czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział IX "Wypadek"

Po skończonej szopce ze Zwiadowcami Iris według planu wracała do domku, aby wypuścić Kibę na dwór. Szła szybkim krokiem. Od zakończenia minęło już trochę czasu. Już prawie była na miejscu. Za zakrętem było ich mieszkanie. Skręciła i osłupiała. Przed ich domkiem stał dosyć niski mężczyzna o czarnych włosach.
- No to mam przerąbane... - wyszeptała. On jej nie zauważył, bo stał do niej tyłem. Postanowiła podejść. Stała już za nim. Drzwi do ich domku były otwarte, ale nigdzie nie było widać Kiby. Odetchnęła z ulgą. W końcu odważyła spytać się dlaczego tu stoi.
- Kapralu..? - Po tych słowach odwrócił się. Rzucił jej szybkie spojrzenie, a potem utkwił wzrok na swoich rękawiczkach. Coś na nich było. Przyglądał się im chwile.
- Możesz mi wyjaśnić co to? - Powiedział pokazując jej sierść na swoich rękawiczkach. - Była jak zakładam w twoim domu. - Iris patrzyła się zdziwiona na kawałki białego futerka. Nie wiedziała co ma powiedzieć, a wyjaśnienia się należały i to jak najszybciej.


- T-to jest., - Zaczęła się jąkać.  On patrzył na nią lekko zdziwiony, ale nie było tego po nim widać. Nagle Iris dostała olśnienia.
- Podcinałam włosy.. - Rzuciła. W sumie to kolor się zgadzał. Iris miała białe włosy, a Kiba białą sierść. Nieźle się dobrali.
- Ach tak.. - Zamyślił się, po czym zaczął jej się przyglądać. Nie patrzała mu w oczy, bo zaraz by się zdradziła, że coś kręci.
- Jakoś nie widzę po nich śladu, żeby były ścinane. - Zauważył patrząc na nią podejrzliwie.
- N-no bo... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ coś ją popchnęło. Wpadła prosto w kaprala. Przewrócili się i leżeli na ziemi. Właściwie to Iris na nim. Była przerażona, co to było?!
W tym samym czasie dotarli tam Erwin i Jade. Zastali niecodzienne widoki. Obydwoje byli w szoku. Iris leżała na kapralu, a kawałek za nią stał Kiba. On na nią wskoczył i wtedy upadła, Erwin pociągnął brunetkę za sobą tylko rzucając:
- Potem do niej wstąpię..
Białowłosa jak poparzona zeszła z Levi'a. On był nieco oszołomiony, ale też zdziwiony. Ona spojrzała za siebie, gdzie dostrzegła swojego psa.
- Kiba.. - Warknęła, a on merdał ogonem i był z siebie najwyraźniej dumny. Kapral wstał i się otrzepał. 

- J-ja.. Przepraszam... - Zaczęła mówić nerwowo.
- Rozumiem, że to sprawca tego wypadku. - Spojrzał na Kibę.
- T-tak.. To jest mój pies.. - Postanowiła powiedzieć, bo dalsze ukrywanie prawdy nie miało sensu.
- Rozumiem. - Powiedział i zaczął iść w kierunku swojego namiotu.
- Proszę pana! - Zawołała, a on się odwrócił. Dogoniła go.
- Zakładam, że powie pan o tym instruktorowi.. - Mówiła zrezygnowana.
On się przez jakiś czas na nią patrzył i znowu ruszył w swoją stronę. Po chwili postanowił przemówić.
- Jak nie przestaniesz na mnie mówić pan to o tym pomyśle. - Powiedział spokojnie i odszedł. Iris nie mogła uwierzyć.
- Dobrze! Dziękuję.. - Krzyknęła po czym upadła na kolana. - Kiba.. - zaczęła szeptać. - Ty jeden.. Co to miało być?! - Mówiła przez zęby. On tylko miał język na zewnątrz i merdał ogonem.
- A idź ty. - Popchnęła go i zaczęła z nim "walczyć". Po paru minutach zabawy weszła do domku. Walnęła się na łóżku. Leżała patrząc w sufit i rozmyślając.
- *Boże, jaki przypał.... Kiba pierdoło..*
Wtedy ktoś wszedł do pokoju. Nie był to nikt inny niż Jade. Usiadła na swoim łóżku i patrzyła się na Iris z podejrzaną miną. Białowłosa wstała i spojrzała na nią zdziwiona.
- O co ci chodzi? - Spytała.
- Erwin chciał z tobą pogadać. - Mówiła nadal mając tą minę.
- Aha... A... Czemu się tak na mnie patrzysz?
- Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? Czekaj jak to było.. A wiem już: - "Czy wszyscy, którzy mają taki przypadek jak ty, tak się zachowują?
- Sama zobaczysz jak się zakochasz.
- Chce to widzieć! Ale najpierw to by musiało nastąpić. A taki moment chyba nie nastąpi. Przykro mi."
- Pamiętam, co w związku z nią? - Spojrzała się na nią zdziwiona.
- Chciałam zaprowadzić do ciebie Erwina, ale jak doszliśmy natknęliśmy się na niecodzienne widoki.. - Wybuchła śmiechem po ostatnich słowach. Iris spojrzała się na nią otwierając szeroko oczy po czym nagle wstała.
- Czekaj.. Ty to widziałaś?! - Krzyknęła.
- Tak i dowódca też xD. - Dalej się śmiała, a Iris złapała się za głowę.
- I.. Ja mam teraz iść z nim rozmawiać?! Przecież co on sobie o mnie pomyśli?! - Mówiła załamana.
- Trzeba było się nie rzucać na kaprala xD.
- Cicho bądź! To Kiba mnie popchnął.. - Powiedziała.
- Ta jasne.. - Śmiała się Jade.
- Dobra, idę pogadać z dowódcą.. Wrócę za chwile. Pilnuj Kiby. - Rzuciła wychodząc.

Iris starała się iść jak najwolniej. Nie miała ochoty rozmawiać z Erwinem po takiej akcji. Co on w ogóle od niej chciał? Rozmyślała o całym zajściu. Levi wie, że to Kiba ją popchnął więc chyba nie będzie mieć jej tego za złe. Doszła do ich namiotu. Zanim weszła usłyszała pewną rozmowę.
- Najpierw Erwin, potem Levi, co jest dzisiaj z wami?! - Śmiała się Hanji - To dopiero pierwszy dzień! xD,
- Cicho bądź. - Mruczał pod nosem Levi. - To był wypadek.
- Ta jasne.. Muszę przyznać, że po tobie się tego nie spodziewałam. - Dalej się śmiała Hanji.
Iris była załamana. Jak dołączy do zwiadowców to chyba całe życie będą jej to wypominać.
- *To może przyjdę do nich kiedy indziej...* - Myślała. - Nie. Muszę iść dzisiaj. - Namiot był otwarty, więc chyba można było wejść. Zresztą Erwin na nią czekał. Na pewno można było. Iris powoli weszła. Erwin spojrzał się na nią.
- Można? - Spytała się cicho.
- Tak, wejdź. - Powiedział stanowczo.



Następnie Erwin zwrócił się do Hanji i Levi'a.
- Zostawicie nas samych? - Wychodząc brunetka przypatrywała się Iris. Białowłosa starała się unikać jej wzroku, ale to było dosyć trudne.
- Usiądź. - Dowódca wskazał jej krzesło. Dziewczyna posłusznie spełniła rozkaz.
- Chciałem do ciebie wstąpić wcześniej.. - Zaczął. Iris tylko spojrzała na niego z dosyć nietypową dla niej miną. - Wiesz po co chciałem z tobą porozmawiać? - Spytał.
- Nie wiem. - Odparła.
- Nie myślałaś nad dołączeniem do zwiadowców?
- Oczywiście, że myślałam, ale nie wiem czy się nadam..
- Nadasz się świetnie. Widziałem co potrafisz. Może nawet trafisz do oddziału specjalnego Levi'a.. - Po tych słowach się zamyślił. Iris się spojrzała na niego zdziwiona.
- To jakiś żart? Dlaczego akurat tam?! - Mówiła pospiesznie.
- Twoje umiejętności są na bardzo wysokim poziomie i z tego co wiem to się polubiliście, prawda? - Spojrzał się na nią.
- Nie wiem.. Dowódca nie musi mi tego ciągle wypominać...
- Nie tylko dlatego chcę, żebyś dołączyła. - Zaczął mówić po chwili milczenia. - Kiedyś obiecałem twoim rodzicom, że się tobą zajmę.
- Chyba pan żartuje, po śmierci im się o mnie przypomniało? - Mówiła wkurzona. - Zresztą ja umiem o siebie zadbać!
- Posłuchaj wiem o tym co się stało parę lat temu. - Po tych słowach bardzo się zdziwiła,
- To znaczy...?
- W Kedwen.. - Dopowiedział,
- Skąd pan o tym wie.. Ja nie chciałam, żeby to tak się skończyło.. - Wstała.
- Żandarmeria może cię rozpoznać, wiesz o tym?
- Wiem, ale wtedy tylko garstka wyszła z tego cało..
- Możemy ci pomóc. - Stwierdził. - Po za tym twoje umiejętności mogą się nam bardzo przydać.
- Ech.. Dobrze.. Ale niech pan o tym nikomu nie mówi, dobrze? - On tylko skinął głową i wrócił do pisania. Iris wyszła z namiotu i odetchnęła. Spojrzała się przed siebie i zaczęła mówić:
- To sku.. - Nie dokończyła bo podeszła do niej Hanji. - Wawa.. - Dokończyła nerwowo.
- Ty jesteś Iris, tak? - Spytała.
- Tak..
- Namyśliłaś się którego wolisz? - Zaśmiała się.
- Słucham?! - Zdziwiła się białowłosa.
- Na treningu Erwin się ciągle na ciebie patrzył. potem wpadłaś na Levi'a..
- Dowódca miał do mnie sprawę, a to drugie to był wypadek.. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Dobrze, dam ci spokój idź do domu, bo jest późno.
- Tak jest! - Zasalutowała i pobiegła w stronę mieszkania. Do Hanji dołączył kapral.
- Daj jej w końcu spokój, okularnico.  - Warknął.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz