- Co się stało? - Spytał.
- Jak wszedłem do salonu te dwie.. - Wskazał na dziewczyny. - .. biły się i nie reagowały na mnie. - Erwin położył rękę na czole.
- Dobrze, dziękuję. Porozmawiam z nimi. - Pokręcił głową, a Mike zasalutował i wyszedł. Dopiero, gdy drzwi się zamknęły zaczął mówić.
- Co wy znowu odstawiacie? Tutaj nie ma miejsca na takie rzeczy.
- Ale.. - Zaczęła Mikasa, która najwyraźniej była oburzona całym tym zajściem.
- Nie ma "ale". Pójdziecie do Levi'a. On wam wymyśli jakąś karę.
- Dobrze. - Powiedziała wkurzona Mikasa.
- Ty, Iris zostań jeszcze na chwilę. A ty.. - Zwrócił się do czarnowłosej. - Możesz już iść. - Dziewczyna zasalutowała i skierowała się do drzwi.
- Ej, Armin. - Zwrócił się do niego Eren. Oboje siedzieli pod drzwiami i podsłuchiwali. - Ciekawe czy będą sprzątać.
- Jeżeli kapral ma wymyślić im karę to na sto procent będą sprzątać. - Zaśmiał się blondyn.
- Ekhem. - Podnieśli głowy i zobaczyli Levi'a stojącymi nad nimi. - Ładnie to tak podsłuchiwać, gówniarze? - Wstali jak poparzeni. - Eren. - Zwrócił się do chłopaka. - Miałeś dzisiaj sprzątać stołówkę.. Jeżeli to dla ciebie za mało to posprzątasz dodatkowo stajnię. Armin bardzo chętnie ci pomoże, prawda? - Spojrzał na blondyna. - Tak.. - Zasalutował speszony. Wtedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Mikasa.
- Dowódca przekazuje, że ma pan wymyślić nam jakąś karę.. - Powiedziała poirytowana.
- Świetnie się składa. Mikasa też wam pomoże sprzątać. Do roboty. - Wskazał na miotły. - Potem przyjdę sprawdzić jak wam poszło.
- Iris.. - Erwin wstał. - Możesz mi powiedzieć jak ty to robisz, że ciągle zostajesz ranna? Twoi rodzice prosili mnie, żebym się tobą zaopiekował, a ty mi na złość najwyraźniej robisz.
-Ja jakoś nadal nie mogę uwierzyć, że chcieli, żebyś się mną opiekował. Poza tym nie potrzebuję "opiekunki". - Powiedziała spokojnie.
- Wiesz, że mam z tobą więcej problemów niż z całym oddziałem? - Spojrzał się na nią z lekkim uśmieszkiem.
(Errrrrrrrwin xD) |
- Wtedy muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Nigdy bym nie pomyślał, że staniesz w mojej obronie. Również w sądzie.. Zwłaszcza, że jesteś w naszych szeregach przeze mnie.
- Byłam na ciebie wkurzona, ale mi już przeszło i.. ja no ten.. Jest mi bardzo przykro.
- Dobrze. Jeżeli cię to naprawdę obchodzi to czuję się już dobrze, ale to ja miałem się opiekować tobą, a nie ty mną. Zobacz. Ty jesteś znowu cała poobijana, a mi nic nie jest. - Pokręcił głową. - Właśnie.. Mam jeszcze jedną sprawę.
- Jaką? - Przewróciła oczami.
- Czy mogłabyś zwracać się z większym szacunkiem do dowódców korpusu? Taki Nile.. Wyzwałaś go nie powiem od czego i groziłaś pobiciem. Za to też dodatkowo mogłaś być oskarżona w sądzie.
- Ta.. Ale ja w przeciwieństwie do Jade się na niego nie rzuciłam i nie wstawiłam mu spluwy do gardła.
- Ona też wtedy przesadziła, ale dziękuję wam.
- Rozumiem, że mówiąc "dowódców" masz na myśli też siebie, prawda? - On lekko się uśmiechnął.
- Cieszę się, że zrozumiałaś. Możesz już odejść. - Iris zasalutowała i wyszła. Gdy zamknęła za sobą drzwi odetchnęła z ulgą. Gdy szła korytarzem zauważyła Levi'a. Wtedy sobie przypomniała, że miała do niego iść.
- Levi.. - Podeszła do niego. On jak zauważył jej rozciętą wargę i poobijaną twarz westchnął.
- Dlaczego ty ciągle zostajesz ranna, możesz mi to wytłumaczyć? - Mówił poirytowany.
- Widocznie mam szczęście. Erwin mówił, żebyś dał mi i Mikasie jakąś karę za to, że się pobiłyśmy..
- Hm.. Mikasa, Eren i Armin mają sprzątać stołówkę i stajnię.. Ale jutro będziemy pomagać stacjonarnym i jedziesz ze mną.
- Dobrze.. Czyli nie muszę sprzątać?
- Nie wpuszczę cię tam. Znowu się z Mikasą pobijesz i jeszcze miotły połamiesz.
- Kto jeszcze z nami pojedzie? - Spytała.
- Erwin, Hanji, Yeager..
- Dobrze, a mogę zabrać Jade? Bardzo chętnie pojedzie. - Uśmiechnęła się pod nosem.
- Weź ją jak chcesz.
Iris weszła do pokoju. Zastała tam Jade siedzącą na łóżku i chowającą twarz w dłoniach. Kiba siedział na podłodze i się jej przyglądał.
- Co ci jest?
- Nic. Zostaw mnie. - Przetarła oczy.
- Znowu ryczysz? - Mówiła poirytowana Iris.
- Tak, masz coś do tego?
- Co się znowu stało?
- Bo.. Reiner to chyba mój brat..
- Chyba żartujesz. To jest powód płaczu? No ile można? Płaczesz minimum dwa razy dziennie. To już się robi dziwne. Masz się uspokoić, jasne? - Podeszła do niej. - Właśnie.. Mam coś na poprawę humoru.
- Co..?
- Jedziesz jutro z nami do miasta pomagać Stacjonarnym.
- Nie chcę..
- Nie obchodzi mnie to. Jedziesz i już. Nie chcę zostać sama z Levi'em, Hanji i Erenem bo to się źle skończy. - Złapała się za głowę.
- A nie jedzie nikt jeszcze?
- Erwin i pewnie parę innych osób.. Ale wiesz, oni gdzieś pójdą i co wtedy? Znowu coś palną głupiego.
- No dobrze. - Jade się uspokoiła.
Z samego rana brunetkę obudziła Iris, która walnęła ją poduszką po głowie. Jade niemal podskoczyła.
- Oszalałaś?! - Podniosła się.
- Patrz! - Wskazała okno.
- Co jest? - Przetarła nadal śpiące oczy. Iris podeszła i złapała ją za rękę. Pociągnęła mocno, a dziewczyna spadła z łóżka. Białowłosa zaczęła ją ciągnąć. - Co jest..? Puszczaj mnie! Iris! - Krzyknęła. Udało jej się wyrwać i sama już wstała.
- ŚNIEG!!!! - Iris zaczęła biegać po pokoju jak opętana z Kibą, a Jade wyjrzała przez okno. Zobaczyła jak biały pył sypie z nieba.
- Dlatego się tak jarasz?
- Kocham śnieg! - Zatrzymała się na chwilę, ale wskoczył na nią Kiba i oboje polecieli na podłogę. - Złaź!
- Dobrze, to ja idę się ubrać. - Pokręciła głową i ruszyła do łazienki.
- Tylko się pospiesz bo zaraz mamy być przed kwaterą. Ubranie się Jade zajęło jakieś 5 minut. Gdy wyszła Iris już na nią czekała pod drzwiami. - Kiba dzisiaj zostanie na dworze. Niech sobie pobiega po śniegu ^^. - Powiedziała zadowolona.
- Dobra uspokój się już bo zaraz będziesz miała banana na twarzy. Wyłaź. - Dziewczyna otworzyła drzwi, a przez nie wyleciał Kiba. Od razu pobiegł na dwór. Iris miała na sobie standardowy mundur i czarny płaszcz. Jade miała kurtkę, ale mimo to trzęsła się z zimna. Przed korpusem stały już konie, ale była tam jakaś afera, bo słychać było jakieś krzyki.
- Co tutaj się dzieje? - Spytała brunetka Erena.
- Kapral się wkurzył bo odśnieżać trzeba będzie xD.
- No.. To macie zajęcie dla oddziału specjalnego xD. - Zaśmiała się.
- Żebyś się nie zdziwiła. Znając go to każdy będzie musiał odśnieżać. - Powiedział wsiadając na konia. Iris też już była na swojej karej klaczy.
- Jade, wsiadaj bo jedziemy zaraz. - Powiedziała. Brunetka dostrzegła swojego konia, który stał już osiodłany. Podeszła do klaczy i wsiadła. Śniegu było coraz więcej.
- Jedziemy! - Krzyknął Erwin. Konie ruszyły. Padający śnieg utrudniał widoczność, ale i tak dawali radę.
Jade jechała z Iris. Brunetka dalej trzęsła się z zimna.
- Ej.. Iris..
- Co?
- Nie jest ci zimno? Ja zaraz zamarznę..
- Ee.. Nie? - Jade patrzyła się jeszcze chwilę na nią po czym odwróciła wzrok.
- Dobra, nie było tematu.
Gdy dojechali dochodziła godzina dwunasta. Czekały już tam na nich oddziały stacjonarne. Mieli na początku pomóc przenieść ładunki, ale ze względu na śnieżyce trzeba było również odśnieżyć. Iris zeszła z konia i oddała go jakiemuś żołnierzowi. Erwin poszedł porozmawiać z przedstawicielem Stacjonarnych. Iris założyła kaptur na głowę, żeby zakryć się przed padającym śniegiem. Obok niej stanęła Jade, która dalej niemal cała drgała.
- Iiiiirrrriiissss...
- Żartujesz, prawda?
- Dddajj mmi ccoś ddo ubbrannia...
- Przecież masz ciepłą kurtkę.
- Aaallleeee jjja ttu zzammarzaamm..
- To idź się przytul do Hanji. - Przewróciła oczami. Wtedy usłyszały jakieś krzyki.
- Taaak! Chodź do mnie! - Zawołała Hanji wyciągając do niej ręce. - Zastąpię ci Jean'eczka! :D. - Jade spojrzała wkurzona na Iris po czym podeszła do brunetki.
- *Po co ja tu w ogóle przyszłam..* - Mówiła w myślach zła sama na siebie. Teraz było jej o wiele cieplej.
- Hanji.. - Podszedł do niej Levi. - Nigdy bym się nie spodziewał, że wolisz dziewczyny.
- Wcale nie! - Krzyknęła. - Zastępuje jej Jean'eczka. - Powiedziała już spokojniej po czym na jej twarzy pojawiła się dziwna mina. Iris stała ze skrzyżowanymi rękami i patrzyła się w stronę domu, do którego wszedł Erwin. Wtedy usłyszała jakieś wołanie.
- Patrz! - Krzyknęła jakaś dziewczynka do swojej matki. - To skrzydła wolności! - Mówiła zafascynowana. Iris spojrzała się w jej stronę zdziwiona i aż ją zamurowało, gdy ją zobaczyła. Miała około ośmiu lat. Jej włosy były złote, ale od śniegu stawały się białe. Oczy były piwne.
- Patrz, Lisa! - Wołała mała białowłosa dziewczynka. - Skrzydła wolności! - Wskazywała na mężczyznę z herbem na kurtce. Podeszła do niej jej siostra i spojrzała zdziwiona w jego stronę.
- To jeden z tych świrów co wyjeżdżają za mury?
- Jakich świrów!? Ja tam też kiedyś dołączę!
- Chyba oszalałaś. Zebrałaś już te kwiaty dla mamy?
- Tak, a ty? - Odwróciła się do niej. W jej rękach trzymała małe, biedne kwiaty. Niektóre już przekwitły, a inne nawet nie zakwitły. Następnie spojrzała na swój cudowny bukiet. - Masz. - Wręczyła jej swoje kwiaty. - Wezmę twoje.
- Czemu?
- Chciałaś, żeby mama przyniosła ci z pracy jakąś lalkę, prawda?
- No.. tak. - Więc weź moje. Będzie jej miło.
- Dzięki. - Zamieniły się bukietami.
Gdy wróciły ich mama siedziała na stole w kuchni i piła..
- Jesteśmy! - Zawołała radośnie Lisa zamykając drzwi.
- Fajnie. - Powiedziała obojętnie kobieta biorąc kolejnego łyka z butelki.
- Mamo, to dla ciebie. - Wręczyła jej bukiet.
- Dla mnie? - Spojrzała na nią zdziwiona. - Dziękuję. - Powiedziała po chwili i wzięła bukiet. Iris spojrzała na nią kątem oka wkładając swoje kwiaty do szklanki z wodą.
- Czy jak dorosnę mogę iść do wojska? - Spytała szczęśliwa.
- Chyba oszalałaś! - Krzyknęła i złapała się za głowę. - Nie!
- Ale.. Iris idzie. - Wyjąkała. Białowłosej upadła szklanka z wodą na ziemię, a matka patrzyła na nią z niedowierzaniem.
- Idź. Może spotkasz więcej takich świrów i nierobów jak ty. - Zaśmiała się. Dziewczynka w tym momencie się wkurzyła.
- Pójdę, ale wątpię, że ludzie są tak głupi, że biorą przykład z twojego zachowania.
- Coś ty powiedziała? - Odłożyła butelkę.
- To co słyszałaś chyba, że twój mózg jest tak skażony alkoholem, że nic już do ciebie nie dociera. - Odwróciła się, ale wtedy dostała szklaną butelką w twarz. Upadła na ziemię i jęknęła,
- Oduczysz się mówić tak do matki, gówniaro. - Powiedziała przez zęby po czym kopnęła ją raz, a potem drugi.
- M-mamo.. - Cofnęła się Lisa.
- Ty też chcesz dostać? - Odwróciła się. Dziewczynka spojrzała się na swoją zakrwawioną siostrę, a potem na matkę. Pokręciła przecząco głową.
-*Wiedziałam...* - Mówiła w myślach Iris. - *Ona nigdy nie stanie w mojej obronie.. Już zawsze będę musiała sobie radzić sama..* - Po jej policzkach spłynęły łzy, ale je szybko otarła i podniosła się. *Już nigdy nie zapłaczę.. Nigdy nie pokażę jak bardzo.. To wszystko czuję.. A ta szmata zwana moją matką.. Kiedyś za wszystko zapłaci. Za to co mi robi.*
Wtedy wyrwała się z zamysłów. Odwróciła się w stronę dziewczynki, ale jej matka szybko ją pociągnęła.
- Nie zbliżaj się do tych świrów. - Wyszeptała, ale Iris wszystko dokładnie słyszała.
-*Dlaczego sobie o tym przypomniałam..?* - Zaczęła się zastanawiać. Wtedy podeszłą do niej Hanji.
- Chodź, idziemy nosić ładunki. - Powiedziała spokojnie. - Jade została zabrana do domu, żeby się ogrzała. Tam znaleźli jakieś dla niej zajęcie.
- Dobrze.. - Odwróciła się i podeszła do skrzyń.
Dziewczynka, którą wcześniej widziała Iris postanowiła jeszcze pooglądać zwiadowców. Dalej sypał śnieg, a ona była ubogo ubrana. Stanęła obok budynku i dalej obserwowała ich pracę.
- Hej.. - Usłyszała zimny głos. Odwróciła się przestraszona i zobaczyła dziewczynę o białych włosach z dosyć strasznym wyrazem twarzy.
- Tak? - Spytała lekko przestraszona, ale i też podekscytowana.
- Co ty tu robisz? Jest zimno.
- Chciałam was tylko zobaczyć..
- Jak ci na imię? - Spytała.
- Irsa. - Uśmiechnęła się.
- Rozumiem.. - Spuściła wzrok. - Masz. - Podała jej swój płaszcz. Miała teraz na sobie tylko koszulę od Levi'a, kurtkę i pelerynę.
- Dziękuję! - Założyła od razu płaszcz.
- Chciałabyś dołączyć kiedyś do zwiadowców?
- No jasne! Chcę zwiedzić zewnętrzny świat!
- Dobrze. Pamiętaj, że to twoje życie i tylko ty o nim decydujesz. Nikt nie ma prawa ci mówić co masz robić. Nigdy nie daj się nikomu podporządkować, rozumiesz? - Po tych słowach dziewczynka chwilę zastanawiała się co powiedzieć, ale w końcu zdobyła się na zwykłe:
- Tak jest! - Spróbowała zasalutować, ale stała w złej pozycji i rękę miała w odwrotną stronę. Iris wyprostowała ją i odwróciła dłoń.
- Teraz jest dobrze. - Ukucnęła przed nią.
- Nie wiedziałem, że lubisz dzieci. - Powiedział obojętny, znajomy głos. Obejrzała się.
- Kapral Levi!!! - Krzyknęła dziewczynka i prawie podskoczyła. On spojrzał się na nią swoją znudzoną miną.
- Nie lubię. - Wstała.
- Właśnie widzę.
- To jest Irsa. Irsa to jest Levi.
- Wy chodzicie? - Spytała podskakując. Iris spojrzała zakłopotana na kaprala.
- No pewnie, że chodzą. - Zobaczyli Jade. - Oboje spojrzeli na nią swoim morderczym wzrokiem, a ona szybko zmieniła temat. - .. Dowódca kazał przekazać, że.. już jedziemy. - Powiedziała po czym szybkim krokiem ruszyła do koni. Iris zerknęła jeszcze na Irse i poszła za Jade.
Podczas drogi powrotnej śnieg przestał już mocno sypać. Iris jechała cały czas ze spuszczoną głową. Do Jade podjechał kapral.
- E, Braun. - Zawołał.
- T-tak?
- Chyba nie muszę mówić co robisz, gdy wrócimy? Masz odśnieżyć drogę do kwatery. - Powiedział po czym popędził konia i dorównał Erwinowi i Hanji.
- Super.. - Warknęła. Odwróciła się, ale Iris nigdzie nie było. - *A ta znowu się zgubiła..* - Podjechała do dowódcy, ale nie od strony, gdzie jechał Levi. - Dowódco..
- Coś się stało?
- Tak.. Iris gdzieś się zgubiła. - Erwina aż zatkało.
- Znowu? Ona ma talent do gubienia się.. I zostawania ranną..
Cwałowała w stronę ośnieżonego budynku. Gdy była już wystarczająco blisko niego zsiadła z konia.
- Zaczekaj tu.. - Powiedziała do konia. Ten grzecznie stał. Ruszyła przed siebie. Śnieg już nie padał tak mocno. Podeszła do niewielkiej skały i strzepnęła śnieg, który na niej leżał. Dokładnie miesiąc temu to tutaj zginęła jej siostra. Odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała się na nagrobek.
- Wybacz, że zakłócam twój spokój.. Ale przyszłam tu sama nie wiem czemu. Po spotkaniu tej dziewczynki przypomniałaś mi się.. - Przykucnęła. - Chciałam cię przeprosić.. To ja powinnam zginąć.. Nie ty. Nie zasłużyłaś na to.. Dlaczego ty do cholery myślałaś, że to ja zabiłam rodziców?! - Przyłożyła dłoń do czoła i zamknęła oczy. - Przepraszam.. przepraszam.. - Przyłożyła drugą. - Czemu ty zawsze byłaś takim tchórzem.. A jak przyszło co do czego to potrafiłaś zabić własną siostrę? W sumie.. Jak tak teraz pomyślę to to określenie pasuje do mnie.. - Spuściła wzrok i poczuła jak łzy płyną jej po policzkach. - A płyńcie sobie.. Nie będę wam bronić. - Wtedy usłyszała odgłosy konia, ale nie jej. Ktoś musiał po nią przyjechać. Zszedł z konia i zaczął kierować się w jej stronie.
- Idź sobie. - Powiedziała. - Chcę zostać sama.
- Nie ma mowy. - Usłyszała męski głos. - Idziesz ze mną, bo zaraz zamarzniesz.
- Wcale nie. Ja tu zostaję. Chcę tu umrzeć..
- Co ty wygadujesz.. Wstawaj. - Podszedł i pociągnął ją za kaptur.
- Levi, zostaw mnie.. Chcę zostać z siostrą.. - Kapral puścił ją.
- Ona nie żyje. Musisz się z tym pogodzić.
- Jak mogłabym pogodzić się z tym, że zabiłam własną siostrę?!
- Wolałabyś być na jej miejscu?! To ona chciała zabić ciebie!
- Tak, wolałabym! - Teraz jej łzy zaczęły lecieć strumieniami. Levi dość mocną nią szarpnął i postawił na nogi.
- Masz nie umierać, rozumiesz?
- To moje życie i ja decyduje co z nim zrobię. Tylko ja.
- Nie chcę żebyś umarła..
- Dlaczego..?
- Bo.. nie. - Po tych słowach spojrzała się w jego oczy. Dotknął jej peleryny.
- Musiałaś ją pofarbować na czarno, prawda?
- Oczywiście. - Lekko poprawił jej się humor.
- Mam nadzieję, że mojej koszuli nie pofarbujesz.
- Nigdy w życiu. - Wtedy zbliżył się do niej. Przysunął głowę, a ich usta się zetknęły.
- Widzisz! Mówiłam ci, że chodzą! - Odwrócili się i zobaczyli krzyczącą Hanji do Erwina. Oboje siedzieli na koniu. Za nimi dostrzegli też resztę nadjeżdżających zwiadowców. Levi spojrzał na nich wkurzony. Eren z Jade przybili sobie piątkę.
- Kapralu, nadal muszę odśnieżać? - Spytała.
- Tak. - Powiedział poirytowany. - Chodź. - Pociągnął Iris za rękę. - Wyglądasz gorzej niż trup. Musimy wracać bo naprawdę zamarzniesz. - Nic nie odpowiedziała tylko ruszyła za nim.
- Iris, ty chyba codziennie musisz coś wywinąć, prawda? - Pokręcił głową Erwin.
Miesiąc później ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- E, Jade wstawaj. - Szturchnęła ją Iris.
- O kurde! Dzisiaj święta?! - Podniosła się z bananem na twarzy.
- Ty to szybka jesteś, wiesz?
- I co dasz kapralowi? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Swoją koszulkę? ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- Chyba oszalałaś. Nie zmieści się.
- Dobra, nie ważne. Erwin dał wszystkim dzisiaj wolne. Więc mamy cały dzień dla siebie.
- Ta.. Ale ty chyba spędzisz święta ze swoim Jean'eczkiem, co? - Spojrzała się na nią.
- *Ona chce się mnie pozbyć.. Ja to czuję xD,.* Ej! Mam pomysł!
- Co znowu?
- Zróbmy imprezę xD.
- Erwin nigdy w życiu się nie zgodzi. Po tym co działo się ostatnio nie ma szans.
- Daj spokój, dzisiaj są święta. Może powiemy mu, że nie będzie alkoholu? - Zamyśliła się.
- Jak chcesz to idź do niego. Ja idę z Kibą na dwór. Właśnie.. Widziałaś jego obrożę? - Przyciągnęła psa do niej. Dumnie zaprezentował brązową obrożę z symbolem skrzydeł wolności na medaliku.
- No nieźle, nieźle. Do pysku mu w niej xD.
- Co? - Spojrzała się na nią zdziwiona.
- No wiesz.. U ludzi jest do twarzy a u psów..
- Dobra. - Przerwała jej. - Nie chcę wiedzieć. Właśnie.. - Położyła pudełko na łóżku i szybko zbliżyła się do drzwi. - To dla ciebie, a ja i Kiba idziemy, na razie! - Powiedziała i wyszła. Usłyszała za sobą tylko krzyk:
- IRIS! - Podniosła z pudełka długą, białą suknię ślubną.
- Co? Zły rozmiar XDD?
- Nie żyjesz już! - Białowłosa szła dalej z korytarzem z Kibą.
- Widzisz? Jaka była szczęśliwa.. Teraz tylko jeszcze parę wydatków na salę, tort.. i wiesz.. Ale chyba jej się spodoba. - Mówiła do psa.
- Iris! - Odwróciła się i zobaczyła Erena. - Podrzuciłem Jean'owi garnitur, Jade dostała suknię? xD
- Tak.
- Heh.. A ty i Armin mówiliście, że ja i plan to nie jest dobre połączenie.
- Ta.. Nie wiem skąd nam przyszło to do głowy.. - Powiedziała sarkastycznie.
- Eren! - Usłyszeli krzyk Jean'a.
- Dobra, chodź spadamy bo zaraz nas rozszarpią. - Zaśmiał się i wyszli na dwór. Kiba szedł za nimi. - Właśnie.. Masz coś dla kaprala?
- No pewnie, że mam. Zostawiłam mu w pokoju jak go nie było.
- I co mu kupiłaś xD?
- Odkupiłam mu koszulę, bo tej nie oddam.. Nową szczotkę.. i jakieś środki czyszczące. Chyba tylko to by mu się spodobało.
- Tak.. To do niego podobne. Ja nadal nie mogę uwierzyć, że wczoraj kazał nam odśnieżać cały korpus..
- Ale teraz przynajmniej można przejść. - Powiedziała spokojnie. Nagle dostała śnieżką w głowę. - Eren! - Spojrzała się na niego poirytowana. - Serio chcesz się bawić w tą dzieci..- Znowu dostała śnieżką. - O nie, już po tobie. - Schyliła się i nabrała śniegu. Eren zaczął uciekać prawie się przy tym wywalając. Wzięła zamach i rzuciła w niego śnieżką. Zawsze miała doskonałego cela i trafiła go. Brunet wywalił się i wpadł w zaspę. Otrzepała ręce.
- Iriiiiiiis!!! - Zobaczyła biegnącą Hanji, która się na nią rzuciła i obie poleciały na śnieg. - Mogę na tobie pojeździć?! Powiedz, że mogę! Wiem, że mi pozwolisz! - Zaczęła się ślinić.
- Ee.. Dobrze, ale niech pani ze mnie zejdzie.. bo się zaraz.. uduszę. - Hanji zeszła z niej, a Iris nabrała powietrza.
- No dawaj! - Zaczęła podskakiwać. Wtedy Eren zdołał wydostać się z zaspy. Zobaczyła tez Jean'a, który podszedł do niego i złapał go za kurtkę.
- Eren! Co to miał być za garnitur!?
- No na ślub xD. Puszczaj mnie, bo mi zniszczysz kurtkę!
- Jaki ślub?! Co ty pieprzysz?!
- Jean, ogarnij się. - Rzuciła Iris.
- Właśnie.. Słyszałem, że Jade dostała suknię ślubną..
- No co? Zmniejszamy wam wydatki. Powinieneś być wdzięczny. - Położyła dłoń na czole.
- Jakie wydatki znowu?!
- No na ślub. - Zaśmiał się Eren
- Jaki ślub?! Czy was porąbało?!
- Dobra, Jean'eczku uspokój się. - Powiedziała Hanji. - Przez ciebie nie mogę pojeździć!
- Przepraszam. - Puścił kurtkę Erena. - Jest mi bardzo przykro. - Powiedział sarkastycznie.
- Ej, Iris mogę też na tobie pojeździć? - Podszedł do niej Eren.
- Co wy macie z tym jeżdżeniem?!
- Nie gadaj tylko się zmieniaj! - Mówiła podekscytowana Hanji. - No dawaj!!
- Dobra! - Warknęła po czym się przemieniła.
- Yahooooo!!! - Krzyknęła po czym na nią wskoczyła. - Wio!!!
- Nie jestem koniem!
- Racja! Jean jest xD - Zaśmiał się Eren.
- A w mordę chcesz?! - Krzyknął. Iris ruszyła. Hanji podczas całej jazdy darła się w niebo głosy i wrzeszczała jak opętana. Jean i Eren obserwowali je. Brunetka tak beznadziejnie kierowała, że Iris wpadła trzy razy w drzewo i cztery w zaspę. Jak dojechały do nich Hanji zeskoczyła, a puma opadła na ziemię.
- Jez-us.. Ja.. zaraz.. umrę.. - Upadła.
- Ale było! Haha! - Krzyczała szczęśliwa Hanji. - Musimy to kiedyś powtórzyć!
- Lepiej nie. - Usłyszała chłodny głos.
- Levi! Musisz spróbować.
- Do jakiego stanu ty doprowadziłaś członka mojego oddziału, co? - Spojrzał się na nią.
- Tak zarzucało.. No nie moja wina! - Zaśmiała się. Iris wstała i znów była człowiekiem. Ledwo trzymała się na nogach.
- Moja głowa.. - Położyła na niej rękę i się zachwiała. Po chwili się otrząsnęła.
- Nie wierzę, że ona na tobie jeździła. - Pokręcił głową.
- Kiedyś jej obiecałam.. Właśnie.. Jak miotła? - Spojrzała się na niego. Lekko się uśmiechnął. Hanji prawie się przewróciła.
- Erwin!!! Co ty mi do herbaty wsypałeś?! Mam halucynacje... Levi się uśmiecha! - Krzyczała z rękami na głowie. Kapral rzucił jej wkurzone spojrzenie.
- Możesz się zamknąć? Idź do laboratorium coś przebadać lepiej.
- Aaaa... No dobra, dobra już idziemy ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Pociągnęła za sobą Jean'a i Erena. Levi westchnął.
- Debile.. - Zobaczyli jak Hanji patrząc na nich wpadła na bruneta i wywrócili się. - Następnym razem pytaj mnie o zgodę jak ktoś będzie chciał na tobie pojeździć, ja to załatwię.
- No dobrze, dobrze.. Eren chyba chciał.
- Posprząta całą kwaterę i z głowy.
- Tak.. Już słowem się nie odezwie.
- Jak już rozmawiamy o sprzątaniu..
- *No nie xD*
- Gdzie znalazłaś tą miotłę?
- A co, podoba ci się? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- No pewnie. Kiedyś jej szukałem na targu to nie było rozmiaru..
- Jakiego rozmiaru xD? - Zaczęła się śmiać.
- Proporcjonalnego do wzrostu.. Bo wiesz.. Niektóre miotły..
- Tak, tak, tak wiem..
- Właśnie.. Skoro tak ci się podobają moje bluzki to załatwiłem ci więcej.
- Naprawdę?!
- Tak, są w twoim pokoju.
- Dziękuję. Uśmiechnęła się i przytuliła do niego.
- Tak, bo to byłoby dziwne jakbyś chodziła ciągle w jednej bluzce. - Powiedział, ale nagle z nieba spadła śnieżka i trafiła go w głowę. Odwrócił się i zobaczył Erena.
- Buum! - Krzyknął brunet.
- Ty debilu.. - Warknął Levi. - Eren, jak wrócimy odśnieżasz mi kurtkę.
- *Nawet w święta jest drętwy..* - Pomyślał Yeager.
Gdy weszli do kwatery zastali wściekłą Jade.
- Iris! Zaraz ci wsadzę do gardła tą sukienkę! - Krzyknęła, Kapral spojrzał się zdziwiony na Iris.
- Wiedziałam, że zły rozmiar..
- Co?! Osz ty.. - Warknęła. - Ech.. Dobra, nie ważne. Hanji wymyśliła plan ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- O nie.. - Złapał się za głowę Levi.
- Zrobimy imprezę gwiazdkową. - Jade zrobiła podejrzaną minę.
- Erwin się wścieknie. - Stwierdziła Iris.
- Wcale nie musi wiedzieć... ( ͡° ͜ʖ ͡°).
- A kiedy chcecie ją zrobić?
- Za godzinę. W salonie.
- Ja chyba podziękuję. - Skrzywił się kapral.
- Ja też. Po ostatniej wolę już nie chodzić na imprezy..
- Co?! Oj, weźcie.. Nie będzie alkoholu.. I będzie fajnie! Pośpiewamy kolędy.. - Przekonywała ich Jade. - Wszyscy będą..
- No dobrze.. - Przewróciła oczami Iris.
- Jej! To ja idę pomóc w przygotowaniach..
- Co wy tam robicie? - Spytał Levi.
- Sprzątamy.
- To my bardzo chętnie pomożemy, prawda?
- No nie wiem.. - Zaczęła, ale pociągnął ją za rękę.
- Idziemy i nie marudź.
Jak wszystko było już gotowe zaczęli potajemną imprezę ( ͡° ͜ʖ ͡°). (Uwaga ta jest jeszcze gorsza niż tamta XD Naćpałam się makaronem XD)
Wszyscy siedzieli na kanapach. Na początku musieli się przebrać, Każdy miał założyć coś związanego ze świętami. Gdy weszli z powrotem do salonu Eren i Jean byli przebrani za renifery.
- Ej! To mój strój! - Krzyknął Jean.
- Że co?! Kurde.. Myślałem, że przebierzesz się za konia z Jade.. Byłbyś pewnie tyłem xDD.
- Eren.. - Warknął, ale nagle wszyscy wybuchli śmiechem bo zobaczyli Armina w stroju króliczka.
- Jezu, Armin co to ma być?! - Eren zaczął dusić się ze śmiechu.
- Nie powiedzieliście jakie to mają być święta.. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Geniuszu, to oczywiste przecież. Dzisiaj jest gwiazdka. - Położyła dłoń na czole Iris.
- Oj tam.. Przecież wyglądam uroczo, prawda? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Armin, ty coś brałeś? - Spojrzał się na niego Jean.
- Cholera! - Krzyknęła Hanji. Dostał się do barszczu! Przygotowałam go dla Erwina, żeby nas nie nakrył.. Wsypałam tam dwie, może trzy..
- Dwie, czy trzy, co? - Spojrzał się na nią Levi.
- Może pięć.. - Złapała się za głowę.
Później postanowili, że opowiedzą sobie jakieś historie. Ktoś miał już usiąść na środku, ale Hanji pociągnęła go do tyłu i sama rzuciła się na środek.
- Słuchajcie! - Zaczęła, - Ta opowieść nosi tytuł.. Gwałt na tytanie.. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- O nie!
- Znowu?!
- Hanji, nikt o tym nie chce słuchać. - Przeszkodził jej Levi.
- Hmm. Dobra.. Zmiana planów! - Krzyknęła. - Czas zrealizować plan na wiosnę i robimy ślub.. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Że co?! - Jade wstała. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Erwin. Omal nie dostał zawału jak zobaczył ich w tych strojach i Armina w roli głównej.
- Co.Tu.Się.Znowu.Dzieje? Chyba wam zabroniłem robić imprez, prawda?!
- Erwin! - Podleciała do niego Hanji.
- Chcesz zostać księdzem?!
- Co kur**? - Spojrzał się na nią.
- Realizujemy plan Erena i Iris.. Organizujemy ślub, ale brakuje nam księdza.
- Chyba żartujesz. Skąd wy wzięliście alkohol? Chyba go kazałem wywalić.
- Ale my nic nie piliśmy! - Krzyknęła. On spojrzał na Armina.
- Jesteś pewna? Bo on wygląda jakby wypił z dwie butelki minimum.
- Słuchajcie! - Krzyknął Armin. - Wiem jak złapać dzikie konie!
- O czym on gada? - Spojrzała Mikasa na Erena.
- Trzeba je zwabić ( ͡° ͜ʖ ͡°). A do tego będzie potrzebna klacz! - Kontynuował. - Dlatego umalujemy Jean'a na dziką czikę i złapiemy je wszystkie! Muhaha!
- Hanji, do cholery. Co ty tam wsypałaś? - Podszedł do niej Levi.
- Ale co?! Ja do czegoś wsypałam?! Ja..? - Zaczęła protestować.
- No do barszczu, co miał być dla dowódcy! - Krzyknęła Sasha. Erwin spojrzał się na Hanji.
- Czy ty chciałaś mnie "upić"?
- Armin.. - Jade podeszła do blondyna. - Jeszcze raz wyzwiesz Jean'a od konia..
- Jak śmiesz tak do mnie mówić! To ja! Dziedzic Alfonsa Arlerta, król burdeli..
- CO?! - Odsunęła się od niego.
- To się robi coraz bardziej chore. - Stwierdziła Iris.
- Dobrze, Hanji.. Możesz mi wyjaśnić o co chodzi z tym ślubem i czyj on ma być? - Spytał Erwin.
- Jade i Jean'a. - Po tych słowach znowu wtrącił się Armin.
- Jade wchodzi na drogę lesbijstwa, bo Jean jest klaczą i dziką cziką! xD - Krzyknął blondyn, Iris zaczęła się śmiać.
- Armin.. - Złapał go za ramię dowódca. - Ty idź już lepiej spać. - Pociągnął go za sobą. - A wy. - Zwrócił się do reszty. - Kończcie już. Nie chcę już więcej słyszeć o żadnych imprezach bo z każdą kolejną robią się one coraz dziwniejsze. - Powiedział i wyszedł.
~Gill XD
Ja pier... Co ty ćpiesz? xDD Ale cieszę się, że byłam przy tym co tu się odstawiało xDDD Brak mózgu dla nas to nic wielkiego... xDD ''Trzeba je zwabić ( ͡° ͜ʖ ͡°). A do tego będzie potrzebna klacz! - Kontynuował. - Dlatego umalujemy Jean'a na dziką czikę i złapiemy je wszystkie! Muhaha!''
OdpowiedzUsuń''Jak śmiesz tak do mnie mówić! To ja! Dziedzic Alfonsa Arlerta, król burdeli..''
''Jade wchodzi na drogę lesbijstwa, bo Jean jest klaczą i dziką cziką! xD ''
XDDDDDDDDD Boshe po co ja brałam ten makaron xD
UsuńBo jest dobry xD
UsuńMatko XD NAJLEPSZY ROZDZIAŁ EVER XDDDDDD
OdpowiedzUsuńOd dziś zamiast Iris czytam Lidka XDDD
Jezusie XD
"Odkupiłam mu koszulę, bo tej nie oddam.. Nową szczotkę.. i jakieś środki czyszczące. Chyba tylko to by mu się spodobało", "Co wy macie z tym jeżdżeniem?! (po prostu Iris ma fajnego pindolka XDD )" , "Nie jestem koniem! Racja! Jean jest xD - Zaśmiał się Eren. ", " Słuchajcie! - Zaczęła, - Ta opowieść nosi tytuł.. Gwałt na tytanie.. ( ͡° ͜ʖ ͡°) " , "Trzeba je zwabić ( ͡° ͜ʖ ͡°). A do tego będzie potrzebna klacz! - Kontynuował. - Dlatego umalujemy Jean'a na dziką czikę i złapiemy je wszystkie! Muhaha! " , "Jak śmiesz tak do mnie mówić! To ja! Dziedzic Alfonsa Arlerta, król burdeli..", "Jade wchodzi na drogę lesbijstwa, bo Jean jest klaczą i dziką cziką! xD - Krzyknął blondyn, Iris zaczęła się śmiać." XDDDDD Kórła najlepszy na rl XDD
Ej a tak wgl znalazłam fajny film - tu link - https://www.youtube.com/watch?v=ZnLgkRj_zFI
Tylko na telefonach nie diała :(
A teraz uwaga........ dostałam od wujka najlepszy prezent świata.......... PORTFEL Z SNK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Chociarz urodziny mam za miesiąc XDDD
XDDDDDDDDDDDD Tak się kończy ćpanie makaronu XD
UsuńTeż chcem taki portfel ;w;
Ale 26 wychodzi gra z tytanów :D I będę napierdalać B)
Armin wygrał życie XD
A ten film o Annie jest cudowny <3 Świetnie ktos to zmontował <3
UsuńUuuu a jaka? Internetowa? Bo jak tak to ja będę napidalać z tb xD A ten film to nw czemu ale chce mi się od niego beczeć xDD
UsuńNie słyszałas?! :O Ooo nieee tak być nie bedzie. Czekaj.. Masz skype? xD Bo jak masz to to jest mój: puszysty.kotelek (nie pytaj) xD tam ci mogę objasnić xD
UsuńMam ale tylko na lapku mamy, ale i tak moja mama nie pozwala mi gadac z osobami poznanymi w necie (najwyżej co to muszę ją okłamac że tego i tego dnia będę gadac z kol ze szkoły, z którą na miasto nie wyjdę bo coś tam XD )
UsuńXDD Okej xD Nie musimy gadać xD Możemy pisać xd
UsuńWłaśnie XD
UsuńHyhy mów co to za gra to będziemy razem napierdalać tytanów xD
UsuńDam ci linga do werszyn PS4 xD
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=4yhuXZRMNvo&list=PLCLeSTzz6trbCa0ZmGd9jHjT7vZS5VVOf
łaaa ja chce już 26 i napierdzielac Jean'em XDD
BIORE LEVI'A albo Annie ^^ A jak nie to pokrakę Armina XD Na moim google+ są zdj tego portfela co dostałam XD
UsuńA to znam tą grę co linka dałaś XD
UsuńJak WildBella mówiła, najlepszy rozdział ever!! Nieźle się uśmiałam, a zaczęło się od tego jak Armin naćpał się xDD Dalej to normalnie super było!! Cieszę się, że odkryłam tego bloga :D
OdpowiedzUsuń