Był zimny jesienny poranek. Na dworze było dość mokro, bo w nocy była ulewa. Jade obudziła się około dziewiątej, była niewyspana, ponieważ co chwila budziły ją krople deszczu dudniące w szyby. Leżała skulona. Było jej zimno i nie miała się do kogo przytulić, w końcu jednak uznała, że skoro Kiba śpi sam na podłodze to go przygarnie i nie będzie jej aż tak zimno. W końcu udało jej się go jakoś wciągnąć na łóżko ale trochę ją przy tym podrapał. Wtuliła się w niego i udało jej się zasnąć. Rano była cała w białych kłakach, które miała nawet w budzi.
- Wstała księżniczka. - Powiedziała Iris, głaskając Kibę, siedzącego na jej łóżku.
- Daj spokój... Nie mogłam spać. Było zimno jak cholera.. - Powiedziała ziewając i owinęła się kołdrą.
- Ta... Nie było się do kogo przytulić co? - Zaśmiała się, a brunetka rzuciła jej chłodne spojrzenie.
- Ale ja mam się przynajmniej do kogo przytulić, a nie ściskam ubrania. - Iris spojrzała na nią zdziwiona. - No co? Nie spałam to widziałam jak przytulasz tą koszulę Levi'a. Nie musisz mi mówić gdzie byłaś na noc ja już wszystko wiem. Po za tym co tam robiliście ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Zaśmiała się, a białowłosa szybko zmieniła temat.
- No nic... Po za tym wczoraj jak poszłaś z Jean'em to Reiner cie szukał.
- Co... Znowu coś chce...
- Jak widać zależy mu, żeby odbudować to...
- Co sam zepsuł. - Dokończyła Jade.
- Daj mu szanse... Zrobił to z troski.
- Ale nie musiał kłamać! Przez niego prawie straciłam kogoś na kim mi zależy! - Krzyknęła, a jej oczy zrobiły się szklane.
- Ale już jest dobrze, nie? Minęło trochę czasu, pozwól mu spróbować jeszcze raz... - Namawiała ją Iris. Nagle ktoś zapukał do drzwi. - Nie mów mi, że Książę coś zostawił wczoraj. - Powiedziała sarkastycznie. - Proszę! - Zawołała. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Reiner. Brunetka zarzuciła kołdrę na głowę.
- Sorry, że was budzę... Ale... - Westchnął i spojrzał na Jade. - Jeszcze raz chcę cię przeprosić i chciałem z tobą porozmawiać. Pomyślałem...Że... - Złapał się z tyłu za szyję. - Może mógłbym ci dać lekcje walki wręcz, innymi metodami niż nas uczyli przez te trzy lata... Znaczy... Cholera...
- Spokojnie rozumie... I masz rację... Po tamtym zajściu w mieście faktycznie przyda mi się chyba urozmaicić pakiet ataków. - Uśmiechnęła się. - Dziś mamy wolne więc... Możemy zacząć za jakieś piętnaście minut?
- Jasne. Będę czekać na dziedzińcu. Jest dość chłodno więc lepiej weź jakąś grubszą bluzę... Dobra to ja idę. - Powiedział i szybko wyszedł. Iris wybuchnęła śmiechem i uderzyła głową w grzbiet Kiby.
- Tak mu zależy, że aż się denerwuje. Kto by pomyślał, że Reiner się denerwuje xDD.
- Daj spokój... - Poszła do łazienki się umyć i uczesać. Ubrała się, kątem oka patrząc na białowłosą, która miała dziwny jak na nią wyraz twarzy. - Co się tak szczerzysz?
- Ja? Nie no co ty... - I zaraz wybuchnęła śmiechem połykając sierść swojego psa.
- Akurat... Nic sobie nie myśl. Idź do swojego Kaprala i daj mi spokój... To tylko naprawa relacji. A ja jestem z Jean'em jakbyś zapomniała.
- Dla ciebie może i tak ale dla niego... xDD
- Ja pier... Iris nie gadam z tobą. - Już miała wyjść ale białowłosa jeszcze musiała coś dodać.
- A propos to ty z tym Księciem uważajcie bo wiesz... Żeby nie doszło do niepowołanych sytuacji, bo w tych czasach to chyba ciężko by było, nie mówiąc już, że macie dopiero po piętnaście lat... - Zaśmiała się pod nosem i oberwała z poduszki.
- Nie znam cię. - Wzięła bluzę wyszła.
- Miłej zabawy! -Krzyknęła za nią i spadła z łóżka dusząc się śmiechem niczym Jade. Kiba patrzył z góry na swoją panią i rozłożył się tak, że zajął całe łóżko Iris.
Brunetka szła przez dziedziniec i się rozglądała za blondynem. Stał tuż za rogiem, opierając się o
mur. Podeszła po cichu ale on słyszał jej każdy krok. Gdy była już obok, nie otwierając oczu powiedział:
- Jesteś już.
- E.. Tak... To ten... Bo mówiłeś też, że chciałeś o czymś porozmawiać...
- Tak ale nie tu i teraz... Może zacznijmy od tego treningu.
- No, ok.. - Chłopak prowadził ich na jakiś plac, gdzie można było podszkolić walkę wręcz.
- To od czego zaczynamy trenerze? - Uśmiechnęła się.
- Heh, na pierwszym treningu Eren też tak mnie nazwał. Ale zaczniemy od tego co potrafisz, czyli na razie bez tych moich nowych chwytów.
- No dobra.- Stanęła przed nim i się zaśmiała. - Ale lepie nie dawaj mi fory bo zaboli xD
- No to zobaczymy. - Zaczęli. Jade używała trochę swoich chwytów, trochę Iris i nawet trochę Annie. Kiedy miała okazję przyglądała się jej technice. Reiner był ciężkim przeciwnikiem ale jednak po dłuższej chwili dała sobie z nim radę. Blondyn upadł mocno ciśnięty w ziemię.
- Chyba faktycznie nie potrzebujesz ani fory, ani mojej pomocy. - Leżał przez chwilę i nie mógł się podnieść.
- Wręcz przeciwnie. - Zaśmiała się i podała mu rękę. - Tak w ogóle... To dlaczego mi pomagasz? - Chłopak westchnął i wstał.
- To jest sprawa o której chciałem z tobą porozmawiać ale lepiej będzie jeśli porozmawiamy o tym później. - Dziewczyna się zamyśliła na chwilę. Czyżby Iris miała kiedyś rację...? ''- Ahh ten Reiner i jak cie pilnuje... Może... Ale tylko może mu się podobasz xD''. Odgoniła zaraz te myśli, bo co z Christą? Nieważne, powiedział, że potem będą o tym rozmawiać, więc nie ma sensu teraz o tym myśleć.
Ćwiczyli z dobre pół godziny, po czym Jade zaczynała już padać.
- Jeszcze jedna runda i robimy przerwę... Padam. - Mówiła wyczerpana.
- Zgoda. - Powiedział i wykonał jeden ruch, a brunetka się zachwiała i prawie przewróciła. Była tuż nad ziemią ale w ostatniej chwili ją złapał. Gdy tak ''wisiała'' patrzyli sobie przez chwile w oczy, ale zaraz oprzytomniał i już miał ją postawić gdy usłyszeli czyjś głos.
- Nie przeszkadzam?! - Oboje się odwrócili. Jade zamarła... Przed nimi stał wściekły Jean... Ona wiedziała jaka była sytuacja, ale z jego perspektywy to musiało zupełnie inaczej wyglądać. Przełknęła ślinę. Reiner chciał jej pomóc ustać ale za mocno ją pociągnął i wpadła na niego.
- Jean, to nie tak jak myślisz! Reiner... - Przerwał jej.
- Nie tak?! A niby jak?! Może za szybko przyszedłem i mogłem poczekać dwie minuty i bym zobaczył co innego?!
- Ej stary wyluzuj. Mi możesz nie wierzyć ale Jade? Chyba przesadzasz.
- Akurat! Od początku za nią łaziłeś więc mi nie wmawiaj, że nic się nie stało!
- Jean! Przecież wiesz, że ja bym nie mogła ci nic takiego zrobić, bo mi na tobie zależy! - Podeszła do niego kawałek. - Reiner to tylko mój przyjaciel, a to ciebie kocham i dobrze o tym wiesz... - Stali przez chwile w milczeniu aż nie odezwał się Reiner.
- Po za tym i tak byśmy nie mogli być razem bo...- Urwał, w sumie to Jean i tak by mu przerwał.
- Ale chciałbyś, co?! - Wtedy zaczął znów padać deszcz. - Dajcie mi spokój! Muszę przemyśleć czy to wszystko ma jeszcze jakiś sens. - Rzucił i odszedł.
- Jean... - Jade upadła na kolana, a oczy zaczęły ją piec od napływających łez. - Dlaczego on mi nie wierzy... Dlaczego... - Skryła twarz w dłoniach. Blondyn podszedł do niej.
- Przepraszam to moja wina, mogłem to przewidzieć.
- Niczego nie da się przewidzieć, ale czemu on mi nie wierzy... - Miała całą twarz mokrą od łez. Chłopak chciał ją objąć i jakoś pocieszyć ale ona wstała. - Ja... Chcę pobyć sama... Przepraszam... Porozmawiamy potem... Przepraszam...
- Nie musisz za nic przepraszać, doskonale cię rozumie... - Ona spojrzała na niego i poszła gdzieś przed siebie.
Jean siedział na deszczu i zastanawiał się czy nie potraktował jej zbyt ostro. Przecież ona by go
nie okłamała ani nie zdradziła... Jeśli już to blondyn mógłby... Ale na samą myśl znowu zrobił się zły i starał się odgonić te myśli.
- Ty kretynie! - Usłyszał jakiś głos za sobą. Nie chciał się nawet odwrócić. - Mówię do ciebie! Co żeś znowu odstawił? - Przed nim stanęła Iris. On spojrzał na nią i odwrócił wzrok.
- Szkoda gadać...
- Ja nie wiem co z tobą jest nie tak. Myślałam, że jej ufasz. Widziałam całe zajście i czuje się jak na szkoleniu za czasów kiedy byliśmy Kadetami. Ty się chyba nigdy nie zmienisz. Nie wiem co żeś sobie ubzdurał ale uwierz, że ona nawet jakoś specjalnie nie chciała tam iść. On jej zaproponował, że może jej pokazać jakieś inne chwyty i pewnie tak było tylko ty sobie coś ubzdurałeś. Co widziałeś? - Wtedy podszedł do nich Levi.
- Spokojnie Leiden. Idź ją znajdź, a my sobie pogadamy. - Ona mu przytaknęła i ruszyła. - Co tam się stało?
- Nic... Nie ważne... - Przeczesał ręką swoje mokre włosy.
- Jakby się nic nie stało to byś tu nie siedział. Z tego co wiem to Braun poszła się spotkać z Braun'em, bo mieli o czymś pogadać i on ją podszkolić. Co ty tam widziałeś, że się tak wściekłeś? - Jean westchnął.
- Jak Reiner ją trzyma... I jak się patrzył jej w oczy... Potem ją pociągnął, że na niego wpadła.
- No i? - Chłopak spojrzał na Kaprala. - To jeszcze nic nie znaczy. Ona się nie tłumaczyła?
- Tłumaczyła... Ale ja... Eh.. - Położył dłoń na czole.
- Nie ufasz jej? Z tego co słyszałem od Hanji na tej imprezie i od Iris, że wczoraj się zamknęliście w ich pokoju. Nie wnikam co się działo ale powinieneś jej chyba wierzyć.
- Ta... - Przypomniało mu się jeszcze jak blondyn chciał coś powiedzieć ale mu przerwał. - Reiner zaczął coś mówić, że nawet gdyby chciał to nie mogliby być razem ale nie dałem mu dokończyć...
- No więc ja nie wiem o co ci w ogóle chodzi. Idź do niej i porozmawiaj lepiej, a potem macie porządnie wytrzeć buty bo będziecie pomagać Yeager'owi zmywać podłogi. - Wstał i poszedł do siebie. Chłopak poszedł szukać brunetki. W pierwszej kolejności poszedł do stajni.
- Jade? Jesteś tu? - Nie było tam nikogo po za końmi, które zaciekawione wystawiły głowy znad boksów. Następnie udał się nad jeziorko ale nie doszedł do niego, bo stamtąd szła białowłosa.
- O proszę, kogo wzięło na poszukiwania. - Rzuciła mu lodowate spojrzenie. - Wiesz, że jesteś dupkiem?
- No co ty? Nie doszedłem do tego. Widziałaś ją?
- Nie.
- Sam ją znajdę...
- Nigdzie nie idę. Znajdę ją choćbym miała ją wykopać spod ziemi.
- A mogę sam ją znaleźć i porozmawiać bez świadków?
- Jak znowu coś jej zrobisz to masz przejebane.
- Zawsze to mówisz,.. Mogę już iść?
- A wiesz gdzie? - Pomyślał przez chwile.
- Wiem. Jeśli tam jej nie będzie to już nie wiem gdzie. - Powiedział i ruszył. Iris patrzyła jak odchodzi i poszła do pokoju.
- Pierwszy raz w życiu się z nim zgodzę. Niech to załatwią bez świadków.
Jade siedziała na jakiejś polanie i bawiła się wisiorkiem, który dostała od swojego chłopaka na imprezie. Ale... Czy będzie jeszcze mogła go tak nazwać? Nasunęła kaptur na oczy i skryła twarz w ramionach. Łzy same zaczęły jej napływać do oczu. Usłyszała jakieś kroki. Zamknęła oczy i odwróciła głowę na bok.
- Iris... Zostaw mnie. Chce być...- Przerwała, bo zobaczyła przed sobą Jean'a. Uklęknął przed nią, pochylił głowę i powiedział:
- Przeprasza... - Dziewczyna osłupiała. - Nie powinienem tak reagować. Nie chciałem, żeby tak wyszło ale, gdy zobaczyłem cię w jego ramionach... Poczułem, że cię tracę. - Spojrzał na nią. - Tym samym wyszło na to, że przestałem ci wierzyć, a tak wcale nie jest. Zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić. Wybaczysz mi...? - Z jej oczu poleciały kolejne łzy i rzuciła mu się na szyję. Przez chwilę nie wiedział jak ma zareagować, ale w końcu ją przytulił. - Przez to, że tak często tracę nad sobą kontrolę mogę wszystko zniszczyć. Zackley ma rację muszę się zacząć kontrolować.
- To nie twoja wina. Zdaję sobie sprawę jak to musiało wyglądać. Pewnie zareagowałabym tak samo.
- No nie wiem. - Westchnął. - Wracajmy bo się przeziębisz.
- Ja nie koniecznie, w końcu mam kaptur i grubą bluzę, martwiłabym się bardziej o ciebie. - Przewrócił oczami i wziął ją na ręce. . Ruszyli w stronę Kwatery.
W salonie siedział Reiner, Eren, Armin i Mikasa. Gdy Iris tam weszła od razu podeszła do czarnowłosej i zdzieliła ją w twarz. Tamta wstała i ją odepchnęła.
- Zgłupiałaś czy masz coś nie tak z głową?!
- Ja?! No chyba ty! - Mikasa zacisnęła pieści oraz zęby i rzuciła się na białowłosą. Tłukły się jak podczas wizyty Zwiadowców. Jade i Jean przed wejściem porządnie wytarli buty, bo nie mieli ochoty zmywać podłóg. Gdy otworzyli drzwi do salonu pierwsze co rzuciło im się w oczy to Iris i Mikasa tarzające się po podłodze i Eren wrzeszczący imię białowłosej. Armin schował się za kanapą, a Reiner'a nic nie ruszało. Brunetka podeszła do Armina.
- Co tu się dzieje?
- Iris podeszła do Mikasy i dała jej z liścia i zaczęły się tłuc. Eren zaczął dopingować Iris, a Mikasa się jeszcze bardziej wściekła! - Jade dostała ataku śmiechu. - Co w tym śmiesznego?
- Bo widzisz... - Starała się opanować. - Jak była ta wyprawa za mur to Levi ratował Mikasę i coś sobie zrobił w nogę, a ta świruska obiecała, że za to dostanie po mordzie i chyba, w końcu się na to zebrała xD
- Moja dziewczyna ma szybko zmienny nastrój. - Powiedział Jean .
- Mówiłam ci kiedyś, że jestem inna niż wszyscy. - Nagle ktoś z trzaskiem otworzył drzwi. Eren przestał na chwilę krzyczeć, skakać po łóżku i usiadł na nim, Armin, Jade i Jean wychylili się.
- Gówniarzeria co tu się dzieje?! - Mike spojrzał na dziewczyny, które nie zwracały na niego uwagi i dalej się biły. - No nie... Tego za wiele. - Podszedł do nich i podniósł Iris jedną ręką, a Mikasę druga. - Idziemy do Dowódcy. - I wyszedł z nimi wiszącymi z dziesięć centymetrów nad ziemią.
- No to mają przerąbane... - Powiedział Eren, a brunetka pokręciła przecząco głową.
- Mikasa ma. Erwin Iris nic nie zrobi, nawet na nią głosu nie podniesie.
- No w sumie racja. Armin chodź może uda nam się coś podsłuchać. *Może się tu we trójkę nie pozabijają.* - Rzucił Jade spojrzenie, którym chciał opowiedzieć ''Powodzenia'' i wyszedł z Arminem.
Po ich wyjściu panowała długa cisza, którą przerwał Jean.
- Reiner... Ja ten... Sorry...
- Spoko. Nie przejmuj się, tez bym tak zareagował. - Dziewczyna spojrzała na nich i się odezwała.
- Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać. Możemy teraz... Jeżeli nie masz nic przeciwko to czy Jean może być przy tej rozmowie? - On tylko westchnął.
- Niech będzie. - Zamknął oczy.
- No to słucham. Dlaczego nawet gdybyś chciał to nie moglibyście być razem?
- Jean... - Upomniała go dziewczyna, Ale blondyn nawet na niego nie zwrócił uwagi.
- Jade... Jesteś śliczna i w ogóle ale... Pamiętasz jak kiedyś mówiłaś, że nawet nie jesteśmy spokrewnieni?
- No pamiętam...
- Bo widzisz... Chyba jednak jesteśmy... - Spuścił głowę i przegryzł wargę.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo oboje mieszkaliśmy w górach, mamy takie same nazwisko i... eh... Nie wiem dlaczego sobie to przypomniałem dopiero gdy wróciliśmy z wyprawy za mur... Gdy byłem mały, miałem może z sześć lat podsłuchałem rozmowę rodziców. Mówili coś o jakiejś dziewczynce młodszej ode mnie o dwa lata. Gdy poszli ja podkradłem się do stołu. Zostawili na nim jej zdjęcie. Przyjrzałem się jej: miała ciemno-brązowe włosy i zielone oczy. Gdy wrócili i zastali mnie z tym zdjęciem w ręku od razu mi je wyrwali.
''- Kto to? Słyszałem jak o niej mówiliście.
- To nikt ważny. Idź do siebie. - Złapałem matkę za rękaw.
- Nie kłam. Widziałem, że płakałaś. Powiedź mi. - Rodzice spojrzeli po sobie.
- To twoja siostra. - Opowiedział ojciec.
- Dlaczego jej tu nie ma?
- Musieliśmy ją oddać pod opiekę wujkowi gdy miała dwa lata...
- Ale dlaczego?
(Bo była brunetką i była za ciężka-nie pasowała tu xDDDDDD Nie no żart xD wracajmy do opowiadania xD)
- Bo tam będzie bezpieczna... Kiedyś ci powiemy więcej ale na razie nie zamęczaj sobie tym głowy.
- Będę mógł ją kiedyś poznać?
- Nie synu... Nigdy dla bezpieczeństwa...''
Chłopak siedział z ramionami skrzyżowanymi na piersi, miał zamknięte oczy i głowę odwróconą od nich.
- Ta dziewczynka była strasznie podobna do ciebie... - Podał im zdjęcie, które delikatnie ściskał. - I podejrzewam... Że to właśnie ty jesteś moją siostrą... - Przyjrzeli się uważnie osobie na fotografii. Jade oparła głowę o swoją dłoń. (Tak bdw to miała być zbieżność nazwisk ale potem dostałam olśnienia by im zniszczyć żyćko xd)
- Nie... To nie mogę być ja... To nie możliwe...
- Faktycznie, jesteś niemal identyczna jak na zdjęciu... - Jean oddał blondynowi zdjęcie. - Czekaj... Czy to znaczy, że ty zarywałeś do własnej siostry?! Pojebało cie?!
- Sam do tego dopiero doszedłem. Muszę się nauczyć cię kochać jak siostrę... - Zwrócił się do niej. - Jade...?
- Wybaczcie mi... To dla mnie za wiele... - Wstała i skierowała się w stronę pokoju. Obaj patrzyli jak brunetka wychodzi. Gdy drzwi się zamknęły Jean westchnął i spojrzał na Reiner'a.
- Na pewno sobie kogoś jeszcze znajdziesz.
- Ta... Pewnie tak... - Blondyn patrzył na zdjęcie.
- A co z Christą?
- A co ma być?
- No na imprezie widziałem jak na nią patrzyłeś. Może u niej masz szanse. - Ale Reiner tylko się uśmiechnął. Jean zaczął zmierzać do wyjścia ale blondyn go jeszcze zatrzymał.
- Słuchaj... Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie zwaliłem tamto z Eren'em... Nie wiem co we mnie wstapiło.
- Nie powiem, że nic się nie stało, bo mogłem tam zostać z kólką w głowie ale rozumiem, że usiłowałeś ją bronić i przede mną i wszystkim co mogłoby ją spotkać przez... No wiesz...
- Tia... Ale trochę zwolnijcie i uważaj bo cie chyba ukatrupie.
- Będę ostrożny. - Powiedział z lekkim uśmiechem i wyszedł.
~Kel
"(Bo była brunetką i była za ciężka-nie pasowała tu xDDDDDD Nie no żart xD wracajmy do opowiadania xD)" XDDDDDD
OdpowiedzUsuńJa nie wiere, że to napisałam xDD
UsuńxDDD
UsuńHehe dobre :'D
UsuńPomińmy fakt, że od Reiner'a chyba nie mogła byc cięższa xDD Zwłaszcza, że jest wzorowana na mnie i waży mniej więcej tyle co ja xD (Wszystko je w postaciach xd)
UsuńA tak szczerze... Ile ważysz xD ja waham się pomiędzy 37-40 kg xDD Pominając fakt, że mam bardzo bladą cerę xp
UsuńOk 52 kg ale nie powiem ci dokładnie bo mi się waga rozwaliła i co chwila się wył xd
UsuńJest nowy rozdział mangi na wikii... BĘDĘ SPOILEROWAC XD ARMINA OCALĄ!!! R.I.P Erwin i Bertholdt... pożarty został. ARMINN!!!! <333
UsuńIdę się znowu popłakac przez Armina :'c
UsuńJa już ostatnio płakałam za Erwinem
UsuńR.I.P Uszy Gillian xDD Darłam się jak pojeb na szczęście byłam sama w domu xD
XD Biedy Bertholdt.. nigdy nie będzie mógł powiedziec Annie, że ją Loffa.. Dobrze dla mnie XD Będę mogła ją paringowac z Arminem XDDD
UsuńHaha xDD Ale szkoda Erwina ;-; Bo poświęcili go dla no można powiedziec cioty co się boi ttytanuf (moja zdanie o Arminie xd) Nie mam nic do Armina ale jednak mimo wszystko wolę Erwina <3
Usuń1.Jeanuś <33
2. Reiner, Erwin
xDD
Wiem, wiem xD ja mam tak
Usuń1. Levi Bogiem
Levi Nałogiem
2. Annie Pragnieniem
3. Armin Pocieszeniem
Uuu jakie rymy xD Ale jak 1-szy raz weszłam na wikie i przeczytałam, że Armin umarł (2 rozdziały temu) to naprawdę szczerze płakałam :'c
Erwin D: [*] Boże, biedny Bertholdt ;w; [*] Armin!!! <3 Isayama czy jak ci tam co ty masz w głowie?! D: Erwin NIEEEE!!! :C
UsuńERRRWIN!!! D'; ;-; Teraz zrobili już zniego prawdziwego Boga ;-; Isayama idę po ciebie! ;-;
UsuńU nas w mieście co roku na drogę krzyżową przychodzą strażacy z pochodniami. Pożyczę je od nich XD
UsuńErwin [*]
Bertholdt [*] i tak cię nie lubiłam XD