To też za moją namową później trafiłaś do mojego oddziału.
- Poważnie?! - Rozszerzyła oczy.
- Tak. Jak dowiedziałem się, że Erwin chcę cię w naszych szeregach wtedy to zaproponowałem. To było po akcji z psem. - Lekko się uśmiechnął. Iris znów była w szoku, ale też było jej głupio, po tym jak przypomniał jej sytuację jak Kiba popchnął ją na niego.
- Dzisiejszego dnia doznałam więcej szoku niż przez całe moje życie.. Poważnie..
- Mam nadzieję, że w pozytywnym sensie.
- Ja... Nigdy nie byłam szczęśliwsza... Nie wiem czy w ogóle kiedyś byłam, ale teraz... W końcu wiem jakie to jest cudowne uczucie... I ono nie mija.. Czuję je cały czas, gdy jesteś przy mnie... Proszę... Nie odchodź.. - Wtuliła się w niego
- Nigdzie się nie wybieram. Ty też masz nie iść... - Odwzajemnił jej uścisk. - Zostań dzisiaj u mnie. Jest już późno.
- Dobrze.
- Chodź. - Pomógł jej wstać.
- Pójdę po piżamę. - Zaczęła iść w kierunku drzwi.
- Nie ma mowy. Dam ci coś mojego.
- Levi, wiesz, że twoje ubrania są cudowne, ale niedługo przeze mnie nie będziesz miał w czym chodzić.
- Nie marudź.
- Idę,
- Wracaj tu! - Chciał ją złapać, ale zrobiła unik. - Znowu zaczynasz? Bo skończysz jak poprzednio.
- Mhm... Zobaczysz tym razem mnie nie złapiesz!
- Nie będę się bawił w zabawy dla pięciolatków.
- No to idę. - Znów zmierzała do drzwi, ale wtedy ją złapał i polecieli na podłogę.
- Hej! To nie fair!
- No widzisz... A teraz się uspokój bo mnie upaprzesz.
- Przepraszam bardzo, ale to ty leżysz na mnie, więc to ja się ubrudzę, a nie ty.
- Ale to podłoga.
- No dobra. To złaź.
- Nie uciekniesz?
- Nie. - Powoli z niej zszedł i wstał.
- Idę do szafy.
Po tym jak Iris się już przebrała wróciła do pokoju. Levi zrobił wyjątek i tym razem również założył piżamę, a nie poszedł spać w ciuchach, które miał na sobie.
- Gdzie mam spać? - Spytała rozglądając się po pokoju.
- Tam, gdzie poprzednio. - Wskazał łóżko.
- A ty?
- Na fotelu.
- Chyba zwariowałeś. Nie wysypiasz się dlatego, że śpisz na tym czymś zamiast tu, wygodnie.
- Przecież..
- Nie. Chodź. - Pociągnęła go za rękę i wrzuciła na łóżko.
- Co ty robisz?
- No jak to co? Myślisz, że ja sama chcę spać? Co ty sobie wyobrażasz? Nie marudź mi tutaj tylko się kładź. - Levi wykonał rozkaz i położył się. - Stój!
- Co znowu? - Warknął.
- Ja przy ścianie.
- A to czemu niby?
- Bo ja zawsze śpię przy ścianie.
- Ych.. No dobra. - Posunął jej się. (wtf o czym ja piszę xD) Iris wcisnęła się w wolne miejsce. Spojrzała jeszcze raz w oczy kaprala. Też się na nią patrzył.
- Dobranoc, Levi. - Oparła o niego głowę.
- Musisz się wyspać, bo jutro mamy trening.
- Słucham? Przecież jutro jest wolne.
- Nie o taki mi chodzi.. Obiecałem ci przecież, że cię nauczę trochę.
- Wyczuwam siniaki.
- Spokojnie.. Nie zrobię ci nic.
- Ta jasne. Aż mi się sąd przypomniał.
- Ile razy ci już mówiłem, żebyś mi tego nie wypominała?
- Ee.. Dużo.
- Właśnie, więc się zamknij i idź spać.
- Ej! - Krzyknęła. Białowłosa obejrzała się za siebie i zobaczyła Mandy stojącą kawałek za nią.
- Czego?
- Przez ciebie każdy się ze mnie śmieje.. - Warknęła,
- Przecież to nie moja wina, że jesteś taka głupia. - Prychnęła i już miała dalej iść, ale blondynka chwyciła ją mocno za nadgarstek i pociągnęła,
- Nie skończyłam z tobą.
- Weź te swoje brudne łapy ode mnie! *Cholera.. Zaczynam gadać jak Levi.* - Wyrwała jej rękę. - Co chcesz?
- Jak ty w ogóle śmiesz z nim rozmawiać?! On jest moim mężem!
- Chyba ci się w dupie poprzewracało. Nie mam czasu.. Jesteś żałosna.. - Rzuciła i zaczęła odchodzić.
- Ty sama jesteś żałosna! - Krzyknęła. Iris szła dalej i nie zwracała na nią uwagi. - Ty i ta twoja Jade! Która puszcza się na prawo i lew.. - Nie zdążyła dokończyć, bo dostała w twarz i poleciała na ziemię.
- Posłuchaj mnie. - Podniosła ją za kołnierz. - Jeszcze raz mnie zdenerwujesz to ostrzegam, że skończysz gorzej niż jakby miał cię zeżreć tytan. - Puściła ją i kopnęła w brzuch. Zaczęła kierować się na dwór. Dochodziła osiemnasta. Za parę minut miała się spotkać z kapralem. Ruszyła w stronę stajni. Zobaczyła przed nią dwa konie. Jej i Levi'a. Podeszła do swojej klaczy. Była osiodłana i przygotowana do drogi. Położyła dłoń na łbie konia. Patrzyła jej w oczy i się zamyśliła.
- E. - Obejrzała się i zobaczyła Levi'a.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię..
- Wsiadaj na konia. Jedziemy na jakieś trzy godziny. - Powiedział i dosiadł konia. Iris była zdziwiona i nie wiedziała o co chodzi, ale również weszła na klacz. Kapral popędził konia i od razu przeszli do cwału. Po dziesięciu minutach jazdy zwolnili do kłusa. Dziewczyna podjechała bliżej Levi'a.
- Kapralu, dokąd my jedziemy..? - Spytała, ale on nic nie odpowiedział tylko dalej jechał przed siebie. Po paru minutach znowu się odezwała. - Levi... - Znów jej nie odpowiedział i odpuściła. Po kolejnych piętnastu minutach dojechali. Iris zobaczyła dość duże jezioro. Uniosła brwi i spojrzała zdziwiona na Levi'a. Przywiązał konia do drzewa i zaczął iść w kierunku wody. Białowłosa westchnęła i również przywiązała konia. Po chwili zaczęła iść w stronę, w którą on poszedł. Usiadł nad brzegiem i nadal nic nie mówił. Zamyślił się. - *Ja pitole co on robi..* - Podeszła powoli do niego i usiadła przy nim.
- Chciałem, żebyśmy tutaj przyjechali. - Powiedział w końcu.
- W porządku. Muszę przyznać, że tutaj jest dość.. ładnie.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Po tych słowach spojrzała na niego, ale na jego twarzy nie było nawet cienia radości... A może był? Trudno stwierdzić (xd).
- ... Ale nadal nie wiem dlaczego tu przyjechaliśmy...
- To była.. Mała przejażdżka.
- Dobrze..
- Dlaczego masz siny nadgarstek? - Zapytał. Iris spojrzała zdziwiona na swoją rękę.
- A to... Heh.. Miałam małą sprzeczkę z Mandy...
- Znowu? - Pokręcił głową.
- Tak, ale nie ważne.. Mówiłeś ostatnio o oddziale. Jest nas tylko trójka...
- Wypadałoby kogoś przyjąć...
- Ale nie Mandy...
- Chyba oszalałaś. Nie przyjąłbym jej nawet gdyby była matką Erwina. - Powiedział, a Iris prychnęła powstrzymując śmiech.
- Dobre... Nie wiem kto by się nadawał... Poza tym to ty jesteś kapralem, a nie ja xD.
- Ta.. A Jade?
- Jest świetna, ale ciągle migdali się z Jean'em, opowiada beznadziejne kawały i nie lubi sprzątać.
- Jak można nie lubić sprzątać...?
- Pojęcia nie mam... xD.
- Cholera nie przyszliśmy tu gadać o oddziale.
- To o czym? - Zdziwiła się i odchyliła głowę.
- Tak właściwie to mam coś dla ciebie...
- D-Dla mnie? - Uniosła brwi i rozszerzyła lekko oczy.
- Tak, zaczekaj tutaj. - Wstał i zaczął kierować się w stronę koni.
- *O nie... Zaraz mi tu pewnie z miotłą wyskoczy... xD* - Pomyślała, a Levi był z powrotem. -*Dobrze, jednak nie ma miotły.* - Usiadł przy niej. Otworzył małe pudełko i wyjął bransoletkę. Iris rozszerzyła oczy jeszcze bardziej.
- Daj rękę. - Powiedział spokojnie. Podała mu swoją dłoń, a on zapiął na niej nowy prezent. Patrzyła uważnie na każdy jego ruch. Gdy skończył obejrzała ją. Była śliczna. Tak się w nią wpatrywała mając przy tym naprawdę dziwna minę co wywołało uśmiech na twarzy kaprala. ale szybko się uspokoił, zarówno jak Iris.
- Ja.. Nie wiem co powiedzieć.. Naprawdę dzięku..
- Iris. - Przerwał jej.
- Tak..? - Podniosła głowę i spojrzała się na niego. Patrzył się na nią tymi swoimi pięknymi, kobaltowymi oczami.
- Kocham cię. - Powiedział spokojnie, ale jego serce biło jak szalone. Iris była w głębokim szoku.
- Jezu.. Ja... Ja ciebie też! - Przytuliła go mocno do siebie. Była tak jakieś trzy minuty zanim się od niego odczepiła. Patrzyli chwile na siebie. W końcu Levi przybliżył się do niej.
- Dlaczego tak szybko się odsunęłaś..? - Powiedział lekko smutny i złożył na jej ustach pocałunek. Po paru sekundach odsunął się, żeby zobaczyć jak się zachowa.
- Teraz to ty nie uciekaj... - Zamknęła oczy teraz ona go pocałowała, ale w najbliższym czasie nie miała zamiaru się od niego oddalać.
Po tym miło spędzonym wieczorze wrócili do kwatery. Gdy zsiedli z koni od razu coś rzuciło im się w oczy. Mianowicie to, że cały korpus stał tuż przed nimi.
- Co do cholery.. - Wymamrotał.
- LEVIIIIII!!!!!!! - Usłyszał krzyk Hanji. - Powiedziałeś jej!!!!!!!!!!!!!!!
- O czym okularnico?
- No to o czym mówiłeś wczoraj Erwinowi!!! Wszystko słyszałam!! Miałeś jej powiedzieć o tym, sam wiesz o czym!! - Dalej krzyczała podekscytowana.
- Niech cię tytan zeżre Hanji.. - Warknął.
- Ale ja będę szczęśliwa!! Zawsze mnie ciekawiło jak wygląda tytan od środka!!! - Darła się w niebo głosy. Całemu zajściu przyglądali się Jade, Jean, Eren, Sean i parę innych osób.
- Ja pieprze.. Ta Hanji rzeczywiście ma coś z głową.. - Westchnął Sean. Jade podeszła bliżej.
- Nie wierzę, że o tym powiedziałeś Erwinowi.. - Zaśmiała się lekko Iris.
- Dowiedział się o herbacie...
- I wszystko jasne.
- No i co? Chodzicie? - Zapytała Jade.
- Eeee... To znaczy... - Zaczęła białowłosa.
- Tak. - Dokończył Levi. Tymczasem niedaleko całego tego zamieszania kryła się Mandy. Z wytrzeszczonymi oczami patrzyła się na to co tam się działo i nie mogła w to uwierzyć.
- Jakim cudem mój mąż wolał tą świruskę niż mnie..? - Mówiła załamana.
- Trzeba to uczcić!! - Krzyknęła znowu Hanji. - IMPREZKA!!!
- NIE!!! - Krzyknęli chórem wszyscy pozostali.
- Oj nie przejmujcie się Erwinem... Zrobię mu herbatkę i..
- Dodasz tam pigułki gwałtu? - Kapral skrzywił się.
- Skąd wiedziałeś?!
- Nie będzie żadnej imprezy. - Powiedział stanowczo.
- Ale ty jesteś! Przecież ostatnio nie było alkoholu!
- Ale ja ostatnio naćpałem się tego barszczu dla Erwina. - Odezwał się Armin.
- Jezu... To było straszne! Jak sobie przypomnę co wtedy mówiłeś xD. - Spojrzała na niego Iris.
- Lepiej mi o tym nie mów! - Krzyknął blondyn. Wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili odezwał się znowu Levi.
- Dobra, koniec! Rozejść się, albo cały wasz jutrzejszy dzień wolny przeznaczycie na sprzątanie. - Po tych słowach wszyscy z prędkością światła się rozbiegli. Iris też miała się ewakuować, ale kapral ją zatrzymał. - A ty dokąd się wybierasz? Wracaj się. Idziesz ze mną.
Levi zapalił światło. Oczywiście.. Jego pokój.
- Siadaj. - Wskazał na fotel i powiesił kurtkę na wieszaku. Iris usiadła i spojrzała na niego.
- Muszę ci powiedzieć, że nie spodziewałam się, że naprawdę mnie lubisz..
- Czy to nie oczywiste?
- Nie wiem... Zawsze zachowywałeś się w stosunku do mnie tak jak do innych.
- Czy widziałaś, żebym kogoś nosił?
- Eee.. nie.
- Jest jeszcze masa rzeczy.
- No dobrze, dobrze.. - Przerwała, bo teraz siedział na niej. - Co robisz?
- Nie, nic.
- Aha, no dobra xD
- Tak będzie wygodniej.
- No chyba dla ciebie.
- Dla ciebie też. Teraz możesz się oprzeć.
- No dobra. - Westchnęła.
- Muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak byliśmy u was na szkoleniu?
- Pamiętam.
- Od razu rzuciłaś mi się w oczy...
- Może to dlatego, że mam białe włosy?
- W sumie to też.
- Pff..
- Cicho, słuchaj mnie. To też za moją namową później trafiłaś do mojego oddziału.
- Poważnie?! - Rozszerzyła oczy.
- Tak. Jak dowiedziałem się, że Erwin chcę cię w naszych szeregach wtedy to zaproponowałem. To było po akcji z psem. - Lekko się uśmiechnął. Iris znów była w szoku, ale też było jej głupio, po tym jak przypomniał jej sytuację jak Kiba popchnął ją na niego.
- Dzisiejszego dnia doznałam więcej szoku niż przez całe moje życie.. Poważnie..
- Mam nadzieję, że w pozytywnym sensie.
- Ja... Nigdy nie byłam szczęśliwsza... Nie wiem czy w ogóle kiedyś byłam, ale teraz... W końcu wiem jakie to jest cudowne uczucie... I ono nie mija.. Czuję je cały czas, gdy jesteś przy mnie... Proszę... Nie odchodź.. - Wtuliła się w niego
- Nigdzie się nie wybieram. Ty też masz nie iść... - Odwzajemnił jej uścisk. - Zostań dzisiaj u mnie. Jest już późno.
- Dobrze.
- Chodź. - Pomógł jej wstać.
- Pójdę po piżamę. - Zaczęła iść w kierunku drzwi.
- Nie ma mowy. Dam ci coś mojego.
- Levi, wiesz, że twoje ubrania są cudowne, ale niedługo przeze mnie nie będziesz miał w czym chodzić.
- Nie marudź.
- Idę,
- Wracaj tu! - Chciał ją złapać, ale zrobiła unik. - Znowu zaczynasz? Bo skończysz jak poprzednio.
- Mhm... Zobaczysz tym razem mnie nie złapiesz!
- Nie będę się bawił w zabawy dla pięciolatków.
- No to idę. - Znów zmierzała do drzwi, ale wtedy ją złapał i polecieli na podłogę.
- Hej! To nie fair!
- No widzisz... A teraz się uspokój bo mnie upaprzesz.
- Przepraszam bardzo, ale to ty leżysz na mnie, więc to ja się ubrudzę, a nie ty.
- Ale to podłoga.
- No dobra. To złaź.
- Nie uciekniesz?
- Nie. - Powoli z niej zszedł i wstał.
- Idę do szafy.
Po tym jak Iris się już przebrała wróciła do pokoju. Levi zrobił wyjątek i tym razem również założył piżamę, a nie poszedł spać w ciuchach, które miał na sobie.
- Gdzie mam spać? - Spytała rozglądając się po pokoju.
- Tam, gdzie poprzednio. - Wskazał łóżko.
- A ty?
- Na fotelu.
- Chyba zwariowałeś. Nie wysypiasz się dlatego, że śpisz na tym czymś zamiast tu, wygodnie.
- Przecież..
- Nie. Chodź. - Pociągnęła go za rękę i wrzuciła na łóżko.
- Co ty robisz?
- No jak to co? Myślisz, że ja sama chcę spać? Co ty sobie wyobrażasz? Nie marudź mi tutaj tylko się kładź. - Levi wykonał rozkaz i położył się. - Stój!
- Co znowu? - Warknął.
- Ja przy ścianie.
- A to czemu niby?
- Bo ja zawsze śpię przy ścianie.
- Ych.. No dobra. - Posunął jej się. (wtf o czym ja piszę xD) Iris wcisnęła się w wolne miejsce. Spojrzała jeszcze raz w oczy kaprala. Też się na nią patrzył.
- Dobranoc, Levi. - Oparła o niego głowę.
- Musisz się wyspać, bo jutro mamy trening.
- Słucham? Przecież jutro jest wolne.
- Nie o taki mi chodzi.. Obiecałem ci przecież, że cię nauczę trochę.
- Wyczuwam siniaki.
- Spokojnie.. Nie zrobię ci nic.
- Ta jasne. Aż mi się sąd przypomniał.
- Ile razy ci już mówiłem, żebyś mi tego nie wypominała?
- Ee.. Dużo.
- Właśnie, więc się zamknij i idź spać.
~ Gill ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Posunął... ( ͡° ͜ʖ ͡°) A to ja podobno jestem zboczeńcem xDD I ten podpis XDDD
OdpowiedzUsuńPrzecież do niczego nie doszło xDD To ty tu masz skojarzenia xDD
UsuńJa też mam xD "Czujesz? Co? Konia Levi'a xDD Jezu zdechłam po tym rozdziale, zróbcie mi pogrzeb ;-; Chociarz nie bo za 10 dni moje urodziny xD
UsuńMi też to się z koniem kojarzy, ale nie o takiego mi chodziło XD
UsuńPo tym co wczoraj pisałyśmy... Jezu wszystko wszędzie mi się będzie źle kojarzyło i jeszcze teraz kolejny rozdział o nie xDDDDDDDD
UsuńŚwietny rozdział!! Brawo ty, WildBella xDD Ej możecie mi podać linka gdzie oglądacie ten serial po POLSKU? Wiecie, oglądałam Atak Tytanów i mi się baardzo spodobał! :D
OdpowiedzUsuńhttp://www.snk.wbijam.pl/pierwsza_seria.html
UsuńNa tej stronie masz wszystko, nawet ''Bez żalu'', i odcinki specjalne, tylko w niektórych odcinkach są irytujące reklamy xd
Dzięki! ❤ A z reklamami to wytrzymam xDD
UsuńProsze xdd Mnie te reklamy czasem już tak wkurzają, że jak je tylko widzę to wpadam w furię xDDD
Usuń