- No to mam przerąbane... - wyszeptała. On jej nie zauważył, bo stał do niej tyłem. Postanowiła podejść. Stała już za nim. Drzwi do ich domku były otwarte, ale nigdzie nie było widać Kiby. Odetchnęła z ulgą. W końcu odważyła spytać się dlaczego tu stoi.
- Kapralu..? - Po tych słowach odwrócił się. Rzucił jej szybkie spojrzenie, a potem utkwił wzrok na swoich rękawiczkach. Coś na nich było. Przyglądał się im chwile.
- Możesz mi wyjaśnić co to? - Powiedział pokazując jej sierść na swoich rękawiczkach. - Była jak zakładam w twoim domu. - Iris patrzyła się zdziwiona na kawałki białego futerka. Nie wiedziała co ma powiedzieć, a wyjaśnienia się należały i to jak najszybciej.
- T-to jest., - Zaczęła się jąkać. On patrzył na nią lekko zdziwiony, ale nie było tego po nim widać. Nagle Iris dostała olśnienia.
- Podcinałam włosy.. - Rzuciła. W sumie to kolor się zgadzał. Iris miała białe włosy, a Kiba białą sierść. Nieźle się dobrali.
- Ach tak.. - Zamyślił się, po czym zaczął jej się przyglądać. Nie patrzała mu w oczy, bo zaraz by się zdradziła, że coś kręci.
- Jakoś nie widzę po nich śladu, żeby były ścinane. - Zauważył patrząc na nią podejrzliwie.
- N-no bo... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ coś ją popchnęło. Wpadła prosto w kaprala. Przewrócili się i leżeli na ziemi. Właściwie to Iris na nim. Była przerażona, co to było?!
W tym samym czasie dotarli tam Erwin i Jade. Zastali niecodzienne widoki. Obydwoje byli w szoku. Iris leżała na kapralu, a kawałek za nią stał Kiba. On na nią wskoczył i wtedy upadła, Erwin pociągnął brunetkę za sobą tylko rzucając:
- Potem do niej wstąpię..
Białowłosa jak poparzona zeszła z Levi'a. On był nieco oszołomiony, ale też zdziwiony. Ona spojrzała za siebie, gdzie dostrzegła swojego psa.
- Kiba.. - Warknęła, a on merdał ogonem i był z siebie najwyraźniej dumny. Kapral wstał i się otrzepał.
- J-ja.. Przepraszam... - Zaczęła mówić nerwowo.
- Rozumiem, że to sprawca tego wypadku. - Spojrzał na Kibę.
- T-tak.. To jest mój pies.. - Postanowiła powiedzieć, bo dalsze ukrywanie prawdy nie miało sensu.
- Rozumiem. - Powiedział i zaczął iść w kierunku swojego namiotu.
- Proszę pana! - Zawołała, a on się odwrócił. Dogoniła go.
- Zakładam, że powie pan o tym instruktorowi.. - Mówiła zrezygnowana.
On się przez jakiś czas na nią patrzył i znowu ruszył w swoją stronę. Po chwili postanowił przemówić.
- Jak nie przestaniesz na mnie mówić pan to o tym pomyśle. - Powiedział spokojnie i odszedł. Iris nie mogła uwierzyć.
- Dobrze! Dziękuję.. - Krzyknęła po czym upadła na kolana. - Kiba.. - zaczęła szeptać. - Ty jeden.. Co to miało być?! - Mówiła przez zęby. On tylko miał język na zewnątrz i merdał ogonem.
- A idź ty. - Popchnęła go i zaczęła z nim "walczyć". Po paru minutach zabawy weszła do domku. Walnęła się na łóżku. Leżała patrząc w sufit i rozmyślając.
- *Boże, jaki przypał.... Kiba pierdoło..*
Wtedy ktoś wszedł do pokoju. Nie był to nikt inny niż Jade. Usiadła na swoim łóżku i patrzyła się na Iris z podejrzaną miną. Białowłosa wstała i spojrzała na nią zdziwiona.
- O co ci chodzi? - Spytała.
- Erwin chciał z tobą pogadać. - Mówiła nadal mając tą minę.
- Aha... A... Czemu się tak na mnie patrzysz?
- Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? Czekaj jak to było.. A wiem już: - "Czy wszyscy, którzy mają taki przypadek jak ty, tak się zachowują?
- Sama zobaczysz jak się zakochasz.
- Chce to widzieć! Ale najpierw to by musiało nastąpić. A taki moment chyba nie nastąpi. Przykro mi."
- Pamiętam, co w związku z nią? - Spojrzała się na nią zdziwiona.
- Chciałam zaprowadzić do ciebie Erwina, ale jak doszliśmy natknęliśmy się na niecodzienne widoki.. - Wybuchła śmiechem po ostatnich słowach. Iris spojrzała się na nią otwierając szeroko oczy po czym nagle wstała.
- Czekaj.. Ty to widziałaś?! - Krzyknęła.
- Tak i dowódca też xD. - Dalej się śmiała, a Iris złapała się za głowę.
- I.. Ja mam teraz iść z nim rozmawiać?! Przecież co on sobie o mnie pomyśli?! - Mówiła załamana.
- Trzeba było się nie rzucać na kaprala xD.
- Cicho bądź! To Kiba mnie popchnął.. - Powiedziała.
- Ta jasne.. - Śmiała się Jade.
- Dobra, idę pogadać z dowódcą.. Wrócę za chwile. Pilnuj Kiby. - Rzuciła wychodząc.
Iris starała się iść jak najwolniej. Nie miała ochoty rozmawiać z Erwinem po takiej akcji. Co on w ogóle od niej chciał? Rozmyślała o całym zajściu. Levi wie, że to Kiba ją popchnął więc chyba nie będzie mieć jej tego za złe. Doszła do ich namiotu. Zanim weszła usłyszała pewną rozmowę.
- Najpierw Erwin, potem Levi, co jest dzisiaj z wami?! - Śmiała się Hanji - To dopiero pierwszy dzień! xD,
- Cicho bądź. - Mruczał pod nosem Levi. - To był wypadek.
- Ta jasne.. Muszę przyznać, że po tobie się tego nie spodziewałam. - Dalej się śmiała Hanji.
Iris była załamana. Jak dołączy do zwiadowców to chyba całe życie będą jej to wypominać.
- *To może przyjdę do nich kiedy indziej...* - Myślała. - Nie. Muszę iść dzisiaj. - Namiot był otwarty, więc chyba można było wejść. Zresztą Erwin na nią czekał. Na pewno można było. Iris powoli weszła. Erwin spojrzał się na nią.
- Można? - Spytała się cicho.
- Tak, wejdź. - Powiedział stanowczo.
- Pamiętam, co w związku z nią? - Spojrzała się na nią zdziwiona.
- Chciałam zaprowadzić do ciebie Erwina, ale jak doszliśmy natknęliśmy się na niecodzienne widoki.. - Wybuchła śmiechem po ostatnich słowach. Iris spojrzała się na nią otwierając szeroko oczy po czym nagle wstała.
- Czekaj.. Ty to widziałaś?! - Krzyknęła.
- Tak i dowódca też xD. - Dalej się śmiała, a Iris złapała się za głowę.
- I.. Ja mam teraz iść z nim rozmawiać?! Przecież co on sobie o mnie pomyśli?! - Mówiła załamana.
- Trzeba było się nie rzucać na kaprala xD.
- Cicho bądź! To Kiba mnie popchnął.. - Powiedziała.
- Ta jasne.. - Śmiała się Jade.
- Dobra, idę pogadać z dowódcą.. Wrócę za chwile. Pilnuj Kiby. - Rzuciła wychodząc.
Iris starała się iść jak najwolniej. Nie miała ochoty rozmawiać z Erwinem po takiej akcji. Co on w ogóle od niej chciał? Rozmyślała o całym zajściu. Levi wie, że to Kiba ją popchnął więc chyba nie będzie mieć jej tego za złe. Doszła do ich namiotu. Zanim weszła usłyszała pewną rozmowę.
- Najpierw Erwin, potem Levi, co jest dzisiaj z wami?! - Śmiała się Hanji - To dopiero pierwszy dzień! xD,
- Cicho bądź. - Mruczał pod nosem Levi. - To był wypadek.
- Ta jasne.. Muszę przyznać, że po tobie się tego nie spodziewałam. - Dalej się śmiała Hanji.
Iris była załamana. Jak dołączy do zwiadowców to chyba całe życie będą jej to wypominać.
- *To może przyjdę do nich kiedy indziej...* - Myślała. - Nie. Muszę iść dzisiaj. - Namiot był otwarty, więc chyba można było wejść. Zresztą Erwin na nią czekał. Na pewno można było. Iris powoli weszła. Erwin spojrzał się na nią.
- Można? - Spytała się cicho.
- Tak, wejdź. - Powiedział stanowczo.
Następnie Erwin zwrócił się do Hanji i Levi'a.
- Zostawicie nas samych? - Wychodząc brunetka przypatrywała się Iris. Białowłosa starała się unikać jej wzroku, ale to było dosyć trudne.
- Usiądź. - Dowódca wskazał jej krzesło. Dziewczyna posłusznie spełniła rozkaz.
- Chciałem do ciebie wstąpić wcześniej.. - Zaczął. Iris tylko spojrzała na niego z dosyć nietypową dla niej miną. - Wiesz po co chciałem z tobą porozmawiać? - Spytał.
- Nie wiem. - Odparła.
- Nie myślałaś nad dołączeniem do zwiadowców?
- Oczywiście, że myślałam, ale nie wiem czy się nadam..
- Nadasz się świetnie. Widziałem co potrafisz. Może nawet trafisz do oddziału specjalnego Levi'a.. - Po tych słowach się zamyślił. Iris się spojrzała na niego zdziwiona.
- To jakiś żart? Dlaczego akurat tam?! - Mówiła pospiesznie.
- Twoje umiejętności są na bardzo wysokim poziomie i z tego co wiem to się polubiliście, prawda? - Spojrzał się na nią.
- Nie wiem.. Dowódca nie musi mi tego ciągle wypominać...
- Nie tylko dlatego chcę, żebyś dołączyła. - Zaczął mówić po chwili milczenia. - Kiedyś obiecałem twoim rodzicom, że się tobą zajmę.
- Chyba pan żartuje, po śmierci im się o mnie przypomniało? - Mówiła wkurzona. - Zresztą ja umiem o siebie zadbać!
- Posłuchaj wiem o tym co się stało parę lat temu. - Po tych słowach bardzo się zdziwiła,
- To znaczy...?
- W Kedwen.. - Dopowiedział,
- Skąd pan o tym wie.. Ja nie chciałam, żeby to tak się skończyło.. - Wstała.
- Żandarmeria może cię rozpoznać, wiesz o tym?
- Zostawicie nas samych? - Wychodząc brunetka przypatrywała się Iris. Białowłosa starała się unikać jej wzroku, ale to było dosyć trudne.
- Usiądź. - Dowódca wskazał jej krzesło. Dziewczyna posłusznie spełniła rozkaz.
- Chciałem do ciebie wstąpić wcześniej.. - Zaczął. Iris tylko spojrzała na niego z dosyć nietypową dla niej miną. - Wiesz po co chciałem z tobą porozmawiać? - Spytał.
- Nie wiem. - Odparła.
- Nie myślałaś nad dołączeniem do zwiadowców?
- Oczywiście, że myślałam, ale nie wiem czy się nadam..
- Nadasz się świetnie. Widziałem co potrafisz. Może nawet trafisz do oddziału specjalnego Levi'a.. - Po tych słowach się zamyślił. Iris się spojrzała na niego zdziwiona.
- To jakiś żart? Dlaczego akurat tam?! - Mówiła pospiesznie.
- Twoje umiejętności są na bardzo wysokim poziomie i z tego co wiem to się polubiliście, prawda? - Spojrzał się na nią.
- Nie wiem.. Dowódca nie musi mi tego ciągle wypominać...
- Nie tylko dlatego chcę, żebyś dołączyła. - Zaczął mówić po chwili milczenia. - Kiedyś obiecałem twoim rodzicom, że się tobą zajmę.
- Chyba pan żartuje, po śmierci im się o mnie przypomniało? - Mówiła wkurzona. - Zresztą ja umiem o siebie zadbać!
- Posłuchaj wiem o tym co się stało parę lat temu. - Po tych słowach bardzo się zdziwiła,
- To znaczy...?
- W Kedwen.. - Dopowiedział,
- Skąd pan o tym wie.. Ja nie chciałam, żeby to tak się skończyło.. - Wstała.
- Żandarmeria może cię rozpoznać, wiesz o tym?
- Wiem, ale wtedy tylko garstka wyszła z tego cało..
- Możemy ci pomóc. - Stwierdził. - Po za tym twoje umiejętności mogą się nam bardzo przydać.
- Ech.. Dobrze.. Ale niech pan o tym nikomu nie mówi, dobrze? - On tylko skinął głową i wrócił do pisania. Iris wyszła z namiotu i odetchnęła. Spojrzała się przed siebie i zaczęła mówić:
- To sku.. - Nie dokończyła bo podeszła do niej Hanji. - Wawa.. - Dokończyła nerwowo.
- Ty jesteś Iris, tak? - Spytała.
- Tak..
- Namyśliłaś się którego wolisz? - Zaśmiała się.
- Słucham?! - Zdziwiła się białowłosa.
- Na treningu Erwin się ciągle na ciebie patrzył. potem wpadłaś na Levi'a..
- Dowódca miał do mnie sprawę, a to drugie to był wypadek.. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Dobrze, dam ci spokój idź do domu, bo jest późno.
- Tak jest! - Zasalutowała i pobiegła w stronę mieszkania. Do Hanji dołączył kapral.
- Daj jej w końcu spokój, okularnico. - Warknął.
- Możemy ci pomóc. - Stwierdził. - Po za tym twoje umiejętności mogą się nam bardzo przydać.
- Ech.. Dobrze.. Ale niech pan o tym nikomu nie mówi, dobrze? - On tylko skinął głową i wrócił do pisania. Iris wyszła z namiotu i odetchnęła. Spojrzała się przed siebie i zaczęła mówić:
- To sku.. - Nie dokończyła bo podeszła do niej Hanji. - Wawa.. - Dokończyła nerwowo.
- Ty jesteś Iris, tak? - Spytała.
- Tak..
- Namyśliłaś się którego wolisz? - Zaśmiała się.
- Słucham?! - Zdziwiła się białowłosa.
- Na treningu Erwin się ciągle na ciebie patrzył. potem wpadłaś na Levi'a..
- Dowódca miał do mnie sprawę, a to drugie to był wypadek.. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Dobrze, dam ci spokój idź do domu, bo jest późno.
- Tak jest! - Zasalutowała i pobiegła w stronę mieszkania. Do Hanji dołączył kapral.
- Daj jej w końcu spokój, okularnico. - Warknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz