niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział III Równowaga

(Sory, że przerywam xD Ale taka ważna informacja BI Teraz rozdziały będą dłuższe, ale trochę rzadziej się pojawiać bedo :P To tyle..)

Była 2:00 w nocy. Ze stołówki nadal dochodziły hałasy.
- Czy oni nie mają co robić? - Mruknęła lekko poirytowana Iris zakrywając twarz poduszką. Przez kolejne 45 minut przekładania się z boku na bok dalej nie przynosiły efektów w zaśnięciu. Powoli podniosła się i spojrzała w stronę Jade, która spała jak kamień.
- *Jak ona może spać w takim hałasie...?* - Mówiła w myślach, Cicho westchnęła i postanowiła ją obudzić.
- Ej, Jade ... Jade ... Jadeee.... - Powtarzała przez jakiś czas.
- Co..? - Z głębi pokoju doszedł cichy, wkurzony głosik.
- Śpisz
- Nie, bo mnie obudziłaś.. - Powiedziała Jade podnosząc się z łóżka i patrząc w stronę Iris. W pokoju było ciemno, a jedyne co było widać to zarys jej białych włosów.
- Mówiłaś prawdę wtedy na stołówce? - Spytała Iris.
- Ale o czym? - Zdziwiła się Jade.
- Naprawdę chcesz dołączyć do zwiadowców?
- Tak - Powiedziała stanowczo Jade - Po to tu jestem.
- Dlaczego chcesz dołączyć akurat do nich?
- Bo widzisz.. - Zaczęła - Kiedyś mieszkałam w małym domku, w górach. Niedaleko muru Maria.. Niestety pewnego wieczora tytan zniszczył nasz dom i pożarł moich rodziców. Mi udało się przeżyć. Zamieszkałam u cioci.. Postanowiłam się na nich odegrać i dlatego chcę wstąpić do zwiadowców. Nie chcę się ukrywać za murem i czekać, aż to oni po nas przyjdą.
- Rozumiem. - Powiedziała Iris.
- A ty? Dlaczego wstąpiłaś do wojska?
- Ja.. Sama nie wiem. Nie układało mi się w domu. Uważali mnie za nic więcej jak pasożyta. Całe życie słuchałam tego jaka ja to jestem beznadziejna. Byliśmy bardzo biedni. Narobili sobie jakiś długów u jakiś ludzi.. Zabili rodziców na moich oczach.. A później.. Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć co się stało. Musiałam kraść w mieście, żeby przeżyć. Tam poznałam małą dziewczynkę,, Ale o niej opowiem ci innym razem..- Mimo, że Jade chciała wypytać ją o co chodzi dała jej spokój bo i tak pewnie by nie powiedziała.
- Tak w ogóle to czemu nie śpisz? - Spytała Jade.
- Jak to czemu? - Zaczęła poirytowana - Nie słyszysz jak się drą?
- Kto się drze?
- No ze stołówki ci gówniarze.
- Ja nic nie słyszę.. - Powiedziała brunetka po krótkiej chwili nasłuchiwania.
- Ech.. Nie ważne, idź spać. - Mruknęła Iris kładąc się.


Z rana miał odbyć się pierwszy trening. Dziewczyny były już gotowe. Wczoraj na "powitaniu" przydzielono im mundury, w których od teraz wszyscy mieli chodzić. Ten strój składał się głównie z pomarańczowej kurtki, białej koszuli. spodni w tym samym kolorze i brązowych butów. Zwiadowcy, Stacjonarni i Żandarmeria nosili takie same tylko, że z symbolami ich dywizji. Jade i Iris stały oparte o ścianę swojego domku czekając na trening. Musiały.. bo Iris oczywiście wstała 2 godziny godziny przed czasem i obudziła Jade. Brunetka stała ospała z podkrążonymi oczami, pusto patrząc przed siebie. Iris w przeciwieństwie do niej tryskała energią.
- Możesz mi powiedzieć jak to jest możliwe, że skoro ty spałaś mniej ode mnie i szybciej wstałaś to czemu ja ledwo żyje, a ty masz się dobrze? - Mówiła pod nosem Jade.
- Ja nie potrzebuję dużo snu.
- Dobrze to następnym razem mnie nie budź w środku nocy, a potem wcześnie rano.
- Nie musisz dziękować. - Jade spojrzała się na Iris zdziwiona.
- Niby za co? - Mruknęła
- Teraz ten Jean nie będzie ci mówił, że masz ładne oczy. - Po tych słowach Jade zdzieliła Iris po tyle głowy rozbawiona.
- Weź spadaj! - śmiała się - Chodźmy na ten trening. - Próbowała się uspokoić i ruszyła przed siebie.

Gdy już wszyscy byli na miejscu zjawił się również instruktor.
- Słuchajcie! - zaczął - To jest test na zachowanie równowagi. Jest on niezbędny do opanowania trójwymiarowego manewru. - Do tych dziwnych urządzeń podchodzono alfabetycznie. Jednymi z pierwszych byli Mikasa i Armin. Iris patrzyła na nich swoim "zimnym" wzrokiem. Miała nadzieję, że blondynowi się uda, Za Mikasą niezbyt przepadała. Oboje zaliczyli test bez problemów. Później była Jade. Jej również się udało. Po jakimś czasie była kolej Iris. Z łatwością utrzymała się na tym sprzęcie. Niestety Eren miał jakieś problemy, bo zwisał głową do dołu.

Po 5 minutach walki z ustrojstwem trener kazał go ściągnąć. Jade było przykro. W sumie to go polubiła. Miał cel jak ona. Wszyscy coś do siebie szeptali i śmiali się. Po jakimś czasie wszyscy się rozeszli i zostali z nim tylko Armin i Mikasa.

Wieczorem ktoś zapukał do pokoju dziewczyn.
- Kogo tu znowu niesie.. - Mruknęła Iris kierując się w stronę drzwi. Jade szybko złapała ją za nadgarstek.
- Siedź, ja otworzę. - Powiedziała zatrzymując współlokatorkę. Ona tylko przewróciła oczami i usiadła na kanapie. Brunetka otworzyła drzwi, a przez nie wparował Eren krzycząc:
- Pomóżcie mi!
- Co ty odstawiasz? Spytała rozbawiona Jade.
- Jutro mam znowu zaliczać ten test, ale ja nie potrafię zachować tej równowagi. - Powiedział załamany. - Wy jesteście w tym świetne. Byłem już u Connie'go i Jean'a, ale coś nie poszło.. - Po tych słowach Iris uśmiechnęła się pod nosem, a Jade spojrzała na nią wkurzona.
- Co jest? - Spytał się zdziwiony Eren.
- O nic Eren.. Wiesz.. Iris i jej bujna wyobraźnia.. - Próbowała zapanować nad sytuacją brunetka.
- Aaa.... Już chyba rozumiem. - Na jego twarzy pojawił się dziwny uśmieszek i wymienili się spojrzeniami z Iris.
- Dobra, wiecie co jesteście siebie warci. - Powiedziała rozbawiona Jade i wyszła z pokoju.
- Jaki burak xD - Powiedziała Iris wstając i wychodząc również. Eren zrobił to samo. - Nie wiem co ona w nim widzi xD. - Cała trójka skierowała się w stronę jeziorka. Księżyc już był na niebie, a mrok nocy spowijał ziemie. Na dodatek zaczynało padać. Po 8 minutach drogi siedzieli na małym wzniesieniu wpatrując się w jeziorko.
- Eren.. - Zaczęła Iris przerywając ciszę. - Ty też chcesz dołączyć do zwiadowców, prawda?
- Taki mam zamiar.
- Dobrze wiesz, że tytani zabili prawie całą naszą populację. Musimy żyć przez nich za murem. Wielu wspaniałych żołnierzy zostało pożartych. Mimo tego jacy byli świetni, jakie mieli zamiary, mimo ich determinacji. Skończyli jako pokarm dla tytanów. Ty mimo tej świadomości, że możesz skończyć w ich żołądku nadal chcesz walczyć. - To wszystko mówiła z takim chłodem. - Dlaczego?
- Przysiągłem, że wybiję ich wszystkich co do jednego.. - Zaczął mówić po chwili patrzenia w ziemię. - Wiem, że to może nie być łatwe, ale mimo to chcę spróbować. Wierzę, że ludzkość jeszcze nie przegrała! Przegra dopiero wtedy, kiedy przestanie walczyć. Dołączę do zwiadowców i wyrżnę ich wszystkich.
- Rozumiem. - Powiedziała Iris wstając. - Chciałam cię sprawdzić. Wierzę, że ci się to uda. Musisz w to uwierzyć. Jesteś w stanie ich pokonać. Może nie wiesz jak i nie wiesz o czym teraz mówię, ale kiedyś się przekonasz. - Zaczęła się kierować w stronę domu. - Właśnie.. Jak zakładano ci sprzęt.. Słyszałam jak coś strzeliło.. Pewnie twój sprzęt jest zepsuty.
- Co?! - Stał jak wryty w ziemię. - Wiedziałem! Ha! Wiedziałem, że to nie moja wina! Ha! - zaczął
skakać ze szczęścia. - Zaliczę ten test.
- Powodzenia. - Powiedziała Jade na pożegnanie. Dogoniła Iris i razem wróciły do domu. Ona też czuła, że jest coś w Erenie, ale nie wiedziała jakim cudem jej współlokatorka usłyszała tak cichy dźwięk z tak dużej odległości. To w ogóle możliwe?

~Gill




Poprzedni rozdział:
Pierwsza bójka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz