Tego dnia to Jade była rannym ptaszkiem. Pierwszy raz w życiu udało jej się wstać szybciej niż Iris. Poszła do łazienki się umyć. Dla odmiany uczesała włosy w luźny warkocz, ponieważ zawsze miała rozpuszczone albo związane w luźną kitkę. Ubrała się, pościeliła łóżko i zaczęła nieco ogarniać pokój. Pół godziny później wstała Iris. Była zdziwiona, że brunetka jest już na nogach i co najlepsze, zaczęła sprzątać?!
- Co jest grane...? - Spytała białowłosa.
- Dziś przyjeżdżają Zwiadowcy, zapomniałaś?
- Nie... I co w związku z tym...?
- No będą sprawdzać nasze wyszkolenie i w ogóle.
- Ale po co sprzątasz pokój?!
- A bo moja droga, na 100 % przybędzie również Młodszy Kapral Levi. A jak się wybierze na przechadzkę po pokojach i będzie u nas syf, to co sobie pomyśli?
- Ehh słyszałam coś, że dba o czystość ale chyba nie będzie nam łaził i grzebał w pokojach? Bo niby co mam zrobić z Kibą?
- No i to jest problem, bo wszędzie jest pełno sierści.
Od ostatniej awantury minęło już trochę czasu i dziewczyny zdążyły się pogodzić, wiec razem zaczęły szukać jakiegoś rozwiązania.
- Może zrobimy tak... Jak się skończy już ta cała szopka, z tymi Zwiadowcami to ja postaram się wymknąć szybciej i coś z nim zrobię. Powinno mi się udać zdążyć. - Mówiła lekko zamyślona nad szczegółami białowłosa.
- Dobra, a jak coś to szybko wymyślę jakąś wymówkę.
- No i gitara.
W pół do dziewiątej dziewczyny udały się na plac. Po drodze wpadły na Erena i Armina. Eren tak samo jak Jade był w niebo wzięty, że sami Zwiadowcy przybędą zobaczyć ich na szkoleniu.
- Nie mogę się doczekać! Ciekawe kto przyjedzie z dowódcą! Na pewno...
- Młodszy Kapral Levi! - Przerwała mu Jade.
Iris przewróciła oczami.
- Dajcie już spokój. Ludzie jak ludzie.
- ALE TO ZWIADOWCY! - Krzyknęli razem Jade z Erenem.
- No to mamy przewalone przez ten czas jak tu będą... Cały czas trzeba będzie wysłuchiwać ich entuzjazmu o najlepiej wyszkolonym oddziale. - Skrzywił się Armin.
- My jedyni normalni...
- A żebyś wiedziała...
O dziewiątej każdy już stał na swoim miejscu i słuchał paplaniny instruktora póki nie przeszedł do ciekawszego tematu.
- Jak wiecie dziś przyjechali do nas Zwiadowcy i zostaną z nami jeden tydzień. Będą patrzeć jak wam idzie szkolenie, Dziś trochę dłużej tu zostaniecie bo chcą zobaczyć co potraficie. Więc dzisiejszy plan jest taki: zaczniemy od walki wręcz, a następnie pójdziemy w teren i będziecie zabijać podobizny tytanów. I nie chce słyszeć żadnych jęków i pisków. Zmęczenie nie wchodzi w rozkład zajęć. Czy wszystko jest jasne?!
- TAK JEST! - Chórem odpowiedzieli wszyscy salutując.
- Dobrze, więc zanim zaczniemy przedstawię wam naszych gości:
Dowódca Odziały Zwiadowczego: Erwin Smith
Zastępca Dowódcy: Hanji Zoe
Młodszy Kapral: Levi Ackerman
- Dziękujemy za powitanie trenerze. - Erwin Smith skinął głową na instruktora. - Faktycznie, jesteśmy tu by sprawdzić wasze postępy i przygotowanie to walki z tytanami. Będziemy się przechadzać pomiędzy wami i przyglądać waszym techniką. Nie zwracajcie na nas uwagi, po prostu róbcie to co zawsze. - Powiedziawszy to lekko się uśmiechnął i cofnął to swoich towarzyszy.
- Dobrze zaczynamy! Żeby było sprawiedliwie sam was dobiorę w pary do walki wręcz! - Instruktor zaczął wszystkich rozdzielać.
Jade została przydzielona do Jean'a, a Iris do Mikasy. Dziewczyny nie wiedziały kto ma gorzej zwłaszcza, że Jean dalej miał od Iris zakaz zbliżania się do Jade. Pod brunetką ziemia zadrżała gdy to usłyszała. Przecież ona nie może go znowu uderzyć! Nie i koniec!
- No dobra... I tak nie mam wyboru... - Westchnęła i stanęła koło swojego ''Księcia''.
Iris była wściekła ale nie była w stanie stwierdzić na który wybór bardziej.
- Jade dasz rade... I tak nie mogę ci teraz pomóc. Pora na stanięcie twarzą w twarz z tym co nastąpiło. - Wyszeptała białowłosa. - *No Mikasa szykuj się bo nie mam zamiaru ci odpuścić!* - Pomyślała i rzuciła jej szybkie spojrzenie. Wyraz twarzy czarnowłosego ''Anioła Stróża'' Erena mówił to samo. Szykowała się zacięta walka.
Gdy instruktor dał znak by zaczynali, wszyscy się rzucili i zaczęło się nieźle kurzyć.
Mikasa i Iris tłukły się jak zaklęte, co prawda trzymały się zasad ale gdyby ktoś wpadł pomiędzy nie to mógłby się tylko przeżegnać. Jade podeszła do Jean'a i powiedziała:
- Jean... Ja... Nie chce tego robić... Przykro mi, że tak nas dobrano... - Powiedziała, i spojrzała na ziemię.
- Nie przejmuj się tym, że przed tobą stoję ja, a nie na przykład Connie, któremu jak słyszałem nieźle przyłożyłaś. - Podłożył dłoń pod pod brudek i lekko podniósł jej głowę by na niego spojrzała. - Po prostu rób to, co zawsze. - Odsunął się i przygotował się. - Dasz radę!
- Postaram się... - Powiedziała niepewnie i stanęła do walki z chłopakiem.
Podczas gdy Kadeci walczyli, Zwiadowcy przechadzali się pomiędzy nimi i śledzili ich każdy cios. Szczególną uwagę Dowódcy zwróciła białowłosa. Stał tak przez dłuższą chwilę, patrząc to na nią, to na jej technikę.
- Erwin co tak patrzysz na tą jedną dziewczynę? Masz jakieś tajemnice związane z Kadetkami? xDD - zaśmiała się Hanji podchodząc do niego.
- Bardzo śmieszne Hanji...
- To o co chodzi?
- Nie muszę się ze wszystkiego tłumaczyć. Po za tym... Myślę, że świetnie by się sprawdziła jako Zwiadowca.
- Z tym muszę się zgodzić. Ale idźmy dalej, jest tu tylu młodych uzdolnionych żołnierzy.
Poszli dalej się rozglądając. Levi popatrzył chwilę na Iris i Mikasę ale zaraz znowu szedł obojętnie ze skrzyżowanymi rękami.
Jade poszła za radą Jean'a i przestała zwracać uwagę na to, że to właśnie z nim walczy. W końcu udało jej się go powalić ale sama zaliczyła glebę, bo trzymał ją za skrawek kurtki. Upadła na niego i dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego co się przed chwilą stało. Instruktor oznajmił, że to już koniec walki wręcz i mają dziesięć minut by przygotować się na wyjście do lasu, gdzie będą zabijać podobizny tytanów,
Dziewczyna wstała, podała mu rękę ale gdy wstał nie zdążył nic powiedzieć bo zawstydzona Jade odeszła szybkim krokiem.
- No i jak walka z twoim eee wybrankiem? - Zapytała dość sarkastycznie Iris napełniając butle gazem.
- Co...? A... No ten...
- Widzę, że jesteś jakaś nie swoja, co odwaliłaś? - Jade spojrzała na nią i westchnęła.
- No... Bo... On upadł... I mnie pociągnął za sobą i ten... - Iris uderzyła się w czoło.
- Czy wszyscy, którzy mają taki przypadek jak ty, tak się zachowują?
- Sama zobaczysz jak się zakochasz.
- Chce to widzieć! Ale najpierw to by musiało nastąpić. A taki moment chyba nie nastąpi. Przykro mi. - Jade westchnęła i wzięła się za swój sprzęt.
Gdy wszyscy byli już gotowi udali się na ''łowy''. Każdy bez wyjątków dawał z siebie wszystko, by zaimponować Zwiadowcom. Eren znowu dostał ADHD i robił głębsze cięcia w karkach tytanów.
Po powrocie każdy był ciekawy jak ich pracę oceniają Zwiadowcy. Głos przejął Dowódca Erwin Smith.
- Doskonale sobie dziś radziliście. Jesteście doskonale przygotowani. Wielu z was dzięki odwadze i determinacji dąży co celu. Jednak pamiętajcie, żeby nigdy nie wątpić, bo gdy ''do waszego serca wleje się niepewność, to będzie wasz koniec'' (naj cytat Erwina aww ^^ xD). - Dowódca zasalutował, a wszyscy odpowiedzieli tym samym. Instruktor powiedział jeszcze kilka słów. Gdy skończył Jade chciała coś powiedzieć Iris ale jej już nie było. Rozejrzała się dookoła ale zauważyła jedynie Jean'a który zmierzał w jej stronę.
- Cholera... Nie teraz błagam... - Ktoś jednak wysłuchał jej modłów, bo gdy chłopak był tuż obok nagle pojawił się Erwin, który chciał z nią zamienić kilka słów.
- Czy mógłbym ją porwać na chwilę? - Spytał dowódca chłopka. Który mu zasalutował i odszedł.
- O co chodzi Dowódco? - Spytała Jade.
- Znasz Iris Leiden prawda?
- Tak, jesteśmy przyjaciółkami i zarazem współlokatorkami.
- A mogłabyś mnie go niej zaprowadzić? Muszę z nią porozmawiać.
- Oczywiście... A można wiedzieć o co chodzi...? Jeśli to żaden problem oczywiście.
Erwin westchnął.
- Znałem jej rodziców... I kiedyś im obiecałem, że w razie potrzeby się nią zajmę... I przy okazji chciałbym się zapytać czy nie chce dołączyć do Zwiadowców.
Jade była dość mocno zdziwiona. Nie dość, że Dowódca znał rodzinę Iris to jeszcze miał się nią zająć?! Przecież jej rodzice się nią nie interesowali i w dodatku ona nie potrzebowała niczyjej opatrzności. Sama sobie świetnie radziła, w każdej sytuacji. Spojrzała na Erwina i nic nie odpowiedziała. On miał minę, która nie wyrażała żadnych uczuć i szedł dalej obok dziewczyny.
- Zwracaliśmy uwagę na każdego, również na ciebie. - Na te słowa dziewczyna zrobiła się czerwona i zasłoniła twarz warkoczem. - Czy nie chciałabyś również dołączyć do naszych oddziałów?
- Marzę o tym! Po śmierci rodziców mam tylko jeden cel i było nim własnie dołączenie do Zwiadowców i wybicie wszystkich tytanów.
- Rozumiem. - Skinął głową. - Wiedz, że za murami jest dość niebezpiecznie, a tytani to już nie tekturowe kukły...
- Wiem... Ale mimo to chcę walczyć.
Dalsza droga upłynęła im w milczeniu.
~ Kel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz