niedziela, 10 lipca 2016

Rozdział IV Spisek

(Ekhem ważne info xd Przepraszam jakbym pominęła połowę tego co było w SnK ale pisałam na dworze i nie miałam dostępu do kompa, żeby spr każde szczegóły xD Dlatego przepraszam jakby były jakieś pominięcia ale skupiałam się na tym żeby miało ład i skład xD)

   Był zimny, deszczowy wieczór. Za jednym z domków w najciemniejszym kącie stały trzy zakapturzone postaci, które prowadziły cichą ale ożywioną rozmowę
Jedną była niewysoka dziewczyna, a dwóch pozostałych to dość wysokich chłopaków. Mimo, że byli zakapturzeni i mieli na sobie peleryny było widać, że jeden z nich jest dość dobrze zbudowany.
-Musimy się go pozbyć. - Powiedziała dziewczyna. - Dużo gada ale nie sprawi nam chyba najmniejszych problemów, było widać na treningu jaki z niego ''Żołnierz''.
-Nie widzę w tym najmniejszego sensu, by się pozbywać kogoś kto nie sprawia problemów i nie masz nic do niego. - Powiedział dobrze zbudowany chłopak, a drugi spojrzał na niego i tylko pokiwał głową.
-Może dlatego, że gdy się dowie co potrafi będzie chciał to wykorzystać? Poza tym to już twoja w  tym głowa jak to zrobisz...
-Niby dlaczego moja?- Zaśmiał się. - To tobie na tym zależy, nie mnie.-Dziewczyna złapała go za mundur i przyciągnęła do siebie.
-Lepiej mi się nie sprzeciwiaj tylko rób co ci karze. Uwierz mi, znam twoją biografię na pamięć i znajdzie się tam wiele interesujących ''szczegółów'', które mogą zmienić twoje życie w piekło. Znam nawet te najmniejsze.
Chłopak się od niej uwolnił i zacisnął pięści.
-Ah tak? To podaj jakiś przykład śmiało! - Dziewczyna ustała na palcach i coś mu wyszeptała do ucha, a jego oczy się rozszerzyły. Szybko ją odepchnął. - A niby kiedy mam to zrobić, hę?- Dziewczyna spojrzała na drugiego chłopaka i z satysfakcją odpowiedziała.
-Będziesz już wiedział. Żegnam was panowie i do zobaczenia na treningu.- Na odchodne machnęła ręką.
Chłopak, który dostał zlecenie walnął z całej siły pięściami o ścianę.
-Głupia szmata!- Drugi spojrzał na niego i razem poszli do swojego domu.

   Następnego dnia Erem miał powtórzyć test z równowagi. Wstał wcześnie rano, był zbyt podekscytowany by spać, wiedział, że dziś pokaże wszystkim co tak naprawdę potrafi. Jade znów nie mogła się wyspać, bo o szustej przyleciał Armin i wszyscy razem wspierali Erena, który jak śmiała się Iris dostał ADHD. Gdy pojawił się instruktor Mikasa powiedziała mu, by dał Erenowi inną uprząż, bo jego mogła być zepsuta. On odrzekł swoim podniesionym głosem, że najpierw ma spróbować na tej, którą mu przydzielono i kazał jej wrócić do szeregu.
Gdy już wszyscy się zebrali instruktor wezwał Erena do sprzętu. Chłopak założył swoją uprząż, a następnie trener dał znak by go podnieśli. Brunet utrzymał się około dziewięciu sekund, po czym się zachwiał i znów wisiał do góry nogami. Trener kazał go zdjąć i zawołał kogoś by dał mu swój osprzęt. Dopasowano go do Yeagera i ponownie podnieśli. Teraz bez najmniejszego problemu był w stanie się unosić.
-Twój osprzęt był zepsuty, dlatego postanowiłem dać ci inny i proszę widać, że potrafisz.
Chłopak był prze szczęśliwy, że nie jest beznadziejny, uniósł pięści ku górze i z miną zwycięscy patrzył teraz tam gdzie stali Mikasa, Armin, Bertholdt- wysoki chłopak z czarnymi włosami, Reiner-wysoki, dobrze zbudowany blondyn, Jade i Iris, które przybiły sobie piątkę.
-Niezły jest, utrzymał się nawet w zepsutym osprzęcie! Teraz mówi nam ''Widzieliście?! Potrafię!''.-Powiedział Reiner.
-Wcale nie.- Odparła Mikasa, a wszyscy spojrzeli na nią.

                                     

-Udało mu się, ponieważ może zostać ze mną...
Iris przewróciła oczami, a instruktor patrzył na Erena dumny.
- *Grisho... Dziś twój syn... Został Żołnierzem!*

   Wyruszyli na trening w terenie. Trener jechał konno, a wszyscy go mijali lecąc za pomocą sprzętu do trójwymiarowego manewru. Mieli zabijać tekturowe podobizny tytanów. Aby to uczynić trzeba było głęboko rozciąć im karki tak by nie mogły się zregenerować.

                                    

   Eren prowadził wszystkich zadowolony z siebie, za nim leciała Mikasa i Arnim. Jade leciała obok Iris i ścigały się kto ''zabije'' więcej tytanów. Nagle koło zielonookiej przeleciał Jean. Mrugnął do niej i gwałtownie przyśpieszył. Dziewczyna zrobiła się czerwona, uśmiechnęła się, a następnie spojrzała na Iris, która śmiejąc się również przyspieszyła.
Każdy został pochwalony i po paru słowach podsumowujących każdy udał się do siebie, a wieczorem na stołówce wszyscy zachwycali się Erenem, który był w stanie utrzymać się w zepsutym osprzęcie. Znów stał się ich autorytetem. To był jego dzień!
Jean nie zabawił tam długo i zaraz wyszedł. Jade zebrała się w końcu na odwagę by z nim porozmawiać więc pobiegła za nim, ale gdy wybiegła na dwór nigdzie go nie zastała. Nie chcąc wracać na stołówkę udała się prosto do swojego pokoju.
Przebrała się i położyła do łóżka.
- *Może w końcu uda mi się wyspać...*. - Zamknęła oczy i zasnęła.
Wierciła się i jęczała przez pół nocy, a rano obudziła się z krzykiem.
-NIE!!- Wrzasnęła. Cała zapłakana usiadła na brzegu łóżka.
-Co jest?- Spytała Iris, która jak zwykle wcześnie wstała.
-N-nic... Koszmar i tyle...- Przetarła oczy.
-Znowu ten sam? Wiesz... Z tytanami...
-Co...? A, tak ten sam...
-Jade... Pamiętasz jak mówiłaś, że nie będziesz kłamać? Nie rób tego więcej.
-Nie kłamię, daj mi spokój! Nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć!- Wstała zdenerwowana i pobiegła do łazienki, a Iris tylko westchnęła.
   Gdy wychodziły Iris złapała ją za ramię:
-Przepraszam za rano... Nie chce na ciebie naciskać, wiem jak bolą wspomnienia...
-Nie szkodzi, ja też przesadziłam, nie powinnam na ciebie krzyczeć...- Przytuliła ją i wyszły.
-A wiesz... Rozmawialiśmy wczoraj o tobie z Reinerem...- Zaśmiała się Iris.
-Czemu o mnie? Co wy tam knujecie?-  Ale Iris jej nie odpowiedziała tylko się zaśmiała i pobiegła na trening.
   Tego dnia doskonalili walkę wręcz. Wiele osób nie traktowało tego ćwiczenia poważnie. Wszyscy walczyli w parach, jedna osoba była bandytą z nożem, a druga się broniła. Walka kończyła się gdy pozbawiono bandyty noża. Mikasa walczyła z Arminem, Jade z Iris, Jean z Marco, a Eren z Reinerem, który dla wszystkich był jak starszy brat.
-Ehh... Do czego ma się nam przydać walka wręcz podczas ataku tytanów...?- Skrzywił się Eren.
-Nie chodzi o samych tytanów, ale żeby w obliczu zagrożenia umieć się bronić. Po za tym to nasz żołnierski obowiązek.- Odpowiedział Reiner.- Widzisz ją?- Wskazał niską niebieskooką blondynkę. Włosy miała spięte w kok.- Ciągle unika nakrycia przez instruktora, udzielny jej więc lekcji pokory.- Ustał przed nią i zgarnął.- No Eren teraz ty będziesz z nią walczył.
-Czemu ja...?-Spojrzał na Reinera i przewrócił oczami- No dobra Annie, mam nadzieję, że znasz zasady...- Nie minęło 5 sekund, a Eren leżał z głową pomiędzy nogami.

                                      

-Mogę już iść? - Rzuciła drewniany nóż blondynowi.
-Reiner, chciałeś ją nauczyć pokory więc pokaż co potrafisz...
-Masz rację czasem prawdziwy żołnierz musi robić co do niego należy.- Dziewczyna przewróciła oczami i tak samo jak Erena pozbyła się Reinera i odeszła.

                                     

-I co nauczycielu? xD - Zaśmiał się brunet, a złotooki zdzielił go w tył głowy.
Kawałek dalej walczyły Iris z Jade. Widać było, że dobrze się bawiły, bo co chwila się śmiały. Braun była bandytą, a Leiden się broniła. Unieruchomiła rękę Jade i wykopała jej nóż, ale ta ją zepchnęła i teraz walczyły na pięści. Było dobrze ale Iris nie chcący podrapała Jade w policzek i zaczęła jej lecieć krew.
-Jezu przepraszam... Nie chciałam...
-Daj spokój, nic mi nie jest, to nawet nie boli.
Jean zauważył całe zajście i go zamurowało, gdy zobaczył, jak Jade zaczęła krwawić, Marco wykorzystał sytuację i go popchnął. Runął jak długi na ziemię ale nie przejął się tym tylko poleciał do dziewczyny. Wszyscy byli teraz wpatrzeni w nich.
Podbiegł do niej i położył dłoń na jej policzku i przyglądał się ranie.
-Nic ci nie jest? Krwawisz. Daj opatrzę ci ranę... -Zbliżył się do niej tak blisko, że ich ciała się zetknęły. Chciał jej wytrzeć policzek ale Jade poleciała łza (I... Uwaga xDD) i dała mu z liścia. Ten ruch wszystkich zszokował. Przecież każdy dobrze pamięta pierwszy wieczór na stołówce, kiedy to Jean powiedział, że Jade na śliczne oczy, a ona się zarumieniła. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Iris przypomniała sobie poranne zachowanie Jade i wszystko zaczęło jej się układać w całość. Ktoś musiał ją bardzo skrzywdzić...
Dziewczyna pobiegła do wyjścia, a Eren popchnął Reinera w kierunku, w którym pobiegła.
Jean też był w szoku. Stał i patrzył jak ucieka i nie był w stanie się nawet poruszyć.
   Blondyn ją dogonił, złapał za ramię. Odwróciła się i rzuciła się na niego z pięściami, ale był szybszy i złapał ją za nadgarstki,
-Puszczaj! - Szarpała się, ale nie dała mu rady bo był dużo silniejszy.
-Ej spokojnie, nic ci przecież nie zrobię. Chcę ci tylko pomóc.
-Ta jasne! - Z oczu poleciały jej kolejne łzy.
-Chcę ci tylko opatrzyć rozcięcie, spokojnie... Chodź, nie bój się i zaufaj mi... - Spojrzał jej w oczy i wytarł jej łzy. Dziewczyna kiwnęła głową i poszła za nim.

                                                                                                      ~Kel


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz